Marcus Smith najlepszy, ale przegrywa

Trzeci weekend tego sezonu europejskich pucharów, mimo dziwacznego formatu, dostarczył sporo emocji. Nie brakło ich zwłaszcza w pojedynkach La Rochelle z Ulsterem (gdzie wiatr i deszcz utrudniał punktowanie jak tylko się dało) oraz Racingu 92 z Harlequins (który dla odmiany pełen był efektownych akcji). Warto zwrócić też uwagę na komplet wygranych w pucharach drużyn z Walii.

Heineken Champions Cup

Za nami trzecia, przedostatnia kolejka fazy grupowej europejskich pucharów. Na jeden z hitów tej kolejki zapowiadał się mecz Sale Sharks z Tuluzą – starcie wicelidera Premiership z liderem Top 14. W starciu na francuskiej ziemi wysokie zwycięstwo odnieśli gospodarze i teraz ekipa z Manchesteru liczyła na rewanż. Mecz jednak nie poszedł po jej myśli. Co prawda w pierwszej połowie jedyne przyłożenie zdobyli Sharks i prowadzili do przerwy 5:3, jednak ponieśli w tej części spotkania poważne straty personalne: już w pierwszej akcji po zderzeniu głowami musieli zostać zmienieni obaj jej filarzy, a po 20 minutach gry czerwoną kartkę za brzydkie czyszczenie zobaczył wspieracz Jasper Wiese. W tej sytuacji w drugiej połowie przewaga Tuluzy była coraz bardziej widoczna. Początkowo Francuzi punktowali tylko z karnych Melvyna Jamineta (w sumie 17 punktów), ale pod koniec dorzucili dwa przyłożenia i wygrali 27:5.

Podobnie jak Tuluza niepokonany pozostaje drugi z wielkich faworytów Champions Cup, irlandzki Leinster. Też w ten weekend grał na wyjeździe w Anglii, a jego przeciwnikiem był Gloucester. Tu jednak żadnych wątpliwości nie było już od początku meczu. Po 10 minutach Irlandczycy prowadzili 14:0, do przerwy mieli na koncie punkt bonusowy za cztery przyłożenia, a wygrali ostatecznie aż 49:14. Co prawda w obu połowach stracili po karnym przyłożeniu, ale zdobywali przyłożenia nawet w dwóch okresach 10-minutowych osłabień z powodu żółtych kartek zaliczonych przy tych okazjach. Wyjątkowy jubileusz miał Cian Healy – filar Leinsteru został piątym zawodnikiem w historii Champions Cup, który zagrał w nim 100 spotkań (rekordzistą ze 110 występami na koncie jest inny Irlandczyk, obecnie trener francuskiego La Rochelle, Ronan O’Gara).

O’Gara po tym weekendzie też ma prawo do dobrego humoru – prowadzona przez niego drużyna również zaliczyła trzecie zwycięstwo do kompletu, wygrywając z trudnym przeciwnikiem, irlandzkim Ulsterem. Tu emocje były aż do końca, ale punktów jak na lekarstwo. Mecz toczył się w fatalnych warunkach atmosferycznych (deszcz i wiatr), w efekcie sporo było w grze obu drużyn błędów i marnowanych okazji (szczególnie w wykonaniu Ulsteru, który miał przewagę w pierwszej połowie). Pudłowali tez kopacze z podstawek i do przerwy był remis 0:0. Dopiero w 63. minucie meczu pojawiły się pierwsze punkty na tablicy wyników – Nathan Doak dał prowadzenie gospodarzom z karnego. I ten wynik utrzymał się niemal do końca. Niemal, bo w ostatniej akcji meczu losy spotkania odwrócili goście – przyłożenie rezerwowego filara Joela Sclaviego dało zwycięstwo La Rochelle 7:3.

Czerwona kartka z pierwszej połowy nie pomogła Sale Sharks, natomiast identyczne zdarzenie w meczu Munsteru z Northampton Saints nie przeszkodziło Irlandczykom w odniesieniu zwycięstwa – po zaciętym spotkaniu wygrali 27:23. Munster, choć w 22. minucie meczu stracił z czerwoną kartką rwacza Jacka O’Donoghue, po pierwszej połowie prowadził 24:0 (dwa przyłożenia Gavina Coombesa i jedno odesłanego z boiska O’Donoghue, tuż przed czerwoną kartką, zresztą po asyście Coombesa). Wypracowana w ten sposób przewaga wystarczyła Munsterowi do zwycięstwa, choć Saints po przerwie wykorzystali liczebną przewagę i już po kwadransie drugiej połowy zredukowali stratę do 7 punktów. W końcówce jednak tylko dwukrotnie zapunktowali z karnych (kto wie, czy nie wywalczyliby remisu, gdyby ostatniego z nich nie kopali na słupy – pozostały dwie minuty, ale po restarcie gry nie odzyskali już piłki).

