Ruszyły europejskie puchary

Kilka świetnych widowisk zobaczyliśmy w pierwszy weekend europejskich pucharów. Ulster z Tuluzą i Clermont z Bristol Bears dały kibicom to, czego oczekują od starć europejskich potęg. Nie zawiedli też obrońcy tytułu, Exeter Chiefs, którzy upokorzyli Glasgow Warriors. Poza tym dziś m.in. o nagrodach World Rugby, pozwach związanych z uszkodzeniami mózgu czy emeryturach Owensa i Goromaru.

Heineken Champions Cup

Zaczął się nowy sezon europejskich pucharów, w mocno zmienionej formule, która bardzo ogranicza fazę zasadniczą (mimo że grupy w Champions Cup liczą po 12 drużyn, a w Challenge Cup ekip w ogóle nie podzielono).

Weekend zainaugurowało piątkowe spotkanie grupy A pomiędzy Northampton Saints i Bordeaux. Saints przegrali (do czego po ostatnich tygodniach w Premiership zdążyliśmy się przyzwyczaić), ale w niebywałych okolicznościach. Przez większość meczu dzięki kopom z karnych Dana Biggara byli na prowadzeniu i mieli sporą przewagę na boisku. W drugiej połowie przez 20 minut grali z przewagą jednego zawodnika. Jednak w 73. minucie szansę na wyrównanie podjął jeden z bohaterów Autumn Nations Cup, Mathieu Jalibert, który w tym meczu wszedł z ławki rezerwowych. Trafił z karnego w słupek, ale wyszło to Bordeaux na dobre: do piłki pierwszy doskoczył Santiago Cordero, zdobył przyłożenie, a Jalibert nie pomylił się tym razem przy podwyższeniu (https://youtu.be/RDW6mLrWHw0?t=89). Bordeaux wygrało na wyjeździe 16:12. L’Equipe pisze o cudzie, a portal planetrugby.com złośliwie pisze o odkrywaniu przez Saints nowych sposobów przegrywania meczów.

Poza tym w tej grupie Tulon pokonał Sale Sharks 26:14 (na kwadrans przed końcem gospodarze prowadzili już 26:0; graczem meczu został Louis Carbonel, który zdobył z kopów 16 punktów – być może wpływ na postawę Sharks miała nieoczekiwana zmiana trenera, o której niżej). Bardzo wyrównany mecz stoczyły Bath i Scarlets, a górą z niego wyszli Walijczycy, którzy wygrali na wyjeździe 23:19 (w ostatniej akcji meczu gospodarzom zabrakło dosłownie paru centymetrów do przyłożenia, które odwróciłoby wynik meczu). Mniej emocji i odwrotny wynik były w innym walijsko-angielskim pojedynku, gdzie Dragons ulegli 8:24 Wasps („Osom” na pewno pomógł fakt, że w drużynie walijskiej stwierdzono dwa przypadki zachorowań i tuż przed meczem zmieniła się tam spora część składu). Bez zaskoczenia w meczu Montpellier z Leinsterem: kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Irlandczycy wygrali 35:14 (mimo braku w składzie Sextona, którego godnie zastąpili bracia Byrne). A w ostatnim, niezbyt porywającym spotkaniu, Edynburg przegrał z La Rochelle 8:13 (po ostatnich ligowych meczach można było spodziewać się wyraźniejszej przewagi Francuzów).

W grupie B jako pierwszy zobaczyliśmy jeden z hitów tego weekendu: mecz Ulsteru przeciwko Tuluzie i zarazem pojedynek dwóch łączników młyna: gwiazdy międzynarodowej jesieni, Antoine’a Duponta, i wielkiego nieobecnego tych testów, Johna Cooney’a. Górą był młody Francuz, który pod koniec pierwszej połowy zdobył przyłożenie po błędzie Cooney’a i fantastycznej solowej akcji. Ale i Cooney przeżył swój wielki moment, miał bowiem niemały udział w budowaniu akcji, która dała drugie przyłożenie Ulsterowi. Do przerwy było 12:14. W drugiej połowie gra cios za cios trwała. Swoje drugie przyłożenia w meczu zanotowali młynarz Ulsteru, Rob Herring i najlepszy w meczu Kolbe (oba jego przyłożenia – palce lizać). Ten ostatni wyprowadził Tuluzę na czteropunktowe prowadzenie. W ostatnich 10 minutach musiała ona grać w czternastkę po żółtej kartce dla Maxime’a Medarda. Ulster dominował, ale Tuluza się broniła, a na trzy minuty przed końcem dotarła na połowę boiska, dostała karnego i na trzy punkty zamienił go pięknym kopem Thomas Ramos. Było siedem punktów przewagi. Niestety, gdy Ulster z powrotem zaczął się zbliżać do pola punktowego rywali, jedno niedokładne podanie skończyło mecz. Gospodarze ulegli Francuzom 22:29, przegrywając na Kingspan pierwszy raz od ponad dwóch lat. Fantastyczne widowisko.

