Rugby i antyrugby w Tuluzie

W rozgrywkach ligowych na całym świecie coraz bliżej rozstrzygnięć. Szczególnie ciekawie rywalizacja ligowa wygląda we Francji, gdzie walka o awans do play-off jest wyjątkowo zażarta. Także w tym kraju, w Tuluzie, oglądaliśmy najlepsze siódemki świata (niestety bez Polek): sporo pięknego rugby, wśród mężczyzn duże niespodzianki, ale z niepotrzebnym dodatkiem dwóch i pół minut antysportu, które przyciągnęły szczególną uwagę mediów.

Ekstraliga

Ekstraliga w ten weekend pauzowała, ale Komisja Gier i Dyscypliny wreszcie wydała orzeczenie w sprawie meczu Up Fitness Skry Warszawa z Edach Budowlanymi Lublin z jedenastej kolejki – który nie odbył się z powodu nieodśnieżenia do końca boiska i braku linii. KGiD uznała, że można było przewidzieć opady i zrobić więcej, i przyznała walkower Budowlanym, którzy dzięki temu awansowali w ligowej tabeli na trzecie miejsce i zbliżyli się na 6 punktów do Orkanu. Skra natomiast straciła punkt, który może sporo ważyć w walce o miejsce w meczu o brąz. Kilka innych tematów wciąż czeka (m.in. ten, o którym Robert Małolepszy pisał parę dni temu w tekście na łamach Polsat Sport) – co z nimi? Najgorszy jest stan zawieszenia.

Dziś natomiast Skra opublikowała korespondencję otrzymaną z Ministerstwa Sportu i Turystyki, dotyczącą postępowania związanego z wykonaniem wyroku Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy MKOl w sprawie zakazu transferowego dla tego klubu. Minister skrytykował argumenty PZR w tej sprawie i wskazał, że skarga PZR do Sądu Najwyższego nie wstrzymuje wykonania wyroku TAS. Skra w tej sytuacji wezwała PZR do otwarcia okienka transferowego. Co dalej?

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Ogniwo Sopot1565
2. Orkan Sochaczew1559
3. ↑Edach Budowlani Lublin1553
4. ↓Lechia Gdańsk1549
5. Master Pharm Rugby Łódź1542
6. Up Fitness Skra Warszawa1540
7. Arka Gdynia1523
8. Juvenia Kraków1519
9. Posnania1516
10. Awenta Pogoń Siedlce1514

Na boisku zapadały rozstrzygnięcia w I lidze, gdzie zaczęła się faza play-off. W pierwszych spotkaniach półfinałowych dwumeczów górą byli faworyci: Sparta Jarocin nie dała szans Budowlanym Commercecon Łódź (43:8; już do przerwy było 33:3, a łodzianie na dodatek po kontuzji ostatni kwadrans grali w osłabieniu), natomiast Rugby Białystok rozgromiło Legię Warszawa 50:0. Trudno oczekiwać odwrócenia losu tych zmagań w rewanżach. Natomiast niespodzianka w pierwszym spotkaniu dwumeczu, którego stawką jest uniknięcie barażu o utrzymanie się w lidze spadku: Arka Rumia, która w sezonie zasadniczym miała na koncie komplet porażek, wygrała z AZS AWF Warszawa 41:19 (aż 26 punktów zdobył pochodzący z Południowej Afryki łącznik ataku Richman Gora).

Top 14

W przedostatniej kolejce francuskiej ligi trwała zacięta walka o udział w fazie play-off – przed nią jeszcze nikt nie był pewien awansu. Szczególną uwagę przyciągały zmagania w tych parach, w których obie drużyny miały ten sam cel. Na początek kolejki wicelider tabeli, Bordeaux, grał z piątą ekipą czyli Lyonem. W pierwszej połowie zobaczyliśmy bardzo mało punktów (Bordeaux prowadziło 6:3), ale w drugiej koncert gry dali gospodarze – zaczęli od dwóch przyłożeń Mathieu Jalibert (imponujące było zwłaszcza pierwsze z nich: https://twitter.com/i/status/1528331213139857408), kolejne trzy dorzucili koledzy i na pięć minut przed końcem Bordeaux prowadziło 42:3. Dopiero w końcówce Lyon ratował honor karnym przyłożeniem (mecz skończył się wynikiem 42:10), ale ta porażka nie pomogła mu w walce o awans do finałowej fazy sezonu.

Równie trudne zadanie miał lider ligi, Montpellier, który mierzył się z czwartą ekipą tabeli, Racingiem 92, ale i on z tych zmagań wyszedł zwycięsko. W pierwszej połowie gracze Montpellier zdobyli jedyne przyłożenie i do przerwy prowadzili 13:3, a po przerwie swoją przewagę utrzymali – wygrali ostatecznie 22:13.

Porażki Lyonu i Racingu 92 dały nadzieję innym ekipom walczącym o play-off, które w komplecie odniosły zwycięstwa. Dziewiąty Clermont grał na wyjeździe ze zdegradowanym już Biarritz i pewnie pokonał Basków 26:8. Także ósmy Tulon wygrał z niżej notowanym rywalem – pokonał Pau 37:20 (także z punktem bonusowym; jedno z przyłożeń zdobył grający być może swój ostatni mecz przed własną publicznością Louis Carbonel, który po sezonie odchodzi z drużyny). Siódme La Rochelle, które dopiero co awansowało do finału Champions Cup, grało ze Stade Français – i w meczu, który był zdaniem Ronana O’Gary równie ważnym jak marsylski finał, wygrało 32:13.

W dwóch ostatnich meczach kolejki ekipy walczące o play-off walczyły z drużynami, które też miały o co się bić – chciały uniknąć barażu o utrzymanie w Top 14. W sobotni wieczór Brive podejmowało Tuluzę – i choć ponad 3/4 meczu grało w przewadze po czerwonej kartce Charliego Faumuiny, mecz przegrało 8:26. Gospodarze po meczu złożyli protest, bo Tuluza przez kilkanaście sekund miała na boisku jednego zawodnika zbyt dużo (piętnastu zamiast czternastu). Ostatecznie jednak go wycofali (jego uwzględnienie doprowadziłoby do powtórzenia meczu). Nie powiodło się też goniącej Brive ekipie Perpignan: Castres pokonało ją 28:12.

Awans do play-off zapewniły sobie po tym weekendzie trzy drużyny: Montpellier, Bordeaux i Castres, ale różnice punktowe są między nimi minimalne i nie wiadomo, kto z nich trafi bezpośrednio do półfinałów. O pozostałe trzy miejsca w fazie pucharowej toczy się zażarta walka i wciąż w grze jest sześć drużyn – po tym weekendzie swoją pozycję poprawiło La Rochelle, które awansowało na czwarte miejsce, natomiast z czołowej szóstki wypadł Lyon. W tej sytuacji niezwykle ciekawie zapowiadają się dwa starcia w ostatniej rundzie meczów: Lyonu z La Rochelle oraz Racingu 92 z Tulonem. Przegrani z tych meczów niemal będą mieli spore szanse na odpadnięcie z rywalizacji.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Montpellier2573
2. Bordeaux Bègles2572
3. Castres2572
4. ↑↑↑La Rochelle2567
5. ↓Racing 922566
6. Tuluza2566
7. ↑Tulon2564
8. ↓↓↓Lyon2563
9. Clermont2562
10. Pau2550
11. Stade Français2550
12. Brive2542
13. Perpignan2539
14. Biarritz2524

W Pro D2 rozegrano spotkania ćwierćfinałowe. Nevers (bez Andrzeja Charlata w składzie) pokonało Carcassonne 24:12 (mecz był długo na styku, Nevers rozstrzygnęło go na swoją korzyść dopiero w ostatnich minutach), a Oyonnax wygrało z Colomiers 19:15 (Colomiers dwukrotnie wychodziło na prowadzenie w pierwszej połowie i do końca walczyło o zwycięstwo; w meczu padło tylko jedno przyłożenie). Skład półfinałów: Mont-de-Marsan – Nevers i Bajonna – Oyonnax.

A w Nationale 1 jesteśmy po pierwszych odsłonach półfinałowych dwumeczów. Bliżej awansu do Pro D2 są ekipy Angoulême i Albi. Ta druga ekipa zaskoczyła, bo pokonała 21:9 zdecydowanie najlepszą drużynę sezonu zasadniczego, Massy.

Premiership

W Anglii szansę na awans do play-off stracili Exeter Chiefs (a na dodatek postawili pod lekkim znakiem zapytania awans do Champions Cup). Grali z Bristol Bears, którzy w sumie już o nic nie walczyli, ale zobaczyliśmy emocjonujące, pełne punktów spotkanie. Bristolczycy mimo kłopotów na początku w pierwszej połowie dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale Exeterczycy za każdym razem ich doganiali ich doganiali i do przerwy mieliśmy remis 14:14. Po przerwie Bears odskoczyli dość szybko na 14 punktów (m.in. drugie przyłożenie Charlesa Piutau), ale i tę stratę goście odrobili – na 20 minut przed końcem było 28:28. Jednak na czwarty „odskok” Bears, którzy zdobyli kolejne dwa przyłożenia (pierwsze po przechwycie podania Henry’ego Slade’a), Chiefs już nie poradzili – na sam koniec spotkania zdobyli przyłożenie, dzięki któremu na swoim koncie zapisali dwa punkty bonusowe, ale to Bristol wygrał spotkanie 40:35.

Sporo emocji było też w starciach drużyn z Londynu z walczącymi o awans do play-off ekipami zza pleców najlepszej trójki. Pewni awansu do półfinału Saracens grali z czwartymi Northampton Saints i wygrali po meczu, w którym mieli sporą przewagę. W pierwszej połowie Saracens po karnych Owena Farrella wyszli na prowadzenie 6:0, potem nie wykorzystali niemal 10 minut gry z podwójną przewagą, a przed przerwą stracili przyłożenie i na koniec tej części spotkania przegrywali 9:10. Podrażnieni, znakomicie zaczęli jednak drugą odsłonę meczu, w ciągu 10 minut zdobywając trzy przyłożenia – prowadzili 28:10, po kolejnych 10 minutach 35:17, a na 10 minut przed końcem nawet 42:17. Co prawda Saints zanotowali świetną końcówkę, w której zdobyli trzy przyłożenia i bardzo zredukowali stratę, ale starczyło to tylko do zdobycia dwóch punktów bonusowych. Saracens wygrali 42:38. Ozdobą meczu było jedno z dwóch przyłożeń Theo McFarlanda (musi wystarczyć zdjęcie: https://twitter.com/LauraKateTurner/status/1528458740122394624/photo/1 – ten moment Samoańczyk poprzedził przechwytem i 60-metrowym rajdem).

Z identyczną różnicą punktową Harlequins wygrali z Gloucesterem – Quins zapewnili sobie w ten sposób awans do półfinału, a Gloucester wciąż brakuje dwóch punktów do Saints. Tu dwa różne mecze w dwóch połowach: w pierwszej Gloucester po trzech przyłożeniach z podwyższeniami i drop goalu Adama Hastingsa prowadził 24:7, choć londyńczycy mieli więcej szans niż tylko tę jedną wykorzystaną. W drugiej odsłonie meczu Gloucester nie zdobył już jednak ani jednego punktu, a trzy przyłożenia do swojego dorobku dorzucili londyńczycy, którzy wygrali 28:24. Nie bez powodu rugbowe media nazywają Harlequins „królami powrotów”.

Poza tym Wasps przegrali z Sale Sharks 7:16 (ekipa z Manchesteru zapewniła sobie awans do Champions Cup), Newcastle Falcons przegrali z liderami Leicester Tigers 5:27 (paskudna kontuzja młodego młynarza Nica Dolly’ego odniesiona wskutek tzw. crocodile roll), a zajmujący przed weekendem ostatnią pozycję w tabeli Bath wygrzebali się z niej dzięki zwycięstwu nad London Irish 27:24 (pozbawiając Exiles ostatnich szans na play-off, a i komplikując ich sytuację w walce o Champions Cup – muszą liczyć na potknięcie Wasps, bo choć mają nad nimi przewagę w tabeli, w ostatniej kolejce będą pauzować).

Na kolejkę przed końcem już tylko kilka niewiadomych. Pewny awans do play-off mają Leicester Tigers, Saracens i Harlequins. Ostatnie miejsce premiowane awansem zajmują w tym momencie Northampton Saints, ale tylko dwa punkty za nimi jest Gloucester (w ostatniej kolejce jednak to Saints mają łatwiejszego rywala); szanse Sale Sharks są czysto matematyczne. Podobnie z awansem do Champions Cup – siedem drużyn jest pewnych, natomiast Wasps mogą wypchnąć z czołowej ósemki London Irish („Osy” czeka jednak bardzo trudne zadanie – grają w ostatniej rundzie z Leicester Tigers). Na dno tabeli spadli Worcester Warriors, ale cóż, w tym roku zmagania w dole tabeli sensu nie mają, bo nikt z ligi nie spadnie.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leicester Tigers2390
2. Saracens2387
3. Harlequins2379
4. Northampton Saints2370
5. Gloucester2368
6. ↑Sale Sharks2365
7. ↓Exeter Chiefs2364
8. London Irish2463
9. Wasps2360
10. Bristol Bears2348
11. Newcastle Falcons2333
12. ↑Bath2333
13. ↓Worcester Warriors2330

United Rugby Championship

W URC rozegrano już ostatnią kolejkę rundy zasadniczej. Kilka spotkań przyciągało szczególną uwagę, m.in. mecz Ulsteru z Sharks. Obie ekipy pewne były awansu do play-off, ale zwycięzca zapewniał sobie przewagę swojego boiska w ćwierćfinale – i ten cel osiągnęli gospodarze. Świetnie grali w pierwszej połowie, którą co prawda wygrali tylko 10:0, ale pokazywali ładne ataki, a w obronie wyszli na zero. Zaraz po przerwie powiększyli prowadzenie do 17:0. Potem nastąpił okres wielkiego naporu Sharks, którzy potrzebowali sporo czasu, aby wreszcie się przebić na pole punktowe – Ulster jednak błyskawicznie odpowiedział i prowadził 24:7. Zwycięstwo wydawało się pewne, ale w ciągu ostatnich pięciu minut Sharks dwukrotnie wyprowadzili błyskawiczne ataki i zredukowali stratę do 3 punktów. W ostatniej akcji nie zdołali jednak przebić się na połowę rywali i ostatecznie Ulster wygrał 24:21. W ekipie Sharks zobaczyliśmy Lukhanyo Ama, który wrócił do franczyzy z Durbanu po sezonie gry w Japonii.

