Boxing Day pod znakiem wirusa

Boxing Day to tradycyjnie święto ligowego rugby w Europie. W tym roku zostało pokiereszowane wskutek pandemii: z dziewiętnastu spotkań aż sześć odwołano. Najdotkliwiej ucierpiała Pro14, gdzie nie doszła do skutku połowa meczów, w tym irlandzkie derby Leinsteru z Munsterem. Poza tym m.in. o problemach Moana Pasifika, debiucie Beaudena Barretta w Japonii czy szerzej o lidze litewskiej.

Pro14

Dzień przed Wigilią władze ligi oficjalnie potwierdziły przystąpienie do niej czterech franszyz południowoafrykańskich, dotąd uczestniczących w rozgrywkach Super Rugby: Bulls, Lions, Sharks i Stormers. To potwierdza także ostatecznie wyeliminowanie z rozgrywek innej drużyny z tego kraju, Cheetahs (o Southern Kings nawet nie ma co wspominać). Co prawda nie ma o tym wprost mowy, ale z komunikatu wynika, że Pro14 stanie się Pro16 od kolejnego sezonu. Ale zmiany zaczną się już wcześniej.

Ten sezon, którego rozpiskę mieliśmy tylko do jedenastej kolejki zaplanowanej na początku stycznia, skończy się wcześniej niż zwykle, bo w marcu. Runda zasadnicza będzie liczyć tylko szesnaście kolejek, a na koniec odbędzie się mecz finałowy pomiędzy zwycięzcami obu konferencji. Bez półfinałów, a więc tylko jedna z dwóch świetnych irlandzkich drużyn z konferencji A (dodajmy – finalistów poprzedniej edycji) dostanie szansę na występ w decydującym meczu. Z kolei w konferencji B finalistę już w praktyce znamy. Między 9 stycznia (kolejka jedenasta) a 20 lutego (kolejka dwunasta) będzie przerwa – dwa weekendy europejskich pucharów, a potem miesiąc być może na dogranie zaległych spotkań. Finał zaplanowano na 27 marca, a 17 kwietnia ruszy Pro14 Rainbow Cup – pod tą romantyczną nazwą kryć się będzie turniej, w którym weźmie udział już 16, a nie 12 jak dotąd drużyn, a więc do gry przystąpią nowe drużyny z Południowej Afryki. Ekipy zostaną podzielone na dwie grupy po osiem zespołów, każdy zagra jeden mecz z każdym przeciwnikiem z tej samej grupy, a na koniec odbędzie się finał między zwycięzcami grup. O kwalifikacji do pucharów europejskich zadecydują rezultaty Pro14, a nie Rainbow Cup, co przynajmniej na sezon 2021/2022 ucina spekulacje o dopuszczeniu do nich południowoafrykańskich ekip. O formacie kolejnego sezonu nie wiadomo jeszcze nic. Uczucia kibiców mieszane. Cieszą się irlandzcy, bo liczą na to, że ich drużynom trafią się równorzędni przeciwnicy.

Tradycyjnie przyciągający najwięcej uwagi kibiców świąteczny weekend krajowych derby, niestety został poszatkowany przez koronawirusa. Na boisko nie wybiegli zawodnicy w najciekawszych planowanych spotkaniach. Największy hit, Munster – Leinster, został odwołany z powodu podejrzeń zachorowań w drużynie z Dublina. Z kolei derby Szkocji, Glasgow Warriors – Edynburg, zostały przełożone z powodu zachorowań w ekipie z Glasgow (które kosztowały tę drużynę walkower w Champions Cup). Nie doszło także do spotkania drużyn włoskich, Zebre i Benettona, z uwagi na niewielką liczbę zachorowań w tej drugiej ekipie. Z sześciu zaplanowanych na ten tradycyjnie najbardziej emocjonujący weekend, rozegrano zaledwie połowę.

W tej sytuacji w Irlandii zmierzyły się tylko Connacht z osłabionym Ulsterem. Pierwsza połowa na konto gospodarzy, którzy zdominowali młyn dyktowany i mieli zdecydowaną przewagę terytorialną. Dominacja w młynie zaowocowała żółtą kartką dla Kyle’a McCalla z Ulsteru (po trzykrotnym zawaleniu młyna pod własnymi słupami), a okres gry w przewadze Connacht wykorzystał zdobywając dwa przyłożenia (oba na prawym skrzydle i podwyższone z trudnych pozycji przez Jacka Carthy’ego). Na przerwę schodził jednak z prowadzeniem tylko 14:9 – Ian Madigan trzykrotnie wykorzystał karne podczas rzadkich wizyt Ulsteru na połowie gospodarzy. Druga połowa całkowicie odmienna. To Ulster przeważał i szybko zdobył dwa przyłożenia. I choć po 20 minutach Connacht znalazł wreszcie drogę na pole punktowe rywali, to Ian Madigan wybił mu z głowy marzenia o zwycięstwie trzema kolejnymi karnymi (skuteczność Madigana z kopów z podstawki: 8/9). W ostatniej akcji Connacht po raz drugi w tej części spotkania zbliżył się do pola punktowego rywali w akcji, która nie mogła dać już zwycięstwa, ale przynajmniej dwa punkty bonusowe. Nic z tego – przegrał swój aut i mecz skończył się porażką gospodarzy 19:32. Ulster podtrzymał świetną passę samych zwycięstw w lidze.

