Trzeba chyba odwracać globusy do góry nogami – południe rządzi. Spośród europejskich reprezentacji, które ruszyły na południe, cztery przegrały i tylko Francuzi, mimo rezerwowego składu, poradzili sobie z Argentyńczykami. Południe wygrywało zresztą też na północy – w Batumi Fidżi poradziło sobie z Gruzją. Porażki Anglii i Irlandii z potężnymi przeciwnikami na pewno ich bolą, ale jeszcze bardziej te Walijczyków i Włochów.
Mecze towarzyskie
W ten weekend zaczęło się na dobre tradycyjne letnie międzynarodowe granie towarzyskie. A wśród tych spotkań było kilka hitów. Pierwsze mecze europejskich drużyn na południowej półkuli przyniosły cztery porażki.
Nowa Zelandia – Anglia 16:15. Steve Borthwick postawił w Dunedin na jednego debiutanta – Fina Baxtera z Harlequins. Z kolei Craig Scott Robertson w swoim pierwszym meczu w roli trenera All Blacks posadził na ławkę Beaudena Barretta i wystawił na pozycję łącznika ataku Damiana McKenziego, a obrońcy – Stephena Perofetę. I obaj ci zawodnicy błysnęli. Po 20 minutach All Blacks otworzyli wynik spotkania przyłożeniem Sevu Reece’a, któremu drogę na skrzydle znakomicie otworzył kopem McKenzie. Co prawda Anglicy moment później odpowiedzieli i wyszli po przyłożeniu Maro Itoje na prowadzenie 7:5, ale po kolejnych paru minutach znakomicie pokazał się Perofeta, który znakomicie przełamał obronę Bena Earla i obsłużył Ardiego Saveę. McKenzie spudłował jednak oba podwyższenia, a Anglicy przed przerwą dzięki karnemu Marcusa Smitha wyrównali. Drugą połowę to Anglicy zaczęli od przyłożenia (młody Immanuel Feyi-Waboso po asyście Smitha), ale tym razem Smith nie trafił z podwyższenia. A McKenzie zaczął wykorzystywać karne – dwa skuteczne dały jego drużynie jednopunktowe prowadzenie. Trzeciego, tuż przed końcem, nie wykorzystał (zawalił, mimo ostrzeżeń sędziego przekraczając czas na jego wykonanie), ale Anglicy nie zdołali wyprowadzić skutecznej akcji. Zacięty mecz, w którym obie drużyny pokazywały swoje mocne strony. Nowozelandczycy dominowali w pierwszej linii młyna, z kolei Anglicy ukradli gospodarzom kilka autów. Byli naprawdę blisko znakomitego początku wyprawy na południe. Gospodarzy na pewno niepokoi kontuzja TJ Perenary, Anglicy stracili natomiast Joe’go Marlera (zastąpi go w kadrze potencjalny debiutant, Emmanuel Iyogun).
Australia – Walia 25:16. Starcie dwóch reprezentacji niby ze światowego topu, ale z ogromnymi problemami. W wyłącznie krajowym zestawieniu Australijczyków znalazło się aż siedmiu debiutantów, w tym dwóch w podstawowym składzie (wśród graczy bez doświadczenia międzynarodowego znalazł się m.in. Tom Lynagh), a kapitanem został mający zaledwie pięć testów na koncie Liam Wright; brakło kontuzjowanego Kurtley’a Beale’a. Warren Gatland zaskoczył wstawiając na pozycję łącznika ataku Bena Thomasa, a na skrzydle debiutanta Josha Hathaway’a (na którego zakusy mieli też Anglicy). Pierwsza połowa wyrównana– po karnych 6:3 dla gospodarzy, potem 13:3 po przyłożeniu Tanieli Tupou (później kontuzjowanego), a na koniec 13:10 po karnym przyłożeniu w wyniku zawalonego maula (dominacja Walijczyków mimo gry w osłabieniu po żółtej kartce). Na początku drugiej połowy goście z Europy wyrównali, ale akcja Filipo Daugunu znowu wyprowadziła na prowadzenie gospodarzy. Co prawda Walijczycy cieszyli się z wyrównującego przyłożenia po maulu, jednak to zostało unieważnione po TMO (już drugi raz w tym meczu; ta decyzja sędziego wzburzyła zresztą Warrena Gatlanda). Zmniejszyli co prawda stratę dzięki szczęśliwemu karnemu, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, których zwycięstwo przypieczętował 60-metrową akcją Tom Wright (https://twitter.com/i/status/1809563976503816303). Dla Walijczyków to ósme z rzędu przegrane spotkanie i pierwszy raz w historii, gdy wypadają z czołowej dziesiątki rankingu World Rugby, wypchnięci przez Fidżi. A przed kolejnym testem niepokoją się o zdrowie najlepszego na boisku w swojej drużynie Aarona Wainwrighta.
