No i stało się: 6 Nations i SANZAAR poinformowały wczoraj oficjalnie o planie uruchomieniu od 2026 ogólnoświatowych rozgrywek (roboczo w mediach nazywanych World League). W komunikacie dużo pięknych słów o działaniu w celu rozwoju rugby na całym świecie, ale czy faktycznie zaproponowany model do takiego rozwoju się przyczyni?
Potwierdziły się w zasadzie wszystkie wcześniejsze przecieki. Turniej ma być rozgrywany w latach parzystych (czyli poza latami, w których odbywa się Puchar Świata oraz ruszają w świat British & Irish Lions). Nowe zawody zajmą miejsce tradycyjnych testów lipcowych i listopadowych, tak aby dodatkowo nie obciążać graczy. Jak dawniej w lipcu drużyny z Europy pojadą na południe, a w listopadzie drużyny z reszty świata do Europy. Zmieni się jednak system (nie będzie już serii meczów pomiędzy tymi samymi reprezentacjami) i pojawi się walka o punkty. Po to, aby była jakaś dodatkowa stawka, większa niż po prostu zwycięstwo w serii, by przyciągnąć więcej uwagi. W turnieju będzie uczestniczyć 12 drużyn – sześciu uczestników Pucharu Sześciu Narodów, czterech uczestników The Rugby Championship i dodatkowo dwie zaproszone drużyny, które uzupełnią liczbę po stronie południa do sześciu.
Co to oznacza? Cóż, chyba najbardziej adekwatny jest nagłówek tekstu w planetrugby.com (swoją drogą, w jednym z ostatnich miejsc, w którym spodziewałbym się troski o rugby spoza krajów elity), zaczerpnięty zresztą z mediów społecznościowych: The death of Tier 2 rugby. Jakże odmienną ma wymowę od słów z samego oświadczenia (pięknych i pustych) o tworzeniu ścieżki rozwoju dla ekip z drugiego szeregu i wspieraniu rozwoju rugby na świecie (to ostatnie kilkakrotnie powtórzone).
No dobrze, nie jest tak, że drużyny z drugiego szeregu zostają całkowicie pozbawione szansy na granie z ekipami elity. Pozostaje Puchar Świata i pozostaje okres wyprawy Lions, gdy mają szansę mierzyć się na przykład z drugimi garniturami drużyn z Wysp Brytyjskich. Ale tych okazji będzie zdecydowanie mniej niż obecnie. A im mniej takich możliwości, tym mniejsze szanse na rozwój. To w praktyce skazanie na wieczną drugorzędność. Idzie w całkowitą odstawkę porozumienie z 2017 z San Francisco, w którym obiecywano zwiększenie okazji dla drużyn z Tier 2 na granie z elitą. Jedynymi wygranymi całej tej sytuacji są dwie drużyny zaproszone – można bezpiecznie zakładać, że jedną z nich będzie Japonia (która zresztą w praktyce od paru tygodni stanowi element elity – zrównano ją w WR w prawach z dziesięcioma krajami 6N i SANZAAR). Kto będzie drugą? Mówi się o Fidżi (byłby to jakiś listek figowy dla organizatorów), ale w takim układzie można obawiać się, że znowu przemówią pieniądze, szanse na zaistnienie na wielkim rynku i zamiast Fidżi będą to Stany Zjednoczone. Swoją drogą, w oświadczeniu jest mowa o przeprowadzeniu przejrzystej procedury wyboru tych dwóch drużyn – cóż, czego jak czego, ale przejrzystości się tu nie spodziewam.
W oświadczeniu mamy piękne słowa o tym, że 6N i SANZAAR będą aktywnie zaangażowane w „cementowanie” połączenia pomiędzy tworzoną właśnie World League a zapowiadaną (ale bez absolutnie żadnych konkretów) drugą dywizją takich rozgrywek. Dwie dywizje, ale awans i spadek pomiędzy nimi może pojawić się dopiero w 2030. Szczęśliwiec, który wygra drugą dywizję zagra o awans z kimś z elity. Jeśli wygra, teoretycznie dołączy do niej, ale po pierwsze – taka wygrana będzie wtedy już dość mało prawdopodobna, po drugie – gdyby nawet się udało, to będzie szansa tylko dla jednej drużyny. I wreszcie po trzecie – trudno uwierzyć, aby 6N i SANZAAR nie zaczęły wtedy obracać kota ogonem, by nie dopuścić do spadku przykładowej Walii czy Szkocji. Właścicielami turnieju będą te organizacje i trudno wyobrazić sobie, aby pozwoliły wyrzucić z nich jakiegoś swojego członka.
