Zima wiosną

W weekend w kraju sypnęło śniegiem. Przypadłość w naszych warunkach poniekąd naturalna (choć nieco się odzwyczailiśmy), ale w polskim rugby narobiła zamieszania. Zimowa aura spowodowała odwołanie dwóch ligowych spotkań w stolicy, brak transmisji na stronie TVP z meczu w Siedlcach i wreszcie rozegranie jednego ze szlagierów ligi na białym boisku. Wydarzenie kolejki? Chyba pierwsze zwycięstwo w sezonie Awenty Pogoni Siedlce.

Ekstraliga

Na zaledwie jeden weekend wróciła Ekstraliga – przed kolejną przerwą na mecz reprezentacji rozegrano jedenastą kolejkę gier. Pierwszą po zamknięciu okienka transferowego, a pod jego koniec byliśmy świadkami kilku ciekawych ruchów. W Ogniwie Sopot pojawił się Michał Haznar, w Master Pharm Rugby Łódź młody środkowy rodem z Tonga, Polomea Kata Finau (do składu w Łodzi wskoczył jako medyczny joker), Peet Vorster zmienił Edach Budowlanych Lublin na Juvenię Kraków (choć lublinianie tego nie ułatwiali), a do zespołu Budowlanych zgłoszono Grzegorza Szczepańskiego, który ponoć ma wrócić z Anglii (ale nie do Siedlec, w których grał przed wyjazdem). W Lublinie doszło też do zmiany trenera: Hendrika Wentzla zastąpił Andrzej Kozak.

Mimo wiosny w kalendarzu, weekend mieliśmy zimowy – w sobotę śnieg padał w sporej części kraju niekiedy w dużych ilościach. Efekty tego było widać na rugbowych boiskach. W Warszawie Up Fitness Skra Warszawa miała zmierzyć się z Edachem Budowlanymi Lublin. Lublinianie przyjechali do Warszawy z zaledwie trzema rezerwowymi, ale Skra nie dostała okazji sprawdzenia głębokości ich składu. Na boisku było sporo śniegu, mecz początkowo przesunięto o godzinę, a ostatecznie nie doszedł do skutku – do wyznaczonego czasu śniegu nie usunięto z całej murawy, a prawdziwym problemem był brak widocznych linii (poza piłkarskimi). Ponoć, gdyby poczekać jeszcze pół godziny, boisko byłoby gotowe… A tak decyzję podejmie Komisja Gier i Dyscypliny – w rachubę wchodzi walkower na korzyść lublinian, ewentualnie powtórzenie spotkania.

W Łodzi z zimą poradzono sobie częściowo. Tu Master Pharm Rugby Łódź w szlagierowym meczu podejmował Ogniwo Sopot. Śnieg niestety na boisku był – odśnieżono jedynie linie i pięciometrowe pasy wzdłuż krawędzi boiska i uznano, że da się grać (choć można się zastanawiać, czy to było rozsądną decyzją). Gospodarze liczyli na powtórkę z pierwszego wiosennego spotkania, gdy sensacyjnie pokonali Ogniwo w Sopocie. Tym razem szanse były bardziej wyrównane, bo przecież gospodarze mieli na swym koncie komplet zwycięstw na swoim boisku – tej serii jednak nie udało im się podtrzymać. Zaczęli mecz świetnie, w pierwszej połowie dominując nad gośćmi. Już na początku meczu Adrian Seerane (później doznał kontuzji i musiał zejść z boiska) przedarł się na pole punktowe Ogniwa, a potem łodzianie nadal przeważali. Nie zdobyli jednak więcej punktów i pierwszą połowę wygrali tylko 7:3. Drugą połowę też dobrze zaczęli, ale bardzo szybko stracili przyłożenie, które Ogniwo zawdzięczało świetnemu atakowi debiutującego w jego barwach Michała Haznara. Co prawda brakło podwyższenia, a łodzianie po karnym wrócili na prowadzenie, ale w drugiej połowie to Ogniwo przeważało i zdobyło kolejne dwa przyłożenia (ostatnim przypieczętował swój debiut Haznar). Gospodarze do końca walczyli, ale przegrali 10:18.

Śniegu nie było w Gdańsku, gdzie Lechia grała z Posnanią (za to porządnie wiało). Tu gospodarze potrzebowali zaledwie dwóch minut, by objąć prowadzenie po 50-metrowym sprincie Jasona Makhariego. A po 20 minutach Lechia wygrywała już 17:3. Jednak po kilku minutach z tej przewagi pozostało niewiele – dwa przyłożenia gości (pierwsze Jesusa Canizalesa po szczęśliwym odbiciu piłki od poprzeczki) i było już tylko 17:15. Przyłożenia przed przerwą i tuż po przerwie pozwoliły gospodarzom ponownie odskoczyć na 31:18, ale poznaniacy szybko zmniejszyli stratę do 6 punktów. Nie mieli jej jednak szansy zniwelować do końca – to Lechia przeważała, zdobyła kolejne przyłożenie i ustaliła wynik na 38:25. Posnania w ostatniej akcji meczu walczyła o czwarte przyłożenie, które dałoby jej punkt bonusowy, ale bez skutku.

W Siedlcach organizatorzy meczu Awenty Pogoni z Juvenią poradzili sobie ze sporą ilością śniegu, ale ponieważ zrobili to na bocznym boisku (na główne nie wpuszczono pługu do odśnieżania), TVP nie przeprowadziło zapowiadanej transmisji (na szczęście sytuację ratował na Facebooku Paweł Narojek). Pogoń zaczęła bardzo mocno, przez pierwszy kwadrans przeważała i wreszcie Adrian Chróściel zdobył przyłożenie po maulu. Juvenia jednak błyskawicznie odpowiedziała, i odtąd mecz się wyrównał. Do przerwy gospodarze prowadzili 8:7. Na początku drugiej połowy Pogoń zdominowała jednak spotkanie: trzy szybkie akcje w krótkim odstępie czasu skończyła przyłożeniami, i było już 29:7, a gospodarze mieli na koncie bonus ofensywny. Ten fragment podciął skrzydła gościom – Pogoń dorzuciła jeszcze dwa przyłożenia, a Juvenia dopiero pod koniec meczu poważniej jej zagroziła (a i tak bez skutku). Siedlczanie odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie i to imponujące: 43:7.