Południowa Afryka – Irlandia 27:20. Chyba najwięcej uwagi przyciągało starcie w Pretorii, gdzie mistrzowie świata chcieli przerwać serię porażek z Irlandią, której początek sięga roku 2016. Goście przyjechali z debiutantem na pozycji obrońcy (Jamie Osborne) i młodą parą łączników (Craig Casey i Jack Crowley). Już na samym początku spotkania debiutant dał się ograć Kurtowi-Lee Arendse, który znakomicie obsłużony offloadem Siyi Kolisiego zdobył pierwsze przyłożenie (https://x.com/i/status/1809611936142885012). Po półgodzinie i kopach Handré Pollarda było już 13:3. Dopiero pod koniec pierwszej połowy James Lowe znakomitym offloadem uruchomił akcję, którą Osborne zakończył przyłożeniem. Do przerwy było 13:8. Dość szybko na początku pierwszej połowy Rassie Erasmus wpuścił na boisko „bomb squad” czyli sześciu zmienników z młyna, ale to James Lowe zdobył pierwsze przyłożenie w tej części spotkania – jednak unieważnione po TMO wskutek błędu we wcześniejszym rucku. Kolejne problemy Irlandczyków przyszły potem: najpierw potężne uderzenie głową w ziemię Craiga Casey’a (który wcześniej popisał się 50:22) po paskudnej szarży, a chwilę potem przyłożenie Cheslina Kolbego, zdobyte w niecodziennych okolicznościach (James Lowe ratował piłkę przed wyjściem w aut po karnym gospodarzy, ale to Kolbe jako pierwszy dopadł piłki i był nie do zatrzymania: https://x.com/i/status/1809635168086360079). Na kwadrans przed końcem było 20:8. Irlandczycy wykorzystali osłabienie gospodarzy po żółtej kartce i przyłożeniem Connora Murray’a zmniejszyli stratę. Jednak kolejne pechowe zagranie Lowe’a rozstrzygnęło spotkanie – przy próbie złapania piłki na własnym polu punktowym wypuścił piłkę do przodu, a południowoafrykański młyn zdominował irlandzki i sędzia przyznał gospodarzom karne przyłożenie (https://twitter.com/i/status/1809634297411727819). Chwilę potem Irlandczycy zmniejszyli stratę po przyłożeniu Ryana Bairda (znowu świetna asysta Lowe’a, który walnie przyczynił się zarówno do dwóch przyłożeń swojej drużyny, jak i do dwóch przeciwników), ale kolejnych punktów już nie zdołali zdobyć. Zasłużone zwycięstwo Springboków – Irlandczycy wygrywali przechwyty, ale rzadko mieli okazję znaleźć się w polu 22 m gospodarzy. Jeśli coś to widowisko psuło – to tylko liczne TMO w drugiej połowie spotkania…
Argentyna – Francja 13:28. Wizyta Francuzów w Argentynie zaczęła się od spotkania w Mendozie. Goście z Europy przyjechali w niezwykle eksperymentalnym zestawieniu, bez największych gwiazd – kapitanem został Baptiste Serin (jedyny bardziej doświadczony gracz w kadrze), w wyjściowej piętnastce pojawiło się aż siedmiu debiutantów, a kolejny był na ławce rezerwowych. Nowy trener, Felipe Contemponi, znacznie mniej zmieniał w składzie – znalazło się w nim zaledwie dwóch nowych zawodników. Faworytem w tej sytuacji byli gospodarze, tymczasem doznali rozczarowującej porażki. Argentyna była bliska pierwszego przyłożenia, ale Martin Bogado został wypchnięty w aut, i w tej sytuacji pierwszy cios zadali Francuzi – przyłożenie zaliczył Serin, i to w imponującym, na poły