Weekend sylwestrowy to jeden z najspokojniejszych weekendów w świecie rugby. Nie oznacza to jednak, że brakuje emocji – w ostatnich dniach grały trzy czołowe ligi europejskie, przyciągając na stadiony rzesze widzów (z 75 tys. na Twickenham na czele). Niesamowity przebieg miały zwłaszcza spotkania ligi francuskiej w Clermont i Bajonnie.
Top 14
We Francji odbyła się jedenasta kolejka Top 14.
ASM Clermont – Union Bordeaux-Bègles 35:40. Szalony mecz, trzymający w napięciu aż do końca. Na początek znów błysnęły skrzydła Bordeaux – tym razem nie Penaud czy Bielle-Biarrey, którzy w piątek odpoczywali, ale Madosha Tambwe, który zaliczył w ciągu pierwszej półgodziny dwa przyłożenia, a jego drużyna wyszła na prowadzenie 20:7. 10 minut gry z przewagą jednego zawodnika pozwoliło jednak gospodarzom zmniejszyć stratę do jednego punktu, a na kwadrans przed końcem Clermont prowadziło 32:26. W ostatnich 10 minutach mieliśmy prawdziwego rollercoastera: drużyny w tym krótkim czasie trzykrotnie zmieniały się na prowadzeniu. Bordeaux zdobyło wówczas dwa przyłożenia, drugie z nich tuż przed końcem, dzięki czemu wygrało szósty mecz z rzędu.
Aviron Bayonnais – Racing 92 27:23. Zajmujący 10. miejsce w ligowej tabeli Baskowie wciąż są niepokonani na swoim boisku (to już półtora roku) – i to mimo że właśnie grali z liderem ligi. Pierwsza połowa potoczyła się dla nich kiepsko – po wymianie karnych z początku boiska dwa przyłożenia zdobyli paryżanie (pierwsze z nich zapisał na swoje konto Henry Arundell) i Baskowie przegrywali 3:17. Wbrew pozorom, to gospodarze grali bardziej ofensywnie, ale dwa ich przyłożenia nie znalazły potwierdzenia w TMO. Po godzinie gry i kolejnej wymianie karnych wciąż przegrywali 14 punktami, ale w końcówce zaliczyli wreszcie aż trzy przyłożenia, z czego dwa w ostatnich pięciu minutach meczu, gdy grali z przewagą jednego gracza. Ostatnim, w 80 minucie, w wykonaniu Remy’ego Bageta ze sporym udziałem Camille’a Lopeza (który je także podwyższył), w nieprawdopodobny sposób przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Stade Rochelais – Stade Toulousain 29:5. Rewanż za finał ligi z poprzedniego sezonu udał się roszelczykom bardzo okazale, choć po części zawdzięczają to pewnie faktowi, że mistrzowie kraju przyjechali nad Atlantyk bez swoich gwiazd. Po kwadransie gry goście stracili karne przyłożenie i zostali na boisku w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach. Okres osłabienia przetrwali bez strat, tuż przed końcem pierwszej połowy wciąż przegrywali 7 punktami, ale w ostatnich akcjach pierwszej połowy gospodarze zdobyli dwa przyłożenia (jedno z nich padło łupem Levaniego Botii, uznanego właśnie przez autora bloga tier2rugby.blogspot.com najlepszym graczem z krajów Tier 2 w 2023 roku). Kilka minut po przerwie zrobiło się po przechwycie na połowie gości już 29:3. I choć na 20 minut przed końcem czerwoną kartkę zobaczył Thomas Lavaut, gospodarze nadal atakowali i dwukrotnie minimalne auty spowodowały, że nie uznano im przyłożeń. Tuluzańczycy honorowe przyłożenie zdobyli dopiero w ostatniej akcji spotkania, ale nie pozwoliło im ono nawet odebrać gospodarzom ofensywnego punktu bonusowego. Dla La Rochelle to cenna wygrana po serii trzech porażek (w Champions Cup i Top 14), tym bardziej, że pierwszy raz w tym sezonie w meczu ligowym zagrał dla tej drużyny jej kapitan Grégory Alldritt (zagrał ostatnie 25 minut).