Pokaz siły dali Saracens, którzy wygrali z Lyonem 48:28 mimo braku zawieszonego Owena Farrella. Choć Lyon zdobył w tym meczu cztery przyłożenia, to zanim zaliczył pierwsze z nich Anglicy prowadzili już 26:0. Punktowanie dla londyńczyków zaczął Alex Lozowski, a potem w ciągu paru minut (od 16. do 23.) hat-trick przyłożeń zaliczył obrońca Elliot Daly (oto pierwsze z nich: https://twitter.com/i/status/1614360101384785920). Francuzi dzięki przyłożeniu zmniejszyli odrobinę stratę, ale Saracens dalej dominowali i zaliczyli dwa kolejne przyłożenia. Do przerwy prowadzili już 38:14. Po przerwie Lyon zaczął grę od przyłożenia, dorzucił potem kolejne, ale Saracens wciąż mieli 13 punktów straty i nie oddali ich aż do końca – co więcej, w ostatniej akcji meczu, po maulu dorzucili siódme przyłożenie.

A na koniec kolejki mieliśmy chyba największy dreszczowiec kolejki. Zafundowali go kibicom gracze Racingu 92 i Harlequins. Do składu tych ostatnich wrócił po kontuzji Marcus Smith i został wybrany najlepszym graczem meczu. Jednak jego fantastyczne przełamania linii obrony do zwycięstwa nie wystarczyły – to Racing wygrał 30:29. Do przerwy w tym meczu było 14:3, choć wynik mógł być inny (Smith nie trafił dalekiego karnego, a przyłożenie Aarona Morrisa dla londyńczyków zostało odwołane po TMO). Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza – od szybkiego przyłożenia paryżan, którzy prowadzili po nim już 21:3. Chwilę potem jednak goście odpowiedzieli – co prawda raz Racing się uratował przed niemal pewnym przyłożeniem, ale potem Danny Care oszukał obronę gospodarzy. Moment później Racing był bliski punktów, ale nic z tego nie wyszło, a po paru minutach Smith błysnął niesamowitym przełamaniem i zrobiło się tylko 21:17. Nadzieje londyńczyków na wygraną pewnie zmalały po dwóch żółtych kartkach i karnym Finna Russella – ale kilka minut gry w trzynastkę przetrwali, a gdy mieli tylko jednego zawodnika na boisku mniej Cadan Murley znowu pięknie popędził prawym skrzydłem i było 24:22 (Smith nie trafił podwyższenia). Na 10 minut przed końcem Racing odskoczył po kolejnym karnym, ale zaraz potem wpadł w kłopoty: Quins przyciskali, a paryżanie zbierali żółte kartki – w ciągu pięciu minut aż trzy, a ostatnia, Finna Russella, kosztowała ich karne przyłożenie. Londyńczycy wyszli pierwszy raz w tym meczu na prowadzenie (27:29), ale zaledwie na moment – zaraz po wznowieniu popełnili fatalny błąd, który kosztował ich trzy punkty z karnego. Racing znów był na prowadzeniu i choć miał na murawie aż trzech graczy mniej od gości, przetrwał, wygrywając m.im. aut z wrzutem rywali. Co za mecz, co za emocje…

Poza tym:

  • Clermont przegrał z Leicester Tigers 29:44 (Anglicy, mający kłopoty w rodzimej lidze, w Champions Cup wygrywają mecz za meczem i mają komplet zwycięstw na koncie; w sumie padło aż dziewięć przyłożeń, a Tigers byli cały mecz na prowadzeniu, choć był moment w końcówce, gdy ich przewaga mocno stopniała – m.in. dzięki temu przyłożeniu Paula Jedrasiaka: https://twitter.com/i/status/1614009998434238464);
  • pewną wygraną, także trzecią do kompletu, odnieśli na własnym boisku południowoafrykańscy Sharks, którzy rozgromili Bordeaux 32:3 (Francuzi w tym meczu zaliczyli więcej żółtych kartek niż punktów – aż cztery i w obu połowach po kilka minut zostawali na boisku w trzynastkę);
  • w Południowej Afryce polegli też Exeter Chiefs – Bulls wygrali z nimi 39:28 (aż 10 przyłożeń, a o zwycięstwie gospodarzy zdecydowały dwa przyłożenia na początku drugiej połowy i zaliczona przez Henry’ego Slade’a chwilę potem czerwona kartka; swoją drogą chwilę wcześniej z kontuzją zszedł z boiska sędzia Mathieu Raynal, a czerwona kartka Slade’a jest mocno kontrowersyjna – jeśli jednak zostanie zawieszony, kłopot będzie mieć Steve Borthwick);
  • najjaśniejszym punktem świetnego weekendu walijskich drużyn w europejskich pucharach była wygrana Ospreys nad mistrzem Francji, Montpellier, 35:29 (drugi raz w tym sezonie i to pomimo tego, że Francuzi zdobyli w tym zaciętym meczu więcej przyłożeń; warto rzucić okiem na to przyłożenie Walijczyków po akcji rozpoczętej kopem Justina Tipurica: https://twitter.com/i/status/1614376308854882306);
  • Castres uległo Edynburgowi 21:34 (na początku meczu Castres zbudowało przewagę, wykorzystując żółte kartki rywali – jednak w drugiej połowie nie zdobyło już ani jednego punktu);
  • London Irish przegrało 14:28 ze Stormers (zwycięstwo ekipy z Południowej Afryki jest wyjątkowo niskie, zważywszy na okoliczności – gracze z Londynu zobaczyli dwie czerwone karki, w efekcie czego większość meczu grali w trzynastkę; co więcej, grając w takim osłabieniu zdobyli dwa przyłożenia).

Po fazie grupowej Champions Cup tylko 4 spośród 24 drużyn pozostaną z niczym: 16 awansuje do fazy play-off, kolejne 4 zaś trafią do play-off w mniej prestiżowym Challenge Cup. Póki co awans do 1/16 finału Champions Cup zapewniło sobie osiem drużyn. W grupie A są to Leinster, Sharks, Saracens, Exeter Chiefs i Edynburg. O kolejne trzy miejsca będzie konkurować za tydzień aż sześć drużyn. W grupie B pewne awansu są Tuluza, La Rochelle i Leicester Tigers. O kolejne pięć miejsc zawalczy siedem ekip.

European Rugby Challenge Cup

W trzeciej rundzie European Rugby Challange Cup zwracał uwagę mecz wicelidera Top 14, Stade Français z południowoafrykańskimi Lions. W pierwszej połowie przewagę na boisku mieli goście, ale na przerwę schodzili z prowadzeniem tylko 7:0 (jedyne przyłożenie zdobył Emmanuel Tshituka po wzorowym maulu). Po przerwie Południowoafrykańczycy nie zdobyli jednak już żadnego punktu, za to posypały się dla nich żółte kartki. Okres gry w podwójnej przewadze paryżanie wykorzystali do wyjścia na prowadzenie i ostatecznie wygrali mecz 17:7.

Świetną ligową passę kontynuuje w pucharach europejskich włoski Benetton Treviso. Co prawda w meczu z Bajonną po kwadransie gry stracił pierwsze przyłożenie, jednak w końcówce pierwszej połowy zaprezentował prawdziwy Blitzkrieg – w ciągu paru minut zdobył trzy przyłożenia i wyszedł na prowadzenie 19:7. W drugiej połowie długo punkty nie padały, dopiero pod jej koniec Włosi zdobyli czwarte, bonusowe przyłożenie – ostatecznie wygrali 26:7.

Mecz Bath z Tulonem został w sobotę odwołany z powodu obfitych opadów deszczu na The Rec, w wyniku których na boisku grać się nie dało. Przeniesiono go na niedzielę do Gloucesteru. Francuzi zaczęli spotkanie od mocnego akcentu – karnego przyłożenia na samym starcie, a 10 minut później prowadzili już 12:3. Do przerwy było 15:8, a po niej Bath miał przewagę, której jednak nie zdołał wykorzystać. Za to po 20 minutach gry prowadzenie Tulonu podwyższył Cheslin Kolbe. Co prawda Anglicy znów zmniejszyli dystans, ale ostatecznie wyszli z tego meczu nawet bez defensywnego bonusu – czwarte przyłożenie Tulonu w ostatniej akcji meczu dało Francuzom zwycięstwo 35:23.