Na koniec weekendu Orkan Sochaczew grał z Arką Gdynia i tu śniegu nie było widać. Orkan od początku budował punktową przewagę, zaraz na samym początku przyłożył piłkę po świetnym rajdzie Pieter Steenkamp, koledzy dorzucili kolejne dwa i gospodarze prowadzili już nawet 19:3. Goście stracili z urazem głowy swojego kluczowego zawodnika, Antona Szaszero, ale na boisku mieli wracającego po bodaj dwóch latach na ligowe boisko Dawida Banaszka. I dzięki kopom z karnym Banaszka powoli zmniejszali przewagę – do przerwy było 19:9, zaraz po przerwie 19:12. Jednak potem znowu Orkan odskoczył – po trzech kolejnych przyłożeniach prowadził już 38:12. Arka co prawda zdobyła w tym meczu jeszcze dwa przyłożenia, ale tyle samo dorzucili do swego dorobku też sochaczewianie i ostatecznie wygrali 38:26. Bohaterem meczu był Pieter Steenkamp, który zdobył w sumie 23 punkty (w tym 3 przyłożenia).

W tabeli na czele Ogniwo i Orkan z identyczną liczbą punktów. Oba zespoły wyraźnie celują w finał. Na dnie tabeli znalazła się Posnania, którą wyprzedziła Pogoń Siedlce po pierwszym zwycięstwie w tym sezonie. Wygląda na to, że walka o utrzymanie nabierze rumieńców (porażka w Siedlcach w kłopoty wpędziła Juvenię).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Ogniwo Sopot1144
2. Orkan Sochaczew1144
3. ↑Lechia Gdańsk1141
4. ↓Edach Budowlani Lublin1037
5. Up Fitness Skra Warszawa1033
6. Master Pharm Rugby Łódź1131
7. Arka Gdynia1120
8. Juvenia Kraków1110
9. ↑Awenta Pogoń Siedlce118
10. ↓Posnania116

Zima też w I lidze – nie rozegrano meczu w Warszawie pomiędzy AZS AWF i Legią (śnieg na boisku). W meczu na szczycie punktów nie było zbyt wiele, a drugi raz w tym roku spadkowicze z Ekstraligi, Sparta Jarocin, byli górą nad Rugby Białystok – tym razem na wyjeździe, 11:5. Poza tym Arka Rumia uległa 5:53 Budowlanym Commercecon Łódź (aż osiem przyłożeń zwycięzców, w tym hat-trick młody hiszpański środkowy, Jaime Rodriguez Narvaez). Tu w tabeli Sparta prowadzi przez Białymstokiem, a reszta zespołów ma już sporą stratę. Bez zwycięstwa wciąż Arka Rumia.

Nadal nierozstrzygnięta pozostaje sprawa zakazów transferowych – tym razem PZR opublikowało komunikat, z którego wynika, że wystąpi do Ministerstwa Sportu i Turystyki o weryfikację prawidłowości działań przy uchwalaniu przepisów. Szkoda, bo chciałoby się, aby wyroki jednak respektowano… Ukaranych pocieszono, że jeśli MSiT uzna, że przepisy źle wprowadzono, zostanie na nowo otwarte okno transferowe. Tylko kiedy? Jednocześnie PZR zapowiedziało przygotowanie nowych przepisów. I znowu – tylko kiedy?

Top 14

W 22. kolejce rozgrywek francuskiej elity na początek mieliśmy starcie dwóch drużyn z czołówki: Castres podejmowało mistrzów kraju z Tuluzy. I choć goście wystąpili ze swoimi największymi gwiazdami w składzie, górą z tego meczu wyszli gospodarze – wygrali 19:13. Po pierwszej połowie mieliśmy remis 3:3, potem Tuluza zdobyła prowadzenie, ale wtedy nastąpiło kluczowe 10 minut w wykonaniu Castres – gospodarze zdobyli 13 punktów (drop goal Juliena Dumory, przyłożenie z podwyższeniem, a na koniec karny) i wypracowali sobie przewagę, której Tuluza już im nie odebrała. Cóż z tego, że kilkakrotnie pokazał się świetnie Antoine Dupont (m.in. jeszcze w pierwszej połowie dwa znakomite zagrania w jednej akcji: najpierw przełamanie linii obrony, potem kopnięcie na skrzydło, które otworzyło drogą do przyłożenia, unieważnionego jednak po TMO: https://twitter.com/i/status/1510325740759355396). Castres w tym sezonie pozostaje niepokonane na swoim boisku.

W innym pojedynku drużyn ze szczytu tabeli niedawny lider z Bordeaux podejmował wicemistrzów z La Rochelle. Fajerwerków było niewiele, ale mecz był zacięty, a skończył się zaledwie jednopunktową różnicą – wygrało La Rochelle 16:15. W pierwszej połowie padły jedyne dwa przyłożenia w meczu, oba dla La Rochelle, ale nie dały one tej ekipie prowadzenia ani na moment – dzięki karnym Maxime’a Lucu Bordeaux prowadziło 12:10. Po przerwie Ihaia West karnym wyprowadził wreszcie gości na prowadzenie i pozostawali na nim prawie pół godziny. Na kilka minut przed końcem Lucu wykorzystał karnego i Bordeaux miało znów dwa punkty przewagi, ale na krótko – West odpowiedział karnym w ostatniej akcji meczu (próbował dwukrotnie – najpierw z dropa, a po pudle sędzia wrócił do korzyści i karnego). Fatalna seria Bordeaux trwa.

Na koniec weekendu, w niedzielny wieczór, odbyły się derby Paryża: Racing 92 grał przeciwko Stade Français. Po wyrównanej pierwszej połowie (10:13 po pierwszym kwadransie, 15:13 do przerwy), druga to pokaz siły Racingu – pięć przyłożeń, na które goście odpowiedzieli tylko jednym. W efekcie wysokie zwycięstwo Racingu 53:20. Kiepski to prognostyk dla Stade Français przed starciem tych ekip za tydzień w 1/8 finału Champions Cup.

