Nieuniknione stało się faktem – mistrzowie kraju, Budo 2011 Aleksandrów Łódzki wycofali się z Ekstraligi. I zbiegło się to w czasie z pierwszym zwycięstwem od czasu powrotu do Ekstraligi ich lokalnych rywali, Budowlanych WizjaMed Łódź. Poza tym kolejne potknięcie wiosną zaliczyła Juvenia, Orkan ograł Ogniwo, a na świecie m.in. wreszcie zwyciężyli w lidze Crusaders.
Ekstraliga
Zanim rugbyści wybiegli na boiska, stało się nieuniknione – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki poinformowało o wycofaniu się z rozgrywek Ekstraligi. To oznacza pierwszy w historii Ekstraligi przypadek, gdy mistrz kraju nie ukończył kolejnego sezonu rozgrywek. Z rugbowej mapy Polski znika drużyna, która w ciągu kilkunastu lat istnienia zdobyła cztery tytuły mistrza Polski. Trudno uznać to za coś innego niż katastrofę – i to nie tylko katastrofę aleksandrowian, ale w ogóle polskiego rugby.
Ale w trzynastej kolejce Ekstraligi wreszcie przebudziła się inna łódzka drużyna, Budowlani WizjaMed Łódź, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Drew Pal 2 Lechia Gdańsk – Budowlani WizjaMed Łódź 13:23. Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli gospodarze, tymczasem już pierwsza akcja wzmocnionych braćmi Niedzwieckimi gości przyniosła im przyłożenie – przyspanie obrony gdańszczan wykorzystał Tiueti Asi. Gdańszczanie chcieli odpowiedzieć, ale atakowali bez skutku, a kontrataki gości przyniosły im dwa rzuty karne i prowadzenie już 13:0. Kolejne 20 minut gry dało gospodarzom wyrównanie, w czym pomogło im osłabienie gości po żółtej kartce. Druga połowa zaczęła się ponownie od naporu łodzian. Co prawda tym razem pierwsza akcja punktów im nie dała (choć było o włos), ale po kolejnym ataku wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Co prawda obie drużyny atakowały, ale długo żadna punktów nie zdobywała. Dopiero w samej końcówce meczu łodzianie zdecydowali się kopać z karnego na słupy i w ten sposób do końca pogrążyli lechistów. Zwycięstwo Budowlanych jest dużą niespodzianką, ale niewątpliwie było zasłużone – łodzianie nie tylko mieli znakomity początek spotkania, ale przeważali także i w drugiej jego części.
Juvenia Kraków – Pogoń Awenta Siedlce 17:21. Najbardziej zacięty mecz odbył się na krakowskich Błoniach. Lider tabeli, Juvenia, podejmował ligowy gwiazdozbiór z Siedlec. Dla obu ekip zwycięstwo było niezwykle ważne w walce o medale – i ostatecznie wywieźli je z Krakowa goście, choć bardzo długo w tym meczu przegrywali. Zaczęło się od prowadzenia Juvenii 6:0 po karnych Riaana van Zyla. Krakowianie nauczeni doświadczeniem z Gdyni każdą okazję do kopów na słupy zamieniali na trzy punkty. Nie tworzyli jednak sobie klarownych sytuacji, nie gościli w polu 22 m rywali, natomiast ci atakowali i długi okres naporu zwieńczył przyłożeniem Krystian Adamiak, który znakomicie wyrwał się dwóm zawodnikom gospodarzy. Pogoń miała potem kolejne szanse, ale krakowianie skutecznie się bronili, a sami po kolejnych dwóch kopach van Zyla wyszli do przerwy na prowadzenie 12:7. W drugiej połowie Juvenia zmieniła taktykę. Przeważała, naciskała, ale zrezygnowała z kopów na słupy i walczyła o pełną pulę. I początkowo wydawało się to skuteczne – pierwszy dłuższy atak zakończył się przyłożeniem Rafała Lewickiego i było 17:7. Jednak kolejny atak już efektu nie przyniósł, a Pogoń odpowiedziała przyłożeniem i zmniejszeniem straty do trzech punktów. Przez kolejne 20 minut Juvenia praktycznie nie schodziła z połowy Pogoni, dominowała w młynach i miała sporo szans, ale punktów nie zdobywała. Gdy w końcu zamieniła karnego na kop na słupy, zrobiła to w najgorszym możliwym momencie – nawet gdyby był skuteczny, zwiększyłby przewagę tylko do sześciu oczek, a pozwoliłby siedlczanom przenieść grę wreszcie na połowę gospodarzy. Co gorsza, van Zyl spudłował, Pogoń wyprowadziła ostatnią akcję i zakończyła ją przyłożeniem po walce na linii bramkowej, wydzierając w ostatniej chwili zwycięstwo.
