Latający książę

The Sunday Times od 2011 organizuje doroczny konkurs na najlepsze sportowe książki. W ubiegłym roku ten tytuł w kategorii rugby zgarnęła biografia The Flying Prince Alexander Obolensky: The Rugby Hero Who Died Too Young, której autorem jest Hugh Godwin. To historia postaci niezwykle barwnej, która przemknęła przez rugbowy świat jak kometa – i była jedną z pierwszych wielkich gwiazd tego sportu.

Kim był Alexander Obolensky? Księciem, potomkiem Ruryka i wielkich książąt kijowskich, członkiem jednej z najbardziej utytułowanych arystokratycznych rodzin w Rosji. Uchodźcą uciekającym przed bolszewicką rewolucją październikową (wywieziony przez rodzinę w wieku dwóch lat z Petersburga przez Łotwę na brytyjskim okręcie). Wychowankiem brytyjskiego systemu prywatnych szkół – Trent College i uniwersytetu w Oksfordzie. Znakomitym rugbystą, który dał Anglii pierwsze w historii zwycięstwo nad Nową Zelandią, a jedno z jego przyłożeń z tego meczu stało się wręcz ikoniczne. Ulubieńcem prasy, który garściami czerpał z życia, choć nieustannie doskwierał mu brak środków materialnych (z Rosji rodzina przywiozła tytuł książęcy, ale nie majątek). Wreszcie pilotem RAF i ta rola przyniosła mu śmierć w wypadku podczas lotu szkoleniowego w czasie II wojny światowej. Miał wtedy zaledwie 24 lata.

Dwukrotnie jego pochodzenie powodowało kontrowersje na samych szczytach. Gdy zamierzano powołać go do reprezentacji z Anglią na mecz z Nową Zelandią, sprawę musiały rozstrzygnąć władze RFU – pojawiły się obiekcje wśród ich członków związane z faktem, że nie urodził się w Anglii i nie uzyskał jeszcze naturalizacji (stała się faktem kilka miesięcy później). Później jego pochodzenie stało się powodem debaty w Izbie Gmin – parlamentarzyści rozstrzygali, czy może wstąpić do RAF, skoro jego ojciec nie został naturalizowany i pozostaje obcokrajowcem. Sam jednak wielokrotnie wypowiadał się, że jest wdzięczny Wielkiej Brytanii za to, że stała się jego nowym domem i jest gotów walczyć w jej obronie.

Autor tej biografii, Hugh Godwin, to dziennikarz sportowy specjalizujący się w rugby. Przez lata korespondent The Independent, a od 2016 dziennika i. Komentator rugby w radio BBC, były wykładowca historii sportu w University of The Arts London. Pisząc The Flying Prince wykonał ogromną pracę. Dotarł do mnóstwa źródeł (w tym członków rodziny Obolenskych, którzy udostępnili mu korespondencję, m.in. od Alexandra do jego siostry Ireny, i przekazali rodzinne historie). Podniósł chyba każdy kamień – znalazł informację nawet o mandacie za przekroczenie prędkości, czytał zachowane studenckie prace Obolensky’ego, aby poznać jego poglądy. Dotarł do świadków meczu z 1936, aby opisać uczucia, jakie towarzyszyły pięknemu zwycięstwu, a także do specjalisty od lotów Hurricane’m, aby ocenił, jaki błąd przy lądowaniu kosztował Obolensky’ego życie. Nie tylko opisał życiorys bohatera, ale także sięgnął wstecz, aby pokazać rodzinne korzenie i utracone życie w Rosji, i poszedł także naprzód w czasie, aby pokazać, co „Obo” po sobie zostawił i jak został zapamiętany (gdybym miał się czepiać – tylko w tej ostatniej kwestii czułem niedosyt).

Godwin sporo miejsca poświęcił rugbowym wyczynom Obolensky’ego, niezwykle szybkiego i skutecznego skrzydłowego. O karierze, kolegach z boiska, osiągnięciach, jest w tej książce naprawdę sporo. Mimo, że była to krótka kariera, Obolensky grał w wielu drużynach – najpierw były szkolne występy w Trent College, potem przyszło seniorskie granie w barwach m.in. hrabstwa Nottingham, uniwersytetu oksfordzkiego (dwukrotnie zagrał w The Varsity Match), Leicester, Rosslyn Park, wreszcie Anglii, Barbarians, a nawet British Lions (swoją drogą, wyprawa do Argentyny, w której uczestniczył Obolensky, za oficjalną została uznana dopiero w XXI wieku). Punktem centralnym jest słynny mecz z Twickenham z 4 stycznia 1936, opisany tu niemal minuta po minucie, począwszy od wyjazdu reprezentacji z hotelu – debiut Obolensky’ego w koszulce z czerwoną różą i moment, w którym zapisał się w historii sportu, zdobywając dwa pierwsze przyłożenia (jedno po niesamowitej, do dziś podziwianej akcji), w sporej mierze decydujące o pierwszym w historii zwycięstwie Anglii nad All Blacks (13:0)*. Autor jednak sporo pisze także o kolejnych występach, dylematach komitetu wybierającego graczy do reprezentacji i powodach, dla których „Obo” po 1936 już w reprezentacji Anglii nie zagrał (nie pomogły mu kontuzje, a wśród nich… pogryzienie przez psa). Wspomina też, że na dzień przed śmiercią Obolensky dostał zaproszenie do gry dla Anglii w wojennym meczu z Walią. Książkę uzupełnia spis seniorskich występów bohatera wraz z informacjami o zdobytych przyłożeniach.