Poza tym:
- Oyonnax – Section Paloise 34:13 (zwycięstwo beniaminka nad wiceliderem, po dobrej końcówce meczu i 17 punktach z kopów Domingo Miottiego; w barwach Pau debiutowała gwiazda All Blacks, Sam Whitelock, który zagrał u boku swego brata Luke’a);
- Lyon OU – Montpellier Hérault 20:18 (10 minut podwójnej przewagi gospodarze przegrali mimo przyłożenia Dawita Niniaszwiliego – goście odpowiedzieli karnym i przyłożeniem Wano Karkadze; jednak na pół godziny przed końcem to gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie i wynik dowieźli do końca, choć Louis Carbonel najpierw kopał z karnego, a na sam koniec próbował kopać z drop goala; lyończycy cierpią z powodu długiej listy kontuzjowanych);
- RC Toulon – Stade Français 19:5 (kolejna wygrana tulończyków, dla których punkty zdobywał głównie Melvyn Jaminet z kopów, a dopiero na koniec meczu przyłożeniem przypieczętował wygraną Leicester Fainga’anuku);
- Castres Olympique – USA Perpignan 13:17 (niespodzianka na koniec kolejki w sylwestrowe popołudnie; kastryjczycy prowadzili po kwadransie 10:0, m.in. dzięki przyłożeniu Santiago Araty, ale wypuścili zwycięstwo z rąk w ostatniej minucie meczu – po akcji rozpoczętej przez rywali wybronieniem młyna na własnych 5 m; dla Katalończyków to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze od niemal roku).
Racing 92 mimo przegranej utrzymał się na pierwszej pozycji w ligowej tabeli – zawdzięcza to faktowi, że przegrały także dwie kolejne ekipy. One jednak z podium spadły, zastąpione na nim przez Bordeaux i Tulon. Na dole tabeli znów powiększył się dystans między ostatnim Montpellier a rywalami – wygrana Perpignan pozwoliła katalończykom odskoczyć na pięć punktów.
LNR ukarało dwa kluby, Tulon i Tuluzę, grzywnami (odpowiednio 50 i 70 tys. euro, ta druga w zawieszeniu) za nieprawidłowości w zakresie gospodarki finansowej – źródłem problemu ma być brak przejrzystości związany z transferem między klubami Cheslina Kolbego (Tulon miał zapłacić 1,8 mln euro odstępnego).
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Racing 92 | 11 | 35 |
2. ↑↑ | Union Bordeaux-Bègles | 11 | 32 |
3. ↑↑ | RC Toulon | 11 | 32 |
4. ↓↓ | Section Paloise | 11 | 31 |
5. ↓↓ | Stade Français | 11 | 31 |
6. | Castres Olympique | 11 | 29 |
7. | Stade Toulousain | 11 | 27 |
8. ↑ | Stade Rochelais | 11 | 26 |
9. ↓ | ASM Clermont | 11 | 24 |
10. | Aviron Bayonnais | 11 | 23 |
11. | Oyonnax | 11 | 20 |
12. | Lyon OU | 11 | 20 |
13. | USA Perpignan | 11 | 17 |
14. | Montpellier Hérault | 11 | 12 |
Pro D2 nadal odpoczywało.
United Rugby Championship
Pierwsze rugbowe atrakcje w ostatnim tygodniu 2023 mieliśmy już we wtorek – w URC rozegrano trzy spotkania ósmej kolejki, rozpoczętej w przedświąteczny weekend (pozostały jeszcze jedne z południowafrykańskich derbów, które odbędą się 6 stycznia).