W derbach Walii przegrały obie drużyny z konferencji A: Dragons ulegli Cardiff Blues 12:13, a Ospreys przegrali ze Scarlets 14:16. Jak widać po wynikach, oba mecze na styku. Dragons prowadzili z drużyną ze stolicy kraju już 9:0, a potem 12:3, ale na kilkanaście minut przed końcem jedyne przyłożenie w meczu zdobył Josh Turnbull i podwyższenie dało zwycięstwo „Niebieskim”. Podobnie było w Llanelli (choć gospodarzami meczu byli Ospreys, grano na stadionie Scarlets z powodu prac nad murawą w Swansei). Ospreys byli na prowadzeniu niemal cały mecz, a ich przewaga wahała się między 5 a 8 punktami (na początku zdobyli pięć punktów dzięki świetnej akcji łącznika młyna Reubena Morgana-Williamsa, który oszukał obronę przeciwnika – potem, gdy tylko wykorzystali karnego, Scarlets robili to samo). Na dziesięć minut przed końcem przyłożenie zdobył Angus O’Brien i podwyższenie dało Scarlets wygraną.

W tabelach konferencji bez zmian – nadal w obu na czele po dwie drużyny irlandzkie, potem po dwie drużyny walijskie, następnie ekipa szkocka i włoska. Jednak już tylko dwa zespoły mają na koncie komplet dziewięciu spotkań, a aż sześciu brakuje do rozegrania dwóch. I chyba tylko cud mógłby doprowadzić do finału ligi innego niż wewnątrzirlandzki.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Ulster942
2. Leinster735
3. Ospreys814
4. Dragons714
5. Glasgow Warriors810
6. Zebre85
Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Munster732
2. Connacht720
3. Scarlets820
4. Cardiff Blues918
5. Edynburg710
6. Benetton73

Premiership

Na początek – koronawirus. Testy na początku ubiegłego tygodnia odkryły 12 przypadków zachorowań z pięciu klubów (ośmiu spośród nich do zawodnicy). Tydzień wcześniej pozytywnych wyników badań było 18 z dwóch klubów. Efekt: odwołano dwa mecze. Leicester Tigers – Newcastle Falcons i Bath – London Irish. W pierwszym przypadku koronawirus panoszy się u gospodarzy, w drugim u gości.

W pierwszym spotkaniu kolejki Harlequins podejmowali Bristol Bears. Faworytami byli goście, do których składu wrócił na ten mecz Semi Radradra, i faktycznie dominowali na boisku. Ta dominacja była szczególnie widoczna w pierwszej połowie, jednak Harlequins świetnie bronili, a swoje nieliczne wizyty na połowie rywali punktowali karnymi i tuż przed końcem pierwszej połowy prowadzili 9:0. Dopiero na sam koniec tej części spotkania Bears zdobyli pierwsze przyłożenie i zmniejszyli straty do czterech punktów. To było przełamanie przed drugą połową (ponoć w przerwie w szatni Pat Lam otworzył graczom drzwi prowadzące do autobusu, sugerując, że z dotychczasowym podejściem na boisku nie mają czego szukać). Już po paru jej minutach najpierw krótko rozegrany wrzut z autu, potem szybko rozegrany karny na 5 m i Steven Luatua zdobył drugie przyłożenie. Co prawda Harlequins wyrównali po kolejnym karnym Marcusa Smitha, ale Bears odpowiedzieli także karnym, a potem przyłożeniem z podwyższeniem. Nadzieje Quins pogrzebał na dziesięć minut przed końcem rezerwowy skrzydłowy Bears, Niyi Adeolokun, który zaliczył czwarte przyłożenie swojej drużyny. W ostatniej akcji meczu pocieszenie dał Harlequins Marcus Smith, który zdobył w tym meczu wszystkie punkty dla swojej drużyny. Quins ostatecznie przegrali 19:27.

W drugim meczu grali Exeter Chiefs z Gloucester. Obrońcy tytułu wrócili do gry po tym, jak tydzień temu musieli oddać walkowerem z powodu koronawirusa mecz w Champions Cup, przed tym spotkaniem nie trenowali, izolowali się i poddawali kolejnym testom. Wszyscy zastanawiali się, jak to na nich wpłynie, zwłaszcza, że Gloucester zanotował nadspodziewanie dobry występ przeciwko Ulsterowi. Pierwsza połowa należała do Gloucesteru, który bodaj trzykrotnie był o włos od przyłożenia. Brakło jednak skuteczności i na koniec tej części spotkania przegrywał 6:7 – a mistrzowie swoje przyłożenie zdobyli grając w osłabieniu. W drugiej połowie obraz meczu się zmienił: to Chiefs dominowali i stopniowo budowali przewagę. Ollie Devoto pięknie oszukał obronę rywali i było 14:6, a kolejne dwa przyłożenia zdobył najskuteczniejszy w lidze Sam Simmonds. Jego brat Joe miał stuprocentową skuteczność z podwyższeń. Co prawda Gloucester odpowiadał także dwoma przyłożeniami debiutującego w Premiership gracza swojej akademii Toby’ego Vennera, nie mógł jednak zmniejszyć dystansu na tyle, aby poważnie zagrozić rywalom. W ostatniej minucie chciał przynajmniej zdobyć punkt bonusowy, ale najpierw kop z drop goala, a potem z karnego okazały się niecelne i przegrał 20:28.