Orlen Orkan Sochaczew – Ogniwo Sopot 34:21. Ostatnie spotkanie świątecznej soboty zapowiadało się jako prawdziwy szlagier – grały dwie drużyny ze ścisłej czołówki ligowej tabeli. Obie zresztą wybiegły na boisko w tej rundzie po raz pierwszy (sopocianie – bez pauzującego wciąż za czerwoną kartkę z REC Piotra Zeszutka). Lepiej mecz zaczęli sochaczewianie, bo w pierwszym ataku przyłożenie dla nich zdobył debiutujący w drużynie Toma Mchedlidze. Jednak Ogniwo zaraz potem wyrównało, a potem wyszło na prowadzenie, w dużej mierze dzięki Wojciechowi Piotrowiczowi (najpierw asysta znakomitym kopem, potem trudne podwyższenie i rzut karny). Drużyny na prowadzeniu w tej połowie zmieniły się jeszcze dwukrotnie – najpierw po serii ataków i przyłożeniu Jonathana O’Neilla wygrywał Orkan, potem po kolejnym karnym Piotrowicza (który wcześniej dwukrotnie spudłował) Ogniwo i do przerwy było 12:13. Druga połowa należała do gospodarzy. Choć ulegali rywalom w młynach, odzyskali prowadzenie po karnym Steenkampa. A w ostatnich 20 minutach grając z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce Dmytro Mokrecowa (za dwie żółte) zdobywali kolejne przyłożenia. Punktowali znowu O’Neill (przebił się przez całą grupę sopocian), Krystian Mechecki (dwa razy wstawał po szarżach) i wreszcie Steenkamp (w sumie jego 14 punktów, choć bodaj pięciokrotnie spudłował z kopów). Dopiero wtedy przebudziło się Ogniwo, które jednak nie było już w stanie odmienić losów meczu. Co więcej, mimo przyłożenia Wiktora Wilczuka nie zdołało odebrać sochaczewianom nawet bonusa ofensywnego.
W tabeli na prowadzeniu wciąż Juvenia, ale w czołówce jest bardzo ciasno. Pogoń Siedlce niewiele brakuje do czwartego miejsca i choć ma jeden mecz mniej do rozegrania od Budowlanych Lublin, staje się coraz wyraźniejszym faworytem do gry o brązowy medal.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Juvenia Kraków | 11 | 42 |
2. ↑ | Orlen Orkan Sochaczew | 11 | 40 |
3. ↓ | Ogniwo Sopot | 11 | 38 |
4. | Edach Budowlani Lublin | 11 | 30 |
5. | Pogoń Awenta Siedlce | 12 | 29 |
6. | Drew Pal 2 Lechia Gdańsk | 12 | 20 |
7. | Arka Gdynia | 11 | 20 |
8. | Budo 2011 Aleksandrów Łódzki | 9 | 9 |
9. | Budowlani WizjaMed Łódź | 12 | 4 |
Warto też spojrzeć na tabelę, która obejmuje już wszystkie walkowery, jakie będą niewątpliwie orzeczone za mecze Budo 2011 do końca sezonu.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Juvenia Kraków | 12 | 47 |
2. | Orlen Orkan Sochaczew | 12 | 45 |
3. | Ogniwo Sopot | 11 | 38 |
4. | Edach Budowlani Lublin | 12 | 35 |
5. | Pogoń Awenta Siedlce | 13 | 34 |
6. | Drew Pal 2 Lechia Gdańsk | 13 | 25 |
7. | Arka Gdynia | 12 | 25 |
8. | Budowlani WizjaMed Łódź | 13 | 9 |
9. | Budo 2011 Aleksandrów Łódzki | 16 | –52 |
Top 14
We francuskiej lidze mieliśmy już dwudziestą kolejkę spotkań – do rozegrania w rundzie zasadniczej pozostało ich już tylko sześć.
Montpellier Hérault – Stade Français 10:12. Więcej żółtych kartek niż przyłożeń – sędzia sięgał do kieszeni trzykrotnie, natomiast przyłożenie padło tylko jedno (i to tylko dla przegranych). Lider Top 14 grał z przedostatnią drużyną ligowej tabeli, ale na boisku tej różnicy nie było widać. Paryżanie punktowali w sobotę tylko z kopów Jorisa Segondsa (trzy karne i jeden drop goal), a mimo to prowadzenie stracili tylko na kilka minut. Ostatnie niemal pół godziny upłynęło bez zdobyczy punktowej żadnej ze stron, a przez 10 minut obie drużyny grały w czternastoosobowych składach.
Stade Touolousain – Section Paloise 31:29. Nieoczekiwane emocje w spotkaniu mistrzów Francji z drużyną, która na wyjazdach głównie przegrywa. Na dziesiątce tuluzańczyków znów zagrał Antoine Dupont, którego w drugiej połowie zmienił wracający do gry Romain Ntamack. A na boisku działo się naprawdę sporo. Wynik otworzył zaraz na początku Emilien Gailleton, ale trzema przyłożeniami w ciągu 10 minut odpowiedzieli gospodarze. Z 19:7 zaraz na początku drugiej części spotkania zrobiło się 19:22. Po kolejnej wymianie przyłożeń i zmianach na prowadzeniu jeszcze na dwie minut przed końcem Pau prowadziło trzema punktami. Ostatnie z dziewięciu przyłożeń w tym meczu tuż przed końcowym gwizdkiem zdobyła jednak Tuluza – po długim ataku drużyny Matthis Lebel zapewnił jej skromne, dwupunktowe zwycięstwo.