piłkarskim stylu (https://twitter.com/i/status/1809676965474947133). Do przerwy było 10:3, a zaraz po przerwie zrobiło się 17:3 po przyłożeniu będącym efektem dominacji gości w młynie. W ostatniej półgodzinie co prawda gospodarze zdobyli dwa przyłożenia, ale żadnego nie podwyższyli, a Francuzi też nie przestali punktować – ich trzecie przyłożenie to efekt akcji zainicjowanej przez 50:22 w wykonaniu Serina. Goście pokazali, że o najbliższą przyszłość swojej reprezentacji nie muszą się martwić.
Poza tym:
- Samoa – Włochy 33:25 (spore zaskoczenie w Apii; Włosi kilkakrotnie wychodzili na prowadzenie, w 45. minucie nawet 10-punktowe, ale potem już nie zdobyli żadnych punktów, a gospodarze grający pierwszy mecz z nowym trenerem Mahonrim Schwalgerem i nowym kapitanem Theo McFarlandem, za to bez kilku doświadczonych graczy, w ostatniej półgodzinie zapisali ich na swoje konto aż 18; dla gości 15 punktów zdobył Paolo Garbisi; swoją drogą to była pierwsza wizyta tak wysoko notowanego rywala w Samoa od siedmiu lat);
- Gruzja – Fidżi 12:21 (na nieco więcej liczyli Gruzini w Batumi, w których składzie na nietypowej pozycji obrońcy zagrał Luka Matkawa; niestety, brakło im kilku ważnych graczy, co w plotkach jest wiązane z pozytywnym testem dopingowym – mówi się o końcu kariery Meraba Szarikadze; w składzie Fidżi było pięciu debiutantów i jeden z nich, Peniasi Dakuwaqa, zdobył dwa z trezch przyłożeń swojej drużyny; Gruzini mogą żałować pudłowanych kopów, w tym drop goali, i straconej szansy Wasila Łobżanidze);
- Stany Zjednoczone – Rumunia 20:22 (Rumuni pojechali za Atlantyk bez kilku czołowych graczy, za to po obozie we Francji i przygotowania zaprocentowały; co prawda w Chicago to Amerykanie mieli przewagę, ale gdy tworzyli sobie okazje do zdobycia punktów, Rumuni imponowali w obronie; i choć Europejczycy kończyli mecz w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach, obronili dwupunktową przewagę, a AJ McGinty, choć zdobył 15 punktów, zawiódł w kluczowych kopach w końcówce);
- Japonia XV – Māori All Blacks 26:14 (udany rewanż Japończyków za mecz sprzed tygodnia; piękny sukces młodych Japończyków, a wciąż grający na poziomie uniwersyteckim obrońca Yoshitata Yazaki dał mocny sygnał, że należy mu się miejsce w składzie Brave Blossoms);
- Chile – Hongkong 22:17 (poniekąd rozgrzewka Chilijczyków przed groźniejszymi rywalami; wystawili skład oparty na Selknamie, bez kilku ważnych graczy z zagranicy; pierwsza połowa dla Chile, które zwłaszcza dzięki dwóm przyłożeniom w ostatnich 10 minutach prowadziło 22:3; druga połowa jednak przegrana 0:14 po przyłożeniach Azjatów po autach);
- Kanada – Szkocja 12:73 (choć Szkoci zagrali w praktyce rezerwami – aż 10 debiutantów, z czego pięciu w podstawowym składzie – pogrążeni w kryzysie gospodarze nie mogli im zagrozić mimo dopingu 11,5 tys. widzów; choć Kanada zdobyła pierwsze przyłożenie w meczu, goście odwdzięczyli się aż jedenastoma, większość z nich zdobywając w ciągu ostatniej półgodziny; czy Kanada ma szansę na awans na Puchar Świata nawet po powiększeniu liczby uczestników?).