W sobotę kolejne wielkie starcie: Clermont z Bristol Bears. Kibice angielscy na pewno nie są zadowoleni, ale było to bardzo efektowne widowisko z aż dwunastoma przyłożeniami. Bristol Bears przegrali 38:51, a o porażce zadecydował w praktyce pierwszy kwadrans meczu: po siedmiu minutach Francuzi prowadzili już 14:0, a po piętnastu 21:0. Dopiero wtedy bristolczycy zaczęli odpowiadać, ale na każde ich przyłożenie w pierwszej połowie Francuzi odpowiadali swoimi punktami (w 26. minucie mieli już na koncie bonus ofensywny) i ani razu Anglicy nie zmniejszyli straty do mniej niż 12 punktów. W drugiej połowie jako pierwsi przyłożenie zdobyli bristolczycy i strata zmalała do ośmiu oczek, ale trzy kolejne przyłożenia rywali odebrały im nadzieję na zwycięstwo. Bears walczyli do końca, kładąc dwa przyłożenia w ostatnich minutach – zdobyli dzięki temu ofensywny punkt bonusowy, ale kolejnego przyłożenia brakło do drugiego punktu bonusowego. Bardzo efektowny mecz, właściwie wszystkie przyłożenia padły po szybkich, miłych dla oka akcjach (warto obejrzeć skrót z tego meczu: https://youtu.be/OTWJs_SSomg). Najciekawsze było chyba to ostatnie, Siale Piutau, po dwóch kopnięciach piłki, ale naprawdę trudno wybrać najbardziej efektowne. Najwięcej punktów na indywidualnym koncie zapisał w tym meczu łącznik ataku Clermont, Camille Lopez, który zdobył ich z kopów 16, ale warto zwrócić uwagę na dorobek dwóch innych graczy tego zespołu: obrońca Kotaru Matsushima zanotował hat-tricka przyłożeń, a dwa zaliczył skrzydłowy Damian Penaud.

Nieoczekiwanie dużo emocji w Paryżu, gdzie Racing 92 (ubiegłoroczny finalista rozgrywek) podejmował irlandzki Connacht. Po 25 minutach gospodarze prowadzili 19:3 (z trzech przyłożeń najbardziej efektowne było ostatnie, w akrobatycznym wykonaniu Romaina Taofifenuy) i wydawało się, że wygrają bez problemu. Nic z tego, resztę pierwszej połowy zdominowali Irlandczycy i spore szczęście mieli paryżanie, że stracili tylko pięć punktów na sam koniec tej części spotkania (po fantastycznym kopie Jacka Carty’ego na skrzydło). Początek drugiej połowy przyniósł czwarte przyłożenie dla Racingu, który zwiększył przewagę do 18 punktów. Ale Connacht nie dał za wygraną. Najpierw przechwyt Alexa Woottona pod swoim polem punktowym i jego stumetrowy rajd po przyłożenie, a na kilka minut przed końcem kolejne przyłożenie, pozwoliły Irlandczykom zmniejszyć stratę do czterech punktów. I walczyli do ostatniego gwizdka. Racing ostatecznie wygrał 26:22, zaliczył do tego dwa przyłożenia unieważnione przez sędziego (w tym jedno po tym, jak w sytuacji czterech na jednego Teddy Thomas podał do przodu), ale Connacht zaprezentował się naprawdę dobrze na tle utytułowanych rywali i nie był bardzo daleko od niespodzianki. Na dodatek przed meczem czterech zawodników gości zostało wyeliminowanych ze składu po odkryciu przypadku zachorowania na COVID-19 w drużynie.

A na koniec pucharowego weekendu zobaczyliśmy mecz Munsteru z Harlequins. Więcej było w nim kartek (cztery, z tego trzy dla Harlequins) niż przyłożeń (tylko trzy, wszystkie w drugiej połowie, w tym jedno karne – byłyby cztery, ale przyłożenie Alexa Dombrandta dla londyńczyków zostało unieważnione). Na dodatek fatalna skuteczność z karnych (w sumie 50%, przy czym Marcus Smith zmarnował obie próby dla Harlequins), choć tu był chyba najjaśniejszy moment meczu: fantastyczny kop Bena Healy’ego z własnej połowy boiska. Munster wygrał 21:7.

Poza tym w tej grupie Lyon bez problemu pokonał Gloucester 55:10 (Anglicy w bardzo rezerwowym zestawieniu, Lyon już po 24 minutach miał na koncie bonus ofensywny – jedno z przyłożeń zdobył dla tej ekipy weteran rugbowych boisk, Mathieu Bastareaud, a hat-tricka zaliczył skrzydłowy Xavier Mignot). A obrońcy tytułu, Exeter Chiefs, nie dali żadnych szans Glasgow Warriors i upokorzyli Szkotów wygrywając 42:0 (sześć przyłożeń, 12 punktów z podwyższeń Joe’go Simmondsa, a wśród przyłożeń już poniekąd tradycyjnie jedno Sama Simmondsa – uznanego za najlepszego zawodnika meczu).