Poza tym:
- Racing 92 – ASM Clermont 26:10 (ostatni mecz paryżan na La Defense Arena w tym sezonie; wygrany, ale kosztem kontuzji Nolanna le Garreca – na samym początku meczu – i Antoine’a Giberta; paryżanie punktowanie zaczęli od takiej znakomitej akcji na samym starcie spotkania zakończonej przez Henry’ego Arundella: https://twitter.com/i/status/1774150875864301749);
- Stade Rochelais – Oyonnax 40:21 (mecz wydawał się rozstrzygnięty przez roszelczyków już w pierwszej połowie, którą wygrali 28:0, ale beniaminek w drugiej części spotkania odrabiał straty i zmniejszył dystans do siedmiu punktów; spotkanie rozstrzygnęły dwa przyłożenia gospodarzy w końcówce, dzięki którym wywalczyli także punkt bonusowy);
- Lyon OU – Union Bordeaux-Bègles 27:10 (zanosiło się na ciekawe spotkanie, tymczasem stosunkowo łatwo zwyciężyła drużyna niżej notowana w tabeli; pomogło jej przyłożenie Dawita Niniaszwiliego);
- USA Perpignan – Castres Olympique 43:12 (wbrew pozorom to nie jest niespodzianka – Katalończycy od kilku miesięcy na swoim boisku wygrywają z każdym; między 35. a 55. minutą gospodarze zapisali na swoje konto aż sześć przyłożeń);
- Aviron Bayonnais – RC Toulon (26 punktów z kopów Melvyna Jamineta, gospodarze marnujący swoje szanse, podczas gdy rywalom wychodziło prawie wszystko, kradli auty, wygrywali młyny, przechwycali podania – cóż, już drugi sezon z rzędu nie powiodło się Baskom, gdy przenieśli domowe spotkanie do San Sebastián).
Stade Français i Tuluza są coraz bliżej bezpośredniego awansu do półfinałów fazy play-off. Wciąż jednak sporo może się tu podziać i chyba jedyną pewną sprawą w lidze jest spadek Oyonnax.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Stade Français | 20 | 63 |
2. | Stade Toulousain | 20 | 60 |
3. ↑ | Racing 92 | 20 | 52 |
4. ↑ | RC Toulon | 20 | 51 |
5. ↑ | Stade Rochelais | 20 | 51 |
6. ↓↓↓ | Union Bordeaux-Bègles | 20 | 49 |
7. ↑ | Section Paloise | 20 | 46 |
8. ↓ | Castres Olympique | 20 | 45 |
9. ↑↑ | USA Perpignan | 20 | 44 |
10. ↓ | Aviron Bayonnais | 20 | 43 |
11. ↑ | Lyon OU | 20 | 42 |
12. ↓↓ | ASM Clermont | 20 | 42 |
13. | Montpellier Hérault | 20 | 38 |
14. | Oyonnax | 20 | 26 |
Po przerwie do gry wróciło Pro D2 i to z przytupem – w 24. kolejce spotkań żaden mecz nie skończył się różnicą punktów większą niż cztery. Solidarnie wygrywały drużyny z trzech pierwszych miejsc i porządek w czołówce się nie zmienił: na czele nadal Vannes (34:31 z Colomiers, które w końcówce goniło wynik), z identyczną liczbą punktów Béziers (35:31 z Biarritz, które też w ostatnich minutach chciało wyrwać zwycięstwo; świetny występ Samuela Marquesa, który zanotował hat-tricka przyłożeń i zdobył 23 punkty: https://twitter.com/i/status/1774380594446659706), a punkt mniej ma Provence (24:20 z Aurillac i tu też tracone punkty w końcówce meczu). Na czwarte miejsce (z większą już stratą) awansowało Mont-de-Marsan po remisie 22:22 z Brive. Wykorzystało potknięcie Nevers, które nieoczekiwanie uległo walczącemu o utrzymanie Valence Romans 13:15 (tracąc w ostatnich chwilach meczu zawodnika z czerwoną kartką i wygraną). Do czołowej szóstki awansował beniaminek z Dax, który wygrał z Montauban 33:29. Przegrani z tego meczu pozostali przedostatni w lidze (do tego mają trudny kalendarz na pozostałe sześć meczów), a ostatnie wciąż jest Rouen, które zaledwie jednym punktem (23:24) uległo Agen, a miało karnego na zwycięstwo.
United Rugby Championship
Tylko trzynaście kolejek za graczami URC, ale tu grania jest mniej i do końca rundy zasadniczej drużynom zostało po pięć spotkań.
Leinster – Bulls 47:14. Po meczu między liderem a wiceliderem ligi kibice mieli prawo spodziewać się emocji. Te były tylko w pierwszej połowie. Po karnych dyktowanych po młynach to Bulls jako pierwsi objęli prowadzenie 6:0, i choć potem sześciopunktową przewagę zyskali gospodarze, pierwszą połowę dzięki przyłożeniu Kurta-Lee Arendse wygrali dwoma punktami Bulls. Jednak po przerwie Leinster, który grał z wracającymi gwiazdami w składzie (wiele z nich weszło właśnie w drugiej połowie z ławki rezerwowych), zdecydowanie zdominował przeciwników. Szybko odskoczył dwoma przyłożeniami, w ostatnim kwadransie dobił przeciwnika kolejnymi trzema, a gościom z Pretorii nie pozwolił na zdobycie w drugiej części spotkania ani jednego punktu.