Ale Obolensky to nie tylko rugby i nie tylko o rugby Godwin pisał. Sporo w tej książce informacji o szkołach, do których uczęszczał i kłopotach, jakie były związane z tym, aby mógł w nich się uczyć. Kłopotach finansowych – nieustannie brakujące pieniądze są stałym wątkiem powracającym w cytowanych przez autora listach bohatera do jego siostry Ireny. Obolensky, z racji swego tytułu i sławy, to także bywalec salonów, uczestnik przyjęć, przyciągający do siebie piękne kobiety. Jest więc i o kobietach, spośród których najważniejszą postacią jest największa miłość bohatera, Tania Vorontsov-Dachkov (przewija się jednak też sporo innych, wśród których znajdziemy córkę legendarnego rugbysty Wavella Wakefielda, Joan). Jest też o stosunkach z rodziną (m.in. matką, która związek z Tanią za wszelką cenę chciała rozbić).

Mamy tutaj 290 stron tekstu poświęconych zaledwie 24 latom życia Obolensky’ego. Szczegółów jest sporo, ale nie obciążają zanadto czytelnika. Przeciwnie – autor korzystając z okazji daje możliwość poczucia smaku przedwojennego rugby, szkolnego i seniorskiego, do szpiku kości amatorskiego. Podobnie jest z tłem dzieciństwa bohatera, losami uchodźców z Rosji na emigracji, angielskimi szkołami czy losem osób wciągniętych w wojenną machinę. Ta książka czyta się znakomicie i trudno się od niej oderwać.

Obolensky to tragiczna, romantyczna postać – książę, który stracił majątek, wybitny sportowiec, który dokonał wybitnego czynu, młody człowiek, który tragicznie zginął przygotowując się do obrony przybranej ojczyzny. Nic dziwnego, że stał się legendą. A ta książka jest godna takiej postaci.

Hugh Godwin, The Flying Prince Alexander Obolensky: The Rugby Hero Who Died Too Young, Hodder & Stoughton 2022, s. 316, ISBN 978 1 529 37376 9 (https://www.hodder.co.uk/titles/hugh-godwin-2/the-flying-prince-alexander-obolensky-the-rugby-hero-who-died-too-young/9781529373769/).

*) Skróty tego meczu: https://youtu.be/fPtXRgc3M9A i https://youtu.be/G5mbl1zkgWA (Obolensky grał z czternastką na koszulce).

Ps. Jacek Wierzbicki też opisywał Obolensky’ego na stronie PZR – https://polskie.rugby/artykul/5863/obolenski-zapomniany-bohater-anglii. Choć o tych 17 przyłożeniach Godwin pisze nieco inaczej – to był improwizowany ad hoc mecz Lions w drodze powrotnej do domu i tak do końca nie wiadomo, kto je zdobył (Obolensky się nimi nie chwalił). I z kim grali 🙂

2 komentarze do “Latający książę”

  1. W tej książce dominują fakty czy spekulacje? Nie raz i nie dwa czytałem biografie przedwojennych sportowców w których fakty mieszają się z legendami. Czasem zmyślone historie powtarzane przez dziesiątki lat są przez współczesnych dziennikarzy uznawane za prawdę. Tyle, że łatwo coś takiego wyczuć. Jak jest z książką Godwina?

    Odpowiedz
    • Biorąc pod uwagę źródła, na które się powołuje, nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z takim przypadkiem. Jeśli przytacza rodzinne historie, pisze o tym, że to rodzinne historie. Jeśli musi wejść na jakiś poziom ogólności, bo nie ma źródeł, też to widać (a to zresztą rzadkie przypadki, im dalej w książkę, tym ich mniej). Okiem historyka – dobra robota. Zastrzelił mnie całkowicie tym specjalistą od Hurricane’ów.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz