Piękny ligowy weekend

W weekend dominowały rozgrywki ligowe, które zarówno w kraju (pięć ciekawych spotkań w Ekstralidze), jak i na świecie nieubłaganie zbliżają się do finałowych rozstrzygnięć. Pojawiła się ciekawa (choć nieoficjalna) informacja o organizacji w Polsce finałowych turniejów Rugby Europe Sevens, Fijiana Drua wygrała w debiutanckim sezonie kobiece mistrzostwa Australii, a w Portugalii wielkie zamieszanie tuż przed planowanym play-off po karnej degradacji obrońcy tytułu mistrzowskiego.

Ekstraliga

W trzynastej kolejce spotkań Ekstraligi właściwie wszystkie spotkania zapowiadały się ciekawie. Weekend zaczął mecz w Warszawie pomiędzy Up Fitness Skrą Warszawa i Ogniwem Sopot, który miał dodatkową stawkę: kluby postanowiły toczyć zmagania o trofeum im. Aleksieja Cybki, byłego kapitana reprezentacji Ukrainy i prezesa tamtejszej federacji, który kilka tygodni temu zginął broniąc swojej ojczyzny. Mecz dobrze zaczęło Ogniwo, które błyskawicznie wyszło na prowadzenie 8:0. Gdy Skra wreszcie się przebudziła, wyrównała, ale na przerwę schodziła przegrywając 8:13. Zaraz po przerwie ponownie doprowadziła do remisu po maulu autowym, ale dokładnie tym samym odpowiedziało Ogniwo i zdobytego w ten sposób prowadzenia już nie oddało. Mecz przyłożeniem skończył ten, który punktowanie w nim zaczął – Mateusz Mrowca, a Ogniwo wygrało 25:13. Kiepska skuteczność kopaczy, którzy z podwyższeń mieli skuteczność 1/6.

W Gdańsku Lechia grała z Edachem Budowlanymi Lublin. Goście szybko wyszli na prowadzenie, ale jeszcze w pierwszej połowie przejęli je gospodarze po znakomitej akcji Zaviena Klaasena, a do przerwy wygrywali już 21:12. Po przerwie Budowlani początkowo zmniejszyli straty, ale potem Lechia odskoczyła, przy czym spory udział w tym mieli Jason Makhari, który w tym meczu zdobył trzy przyłożenia (z czego dwa po przerwie) oraz Paweł Boczulak (21 punktów z kopów, w tym 5 karnych). Goście zdecydowanie dominowali w młynie i bezlitośnie wykorzystywali swoją przewagę: zdobywali przyłożenia wykorzystując stałe fragmenty gry, odrobili większość strat i na kilka minut przed końcem zrobiło się tylko 41:36 dla Lechii. Dość wspomnieć, że aż cztery przyłożenia z sześciu lublinian były autorstwa grającego w sobotę na pozycji wiązacza Marzuqa Maarmana, poniekąd seryjnie podnoszącego piłkę po młynach na 5 m i przebijającego się na pole punktowe (raz zaś, zanim zdążył znowu to zrobić, sędzia podyktował karne przyłożenie). W ostatnim fragmencie gry Lechia zdołała jednak utrzymać rywali z dala od swojego pola punktowego i wynik nie zmienił się już do końca.

W Krakowie grały ekipy walczące o utrzymanie: Juvenia z Posnanią. Górą wyszedł z tego starcia beniaminek, jednak gospodarze mogą żałować wielu straconych świetnych szans. Co prawda mecz od przyłożenia zaczęli poznaniacy, ale potem na boisku dominowali gospodarze. Wyrównali, a dwukrotnie kończyli bez punktów mimo piłki nad polem punktowym rywali. W końcówce pierwszej połowy jednak do głosu doszli poznaniacy, a pod sam koniec po świetnej akcji Daniela Gduli (znów najskuteczniejszy w swojej ekipie, w sumie 15 punktów) wyszli na prowadzenie 14:7. W drugiej połowie gospodarze znowu popełniali błędy w ataku, a Posnania punktowała i zrobiło się 25:7. I choć pod koniec Juvenia niemal nie schodziła z połowy rywali, dominowała w młynie i była bardzo blisko kolejnych przyłożeń, tylko raz szansę zdołała zmienić na punkty i przegrała ostatecznie 14:25.

Niedzielę rozpoczęło starcie Orkana Sochaczew z Master Pharm Rugby Łódź (tym razem dysponującym nieco dłuższą ławką rezerwowych niż w Poznaniu). Pierwsze punkty zdobyli gospodarze, którzy byli faworytami spotkania, ale łodzianie błyskawicznie odpowiedzieli przyłożeniem, potem w pierwszej połowie dorzucili dwa karne i prowadzili 13:3. A zaraz na początku drugiej połowy zdobyli drugie przyłożenie i zapachniało niespodzianką: zrobiło się 20:3 dla gości. Orkan odpowiedział dopiero, gdy rywale zostali zredukowani do czternastu po żółtej kartce: dwa przyłożenia (pierwsze po ładnej kombinacji Dawida Plichty z Pieterem Steenkampem) i zrobiło się 15:20. Toczyła się zacięta walka, łodzianie mimo zmęczenia świetnie grali, ale ostatnie przyłożenie w meczu zdobyli sochaczewianie, a skuteczne podwyższenie Steenkampa dało im zwycięstwo 22:20.