Warto zwrócić uwagę na świetny start francuskich drużyn: aż siedem z ośmiu wygrało swoje spotkania.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leinster15
2. Wasps15
3. Tulon14
4. La Rochelle14
5. Scarlets14
6. Bordeaux-Bègles14
7. Bath11
8. Northampton Saints11
9. Edynburg11
10. Sale Sharks10
11. Dragons10
12. Montpellier10
Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Lyon15
2. Exeter Chiefs15
3. Clermont15
4. Tuluza15
5. Racing 9215
6. Munster14
7. Connacht11
8. Ulster11
9. Bristol Bears11
10. Harlequins10
11. Glasgow Warriors10
12. Gloucester10

European Rugby Challenge Cup

W Challenge Cup zabrakło tak znakomitych zestawień, jak w Champions Cup. Cóż, na tym poziomie grają w tym roku już absolutnie najsłabsze drużyny poprzednich sezonów w ligach. I chyba widzimy objawy tej samej choroby co poprzednio, gdy francuskie drużyny wystawiały w meczach tego puchary rezerwy, bo znacznie bardziej liczyły się dla nich mecze Top 14 i walka o utrzymanie. W pierwszej kolejce z sześciu francuskich drużyn, cztery przegrały swoje pojedynki, jedna zremisowała i tylko jedna wygrała.

Stade Français wystawiło mocno rezerwowy skład i przegrało z dołującym w tym sezonie włoskim Treviso 20:44 (aż 10 przyłożeń i dwie czerwone kartki po szokującej sytuacji – debiutujący w paryskiej drużynie Australijczyk Charlie Rorke złapał za genitalia Leonardo Sarto, a ten próbując się uwolnić uderzył przeciwnika: https://youtu.be/-rGiFHZlyAY; Rorke raczej nie powinien szybko wrócić na boisko). Leicester Tigers w rewanżu za finał Champions Cup z 1997 pokonali Brive 39:17 (cztery z pięciu przyłożeń w tym meczu padły w ostatnim kwadransie, ostatnie z nich zaliczyła jedna z gwiazd poprzedniego, międzynarodowego weekendu – Nemani Nadolo). Walijscy Ospreys nadspodziewanie łatwo pokonali mistrzów Francji z 2018, Castres, aż 39:15 (do przerwy prowadzili już 25:3; dla pokonanych jedno z przyłożeń zdobył Kevin Kornath, były młodzieżowy reprezentant Francji i syn byłego reprezentanta Polski Krystiana Kornatha). Agen, czerwona latarnia ligi francuskiej, zostało absolutnie zdominowane przez London Irish – przegrało 8:34 (a statystyki wskazują, że posiadali piłkę tylko przez 17% czasu meczu, choć przy podobnej liczbie szarż trudno w to uwierzyć).

Honor drużyn francuskich obroniły Bajonna, która mimo utraty przyłożenia w pierwszej akcji meczu zremisowała na wyjeździe z włoskim Zebre 25:25 oraz Pau, które jako jedyne sięgnęło po zwycięstwo: pokonało Worcester Warriors 24:20. Po pierwszej połowie remisowało z Anglikami 14:14 (pierwsze przyłożenie zdobyło grając w osłabieniu, drugie w ostatniej akcji tej części spotkania). W drugiej połowie Warriors od 61. minuty prowadzili trzema punktami i niemal dowieźli to prowadzenie do końca – dopiero na sekundy przed końcem meczu Pau zdobyło przyłożenie dające im zwycięstwo 24:20.

A w jedynym meczu bez udziału drużyn z Francji Newcastle Falcons nie podtrzymali swojej świetnej passy z Premiership i ulegli Cardiff Blues 20:33. Niemal połowę dorobku punktowego (16 punktów) Walijczycy zawdzięczają kopom Jarroda Evansa.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. London Irish15
2. Benetton Treviso15
3. Ospreys15
4. Leicester Tigers15
5. Cardiff Blues14
6. Pau14
7. Bajonna12
Zebre12
9. Worcester Warriors11
10. Newcastle Falcons10
11. Brive10
12. Stade Français10
13. Castres10
14. Agen10

Drobne

Ekstraliga

Pierwsze przymiarki do powrotu do grania na polskich boiskach rugby. A ponieważ trzeba zagrać zaległości z jesieni, a i na wiosnę miało być sporo atrakcji, kalendarz męskich rozgrywek seniorów będzie bardzo napięty. Start Ekstraligi przymierzany jest już do ostatniego weekendu lutego. Oby tylko zima pozwoliła. Finał Ekstraligi w weekend 12/13 czerwca. We tym wstępnym harmonogramie trudno szpilkę wcisnąć, a przewidziane są tylko trzy spotkania RET (przecież mamy jeszcze dwa zaległe z wiosny) i nie ma w nim mistrzostw Polski siódemek. Cóż, być może rozwiązaniem jest granie Ekstraligi i tych mistrzostw bez reprezentantów, jeśli zajdzie taka potrzeba (choć siódemki może dałoby się przełożyć na wakacje). I to wszystko przy założeniu, że nie mamy żadnych perturbacji z zachorowaniami na COVID-19.