Poza tym:

  • Pau przegrali z Dragons 15:21 (dla Walijczyków to pierwsza wygrana w pucharach od trzech lat; ozdobą meczu było jednak przyłożenie Francuzów – świetny początek akcji w wykonaniu Théo Attissogbe, który przełamał cztery szarże, a przy piątej świetnie podał na offloadzie: https://twitter.com/i/status/1614007045220597762);
  • Scarlets pokonali Cheetahs 20:17 (kluczowy był Leigh Halfpenny – 10 punktów z podstawki i asysta przy jednym z dwóch przyłożeń drużyny, także zresztą nogą; Scarlets przed tym meczem byli jedyną drużyną w grupie B z kompletem zwycięstw i status ten zachowali);
  • Connacht odniósł swoje trzecie zwycięstwo w pucharach, wygrywając z Brive 61:5 (prawdziwy pogrom ekipy z Francji, koncentrującej się jednak na obronie miejsca w Top 14; aż 9 przyłożeń Irlandczyków, w tym 3 w wykonaniu skrzydłowego Alexa Woottona – m.in. w takim stylu: https://twitter.com/i/status/1614335794289967108);
  • Zebre Parma uległo Bristol Bears 11:34 (Włosi prowadzili do przerwy 6:0, ale po przerwie stracili sześć przyłożeń, z czego cztery w ostatnim kwadransie gry – w 65. minucie gospodarze jeszcze prowadzili 11:10);
  • Perpignan uległ Glasgow Warriors 26:40 (mimo świetnego początku – dwa przyłożenia w ciągu pierwszych dziesięciu minut – i aż trzech żółtych kartek dla zawodników szkockiej drużyny);
  • Cardiff dopełniło kompletu walijskich wiktorii w europejskich pucharach wygrywając aż 42:10 z Newcastle Falcons (jeden z graczy angielskiej drużyny zobaczył pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę, ale niewiele zmieniła ona obraz meczu – Walijczycy prowadzili wówczas już 26:0).

W grupie A mamy pięć drużyn pewnych awansu – Cardiff, Tulon, Connacht, Bristol Bears i Glasgow Warriors, wszystkie z kompletem trzech zwycięstw. O ostatnie miejsce premiowane awansem powalczy w ostatniej kolejce wszystkie pozostałe pięć ekip, które mają na swoim koncie po komplecie trzech porażek (m.in. Bath). W grupie B tylko Scarlets i Benetton są pewni awansu, a z kolejnych pięciu ekip odpadnie jedna (Lions, Stade Français, Dragons, Pau i Cheetahs).

Z kraju

W mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że Polki zostaną zaproszone do ostatniego turnieju kobiecego World Rugby Sevens Series w tym sezonie, jedynego rozgrywanego w Europie – zagrają 12–14 maja w Tuluzie. Tymczasem nasze reprezentantki zbierają się na wyjazd na obóz do francuskiego Marcoussis – nadal bez Karoliny Jaszczyszyn, a także bez Katarzyny Paszczyk, za to m.in. z Klaudią Respondek i Oliwią Strugińską.

Kilku dodatkowych zawodników Chris Hitt powołał do reprezentacji Polski na wyjazd do Cardiff. Wśród nich jedno nowe nazwisko: Eryk Swiech (a może Święch), który jesienią jako siedemnastolatek zadebiutował w barwach Jersey RFC i w pięciu meczach zdobył pięć przyłożeń (w lidze Counties 1 Hampshire, na siódmym angielskim poziomie ligowym).

Ze świata

W siedemnastej kolejce francuskiej drugiej ligi, Pro D2, czołówka solidarnie wygrywała. Oyonnax zachowało aż 17 punktów przewagi nad rywalami dzięki zwycięstwu nad Nevers 21:12 (wszystkie punkty z kopów – 10 karnych i 1 drop goal; zwycięstwo lidera nie przyszło łatwo, ale powiększył serię wygranych do jedenastu). W starciu dwóch drużyn walczących o miejsce w czołowej szóstce, Vannes przegrało z Agen zaledwie jednym punktem (15:16) i wypadło z miejsc promowanych awansem do play-off. Montauban, który przed tym meczem niewiele dzieliło od strefy spadkowej, dzięki przyłożeniu na sam koniec meczu pokonał Provence. W barwach Béziers (wygrana 34:10 nad Aurillac) znów przyłożenie zdobył portugalski skrzydłowy Raffaele Storti (jego kolega z kadry, Rodrigo Marta, grający w Dax, punktował z kolei na trzecim ligowym froncie i ma na swoim koncie najwięcej przyłożeń w National 1).