Munster – Leinster 3:9. Irlandzki klasyk nieco zawiódł. W rozgrywanym w trudnych warunkach atmosferycznych spotkaniu nie tylko niewiele było ładnych akcji, ale nawet i z kopów z podstawki punkty zdobywało się obu drużynom niełatwo. Dominowała obrona i obie ekipy stosunkowo rzadko gościły pod linią punktową rywali – a jeśli już to im się udało, to bez efektu. W obu drużynach trenerzy dali szansę na niektórych pozycjach zmiennikom, a Munster już na starcie spotkania stracił kontuzjowanego młynarza. W pierwszej połowie przeważali goście (gospodarze wyprowadzili bodaj jedną groźniejszą akcję), którzy po dwóch karnych Harry’ego Byrne’a w pierwszym kwadransie wyszli na prowadzenie 6:0. Po przerwie Munster rzucił się do ataku, ale 10 minut naporu dało efekt tylko w postaci trzech punktów Crowley’a (wcześniej z podstawki chybił). Potem znów Leinster miał szanse na podniesienie wyniku, ale z kolei Byrne pudłował. Dopiero na sam koniec meczu, po dłuższej akcji pod polem punktowym Munsteru, wykorzystał kolejnego karnego tuż sprzed słupów, którym zakończył mecz. To było pierwsze spotkanie w tym sezonie URC, w którym nie padło ani jedno przyłożenie – i pod tym względem spory kontrast do dwóch pozostałych wtorkowych meczów, które odbyły się w Walii. A dla Leinsteru to było drugie zwycięstwo nad odwiecznym rywalem w tym sezonie.
Poza tym:
- Cardiff – Dragons 55:21 (prawdziwy walec przejechał się po ekipie z Newport – na pierwsze przyłożenie gospodarzy Dragons jeszcze odpowiedzieli własnym, ale w pierwszej połowie stracili sześć kolejnych, a w sumie Cardiff zatrzymało się na dziewięciu);
- Scarlets – Ospreys 11:25 (tu dla odmiany do przerwy było 0:0; drugą połowę od przyłożenia zaczęli Scarlets, ale potem na prowadzenie wyszli goście – i choć walka o zwycięstwo toczyła się do końca, przeważyli; dla zwycięzców to pierwszy od 10 lat sezon, w którym dwukrotnie pokonali swoich rywali z zachodniej Walii).
Stormers – Sharks 16:15. Z dziewiątej rundy URC w piątek i sobotę zobaczyliśmy tylko trzy mecze. Znów derbowe, a w Południowej Afryce kolejny już w tym sezonie derbowy pojedynek padł łupem kapsztadzkich Stormers. Tym razem mieli na przeciwko siebie naszpikowanych Springbokami Sharks (choć bez Ebena Etzebetha, który z powodów problemów z brzuchem nie trenował od kilku dni, ma jednak szybko wrócić do składu), a mimo to zdołali urwać skromne, jednopunktowe zwycięstwo – głównie dzięki skuteczności z kopów Manniego Libboka, który zdobył w ten sposób 11 punktów. Sharks walczyli do końca o odrobienie jednopunktowej straty, ale w końcówce bliżej kolejnego przyłożenia byli jednak Stormers, którym udało się zachować wygraną.
Poza tym:
- Edinburgh – Glasgow Warriors 19:14 (po emocjonującym pojedynku w obecności blisko 38 tys. widzów udany rewanż ekipy ze stolicy Szkocji za porażkę sprzed tygodnia, rozstrzygnięty krótko przed końcem przyłożeniem najlepszego na boisku Duhana van der Merve po 80-metrowym rajdzie; 1872 Cup pozostaje jednak na kolejny rok w rękach graczy z Glasgow, ale zostało to okupione kontuzją Rory’ego Darge’a);
- Benetton Treviso – Zebre Parma 36:14 (parmeńczycy w rewanżowych derbach Włoch mieli znacznie mniej do powiedzenia niż przed tygodniem i tym razem wyraźnie przegrali, tracąc aż sześć przyłożeń – a Benetton umocnił się w czołówce ligowej tabeli).
Cztery kolejne mecze dziewiątej rundy przewidziano na noworoczne popołudnie/wieczór, a ostatni, drugie południowoafrykańskie derby, na koniec stycznia.
Tabela nieco zakręcona z uwagi na nierówną liczbę rozegranych spotkań, ale czołowa trójka nawet po jutrzejszym wieczorze pozostanie bez zmian – prowadzi Leinster przed Benettonem (to na pewno wciąż niespodzianka) i Glasgow Warriors. Wysoko też druga szkocka drużyna (Edynburg na ten moment czwarty). Komplet ekip walijskich wciąż w dolnej połówce tabeli.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. ↑ | Leinster | 8 | 33 |
2. ↑ | Benetton Treviso | 9 | 32 |
3. ↓↓ | Glasgow Warriors | 9 | 31 |
4. ↑↑↑ | Edinburgh | 9 | 26 |
5. ↓ | Bulls | 8 | 26 |
6. ↑↑ | Stormers | 9 | 26 |
7. ↓↓ | Ulster | 8 | 24 |
8. ↓↓ | Munster | 8 | 24 |
9. ↑↑ | Ospreys | 8 | 20 |
10. ↓ | Connacht | 8 | 20 |
11. ↑ | Cardiff | 8 | 20 |
12. ↓↓ | Lions | 7 | 19 |
13. | Zebre Parma | 9 | 12 |
14. | Scarlets | 8 | 11 |
15. | Sharks | 8 | 8 |
16. | Dragons | 8 | 6 |
Premiership
W Premiership rozegrano dziesiątą kolejkę spotkań – czyli rozpoczęto już rewanżową rundę spotkań.