Co znamienne, oświadczenie wskazuje na to, że nowe rozgrywki, World League (w tej najwyższej dywizji) nie będą prowadzone przez World Rugby (to zajmie się tylko drugą dywizją), ale przez 6N i SANZAAR. Dwie organizacje, czysto komercyjne, oparte na wielkich pieniądzach (w 6N zaangażowanych wręcz bezpośrednio odkąd sprzedali część udziałów CVC), i chyba marzących tylko o jeszcze większych pieniądzach w jak najkrótszym czasie i we własnych kieszeniach. Robią skok na kasę z praw do transmisji meczów w World League. Chciwość i krótkowzroczność, a może i korupcja, sprawiają, że nie tylko zapominają o ekipach z drugiego szeregu (a może nie zapominają? może porażki Walii i Włoch z Gruzją, która od 2020 miała coraz więcej szans na grę z lepszymi od siebie, wręcz stanowią impuls do tego, aby chronić swoje interesy powiększając z powrotem przepaść pomiędzy elitą a resztą świata?), ale także o tradycji wypraw, które definiowały świat rugby od XIX w. World Rugby, też przecież kontrolowane przez kraje z tych dwóch organizacji, ale mimo wszystko zapewniające jakiś skrawek uczestnictwa reszcie świata, zostaje odsunięte na boczny tor.
Co z tym zrobić? W mediach społecznościowych pojawiają się z ust miłośników rugby różne propozycje, które w większości jednak wymagają kroków tak drastycznych, że trudno oczekiwać, aby zostały one podjęte. Czyli na przykład wyrzucenia z Rugby Europe krajów z Pucharu Sześciu Narodów (skoro myślą tylko o sobie, a nie o Europie), bojkotu przez kraje z drugiego szeregu najbliższego Pucharu Świata, albo przynajmniej symbolicznego gestu podczas tego Pucharu, który zwróciłby uwagę mediów na zabijanie rugby na świecie. Ja myślę, że taki symboliczny gest byłby do rzeczy, ale zamiast bojkotowania Pucharu Świata przydałoby się na tej imprezie kolejny raz pokazać, że ta elita wcale nie jest elitą – żeby Tonga dokopała Szkocji, a Gruzja czy Portugalia Walii. Aby Gruzini na mistrzostwach świata U20 pokonali Włochy i awansowali do czołowej czwórki. Ale jeśli nawet moje marzenia się spełnią, to czy cokolwiek to zmieni? Myślę, że po ludziach, którzy tylko liczą pieniądze we własnej kieszeni, wszelkie wyniki, symboliczne gesty i opinie kibiców spłyną jak woda po kaczce. Co najwyżej znów pojawią się oświadczenia pełne pięknych słów, a wszystko zostanie tak, jak sobie pierwotnie zaplanowali.
No dobrze, może to nie jest początek końca rugby. Ale to jest konserwowanie obecnego stanu. Przepaści między grupką najlepszych, kiszących się we własnym sosie, i całą resztą. A jeśli coś się tylko konserwuje, nie rozwija, to świat to wyprzedza. To utrata szans na rozwój i przyciąganie do tego sportu większego zainteresowania i większych pieniędzy w przyszłości. To skreślenie potencjalnych nowych rynków, z których część jest naprawdę obiecująca. I dlatego to strzał w kolano rugby.
Ps. Do poczytania (punkt stopniowo uzupełniany):
- komunikat na stronie SANZAAR: SANZAAR and Six Nations Rugby Set to launch New International Rugby Competition
- wspomniany tekst Jareda Wrighta z portalu planetrugby.com: ‘The death of Tier 2 rugby’ – Fans slam plans for new global international rugby tournament
- tekst Paula Taita z portalu americasrugbynews.com: Canada, USA, Uruguay and Chile miss out in New International Competition
- tekst Lawrence’a Nolana z portalu planetrugby.com: Loose Pass: New global tournament rant, Crusaders’ tour and penny for Zach Mercer’s thoughts
- tekst Francisco Isaaca z Rugby World: Opinion: This is a hostile takeover from SANZAAR and Six Nations
Pps. No i oczywiście turniej umniejsza znaczenie Pucharu Świata. Ale przy tym wszystkim wyżej opisanym – to już betka.
Całkowicie się zgadzam z tym co napisałeś. Pozostaje chyba tylko bojkotować rozgrywki i oglądanie ich…
Już nie chce się słuchać tego korporacyjnego bełkotu. Rugby Union zdycha. Oceania, Australia – tam dynamicznie rozwijają się trzynastki, bo one istnieją dla widzów i dla graczy. Ten trend dotrze i do Europy. Twarda, prosta, ludowa gra. Dostępna i zrozumiała dla wszystkich, bez cudowania w przepisach, bez „systemu kastowego”.
Promocja i relegacja od 2030 to jakiś ponury żart. Elita będzie się dusić we własnym sosie znowu.
Ponadto, ludzie z World Rugby myślą jak FIFA, więcej turniejów, będzie lepiej. Byle hajs się zgadzał, ale zawodnicy to nie maszyny.
Właśnie oni myślą inaczej niż FIFA. Tam słabi grają z mocnymi a w rugby słabi tylko ze słabymi. Chyba że masz na myśli Puchar Narodów.
Chodzi mi o Puchar Narodów.
Niestety będzie dokładnie tak jak napisałeś… 🙁 Żeby cos się ruszyło trzeba byłoby wykurzyć wszystkich z WR i sprowadzić tam ludzi z zupełnie innej dyscypliny sportu. Jakiejkolwiek spoza układów krajów Wspólnoty Brytyjskiej. To co się dzieje z krykietem i rugby XV to nic innego jak zabijanie tych dyscyplin na świecie 🙁 One nigdy się nie rozwiną poza wiadomymi krajami … 🙁