Polacy za granicą

Andrzej Charlat zaliczył kolejne 80 minut na skrzydle drużyny Provence – w meczu Pro D2 przeciwko Béziers Hérault, wygranym przez ekipę Polaka 32:9

World Rugby Awards

Nietypowy rok i bardzo nietypowe nagrody World Rugby. Ponieważ trudno było oceniać zawodników w sytuacji, gdy niektóre czołowe reprezentacje (takie jak Południowa Afryka i Japonia) nie pojawiły się w ogóle na boisku od czasu zakończenia zeszłorocznego Pucharu Świata, World Rugby postanowiło uhonorować graczy na polu, na którym szanse były bardziej wyrównane: nagrodził tych rugbystów i te ich inicjatywy, które przysłużyły się w walce z pandemią COVID-19 – wolontariuszy, lekarzy i tych, którzy zaangażowali się w zbieranie funduszy.

Oprócz tego nagrodzono najlepszych graczy całej drugiej dekady XXI w. Główny splendor okrył laureatów nagrody dla najlepszych graczy piętnastkowych: wśród mężczyzn został nim Richie McCaw z Nowej Zelandii, a wśród kobiet Jessy Trémoulière z Francji. Wśród siódemek odpowiednie nagrody zebrali Jerry Tuwai z Fidżi i Portia Woodman z Nowej Zelandii. Autorem najlepszego przyłożenia został Jamie Heaslip (Irlandia) wśród mężczyzn (choć to raczej nagroda dla połowy irlandzkiej drużyny, która w 2016 grała przeciwko Włochom: https://twitter.com/SixNationsRugby/status/1336317945220198400) i Portia Woodman wśród kobiet.

Wybrano też najlepsze piętnastki dekady. Wśród kobiet zdecydowanie dominują Angielki i Nowozelandki (odpowiednio: osiem i sześć), oprócz których w zestawieniu znalazła się tylko jedna Francuzka. Nieco więcej rozmaitości wśród mężczyzn – tu przedstawiciele sześciu reprezentacji. Młyn zdominowany przez półkulę południową: czterech Nowozelandczyków (w tym wspomniany powyżej McCaw), dwóch Południowoafrykańczyków, jeden Australijczyk, i jedynie na pozycji wiązacza Europejczyk – Sergio Parisse z Włoch. W ataku oprócz trzech Nowozelandczyków i jednego gracza z Południowej Afryki (za to jakiego – Bryan Habana) mamy dwóch Irlandczyków i Walijczyka. Nie ma ani jednego Anglika czy Francuza. Oczywiście, wybór budzi wiele kontrowersji, szczególnie w przypadku większości graczy europejskich w niej umieszczonych (chociażby dlaczego Parisse, a nie Kieran Read, dlaczego Murray, a nie Aaron Smith). Ba, w kobiecej piętnastce nie znalazło się miejsce dla uznanej przez fanów za najlepszą zawodniczkę dekady Jessy Trémoulière. Ale cóż, taki jest urok tego typu zabaw.

Pełny skład męskiej piętnastki: 1. Tendai Mtawarira (Południowa Afryka), 2. Bismarck du Plessis (Południowa Afryka), 3. Owen Franks (Nowa Zelandia), 4. Brodie Retallick (Nowa Zelandia), 5. Sam Whitelock (Nowa Zelandia), 6. David Pocock (Australia), 7. Richie McCaw (Nowa Zelandia), 8. Sergio Parisse (Włochy), 9. Conor Murray (Irlandia), 10. Dan Carter (Nowa Zelandia), 11. Bryan Habana (Południowa Afryka), 12. Ma’a Nonu (Nowa Zelandia), 13. Brian O’Driscoll (Irlandia), 14. George North (Walia), 15. Ben Smith (Nowa Zelandia).

Ciekawostka: z nich wszystkich tej jesieni na boisku zobaczyliśmy trzech – Whitelocka, Murray’a i Northa (a jeszcze na ostatnim Pucharze Świata było ich ośmiu). I mała ciekawostka: spośród tej piętnastki aż sześciu zawodników ma na koncie grę w klubach w tych najbardziej rozwijających się ligach drugiego szeregu (Mtawarira w Stanach, Retallick, Whitelock, Pocock i Carter w Japonii, a Nonu i tu, i tu).

Autumn Nations Cup

Podsumowania też w Autumn Nations Cup – na mniejszą skalę, w końcu chodzi o cztery weekendy, a nie 10 lat. Najlepszym zawodnikiem turnieju został francuski obrońca Brice Dulin (jeden z tych „drugoszeregowców”, fantastycznie prezentujący się w dwóch ostatnich kolejkach). Jednak w najlepszej piętnastce turnieju brakło dla niego miejsca – na pozycji 15 znalazł się Stuart Hogg. Łącznie znalazło się w niej ośmiu Anglików (w tym niemal cały młyn – zostawiono miejsce tylko dla Jamesa Ryana), dwóch Irlandczyków, dwóch Szkotów, Walijczyk i tylko dwóch Francuzów (Jalibert i Vakatawa). Cóż, głosowanie fanów. A za najlepsze przyłożenie uznano (i nie dziwota) fantastyczną solową akcję Giorgiego Kweseladze z meczu Gruzji przeciwko Irlandii.