Benetton Treviso – Connacht 18:14. Obie drużyny spadły ostatnio do dolnej połówki tabeli i obie marzyły o powrocie do góry. Lepiej mecz zaczęli gospodarze, którzy po kwadransie prowadzili 10:0. Z czasem jednak punktować zaczęli Irlandczycy, którzy na kilka minut przed końcem objęli prowadzenie 14:13. Ostatnie słowo należało jednak do Włochów – w 80. minucie przedarł się skrzydłem Alessandro Izekor i Włosi wyszarpali zwycięstwo, przerywając serię trzech porażek.
Poza tym:
- Dragons – Zebre Parma 20:13 (starcie dwóch ostatnich drużyn ligi i trzecia wygrana w sezonie ekipy z Newport; zdecydowały dwa przyłożenia gospodarzy z pierwszej połowy – najpierw po przechwyconym podaniu, a potem po przejęciu w kontrrucku);
- Sharks – Edinburgh 23:13 (drugie zwycięstwo zwycięstwo ekipy z Durbanu, ale drugie u siebie nad podróżującą ekipą z Europy; imponował zwłaszcza zdobywca pierwszego przyłożenia dla durbańczyków, obrońca Aphelele Fassi);
- Ospreys – Lions 33:21 (bardzo cenne zwycięstwo ekipy ze Swansei, która podtrzymała nadzieje na awans do play-off, ale teraz czekają ją trzy bardzo trudne mecze wyjazdowe – w Dublinie i w RPA);
- Stormers – Ulster 13:7 (ważne zwycięstwo kapsztadczyków; zaczęło się od wyniku 0:7 i dopiero przyłożenie Evana Roosa na kilka minut przed końcem dało gospodarzom wygraną);
- Munster – Cardiff 20:15 (nadspodziewanie zacięte spotkanie, długo bez jakichkolwiek punktów, a w drugiej połowie obie drużyny zdobyły po dwa przyłożenia; decydujący udział miał Jack Crowley, który zdobył aż 15 punktów dla gospodarzy, w tym decydujące przyłożenie na kwadrans przed końcem: https://twitter.com/i/status/1774184771498787304);
- Scarlets – Glasgow Warriors 3:45 (aż siedem przyłożeń Szkotów – w tym trzy Kyle’a Rowe’a – i aż trzy żółte kartki gospodarzy).
W tabeli nadal na prowadzeniu Leinster, a za jego plecami pozycjami zmienili się Glasgow Warriors i Bulls. Ekipa z Południowej Afryki czuje już na plecach oddech Munsteru. Spore awanse zanotowały Benetton i Ospreys, z kolei z miejsc premiowanych awansem do play-off wypadły Edynburg i Lions. Na dno tabeli dopiero pierwszy raz w tym sezonie zepchnięte zostało Zebre, wciąż pozostające z tylko jedną wygraną.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Leinster | 13 | 54 |
2. ↑ | Glasgow Warriors | 13 | 49 |
3. ↓ | Bulls | 13 | 45 |
4. | Munster | 13 | 43 |
5. | Stormers | 13 | 39 |
6. ↑↑↑ | Benetton Treviso | 13 | 37 |
7. ↑↑↑↑ | Ospreys | 13 | 35 |
8. ↓ | Ulster | 13 | 35 |
9. ↓↓↓ | Edinburgh | 13 | 34 |
10. | Connacht | 13 | 34 |
11. ↓↓↓ | Lions | 13 | 34 |
12. | Cardiff | 13 | 24 |
13. ↑ | Sharks | 13 | 18 |
14. ↓ | Scarlets | 13 | 16 |
15. ↑ | Dragons | 13 | 15 |
16. ↓ | Zebre Parma | 13 | 15 |
Premiership
W Anglii rozegrano czternastą kolejkę Premiership – do końca sezonu pozostały już tylko cztery.
Northampton Saints – Saracens 41:30. W meczu pierwszej i trzeciej drużyny tabeli górą okazali się liderzy, którzy już po kwadransie prowadzili 17:0. I ilekroć Saracens zmniejszyli przewagę (na początku drugiej połowie tylko do czterech punktów), Saints znowu odskakiwali. Decydujące okazały się dwa przyłożenia zdobyte w ostatniej fazie meczu, podczas gry w przewadze po żółtej kartce Alexa Lewingtona, które zwiększyły różnicę między drużynami do aż 21 punktów. W tej sytuacji dwa przyłożenia tego samego Lewingtona dla londyńczyków w ostatnich minutach wyniku zmienić już nie mogły, dały jedynie gościom bonus ofensywny. Gwiazdą meczu był młody łącznik młyna zwycięskiej drużyny, Fin Smith, który przyćmił swego vis-à-vis, Owena Farrella, a jedynym słabym momentem jego występu była żółta kartka pod koniec spotkania.
Harlequins – Bath 40:36. Sporo emocji w pojedynku mających ostatnio kłopoty Quins z rosnącym w siłę Bath (z debiutującym Jacques’em du Plessisem wskładzie). Londyńczycy zanotowali znakomity start w tym spotkaniu – po kwadransie prowadzili 14:3 (imponujące przyłożenie Marcusa Smitha: https://twitter.com/i/status/1774097164831994280), na koniec pierwszej połowy 33:3, a po kilku minutach drugiej już 40:3. Gospodarze dominowali w tym czasie absolutnie, ale w ostatniej półgodzinie obraz meczu zupełnie się zmienił i to Bath zaczęło punktować. Goście zdobyli pięć przyłożeń, z czego cztery w ostatnim kwadransie (wykorzystując bardzo skutecznie osłabienie gospodarzy po dwóch żółtych kartkach – przy czym w Bath oburzają się na błąd sędziów, którzy pierwszego z ukaranych graczy wpuścili na boisko z powrotem już po 7 zamiast po 10 minutach) i na kilka minut przed końcem zmniejszyli stratę do zaledwie czterech punktów. Tego już odrobić nie zdołali, ale zapisali na swoje konto przynajmniej dwa punkty bonusowe.
Poza tym:
- Newcastle Falcons – Leicester Tigers 13:19 (jakże blisko pierwszej wygranej w sezonie byli Falcons – w ostatniej akcji trwającej blisko 20 doliczonych minut niemal zamieszkali w polu 22 m Tigers, którzy kolejno tracili graczy z żółtymi kartkami i zostali na boisku na chwilę nawet w dwunastkę);
- Gloucester – Bristol Bears 24:33 (gospodarze mocno postraszyli pnących się w górę tabeli gości – po 20 minutach prowadzili 21:7, a jeszcze do przerwy mieli pięć punktów przewagi i stracili ją dopiero w ostatnim kwadransie; goście cieszyli się z powrotu Maxa Malinsa i Ellisa Genge’a);
- Sale Sharks – Exeter Chiefs 41:5 (pewne zwycięstwo Sale po sześciu przyłożeniach, z czego połowę zaliczył młody skrzydłowy Tom Roebuck; warto zwrócić uwagę, że jesienią to Chiefs wygrali 43:0).
Na prowadzeniu w lidze umocnili się Northampton Saints – ich przewaga wzrosła wskutek porażek najgroźniejszych rywali. Do czwórki wrócili Quins, a już tylko dwa punkty dzieli od niej Bristol Bears. Na cztery kolejki przed końcem wciąż osiem z dziesięciu drużyn ma realną szansę awansu do play-off.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Northampton Saints | 14 | 49 |
2. | Bath | 14 | 44 |
3. | Saracens | 14 | 42 |
4. ↑ | Harlequins | 14 | 42 |
5. ↑ | Bristol Bears | 14 | 40 |
6. ↓↓ | Exeter Chiefs | 14 | 40 |
7. | Leicester Tigers | 14 | 39 |
8. | Sale Sharks | 14 | 37 |
9. | Gloucester | 14 | 26 |
10. | Newcastle Falcons | 14 | 5 |
Swoją drogą, kluby Premiership mają na głowie łącznie około 150 mln funtów długu zaciągniętego u rządu brytyjskiego w okresie covidowym. Termin spłat zbliża się, a kluby chcą go przedłużyć. Rząd gotów się zgodzić, pod warunkiem jednak, że kluby przedstawią rozsądne plany biznesowe – ostrożność zrozumiała po niedawnych głośnych upadkach (skutkujących w sumie utratą przez brytyjski fiskus ok. 50 mln funtów niespłaconych należności), ale może to być trudne dla przynajmniej części klubów. Warto przy tym zwrócić uwagę, że upadek trzech klubów i skrócenie sezonu o cztery mecze dla każdej drużyny spowodował m.in., że podpisany właśnie z TNT kontrakt telewizyjny na dwa sezony ma wartość niższą niż obecny. Paradoksalnie, w przyszłym sezonie salary cap ma wzrosnąć z 5 do 6,4 mln funtów, a więc do poziomu sprzed pandemii (choć z tylko jednym graczem wyłączonym z limitu, a nie dwoma).
W Championship tylko jedno zaległe spotkanie – Ealing Trailfinders nieoczekiwanie przegrali z Ampthill 21:29. Ekipa z Londynu pozostała jednak liderem (w końcu rywale nie grali) i nadal ma 10 punktów przewagi nad drugim w tabeli Coventry.
Super Rugby Pacific
Crusaders – Chiefs 37:26. Broniący mistrzowskiego tytułu Crusaders bardzo długo czekali na pierwsze zwycięstwo w sezonie – aż sześć rund. Wreszcie je odnieśli, a jest tym cenniejsze, że wywalczone w meczu z rywalem z Nowej Zelandii, który był wiceliderem ligowej tabeli. Gospodarze wyszli na prowadzenie po pięciu minutach gry i nie oddali go do końca – co prawda Chiefs starali się walczyć, utrzymywali dystans, który dawał im nadzieję, ale Crusaders cały czas zachowywali bezpieczną przewagę. Uwagę zwraca przyłożenie na początku drugiej połowy młynarza George’a Bella po imponującym jak na zawodnika na tej pozycji samotnym rajdzie. Warto jednak zwrócić uwagę, że Chiefs wyszli na boisko w Christchurch bez swojego kluczowego zawodnika, Damiana McKenziego.