Poza tym Lyon uległ Tulonowi 10:43 (Tulon ma ostatnio znakomity okres i choć niedawno był na ostatnim miejscu w lidze, pnie się w górę tabeli i walczy o play-off; w tym meczu do przerwy wygrywał tylko 11:10, ale w drugiej absolutnie zdominował rywali; ładne przyłożenie dla zwycięzców zdobywał Cheslin Kolbe: https://twitter.com/i/status/1510310488395161609), Perpignan przegrał z Montpellier 13:23 (beniaminek mocno postraszył lidera tabeli – jeszcze na pięć minut przed końcem było 13:13; oba przyłożenia dla gości zdobył Janse van Rensburg), Biarritz pieczętuje swój spadek przegrywając z Pau 19:42 (decydująca była pierwsza połowa, po której było 0:23; beniaminkowi nie pomogły nawet trzy żółte kartki dla gości i gra przez ostatnie 7 minut z podwójną przewagą), a Clermont wygrało z Brive 41:10 (nie dość wysokiej porażki, na domiar złego Brive ucierpiało z powodu licznych kontuzji w trakcie spotkania).

W tabeli przetasowania w czołówce – Tuluza znów się obsunęła o dwa miejsca, do czołowej szóstki awansował Racing 92. Clermont i Tulon dzięki zwycięstwom wciąż mogą mieć nadzieje na awans do fazy play-off. Natomiast coraz mniej nadziei na uniknięcie barażu ma Perpignan.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Montpellier2268
2. Bordeaux Bègles2263
3. ↑La Rochelle2258
4. ↑Castres2258
5. ↓↓Tuluza2257
6. ↑Racing 922256
7. ↓Lyon2254
8. Clermont2253
9. Tulon2251
10. Pau2249
11. Stade Français2245
12. Brive2242
13. Perpignan2235
14. Biarritz2224

Coraz bliżej ostatecznych rozstrzygnięć także i na drugim froncie ligowym, w Pro D2. Mieliśmy w ten weekend mecz na szczycie, w którym liderzy z Mont-de-Marsan pokonali wiceliderów z Bajonny 15:13 (zdecydował rzut karny kilka minut przed końcem, a ostatnim akcentem meczu była czerwona kartka dla jednego ze zwycięzców). Potknięcie Bajonny wykorzystało Oyonnax, które pokonało jedną z najsłabszych drużyn w lidze, Bourg-en-Bresse, i wskoczyło na drugie miejsce w lidze. Czołowa trójka nadal ma sporą przewagę nad resztą stawki, która toczy bój o trzy pozostałe miejsca w play-off. Ważny krok do tego celu zrobiło Carcassone, które pokonało Colomiers 24:18. Obie drużyny są w czołowej szóstce, w której utrzymało się też Nevers, ale to skomplikowało swoją sytuację przegrywając (nadal bez Andrzeja Charlata) z Aurillac 23:27. Dzięki temu do tej grupy zbliżyły się kolejne drużyny, które wygrały swoje mecze – Montauban, Beziers i Provence.

Premiership

22. kolejkę angielskiej ekstraklasy rozpoczął ciekawy mecz Sale Sharks z Saracens. Londyńczycy pojechali na niego ponownie bez Owena Farrella, który tym razem musiał zostać odsunięty na bok z powodu urazu głowy (po czterech miesiącach kontuzji rozegrał tylko jeden mecz). Mimo to Saracens wygrali 18:12. Nie było to porywające widowisko: pierwsze przyłożenie zobaczyliśmy dopiero na koniec pierwszej połowy, którą gospodarze wygrali 6:5. Po przerwie znowu długo jedyne punkty padały z karnych, a dopiero pod koniec meczu drugim przyłożeniem Bena Earla Saracens przypieczętowali zwycięstwo. W ostatniej akcji meczu Sale Sharks wykorzystali karnego, dzięki czemu wywalczyli bonus defensywny.

W niedzielne popołudnie, na koniec kolejki, odbyły się derby Londynu, w których London Irish przegrali z Harlequins 14:41. Pierwsze punkty w meczu zdobyli z przyłożenia Irish, ale już dwie minuty później był remis, a jeszcze przed przerwą Quins mieli na koncie punkt bonusowy. Zdobyli w tym meczu aż siedem przyłożeń, na co Irish odpowiedzieli zaledwie dwoma (choć byli niezwykle bliscy dwóch kolejnych i te sytuacje ich skrzydłowym pewnie będą się śniły po nocach). Zwycięzcom nie zaszkodziła ani tylko 50-procentowa skuteczność Marcusa Smitha z podwyższeń, ani żółta kartka Danny’ego Care’a – w osłabieniu to oni zdobyli przyłożenie.

Poza tym Gloucester przegrał z Wasps 21:27 (niezwykle ważny mecz dla obu drużyn walczących o play-off; sędzia pokazał cztery żółte kartki), Northampton Saints pokonali Bristol Bears 39:22 (w przyłożeniach 5:4, ale gospodarze byli znacznie skuteczniejsi z podstawki, wykorzystali też 5 minut gry z podwójną przewagą), Exeter Chiefs pokonali Bath 42:22 (tuż przed przerwą przegrywali 7:22, ale potem zdobyli 35 punktów bez odpowiedzi rywali), a Worcester Warriors przegrali 10:45 z Newcastle Falcons (jedno z przyłożeń dla zwycięzców zdobył Adam Radwan).

Odwołany meczu z ubiegłego weekendu między Gloucesterem i Worcester Warriors nie skończył się automatycznym covidowym walkowerem (czyli przyznaniem 4 punktów dla drużyny bezcovidowej i 2 dla covidowej) – meczem zajął się panel dyscyplinarny i może okazać się, że Warriors to nierozegrane spotkanie może kosztować „zwykły” walkower (a to oznaczałoby bezcenny punkt więcej dla walczącego o awans do play-off Gloucester).