Mieliśmy dwa mecze derbowe o wielkich tradycjach. W Irlandii Leinster mierzył się z Munsterem. Pewni pierwszego miejsca dublińczycy wystawili mocno odmłodzony skład, z kolei Munster walczył o zwycięstwo, które dałoby mu atut własnego boiska w ćwierćfinale. Nic z tego – mimo braku kluczowych zawodników (odpoczywających przed finałem Champions Cup) Leinster wygrał 35:25. Po 20 minutach gry obie drużyny miały na koncie po dwa przyłożenia (m.in. pierwsze przyłożenie dla gospodarzy młodego łącznika młyna Cormaca Foley’a), a Leinster prowadził 15:12. Drugie 20 minut było mniej emocjonujące – wynik się już nie zmienił. Zaraz po przerwie Conor Murray dał prowadzenie Munsterowi, wykorzystując osłabienie Leinsteru po żółtej kartce. Jednak po dziesięciu minutach gry zawalony maul (po świetnym 50:22) dał Leinsterowi prowadzenie po karnym przyłożeniu i to prowadzenie dublińczycy utrzymali już do końca.

Drugi pojedynek derbowy rozegrano w Szkocji – Edynburg podejmował Glasgow Warriors, a stawką było miejsce w Champions Cup (obie ekipy awansowały do ćwierćfinałów URC, ale do Champions Cup nie awansuje po prostu czołowa ósemka ligowej tabeli, a cztery najlepsze drużyny z czterech grup narodowych i cztery kolejne ekipy z tabeli – w ten sposób awans miała zyskać któraś z niżej notowanych ekip walijskich, a jedna ze szkockich musiała odpaść). W tym pojedynku górą był Edynburg, który po pierwszej połowie prowadził 13:6, potem dorzucił jeszcze dwa przyłożenia i ostatecznie wygrał 28:11. Wywalczył przy tym tegoroczny 1872 Cup.

Korespondencyjny pojedynek o walijskiej miejsce w Champions Cup stoczyły ekipy Ospreys i Scarlets. Obie przed tą kolejką miały identyczną liczbę punktów. W ten weekend Ospreys ulegli Bulls 31:38. Bulls prowadzili od początku meczu, na trzy minuty przed końcem było nawet 17:38, ale w samej końcówce Ospreys zdobyli dwa przyłożenia, dzięki którym wynieśli z tego meczu dwa punkty bonusowe, które okazały się bezcenne. Bo Scarlets nie wykorzystali swojej szansy i choć znali wynik swoich rywali, prowadzili 10:0, a potem 16:7, ostatecznie ulegli Stormers 21:26 zdobywając tylko jeden punkt bonusowy. Jeszcze dwie minuty przed końcem mieliśmy remis i Scarlets mogli marzyć o zwycięstwie, ale ostatnie przyłożenie w meczu zdobył Ruhan Nel i Stormers wygrali 26:21. Dla drużyn z Południowej Afryki te zwycięstwa też miały znaczenie – dzięki nim obie ekipy walczące z Walijczykami zyskały prawo gry w ćwierćfinałach na swoim boisku.

Poza tym Benetton Treviso rozgromił Cardiff 69:21 (drugi tydzień z rzędu 29 punktów Rhyno Smitha; Benetton miał kiepski sezon, ale na jego zakończenie zanotował świetny występ – już po 30 minutach prowadził 31:0 i wyrównał najlepszy wynik sezonu pod względem liczby zdobytych w meczu przyłożeń), Connacht pokonał Zebre Parma 22:20 (zwycięstwo Connachtu wydawało się pewne, ale w końcówce Włosi odrobili dwoma przyłożeniami sporą część straty i zagrozili Irlandczykom), a Dragons zakończyli kiepski sezon porażką z Lions 11:21 (dopełniając kompletu porażek walijskich ekip w ostatniej kolejce i kompletu porażek Dragons w tym sezonie na własnym boisku).

Pary ćwierćfinałowe: Leinster – Glasgow Warriors, Stormers – Edynburg, Ulster – Munster oraz Bulls – Sharks.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leinster1867
2. ↑↑Stormers1861
3. ↑↑Ulster1859
4. ↑↑Bulls1858
5. ↓↓Sharks1857
6. ↓↓↓Munster1856
7. ↑Edynburg1854
8. ↓Glasgow Warriors1850
9. Ospreys1846
10. Scarlets1845
11. ↑Connacht1841
12. ↓Lions1841
13. ↑Benetton Treviso1835
14. ↓Cardiff1832
15. Dragons1819
16. Zebre Parma189

Super Rugby Pacific

Hitem ostatniego weekendu w Super Rugby Pacific miało być starcie dwóch ekip ze szczytu ligowej tabeli, Brumbies z Blues, i ten mecz na pewno nie zawiódł. Brumbies na samym początku spotkania zdobyli przyłożenie i pozostawali na prowadzeniu do ostatniej akcji pierwszej połowy, gdy ich trwające już prawie od kwadransa osłabienie wskutek żółtych kartek wykorzystał Beauden Barrett – do przerwy Blues prowadzili 8:7. Po kwadransie gry po przerwie Australijczycy wrócili na prowadzenie, ale 10 kolejnych punktów między 65. i 75. minutą dało Blues przewagę 18:12. Brumbies odzyskali minimalną przewagę po przyłożeniu z podwyższeniem, ale do upływu 80 minut pozostała jeszcze minuta, i choć Australijczycy wygrali piłkę po wznowieniu, stracili ją, a Beauden Barrett wykorzystał okazję do drop goala i Blues ostatecznie wygrali 21:19.

W starciach transtasmańskich jedyną australijską ekipą, która była górą, byli Waratahs. Pokonali na wyjeździe najsłabszą nowozelandzką ekipę, Highlanders, 32:20 (pomogła im niewątpliwie czerwona kartka Sama Gilberta w pierwszej połowie za postawienie na głowie Michaela Hoopera, po której zdobyli dwa przyłożenia). Poza tym Crusaders rozgromili Fijian Drua 61:3, Hurricanes wygrali z Rebels 45:22 (dla pokonanych hat-trick przyłożeń zdobył Lukas Ripley), Chiefs pokonało Western Force 54:21 (kolejna bolesna porażka ekipy z Perth i to poniesiona mimo osłabienia Chiefs w wyniku covidowych kłopotów), a Reds pokonali Moana Pasifika 34:22 (do szczęścia brakło im punktu bonusowego, który stracili dzięki przyłożeniu wyspiarzy w przedostatniej akcji meczu – moment później co prawda Reds zdobyli przyłożenie po szybkiej akcji przez niemal całe boisko, ale sędzia nie uznał go z powodu podania do przodu; Australijczycy nie cieszą się też na pewno z kontuzji Michaela O’Connora).

W tabeli, na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej, większość spraw już wyjaśniona. Pewni pierwszego miejsca są Blues, a awansu do ćwierćfinałów cztery drużyny z Nowej Zelandii i trzy z Australii. Na ósmym miejscu są Highlanders i im tę lokatę mogą odebrać tylko Western Force – ale ekipa z Perth musiałaby wygrać swoje dwa pozostałe spotkania i liczyć na porażkę Highlanders z Rebels.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Blues1354
2. ↑Crusaders1348
3. ↓Brumbies1344
4. Chiefs1341
5. Hurricanes1338
6. Waratahs1337
7. Reds1335
8. Highlanders1322
9. Rebels1316
10. Western Force1214
11. Fijian Drua1311
12. Moana Pasifika126

World Rugby Sevens Series

W ten weekend odbyły się ostatni podwójny turniej sezonu – w Tuluzie grali zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Męski turniej zaczął się od wielkiej niespodzianki – w pierwszym meczu Irlandczycy pokonali drużynę Południowej Afryki, 21:12. Porażki zaliczyły też inne czołowe ekipy – Australijczycy (ze Stanami Zjednoczonymi, po znakomitym występie wracającego po kontuzji Perry’ego Bakera – to jedno z jego trzech przyłożeń w tym meczu: https://twitter.com/i/status/1527617838151770112) i Argentyńczycy (z Kanadą), ale w przeciwieństwie do Południowej Afryki te ekipy do ćwierćfinałów awansowały. Tymczasem Blitzboks drugiego dnia rywalizacji przegrali także z Samoą i odpadli z walki o czołowe miejsca zajmując trzecie miejsce w grupie. Podobny los spotkał Nową Zelandię – Australia w świetnym ostatnim meczu grupowym pokonała ją 29:14, mieliśmy trzy drużyny z dwoma zwycięstwami na koncie (oprócz nich Stany Zjednoczone), liczyły się małe punkty i to All Blacks mieli najgorszy bilans. Co więcej, Południowa Afryka, skończyła zawody na miejscach 11–12, bo w play-off przegrała na dodatek ze Szkocją.

Na tym niespodzianki w męskiej rywalizacji się nie skończyły – kolejne mieliśmy w ćwierćfinale. Zaczęło się od zwycięstwa Irlandczyków nad Argentyną, 14:0. Także gospodarze, Francuzi, postarali się ponad oczekiwania, pokonując po zaciętym meczu Australię 21:19. W efekcie skład czwórki walczącej o zwycięstwo był bardzo niecodzienny. Ostatecznie Irlandczycy, którzy mają świetny sezon, osiągnęli największy sukces w historii swoich startów w WRSS – zagrali w finale, w którym ulegli mistrzom olimpijskim z Fidżi. W meczu o trzecie miejsce Francja pokonała Samoa.

W klasyfikacji generalnej cyklu na czoło wysunęła się Argentyna, która wyprzedziła Południową Afrykę, a na trzecim miejscu pozostała Australia (choć w ostatecznej punktacji będą odejmowane wyniki dwóch najsłabszych turniejów, co będzie na korzyść Blitzboks – pytanie jednak, jak długo ich kryzys potrwa). Przed nami jeszcze dwa turnieje: w Londynie i Los Angeles.

Kobiecy turniej odbył się niestety bez udziału reprezentacji Polski (ostrzyliśmy sobie zęby na zaproszenie, ale dwa wolne miejsca dostały się reprezentacjom Szkocji i Południowej Afryki). To był już ostatni turniej cyklu. Zwycięstwo Australijek w tym sezonie było pewne, ale walka toczyła się o pozostałe miejsca. Tu niespodzianek wielkich nie było, ale już trzeci raz z rzędu świetnie pokazały się Irlandki, które awansowały do czołowej czwórki w znakomitym towarzystwie Australii, Nowej Zelandii i Fidżi. Nie dostały się do półfinału za to gospodynie, Francuzki, które w tym sezonie regularnie w tej fazie się pojawiały – po komplecie zwycięstw w zmaganiach grupowych (w tym nad Irlandkami) trafiły w ćwierćfinale na Fidżyjki i przegrały 12:24. Ostatecznie turniej wygrały Nowozelandki, które w finale wygrały z Australijkami 21:14, natomiast trzecie miejsce przypadło Fidżyjkom po zwycięstwie nad Irlandią (stawką tego meczu było też miejsce na podium cyklu).

Zaproszone ekipy w turnieju kobiecym (trudno było uniknąć porównywania do Polek) w fazie grupowej zbierały tęgie baty (Południowa Afryka nie zdobyła ani jednego punktu w trzech meczach), ale w półfinałach rywalizacji o 9. miejsce nieoczekiwanie wygrały ze swoimi rywalami (Południowa Afryka z Hiszpanią, a Szkocja z Anglią, w obu przypadkach 21:19).

Ostatecznie w całym cyklu zdecydowanie triumfowała Australia, a za jej plecami mieliśmy trzy drużyny z identyczną liczbą punktów: drugie miejsce zajęła Francja, trzecie Fidżi, a czwarte Irlandia. Dla Australijek to trzeci triumf w historii cyklu (dotąd na najwyższym stopniu podium stawały tylko one i Nowozelandki, jedynie w ostatnim, kadłubowym sezonie, wygrały Brytyjki). Dla pozostałych trzech ekip z czołówki to najlepsze wyniki w historii występów. Ostatnie miejsce ze stałych ekip zajęły Brazylijki i zapewne zostaną zdegradowane. Polki zostały sklasyfikowane najwyżej z wszystkich drużyn zaproszonych – trzynaste miejsce z 9 punktami na koncie. W punktacji mieliśmy trochę zamieszania: Nowozelandki mają na koncie więcej punktów niż wynikałoby to z ich występów (tylko dwóch), natomiast Rosjankom zdobycz zredukowano o 1/3.

Niestety, trafiła nam się w Tuluzie także i antyreklama rugby. W ostatniej kolejce fazy grupowej turnieju męskiego, w meczu Argentyny z Anglią doszło do niezwykle kontrowersyjnej sytuacji (do obejrzenia tutaj: https://twitter.com/i/status/1527990232737619970). Obie drużyny były zadowolone z wyniku (dawał im awans kosztem Kanady – wszystkie trzy miały w tej sytuacji taką samą liczbę punktów i liczył się bilans małych punktów) i w efekcie Anglik Will Homer, który przybiegł na pole punktowe, nie spieszył się z przykładaniem, a żaden z Argentyńczyków nie spieszył się z podbiegnięciem do niego. I trwało to siódemkową wieczność – ponad dwie minuty, dopóki nie upłynął czas gry. Dramatyczne sceny, które w przekazie z Tuluzy w rugbowych mediach wybiły się na pierwszy plan. Swoją drogą, zawsze razi mnie siódemkowy zwyczaj czekania z przyłożeniem, aż podbiegnie przeciwnik – w moim odczuciu w tym zachowaniu brak sportowego ducha i powinno być z boisk wyeliminowane. Może opisana wyżej skrajna sytuacja skłoni WR do wyposażenia sędziów w stosowne sankcje, których im brakuje na taką okoliczność (choć Nigel Owens dziwi się, że sędzia nie nakazał Homerowi, aby przyłożył piłkę).

Z kraju

Nasze reprezentacje siódemkowe wzięły udział w turnieju Costa Blanca 7s. Trochę szkoda, że Polki zamiast grać z Fidżyjkami czy Amerykankami, mierzyły się z Czeszkami czy Finkami. Dominowały zdecydowanie, jakby przyjechały z innej planety, i pewnie wygrały turniej. Największy opór przeciwniczki stawiły w finale, w którym Polki drugi raz grały z Czeszkami i wygrały 36:12. Najlepszą zawodniczką turnieju wybrano oczywiście naszą reprezentantkę – niesamowicie skuteczną Natalię Pamiętę.

Gorzej wiodło się naszym panom: pierwszego dnia rozegrali wszystkie swoje cztery mecze grupowe, z czego wygrali tylko jeden (z łotewską ekipą Miesnieki) – pozostałe trzy przegrali. W efekcie zajęli w grupie czwarte miejsce. Awansowali jednak do ćwierćfinału, wygrali go i po porażce w półfinale, zagrali z powodzeniem o trzecie miejsce (pokonali angielskich Marauders).

Dwa tygodnie pisałem, że Rugby Europe Sevens Championships (których finałowy turniej odbędzie się w Krakowie) będą stanowić jednocześnie europejskie eliminacje do Pucharu Świata w Rugby 7. Cóż, tak jest napisane na oficjalnej stronie imprezy (https://www.rwcsevens.com/qualifying), ale pojawiają się nieoficjalne informacje, że RE zorganizuje odrębny turniej kwalifikacyjny w połowie lipca. Mam wrażenie, że chodzi głównie o to, aby dać szansę awansu siódemkom krajów elity, które zdegradowano w tym sezonie do Trophy za niestanięcie na start w ubiegłym roku (u kobiet Angielki i Włoszki, u mężczyzn Irlandczycy i Walijczycy).

W centralnej lidze juniorów rozgrywano ostatnią kolejkę rundy zasadniczej (pozostał tylko zaległy mecz Juvenii z Orkanem, który zostanie rozegrany w przyszłym tygodniu przy okazji finałowego starcia kadetów z tych samych klubów). Pewne zwycięstwa odnosili faworyci: Budowlani Commercecon Łódź rozgromili Arkę Gdynia 97:5, a Orkan Sochaczew wygrał z Lechią Gdańsk. W finale zagrają Juvenia z Budowlanymi (kto będzie jego gospodarzem, zależy od wyniku zaległego spotkania), a o brąz zmierzą się ponownie Orkan z Lechią. Odbył się też finałowy turniej II ligi, w którym zwycięstwo odniosła młodzież Skry Warszawa.

W centralnej lidze kadetów zaległe spotkanie zakończyło się zwycięstwem Lechii Gdańsk nad AZS AWF Warszawa, dzięki czemu gdańszczanie awansowali do meczu o trzecie miejsce, w którym zmierzą się z Budowlanymi Commercecon Łódź. W finale Juvenia zagra z Orkanem.

Grały też dziewczęta – piąty turniej mistrzostw Polski kadetek w rugby 7. Tradycyjnie w pięciozespołowej obsadzie. Drugi raz w tym sezonie wygrały dziewczęta z Budowlanych Łódź, które dzięki temu został samodzielnymi liderkami klasyfikacji generalnej. Były bezkonkurencyjne, a jedyne przyłożenie w turnieju straciły w ostatnim meczu przeciwko gospodyniom, Amazonkom z Lublina, które zajęły czwartą lokatę. Na drugim miejscu i w turnieju, i w klasyfikacji RC Częstochowa.

Na stadionie krakowskiej Juvenii odbyły się mistrzostwa Polski weteranów. Broniący tytułu mistrzowskiego gospodarze tym razem musieli zadowolić się drugim miejscem – w decydującym spotkaniu ulegli Lechii Gdańsk 0:12. Brąz powędrował w ręce Orkana Sochaczew. W stawce były jeszcze ekipy WFS Siedlce i ROC Poznań.

Ze świata

W Rugby Europe International Championships miały się odbyć dwa ostatnie zaplanowane na ten sezon spotkania. Więcej emocji budził mecz Finlandii z Mołdawią, który miał dać odpowiedź, kto wygra grupę północną Conference 2. Niestety, nie odbył się – podobno z powodu stanu boiska zapewnionego przez Finów, którego jakość pozostawiała wiele do życzenia. W tej sytuacji można zatem spodziewać się walkoweru na korzyść Mołdawii i jej powrotu na poziom Conference 1. Wiele wskazuje na to, że nierozegrane dotąd spotkanie w tej grupie Węgier z Łotwą nie dojdzie do skutku (prawdopodobnie z Conference 1 nikt nie spadnie). W grupie południowej Conference 2 starły się dwie najsłabsze drużyny: tu Turcja zremisowała z Bośnią i Hercegowiną 19:19 i obie reprezentacje pozostały odpowiednio na ostatnim i przedostatnim miejscu w grupie.

Na madryckim Wanda Metropolitano odbył się mecz reprezentacji Hiszpanii z Classic All Blacks (przekładany wcześniej w wyniku pandemii). Górą byli goście z Nowej Zelandii, którzy wygrali 33:26. Prawdopodobnie dla niektórych reprezentantów gospodarzy było to pożegnanie z kadrą (wiele zależy od apelacji w sprawie Gavin van der Berga, choć trudno dawać Hiszpanom nadzieję na pozytywny obrót sprawy). Na trybunach było około 40 tys. ludzi – to pokazuje potencjał Hiszpanii jako rynku rugby.

W finale Japan Rugby League One zobaczymy te same drużyny, co w zeszłym roku w ostatnim sezonie Top League. Najlepsza drużyna rundy zasadniczej, Tokyo Sungholiath, grała w półfinale z Toshibą Brave Lupus. Do przerwy było 17:17, ale ostatecznie wygrała ekipa Sungoliath 30:24, a połowę ze swego dorobku punktowego zwycięzcy zawdzięczali uznanemu za najlepszego gracza spotkania Damianowi McKenziemu. Z kolei obrońcy tytułu, Saitama Wild Knights pokonali Kubota Spears 24:10 (pewne zwycięstwo, goście honorowe przyłożenie zdobyli dopiero w ostatniej akcji meczu).

W pierwszych spotkaniach dwumeczów barażowych o utrzymanie/awans do League One ekipy z elity grały ze zmiennym szczęściem. Green Rockets pokonali Honda Heat 33:10 (dla Green Rockets to pierwsze zwycięstwo w sezonie – w rundzie zasadniczej co prawda zapisano na ich koncie dwie wygrane, ale obie dotyczyły meczów odwołanych z powodu covidu u rywali), natomiast Shining Arcs nieoczekiwanie przegrali z drugoligowymi Mitsubishi Dynaboards 25:33.