Z kraju
Reprezentacja Polski dziewcząt U18 uczestniczyła w rozgrywanym w Strasburgu turnieju mistrzostw Europy. Na starcie stanęło siedem drużyn, które rywalizowały w formacie każdy z każdym. Niestety, młode Polki przegrały wszystkie swoje sześć meczów: 0:31 z Czeszkami, 10:19 z Portugalią, 5:27 z Hiszpanią, 0:40 z Francją, 5:28 z Irlandią i 0:38 z Belgią. Zajęły ostatnie, siódme miejsce w stawce (przed rokiem były ósme, ale w rozgrywkach uczestniczyły też wtedy reprezentacje wyspiarskie, których tym razem brakło). Brak wyspiarek ocalił Polki – zdegradowane zostaną nieobecne w Strasburgu Walijki. Mistrzyniami Europy zostały z kompletem zwycięstw Francuzki, srebro trafiło do Hiszpanek, a brąz do Czeszek – kolejność na podium identyczna jak przed rokiem w Pradze. W toczonej równolegle rywalizacji chłopców (bez udziału Polaków – ci zagrają w grupie Trophy za tydzień w Ząbkach) w finale broniąca mistrzowskiego tytułu Francja wygrała z Hiszpanią 26:7 (tracąc jedno przyłożenie w całym turnieju, przed finałem mecze wygrywając do zera), a w meczu o brąz Irlandia pokonała Niemcy 21:14.
W kraju rozdano ostatni komplet medali mistrzostw Polski w tym sezonie – w ramach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży rozegrano turniej mistrzowski w rugby 7 kadetów. W grupach eliminacyjnych do turnieju najlepsze były drużyny Ogniwa Sopot i Orkana Sochaczew. I ta ostatnia potwierdziła swoją dominację, wygrywając także turniej w Lublinie. W finale nie mierzyła się jednak z sopocianami (pokonała ich w półfinale), ale z Budowlanymi Łódź, których ograła 22:14. Dla Orkanu to już dziesiąty tytuł mistrzowski w rugby 7 w tej kategorii wiekowej (i obroniony sprzed roku). Ogniwo musiało zadowolić się brązem po zwycięstwie nad drużyną gospodarzy 17:14. Swoją drogą, zastanawia mnie, dlaczego na OOM mamy tylko chłopaków, a nie mamy dziewcząt…
Pojawiają się pierwsze informacje dotyczące kolejnego sezonu Ekstraligi. W założeniach uwzględniających udział w rozgrywkach Rugby Białystok (co zdaje się jeszcze potwierdzone nie jest) sezon zaczyna się 17/18 sierpnia i w rundzie jesiennej trwającej do połowy listopada ma być rozegrane 10 kolejek. Ciekawy jest pomysł, aby zawodnik mógł grać bez przerwy maksymalnie cztery weekendy – reguła mająca działać na korzyść zdrowia graczy.
Ze świata
W towarzyskim turnieju Union Cup w Azji po wygranej Singapuru (gospodarzy rywalizacji) nad Tajlandią w poprzedni weekend, w tym tygodniu odbyły się dwa pozostałe spotkania. W pierwszym z nich Tajlandia odreagowała porażkę i pokonała Tajwan 18:12 (mimo że do przerwy przegrywała 7:12; zdecydowało przyłożenie zdobyte na 10 minut przed końcem). A w ostatnim meczu spora niespodzianka: Singapur przegrał z Tajwanem 16:19 (do przerwy było 7:0, a spotkanie Tajwańczycy rozstrzygnęli w ostatnich minutach). W tej sytuacji turniej wszystkie trzy drużyny skończyły z jednym zwycięstwem i jedną porażką na koncie. Dzięki małym punktom wygrał go Singapur.
Towarzysko grały też kobiety – w Sydney Australia rozgromiła Fidżi 64:5. Pierwsze przyłożenie w meczu zdobyły Fidżyjki, ale potem już tylko jedna drużyna punktowała. Cztery przyłożenia zdobyła Desiree Miller.
Ciekawie było w drugiej rundzie World Rugby U20 Championship czyli mistrzostwach świata dwudziestolatków. Do prawdziwego szlagieru doszło w grupie A, gdzie Nowa Zelandia grała z Francją. Francuzi od początku dominowali, a wynik 11:0 do przerwy nie odzwierciedlał w pełni ich przewagi. Po przerwie zaatakowali młodzi All Blacks, którzy pod koniec meczu wyszli na prowadzenie. Stracili je co prawda na chwilę, ale dzięki karnemu Rico Simpsona na koniec meczu (dodatkowego dramatyzmu dodała konieczność sprawdzania jego celności przez TMO) wygrali 28:27. W drugim meczu tej grupy Walia wygrała z Hiszpanią 31:10. W grupie B niepokonana pozostała Irlandia, ale zwycięstwo z Gruzją przyszło jej nieoczekiwanie trudno. Zaczęło się od 12:0 dla Irlandczyków, ale potem Gruzini wyszli na prowadzenie i jeszcze chwilę przed końcem prowadzili 16:15. Zanosiło się na sensację, ale w ostatniej akcji stracili jednak przyłożenie i przegrali 16:22. Na pewno żałowali dwóch spudłowanych przez Lukę Cirekidzego niezbyt trudnych karnych z ostatnich 10 minut. W drugim meczu tej grupy też było emocje, a Włosi nieoczekiwanie pokonali Australijczyków 17:12. W grupie C drugie zwycięstwo odnieśli Anglicy – 48:11 nad Fidżi. Niespodziewanie przegrali gospodarze turnieju – RPA uległo Argentynie i to aż 12:31.
W szkockim Edynburgu zaczęły się rozgrywki World Rugby U20 Trophy, czyli drugiego poziomu mistrzostw świata dwudziestolatków. Zaczęło się od smutnych rekordów – najpierw Japonia rozgromiła Hongkong 105:20 (17 przyłożeń zwycięzców), a chwilę potem Szkoci pobili to osiągnięcie, zwyciężając Samoa 123:15 (19 przyłożeń zwycięzców, czyli przeciętnie co cztery minuty). Potem nieco się uspokoiło – w meczach drugiej grupy Urugwaj pokonał Kenię 25:7 rozstrzygając spotkanie w ostatnich 20 minutach meczu, a Stany Zjednoczone wygrały z Holandią 44:33 (tu dla odmiany Amerykanie zbudowali sporą przewagę, którą Holendrzy niwelowali, ale nie do końca). W drugiej kolejce znowu wysokie wyniki w pierwszej grupie – Japonia i Szkocja zamieniły się przeciwnikami, a skończyło się wynikami 101:0 Szkocji z Hongkongiem oraz 81:7 Japonii z Samoa. W drugiej grupie znowu ciekawiej – w meczu zwycięzców z pierwszej kolejki Stany Zjednoczone pokonały Urugwaj 32:15 (mecz długo był wyrównany i Amerykanie rozstrzygnęli go dopiero w drugiej połowie), a w meczu pokonanych Holandia wygrała z Kenią 51:3.
We włoskiej Parmie zaczął się młodzieżowy turniej kobiet – Six Nations Summer Series U20. W pierwszej kolejce pewne zwycięstwa faworytów – Angielek nad Irlandkami 33:10 oraz Francuzek nad Walijkami 57:12. W najbardziej zaciętym spotkaniu Włoszki wygrały ze Szkotkami 17:13.