Na koniec weekendu Awenta Pogoń Siedlce mierzyła się z Arką Gdynia. W pierwszej połowie przewagę zdawali się mieć goście, ale pierwsi przyłożenie zdobyli siedlczanie. Gdynianie odpowiedzieli dopiero na koniec tej części spotkania po pięknym przekopie na skrzydło w wykonaniu Antona Szaszero; potem dorzucił podwyższenie z arcytrudnej pozycji po słupku i na koniec pierwszej połowy mieliśmy remis 13:13. Drugą połowę od ataku zaczęli gracze Arki, ale po kwadransie gry punktów nie było. Wtedy dwukrotnie szybkie akcje zakończone przyłożeniami zaliczył Kacper Skup (pierwszą po przechwycie). To był decydujący moment meczu, Arce długo zabrało, żeby się otrząsnąć, ale gdy wreszcie poważniej zagrozili gospodarzom, znów stracili punkty po szybkiej akcji, przy której Arka nie zdołała ustawić obrony. Gdynianie zdobyli przyłożenie (znów asysta Szaszero) dopiero na sam koniec, a Pogoń wygrała mecz 32:20, odnosząc drugie zwycięstwo w sezonie.

W tabeli wzrosła przewaga Ogniwa i Orkana nad resztą stawki. Swoją pozycję w czołówce umocniła także Lechia Gdańsk. Coraz ciekawiej za to na dnie tabeli: Posnania przeskoczyła Juvenię, a Pogoń zredukowała stratę do obu przeciwników. Od Juvenii siedlczan dzieli już tylko jeden punkt. Całkiem bezpieczna w tej sytuacji też nie może się czuć Arka…

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Ogniwo Sopot1355
2. Orkan Sochaczew1352
3. Lechia Gdańsk1347
4. Up Fitness Skra Warszawa1238
5. Edach Budowlani Lublin1238
6. Master Pharm Rugby Łódź1333
7. Arka Gdynia1320
8. ↑Posnania1315
9. ↓Juvenia Kraków1314
10. Awenta Pogoń Siedlce1313

W I lidze Sparta Jarocin przypieczętowała pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej odnosząc dziewiąte kolejne zwycięstwo: 29:0 na wyjeździe z Arką Rumia, dla której z kolei to była dziewiąta kolejna porażka. Drugie miejsce pewnie zajmuje Rugby Białystok, które wygrało z AZS AWF Warszawa 51:0. W spotkaniu ekip ze środka tabeli górą była Legia, która pokonała Budowlanych Commercecon Łódź 19:17, mimo że łodzianie prowadzili już nawet dwunastoma punktami.

W II lidze wiceliderzy z Olsztyna pokonali Miedziowych Lubin 63:10, natomiast w starciu dwóch ekip z identycznym dotąd dorobkiem punktowym Wataha Zielona Góra wzięła srogi rewanż za jesienną porażkę na Śląsku i pokonała Rugby Ruda Śląska 50:12 (Ślązacy bez rezerwowych i po kontuzji z pierwszej połowy większość meczu w osłabieniu).

Top 14

W 23. kolejce Top 14 mieliśmy w ten weekend mecz na szczycie pomiędzy Montpellier a Bordeaux. Mający świetną passę gospodarze, będący liderami ligi, odrobinę nieoczekiwanie przegrali z rywalami, którzy z kolei ostatnio mają słabszy okres (m.in. w trzy ostatnie weekendy trzy porażki z La Rochelle z rzędu). Pierwsza połowa poszła na konto Bordeaux – co prawda pierwsze punkty z karnego zdobyli gospodarze, ale potem swoje jedyne przyłożenie w meczu zdobyli goście, dorzucili trzy karne Maxime’a Lucu i prowadzili do przerwy 14:3. Po przerwie Montpellier dzięki kopom z karnych najpierw Paolo Garbisiego, a potem Handré Pollarda odrabiało straty, a tuż przed końcem dzięki z kolei swojemu jedynemu przyłożeniu wyszli na skromne, dwupunktowe prowadzenie. Pozostało jednak kilka minut i Bordeaux dostało swoją szansę na odwrócenie losów meczu – Maxime Lucu wykorzystał swojego szóstego karnego w tym meczu (z ok. 40 m), kop ze wznowienia był za krótki i goście wygrali 23:22.

W innym szlagierze ciągle walczący o awans do play-off Tulon, który miał ostatnio świetną passę, grał z obrońcami tytułu z Tuluzy. Obie ekipy były osłabione. W Tulonie znowu kontuzjowany jest Cheslyn Kolbe (z powodu złamanego kciuka może nie zagrać już w tym sezonie), natomiast mistrzowie kraju dali odpocząć Dupontowi i Ntamackowi. W pierwszej połowie przeważała Tuluza, ale prowadziła tylko 12:6 (cztery kopy Thomasa Ramosa, w tym jeden z dropa, wobec dwóch karnych Louisa Carbonela). W drugiej połowie przewagę w młynie zyskał Tulon, dwa karne Carbonela dały mu remis 12:12, a parę minut przed końcem jedyne przyłożenie w meczu zdobył Gabin Villière, który uniknął dwóch szarż. Dzięki temu Tulon wygrał 19:15.

Poza tym Castres utrzymało miano niepokonanej drużyny na swoim boisku – w ulewnym deszczu pokonało Clermont 12:0 (w meczu nie padło ani jedno przyłożenie); Stade Français po trzech kolejnych porażkach z Racingiem 92 odbiło się wygrywając z Pau 21:18 (wszystkie punkty dla pokonanych zdobył Antoine Hastoy – dzięki jego dwóm przyłożeniom pięć minut przed końcem Pau, które przegrywało przez cały mecz, doprowadziło do remisu, ale ostatnie słowo należało do paryżan); Brive, choć zaczęło od prowadzenia 10:3, przegrało z Lyonem 17:31 (48 punktów w spotkaniu, ale tylko trzy przyłożenia – aż 26 punktów z kopów zdobył dla zwycięzców Léo Berdeu, który zaliczył 7 karnych oraz po jednym drop-goalu i podwyższeniu); La Rochelle dość pewnie pokonało Perpignan 32:16, a Racing 92 dzięki pięciu przyłożeniom z drugiej połowy rozgromił drugiego beniaminka, Biarritz 40:7.