Leicester Tigers mimo pauzy pozostali na pierwszym miejscu z 8 punktami przewagi nad Saracens. Bliscy awansu do play-off są także Harlequins. Na ostatnim miejscu premiowanym awansem są Exeter Chiefs, którzy mają cztery punkty przewagi nad Northampton Saints, ale czeka ich jeszcze pauza w tej rundzie, więc Saints czy Gloucester mają spore szanse, aby ich jeszcze dogonić.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leicester Tigers2080
2. Saracens2072
3. Harlequins2068
4. ↑Exeter Chiefs2162
5. ↑↑Northampton Saints2058
6. Sale Sharks2156
7. ↓↓↓Gloucester1955
8. London Irish2153
9. Wasps2052
10. Bristol Bears2037
11. ↑Newcastle Falcons2032
12. ↓Worcester Warriors2030
13. Bath2027

Poza boiskiem: RFU ustaliło zasady traktowania niektórych zawodników z zagranicy w związku z Brexitem – dotąd, zgodnie z porozumieniami zawartymi w ramach UE, zawodnicy z Południowej Afryki i wysp Pacyfiku nie byli traktowani jako zagraniczni (zapewne też z innych zakątków świata, ale te w Premiership nie mają wielkiego znaczenia). RFU postanowiło utrzymać tę zasadę w odniesieniu do obecnych graczy do 2024. Wtedy mają wejść w życie nowe zasady. Ponoć planowane jest wprowadzenie reguły, zgodnie z którą w składzie meczowym ma być co najmniej 15 graczy uprawnionych do gry w reprezentacji Anglii.

A Bristol Bears ma kłopoty z salary cap: włodarze klubu przegapili moment, w którym mogli zrezygnować z przedłużenia kilku kontraktów, te odnowiły się automatycznie i teraz klub ma problem ze zmieszczeniem się w limicie wynagrodzeń na kolejny sezon.

Skończono sezon w Championship – rozegrano trzy ostatnie, zaległe spotkania, które decydowały o zwycięstwie w lidze (wzięły w nich udział trzy czołowe ekipy z tabeli). W piątek Doncaster Knights, zajmujący drugie miejsce w tabeli, zrobili wszystko co mogli, aby wygrać ligę – pokonali z bonusem Nottingham 26:5. Musieli jednak czekać na wieści z sobotniego meczu Ealing Trailfinders przeciwko Richmond, a te nie były dla nich pomyślne: Trailfinders rozgromili swoich przeciwników 60:10 (hat-trick zanotował Simon Uzokwe) i zostali mistrzami ligi. Czy będą odwoływać się od decyzji organów licencyjnych, które odmówiły im prawa gry w Premiership? Jeszcze nie wiadomo. Trzecie miejsce potwierdzili Cornish Pirates remisując z Ampthill 28:28.

United Rugby Championship

W United Rugby Championship niewątpliwym hitem kolejki było starcie dwóch odwiecznych rywali z Irlandii – pierwszy raz w tym sezonie Munster zagrał z Leinsterem. Zwycięstwo odnieśli goście z Dublina, którzy przeważali w tym meczu. Co prawda w pierwszej połowie padło tylko jedno przyłożenie, a Munster trzymał dystans dzięki karnym w wykonaniu Joey’a Carbery’ego i przegrywał tylko 12:14, ale w drugiej połowie na trzy przyłożenia Leinsteru (w tym dwa Jamesa Lowe’a) odpowiedział tylko jednym swoim i ostatecznie uległ 19:34.

W derbach Walii zmierzyły się drużyny Scarlets i Cardiff. I choć to Cardiff lepiej zaczęło mecz (prowadziło od początku meczu do 30. minuty), ostatecznie to gospodarze wygrali spotkanie 35:20. Co prawda przy prowadzeniu 22:13 na początku drugiej połowy stracili odesłanego z boiska za niebezpieczną szarżę Sione Kalamafoniego, jednak nawet grając w czternastkę okazali się lepsi od swoich rywali (pomogły im dwie żółte kartki dla Cardiff).

W Południowej Afryce znów komplet zwycięstw gospodarzy nad gośćmi z północy. Sharks rozgromili walijskich Dragons 51:3 (m.in. dwa karne przyłożenia za celowe zbicia piłki do przodu – w efekcie w drugiej połowie Walijczycy musieli grać nawet w trzynastkę, ale najbardziej ich pewnie boli strata Rossa Moriarty’ego, którego kontuzja wyglądała na poważną), Lions wygrali z Edynburgiem 15:9 (Szkoci nie powtórzyli sukcesu sprzed tygodnia i po prostu zawiedli w meczu z najsłabszą drużyną z południa – nie zdobyli ani jednego przyłożenia), Stormers pokonali pewnie Ospreys 29:13 (i to pomimo powrotu do walijskiej drużyny licznych reprezentantów kraju), a Bulls pokonali Ulster 34:16 (do przerwy było 3:9, ale w drugiej połowie gospodarze zdobyli cztery przyłożenia; kluczową postacią w ekipie Bulls był zdobywca pierwszego przyłożenia, Marcell Coetzee, który grał przeciwko swoim dawnym kolegom). W tym ostatnim meczu na trybunach zasiadło blisko 20 tys. osób – gospodarze zdecydowali obniżyć się cenę części biletów do poziomu 25 randów (czyli mniej niż 10 zł).

Z kolei w Europie Glasgow Warriors rozgromili Zebre Parma 40:12 (już po 10 minutach prowadzili 14:0, a tuż przed przerwą 28:0; hat-trick przyłożeń po maulach zaliczył młynarz Jonny Matthews), a Benetton przegrał z Connachtem 17:21 (Connacht świetnie zaczął mecz, prowadził 14:3, ale w drugiej połowie przewagę mieli Włosi, którzy wyszli na prowadzenie – Irlandczycy wyszarpali zwycięstwo pod sam koniec meczu).

Na czele tabeli umocnił się Leinster, który ma już 10 punktów przewagi nad kolejnymi rywalami – Ulsterem i Glasgow Warriors. Coraz mniejszą stratę do czołowej grupy mają też trzy ekipy z Południowej Afryki – Stormers, Bulls i Sharks. Na miejscach dających awans do play-off nie ma ani jednej drużyny z Walii (choć Scarlets na pewno nie porzucili nadziei) ani Włoch. To kolejny kamyczek do dyskusji o przyszłości walijskich regionów (były szef walijskiego rugby, David Moffett, niedawno stwierdził, że bardzo żałuje wprowadzenia tworzącej je reformy; nawiasem mówiąc przy okazji stwierdził, że należałoby wrócić do ligi celtyckiej, czyli bez drużyn z Południowej Afryki i Włoch).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leinster1560
2. Ulster1550
3. ↑Glasgow Warriors1550
4. ↓Munster1547
5. Edynburg1544
6. Stormers1443
7. Bulls1442
8. Sharks1441
9. ↑Connacht1532
10. ↑Scarlets1332
11. ↓↓Ospreys1430
12. Lions1430
13. ↑Benetton Treviso1424
14. ↓Cardiff1223
15. Dragons1211
16. Zebre Parma132

Super Rugby Pacific

Rugbowy tydzień w Super Rugby Pacific zaczął się już we wtorek od nadrobienia jednego z zaległych meczów: Moana Pasifika nie powtórzyła sukcesu z poprzedniego weekendu i przegrała z Blues 19:32 w meczu, który poniekąd był derbami Auckland (wyspiarze właśnie tam rozgrywają swoje domowe spotkania). Blues świetnie zaczęli mecz (od prowadzenia 19:0), ale Moana zaczęła odrabiać straty i gdyby nie TMO, pewnie na początku drugiej połowy mielibyśmy remis. Jednak ostatecznie Blues odskoczyli, a Moanie nie pomogła nawet gra z przewagą jednego zawodnika przez ostatnie 20 minut.