Zacięty mecz rozegrali gracze Sale Sharks i Wasps. Dwie drużyny z czołówki poprzedniego sezonu, tymczasem w tym sezonie bywa różnie. Wasps w lidze wygrali dotąd tylko raz, ale za to do tego meczu przystąpili podbudowani dwoma zwycięstwami w Champions Cup. Z kolei Sale w pucharowe weekendy poniosło dwie porażki. Jedyne przyłożenie w pierwszej połowie dało Sale prowadzenie 10:3 na koniec tej części meczu. Na początku drugiej połowy Wasps jednak niemal natychmiast wyrównali, a potem poszli za ciosem i na kilka minut przed końcem prowadzili 26:16. Nadzieję Sale dało przyłożenie Marlanda Yarde’a (50. w jego karierze w Premiership), dzięki któremu straty zostały zmniejszone do trzech punktów, ale do końca meczu pozostały już tylko dwie minuty i gospodarzom nie udało się ich wykorzystać. Ostatecznie przegrali 23:26. Fatalna passa Sale od momentu odejścia Steve’a Diamonda: trzy porażki w trzech meczach.

Poza tym Northampton Saints wreszcie przełamali swoją beznadziejną passę. Podejmowali Worcester Warriors i odnieśli pierwsze zwycięstwo od wielu tygodni – zdecydowanie wygrali 29:10, tuż przed końcem meczu zapewniając sobie także ofensywny punkt bonusowy.

Dwa nierozegrane spotkania, zgodnie z przyjętymi na początek sezonu regułami, zweryfikowano jako remisy 0:0, przy czym cztery punkty otrzymały drużyny bez koronawirusa (Falcons i Bath), a dwa punkty ekipy z przypadkami zachorowań (Tigers i Irish). To oznacza, że Newcastle Falcons zachowało drugie miejsce, za plecami Exeter Chiefs (z kompletem zwycięstw z bonusem). Znaczne skoki w tabeli zanotowały Wasps i Northampton Saints, ale to wszystko dzieje się w jej dolnej części, a różnice punktowe są póki co niewielkie (od 4. do 10. miejsca tylko 4 punkty).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Exeter Chiefs420
2. Newcastle Falcons416
3. Bristol Bears415
4. Sale Sharks411
5. Harlequins410
6. Bath410
7. ↑↑↑Wasps49
8. ↓London Irish47
9. ↑↑↑Northampton Saints47
10. ↓↓Leicester Tigers47
11. ↓↓Gloucester45
12. ↓Worcester Warriors44

Kilka transferów – na wyprzedaży Jaguares. Do Newcastle Falcons trafi z Buenos Aires rwacz Santiago Grondona, który niedawno zadebiutował w reprezentacji Argentyny (grał w niej w zwycięskim meczu z Nową Zelandią). Oprócz tego do Falcons trafi inny Argentyńczyk – młody siódemkowicz, Mateo Carreras. Kadrę Bristol Bears uzupełni inny uczestnik meczu z Sydney, Nahuel Tetaz Chaparro, znacznie bardziej doświadczony od Grondony filar, ponad 50-krotny reprezentant swego kraju.

Top 14

W Top 14 we wtorek odbyło się zaległe spotkanie czwartej kolejki między dwiema drużynami z dołu tabeli: Castres i Brive (odpowiednio: 12. i 13. miejsce przed meczem). Wyjątkowo cenne w tej sytuacji zwycięstwo odniosło Brive, które pokonało mistrzów z 2018 25:24 i wyrwało się z dna tabeli. Do przerwy prowadzili gospodarze 21:6, ale po przerwie dominowali goście (nie przeszkodziła im nawet żółta kartka). Piękne przyłożenie Axela Müllera, do tego pięć skutecznych kopów Thomasa Laranjeiry dały Brive zwycięstwo. Karnego decydującego o jednopunktowym zwycięstwie Laranjeira wykonał z połowy boiska. A równo z wybiciem 80. minuty miał jeszcze jedną szansę, ale dodatkowe 3 punkty nie były już Brive do niczego potrzebne i piłka powędrowała w aut.

W niedzielę zaplanowano wszystkie siedem spotkań 12. kolejki. Odbyło się sześć: odwołano mecz Castres z Bajonną. Powodem zachorowania w drużynie gości, a te prawdopodobnie są wynikiem meczu przeciwko Leicester Tigers tydzień temu.