Premiership

Z początkiem ubiegłego tygodnia pojawiła się nagła wiadomość o odejściu z Sale Sharks wieloletniego głównego trenera, Steve’a Diamonda. Nie znamy przyczyn takiego kroku, media wiążą to ze śmiercią jego matki. Sale Sharks mieli całkiem niezły poprzedni sezon (dopiero COVID-19 uniemożliwił awans do fazy play-off) i mają niezły początek obecnego.

Gloucester ogłosiło dołączenie do zespołu Santiago Carrerasa, kolejnego reprezentanta Argentyny, który wyruszył do Europy po wyłączeniu Jaguares z Super Rugby.

Bristol Bears zamierzają złożyć skargę do World Rugby na reprezentację Fidżi. Wszystko z powodu krwiaka na nodze Semi Radradry, który wykluczy go z gry na kilka tygodni. Nie chodzi o samą kontuzję, a o fakt, że mimo jej doznania na początku meczu pozostał na boisku do samego końca. Jednak mimo to, gdyby WR to zaakceptowało, byłby to chyba niebezpieczny precedens.

Mecze towarzyskie

Kolejne wieści na temat międzynarodowej jesieni 2021. Anglicy w listopadzie mają zagrać trzy spotkania: najciekawszy będzie ostatni test, z Południową Afryką, czyli rewanż za finał ostatniego Pucharu Świata. Tydzień wcześniej zagrają przeciwko Australii, a pierwszy mecz okienka zarezerwowany jest dla jeszcze nieokreślonej reprezentacji z kraju „wschodzącego”.

Zakończyło się postępowanie dyscyplinarne w sprawie naruszenia zasad antycovidowych przez 13 graczy mających reprezentować Barbarians w meczu przeciwko reprezentacji Anglii. Uznano ich ostatecznie za winnych zarówno naruszenia protokołu, jak i składania fałszywych zeznań. Kary są jednak stosunkowo skromne: dla najciężej ukaranych graczy (podzielono ich na grupy stosownie do rozmiaru wykroczeń – jeden wypad na miasto czy dwa, fałszywe zeznania czy ich brak) przewidziano cztery tygodnie zawieszenia, karę w wysokości dwutygodniowych zarobków i 50 godzin prac społecznych (to dotyczy m.in. Robshawa i Wiggleswortha). Najłagodniej potraktowano grupę młodych zawodników, z uwagi na pozycję w grupie i uleganie starszym i bardziej doświadczonym graczom.

Puchar Sześciu Narodów

Bernard Laporte zapowiedział, że transakcja sprzedaży udziałów w spółce zarządzającej Pucharem Sześciu Narodów funduszowi CVC ma zostać sfinalizowana do końca stycznia. A w wyścigu do praw telewizyjnych do imprezy na Wielką Brytanię coraz większe szanse daje się Amazonowi, który transmitował Autumn Nations Cup. Z tym, że turnieju nie będzie w naziemnej telewizji, chyba już wszyscy się pogodzili.

Japonia

Odejście na emeryturę na koniec sezonu 2021 zapowiedziała jedna z największych gwiazd japońskiego rugby: Ayumu Goromaru – obrońca, który w obrosłym już legendą meczu Pucharu Świata z 2015 przeciwko Południowej Afryce zdobył dla Japonii 24 spośród 34 punktów. Ostatni sezon Top League (która potem zostanie zastąpiona nowymi rozgrywkami) ma wystartować 16 stycznia i potrwać do maja.

Szkocja

Trener reprezentacji Szkocji, Gregor Townsend, przedłużył umowę z federacją do Pucharu Świata w 2023. To zapewne dobry krok, patrząc na tegoroczne wyniki Szkotów w Pucharze Sześciu Narodów.

Australia

Filar Reds, Taniela Topou, po raz drugi w karierze został wybrany najlepszym rugbystą Super Rugby w Australii. Poprzednio dostąpił tego zaszczytu w 2018, a jego tytuł w tym roku jest trzecim z rzędu, który trafił do gracza Reds (poprzednio najlepszym był Samu Kerevi, który w międzyczasie wyjechał do Japonii).

Południowa Afryka

Xander Janse van Rensburg, były szef Bulls – franszyzy Super Rugby z Pretorii – został w ubiegłym tygodniu skazany na trzy lata więzienia (a ponadto pięć lat w zawieszeniu oraz obowiązek zapłaty pół miliona randów na rzecz Blue Bulls). Sąd uznał go winnym trzynastu przypadków oszustwa, van Rensburg podobno hojnie korzystał z pieniędzy unii na prywatne potrzeby.

Ponad rok czasu trwało postępowanie w sprawie dopingu, jaki wykryto przed ubiegłorocznym Pucharem Świata u nadziei południowoafrykańskiego rugby i laureata nagrody World Rugby dla odkrycia roku 2018: ostatecznie Aphiwe Dyantyi dostał karę czterech lat zawieszenia (do sierpnia 2023).