Highlanders – Hurricanes 12:47. Szósty mecz w sezonie i szóste zwycięstwo drużyny z Wellington. I to jakie – imponująco wysokie i odniesione w wyjazdowym pojedynku derbowym. Canes znakomicie mecz zaczęli, już do przerwy prowadząc 28:0. W drugiej połowie dorzucili kolejne trzy przyłożenia, ale stracili z kontuzją znakomitego młodego łącznika młyna Cama Roigarda. W tej sytuacji pewnie się cieszą, że za tydzień będą pauzować. A Roigarda na boisku zastąpił TJ Perenara i tak się złożyło, że obaj ci zawodnicy zdobyli w tym spotkaniu przyłożenia.
Poza tym:
- Waratahs – Rebels 21:27 (zacięty pojedynek, kilkakrotnie zmieniające się drużyny na prowadzeniu; pięć minut przed końcem Waratahs zredukowali stratę do jednego oczka, ale ostatnie słowo należało do gości z Melbourne);
- Fijian Drua – Western Force 31:13 (prawdziwy mecz na wodzie, który w tych warunkach chyba odbyć się nie powinien – wyglądało to mniej więcej tak: https://twitter.com/i/status/1773886714555273514; wygrana gospodarzy mimo 30 minut spędzonych w osłabieniu);
- Moana Pasifika – Blues 8:47 (po niezłym początku sezonu Moana radzi sobie coraz gorzej; w sobotnim starciu z Nowozelandczykami była bez szans, tym bardziej, że hat-tricka przyłożeń zaliczył Mark Tele’a; spotkanie rozegrano na Eden Park w Auckland, choć Blues występowali w roli gości; Blues to zwycięstwo kosztowało jednak kontuzjami trzech podstawowych graczy);
- Reds – Brumbies 19:20 (prawdziwy dreszczowiec z drużynami kilkakrotnie zmieniającymi się na prowadzeniu; stołeczna ekipa dzięki karnemu Noaha Lolesio wyszła na jednopunktowe prowadzenie na 10 minut przed końcem, i choć w końcówce gospodarze długo atakowali, nic im nie udało się już zmienić).
Na czele tabeli nadal Hurricanes, jedyna niepokonana ekipa w stawce – ale choć przegrali wiceliderzy, dystans dzielący Canes od kolejnych drużyn nie wzrósł. Crusaders po pierwszej wygranej w sezonie wydobyli się z ostatniego miejsca. Swoją drogą, droga do play-off jest przed nimi otwarta – awansuje do niego aż osiem z dwunastu drużyn, a do ósmego miejsca obrońcy tytułu tracą tylko pięć punktów.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Hurricanes | 6 | 27 |
2. ↑↑ | Blues | 6 | 22 |
3. | Brumbies | 6 | 22 |
4. ↓↓ | Chiefs | 6 | 18 |
5. | Reds | 6 | 16 |
6. ↑ | Rebels | 6 | 14 |
7. ↑ | Fijian Drua | 6 | 13 |
8. ↓↓ | Highlanders | 6 | 11 |
9. | Moana Pasifika | 6 | 9 |
10. | Waratahs | 6 | 8 |
11. ↑ | Crusaders | 6 | 6 |
12. ↓ | Western Force | 6 | 5 |
Z kraju
Polski Związek Rugby ogłosił konkurs na nowego trenera reprezentacji Polski. Termin składania zgłoszeń wyznaczono na 14 kwietnia. Cóż, cieszy, że do roboty zabrano się tak szybko.
Do obejrzenia: po długiej przerwie wraca Atak na młyn – już jutro o dwudziestej pierwszej. Kuba Sieradzki porozmawia tym razem z głośnym krytykiem PZR, Jarosławem Nowickim.
Ze świata
Na arenie międzynarodowej sporo rugby kobiecego. Oczywiście najwięcej uwagi przyciągał żeński Puchar Sześciu Narodów. W drugiej kolejce Szkotki przegrały z Francuzkami (ale tylko 5:15 i do przerwy prowadziły, a do ostatniej akcji miały szansę na sensacyjne zwycięstwo), a Angielki rozgromiły Walijki 46:10. W ostatnim meczu Irlandki uległy Włoszkom 21:27 – dość pewna wygrana zawodniczek z Italii, które dzięki niej awansowały na trzecie miejsce w stawce. Cieszy rosnąca popularność kobiecego rugby – tydzień temu w Le Mans domowy mecz Francuzek oglądało 15 tys. widzów, a w ten weekend domowy mecz Angielek w Bristolu – prawie 20 tys.
Poza tym w do gry w kobiecym Rugby Europe Championship przystąpiła Hiszpania i w pierwszym ze swoich trzech spotkań pokonała debiutującą na tym poziomie Portugalię 24:0. To było pierwsze spotkanie tych drużyn w historii. A towarzysko grały w Londynie kobiece reprezentacje Południowej Afryki i Stanów Zjednoczonych – Amerykanki wygrały 38:17 (prowadziły już nawet 30 punktami).
W Major League Rugby rozegrano w świąteczny weekend cztery spotkania. W najciekawszym, derbach Teksasu, Houston SaberCats pokonali na wyjeździe Dallas Jackals 30:27, piątą wygraną w sezonie zapewniając sobie karnym na koniec meczu (ekipa z Houston pozostaje jedyną niepokonaną w lidze i liderem konferencji zachodniej). Ciekawie było też w meczu Chicago Hounds z drugą ekipą z zachodu, Seattle Seawolves – ekipa z „Wietrznego Miasta” prowadziła już po półgodzinie 26:0, ale przegrała 26:34. Wynik musiał gonić również trzeci na zachodzie San Diego Legion, który w starciu beniaminkiem z Miami na 20 minut przed końcem przegrywał 16 punktami, ale ostatecznie wygrał 22:21.