Spośród najciekawiej zapowiadających się spotkań nie zawiódł mecz Tuluzy z Bordeaux. Emocji jednak w nim wielkich nie było – gracze z Tuluzy w pierwszej połowie prowadzili najpierw 16:3, a potem 26:17. Co prawda na początku drugiej połowy Bordeaux zmniejszyło straty do stanu 26:23, ale potem punktowali już tylko gospodarze, którzy dorzucili trzy przyłożenia i wygrali 45:23. Zaczął fantastyczną akcją Antoine Dupont, przez pół boiska mijający rywali jak tyczki na stoku slalomowym (chyba najpiękniejsze przyłożenie weekendu: https://youtu.be/a5eVTk1uaTY), a wyjątkowo cenne było ostatnie przyłożenie, już po upływie regulaminowego czasu gry, które dało Tuluzie punkt bonusowy (i było 85. przyłożeniem Maxime’a Médarda w Top 14).

Bonus ofensywny za zdobycie trzech przyłożeń więcej od rywali zgarnął także Tulon. A wynik to tym cenniejszy, że rywalem był potężny Clermont. Po dwudziestu minutach drużyna z Lazurowego Wybrzeża przegrywała 0:9, ale potem już tylko ona zdobywała punkty, mimo dwóch żółtych kartek w międzyczasie. Hat-trick przyłożeń skrzydłowego Gabina Villière’a i pięć kopów Louisa Carbonela dały Tulonowi zwycięstwo 27:9.

Poza tym: liderzy tabeli, La Rochelle, pokonali Montpellier 22:9 (zwycięstwo tym cenniejsze, że od 16. minuty – gdy wynik wynosił 3:3 – roszelczycy grali w czternastkę po czerwonej kartce za paskudną szarżę pokazanej Nowozelandczykowi Williamowi Skeltonowi), inna drużyna z czołówki, Racing 92, pokonała „czerwoną latarnię” tabeli Agen aż 45:10 (jeszcze tuż przed końcem pierwszej połowy mieliśmy rezultat 10:10, jednak paryżanie zanotowali zabójcze końcówki obu części spotkania), Brive grające trzeci mecz w ciągu dziewięciu dni poszło za ciosem i sensacyjnie pokonało Lyon 12:8 (w drugiej połowie tego meczu padły zaledwie trzy punkty – Lyon długo dominował, ale nie przechylił szali na swoją korzyść; na początku meczu kontuzje odnieśli gwiazdy Lyonu Mathieu Bastareaud i Jonathan Wisniewski oraz bohater Brive z wtorku Thomas Laranjeira) i wreszcie po emocjonującym spotkaniu Pau odrobinę niespodziewanie pokonało Stade Français 29:27. O zwycięstwie Pau zadecydowało przyłożenie Quentina Lespiaucq’a-Brettes’a w ostatniej minucie meczu – paryżanom nie pomógł hat-trick przyłożeń Lestera Etiena. Swoją drogą, nie zabrali na mecz do Pau Pablo Matery – kapitan reprezentacji Argentyny pozostał w Paryżu z powodu kontrowersji, które wybuchły kilka tygodni temu w związku z jego dawnymi rasistowskimi komentarzami.

W tabeli na uwagę zasługuje awans Brive po dwóch zwycięstwach z tego tygodnia aż o cztery miejsca – wydostali się ze strefy spadkowej, a ich miejsce zajęło Castres (oczywiście znacznie wyprzedzające ostatnie Agen, które wciąż nie odniosło zwycięstwa). Na czele bez zmian: La Rochelle przed Tuluzą i Racingiem 92, a pomiędzy nimi już tylko jednopunktowe różnice.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. La Rochelle1239
2. Tuluza1238
3. Racing 921137
4. Tulon1133
5. ↑↑Lyon1029
6. ↓Stade Français1129
7. ↓Clermont1028
8. Bordeaux Bègles1124
9. ↑↑↑↑Brive1222
10. Pau1221
11. ↓↓Bajonna1121
12. ↓Montpellier917
13. ↓Castres1016
14. Agen122

Swoją drogą, bardzo zagęszczony sezon francuskich zawodników, na dodatek problemy z rozegraniem wszystkich spotkań w dobie koronawirusa, prowokują osoby we francuskim rugby do rozmyślań nad ponownym zmniejszeniem liczby drużyn w elicie. To między innymi opinia szefów Bordeaux i Tuluzy, którzy chcieliby ligi z 12 zespołami. Póki co jednak w LNR nie ma na to zgody.

Także i we Francji przybywa byłych Jaguares: Racing 92 ogłosił zakontraktowanie ponad 30-krotnego reprezentanta Argentyny, uczestnika ostatniego Pucharu Świata, Emiliano Boffeliego. Z kolei inny Argentyńczyk, doświadczony obrońca Benjamin Urdapilleta, na koniec sezonu przejdzie z Castres do obecnego lidera Pro D2, Perpignan.