W południowoafrykańskiej Súper Liga Americana de Rugby rozegrano półfinały ligi. Oba odbyły się w Montevideo, a w ostatniej chwili przeniesiono je z soboty na piątek. W obu wygrały drużyny wyżej notowane po sezonie zasadniczym: chilijski Selknam wygrał z kolumbijskimi Cafeteros Pro 34:13 (bez niespodzianki), a miejscowy Peñarol pokonał argentyńskich Jaguares XV 16:10. Wiadomo było przed sezonem, że Jaguares XV będą znacznie słabsi niż przed rokiem (wszak prawie cały skład wyjechał do Europy i drużynę kompletowano niemal od zera), ale brak Argentyńczyków w finale rozgrywek na pewno jest znaczący. A świetna postawa Selknamu to znakomita podbudowa dla Chilijczyków pod zbliżającą się walką ze Stanami Zjednoczonymi o awans na Puchar Świata we Francji.

W Major League Rugby drugą porażkę w sezonie ponieśli liderzy konferencji wschodniej, New England Free Jacks – przegrali ze ścigającymi czołową trójkę i wciąż marzącymi o awansie do play-off Toronto Arrows 18:33. Mimo to ekipa z Bostonu nadal ma przewagę nad rywalami, a Arrows tracą siedem punktów do drużyn z drugiego i trzeciego miejsca. Te starły się w ten weekend bezpośrednio i Rugby New York przegrało z kretesem z Rugby ATL 3:38. Także w konferencji zachodniej mieliśmy porażkę lidera – Austin Gilgronis przegrali z Utah Warriors 8:22. Potknięcie ekipy z Teksasu wykorzystali obrońcy tytułu mistrzowskiego, LA Giltinis, którzy po wygranej z Dallas Jackals (56:12) objęli prowadzenie w tabeli (ale tu jest ciasno – trzy pierwsze ekipy dzielą dwa punkty). Wygrywały też inne ekipy walczące o play-off – trzeci Houston SaberCats (59:42 z Old Glory DC) i ścigający houstończyków, ale wciąż tracący do nich 5 punktów San Diego Legion (42:12 z NOLA Gold).

Poznaliśmy mistrzów portugalskiej ligi Divisão de Honra. W finale, w którym spotkały się dwie stołeczne drużyny, CF Belenenses pokonał GD Direito 31:8. Belenenses odzyskał tytuł mistrzowski po czterech latach, a zdobył go w ogóle po raz ósmy (był m.in. pierwszym mistrzem Portugalii, w 1959).

W gruzińskiej Didi 10 w ten weekend rozegrano drugą rundę czterostopniowych play-off. W starciu dwóch najlepszych drużyn rundy zasadniczej RK Batumi pokonało Bolnisi Koczebi 16:7. Z kolei w meczu zwycięzców ćwierćfinałów Charebi Rustawi pokonało Lelo Tbilisi 22:18. Batumi jest już pewne udziału w finale, natomiast o tym, kto będzie jego przeciwnikiem, zdecyduje starcie Bolnisi Koczebi z Charebi Rustawi.

W półfinałach czeskiej Extraligi obrońcy tytułu, Mountfield Říčany, pokonali RC Praga aż 53:5, a Sparta Praga uległa Tatrze Smichov 22:25.

Zakończył się sezony zasadnicze w dwóch ligach niderlandzkich. W holenderskiej Ereklasse sezon podzielony był na dwie fazy. W pierwszej 16 drużyn grało każdy z każdym, a następnie podzielone zostały na grupę mistrzowską i spadkową i ponownie grały każdy z każdym. W grupie mistrzowskiej rozstrzygnięcia mocno różniły się od wyników pierwszej fazy – liderujący wcześniej RC 't Gooi znalazł się teraz na trzecim miejscu, a grupę mistrzowską skończył na czele czwarty po pierwszej fazie DIOK z Lejdy (obrońca tytułu). Decydujące znaczenie miała niespodziewana porażka 't Gooi z Hilversum sprzed tygodnia. W finale ligi zagrają DIOK z RFC Haarlem.

W belgijskiej D1 w półfinałach zagrają najlepsza drużyna sezonu zasadniczego i zarazem obrońcy tytułu z 2019, RC La Hulpe z Dendermonde RC oraz RC Soignies z ASUB Rugby Waterloo. Spadają Rhinos Oudenaarde (komplet porażek w sezonie), a w barażu o utrzymanie będzie walczyć ekipa z Liège.

W Currie Cup najwyższy poziom pauzował, a do grania na drugim poziomie powrócił gruziński Black Lion. Wygrał z najsłabszą drużyną z Południowej Afryki, Border Bulldogs, 35:5. Pozostaje na czwartym miejscu w tabeli (w związku z dwoma walkowerami, gdy postanowił przygotowywać się w domu do finału Super Cup). Inne drużyny zagraniczne poniosły porażki: zimbabwijscy Goshawks 0:48 z SWD Eagles, a kenijscy Simbas 33:45 z Boland Kavaliers.

W Anglii rozegrano finały pucharów ligowych (Premiership Rugby Cup i Championship Cup). W Premiership w decydującym meczu zagrały London Irish i Worcester Warriors. Warriors rzutem na taśmę wyrównali w regulaminowym czasie gry – w 80. minucie Irish prowadzili 25:18 dzięki m.in. 20 punktom z kopów Paddy’ego Jacksona, ale w doliczonym czasie Warriors zdobyli wyrównujące przyłożenie z podwyższeniem. W dogrywce punkty nie padły, choć Jackson trzykrotnie podejmował próby kopów na bramkę, a jego vis-à-vis Fin Smith raz. W tej sytuacji puchar powędrował w ręce Warriors, którzy zdobyli w finale więcej przyłożeń (trzy wobec jednego Irish). W pucharze Championship Ealing Trailfinders pokonali Coventry 19:13.

World Rugby poinformowało o kolejnej zmianie w przepisach gry, którą przyjęto jako testową do stosowania na całym świecie od 1 lipca. Dotyczy ona ograniczenia dostępu na boisko dla osób, które nie są zawodnikami. Zgodnie z informacją, chodzi o płynność gry (i coś w tym jest), ale na pewno katalizatorem zmian był Rassie Erasmus, który podczas tournée British & Irish Lions często pojawiał się na boisku jako chłopiec do podawania wody, przekazując jednocześnie zawodnikom instrukcje. WR postanowiło zakazać nie tylko trenerom, ale i dyrektorom rugby występowania w takiej roli (na co Erasmus natychmiast zareagował tweetem, w którym sugeruje przyznanie mu funkcji o innej nazwie, np. director of coaching – naprawdę, wydawałoby się, że mógłby już trzymać język za zębami). Lekarze będą mogli wnosić wodę tylko dla opatrywanych zawodników, a człowiek przynoszący podstawkę do kopu – tylko dla kopacza. Poza tym chłopcy od podawania wody (tylko dwóch) będą mogli pojawić się na boisku tylko dwukrotnie w ciągu połowy i tylko za zgodą sędziego (ta zmiana dotyczy tylko poziomu elity). Poza tym gracze będą mogli napić się wody poza boiskiem w każdej chwili.