W angielskiej Championship znów wygrana Caldy – tym razem drużyna spod Liverpoola zwyciężyła rywala z dołu tabeli, Richmond (a wygrana była zdecydowana – już do przerwy było 24:0, a skończyło się wynikiem 27:7). Liderzy, Ealing Trailfinders, pokonali Ampthill 35:24. Najciekawiej było w spotkaniu drugiej i trzeciej drużyny w tabeli: Jersey Reds znów stracili dystans do Ealing po wyjazdowym remisie 19:19 z Coventry – i to remisie mocno szczęśliwym. Jeszcze cztery minuty przed końcem gospodarze prowadzili 19:5, ale przyłożenie z podwyższeniem, a potem karne przyłożenie uratowały dla Reds dwa punkty. Przewaga Ealing nad Jersey zwiększyła się do 5 punktów, a z kolei Jersey wyprzedza o osiem punktów Coventry – ta ostatnia ekipa zmarnowała chyba ostatnią szansę na włączenie się do walki o mistrzostwo ligi. Caldy przeskoczyło Richmond i awansowało na dziewiąte miejsce w lidze.

W czwartej kolejce Japan Rugby League One do wygrywania wrócił beniaminek – Mitsubishi Sagamihara Dynaboars pokonali Toshibę Brave Lupus Tokyo 23:19. Pewnie wygrywały najlepsze ekipy poprzedniego sezonu: Saitama Wild Knights pokonali Toyotę Verblitz 34:19 (dla mistrzów dwa przyłożenia zdobył najlepszy na boisku reprezentant Australii Marika Koroibete, dla gości z kolei to trzecia porażka z rzędu, na dodatek okupiona kontuzją kapitana reprezentacji Japonii Kazuki Himeno), Tokyo Sungoliath wygrali z Kobelco Kobe Steelers 39:19 a Kubota Spears z Green Rockets Tokatsu 40:7, ale najwyższą wygraną odnieśli Yokohama Canon Eagles nad Hanazono Kintetsu Liners – aż 74:7 (24 punkty Yu Tamury, a hat-trick przyłożeń zanotował Amanaki Leli Mafi). Na czele tabeli bez zmian: Wild Knights przed Spears i Sungoliath. Na końcu wciąż z kompletem porażek Shizuoka BlueRevs i Hanazono Kintetsu Liners.

Zakończyła się pierwsza faza rozgrywek holenderskiej Ereklasse. 11 drużyn rywalizowało w niej w formacie każdy z każdym, bez rewanżów. Zwraca uwagę słaba postawa ekipy, która zdobyła dwa ostatnie mistrzowskie tytuły – RC DIOK z Lejdy wygrało zaledwie jeden mecz i zajął ostatnie, jedenaste miejsce. Zastanawiałem się, czy to nie efekt oddania najlepszych graczy do Delty, ale tam jest tylko czterech zawodników z DIOK. W tej sytuacji DIOK nie ma co marzyć o obronie mistrzostwa – w drugiej fazie zagra w pięciozespołowej grupie walczącej o utrzymanie. Najlepszą drużyną sezonu zasadniczego okazało się RC 't Gooi (mistrz z 2018). Wszystkie drużyny do drugiej fazy przechodzą z połową dorobku punktowego z pierwszej fazy.

Brzydka szarża Owena Farrella z ligowego meczu przeciwko Gloucesterowi, przeoczona przez sędziego tego spotkania, została ukarana. Jednak sprawa wzbudziła sporo kontrowersji. Panel dyscyplinarny RFU zadbał o to, aby nie rzucać zanadto kłód pod nóg Steve’owi Borthwickowi: choć przewinienie „wycenione” jest na sześć tygodni zawieszenia, Farrellowi obniżono ten wymiar do czterech, a na dodatek z ostatniego tygodnia może się wymigać biorąc udział w kursie doskonalącym techniki szarży. Cóż, trudno uwierzyć, aby z tego kursu wyszedł odmieniony. I choć jego szarża nie była najbrzydszą nawet z tych z ostatniego tygodnia, tylko czterotygodniowe zawieszenie wobec historii niesławnych szarż Farrella brzmi dość dziwnie, a uzasadnienie skrócenia kary, delikatnie mówiąc, jest wątpliwe (tak po prostu – za dobre zachowanie podczas procesu dyscyplinarnego). W efekcie Farrell będzie ma szansę zagrać w Pucharze Sześciu Narodów już począwszy od pierwszej kolejki. Co ciekawe, mogłoby to się zmienić, gdyby Farrell dostał powołanie na zgrupowanie kadry zaczynające się w ten trzeci weekend kary (ta ligowa kolejka ma się odbyć bez reprezentantów) – ponieważ wtedy i tak nie mógłby zagrać w ligowym meczu, ostatni weekend kary przeniósłby się na mecz reprezentacji. Jednak RFU ponoć już zadbało o to, aby do takiej sytuacji nie doszło…