Northampton Saints – Sale Sharks 21:17. Bardzo ciekawy pojedynek dwóch ekip z czołowej trójki ligowej tabeli zakończył się porażką niedawnego lidera (Sharks przez to wypadli z trójki, w której przebywali od dobrych kilku tygodni). Co prawda to oni zdobyli jedyne przyłożenie w pierwszej połowie (pod jej koniec), a na początku drugiej zwiększyli przewagę do 14 punktów. Jednak wtedy gospodarze wreszcie zaczęli punktować i Sharks nie pomógł nawet wykorzystany w międzyczasie drop goal George’a Forda – Saints w ostatniej półgodzinie zaliczyli trzy przyłożenia, co dało im zwycięstwo w spotkaniu.
Harlequins – Gloucester 32:26. Frekwencyjnym ukoronowaniem świątecznego okresu było Big Game, tradycyjnie zorganizowane przez Harlequins na Twickenham, które przyciągnęło ponad 75 tys. widzów. Quins grali z ekipą zajmującą przedostatnie miejsce w tabeli i szybko wyszli na prowadzenie – w pierwszej połowie zaliczyli trzy przyłożenia i choć Marcus Smith chybił wszystkie podwyższenia (nie przeszkodziło mu to w otrzymaniu tytułu najlepszego gracza meczu), do przerwy wygrywali 15:7. Wynik jednak mógł być inny – goście zacięcie atakowali i dwukrotnie Quins ratowali się w ostatniej chwili. Po przerwie gospodarze zwiększyli przewagę, na 10 minut przed końcem prowadzili po drop goalu Smitha już 32:14. Falcons w ostatnich minutach zmniejszyli jednak stratę dwoma przyłożeniami i do końca mogli liczyć na zwycięstwo (zwłaszcza, że w ostatnich minutach grali z przewagą jednego zawodnika), musieli się jednak zadowolić dwoma punktami bonusowymi (niewielka to pociecha przy dziewiątej porażce z rzędu). Świetnie grał m.in. weteran Danny Care, który ma na swoim koncie komplet występów w „Big Games”, problemem dla Quins jest natomiast kontuzja Joe’go Marlera. Warto zwrócić uwagę, że przed meczem mężczyzn na Twickenham zagrały też kobiety – tu dla odmiany Quins przegrały z Gloucester-Hartpury 19:31, ale pobiły (trzeci rok z rzędu) rekord liczby publiczności na klubowym meczu kobiet (ponad 16 tys. widzów).
Poza tym:
- Bristol Bears – Exeter Chiefs 14:24 (bristolczycy, choć do przerwy prowadzili wyrównany bój, stracili szansę na zwycięstwo w końcówce i mocno zmniejszyli swoje szanse na skuteczną walkę o play-off; do obejrzenia imponująca akcja młodego Immanuela Feyi-Waboso: https://twitter.com/i/status/1740839423174901939);
- Saracens – Newcastle Falcons 37:19 (po nieoczekiwanie wyrównanej pierwszej połowie, w której rywale sześciokrotnie zmieniali się na prowadzeniu i zobaczyliśmy przyłożenia m.in. Theo Dana i Adama Radwana, dwa przyłożenia Saracens w ostatnich 20 minutach przesądziły o ich zwycięstwie; w ostatniej akcji czerwoną kartkę zobaczył jednak zdobywca ostatniego przyłożenia dla londyńczyków, Mako Vunipola);
- Leicester Tigers – Bath 35:22 (znakomity pokaz siły Tigers, zwłaszcza w ciągu 20 minut pierwszej połowy, gdy zdobyli cztery przyłożenia z rzędu – a tuż po przerwie dorzucili piąte, karne, i było w zasadzie po meczu; warto jednak zwrócić uwagę, że Bath zagrało bez najlepszych zawodników; tu też tłumy, ponad 25 tys. widzów).