Francja

Niedawno Bernard Laporte wygrał wybory na szefa francuskiej federacji. Teraz przeforsował zmiany w regulaminie pozwalające wskazać mu osobę, która będzie pełniła jego obowiązki. Sam jest przecież też wiceprzewodniczącym World Rugby.

Rugby Europe International Championships

Jutro ma się zebrać Rada Dyrektorów Rugby Europe. Ma zostać podjęta decyzja, co z sezonem 2019/2020 REC, którego dotąd nie udało się dokończyć. Jedną z opcji jest podobno przyznanie awansu Holandii na ten poziom rozgrywek i rozegranie go w przyszłym sezonie w składzie siedmiu zespołów.

Inne

Grupa dziesięciu dawnych świetnych graczy rugby (wśród nich jednego z angielskich mistrzów świata z 2003, Steve’a Thompsona) złożyła pozwy przeciwko World Rugby, angielskiej Rugby Football Union oraz Welsh Rugby Union. Powodem są spowodowane grą w rugby przypadki encefalopatii wynikającej z urazowego uszkodzenia mózgu – choroby wiązanej głównie z bokserami. Jak mówi Thompson, dziś cierpi na demencję i nie pamięta zwycięstwa w Pucharze Świata – podkreśla, że gdyby wiedział, jak to się skończy, wybrałby inną drogę. Powodowie podkreślają, że chodzi im o dostrzeżenie problemu we władzach federacji i o takie zmiany przepisów, które zmniejszą ryzyko zachorowań dla obecnych i przyszłych zawodników. Wśród ogłoszonych przez nich 15 postulatów dotyczących przepisów są m.in. zakaz zawierania kontraktów, w których brak gotowości do gry oznacza brak wynagrodzenia (to powoduje, że zawodnik często wraca do gry po kontuzji nie w pełni wyleczony), ograniczenie liczby sesji kontaktowych podczas treningów, zmiany w zakresie zmian zawodników podczas meczu. Gracze chcą też oficjalnego uznania przez WR, że gra w rugby może prowadzić do takich schorzeń, prowadzenia rejestru takich przypadków oraz lepszej opieki dla graczy po zakończeniu karier. Zapowiadają, że ich pozwy są rodzajem testu, a w kolejce czeka znacznie większa grupa zawodników. Mnóstwo materiałów na ten temat począwszy od 8 grudnia opublikował na swojej stronie internetowej The Guardian (https://www.theguardian.com/sport/rugby-union). Podobna skarga (tylko jeszcze na większą skalę) złożona przez byłych graczy futbolu amerykańskiego przeciwko NFL skończyła się niemal miliardowym (w dolarach) odszkodowaniem.

Swoją drogą, może to pozwoli opamiętać się nieco południowcom, ostatnio narzekającym na kartki za ataki ramieniem na głowę.

Nigel Owens, który już wcześniej zapowiadał koniec kariery międzynarodowej, ogłosił, że jego setny mecz na tym poziomie był ostatnim – nie zobaczymy go już w Pucharze Sześciu Narodów. Cóż, ma jeszcze posędziować do końca tego sezonu, a może i w następnym w Pro14. Ponadto będzie go można zobaczyć na lokalnych walijskich boiskach, ma też szkolić sędziów dla WRU. Rzadko kiedy spotyka się sędziego, na którego patrzy się z taką przyjemnością i który tak dobrze wcielałby w życie te najważniejsze, niepisane zasady rugby. Niesamowita lekkość połączona z niekwestionowanym autorytetem. W sieci można znaleźć mnóstwo filmów z nim w roli głównej, ale do mnie najlepiej przemawia słowo pisane i to zestawienie z Wales Online: https://www.walesonline.co.uk/sport/rugby/rugby-news/15-classic-nigel-owens-one-19443805. Chyba tylko Owens mógł powiedzieć zawodnikom: „Będziecie traktowani jak dorośli, jeśli będziecie się zachowywać jak dorośli”.

Po tym, jak w Montevideo spotkały się kobiece siódemki z całego kontynentu, w chilijskim Valparaiso zagrali mężczyźni. Pojawiły się jednak tylko cztery reprezentacje. W turnieju triumfowała Argentyna, która w finale pokonała Brazylię 26:14.

Zapowiedzi

Dziś, w samo południe, w Paryżu losowanie grup Pucharu Świata 2023. Zaczyna się odliczanie do największego rugbowego święta, choć to przecież jeszcze niemal trzy lata.

Na boisku w kolejny weekend natomiast znowu europejskie puchary. W Champions Cup najwięcej uwagi przyciąga starcie Tuluzy z Exeter Chiefs. Poza tym parę innych nieźle zapowiadających się pojedynków – np. Clermont z Munsterem czy La Rochelle z Bath, ale ja postaram się przede wszystkim obejrzeć kolejną trudną próbę Connachtu, który będzie gościć Bristol Bears. Oprócz tego także druga kolejka Challenge Cup.

12 komentarzy do “Ruszyły europejskie puchary”

  1. We wczorajszym wydaniu Przeglądu Sportowego ukazał się znakomity i obszerny artykuł Łukasza Olkowicza pt. „W kożuchu wyglądał jak Kmicic, a potem go zastrzelili”. Dotyczy on rugbisty Ogniwa Sopot i Spójni Gdańsk: Waldemara Zajczonko, zabitego z rak milicji w 1970 roku w wieku zaledwie dwudziestu lat. Zdecydowanie warto przeczytać!

    Odpowiedz
  2. Ponoć jednak wraca Tarcza Kontynentu, tylko nie wiem dlaczego dla zaledwie trzech lub czterech krajów… Byłoby cudownie gdyby dać szanse na grę w tym turnieju wszystkim mistrzom krajowym z sześciu krajów grających na pierwszym poziomie REC, a wszyscy inni mistrzowie europejskich krajów jeśli wyrażą taka chęć powinni dostać szansę gry w kwalifikacjach to Tarczy. Niestety szykuje się kolejny czystko komercyjny turniej. Bleeee….

    Odpowiedz
    • Były wzmianki o tym, że to będzie turniej dla drużyn z 6 krajów REC i 2 najlepszych z RET. Ale nic nie było przesądzone, a sporo tu zależy od kasy (w takiej Belgii można mieć wątpliwości czy byliby gotowi). Byle tylko nie zrobili tego, co planowali Rosjanie w zeszłym roku (liga kontynentalna), choć jeśli to oni będą wykładać kasę, to pewnie trudno. Rugger.info to jednak zwykle nieźle poinformowane źródło, gdy wchodzą w grę sprawy RE lub Rosji (niezależnie od tego, że oni sami są z Ukrainy).

      Odpowiedz
      • Szukałem właśnie na rugger.info tej informacji ale nie znalazłem…

        Czemu wszyscy organizatorzy rugbowych imprez zasłaniają się kasą? Do mnie ta wymówka nie trafia. Możemy zaprosić drużyny z Rosji i Hiszpanii, a z Belgii już nie? W innych dyscyplinach sportu nie ma z tym problemów. W piłkę nożną, koszykówkę, piłkę wodną, siatkówkę, piłkę ręczną, beach soccer, hokej na lodzie, hokej na trawie, futsal i wiele, wiele innych, mogą grać zespoły z wszystkich krajów. Mamy mecz u siebie i rewanż lub turnieje w jednym kraju z udziałem czterech lub sześciu zespołów, ale wszyscy dają radę.
        Co jest nie tak z tym rugby??? Czy w waterpolo, piłce nożnej plażowej czy futsalu na etapie kwalifikacji jest więcej pieniędzy niż w rugby? Szczerze w to wątpie… Nie ogarniam tej zawiłej logiki:(

        Odpowiedz
        • https://rugger.info/news/37950
          W zakresie Cheetahs powołują się na oświadczenie klubu, w której europejski turniej nie został nazwany, ale nic innego na horyzoncie nie widać, co pasowałoby do opisu (http://www.fscheetahs.co.za/news/message-from-ryno-opperman-chairman-of-the-board-20201216).
          Belgowie, jak grali w Continental Shield ostatnio, nie zgłosili żadnego klubu, ale wystawili drużynę turniejową bez najlepszych zawodników (czy zawodników najlepszego klubu? już nie pamiętam).

          Odpowiedz
          • Dziękuję za link. Nie mogłem wcześniej znaleźć. Z czasów PRL-u przynajmniej przydała mi się znajomość języka rosyjskiego dzięki czemu mogłem to spokojnie przeczytać;) Wygląda na to że faktycznie będziemy mieli reaktywację TK. Może z czasem dołączą do tego zestawienia kluby z innych krajów?
            Smutne są te informacje że kluby nie zgłaszają (prawdopodobnie z powodu kiepskiej sytuacji finansowej) klubu do europejskiego pucharu. Wygląda na to że sytuacja klubów rugby poza P6N i Rosją jest bardzo kiepska:( Taki trochę trzeci świat. Ciekaw jestem jak zareagowałby PZR, gdyby polski klub miał szansę zagrać w jakimkolwiek europejskim pucharze lub chociaż kwalifikacjach do niego. Czy stanęli by na rzęsach aby w nim wystąpić i postawić na rozwój sportowy czy by odpuścili i postawili na stabilizację finansową. A może PZR wspólnie z kilkoma federacjami zorganizuje jakiś europejski puchar? Trzeba coś zrobić z tą dyscypliną sportu w Europie, bo marnie przędzie.

            Odpowiedz
  3. Kolejny znakomity wpis.

    Jeśli chodzi o encefalopatię to futboliści z NFL wyciągają za tą niezłą kasę, a przecież oni są zabezpieczeni nie gorzej niż płetwonurek zamknięty w klatce z rekinem. To że rugby to urazowy sport wszyscy wiedzą. Połamane nosy i kalafiory na uszach ma niemal każdy. Urazy głowy też są widoczne zwłaszcza u wielu byłych zawodników, co słychać po sposobie mówienia, niewyraźnym i wolnym. Niestety tego typu urazów nie da się wyeliminować nie zmieniając przepisów gry, a to sprawiłoby że rugby nie byłoby już rugby.