W weekend mieliśmy siódmą kolejkę spotkań. W Nowej Zelandii Crusaders podejmowali jedyną drużynę w stawce bez zwycięstwa – Highlanders. Ekipa z Christchurch wygrała, ale tylko 17:14 po zaciętym meczu, w którym wszystkie punkty padły w ciągu pierwszych 30 minut, a Highlanders dwukrotnie wychodzili na 7-punktowe prowadzenie. Goście w drugiej połowie dominowali na boisku, przez ostatni kwadrans nie schodzili z połowy Crusaders, a w ostatnich minutach mieli przewagę jednego zawodnika po czerwonej kartce Shilo Kleina – jednak nie zdołali zmienić losów meczu. Mnóstwo emocji było też w meczu Hurricanes z Chiefs. Gospodarze zaczęli od przechwytu i przyłożenia TJ Perenary już po niespełna minucie meczu. Gra jednak toczyła się cios za cios, po 10 minutach było już 12:7, a na koniec pierwszej połowy 15:13. Na początku drugiej połowy Chiefs wreszcie wyszli na prowadzenie i stopniowo je podwyższali – w ciągu 20 minut zdobyli 17 punktów bez odpowiedzi rywali. Ci jednak w ostatnim kwadransie próbowali odrobić straty. Dwa świetne przyłożenia bracia Savea i na kilka minut przed końcem było 29:30. Jednak losów meczu Hurricanes już nie zmienili, jednego punktu zabrakło. A w meczu Blues z Moaną (ekipy starły się ze sobą drugi raz w ciągu niespełna tygodnia) wyspiarze stawiali poważniejszy opór tylko w pierwszej połowie – na początku meczu prowadzili, po 30 minutach przegrywali tylko 4 punktami. Ale ostatecznie Blues wygrali 46:16 mimo czerwonej kartki Caleba Clarke’a w drugiej połowie (grając w osłabieniu to Blues zdobyli przyłożenie kompletujące hat-tricka młynarza Kurta Eklunda).

W Australii pierwszy raz od 2020 na ligowym boisku pojawił się kapitan reprezentacji Michael Hooper (w ubiegłym roku grał w Japonii) – a jego Waratahs wygrali swój czwarty mecz w sezonie, wyraźnie pokonując Fijian Drua 38:14. Hooper wszedł na boisko w połowie meczu i krótko później zdobył przyłożenie –jedno z czterech zdobytych przez jego ekipę w ciągu 30 minut gdy w przewadze (najpierw czerwona, a potem żółta kartka dla Fidżyjczyków). Drua nie mógł pomóc trener drużyny, Mick Byrne, który z powodu pozytywnego testu na covid został odizolowany, a do tego powodzie w Queenslandzie spowodowały konieczność przebazowania drużyny. W drugim australijskim spotkaniu zmierzyły się dwie ekipy ze szczytu tabeli ligowej: Reds podejmowali Brumbies. Górą okazali się gospodarze, którzy zadali gościom pierwszą porażkę w sezonie – wygrali 21:7. Reds przegrywali 6:7, gdy pod koniec pierwszej połowy zostali na 20 minut osłabieni. Mimo to zaraz na początku drugiej połowy wyszli na prowadzenie zdobywając przyłożenie, a kolejne punkty zdobywało, gdy to rywale byli na boisku w czternastkę po żółtych kartkach.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Brumbies726
2. Reds726
3. Crusaders623
4. ↑↑Blues622
5. ↓Waratahs720
6. ↓Chiefs618
7. Western Force612
8. Hurricanes510
9. Rebels66
10. Fijian Drua76
11. Moana Pasifika54
12. Highlanders63

Warto zwrócić na prawidłowość: w pięciu meczach z ostatniego tygodnia były pokazywane czerwone kartki. I tylko w jednym z nich przegrała drużyna, której zawodnik ją zobaczył – w pozostałych kartki nie przeszkodziły w zwycięstwach (a do tej statystyki można dorzucić dwie czerwone kartki z poprzedniej kolejki z podobnymi rezultatami). To chyba pokazuje, że 20-minutowa czerwona kartka jest nieporozumieniem.

A w australijskim kobiecym Super W mieliśmy mecz na szczycie pomiędzy niepokonanymi dotąd ekipami Fijiana Drua i Waratahs. Tu odmiennie niż u mężczyzn, wyraźnie lepsze były Fidżyjki, które wygrały 29:12. Chyba nikt nie jest w stanie im zagrozić w tych rozgrywkach. Zdecydowano też, że finał kobiecych rozgrywek zostanie rozegrany w Melbourne wraz z super-rundą męskiego Super Rugby Pacific.

Z kraju

Reprezentacja kraju kobiet w rugby 7 spędziła kilka dni we francuskim Soustons. Nie dostanie co prawda już w tym sezonie szansy w WRSS (chyba że znowu ktoś niespodziewanie się wycofa), ale teraz miała okazję trenować i grać z jednymi z najlepszych – kilka gier kontrolnych rozegrała z wicemistrzyniami olimpijskimi, Francją. Oprócz tego w Soustons były też Brazylijki, Irlandki i Belgijki.

Za tydzień mecz męskiej reprezentacji XV w REC przeciwko Litwie. Składu wciąż nie znamy, ale w mediach przewija się wątek powołania do kadry Dawida Banaszka. To dość nieoczekiwane, biorąc pod uwagę fakt, że po paruletniej przerwie rozegrał zaledwie jedno spotkanie (choć niezłe :)).