Jakby było mało zamieszania z kwestią uprawnień do gry w reprezentacji kraju, World Rugby podobno zgodziło się, aby pochodzący z Tonga Folau Fakatava reprezentował Nową Zelandię (w nowozelandzkich mediach podawane są wieści nieoficjalne). Miał szansę załapać się na ten zaszczyt po trzech latach mieszkania w Nowej Zelandii przed końcem 2021, ale złapał kontuzję, która wyłączyła go z gry na bardzo długi czas i wrócił na boisko dopiero w tym roku – a od 1 stycznia obowiązuje dłuższy okres mieszkania w „nowym” kraju, pięcioletni, którego Fakatava obecnie nie spełnia. Cóż, to dość czuły temat, zwłaszcza po aferze z Gavinem van der Bergiem, i już pojawiają się komentarze o nierównym traktowaniu przez WR krajów z elity i tych z zaplecza. Wszak w przepisach nie ma furtki pozwalającej w ten sposób interpretować nowe zasady. Przypadek Fakatavy może być precedensem dla innych zawodników w podobnej sytuacji (a zatem de facto boczną furtką dla okresu przejściowego, który trwałby w tej sytuacji do końca 2023).

Na Wyspach Brytyjskich powoływane są kadry. Wayne Pivac powołał już skład Walii na lipcowy wyjazd do Południowej Afryki (cóż, walijskie franczyzy właśnie skończyły sezon, bo żadna z nich nie awansowała do play-off URC). W ekipie jest dwóch potencjalnych debiutantów (James Ratti z Cardiff i Tommy Reffell z Leicester Tigers), wracają po kontuzji George North i Dan Lydiate, a małym zaskoczeniem jest powierzenie funkcji kapitana Danowi Biggarowi, a nie Alunowi Wynowi Jonesowi (ale taki układ już zimą się zdarzył). Pivac krytykowany jest za pominięcie Jaca Morgana. Z kolei Eddie Jones powołał skład na trzydniowy obóz treningowy reprezentacji Anglii z 10 zawodnikami bez występów w reprezentacji na koncie, w tym najgłośniejszym ostatnio odkryciem, Henrym Arundellem – cóż, Anglicy chcą szybko pokazać mu zainteresowanie, skoro ma uprawnienie do gry także dla Szkocji czy Walii (dodatkowo Jones publicznie porównał go do Matta Giteau). Wśród innych, którzy co prawda otarli się o kadrę, ale dotąd w niej nie zagrali, jest m.in. Louis Lynagh, który ma szansę na debiut w reprezentacji podczas wyprawy do Australii, czyli kraju, dla którego grał jego ojciec.

EPCR ogłosiło krótką listę w wyborach najlepszego zawodnika sezonu w europejskich pucharach – European Player of the Year. Szansę na obronę tytułu sprzed roku ma Antoine Dupont z Tuluzy, a pozostałych czterech zawodników to reprezentanci ekip, które dotarły do finału Champions Cup: trzech z Leinsteru (Caelan Doris, James Lowe i Josh van der Flier) i jeden z La Rochelle (Grégory Alldritt).

Ogłoszono także, że finały europejskich pucharów w przyszłym sezonie, początkowo planowane do rozegrania na stadionie Tottenhamu w Londynie, odbędą się na Aviva Stadium w Dublinie (zrezygnowano z Tottenhamu ponieważ z powodu mistrzostw świata w piłce nożnej przedłużą się rozgrywki piłkarskiej Premiership).

Rozgrywki drugiego poziomu mistrzostw Azji (Asia Rugby Championship Division 1) zostały przesunięte na grudzień. Powodem jest zawieszenie federacji Sri Lanki – organizacja liczy na to, że do tego czasu reprezentacja tego kraju będzie mogła wrócić do gry. Oprócz Sri Lanki na tym poziomie mają grać Filipiny, Singapur i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Z kolei na trzecim poziomie (Asia Rugby Championship Division 2) wycofały się z rozgrywek Chiny i Tajwan. W tej sytuacji w rywalizacji pozostały tylko Pakistan i Tajlandia, które zmierzą się w dwumeczu w Pakistanie.

Z wieści transferowych:

  • mówiło się, że asystent trenera Leinsteru Felipe Contemponi może zostać trenerem reprezentacji Argentyny. Tę posadę objął Michael Cheika, ale Contemponi też do Argentyny pojedzie i będzie asystentem Cheiki;
  • Liam Willians po sezonie odejdzie ze Scarlets, ale pozostanie w Walii – będzie grać w Cardiff. Ze Scarlets odejdzie także inny reprezentant Walii, Rob Evans;
  • były reprezentant Nowej Zelandii Liam Coltman po 12 latach opuści Highlanders i wyjedzie do Francji – będzie grać w Lyonie;
  • Tuluza zyskuje kolejnego świetnego zawodnika – skrzydłowego Arthura Retière z La Rochelle;
  • świetny Fidżyjczyk Leone Nakarawa odchodzi z Tulonu (w plotkach łączony jest z Exeter Chiefs i Worcester Warriors; do tego pierwszego klubu może też trafić reprezentant Anglii George Kruis, obecnie w japońskich Wild Knights).

Polacy za granicą

Wieści o naszych reprezentantach z lig zagranicznych – jak zwykle sprzed tygodnia.

Francja:

  • Kamil Bobryk (Vienne – Fédérale 1): w pierwszym w składzie w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowego dwumeczu rozgrywek play-off o mistrzostwo Francji i awans do Nationale 1 z Hyères Carqueiranne La Crau, przegranym tym razem 0:37. Po drugiej stronie znów nie było Aleksandra Nowickiego. Cały mecz do obejrzenia tutaj: https://www.facebook.com/unesaisonenovalie/videos/5137672556287882. RCHCC w półfinale zmierzy się z Nîmes, a Vienne za rok będzie grać w Nationale 2;
  • Andrzej Charlat (Nevers – Pro D2): w pierwszym składzie w ostatnim meczu rundy zasadniczej przeciwko Montauban, wygranym 30:6. Już w drugiej minucie zszedł z powodu kontuzji, wrócił na boisko na 10 minut przed końcem. Nevers z czwartego miejsca awansowało do fazy play-off – w ćwierćfinale w ten weekend (bez Charlata) wygrało z Carcassone i awansowało do półfinału.

Szwajciaria:

  • Patryk Ławski i Patryk Reksulak (Yverdon – LNA): od początku na boisku w meczu ze Stade Lausanne, wygranym 40:27. Reksulak był najlepszym graczem swojej drużyny – zdobył dwa przyłożenia, przy dwóch innych miał spory udział, do tego dorzucił po trzy karne i podwyższenia (w sumie 25 punktów). Yverdon nadal prowadzi w tabeli.