    Co do europejskich pucharów to mam mieszane uczucia. Obejrzałem kilka meczów, ale w tym roku jakoś z mniejszymi emocjami i bez wypieków na twarzy. Im jestem starszy tym bardziej mnie mierzi że drużyny z reszty Europy nie mogą grać o Champions Cup. Przynajmniej mieć szansę… To że występują tam drużyny tylko z czterech krajów jest absurdalne. Chyba tylko w bandy jest porównywalnie. Tam w Lidze Mistrzów grają zespoły ze Szwecji, Rosji, Finlandii i Norwegii, ale jest to spowodowane tym, że swoją ligę krajową maja tylko cztery państwa w Europie. W europejskim rugby jest wiele lig ale w Champions Cup grają zespoły z czterech krajów. Obłęd. Dlaczego tak jest już wielokrotnie było pisane na tym blogu, ale nie mogę tego nadal zaakceptować. Nawet w piłce wodnej i beach socerze jest normalnie czyli każdy kraj ma szansę, ale w rugby mamy elitę. Arystokraci z wysp z połamanymi nosami i kalafiorami na uszach. Jesteśmyt najlepsi na świecie ale nigdy nie pozwolimy żeby z nami grali!!! Szybciej Anglicy zniszczą ten sport niż on się zacznie rozwijać, bo póki co on jest nadal w powijakach mimo że dawno dyscyplina ta przekroczyła setkę.

    Odpowiedz
    • Postulaty poszkodowanych na szczęście nie idą tak daleko, aby rugby przestało być rugby. Choć łatwo mi to pisać z perspektywy zawsze widza, nigdy zawodnika. Odnośnie pucharów, cóż, największa szansa na świeżą krew w Champions Cup to Afryka Południowa, a chyba nie o to nam chodzi 🙂 Cholernie szkoda, że Contnental Shield zostało po cichu ukatrupione, że w Challenge Cup nie ma w tym sezonie ani jednej ekipy spoza krajów 6N, ale z drugiej strony VRAC zaproszenie miał i nie skorzystał. Mam jednak nadzieję, że to wróci i że może ciut więcej niż dwie drużyny? Mam też nadzieję, że Rugby Europe zrealizuje swoje plany, zawsze takie starcia będą ciekawe…

      Odpowiedz
      • Nadziei raczej nie ma na europejskie puchary w pełnym tego słowa znaczeniu. Eh, jaka by to była frajda dla europejskich teamów móc zagrać w kwalifikacjach Champions Cup czy Challenge Cup. Szkoda.

        Swoja drogą, pomieszkiwałem kiedyś w Irlandii. Wiadomo, oni mają to swoje GAA w które grają tylko Irlandczycy. Niby w całej Europie sa jakieś pojedyncze kluby hurlingowe czy futbolu gaelickiego, ale rozbawiło mnie że Irlandczycy są strasznie dumni że sa w tej dyscyplinie sportu najlepsi na świecie. Próbowałem tłumaczyć że nikt inny w to nie gra, nikt inny tym się nie interesuje.
        Nikt mi nie uwierzył… Pytali o kluby w Polsce. Wygooglowałem że jest jeden jedyny, który w ciągu trzech lat zagrał jeden mecz.
        Nikt mi nie uwierzył…
        Zapewniałem że mało kto wie co to jest hurling, raczej każdy poprawi na curling, ale…
        nikt mi nie uwierzył.
        I tak Irlandczycy szczycą się najlepszym teamem narodowym w futbolu gaelickim i hurlingu na świecie, bo są jedyni…
        Niestety pewne podobieństwa widzę w rugby. Nie wiem czy Anglicy, Francuzi, Nowozelandczycy, Australijczycy czy reprezentanci RPA powinni tak się cieszyć ze swoich sukcesów, zwycięstw w PŚ, P6N, itp… Przecież jak nie dopuszcza się 3/4 świata do rywalizacji to konkurencja nigdy nie osiągnie odpowiedniej klasy sportowej. Może więc RPA nie jest mistrzem świata tylko najlepszą z 30 zespołów które wzięły udział w kwalifikacjach? To mniej niż w piłce rowerowej…

        Serce się kraje…

        Odpowiedz
        • Hurlingu w życiu na oczy nie widziałem. Piłki rowerowej także. Ale curlingu może uda się w najbliższym czasie własnoręcznie spróbować 😉 Swoją drogą, niedawno grzebałem w litewskim rugby i najpiękniejszą przygodę mieli, gdy walczyli o kwalifikację na Puchar Świata i zatrzymali się tylko o dwa kroki od niej. Przynajmniej mieli szansę, choć wspinali się z niemal najniższego poziomu…

          Odpowiedz
          • Czy to nie jest piękne???

            Nie na tym powinna polegać sportowa rywalizacja?

            Ale niestety w obecnych czasach nie ma nawet szans na awans:( Nawet nie można zagrać w kwalifikacjach:(

            Odpowiedz

Skomentuj Grzegorz B Anuluj pisanie odpowiedzi