Najwyższa dywizja Japan Rugby League One pauzowała, ale w drugiej mieliśmy mecz na szczycie – Uruyasu D-Rocks pokonali w nim Green Rockets Tokatsu 31:28, a w drużynie zwycięzców po 9 miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją zobaczyliśmy Israela Folaua (swój powrót podkreślił przyłożeniem).
Zakończyły się rozgrywki Premiership w Hongkongu. Szósty raz w historii (i zarazem szósty z rzędu) mistrzem kraju został HKFC, który w finale pokonał Hong Kong Scottish 15:6. W lidze uczestniczyło pięć drużyn, w sezonie zasadniczym najlepsze były HKFC i HKU Sandy Bay, ta ostatnia ekipa poległa jednak w półfinale ze Scottish.
W męskich rozgrywkach europejskich co prawda nie grano, ale mecz poziomu Conference pomiędzy Andorą i Finlandią został zweryfikowany jako walkower na korzyść gości. Niestety, Andora w tym sezonie nie rozegra żadnego meczu domowego w ramach REIC (poprzedni z Łotwą, został odwołany z powodu zbyt dalekiego i kosztownego wyjazdu dla gości). Tylko mogę przypuszczać, że ten walkower to wynik konfliktu wewnętrznego dotyczącego używania jedynego stadionu nadającego się do rugby.
Rugby Europe ogłosiło najlepszą piętnastkę tegorocznego REC (a także listę nominowanych do nagrody najlepszego zawodnika). W piętnastce najwięcej mamy Gruzinów (sześciu, nic dziwnego), do tego jest czterech Portugalczyków (w tym młoda para łączników, Hugo Aubry i Hugo Camacho), po dwóch Hiszpanów (w tym Martiniano Cian) i Holendrów (w tym Wolf van Dijk) oraz jeden Rumun. Z polskiej drużyny wyróżniono Vahę Halaifonuę, wskazując go wśród „rezerwowych”.
Z rynku transferowego:
- kolejny sędzia kończy karierę – na koniec sezonu, po lipcowym okienku tekstowym, z boiska zejdzie francuski arbiter Mathieu Raynal;
- w tym samym czasie buty na kołku powiesi reprezentant Szkocji i gracz Edynburga, WP Nel;
- po rozegraniu setnego spotkania dla Anglii koniec międzynarodowej kariery ogłosił łącznik młyna Harlequins Danny Care. Podobno ma być kolejnym Anglikiem wyjeżdżającym grać do Francji (mówi się o Perpignan). Kontrakty w Tulonie podpisali inni dwaj reprezentanci Anglii, Kyle Sinckler i Lewis Ludlam. To już wygląda na prawdziwy eksodus. Wśród plotek transferowych pojawia się też temat ponownego wyjazdu za kanał La Manche Zacha Mercera (mimo powrotu do Anglii i świetnych występów nie dostał szansy od Steve’a Borthwicka ani podczas Pucharu Świata, ani podczas Pucharu Sześciu Narodów);
- wyjazd do Francji potwierdził też były reprezentant Irlandii Joey Carbery, który w przyszłym sezonie prawdopodobnie będzie grać w Bordeaux;
- południowoafrykańska prasa donosi, że Steven Kitshoff ma wrócić z Ulsteru do Stormers;
- młoda nadzieja australijskiego rugby, Max Jorgensen, przedłużył kontrakt z Rugby Australia mimo podchodów oferujących spore sumy drużyn z NRL;
- okazuje się, że bliski zmiany kodów był też Owen Farrell – mocno kusili go Wigan Warriors, czyli klub, z którym wielkie sukcesy odnosił jego ojciec, Andy;
- Louis Rees-Zammit podpisał trzyletni kontrakt z mistrzami NFL, Kansas City Chiefs. Dołączył do tej drużyny na okres przedsezonowy i kto wie, czy nie załapie się do głównego składu.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Tomasz Pozniak (Wimbledon RFC, National League 2 East): zagrał całe 80 minut i zdobył przyłożenie w meczu z liderem ligi, Esher, przegranym 19:62. Wimbledon zajmuje przedostatnie miejsce w grupie i prawdopodobnie pozostanie na nim do końca sezonu;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał do 45. minuty i na samym początku zdobył przyłożenie w meczu z Henley, przegranym 26:39. Barnes spadło z drugiego na trzecie miejsce w lidze;
- Eryk Luczka (Hornets RFC, National League 2 West): zagrał do 55. minuty meczu z Old Redcliffians, przegranego 35:37. Hornets pozostali na jedenastym miejscu w lidze;
- Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): rozegrał cały mecz przeciwko Tynedale, wygrany 36:34. Hull zajmuje ósme miejsce w lidze;
- Stasio Maltby (Brighton RFC, Regional 1 South Central): zagrał cały mecz z Maidenhead, wygrany 37:27. Blues zajmują siódme miejsce w lidze.
Francja:
- Nicolas Saborit (Stade Niçois, Espoirs Accession – grupa 3): zagrał ostatnie 30 minut w meczu drużyny Espoirs przeciwko Hyères Carqueiranne Le Crau, wygranym 20:3. To była ostatnia kolejka fazy grupowej, a Nicea zajęła w swojej grupie drugie miejsce i awansowała do kolejnego etapu;
- Quentin Cieslinski (Stade Métropolitain, Nationale 2 – grupa 2): zagrał do 45. minuty w meczu z Rumilly, przegranym 33:39. Jego drużyna straciła pozycję lidera grupy i spadła na drugie miejsce;
- Jędrzej Nowicki (CAP Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): zagrał godzinę i zdobył przyłożenie w meczu przeciwko ostatniemu w lidze Saint Claude, wygranym 30:26. Pontarlier pozostało na przedostatnim miejscu w grupie;
- Aleksander Nowicki (AS Monaco, Fédérale 2 – grupa 2): zszedł z boiska po przerwie i wrócił na nie w końcówce w meczu z Les Angles, wygranym 43:27. Monaco nadal jest wiceliderem grupy i zmniejszyło stratę do lidera do trzech punktów;
- Kamil Bobryk (RC du Pays Saint Jeannais, Fédérale 3 – grupa 5): zaczął na ławce rezerwowych mecz na szczycie grupy przeciwko Aix les Bains, wygrany 37:33. Saint Jean de Bournay jest liderem ligi i na jeden mecz przed końcem rundy zasadniczej ma 4 punkty przewagi nad rywalami z niedzieli;
- Ross Cooke (US Quillan Limoux Haute Vallée de L’Aude, Fédérale 3 – grupa 8): zagrał do 45. minuty w meczu z Elne, przegranym 5:29. Jego Ras Arpal jest na kolejkę przed końcem siódme w lidze (pewne utrzymania).
Zapowiedzi
W kolejny weekend w klubowym graniu na świecie dwa główne wydarzenia. W Europie rozegrane zostaną mecze 1/8 finału europejskich pucharów. W Champions Cup zagrają m.in. Harlequins z Glasgow Warriors, Stormers z La Rochelle, Bordeaux z Saracens, Leicester Tigers z Leinsterem czy Northampton Saints z Munsterem. W Challenge Cup najciekawiej zapowiadają się starcia Benettona z Lions, Edynburga z Bajonną czy Pau z Connachtem. Na południu grać będą natomiast drużyny Super Rugby Pacific, choć nie wszystkie (to pierwsza z kolejek okrojonych do czterech spotkań).
Odbędzie się kilka spotkań międzynarodowych. Trzy mecze w ramach Rugby Europe International Championships – starcie Szwecji z Ukrainą na poziomie Trophy oraz mecze Austrii z Bośnią i Hercegowiną oraz Węgier z Luksemburgiem na poziomie Conference. Grają też kobiety – na poziomie Championship Holandia zmierzy się z Hiszpanią.
W świecie siódemek szóste w tym sezonie turnieje SVNS w Hongkongu (z długo oczekiwanym debiutem Micheala Hoopera).
W kraju szósty raz zmierzą się panie w rywalizacji o mistrzostwo Polski w siódemkach. Pauzować będzie Ekstraliga, natomiast dziesiąte kolejki odbędą się w pierwszej lidze (m.in. mecz Sparty Jarocin z Białymstokiem) i w drugiej lidze. Mają też odbyć się mecze centralnej ligi kadetów. A reprezentacja juniorów zagra w meczu pierwszej rundy kwalifikacji do mistrzostw Europy – rywalem będą Niemcy (na zwycięzcę w drugiej rundzie czeka najsłabsza w ubiegłym roku w mistrzostwach Szwajcaria).
Kobiece rugby ma się coraz lepiej. Anglia-Walia to było moje trzecie z rzędu W6N. Z roku na rok organizacja jest lepsza, z większym rozmachem. Publiczność rośnie, jakość gry nie zawodzi, bilety wciąż w bardzo przystępnej cenie i śmiało można zabrać dziecko, nie martwiąc się o pijanych kibiców.
Jeśli chodzi o piętnastki to gdzie kobiece rugby ma się dobrze? Na Wyspach? Tak, we Francji? Tak. We Włoszech? Tak. Nowa Zelandia, Australia? Zdecydowanie tak! Kanada, USA, RPA, na upartego niech będzie. I to jest koniec. Dla reszty świata kobiece piętnastki praktycznie mało kogo interesują 🙁
Myślę, że nie jest aż tak źle 🙂 I jeśli chodzi o rozwój zainteresowania, to tu cały czas jest. Choć rozczarowała mnie nieco liczba publiczności na meczu Hiszpanek z Portugalkami…
Racja. Jest progres. RWC zwiększa liczbę uczestników do 16. Ruszyło WXV, co pozawala rozgrywać mecze drużynom spoza T1. Co do frekwencji to potrzeba czasu, ale faktem jest, że to żenskie rugby przyciąga młodą publiczność.
Twickenham ma ambitny plan wyprzedać kobiecy finał w przyszym roku. Nawet jesli się nie uda, to nowy rekord pewnie padnie.
A u nas ta dyscyplina sportu nie istnieje.