Drobne

Anglia

Tydzień temu wspominałem o plotkach związanych z nowym sezonem Championship. Jeszcze tego samego dnia po południu potwierdziły się: drużyny zostaną podzielone na dwie grupy po sześć zespołów i będą grać dwie rundy spotkań w ramach grup. Podział na grupy – w jednej Saracens (spadkowicz z Premiership), Cornish Pirates, Ampthill, Jersey, London Scottish i Hartpury University, a w drugiej Ealing Trailfinders, Coventry, Nottingham, Bedford, Doncaster i Richmond (beniaminek, który zastąpi Yorkshire Carnegie). Start 6 marca (niemal równo rok po wstrzymaniu rozgrywek), a na koniec dwumecz pomiędzy zwycięzcami grup. Problem jest z finansami – większość drużyn nie ma środków na regularne testy na obecność koronawirusa wśród zawodników (od ponad 9 miesięcy są pozbawione przychodów). Z kolei Saracens pracują nad organizacją przedsezonowych spotkań towarzyskich.

Znalazły się pieniądze na przygotowania brytyjskiej reprezentacji siódemek do igrzysk w Tokio. Federacje angielska, walijska i szkocka znalazły partnera – brytyjską The National Lottery (czyli jeden z odpowiedników naszego Totalizatora Sportowego). Drużyna spod znaku Union Jacka pojawi się nie tylko w Tokio, ale w cyklu World Rugby Sevens Series w 2021 – aby zapewnić odpowiednie przygotowanie do najważniejszej imprezy sezonu.

Akcja graczy, którzy pozwali World Rugby, RFU i WRU z powodu uszkodzeń mózgu wskutek gry w rugby spowodowała opublikowanie danych o kontuzjach w angielskim rugby. Okazało się, że w sezonie 2018/2019 jeden na pięciu zawodowych graczy rugby w Anglii odniósł kontuzję. Jednak autorzy raportu zauważają też, że zwiększenie liczby wykrytych kontuzji głowy może wynikać z wprowadzenia analizy video podczas meczu.

Australia

Pochodzący z Zimbabwe Andy Marinos, przez ostatnie pięć lat prezes SANZAAR, obejmie od lutego funkcję prezesa Rugby Australia. Zastąpi tymczasowego szefa organizacji, Roba Clarke’a.

Nowa Zelandia

W mediach pojawiło się więcej informacji na temat kulisów sprawy włączenia Moana Pasifika do transtasmańskiego Super Rugby w 2022. Startu w Super Rugby Aotearoa w 2021 im odmówiono, powołując się na kwestie finansowe. Z raportu Deloitte wynikało, że przedsięwzięcie miało lukę finansową wynoszącą 20 mln dolarów. Ciekawostką jest fakt, że planowano ściągnąć do drużyny jedną z dawnych gwiazd All Blacks (pojawiło się nazwisko Stevena Luatuy z Bristol Bears). Jednak w ostatnich miesiącach planowany bilans został znacznie poprawiony, m.in. dzięki nawiązaniu współpracy z federacją regionu Manukau, która zapewni zaplecze organizacyjne. Wciąż jednak nie rozwiązano wszystkich problemów. Głównym z nich jest nieuzgodniony jeszcze udział w przychodach ze sprzedaży praw telewizyjnych (obecny, zawarty na pięć lat kontrakt ze Sky, o wartości ok. 100 mln dolarów rocznie, będzie renegocjowany i na pewno zmniejszony, wobec braku udziału w Super Rugby ekip z Południowej Afryki). Dopóki ta sprawa nie będzie załatwiona, biznesplan drużyny nie zostanie domknięty, licencja nie będzie wydana, nie będą też podpisywane kontrakty z zawodnikami. Inna wątpliwość dotyczy stosunku Blues do występów w Auckland innej drużyny w tych samych rozgrywkach (z sześciu domowych spotkań Moana planuje cztery zagrać właśnie w Auckland, jedno na Samoa i jedno w Sydney lub Brisbane). Do rozwiązania pozostaje też inna wrażliwa kwestia – określenia minimalnego udziału zawodników z wysp Pacyfiku w składzie drużyny.

Południowa Afryka

Najskuteczniejszy gracz Pro14 (8 przyłożeń w tym sezonie), Marcel Coetzee, wraca z Ulsteru do Południowej Afryki. Na zakończenie sezonu przenosi się do Bulls. Coetzee występował w drużynie z Belfastu przez pięć lat, a decyzję o powrocie do ojczyzny podjął wskutek pandemii.

Trwają rozgrywki Currie Cup. W ten weekend m.in. Western Province (pod tą nazwą, a nie Stormers, występuje w turnieju ekipa z Kapsztadu) grała przeciwko Cheetahs. W podróż do Bloemfontein wybrała się bez kapitana Springboks, Siyi Kolisiego, który musiał poddać się kwarantannie wskutek zachorowania na COVID-19 jego żony. Cheetahs rozgromili rywali aż 37:10 i to mimo trzech żółtych kartek w trakcie drugiej połowy. Zwycięstwo cenne, ale w tabeli nadal zajmują piąte miejsce, za czterema drużynami, które zajmą ich miejsce w Pro14. Na czele tabeli Bulls z czterema punktami przewagi nad Western Province.