W tabeli najbardziej zacięta walka toczy się o miejsca w pierwszej fazie play-off. Tuluza ponownie jest na krawędzi, a na miejsce w czołowej szóstce polują Lyon i Tulon.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Montpellier2369
2. Bordeaux Bègles2367
3. La Rochelle2362
4. Castres2362
5. ↑Racing 922361
6. ↓Tuluza2358
7. Lyon2358
8. ↑Tulon2355
9. ↓Clermont2353
10. Pau2350
11. Stade Français2349
12. Brive2342
13. Perpignan2335
14. Biarritz2324

W Pro D2 za nami trzecia kolejka od końca i coraz trudniej wyobrazić sobie poważniejsze zmiany. Z czołowej trójki, pewnej udziału w play-off, mecze wygrały Bajonna i Oyonnax. Porażkę zaliczył lider z Mont-de-Marsan, który uległ w najciekawszym meczu kolejki Colomiers 23:27. To zwycięstwo zapewniło Colomiers niemal pewne miejsce w czołowej szóstce. Podobnie Nevers, do którego składu wrócił wreszcie Andrzej Charlat i zdobył dwa przyłożenia (oba w okresie gry w przewadze) w wygranym 55:15 meczu z Rouen-Normandie. Szóstą drużyną w play-off najpewniej będzie Carcassonne i to pomimo porażki w meczu z Grenoble. Na dnie tabeli skazana na degradację Narbona. Przedostatnie Bourg-en-Bresse wciąż jeszcze ma szansę na utrzymanie po zwycięstwie nad Beziers – ale do Rouen-Normandie traci 4 punkty.

Premiership

Przed 23. kolejką ligową rozstrzygnięto (bez gry) zaległy mecz pomiędzy zespołami Gloucester i Worcester Warriors – władze ligi uznały, że w meczu tym nie zostanie podyktowany walkower „covidowy”, ale „zwykły”, a zatem Gloucester dostał 5, a nie 4 punkty, a Warriors zostali z pustymi rękami. Decyzja ma spore znaczenie dla Gloucesteru, który walczy o awans do play-off i każdy punkt jest na wagę złota. Jednak na boisku poszło mu gorzej: przegrał z Bristol Bears (ci nie dość, że już bez szans na jakiś poważniejszy sukces, to jeszcze bez Semiego Radradry, który przeszedł operację nogi i nie zagra w tym sezonie) 28:29, na osłodę zdobywając dwa punkty bonusowe. Zaczęło się od błyskawicznego prowadzenia Bears 17:0, ale nim minęło pół godziny Gloucester wyszedł na prowadzenie (w dużej mierze dzięki świetnemu Louisowi Reesowi-Zammitowi). Potem długo punkty nie padały – zaczęły na kwadrans przed końcem, gdy na boisku się przerzedziło (żółta kartka dla jednego z bristolczyków, czerwona dla gracza Gloucester). Ostatnie słowo należało wówczas dla Bears, którzy przeważyli szalę na swoją korzyść na sekundy przed końcem meczu.

Na hit zapowiadało się spotkanie Harlequins z Leicester Tigers, choć obie ekipy były właściwie pewne miejsca w play-off. No, Quins jeszcze mogli je teoretycznie stracić, ale zwycięstwo w tym spotkaniu to minimalne ryzyko jeszcze bardziej zredukowało. Mnóstwo walki, a najciekawsze chyba pierwsze 10 minut, w których padła połowa przyłożeń: dzięki świetnym asystom Alexa Dombrandta i Marcusa Smitha Quins po tych 10 minutach prowadzili 12:7. Po przerwie Tigers wyszli na prowadzenie (m.in. przyłożenie rezerwowego w sobotę Jaspera Wiesa) i na kilka minut przed końcem było 18:20, choć gospodarze mieli swoje szanse. W ostatnich minutach wreszcie je wykorzystali i ostatecznie wygrali 26:20. Sporo dyskusji wzbudziła sytuacja, w której sędzia podyktował karnego przeciwko Harlequins: https://twitter.com/i/status/1517882484956053504 (uznał, że popchnięcie Marlera przez Dombrandta doprowadziło do uderzenia przez przeciwnika ramieniem w głowę Marlera).

Mnóstwo emocji było w meczu Bath z Northampton Saints – najsłabsza w tym sezonie ekipa ligi podejmowała drużynę z piątego miejsca, walczącą zażarcie o miejsce w play-off. Saints wystąpili bez zawieszonego Dana Biggara i kontuzjowanego kapitana Courtney’a Lawesa (ma problem z kciukiem i możliwe, że także trzeba będzie czekać na niego do jesieni). I choć zaczęli pierwszym przyłożeniem w meczu, na kwadrans przed końcem to Bath sensacyjnie prowadziło 31:12. Wtedy jednak wspaniały powrót zaliczyli Saints, którzy zdobyli w tym krótkim czasie aż cztery przyłożenia – na pięć minut przed końcem doprowadzili do remisu 31:31, a przyłożenie w ostatniej akcji dało im wygraną 36:31. Bath kończyło spotkanie w dwunastkę po kontuzji jednego z graczy po wyczerpaniu limitu zmian oraz dwóch żółtych kartkach w ostatnich sekundach.

Saints dzięki temu zwycięstwu wskoczyli do czołowej czwórki – wykorzystali potknięcie Exeter Chiefs, którzy w jednym ze szlagierów kolejki mierzyli się z Saracens. Chiefs nieźle zaczęli spotkanie, do przerwy prowadzili 15:10, ale po przerwie stracili serię trzech przyłożeń, okraszonych przez Owena Farrella trzema karnymi (w sumie 18 punktów z kopów kapitana reprezentacji Anglii). W efekcie londyńczycy wygrali 38:22. Poza tym Newcastle Falcons doznali bolesnej porażki z London Irish – 14:42 (smutnym momentem były czerwone kartki pokazane zawodnikom obu zespołów pod sam koniec meczu za zabawę w dwa barany), a Wasps pewnie pokonali Worcester Warriors 41:12 (15:0 do przerwy, potem cztery dodatkowe przyłożenia w drugiej połowie).