W tabeli wciąż zamieszanie w czołówce, gdzie różnice są niewielkie – sześć czołowych drużyn dzielą zaledwie trzy punkty. Czołówkę gonią Leicester Tigers, którym po zwycięstwie na Bath wciąż jednak brakuje do miejsc premiowanym awansem do play-off siedmiu punktów. Na dnie nadal bez wygranej Newcastle Falcons.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. ↑↑ | Northampton Saints | 10 | 34 |
2. ↑↑ | Exeter Chiefs | 10 | 33 |
3. ↓ | Sale Sharks | 10 | 32 |
4. ↓↓↓ | Bath | 10 | 32 |
5. | Saracens | 10 | 31 |
6. | Harlequins | 10 | 31 |
7. ↑ | Leicester Tigers | 10 | 25 |
8. ↓ | Bristol Bears | 10 | 21 |
9. | Gloucester | 10 | 16 |
10. | Newcastle Falcons | 10 | 4 |
Championship w ten weekend pauzowało, ale w świąteczny wtorek rozegrano ostatnie spotkanie poprzedniej kolejki. Nottingham nie wykorzystało szansy na wskoczenie na fotel lidera ligi – przegrało z Coventry 21:37 i pozostało na czwartym miejscu w tabeli, a rywale zrównali się z nimi liczbą punktów.
Z kraju
Głównie świętowaliśmy, ale trenerzy męskich kadr narodowych ogłosili nazwiska graczy powołanych na konsultacje szkoleniowe w połowie stycznia. Szczególną uwagę zwracają powołania w kadrze seniorów piętnastek, która przygotowuje się do rozpoczynającego się z początkiem lutego sezonu REC – tylko zawodnicy krajowi (najwięcej reprezentantów mają kluby z Trójmiasta, Ogniwo i Lechia) i nic nie wskazuje na kadrową rewolucję w nadchodzącym sezonie. Przeciwnie, sporo jest nazwisk, których czas na boisku powoli się kończy – oby jednak sprezentowali młodszemu pokoleniu miejsce w REC na kolejne dwa lata.
W kadrze siódemkowej (znów w bardzo szerokim składzie, niemal 30-osobowym), najwięcej graczy jest z krakowskiej Juvenii, ale znalazło się też dwóch graczy z Francji.
Ze świata
Portal planetrugby.com wybrał najlepszych zawodników (na pierwszym miejscu Ardie Savea) i najlepszą piętnastkę ubiegłego roku. Znajdziemy w niej 11 przedstawicieli półkuli południowej i czterech północnej. Zwraca uwagę obecność dwóch graczy z krajów zaliczanych do zaplecza rugbowej elity – są to reprezentujący Fidżi rwacz Levani Botia i grający dla Tonga filar Ben Tameifuna. Moją uwagę zwróciła obecność aż sześciu graczy występujących obecnie w Japan Rugby League One. Poza tym jest po czterech graczy z URC i Top 14, zaledwie jeden z Super Rugby i ani jednego z Premiership.
Botia i Tameifuna oczywiście znajdują się także w najlepszej piętnastce „narodów wschodzących”. W niej dominują jednak Portugalczycy (aż pięciu), a ponadto mamy czterech Fidżyjczyków, po dwóch Urugwajczyków i Gruzinów oraz po jednym Samoańczyku i Tongijczyku. Zwraca uwagę fakt, że aż 11 graczy z tej piętnastki gra na co dzień w ligach francuskich (z czego siedmiu w Top 14), dwóch w Anglii i tylko dwóch w drużynach lokalnych. Ten sam portal opublikował też piętnastkę „odkryć” roku – znajdziemy w niej m.in. Canana Moodiego, Jaca Morgana, a szczególnie cieszy obecność dwóch Gruzinów: Luki Matkawy i Georgiego Mamajaszwiliego (ten ostatni z Grenoble); jest też fidżyjski obrońca Ilaiasę Droasese. W tym ostatnim zestawieniu brakuje mi Sergo Abramiszwiliego ze Stade Français, ale może dlatego, że błysnął dopiero w ostatnich miesiącach.
Warren Gatland skomentował obecny obraz gry w rugby. Krytykuje tempo rozgrywania młynów (zapowiada, że Walia będzie podczas Pucharu Sześciu Narodów wywierać presję na sędziego i przeciwników szybkim ustawianiem się do tego stałego fragmentu gry) i nadużywanie kopów w grze (przywołuje przy tym przegrany przez Walię ćwierćfinał Pucharu Świata, w którym przeważała w liczbie metrów z piłką i liczbie przełamań obrony, ale przegrała w statystyce kopów w grze – i zwrócił uwagę, że w 80% pojedynków Pucharu Świata wygrywała ta drużyna, która więcej kopała, zyskując w ten sposób terytorium). Obie te praktyki powodują, że rugby jest mniej widowiskowe. Spośród proponowanych przez Gatlanda zmian w regułach gry zwraca uwagę propozycja, aby zmniejszyć liczbę zmian (tak często powtarzana), w przypadku utrzymania piłki nad linią punktową wrócić do młyna (lub wolnego) na 5 m (aby promować drużynę atakującą), a także aby reguła 50:22 działała także wtedy, gdy drużyna kopiąca piłkę wycofa ją na własną połowę lub pole 22 m. Myślę, że ta ostatnia zmiana, oprócz wpływu na taktykę, miałaby także dodatkowe zalety – ułatwiłaby ocenę sytuacji sędziom i zrozumienie reguły oglądającym.
Z kolei Wayne Barnes, który niedawno porzucił sędziowanie i odszedł na emeryturę, nawołuje do dyskusji na temat czerwonych kartek. Ich liczba w ostatnich latach znacznie wzrosła, a Barnes zwraca uwagę, że wynika to m.in. z przyspieszenia tempa gry, co powoduje, że niekiedy zawodnicy nie są w stanie uniknąć sytuacji tak surowo karanych. Zwrócił uwagę, że dwaj zawodnicy ukarani podczas finału ostatniego Pucharu Świata to jedni z najlepszych graczy na świecie, a trudno wymagać od gorszych od nich zawodników, aby lepiej szarżowali. Cóż, mi wydaje się, że tego procesu już nie cofniemy, a nauka wymaga czasu. Zagrożenie związane z urazami mózgu jest zbyt duże, aby nic z tym nie robić (choć zarówno Barnes, jak i na przykład Michael Aylwin zwracają uwagę, że nowe reguły nie obniżają częstotliwości wstrząśnień mózgu – jednak tak naprawdę efekty takich zmian będzie można ocenić dopiero z perspektywy czasu).
Nowozelandzki portal stuff.co.nz przekazał trochę plotek dotyczących rozmów na temat przyszłości Super Rugby Pacific (związanych z przygotowywanymi negocjacjami nowego kontraktu telewizyjnego w Nowej Zelandii). Wśród nich są informacje o przymiarkach do rynku amerykańskiego – i to być może nawet szerzej zakrojonych, bo rozważana jest nie tylko nowa franczyza w USA, ale także ulokowanie Moana Pasifika na Hawajach. Ponadto toczą się rozmowy na temat przywrócenia do rywalizacji argentyńskich Jaguares, a także możliwe jest przyłączenie drużyny (drużyn) z Południowej Afryki – choć raczej ulokowanej w Perth, niż w ojczyźnie. Szykowane są też zmiany organizacyjne – powołanie odrębnego podmiotu zarządzającego rozgrywkami. Nie ma natomiast mowy o poszerzeniu rozgrywek o Japonię, która skoncentrowała się na rozwoju własnej ligi zawodowej. Ale kto wie, czy spotkania towarzyskie między drużynami Super Rugby Pacific i Japan Rugby League One nie przerodzą się w coś bardziej regularnego, być może o charakterze pucharowym dla najlepszych ekip.