Afera z dyrektorem wykonawczym federacji południowoafrykańskiej w roli głównej. Jurie Roux wyprowadził z uniwersytetu w Stellenbosch 37 milionów randów. Przez osiem lat finansował w ten sposób uniwersytecki klub rugby. Właśnie nakazano mu zwrot tej kwoty, a dodatkowo grożą mu zarzuty karne.

Japonia

W towarzyskim meczu między Toshiba Brave Lupus i Suntory Sungoliath zadebiutował w barwach tej drugiej drużyny Beauden Barrett. Jego ekipa wygrała to spotkanie 49:14, a Barrett wszedł na boisko w drugiej połowie i już po paru minutach gry zdobył przyłożenie po świetnej akcji. Zobaczyć je można tu: https://youtu.be/AviU81o891g.

Hiszpania / Portugalia

W Hiszpanii jesteśmy już po szóstej kolejce ligowej, bez odwołanych dotąd spotkań. Na czele tabeli bez porażki VRAC, po jednej przegranej mają na koncie Alcobendas i Barça. W ten weekend nie grała jednak liga, ale odbył się pojedynek o Puchar Iberyjski. W tradycyjnie kończącym rok starciu mistrzów Hiszpanii i Portugalii, tym razem rozegranym w hiszpańskim Valladolid, górą był miejscowy VRAC, który pokonał Os Belenenses 19:13 (do przerwy mieliśmy remis 13:13). Dla VRAC to piąty puchar z rzędu (wygrywał w tym czasie z czterema różnymi portugalskimi drużynami).

Z dokumentów hiszpańskiej federacji (FER) wynika, że epidemia COVID-19 spowodowała znaczący spadek przychodów: z niemal 6 mln euro w 2019 do nieco ponad 4 mln euro w 2020. Co najmniej trzech sponsorów wycofało się wskutek obecnej sytuacji. Dla porównania: koszty finansowania tylko jednej franszyzy Pro14, Zebre, ponoszone przez włoską federację, to 5 mln euro. Cóż, ale Włosi są w Pucharze Sześciu Narodów i dostają kąski z najzasobniejszego stołu w europejskim rugby.

Mecze międzynarodowe

Znamy kolejne ciekawą parę na międzynarodowy lipiec 2021: podobno Argentyna wybiera się do Gruzji.

Inne

Ogłoszono właśnie sędziów na najbliższy Puchar Sześciu Narodów i wśród nich znalazł się szkocki sędzia Mike Adamson. To brzmi dość nieoczekiwanie, ale to pierwszy szkocki sędzia w tym turnieju od 19 lat.

O innych ligach: Litwa

Ostatni kraj z RET, który pozostał w tym cyklu do opisania to Litwa. Rugby pojawiło się tu na przełomie lat 50. i 60. XX w. W okresie przynależności do Związku Radzieckiego Litwini nie odgrywali w tym sporcie na poziomie krajowym żadnej poważniejszej roli. Po odzyskaniu niepodległości pojawiła się reprezentacja, o której w pewnej chwili zrobiło się głośno w rugbowym światku. Przez cztery lata, od maja 2006 do kwietnia 2010 zanotowała ona serię 17 kolejnych zwycięstw, bijąc dotychczasowy rekord dzierżony wspólnie przez Nową Zelandię i Południową Afrykę. Oczywiście, przeciwników miała zdecydowanie słabszych niż tamte dwie nacje, jednak passa robiła wielkie wrażenie. Tym bardziej, że dała Litwie szansę gry w play-off kwalifikacji strefy europejskiej do Pucharu Świata w 2011. Pokonali tam Izrael i wyżej notowaną Holandię, ale ostatecznie w przedostatniej rundzie ulegli Ukrainie (16:27). W rozgrywkach organizowanych przez FIRA pierwszy raz wzięli udział w 1993. Długo przegrywali, aż w 1997 pokonali 25:23 Łotwę. Wspomniana czteroletnia passa zwycięstw pozwoliła Litwie awansować z piątego poziomu rozgrywek Europejskiego Pucharu Narodów (3B) w 2006 na trzeci w 2010 (2A). Na trzecim poziomie zaczęła też rozgrywki uruchomionego w 2016 REIC (Conference 1 North), a w 2018 awansowała na drugi, do Rugby Europe Trophy. Dwukrotnie była tu przedostatnia (w ostatniej edycji – dzięki walkowerowi nad Polską). Najbardziej znanym zawodnikiem litewskim jest Karolis Novickas, który w sezonie 2012/2013 grał dla francuskiego Bordeaux-Bègles na najwyższym poziomie zawodowej ligi francuskiej (nieco dłużej zagościł potem w klubach z Pro D2). Niedawno głośno zrobiło się o wychowanym w Anglii młodym Matasie Jurevičiusie – w ubiegłym sezonie grał w London Scottish z innym Litwinem, Jonasem Mikalčiusem, a w tym roku podpisał kontrakt w Harlequins; o reprezentowaniu Litwy jednak na razie nie myśli, wszak dostawał zaproszenia na zgrupowania angielskich młodzieżówek.