Kolejny mecz centralnej ligi juniorów wygrali młodzi krakowianie – Juvenia rozgromiła kolejną drużynę z wybrzeża, Arkę Gdynia, 50:12. W starciu dwóch innych drużyn celujących w medale Orkan uległ Budowlanym Commercecon Łódź 15:40. W tabeli niepokonana Juvenia przed Budowlanymi i Orkanem.

W Gnieźnie rozgrywki zaczęła Polska Liga Rugby 7. W turnieju triumfowała Kaskada Szczecin, która pokonała w finale Rugby Wrocław. Niespodzianką był pierwszy w tym sezonie brak w finale liderów klasyfikacji generalnej i zarazem gospodarzy turnieju – Tytana Gniezno, który uległ w meczu o pierwsze miejsce w swojej grupie Kaskadzie 14:19 i w efekcie walczył tylko o brąz.

Ogłoszono zbiórkę środków potrzebnych na wydanie wspomnień Andrzeja Kopyta. Po polsku mało co można o rugby poczytać, więc tym bardziej warto wspomóc: https://zrzutka.pl/xmd2xs.

Ze świata

Ukraińska federacja poinformowała o śmierci dwóch kolejnych tamtejszych rugbystów w wyniku działań wojennych Rosjan na terenie tego kraju. W Mariupolu zginął zawodnik z Krzemieńczuka, Maksim Kagał, a w walkach w Buczy były kapitan reprezentacji kraju i były prezes ukraińskiej federacji Oleksij Cybko.

Sprawa możliwego odebrania Hiszpanii awansu na Puchar Świata 2023 z powodu wątpliwości co do uprawnień Gavina van der Berga do gry w reprezentacji kraju w meczach kwalifikacyjnych jest na łamach mediów rugbowych na całym świecie. World Rugby ogłosiło powołanie trzyosobowego panelu, który ma zbadać tę sprawę.

Szansę na awans do Francji ma podobno stracić Hongkong – dochodzą stamtąd plotki, że reprezentacja nie ma możliwości przygotowania się do mistrzostw Azji planowanych na przełom maja i czerwca, w związku z czym nie przystąpi do tych rozgrywek. W takiej sytuacji azjatycki etap kwalifikacji sprowadziłby się do dwumeczu Korei Południowej z Malezją, którego zwycięzca zagra z Tonga. A dla Hongkongu to byłoby wyjątkowe nieszczęście – kilka tygodni temu z udziału w kwalifikacjach do kobiecego Pucharu Świata musiała zrezygnować jego żeńska reprezentacja.

W kobiecym Pucharze Sześciu Narodów dwa wysokie zwycięstwa. Angielki rozgromiły Włoszki w Parmie aż 74:0, odnosząc dwudzieste zwycięstwo z rzędu, a i styl imponujący – aż 12 przyłożeń (tym razem hat-trick Lydii Thompson) i ani jednego straconego punktu. Przyłożenie Emily Scarratt było jej 50. w reprezentacji. Wysokie zwycięstwo odniosły też Francuzki, które pokonały Irlandki 40:5. Najciekawiej było w starciu Walijek ze Szkotkami, którego losy ważyły się do końca. Do przerwy prowadziły Szkotki 14:7, ale po przerwie lepiej prezentowały się Walijki i ostatecznie wygrały 24:19, odnosząc drugie zwycięstwo w tych rozgrywkach. Jak się zdaje, zawodowe i półzawodowe kontrakty, jakie pojawiły się w reprezentacji Walii przed tym sezonem, zaczynają przynosić owoce. W tabeli po dwóch kolejkach mamy trzy drużyny bez porażki (Anglia, Francja i Walia) oraz trzy bez zwycięstwa (Szkocja, Irlandia i Włochy).

W Rugby Europe International Championships rozegrano cztery mecze na poziomach Conference. W grupie północnej Conference 1 swój pierwszy mecz w sezonie rozegrali Łotysze i zainaugurowali rozgrywki z przytupem – zdobyli bonus ofensywny wygrywając 32:9 z Luksemburgiem (dla odmiany grającym ostatni mecz w tym sezonie). W grupie południowej Conference 1 doszło do meczu na szczycie pomiędzy Chorwacją i Maltą – górą byli gospodarze, którzy wygrali 7:3. W drugim spotkaniu Słowenia przegrała swój ostatni mecz w sezonie 0:16 z Izraelem (Słoweńcy z kompletem porażek zajmą ostatnie miejsce w grupie). Na poziomie Conference 2 w grupie południowej Andora przegrała z Bułgarią 13:17. W ekipie Bułgarów sporo zawodników grających w Europie zachodniej (m.in. Smiłko Debrenliew obecnie występujący w Niemczech) i reprezentacja prowadzi w grupie z kompletem trzech zwycięstw na koncie.

W Major League Rugby w sobotę zwycięstwa faworytów. Na wschodzie coraz wyraźniejszą przewagę mają trzy czołowe ekipy, z Bostonu, Nowego Jorku i Atlanty, które w komplecie wygrały swoje mecze – przy czym nowojorczycy musieli się namęczyć w meczu z Old Glory DC, który wygrali 35:31 (dla ekipy z Waszyngtonu to była ósma kolejna porażka). Na zachodzie również wygrywały dwie drużyny prowadzące w konferencji, z Austin i San Diego (Legion odniósł wyjątkowo cenne wyjazdowe zwycięstwo z Utah Warriors), a do czołowej trójki awansowali też LA Giltinis po pogromie zgotowanym beniaminkowi z Dallas (ten wciąż bez zwycięstwa).

W południowoamerykańskiej lidze SLAR znów niespodzianka: drugi weekend z rzędu porażkę ponieśli Jaguares XV. Tym razem ulegli Peñarolowi 20:27. Bliscy niespodzianki byli też Cafeteros Pro z Kolumbii, którzy przegrali z Selknamem 19:20 (prowadzili niemal cały mecz, a zwycięstwo stracili w ostatnich sekundach). Bez niespodzianki w meczu Olimpia Lions z Cobras – zwycięstwo ekipy z Paragwaju 42:17.