Jeden z szefów urugwajskiej federacji, Guzmán Barreiro, podzielił się z miejscową prasą informacjami po spotkaniu przedstawicieli federacji z dawnego Tier 2 w Australii. M.in. przekazał, że World Rugby planuje zakończyć kwalifikacje do Pucharu Świata w Australii już do końca roku 2025. To oznacza, że potrwają one niespełna dwa lata (zakładając, że ich format zostanie wkrótce ogłoszony) i że znowu tylko ograniczona liczba członków WR będzie mogła na plakatach meczowych pisać, że walczy o awans. Z drugiej strony, uczestnicy imprezy z zaplecza elity będą mieli więcej czasu na przygotowanie do niej (cóż im jednak z tego przyjdzie, skoro w 2026 nie będą mieli szansy na grę z elitą).
W ostatnich latach reprezentacja Chile i stanowiąca jej bazę zawodowa drużyna Selknam zrobiły spore postępy. W 2021 federacja planowała szeroki rozwój rugby i uczynienie zeń trzeciej co do popularności dyscypliny zespołowej w kraju. Ostatnio jednak zrobiono krok wstecz – z drugiej chilijskiej ligi wykluczono dwie drużyny tylko dlatego, że ich siedziby były oddalone zanadto od stolicy kraju (700–1000 km). Restrukturyzacja rozgrywek ma też podobno wiązać się z dalszym ograniczeniem liczby ich uczestników i liczby poziomów (obecnie jest tam sześć poziomów ligowych).
Wyjątkowy rugbowy zaszczyt we Francji (i na dodatek z odrobiną polskiego akcentu) – Frédéric Michalak znalazł się na liście osób, które zostaną jutro odznaczone najwyższym francuskim odznaczeniem, czyli Legią Honorową (V klasy). Legenda francuskiego rugby, która skończyła karierę zawodniczą w 2018, obecnie jest trenerem ataku w Racingu 92. W Wielkiej Brytanii natomiast Order Imperium Brytyjskiego I klasy (wspina się po szczeblach tej hierarchii od kilkudziesięciu lat) odbierze przewodniczący World Rugby, Bill Beaumont.
Z rynku transferowego:
- pojawiły się doniesienia o możliwym przeskoku na jeden sezon do Japan Rugby League One nowozelandzkiej gwiazdy rugby league, negocjującego właśnie z Sydney Roosters przedłużenie kontraktu Joey’a Manu.
Szponowego podsumowania roku 2023 nie będzie. Ale autorzy kanału Squidge Rugby zaprezentowali na Yoytube film z 208 najwspanialszymi rugbowymi momentami mijającego roku. Półtorej godziny frajdy, w sam raz na leniwe noworoczne popołudnie: https://youtu.be/YL_pziIA0IM.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia. Bardzo symboliczne, bo w Anglii i Francji zaczęły się przerwy świąteczne.
Walia:
- Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): wszedł na boisko w drugiej połowie meczu z Merthyr, wygranym 50:31. Ebbw Vale pozostało wiceliderem ligi.
Zapowiedzi
W tym tygodniu rugby z najwyższej półki już w Nowy Rok – cztery derbowe pojedynki dziewiątej rundy URC z irlandzkimi „interpros” Leinsteru z Ulsterem i Connachtu z Munsterem na czele. Potem URC zapada w zimowy sen, przynajmniej na północy – w weekend zobaczymy zaległe derby w Południowej Afryce, pomiędzy Sharks i Lions.
Pozostałe czołowe europejskie ligi grają w kolejny weekend. W dwunastej kolejce Top 14 wyjątkowo ciekawie zapowiadają się mecze Pau z La Rochelle, Stade Français z Clermont, Perpignan z Oyonnax czy Montpellier z Tulonem. Z kolei w jedenastej rundzie Premiership zagrają m.in. Leicester Tigers z Saracens. Po noworocznej przerwie wróci też Japan Rugby League One.
Warren Gatland ma rację co do tempa tworzenia młyna. Trwa to za długo przez co gra staje się nudna. Ciągle mówi się o przyspieszeniu gry. W ostatnim numerze „Rugby World” Ken Owens z Walii zasugerował wprowadzenie zegara tak jak jest to od niedawna przy podwyższeniu. Jestem za.
Zegar OK (ale to przecież tylko na najwyższym poziomie), ale może wypadałoby radykalnie skrócić ten czas (tak jak i na kopy). Pytanie tylko, czy to nie stałoby się w efekcie kolejnym przepisem, który nie byłby przestrzegany…