Litewska liga ruszyła jeszcze w czasach radzieckich – podobnie jak w innych republikach związkowych ZSRR. Pierwszym mistrzem kraju została drużyna Banga z Kowna w 1963. Kownianie zresztą zdominowali pierwsze lata istnienia mistrzostw – kluby z tego miasta zajmowały wszystkie miejsca na podium przez pierwszych sześć ich edycji, a do 1979 zajmowały co najmniej dwa medalowe miejsca. Tytułami mistrzowskimi wymieniały się Banga (rozwiązana przez macierzystą fabrykę w 1970, gdy zajęła ostatnie miejsce w rozgrywkach), Politechnika, Staklės, Lokomotyvas, ale od 1969 do 1978 pięciokrotnie oddały tytuł drużynom wileńskim (Geležinis vilkas, Plienas i Inžinerija). W latach 80. mistrzostwa zdominował klub Vairas z Szawli – to niewielkie miasto stało się dominującym ośrodkiem litewskiego rugby. Po uzyskaniu niepodległości Vairas nadal dzielił i rządził: w okresie od 1990 do 2013 tylko dwukrotnie musiał uznać wyższość innej drużyny (w 1996 Gilėnai Poniewież i w 2006 inna drużyna z Szawli, znana nam z polskich rozgrywek siódemkowych, BaltRex). W latach 2014–2016 mistrzem został BaltRex, a Vairas był wicemistrzem, natomiast od 2017 na tron mistrzowski powróciła ekipa Vairas. W 2020 tytuł odzyskał BaltRex. Łącznie Vairas ma na koncie 32 tytuły mistrzowskie, z czego 7 w czasach ZSRR. Na drugim miejscu tej klasyfikacji jest Staklės Kowno z sześcioma tytułami, ale ostatni z nich kownianie zdobyli w 1981.

W ostatnich latach rozgrywki ligowe toczyły się na dwóch poziomach: wyższy stanowiła Top Lyga, niższy I liga. W Top Lydze od 2007 brały udział pojedyncze drużyny z Łotwy i bodajże w 2018 przemianowano ją na Baltic Top League (choć nadal rozgrywki organizuje federacja litewska). W 2020 w lidze grały cztery drużyny z Litwy i dwie z Łotwy. Najpierw sezon zasadniczy (każdy z każdym bez rewanżów), a potem play-off rozpoczynający się od półfinałów. W lidze dominują Litwini – w ostatnim sezonie wszystkie drużyny litewskie awansowały do półfinałów. W finale obchodzący właśnie 30-lecie BaltRex Szawle pokonał Ąžuolas Kowno, a w meczu o trzecie miejsce Vairas (obrońca tytułu, drugi w sezonie zasadniczym, sensacyjnie wyeliminowany w półfinale przez graczy z Kowna) wygrał z kolejną ekipą z tego samego miasta, RK Szawle (wspieraną przez kilku graczy z Południowej Afryki). Do play-off nie dostały się obie drużyny łotewskie: Miesnieki Ryga (urocza nazwa – po polsku „Rzeźnicy”) i Livonia Garkalne (z przedmieść Rygi). Łotysze mieli jednak swoje dobre lata: Miesnieki brązowy medal mistrzostw Litwy zdobywali czterokrotnie (pierwszy raz w 2008, potem w latach 2014–2016), a Garkalne raz – w 2019. Tegoroczny turniej przyspieszono i rozegrano latem, zmieniono też formułę finału – rok wcześniej Vairas pokonał BaltRex w trzymeczowej serii 2:1.

Drugi poziom to pierwsza liga. Sześć drużyn, w ubiegłym roku spotkania każdy z każdym bez rewanżów (od końca sierpnia do końca września). Mistrzem w 2020 został szawelska drużyna Citma-Kalvis-Jupoja (powiązana z Vairas), za jej plecami dwie ekipy z Wilna (VRA-Tomosta i Geležinis Vilkas). Na piątym miejscu druga drużyna BaltRexu. Oprócz dwóch ekip z Wilna i dwóch z Szawel mamy po jednym zespole z Kłajpedy i Poniewieża. Federacja ma ambicję zorganizować trzeci poziom ligowy (na każdym poziomie byłyby wówczas po cztery drużyny). Śladu gry żeńskich piętnastek nie znalazłem.

Zapowiedzi

Noworoczny weekend to tradycyjnie drugi weekend regionalnych derby w Pro14. Być może tym razem dojdą do skutku derby Szkocji (Edynburg – Glasgow Warriors). Najciekawszy z planowanych pojedynków, Ulster – Munster, stoi pod znakiem zapytania z powodu związanych z epidemią ograniczeń wprowadzonych w Irlandii Północnej, jednak ostatnio działacze z Belfastu wypowiadali się na ten temat dość optymistycznie.

Piąta kolejka Premiership startuje w Nowy Rok ciekawym meczem Bristol Bears z Newcastle Falcons. Ale to w sobotę skosztujemy najsmakowitszego kąska: Wasps – Exeter Chiefs. W Top 14 mocne akcenty na początek i na koniec trzynastej kolejki. W sobotę po południu Bordeaux – Tulon, a w niedzielę wieczorem Clermont – Racing 92.

10 komentarzy do “Boxing Day pod znakiem wirusa”

  1. Jeśli chodzi o Rumunię, to byłem w tym kraju wielokrotnie i zawsze mnie fascynowało jak to możliwe że rugby stoi tam na wysokim poziomie a nigdzie nie widać boisk z charakterystycznymi bramkami w kształcie litery H. Właściwie nigdzie nie spotyka się ludzi trenujących tę dyscyplinę sportu ani kibiców pasjonujących się jakąkolwiek odmianą rugby. Mimo to, Rumunia jest od lat wyżej w rankingu niż Polska i raczej szybko to się nie zmieni. Osoby, które pierwszy raz odwiedzają ten kraj z pewnością są zaskoczeni widokiem boisk sportowych, których nie można spotkać w żadnym innym kraju. Nie chodzi mi oczywiście o boiska piłkarskie , których w Rumuni jest sporo ale o boiska do gry w oină. To narodowy sport Rumunów podobny troszkę do naszego rodzimego palanta, ale znacznie lepiej rozpowszechniony. Boiska do oină można spotkać wszędzie i pooglądać trenujących lub grających w tę grę sportowców. Ot taka rumuńska ciekawostka;)

    Odpowiedz
    • Ha, to fantastyczny kraj, też sporo tam jeździłem, nawet w podróż poślubną żonę zabrałem, ale na boiska do rugby (ani tym bardziej do oină – dotąd o tym nie słyszałem) w tamtych czasach nie zaglądałem. Teraz pewnie bym szukał, ale od ostatniej wyprawy już ze 20 lat minęło 🙂

      Odpowiedz
  2. Dzięki za miłe słowo i życzenia. I wzajemnie 🙂
    1 – fakt, za duży skrót myślowy. Ponoć drzwi w szatni na dwie strony otworzył i dał wybór: gryźć trawę na boisku albo się pakować do autobusu. 2 – pozostanę przy „na Litwie”, choć z tropem związku niepodległości z inną formą jest coś na rzeczy – https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/do-Wloch-ale-na-Wegry;10515.html i https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/na-Wegry-na-Slowacje-itp;1225.html. Łotysze ligę swoją mają, oba kluby z Baltic Top League w niej też grają. 3 – będą, ale powoli, chyba że (odpukać) covid znowu całe rugby zamknie. A jak nas porównywać z Litwą i na głowę te ich dziesięć ligowych drużyn przeliczyć, to wyglądają lepiej od nas 😉 Ale tak, Rumunią sam byłem zaskoczony, a tam wciąż się pogarsza zamiast poprawiać…

    Odpowiedz
      • Ooo, to już dla mnie prawdziwa ciekawostka. Faktycznie widnieją w statystykach jako mistrzowie Litwy??? W wielu dyscyplinach dopuszcza się zawodników czy drużyny z innych krajów do rozgrywek o Mistrzostwo Polski, ale wtedy drużyna lub zawodnik, który zajął najwyższe miejsce wśród Polaków dostaje złoty medal MP.
        Ciekawe:) Bardzo nowatorskie podejście mają na tej Litwie:) Może to i nie jest głupie…

        Odpowiedz
  3. Jak ja lubię czytać ten blog:) Jestem stałym czytelnikiem od samego początku:)

    Mam pytania:

    1. Pat Lam otworzył drzwi do autobusu? Gdzie? W szatni;) Co tam robił autobus;) ? A może były tam same drzwi? Żart oczywiście:)

    2. Wielkie…. Nie!!! GIGANTYCZNE!!!! brawa za ligę litewską!!! Kompletnie nic o niej nie wiedziałem. Zaskoczyła mnie informacja o dwóch klubach łotewskich grających na najwyższym poziomie rozgrywkowym na Litwie (w Litwie chyba jest poprawnie odkąd jest to niepodległy kraj???). Czyli jednak można:)? Czy co znaczy że na Łotwie (w Łotwie???) nie ma ligi?

    3. Czy będą też opisywane ligi krajów z niższych grup w Europie? A może z innych części świata? Nie wiem jak inni ale ja to uwielbiam czytać. Z tych artykułów można się sporo dowiedzieć i mocno poszerzyć wiedzę o innych ligach uświadamiając sobie że w Polsce jest całkiem nieźle pod tym względem;)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego w 2021 roku. Zdrowia i wytrwałości w pisaniu o wspaniałym sporcie jakim jest rugby:)

    Odpowiedz

Skomentuj Michał Dudek Anuluj pisanie odpowiedzi