W tabeli wyraźnie dominuje prowadząca czołowa trójka (Leicester, Saracens i Harelquins), natomiast zażarta walka toczy się o czwarte miejsce w półfinale. Exeter Chiefs mają jedno spotkanie rozegrane mniej, dlatego ich ostatnia porażka boli wyjątkowo, a największe szanse na awans mają Saints i Gloucester (też na pewno żałujący przegranej).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leicester Tigers2181
2. Saracens2177
3. Harlequins2172
4. ↑Northampton Saints2163
5. ↓Exeter Chiefs2262
6. ↑Gloucester2162
7. ↑London Irish2258
8. ↑Wasps2157
9. ↓↓↓Sale Sharks2156
10. Bristol Bears2142
11. Newcastle Falcons2132
12. Worcester Warriors2230
13. Bath2129

Wszystko wskazuje na to, że starcie dwóch najsłabszych drużyn tego sezonu, Worcester Warriors i Bath, zaplanowane w ostatniej kolejce gier na początku czerwca, zostanie rozegrane trzy tygodnie wcześniej – obie drużyny miałyby przed nim długi okres bez gry, a stawka tego meczu jest wyłącznie symboliczna.

Smutna wiadomość z zaplecza Premiership – mistrz Championship, Ealign Trailfinders, co prawda złożył odwołanie od decyzji o odmowie przyznania mu licencji na grę w elicie, ale ostatecznie je wycofał. Nie będzie zatem awansu, a za rok Premiership znów będzie liczyć 13 drużyn. Inna sprawa, że ekipa z Ealign wymogi uważa za krzywdzące i trudno nie przyznać jej racji (kluczowe było zapewnienie stadionu na co najmniej 10 tys. widzów).

United Rugby Championship

Wyjątkowo ciekawie zapowiadające się derby Irlandii pomiędzy Ulsterem i Munsterem okazały się meczem twardej walki, w którym szalę na korzyść gości przechyliły kopy Joey’a Carbery’ego. Munster wypracował sobie przewagę w pierwszej połowie dwoma przyłożeniami zdobytymi w krótkim odstępie czasu. Po przerwie to Ulster zdobył dwa przyłożenia, ale karne Carbery’ego wystarczyły, aby Munster utrzymał prowadzenie i wygrał 24:17.

Inny ciekawie zapowiadający się mecz Sharks z Leinsterem pozbawiony został części swojej wagi, bo praktycznie pewni pierwszego miejsca w tabeli Irlandczycy pojechali na drugi koniec świata w składzie absolutnie rezerwowym (w składzie pojawiło się nawet dwóch debiutantów z akademii, i było w nim zaledwie dwóch spośród kluczowych zawodników ekipy – Andrew Porter i Rhys Ruddock). Mimo to napsuli sporo krwi gospodarzom – do przerwy prowadzili 17:14. Pod koniec meczu Sharks grając w przewadze wyszli na prowadzenie 28:23, a w ostatnich minutach samemu będąc w osłabieniu wybronili się przed utratą punktów.

Jedyną południowoafrykańską drużyną, która przegrała na swoim boisku w tym tygodniu, byli Lions – grali z Connachtem, który mimo braku szans na awans do play-off, przyjechał do Południowej Afryki w silnym składzie. Ekipa z Johannesburga, choć zaliczyła więcej przyłożeń od rywali, uległa, a sporą zasługę w zwycięstwie Irlandczyków miał Jack Carty, który zdobył z podstawki 16 punktów. Już po 10 minutach Connacht prowadził 14:0. Na prowadzeniu utrzymał się do 70. minuty, gdy Lions udało się doprowadzić do remisu 30:30. Jednak dzięki kolejnemu karnemu Carty’ego Connacht wyrwał zwycięstwo 33:30.

Mieliśmy dwa spotkania o charakterze walijskich derby. Scarlets wzięli rewanż na Dragons za porażkę sprzed tygodnia i wygrali 38:19. Scarlets zaczęli od prowadzenia po 30 minutach 17:0, ale na kwadrans przed końcem przegrywali 17:19. W ostatnich minutach zdobyli jednak trzy przyłożenia i zwyciężając z bonusem zachowali szansę na awans do czołowej ósemki i fazy play-off. W drugim walijskim spotkaniu Ospreys ulegli Cardiff Cardiff uległo Ospreys 6:22 (do przerwy kibice zobaczyli zaledwie jednego skutecznego karnego, ale po przerwie trzy przyłożenia gości rozstrzygnęły mecz).

Poza tym Stormers pokonali Glasgow Warriors 32:7, dzięki czemu wspięli się do czołowej trójki tabeli ligowej jako pierwsza drużyna z Południowej Afryki (a zaczęło się od 0:7); Edynburg po nieoczekiwanie zaciętym pojedynku pokonał Zebre Parma zaledwie 29:26 (Włosi ponad pół meczu grali z przewagą jednego zawodnika, dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, a jeszcze na trzy minuty przed końcem remisowali – dwa punkty bonusowe podwoiły ich dotychczasowy dorobek z tego sezonu); Bulls w rewanżu za finał Rainbow Cup pokonali Benettona Treviso 46:29 (choć Włosi zaczęli od przewagi 13:0 i prowadzili jeszcze na początku drugiej połowy; w pojedynku Smithów na kopy z podstawki było 10:19 na korzyść obrońcy Benettona, Rhyno Smitha).