Całkowicie oszczędzono natomiast Manu Tuilagiego mimo znacznie brzydszej (może niecelowej, ale na pewno nierozważnej) szarży na Tommaso Allana. Obie decyzje są mocno krytykowane, a wielu obserwatorów wskazuje, że czynią parodię z zasad ochrony głów zawodników. A praktyka panelu RFU w zakresie skracania kar zdaje się ma niewiele wspólnego z wytycznymi World Rugby.

Znamy zestawienia turniejów World Rugby Sevens Series, które odbędą się w Hamiltonie w Nowej Zelandii za tydzień. Zaproszone do udziału drużyny niebędące stałymi uczestnikami tegorocznego cyklu to Papua-Nowa Gwinea wśród kobiet oraz Tonga wśród mężczyzn.

Z wypowiedzi Philippe Tuccelliego z Rugby Europe wynika, że trwają rozmowy na temat możliwości startu w European Rugby Challenge Cup drużyn spoza krajów Pucharu Sześciu Narodów.

Faf de Klerk został oskarżony o rasistowskie zachowania i usiłowanie zabójstwa funkcjonariusza policji w Stellenbosch. Sam de Klerk wskazał jednak, że w dacie rzekomego ataku znajdował się w Japonii.

Skład na rozgrywki Super Rugby America ogłosiła nowa drużyna – jedyna z Ameryki Północnej, American Raptors. Jest w niej sporo zawodników z Ameryki Południowej (pięciu Kolumbijczyków, którzy trafili tu z rozwiązanej kolumbijskiej ekipy w wyniku porozumienia zawartego przez Raptors z tamtejszą federacją, a także trzech Argentyńczyków, dwóch Urugwajczyków i jeden Chilijczyk).

Byron McGuigan, zawodnik Sale Sharks, który 10-krotnie reprezentował Szkocję, liczy na występ w Pucharze Świata w barwach Namibii. Ostatni raz grał dla Szkocji w 2020, urodził się w Namibii i zamierza skorzystać z prawa do birthright transfer. A Namibijczycy liczą na pierwszy wygrany mecz w historii swych występów na najważniejszej rugbowej imprezie.

Proces Mohameda Haouasa został przełożony na maj – reprezentant Francji, oskarżony w procesie karnym za bójkę i niszczenie mienia (wcześniej skazany na 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu za udział we włamaniach) nie stawił się na rozprawie usprawiedliwiając się treningami. Sąd nowy termin wyznaczył już po Pucharze Sześciu Narodów, ale za to na finiszu sezonu zasadniczego Top 14.

Zapowiadany już wcześniej serial dokumentalny realizowany przez Netflix przy okazji najbliższego Pucharu Sześciu Narodów ma doczekać się emisji w 2024.

Z wieści transferowych:

  • Tom Willis (brat Jacka Willisa, z którym razem grał w Wasps) po roku spędzonym w Bordeaux-Bègles wróci do Anglii – podpisał kontrakt z Saracens;
  • reprezentant Szkocji Murray McCallum, który z Worcester Warriors odszedł do Montauban, wraca do Edynburga;
  • prawdopodobnie Semi Radradra nie wróci do Bordeaux, mimo wielu spekulacji na ten temat (problemem jest salary cap w drużynie, która ostatnio intensywnie się zbroi – m.in. właśnie ogłoszono wzmocnienie sztabu trenerskiego o Yannicka Bru i Thibault Giraud);
  • nie potwierdziły się też plotki o możliwym transferze Malcolma Marxa z Japonii do Munsteru;
  • kolejny członek sztabu Eddiego Jonesa w reprezentacji Anglii opuści swoje stanowisko – po ogłoszeniu zatrudnienia Nicka Evansa odchodzi trener ataku Martin Gleeson;
  • Mike Foreshaw, trener obrony Sale Sharks, zostanie asystentem Warrena Gatlanda w sztabie reprezentacji Walii;
  • do sztabu trenerskiego Leicester Tigers dołączy Danny Wilson, ostatnio trener Glasgow Warriors, wcześniej trener młyna reprezentacji Szkocji.