W Australii rozpoczęły się rozgrywki trzech lig stanowych. Najwięcej uwagi przyciąga liga z Nowej Południowej Walii czyli Shute Shield. Tu obrońcy tytułu z 2020 (w 2021 z powodu covidu rozgrywek nie ukończono), Gordon, zaczęli sezon od zwycięstwa 31:26 nad Hunter Wildfires. Wicemistrzowie, Eastwood, rozpoczęli sezon gorzej – od porażki 21:27 z Randwick. Najciekawszą parę mieliśmy chyba w spotkaniu Warringah z Sydney University – to dwie drużyny, które spotykały się w finałach w 2019 i 2018. Górą z tego starcia wyszło Warringah, które wygrało 29:26. Z sześciu spotkań pierwszej rundy w pięciu mieliśmy różnice nie większe niż 6 punktów, tylko jedno skończyło się większą różnicą. Poza tym zaczęły się rozgrywki w Australii Zachodniej (tu cieszą się z faktu, że jedno spotkanie każdej kolejki w tym sezonie będzie transmitowane na Stan Sport; obrońcy tytułu, Cottesloe, zaczęli sezon od zwycięstwa 42:27 nad Kalamundą) oraz w Australii Południowej (mistrzowie z ubiegłego roku, Burnside, wygrali 29:27 z Old Collegians).

W Szkocji zakończyły się rozgrywki Premiership – wygrała je drużyna Marr z hrabstwa Ayr, która w finale pokonała Currie z Edynburga 36:25. To pierwszy taki sukces Marr, ale trzeba pamiętać, że to pierwszy sezon Premiership po utworzeniu rozgrywek Super 6, do których trafiły najsilniejsze drużyny z Premiership (w tym ostatni jej zwycięzcy, z 2019, Ayr – jako Ayrshire Bulls).

W Rumunii dopiero w trzecim terminie udało się rozegrać finał pucharu tego kraju – ostatni akcent klubowego sezonu 2021 i zarazem pierwszy sezonu 2022. Puchar zdobyła SCM-USAMVB Timișoara, która pokonała CSM Științę Baia Mare 22:15. Baia Mare może żałować, bo zdobyła dwa ładne przyłożenia, które jednak zostały unieważnione po TMO z powodu podań do przodu. Dla ekipy z Banatu to piąty puchar w historii.

Ruszyły rozgrywki drugiego poziomu Currie Cup – First Division. W tym roku wyjątkowo interesującego, bo do 7 drużyn z Południowej Afryki (jedynych, które mogą awansować na wyższy poziom) w rozgrywkach uczestniczą trzy drużyny spoza tego kraju: zimbabwijscy Goshawks, kenijscy Simbas i gruziński Black Lion. Na szczęście harmonogram gier Gruzinów został ułożony w taki sposób, aby nie kolidował z Rugby Europe Super Cup – w weekendy półfinałów i finału Gruzini mają w Currie Cup wolne. Nie ma jednak zaplanowanego terminu jednego spotkania, pomiędzy Black Lion i kenijskimi Simbas – podobno miał się odbyć przed tygodniem, ale Simbas nie zagrali z powodów finansowych (niepokojący początek). W ten weekend Kenijczycy pauzowali, a Black Lion zmierzył się z Goshawks i pokonał ekipę z Zimbabwe 34:10. Liderem po pierwszej kolejce są Griffons, którzy rozgromili Border Bulldogs aż 106:7.

W Anglii rugbowe wydarzenie o niesamowitej tradycji – Varsity Cup czyli doroczne starcie ekip najstarszych angielskich uniwersytetów, Oxford i Cambridge. Męskie drużyny grały po raz 140. w historii (w roku, w którym mija 150 lat od pierwszego takiego spotkania) – Oxford wygrał 21:17, prowadząc do przerwy 21:0 i grając niemal cały mecz z przewagą jednego gracza (po czerwonej kartce za ohydne zagranie wspieracza Charliego Frienda, który celowo nadepnął na twarz leżącego rywala). Kobiety mierzyły się po raz 34. (pierwszy raz grały w 1988) i pierwszy raz w historii ich spotkań padł remis 10:10. Oba mecze rozegrano w świątyni angielskiego rugby, na londyńskim Twickenham.

A wspomniany tydzień temu finał madagaskarskiej Top20 (rozegrany na niepowtarzalnym, wypełnionym po brzegi 15-tysięcznym Stade Makis Andohatapenaka w Antananarywie) można obejrzeć w internecie: https://www.facebook.com/AdminGStar/videos/1005216790401501/.

Południowoafrykańscy Cheetahs, spragnieni gry na najwyższym poziomie, planują organizację kolejnego Free State Challenge Cup. Przedstawiciele klubu podają, że jest możliwość ściągnięcia na nią Crusaders i Toyoty Verblitz (w 2021 Cheetahs grali z Sharks i Stormers oraz Diables Barcelona i Științą Baia Mare).

Japońska liga pauzowała, ale ogłoszono, że po tym sezonie zostanie rozwiązana istniejąca od 1994 drużyna Munakata Blues, należąca do firmy Sanix, która postanowiła przestać ją finansować. Drużyna miała swoje wielkie chwile, ale po odejściu jej założyciela, prezesa firmy Shinichi Munemasy, podupadła i w tym sezonie grała w League Three.

Niedawno pojawiła się informacja, że Stany Zjednoczone mają duże szanse na przeprowadzenie dwóch Pucharów Świata z rzędu: męskiego w 2031 i kobiecego w 2033. Teraz zanosi się na to, że w podobnej sytuacji będzie Australia – już wcześniej ogłoszono, że jest preferowanym kandydatem do organizacji męskiego turnieju w 2027, a za moment World Rugby podobno ogłosi taką samą decyzję w odniesieniu do kobiecego planowanego na 2029.

Kolejny talent do trzeciej linii młyna rodzi się w Irlandii – najlepszym graczem młodzieżowego Pucharu Sześciu Narodów ogłoszono wiązacza reprezentacji Irlandii, Jamesa Culhane’a. W najlepszej piętnastce imprezy jest jeszcze trzech jego kolegów z kadry, aż ośmiu Francuzów, oraz po dwóch Anglików i Włochów (tak, w sumie szesnastu, bo wyróżniono dwóch zawodników na pozycji nr 4).

W Anglii w środku tygodnia odbywały się mecze Premiership Cup. Więcej uwagi niż wyniki przyciągnął występ w barwach Harlequins byłego gracza NFL, Christiana Scotlanda-Williamsona.