O innych ligach: Cypr

Podobnie jak w wielu innych krajach, rugby na Cyprze zapoczątkowali brytyjscy wojskowi. Drużyny istniały w brytyjskich bazach Akotiri i Dekhelia i rozgrywały mecze między sobą, a także na przykład z drużynami z Izraela. Pierwsze kluby cypryjskie zaczęły powstawać na początku XXI w., inspirowane i w dużej mierze zdominowane przez przyjezdnych z krajów anglojęzycznych, dla których ważny impuls stanowiło zdobycie przez Anglię pucharu Webba Ellisa. W 2003 powstał pierwszy klub, Paphos Tigers (zdominowany przez przybyszy z Południowej Afryki), który przystąpił do ligi organizowanej przez brytyjskie drużyny z baz wojskowych. W kolejnym roku pojawiły się dwie kolejne ekipy: Limassol Crusaders (tu przeważali Brytyjczycy; jedną z większych przygód drużyny był udział w turnieju zorganizowanym w Warszawie przez AZS AWF w 2015) i stołeczni Nicosia Barbarians.

Federacja cypryjska powstała w 2006, a do FIRA została przyjęta w 2008. Na arenie międzynarodowej drużyna cypryjska (mająca uroczy przydomek Moufflons, od nazwy dzikich górskich owiec występujących na Cyprze i we wschodniej Azji) pojawiła się w 2007, gdy w Pafos pokonała 39:3 Grecję. Przystąpiła wówczas do rozgrywek Pucharu Narodów Europy, gdzie wygrała najniższy poziom 3D (komplet zwycięstw – nad Monakiem, Słowacją i Azerbejdżanem), ale w barażu o awans poziom wyżej uległa Izraelowi. W edycji 2008–2010 znów pokonała wszystkich przeciwników i wywalczyła awans. W latach 2010–2012 wygrała poziom 2D, w latach 2012–2014 poziom 2C. Seria zwycięstw Cypryjczyków była imponująca – pobili światowy rekord w liczbie kolejnych wygranych, odnosząc ich aż 24 od listopada 2008 do listopada 2014. Zatrzymali ich dopiero Łotysze na poziomie 2B. Kilka dni później Cypr został członkiem stowarzyszonym IRB (ponoć wcześniej odmówiono im członkostwa z powodu braku ligi z minimum czterema zespołami – ekipy brytyjskich baz wojskowych, choć uczestniczyły w rozgrywkach ligowych, były zrzeszone w RFU i nie chciały tego zmienić, chociażby z powodu niższych składek ubezpieczeniowych). W rozgrywkach REIC zaczęli od poziomu Conference 1, co prawda szybko spadli niżej, ale w 2019 nań wrócili.

O historii rozgrywek ligowych trudno pisać z powodu braku źródeł – pierwszy mecz pomiędzy ekipami z Paphos i Limassol odbył się w 2004 i ponoć w tym samym roku przyznano pierwszy tytuł mistrza kraju (dla Paphos Tigers). Liga gromadziła cztery drużyny z brytyjskich baz (które zdobywały nawet mistrzostwo kraju – w pierwszej dekadzie XX w. osiągnęły to Akrotiri Flamingos i Episkopi Eagles) i trzy ekipy cypryjskie. W 2013 pojawiła się czwarta drużyna cypryjska, Larnaca Spartans.

W ostatnim przedpandemicznym sezonie (2019/2020, niedokończonym) brało udział siedem drużyn – cztery cypryjskie i trzy wojsk brytyjskich (Akrotiri, Dekhelia i Mercian). Planowano wówczas rozgrywki każdy z każdym, przy czym każde dwie ekipy miały grać ze sobą czterokrotnie (dwa razy w domu i dwa na wyjeździe). Ostatni sezon rozegrano między październikiem i grudniem 2021 w formie ligowej – grano każdy z każdym, mecz i rewanż, bez play-off. Wzięły w nim udział cztery drużyny, a ukończyły go tylko trzy – w stawce były tylko ekipy cypryjskie. Zdecydowanie wygrali Paphos Tigers, który zwyciężali we wszystkich swoich spotkaniach. Większe kłopoty mieli tylko w ostatnim, gdy wygrali z wicemistrzami z Limassol Crusaders 71:65. Rozgrywki toczyły się jednak z problemami. Nawet Tigers ich nie uniknęli – do pierwszego meczu z Limassol Crusaders przystąpili bez pełnej pierwszej linii i w efekcie wszystkie młyny w meczu były symulowane, a za zwycięstwo dostali tylko 1 punkt. Inna drużyna, stołeczni Nicosia Titans, rozegrali tylko jedno spotkanie, a pozostałe oddali walkowerami.

W tureckiej, północnej części Cypru, której państwowość jest powszechnie nieuznawana, istniało kilka drużyn rugby, głównie przy uczelniach – m.in. Pumas z Kirenii i Foxes spod Nikozji. Ostatnia informacja o ich meczach pochodzi z 2019.

A przy okazji post scriptum to poprzedniego odcinka w tym cyklu – link do obszernego reportażu z The Rugby Journal na temat rugby w Izraelu (szczególnie mistrza kraju – Yizre’el – i reprezentacji): https://www.therugbyjournal.com/rugby-blog/israel, o którym zapomniałem przed dwoma tygodniami.

Zapowiedzi

Za tydzień wraca Ekstraliga – szesnasta kolejka (Master Pharm Rugby Łódź – Lechia Gdańsk, Arka Gdynia – Edach Budowlani Lublin, Ogniwo Sopot – Juvenia Kraków, Posnania – Up Fitness Skra Warszawa, Orkan Sochaczew – Pogoń Awenta Siedlce). Ostatni turniej mistrzowski zagrają też kobiety w rugby 7. Do tego ostatnie mecze rundy zasadniczej w II lidze i finały centralnej ligi kadetów.

Na świecie: w Marsylii finały europejskich pucharów, na antypodach ostatnia runda serii zasadniczej Super Rugby (a już we wtorek dodatkowo mecz zaległy), w Londynie ósmy męski turniej World Rugby Sevens Series. Poza tym finały rozgrywek ligowych m.in. we Włoszech, Japonii i południowoamerykańskiej lidze SLAR.

7 komentarzy do “Rugby i antyrugby w Tuluzie”

  1. Dzięki za dobrą lekturę.
    Jedna uwaga odnośnie meczu Ospreys z Bulls. Morganów w ekipie ze Swansea jest dwóch i w tym meczu podzielili się przyłożeniami Jac (o którym pisałeś w kwestii braku powołania do kadry) zdobył jedno, a Luke 2.

    Odpowiedz
        • No, wcześniej było Pro14 🙂 Od zmiany strony minęły już dwa lata, ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić, a oni wciąż nic nie poprawiają (oprócz imion, na stronach meczów wciąż brak kartek czy karnych przyłożeń).

          Odpowiedz
  2. Ostatnia drużyna 1 ligi spada do 2 ligi bez baraży. Choć przy nieprzestrzeganiu regulaminu 1 ligi, pierwsze mecze play off powinny być rozgrywane na boisku niżej sklasyfikowanego, to wszystko jest możliwe.

    Odpowiedz
    • Fakt, dzięki za zwrócenie uwagi. Baraż jest tylko, jeśli zwycięzca II ligi nie będzie chciał awansować.

      Odpowiedz

Skomentuj Grzegorz B Anuluj pisanie odpowiedzi