W tabeli już niewiele niewiadomych. Tylko katastrofa mogłaby odebrać Leinsterowi prowadzenie przed play-off (co ma znaczenie, bo władze ligi zapowiedziały, że finał zostanie rozegrany na boisku drużyny, która będzie wyżej sklasyfikowana w sezonie zasadniczym). Niewielkie szanse są także na zmianę uczestników play-off – w czołowej ósemce mamy trzy po trzy drużyny irlandzkie i południowoafrykańskie oraz dwie szkockie i jedynie broniący honoru Walii Scarlets tracący do ósmego miejsca 5 punktów mają szansę wedrzeć się do tej grupy (mają już natomiast praktycznie pewny awans do Champions Cup – pytanie tylko, czyim kosztem spośród drużyn obecnie sklasyfikowanych przed nimi). W samej czołówce jednak ciasno – drużyny z miejsc 2–8 dzielą zaledwie cztery punkty.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leinster1661
2. ↑↑↑Stormers1652
3. ↑Munster1651
4. ↑↑Sharks1651
5. ↓↓↓Ulster1651
6. ↓↓↓Glasgow Warriors1650
7. Edynburg1649
8. Bulls1648
9. Scarlets1643
10. Connacht1636
11. Ospreys1534
12. Lions1632
13. Benetton Treviso1524
14. Cardiff1423
15. Dragons1416
16. Zebre Parma144

Super Rugby Pacific

Super-runda Super Rugby Pacific, w całości zaplanowana w Melbourne i pierwsza z meczami transtasmańskimi, została dotknięta przez covid – publiczność w Melbourne nie zobaczyła meczu Moany Pasifiki z Western Force. Już tydzień temu ekipa z Perth miała w izolacji trenera i kilku zawodników, potem pojawiły się kolejne przypadki i mecz odwołano.

W większości starć pomiędzy drużynami z Australii i Nowej Zelandii górą były ekipy z tego drugiego kraju. Jedyny wyłom sprawili gracze stołecznych Brumbies, wiceliderów ligi, którzy mierzyli się z najsłabszą ekipą nowozelandzką, Highlanders – dość szybko wyszli na prowadzenie 14:0 i ostatecznie wygrali 28:17.

Ciekawie było w spotkaniu dwóch ekip sąsiadujących w tabeli, Waratahs i Chiefs. Australijczycy zanotowali fatalny początek: czerwona kartka i kontuzja młynarza na samym początku meczu, zaraz potem żółta i 10 minut gry w trzynastkę. W efekcie Chiefs wyszli na prowadzenie 22:3. Waratahs zaczęli jednak odrabiać straty: do przerwy było 30:17, a po przerwie zrobiło się już tylko 30:27. Ostatnie minuty należały jednak do Chiefs, którzy dorzucili trzy kolejne przyłożenia Jonah Lowe’a (w sumie zaliczył cztery w tym meczu) i wygrali 51:27.

Poza tym Crusaders pokonali Rebels 42:17 (gospodarze świetnie bronili się w pierwszej połowie, w której stracili tylko jedno przyłożenie i przegrali ją 3:7, po przerwie jednak dominowali na boisku gracze z Christchurch), Hurricanes wygrali z Reds 30:17 (tu Australijczycy prowadzili już 17:0, wykorzystując m.in. dwie żółte kartki Nowozelandczyków; jednak jeszcze przed przerwą rywale zredukowali stratę do 3 oczek, a po przerwie już zdecydowanie górą ekipa z Wellington), a Blues dość pewnie pokonali Fijian Drua 35:18.

W tabeli na czele nadal Blues przed Brumbies, a generalnie awanse zanotowały drużyny z Nowej Zelandii kosztem rywali z Australii. Spora różnica pomiędzy 7 i 8 miejscem powoduje, że pierwsza siódemka w zasadzie jest niemal pewna awansu do play-off, a między pozostałymi drużynami walka toczyć się będzie o ostatnie miejsce w tej fazie rozgrywek.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Blues936
2. Brumbies935
3. ↑Crusaders933
4. ↓Reds930
5. ↑Chiefs928
6. ↑Hurricanes924
7. ↓↓Waratahs924
8. Western Force813
9. Rebels911
10. Highlanders99
11. Fijian Drua96
12. Moana Pasifika84

Fidżyjczycy w męskim Super Rugby na przedostatnim miejscu, natomiast Fijiana Drua zdobyła właśnie w swoim debiutanckim sezonie mistrzostwo kobiecej Super W. Niepokonana, podtrzymała swoją passę w finale, w którym wygrała z Waratahs, choć po wyjątkowo zaciętym meczu: 32:26. Hat-trick przyłożeń zdobyła 21-letnia Vitalina Naikore. A trzeba pamiętać, że Waratahs były faworytkami turnieju po tym, jak zdominowały cztery poprzednie sezony tych rozgrywek.

Z kraju

Szósty turniej mistrzostw Polski w rugby 7 kobiet rozegrano w Rudzie Śląskiej. W Ekstralidze scenariusz podobny do poprzednich turniejów mistrzowskich: na czele niepokonane Biało-Zielone Ladies Gdańsk, druga Legia Warszawa, trzecia Black Roses Posniania. Legionistki zagrały jednak w fazie grupowej spotkanie, w którym odebrały gdańszczankom więcej punktów, niż ktokolwiek w jednym meczu w tym sezonie (było 14:29). W I lidze mała zmiana: wygrały co prawda rezerwy Biało-Zielonych, ale zwykle zajmujące drugie miejsce rezerwy Legii Warszawa były dopiero czwarte – w finale zagrały gospodynie, Diablice Ruda Śląska (które dzięki temu wywalczyły awans do Ekstraligi na kolejny turniej), a na trzecim miejscu pierwszoligowe zmagania skończyła Alfa Bydgoszcz.

Artur Gac w Interii podał ciekawie wieści na temat miejsca organizacji drugiej, finałowej serii tegorocznych turniejów z serii Rugby Europe Sevens – czyli mistrzostw kontynentu w rugby 7. Pierwotnie planowano ich organizację w Rosji, ale najprawdopodobniej trafią do Krakowa. To świetna informacja, jako krakus też się cieszę z wyboru miasta, ale wybór ponad 30-tysięcznego stadionu Wisły spowoduje, że kibice zginą tam w morzu krzesełek i w transmisjach to będzie wyglądało raczej kiepsko.

Grały piętnastki kadetów w centralnej lidze. Status niepokonanych utrzymali chłopcy z Juvenii Kraków, którzy pokonali gospodarzy zawodów, AZS AWF Warszawa, oraz jednych z najtrudniejszych rywali w stawce, Orkan Sochaczew.

Z kolei kadetki grały w rugby 7 historyczny, pierwszy turniej w Rzeszowie. Po zwycięstwo turniejowe sięgnęły dwukrotnie trzecie jesienią dziewczęta z Budowlanych Łódź, drugie miejsce trafiło zaś w ręce RC Częstochowa. Gospodynie ostatnie, piąte, ale postraszyły ekipę z Lublina.

Ze świata

W przedostatniej rundzie Pucharu Sześciu Narodów kobiet zwycięstwa faworytów, szykujących się na hitowe bezpośrednie starcie za tydzień: Francja pokonała Walię 33:5 (jedyne punkty Walijek padły już w doliczonym czasie gry), a Anglia Irlandię aż 69:0 (11 przyłożeń, z czego dziewięć w drugiej połowie; był to setny mecz w reprezentacji Anglii Emily Scarratt, a oglądało go ponad 15 tysięcy widzów). W meczu drużyn, które dotąd nie zaznały smaku zwycięstwa Włoszki pokonały Szkotki 20:13.

W ramach Rugby Europe International Championships rozegrano dwa mecze. W grupie północnej Conference 1 Łotwa przegrała ze Szwecją 25:46. Szwedzi dzięki temu zrównali się punktami z Czechami i wiele wskazuje na to, że ich bezpośrednie starcie na koniec rozgrywek może zdecydować o tym, kto awansuje na poziom Trophy. Rozegrano też pierwsze spotkanie na najniższym poziomie Development (ostatnio dodanym do grafiku). Tu Słowacja rozgromiła Czarnogórę 65:0. Czarnogórcy zresztą już tydzień temu wybiegli na boisko – towarzysko zagrali w Zenicy z Bośnią i Hercegowiną i wygrali 26:24.

W najciekawszym meczu 14 kolejki Japan Rugby League One mierzyły się dwie drużyny z czołowej czwórki: Canon Eagles i obrońcy tytułu Wild Knights. Po tym meczu z miejsc premiowanych awansem do play-off wypadli gospodarze, którzy przegrali 24:33 (do przerwy było 17:3, ale potem mistrzowie Japonii zdobyli 30 punktów z rzędu). Potknięcie Eagles wykorzystała do awansu do czołowej czwórki Toshiba Brave Lupus, która pokonała jedną ze słabszych drużyn stawki, Red Hurricanes, 35:7. W innych meczach też zwycięstwa drużyn z czołówki: lider, Suntory Sungoliath pokonał 30:3 Black Rams (połowę dorobku punktowego zawdzięcza Damianowi McKenziemu), a wicelider Spears Kubota wygrał 40:32 z Kobelco Steelers (tu błyszczał Bernard Foley, który zdobył 25 punktów, w tym dwa przyłożenia). Do końca rundy zasadniczej jeszcze tylko dwie kolejki. Pewny awansu do półfinału jest Suntory Sungoliath, a Spears Kubota i Wild Knights mogłyby go stracić tylko w przypadku katastrofy. O ostatnie miejsce w play-off walczą Toshiba Brave Lupus, Canon Eagles i Toyota Verblitz.

W północnoamerykańskiej Major League Rugby w najciekawszym meczu New England Free Jacks pokonali dzięki przyłożeniu z ostatnich minut spotkania Rugby New York 29:26. Bostończycy są liderem konferencji wschodniej, a nowojorczycy utrzymali się na trzecim miejscu (ostatnim premiowanym awansem do play-off) dzięki przegranej depczących im po piętach Toronto Arrows z Houston SaberCats. Drugie miejsce zajmuje Rugby ATL, które odniosło cenną wygraną nad San Diego Legion. Ekipa z San Diego jest dopiero piąta na zachodzie, ale do drugiego LA Giltinis traci tylko 5 punktów. Wyraźnym liderem są tu Austin Gilgronis, którzy tym razem pokonali NOLA Gold 32:10. Drugie zwycięstwo z rzędu (po serii porażek od początku sezonu) odniosła ekipa z Waszyngtonu, która rozgromiła beniaminka z Dallas 50:10 (Jackals wciąż z kompletem przegranych).

W południowoamerykańskiej Súper Liga Americana de Rugby tym razem bez niespodzianek. W pierwszej kolejce rundy rewanżowej wygrywali faworyci – Jaguares XV pokonali Cafeteros Pro, Selknam wygrali z Olimpia Lions, a Peñarol wygrał z Cobras. Zwycięzcy zajmują trzy pierwsze miejsca w tabeli, czwarta jest ekipa z Paragwaju. Brazylijscy Cobras wciąż z kompletem porażek.

W półfinałach All-Ireland League górą drużyny z Dublina. Clontarf, mimo oddania czterech zawodników Leinsterowi na podróż do Południowej Afryki, wygrał z obrońcami tytułu, Cork Constitution, 29:13, a w starciu dwóch ekip ze stolicy Terenure College pokonał Lansdowne 20:18. Inna drużyna z Munsteru, University College Cork, przegrała w barażu o utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywek (rywalizowała z Ballynahinch z Ulsteru).

W Hiszpanii koniec rundy zasadniczej División de Honor. I choć do play-off awansuje aż osiem spośród dwunastu drużyn, mamy wielką sensację: nie zakwalifikowała się drużyna VRAC z Valladolid, seryjny w ostatniej dekadzie zdobywca tytułu mistrzów kraju. Zajęła pechowe dziewiąte miejsce. Do końca walczyła o awans, w ostatniej kolejce wygrała w powtórce z ubiegłorocznego finału ligi z Alcobendas 36:29. Jednak ósme Burgos także wygrało swój mecz po świetnej końcówce meczu z Barceloną i w efekcie VRAC pozostał poza play-off. Na czele ligi przed play-off z wyraźną przewagą nad resztą stawki pięć drużyn: El Salvador (wieczny wicemistrz za plecami VRAC, też z Valladolid), Santboiana, Alcobendas, Ampo Oridzia i Ciencias.