Na Mauritiusie odbył się drugi i ostatni turniej w ramach Rugby Africa Sevens Series. Po raz drugi zwyciężyła w nim reprezentacja Ugandy, która w finale pokonała 20:17 drużynę Południowej Afryki (która, podobnie jak Kenia, wystąpiła w rezerwowym zestawieniu). Dzięki temu Uganda wygrała mistrzostwo Afryki (czwarty raz w historii, ostatni raz przed dwoma laty), a RPA – srebrne medale. W meczu o trzecie miejsce turnieju Zimbabwe pokonało Madagaskar 19:10, ale to Malgasze, którzy tydzień wcześniej byli drudzy, zawiesili na szyjach brązowe medale mistrzostw Afryki (drugi raz w historii). Uganda i Madagaskar zapewniły sobie awans do kolejnego Challangera.
W Afryce Południowej ruszyły rozgrywki nowego sezonu najwyższej dywizji Currie Cup – w tym roku przesuniętego z tamtejszego lata na zimę. Pierwszy mecz sezonu był powtórką finału sprzed dwóch lat – Griquas przegrali w nim z broniącymi tytułu wicemistrzowskiego Pumas 24:44. Dużo emocji było w meczu Sharks z Lions, w którym padł wynik 25:26 – Sharks mogli ten mecz wygrać, ale po przyłożeniu zdobytym tuż przed końcem nie wykorzystali podwyższenia (spudłował Lionel Cronjé). Poza tym broniący tytułu mistrzowskiego Cheetahs rozgromili Griffons aż 82:20, zaliczając 12 przyłożeń, a Western Province uległo Bulls 25:30 w ulewnym deszczu (jeszcze chwilę przed końcem przegrywając 13:30).
EPCR zorganizowało losowanie fazy grupowej europejskich pucharów. Tradycyjnie w Champions Cup sporo ciekawych zestawień. Zobaczymy m.in. spotkania Tuluzy z Sharks (ubiegłoroczni zwycięzcy obu pucharów), Leinsteru z La Rochelle i Bath, Munsteru z Saracens czy Racingu 92 z Harlequins. W Challenge Cup gruziński Black Lion znalazł się w grupie z Vannes (debiutującym w pucharach), Bajonną oraz ponownie Scarlets, Edynburgiem i Gloucesterem (zagra jednak tylko z czterema z tych drużyn).
Portal americasrugbynews.com (zazwyczaj dobrze poinformowany) podał szczegóły kwalifikacji do Pucharu Świata w 2027 w strefie południowoamerykańskiej. Późnym latem 2024 rozgrywki mają się zacząć na dwóch frontach. Jeden będzie stanowić rywalizacja czterech słabszych drużyn (Peru zagra z Wenezuelą, Kolumbia z Kostaryką, a zwycięzcy tych spotkań zmierzą się w finale), drugi turniej z udziałem Brazylii, Chile i Paragwaju. W ostatnim etapie zagra Urugwaj, dwie najlepsze drużyny turnieju, a także zwycięzca barażu pomiędzy trzecią drużyną turnieju i zwycięzcą finału rozgrywek słabszych drużyn. Bezpośredni awans wywalczy zwycięzca rozgrywek, dwie kolejne drużyny będą miały szanse w barażach.
Najlepszym zawodnikiem ostatniego sezonu Super Rugby Pacific został wybrany Hoskins Sotutu. Znakomity gracz Blues został jednak pominięty w powołaniach do kadry Nowej Zelandii, a po tej nagrodzie Scott Robertson musiał odpowiadać niewygodne pytania.
Francuski Tulon został ukarany przez LNR (organizację zarządzającą Top 14) karą finansową w wysokości pół miliona euro. To efekt nieujawnienia w limicie wynagrodzeń odstępnego zapłaconego Northampton Saints za zwolnienie z kontraktu Dana Biggara. Niedawno Tulon zapłacił karę z tego samego powodu (tyle że dotyczącą Cheslina Kolbego), wtedy jednak kilkakrotnie niższą – przypadek Biggara uznano za recydywę. Klub zamierza odwołać się od tej decyzji.
Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu braknie nie tylko Micheala Hoopera, który ostatecznie nie dostał powołania (otrzymał je natomiast porzucający po tej imprezie rugby union Mark Nawaqanitawase). Nie zagra w Paryżu także gwiazda kobiecego rugby, liderka reprezentacji Kanady Sophie de Goede, która na treningu zerwała więzadło.
Z rynku transferowego:
- Portia Woodman-Wickliffe, legenda kobiecego rugby, uznawana za najlepszą zawodniczkę świata zarówno w piętnastka, jak i w siódemkach, ogłosiła zamiar odejścia na sportową emeryturę po igrzyskach olimpijskich;
- potwierdzony został transfer Mako Vunipoli do Francji – podpisał dwuletni kontrakt z beniaminkiem Top 14 z Vannes. Klub ten wzmocni też Fidżyjczyk Filipo Nakosi, przechodzący z Castres, oraz Chilijczyk Iñaki Ayarza, ostatnio grający w Soyaux Angoulême;
- Jasper Wiese z Leicester Tigers zagra w przyszłym roku w Japonii, w beniaminku najwyższej dywizji Japan Rugby League One, Uruyasu D-Rocks. Z kolei odchodzący z Blues Akira Ioane zagra w spadkowiczu z tej dywizji, Hanazono Liners, a Michael Hooper prawdopodobnie będzie występować w barwach Toyota Verblitz;
- inny kierunek obrał reprezentant Japonii Naoto Saito – ponoć podpisał kontrakt z Tuluzą. Z kolei reprezentant Włoch Gianmarco Lucchesi przechodzi z Benettona do Tulonu;
- w Bordeaux zagra Rohan Janse van Rensburg, który w tym sezonie opuścił Sharks;
- młody reprezentant RPA Jordan Hendrikse przechodzi z Lions do Sharks.
Stuart Hogg ma kłopoty. Po raz drugi w tym roku został aresztowany, tym razem za naruszenie warunków zwolnienia za kaucją. Po jednej nocy został zwolniony, ale wysyłanie nieprzyjemnych esemesów do żony pogarsza jego sytuację przed mającym się rozpocząć za kilka dni procesem.
Zmarł Jack Rowell, były gracz Bath i trener reprezentacji Anglii w latach 90.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Australia:
- Brandon Olow (Perth Bayswater RUC, Western Australia – Premier Grade): zagrał drugą połowę w meczu z Cottesloe, przegranym 35:38. Jego drużyna pozostała siódma w lidze.
Zapowiedzi
W nadchodzący weekend ostatnie już istotne akordy polskiego rugby przed latem – męska reprezentacja w rugby 7 zagra w Budapeszcie w drugim turnieju z serii Rugby Europe Sevens Trophy, a w Ząbkach odbędą się turnieje osiemnastolatków w rugby 7 na poziomie Trophy.
Główne rugbowe danie to mecze testowe. Już w środę mecz Urugwaju z Francją, a w nadchodzący weekend zagrają Południowa Afryka z Irlandią, Nowa Zelandia z Anglią, Argentyna z Francją, Australia z Walią, Japonia z Gruzją, Tonga z Włochami, Stany Zjednoczone ze Szkocją, Kanada z Rumunią, Samoa z Hiszpanią, Namibia z Portugalią, Chile z Belgią i Paragwaj z Hongkongiem. A wśród kobiet mecz Australii z Nową Zelandią.
A oprócz tego rywalizacja w mistrzostwach świata w kategorii U20 – zarówno w Południowej Afryce, gdzie rywalizuje grupa Championship, jak i w Szkocji, gdzie rywalizuje grupa Trophy, skończy nam się faza grupowa. Ponadto w meksykańskim Monterrey odbędzie się turniej drużyn kobiet oraz w kategorii U19 mężczyzn z Ameryki Północnej. Zagrają też kobiece reprezentacje Barbadosu i Kajmanów.