Do poczytania: ubiegłotygodniowy sukces Caldy skłonił redakcję The Rugby Journal do umieszczenia na stronie internetowej fajnego reportażu z tego klubu, przygotowanego przy okazji awansu do Championship: https://www.therugbyjournal.com/rugby-blog/caldy. Przy okazji wrzucili też kilka innych tekstów, m.in. o rugbystach z Rumunii w 1989: https://www.therugbyjournal.com/rugby-blog/romania.

Zmarł w wieku 76 lat David Duckham, w latach 70. reprezentant Anglii (jeden z najskuteczniejszych zawodników w historii tej kadry), uczestnik British & Irish Lions z 1971 (jedyna zwycięska seria Lwów z Nową Zelandią) i zwycięstwa Barbarians nad All Blacks.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia:

Anglia:

  • Ethan Sikorski (North Walsham, National League 2 West): cały mecz przeciwko Old Albanians, przegrany 7:31. Jego ekipa zajmuje przedostatnie miejsce w lidze i w najbliższym czasie nie grozi jej ani spadek, ani awans;
  • Craig Bachurzewski (Alnwick, Regional 1 North West), który zniknął mi z radaru na całą jesień: w podstawowym składzie (przynajmniej według strony RFU – sam klub nie awizował go przed meczem) w meczu z Cleckheaton, wygranym 31:18. Alnwick jest wiceliderem ligowej tabeli.

Francja:

  • Andrzej Charlat (Nevers, Pro D2): cały mecz przeciwko Soyaux-Angoulême, wygrany 26:20. Jego ekipa pozostała na dziesiątym miejscu w lidze.

Szkocja:

  • Zenon Szwagrzak (Selkirk, Premiership): w podstawowym składzie w meczu z GHA, wygranym 21:17 Jego ekipa jest czwarta w lidze;
  • Daniel Tomanek (Stirling County, National League Division 1): w podstawowym składzie w meczu z Aberdeen Grammar, wygranym 23:12. Stirling plasuje się w środku ligowej stawki, na siódmym miejscu, ale ma jeden mecz więcej rozegrany od niemal wszystkich rywali.

Walia:

  • Jakub Małecki (Cross Keys, Championship): był zapowiedziany w podstawowym składzie na mecz z Maesteg Harlequins, ale spotkanie odwołano z powodu paskudnej pogody. Cross Keys zajmują czwarte miejsce w lidze.

Zapowiedzi

Za tydzień kończy się faza grupowa europejskich pucharów. Sporo w nich meczów między uznanymi europejskimi (i południowoafrykańskimi) firmami. Szczególnie ciekawie zapowiadają się mecze, w których będzie realna stawka, m.in. w Heineken Champions Cup Ulsteru z Sale Sharks, Tuluzy z Munsterem, Leinsteru z Racingiem 92, Lyonu z Bulls czy Harlequins z Sharks. W European Rugby Challenge Cup najciekawiej zapowiada się mecz Benettona Treviso ze Stade Français.

Oprócz tego World Rugby Sevens Series po dłuższej przerwie ląduje na antypodach – zarówno mężczyźni, jak i kobiety rozegrają swoje turnieje w nowozelandzkim Hamiltonie.

6 komentarzy do “Marcus Smith najlepszy, ale przegrywa”

  1. Dawno nie gnębiłem Was tutaj swoimi przemyslenia mi i pytaniami, więc najwyższy czas 😉

    Ciekawa jest tegoroczna edycja „Ligi Mistrzów”. Pomijając te dziwne zasady rozgrywek grupowych, które ze sprawiedliwością nie mają nic wspólnego, to same mecze dostarczają wielu emocji i stoją na wysokim poziomie. Cieszy też fakt, że kibic wreszcie może oglądać aż trzy lub cztery mecze z polskim komentarzem. Idzie to w dobrym kierunku.

    Co do debiutanta w naszej kadrze, to bardzie stawiałbym na wersję Świech. Z tym nazwiskiem już się kilkukrotnie zetknąłem. Swoją drogą dobrze byłoby aby PZR przybliżył kibicom sylwetkę przyszłego reprezentanta kraju.