Podobny etap rozgrywek we włoskiej lidze Top10, ale tu praktycznie wszystko było jasne przed ostatnią kolejką. Skład play-off identyczny jak w dwóch ostatnich zakończonych sezonach. W porównaniu do poprzedniego sezonu nastąpiła tylko rotacja w parach półfinałowych: obrońcy tytułu, Rovigo, zagrają z Emilią, a Petrarca (zdecydowanie najlepsza w sezonie zasadniczym) z Calvisano.

W południowej Afryce Premier Division w Currie Cup pauzowała, ale grano na drugim poziomie. W starciu ekip z Kenii i Zimbabwe, Simbas przegrali z Goshawks tylko 21:22 (a do zwycięstwa brakło im skutecznego podwyższenia po ostatnim przyłożeniu w meczu). Nie odbył się natomiast mecz gruzińskiego Black Lion z także niepokonanymi dotąd Griffons. Na czele tabeli z kompletem trzech zwycięstw Valke.

W Australii ruszyły dwie kolejne ligi stanowe, w tym prestiżowa liga z Queenslandu, Hospital Challenge Cup. Ubiegłoroczni mistrzowie, University of Queensland, zaczęli od zwycięstwa 27:22 nad Wests. Wygrali także wicemistrzowie, GPS Old Boys, 34:28 z Brothers. Drugie rozgrywki, które ruszyły w ten weekend, to John I Dent Cup w Terytorium Stołecznym. Tu obrońcy tytułu sprzed dwóch lat (rok temu rozgrywek nie dokończono), Canberra Royals, pokonali na starcie Queanbeyan Whites (jedyną drużynę spoza terytorium Canberry) 25:15.

W portugalskiej Divisão de Honra miał ruszyć play-off, ale jego start został wstrzymany. Mianowicie obrońcy tytułu mistrzowskiego Técnico zostali ukarani degradacją za wystawienie nieuprawnionych zawodników do gry. Ich styczniowy mecz z CDUL został przełożony z powodu covid na marzec, jednak z zastrzeżeniem, że będą w nim mogli wziąć udział tylko zawodnicy, którzy mieli prawo zagrać w pierwotnym terminie. Tymczasem Técnico wystawiło pięciu nieuprawnionych graczy, co uznano za bardzo poważne wykroczenie (swoją drogą, na boisku wygrało 14:10). Ta decyzja ratuje przed spadkiem jedną z nielicznych w lidze drużyn spoza Lizbony i jej najbliższych okolic – CDUP z Porto. A ponieważ powoduje zmiany na czołowych miejscach i zmianę składu play-off (na nieszczęściu Técnico korzysta Benfica, która pierwotnie była siódma), rozegranie ćwierćfinałów odroczono o weekend.

Rozegrano dwa turnieje kwalifikacyjne do Pucharu Świata w rugby 7: w Afryce i Ameryce Północnej. W ugandyjskiej Kampali odbył się turniej mężczyzn – rywalizowało tu 14 drużyn. Wygrali gospodarze, którzy w finale pokonali Zimbabwe 26:0. Do Pucharu Świata awansowali obaj finaliści, a także trzecia Kenia (wygrała z Zambią 19:12). W Nassau na Bahamach w stawce było 13 drużyn męskich i 5 kobiecych z Ameryki Środkowej (wycofały się St. Vincent i Grenadyny). Męski turniej wygrała Kanada, która zwyciężyła w finale Jamajkę 29:12. Obie ekipy awansowały na Puchar Świata. W półfinałach odprawiły z kwitkiem Meksyk i Bermudy. Wśród kobiet awans wywalczyły tylko zwyciężczynie turnieju – i tu również górą była Kanada, która w finale pokonała Meksyk 33:0 (trzecie miejsce dla Jamajki, czwarte dla Trynidadu i Tobago).

Poznaliśmy nowe daty lipcowych testów – w tym te szczególnie interesujące dla zaplecza światowej elity. 2 lipca Hiszpania zagra z Włochami. 9 lipca arcyciekawe starcie Gruzji z Włochami, a także pierwsze spotkanie barażowego dwumeczu w Ameryce między Chile i Stanami Zjednoczonymi. Tydzień później rewanż, a dwa tygodnie później kolejne spotkanie ze stawką w postaci awansu na Puchar Świata we Francji: mecz zwycięzcy kwalifikacji azjatyckich (Korei Południowej lub Malezji) z Tonga. To ostatnie spotkanie zostanie rozegrane na neutralnym terenie, w Australii. 10 i 17 lipca w Montevideo mecze Urugwaju z Rumunią (wcześniej Urugwaj zagra dwa mecze z Japonią).

Strona rugbyasia247.com wspomniała w tekście na temat przygotowań reprezentacji Hongkongu do sezonu (z powodu covidowych obostrzeń na miejscu, po prostu wyjadą z kraju) o Challenger Series – czyli zawodach, który stawką powinien być awans do World Rugby Sevens Series. Mowa o rozgrywaniu ich w sierpniu w Ameryce Południowej, ale czy przypadkiem nie chodzi tu tylko o męskie reprezentacje?

Opublikowano harmonogram igrzysk olimpijskich w Paryżu (2024). Zmagania w rugby rozpoczną się przed oficjalnym otwarciem olimpiady: pierwsze z rozgrywek (nie wiadomo, czy męskie, czy kobiece) odbędą się w dwa dni przed ceremonią otwarcia i zakończone kolejnego dnia po otwarciu. Potem przystąpi do rywalizacji druga grupa.

Z wieści transferowych:

  • nowym trenerem reprezentacji Nowej Zelandii kobiet został były trener All Blacks Wayne Smith (w 2011 i 2015 był asystentem trenera męskiej reprezentacji). Przed nim trudne zadanie – do Pucharu Świata pół roku, a Smith zdaje się jeszcze nigdy nie pracował z kobietami;
  • młynarz reprezentacji Irlandii i Leinsteru Seán Cronin skończy karierę zawodniczą po tym sezonie. Ma zostać trenerem w dublińskiej drużynie St Mary’s College;
  • koniec kariery ogłosił też były reprezentant Argentyny, ostatnio grający w Nowym Jorku, Juan Manuel Leguizamón;
  • włoski łącznik młyna Callum Braley, który niedawno podpisał kontrakt z Northampton Saints, ogłosił zakończenie swojej kariery, ale tylko reprezentacyjnej;
  • reprezentant Francji Pierre-Louis Barassi po sezonie zmieni Lyon (gdzie zaczynał swoją zawodową karierę) na Tuluzę – to już kolejne wzmocnienie mistrzów Francji.

W Teksasie w wypadku samochodowym zginął były reprezentant Południowej Afryki Pedrie Wannenburg. W samochód z nim i jego rodziną uderzył 16-latek uciekający przed policją. W ciężkim stanie jest jego ośmioletni syn. Zmarł też w wieku 81 lat były kapitan Springboków (z lat 60.), Dawie de Villiers.

Polacy za granicą

Wieści o naszych reprezentantach z lig zagranicznych – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Ross Cooke (Tynedale – National League 2 North): cały mecz przeciwko Bournville, przegrany 31:36. Tynedale jest ósme w ligowej tabeli;
  • Ethan Sikorski (North Walsham): co prawda nie grał (jego drużyna także), ale za to jego debiut w polskiej reprezentacji został w klubie zauważony – dłuższy tekst pod linkiem https://www.nwrfc.club/news/poland-debut-for-vikings-ethan-sikorski-2696799.html.

Francja:

  • Tomasz Hebda (Lourdes – Fédérale 2, grupa 6): od pierwszej minuty w ostatnim meczu rundy zasadniczej sezonu z Villefranche de Lauragais, przegranym 15:24. Lourdes skończyło sezon na 10 miejscu (na 12 drużyn) i nie awansowało do play-off – za rok pozostanie nadal w Fédérale 2. Jednak już bez Polaka w składzie – to był według francuskiej prasy ostatni mecz Hebdy w jego karierze.

Szkocja:

  • Craig Bachurzewski (Biggar – National League Division 1): od pierwszej minuty w meczu z Ayr, wygranym 26:25. Bachurzewski był wyróżniającą się postacią drużyny, zdobył jej ostatnie przyłożenie, ale także obejrzał żółtą kartkę. Biggar jest na trzecim miejscu na jeden mecz przed końcem, ale szanse na awans na pierwsze ma raczej czysto matematyczne;
  • Ronan Seydak (Heriot’s – Super6 Sprint Series): z ławki rezerwowych w pierwszym oficjalnym meczu sezonu przeciwko Southern Knights, wygranym 41:24. Heriot’s zaczyna rozgrywki od pierwszego miejsca w tabeli;
  • Daniel Tomanek (Stirling Wolves – National League Division 1): od pierwszej minuty w ostatnim meczu sezonu, wygranym 36:19 z Kelso.

Zapowiedzi

Przed nami weekend majowy i niewiele rugby – za to zostaną rozdane pierwsze w tym sezonie medale. W Sochaczewie walczyć o nie będą uczestnicy mistrzostw Polski w rugby 7 seniorów.

Na arenie międzynarodowej ostatnia runda kobiecego Pucharu Sześciu Narodów z pojedynkiem, który rozstrzygnie o zwycięstwie w turnieju i wielkim szlemie: zmierzą się w nim Francja z Anglią. Poza tym w ramach Rugby Europe International Championships ostatni mecz grupy południowej Conference 1 pomiędzy Izraelem i Cyprem. W siódemkowym świecie natomiast wraca kobiece World Rugby Sevens Series – w kanadyjskim Langfordzie.

W najsilniejszych ligach: w Top 14 m.in. Tuluza – La Rochelle i Bordeaux – Tulon; w Premiership m.in. Northampton Saints – Harlequins; w URC już przedostatnia kolejka i m.in. mecz Edynburgu z Ulsterem. W Super Rugby Pacific sześć kolejnych starć transtasmańskich.

7 komentarzy do “Piękny ligowy weekend”

  1. Ponoć miały być dwa turnieje o ME u kobiet. Będzie jeden?

    Co do frekwencji to wszystko zależy od promocji i cen biletów. Jeśli TVP pokaże turniej w otwartym kanale i będzie go odpowiednio wcześnie promować, to może być całkiem sporo ludzi. PZR ma teraz asa e rękawie. Jak to dobrze rozegrają to odniosą wielki sukces. Jak prześpią promocję turnieju to Jarosław Nowicki w Oknie na rugby znowu będzie miał używanie 😉

    Odpowiedz
    • Dwa turnieje. Te nasze są „finałowe”, bo drugie 🙂 Pierwsze w Lizbonie.
      Odnośnie otwartej anteny, byłbym ostrożny w oczekiwaniach – turnieje siódemkowe długo trwają, a otwarty kanał TVP Sport ma tylko jeden i trudno mi uwierzyć, że na trzy dni odda go prawie w całości rugby. Ale może przynajmniej wmontują jakoś w ramówkę mecze polskich reprezentacji, albo finałową serię?

      Odpowiedz
      • Mam na myśli tylko mecze naszych reprezentacji + faza pucharowa ale tylko ćwierćfinały, półfinały i finały + mecze naszych o miejsca. Takie mecze trwaja króciótko i może to sie uda wcisnąć w ramówkę.

        To bardzo ważne dla promocji rugby w POsce.

        Odpowiedz

Skomentuj Tomek Anuluj pisanie odpowiedzi