Prasa francuska podała, że Bernard Laporte nie będzie się po raz trzeci ubiegał o fotel prezesa tamtejszej federacji (zajmuje go od 2016). Do wyborów pozostały jeszcze 2 lata, a w międzyczasie (we wrześniu) czeka go proces o korupcję i nadużycia.

Z wieści transferowych:

  • potwierdziło się odejście po sezonie Damiana de Allende z Munsteru – Południowoafrykańczyk zapowiedział, że nie pozostanie w Europie, więc pojawiają się spekulacje o jego powrocie do Japonii;
  • zakończenie kariery ze skutkiem natychmiastowym ogłosił reprezentant Walii i srebrny medalista z Rio de Janeiro, James Davies ze Scarlets – powodem są obawy o zdrowie związane ze skutkami poważnego wstrząśnienia mózgu. Swoją drogą, cała uniwersytecka drużyna Oksfordu zdecydowała się zapisać swoje mózgi na rzecz organizacji zajmującej się skutkami urazów głowy u sportowców;
  • podobno przedłużenie kontraktu o kolejny rok z Tulonem rozważa 38-letnia włoska legenda rugby, Sergio Parisse. Czyżby chodził mu po głowie występ na jeszcze jednym Pucharze Świata?

W Anglii zmarła 20-letnia Maddy Lawrence, rugbystka jednej z uniwersyteckich drużyn z Bristolu. W wyniku kontuzji odniesionej na boisku trafiła do szpitala, gdzie doszło do infekcji.

Polacy za granicą

Wieści o naszych reprezentantach z lig zagranicznych – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Ross Cooke (Tynedale – National League 2): cały mecz przeciwko Rotherham Titans, przegrany 31:47. Tynedale jest na ósmym miejscu w lidze;
  • Sam Stelmaszek (Macclesfield – North Premier): od pierwszej minuty przeciwko Rossendale, mecz wygrany 55:28. Stelmaszek wyróżniał się na boisku i zdobył jedno z przyłożeń. Macclesfield jest siódme w tabeli;
  • Grzegorz Szczepański (Bridgnorth – Midlands Premier): cały mecz przeciwko Sandbach, wygrany 29:26. Szczepański zdobył przyłożenie w 25. minucie (tu zdaje się uchwycony ułamek sekundy wcześniej), a Bridgnorth zajmuje czwartą lokatę w lidze.

Francja:

  • Mateusz Bartoszek (Bassin d’Arcachon – Fédérale 1, grupa 1): cały mecz przeciwko Niort, przegrany 26:31 (po karnym przyłożeniu w ostatnich minutach). Mimo porażki, dzięki punktowi bonusowemu RCBA awansowało o jedno oczko, na siódme miejsce;
  • Kamil Bobryk (Vienne – Fédérale 1, grupa 2): z ławki rezerwowych w meczu ze Stade Métropolitain, przegranym 13:27 (a tak wyglądał plakat meczowy). Po porażce Vienne spadło z długo zajmowanego drugiego miejsca w lidze na czwarte;
  • Tomasz Hebda (Lourdes – Fédérale 2, grupa 6): z ławki rezerwowych w meczu przeciwko Saint Girons, przegranym 18:39. Lourdes jest na dziewiątym miejscu w lidze;
  • Aleksander Nowicki (Hyères-Carqueiranne-La Crau – Fédérale 1, grupa 2): od początku meczu przez 57 minut na boisku przeciwko Beaune, w meczu wygranym 34:12. Nowicki był jednym z najlepszych zawodników na boisku. To osiemnaste zwycięstwo RCHCC w 20. spotkaniu i pewne prowadzenie w lidze (na dwie kolejki przed końcem 22 punkty przewagi nad drugą drużyną).

Szkocja:

  • Craig Bachurzewski (Biggar – National League Division 1): od pierwszej minuty w meczu z Boroughmuir, 38:14. Biggar na trzy mecze przed końcem sezonu ligowego jest trzecie w tabeli, ze stratą 4 punktów do liderującej Gali, z którą zmierzy się za tydzień;
  • Daniel Tomanek (Stirling Wolves – National League Division 1): z ławki rezerwowych w meczu przeciwko Cartha Queens Park, zremisowanym 43:43. Wolves pozostają na dziewiątym miejscu w lidze.

Szwajcaria:

  • Kacper Ławski i Patryk Reksulak (Yverdon – LNA): obaj od początku na boisku w meczu z Nyon, wygranym 35:3. Ławski zdobył trzecie przyłożenie dla Yverdon, które jest liderem ligi z 6 punktami przewagi nad kolejną drużyną.

Walia:

  • Jakub Małecki (Burry Port – National League 2 West): z ławki rezerwowych w meczu z Nantgaredig, wygranym 22:16. Burry Port jest wiceliderem swojej ligi, ale do lidera traci tylko 2 punkty, a ma 3 spotkania rozegrane mniej.

Zapowiedzi

Główny punkt kolejnego weekendu to oczywiście sobotni mecz reprezentacji Polski przeciwko Litwie, który może nam dać awans do Rugby Europe Championship (jeśli mocno się postaramy). Poza tym jeszcze cztery oficjalne starcia międzynarodowe: trzy kolejne mecze Pucharu Sześciu Narodów kobiet oraz spotkanie Chorwacji z Izraelem w RE Conference 1.

W kraju z powodu przerwy na reprezentację pauzuje Ekstraliga, ale odbędą się mecze I i II ligi (w tej ostatniej powrót po zimowej przerwie), a także piąty turniej mistrzostw Polski kobiecych siódemek. Poza tym grać mają piętnastki kadetów.

Pauzują ligi europejskie, odbędą się za to europejskie puchary. W tym bardziej prestiżowym, Champions Cup, pierwsza runda 1/8 finału – a pary bez wyjątku ciekawe (Connacht – Leinster, Bordeaux – La Rochelle, Sale Sharks – Bristol Bears, Tuluza – Ulster, Exeter Chiefs – Munster, Stade Français – Racing 92, Montepellier – Harlequins i Clermont – Leicester Tigers). W tym słabszym, Challenge Cup, ostatnia runda meczów grupowych.

Na antypodach ósma kolejka Super Rugby Pacific, a tu m.in. starcia Hurricanes z Crusaders i Chiefs z Blues.

No i wraca World Rugby Sevens Series – męskim turniejem w Singapurze.

1 komentarz do “Zima wiosną”

Dodaj komentarz