    Śledzę tegoroczne rozgrywki w Ereklasse i to co dzieje się w DIOK ma wg mnie podłoże finansowe. Do tego sezonu mecze tego klubu mogliśmy śledzić na żywo w Internecie. Klub był w interakcji z kibicami, co chwilę wrzucając jakieś wywiady z zawodnikami, trenerami, fizjoterapeutami, itp. Po zdobyciu ostatniego tytułu mistrzowskiego coś się jednak popsuło. Nie wiem czy chodzi o sponsorów, dofinansowanie z miasta czy inne powody, ale klub opuściło bardzo wielu wartościowych zawodników, którzy decydowali o sile drużyny. Już nie wychodzą do kibiców, nie wrzucają filmików z treningów (może już nie trenują ;)), nie wygrywają meczów. Jak na moje oko nie ma tam kasy, ale to tylko taka obserwacja mediów społecznościowych. 😉 Ja jak zwykle kibicuję drużynie Oemoemenoe z Middelburga. Wierzę w ich szybki powrót do Ereklasse, kto wie, może kosztem DIOK, chociaż jak na razie są w połowie tabeli.

    Co do Farrella, to nawet nie chce mi się o tym gadać. Dopóki w rugby będą równi i równiejsi, to nadal ten sport będzie w cieniu innych, tych bardziej sprawiedliwych. Dopóki w kwalifikacjach do PŚ będą bić się tylko wybrani o zaledwie 8 wolnych miejsc, to kibice nie oglądający rugby na co dzień nigdy się nim nie zainteresują…To nadal sport tylko dla wybranych 🙁 Gdybym był Farrellem lub Tuilagim, to byłoby mi wstyd i nie zgodziłbym się z decyzją związku. Odbyłbym karę tak jak robią to inni.

    Chciałbym aby z rozmów o których wspomina Philippe Tuccelliego coś wyniknęło… To nienormalne, że w tym sezonie w Champions Cup występują drużyny z zaledwie czterech państw, a w Challenge Cup z pięciu. Drużyny z ostatnich miejsc swoich lig awansują do pucharów, a nawet za tych, którzy zbankrutowali nie wprowadzono ekip z innych krajów. Niech na początek będzie jedna runda eliminacji o cztery miejsca w Challegne Cup w formie dwumeczu z mistrzem jakiegoś kraju występującego ośmiozespołowym Championship z drużynami z przedostatnich i ostatnich miejsc premiowanych awansem z Top 14, Premiership, URC plus np. mistrz i wicemistrz z włoskiej Top 10. Jak żadna z tych drużyn nie awansuje do Challenge Cup, to trudno, ale trzeba dawać tym zespołowym szansę.

    Czy wiadomo w jakim kraju jest zarejestrowana American Raptors?

    Odpowiedz
    • Odnośnie Champions Cup, to pewnie mielibyśmy niewiele mniej emocji, gdyby postawili na system pucharowy od początku. Dużo się mówi o przeciążeniu graczy i mogliby w ten sposób zwolnić trzy albo dwa tygodnie. Z drugiej strony, gdyby dopuścili drużyny spoza krajów 6N, to jeden mecz to trochę mało, więc może nie żegnać się tak szybko z grupami 🙂

      Ereklasse nie śledzę na bieżąco, ale gdy nie wiadomo o co chodzi, pewnie chodzi o kasę. Mogę podpytać.

      American Raptors to drużyna ze Stanów Zjednoczonych. W MLR występowała pod nazwami Glendale Raptors, a potem Colorado Raptors i była pierwszą drużyną, która opuściła ligę (po sezonie 2020). Mówili wtedy, że ma być platformą do rugby dla zawodników z innych dyscyplin. Swoją drogą, Glendale (przedmieście Denver) to ważny ośrodek w amerykańskim rugby, tam Eagles grali ostatnie trzy domowe mecze kwalifikacji do Pucharu Świata.

      Odpowiedz
      • Nie wiedziałem, że American to ten sam zespół co Colorado 😮

        Co do Challenge Cup, to mogliby zacząć od tego. Niech będzie jeden mecz na początek. Kto wie, może ktoś inny awansuje? Potem rozgrywki grupowe lub kolejna runda play off. Od czegoś trzeba zacząć.

        Jeśli chodzi o DIOK to możesz podpytać jeśli masz dojścia to ludzi znających problem. Ciekaw jestem czy to chwilowy kryzys czy grubszy temat.

        Odpowiedz
  2. Dzięki za dobrą lekturę.
    Z wieści transferowych – zbroją się Bulls, ściągając Afrykanerów z Europy. Od nowego sezonu do Pretorii mają trafić Jannes Kirsten z Exeter i Henry Immelman z Edynburga.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz