Rugbowo/sylwestrowo

Weekend sylwestrowy to jeden z najspokojniejszych weekendów w świecie rugby. Nie oznacza to jednak, że brakuje emocji – w ostatnich dniach grały trzy czołowe ligi europejskie, przyciągając na stadiony rzesze widzów (z 75 tys. na Twickenham na czele). Niesamowity przebieg miały zwłaszcza spotkania ligi francuskiej w Clermont i Bajonnie.

Top 14

We Francji odbyła się jedenasta kolejka Top 14.

ASM Clermont – Union Bordeaux-Bègles 35:40. Szalony mecz, trzymający w napięciu aż do końca. Na początek znów błysnęły skrzydła Bordeaux – tym razem nie Penaud czy Bielle-Biarrey, którzy w piątek odpoczywali, ale Madosha Tambwe, który zaliczył w ciągu pierwszej półgodziny dwa przyłożenia, a jego drużyna wyszła na prowadzenie 20:7. 10 minut gry z przewagą jednego zawodnika pozwoliło jednak gospodarzom zmniejszyć stratę do jednego punktu, a na kwadrans przed końcem Clermont prowadziło 32:26. W ostatnich 10 minutach mieliśmy prawdziwego rollercoastera: drużyny w tym krótkim czasie trzykrotnie zmieniały się na prowadzeniu. Bordeaux zdobyło wówczas dwa przyłożenia, drugie z nich tuż przed końcem, dzięki czemu wygrało szósty mecz z rzędu.

Aviron Bayonnais – Racing 92 27:23. Zajmujący 10. miejsce w ligowej tabeli Baskowie wciąż są niepokonani na swoim boisku (to już półtora roku) – i to mimo że właśnie grali z liderem ligi. Pierwsza połowa potoczyła się dla nich kiepsko – po wymianie karnych z początku boiska dwa przyłożenia zdobyli paryżanie (pierwsze z nich zapisał na swoje konto Henry Arundell) i Baskowie przegrywali 3:17. Wbrew pozorom, to gospodarze grali bardziej ofensywnie, ale dwa ich przyłożenia nie znalazły potwierdzenia w TMO. Po godzinie gry i kolejnej wymianie karnych wciąż przegrywali 14 punktami, ale w końcówce zaliczyli wreszcie aż trzy przyłożenia, z czego dwa w ostatnich pięciu minutach meczu, gdy grali z przewagą jednego gracza. Ostatnim, w 80 minucie, w wykonaniu Remy’ego Bageta ze sporym udziałem Camille’a Lopeza (który je także podwyższył), w nieprawdopodobny sposób przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Stade Rochelais – Stade Toulousain 29:5. Rewanż za finał ligi z poprzedniego sezonu udał się roszelczykom bardzo okazale, choć po części zawdzięczają to pewnie faktowi, że mistrzowie kraju przyjechali nad Atlantyk bez swoich gwiazd. Po kwadransie gry goście stracili karne przyłożenie i zostali na boisku w trzynastkę po dwóch żółtych kartkach. Okres osłabienia przetrwali bez strat, tuż przed końcem pierwszej połowy wciąż przegrywali 7 punktami, ale w ostatnich akcjach pierwszej połowy gospodarze zdobyli dwa przyłożenia (jedno z nich padło łupem Levaniego Botii, uznanego właśnie przez autora bloga tier2rugby.blogspot.com najlepszym graczem z krajów Tier 2 w 2023 roku). Kilka minut po przerwie zrobiło się po przechwycie na połowie gości już 29:3. I choć na 20 minut przed końcem czerwoną kartkę zobaczył Thomas Lavaut, gospodarze nadal atakowali i dwukrotnie minimalne auty spowodowały, że nie uznano im przyłożeń. Tuluzańczycy honorowe przyłożenie zdobyli dopiero w ostatniej akcji spotkania, ale nie pozwoliło im ono nawet odebrać gospodarzom ofensywnego punktu bonusowego. Dla La Rochelle to cenna wygrana po serii trzech porażek (w Champions Cup i Top 14), tym bardziej, że pierwszy raz w tym sezonie w meczu ligowym zagrał dla tej drużyny jej kapitan Grégory Alldritt (zagrał ostatnie 25 minut).

Poza tym:

  • Oyonnax – Section Paloise 34:13 (zwycięstwo beniaminka nad wiceliderem, po dobrej końcówce meczu i 17 punktach z kopów Domingo Miottiego; w barwach Pau debiutowała gwiazda All Blacks, Sam Whitelock, który zagrał u boku swego brata Luke’a);
  • Lyon OU – Montpellier Hérault 20:18 (10 minut podwójnej przewagi gospodarze przegrali mimo przyłożenia Dawita Niniaszwiliego – goście odpowiedzieli karnym i przyłożeniem Wano Karkadze; jednak na pół godziny przed końcem to gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie i wynik dowieźli do końca, choć Louis Carbonel najpierw kopał z karnego, a na sam koniec próbował kopać z drop goala; lyończycy cierpią z powodu długiej listy kontuzjowanych);
  • RC Toulon – Stade Français 19:5 (kolejna wygrana tulończyków, dla których punkty zdobywał głównie Melvyn Jaminet z kopów, a dopiero na koniec meczu przyłożeniem przypieczętował wygraną Leicester Fainga’anuku);
  • Castres Olympique – USA Perpignan 13:17 (niespodzianka na koniec kolejki w sylwestrowe popołudnie; kastryjczycy prowadzili po kwadransie 10:0, m.in. dzięki przyłożeniu Santiago Araty, ale wypuścili zwycięstwo z rąk w ostatniej minucie meczu – po akcji rozpoczętej przez rywali wybronieniem młyna na własnych 5 m; dla Katalończyków to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze od niemal roku).

Racing 92 mimo przegranej utrzymał się na pierwszej pozycji w ligowej tabeli – zawdzięcza to faktowi, że przegrały także dwie kolejne ekipy. One jednak z podium spadły, zastąpione na nim przez Bordeaux i Tulon. Na dole tabeli znów powiększył się dystans między ostatnim Montpellier a rywalami – wygrana Perpignan pozwoliła katalończykom odskoczyć na pięć punktów.

LNR ukarało dwa kluby, Tulon i Tuluzę, grzywnami (odpowiednio 50 i 70 tys. euro, ta druga w zawieszeniu) za nieprawidłowości w zakresie gospodarki finansowej – źródłem problemu ma być brak przejrzystości związany z transferem między klubami Cheslina Kolbego (Tulon miał zapłacić 1,8 mln euro odstępnego).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Racing 921135
2. ↑↑Union Bordeaux-Bègles1132
3. ↑↑RC Toulon1132
4. ↓↓Section Paloise1131
5. ↓↓Stade Français1131
6. Castres Olympique1129
7. Stade Toulousain1127
8. ↑Stade Rochelais1126
9. ↓ASM Clermont1124
10. Aviron Bayonnais1123
11. Oyonnax1120
12. Lyon OU1120
13. USA Perpignan1117
14. Montpellier Hérault1112

Pro D2 nadal odpoczywało.

United Rugby Championship

Pierwsze rugbowe atrakcje w ostatnim tygodniu 2023 mieliśmy już we wtorek – w URC rozegrano trzy spotkania ósmej kolejki, rozpoczętej w przedświąteczny weekend (pozostały jeszcze jedne z południowafrykańskich derbów, które odbędą się 6 stycznia).

Munster – Leinster 3:9. Irlandzki klasyk nieco zawiódł. W rozgrywanym w trudnych warunkach atmosferycznych spotkaniu nie tylko niewiele było ładnych akcji, ale nawet i z kopów z podstawki punkty zdobywało się obu drużynom niełatwo. Dominowała obrona i obie ekipy stosunkowo rzadko gościły pod linią punktową rywali – a jeśli już to im się udało, to bez efektu. W obu drużynach trenerzy dali szansę na niektórych pozycjach zmiennikom, a Munster już na starcie spotkania stracił kontuzjowanego młynarza. W pierwszej połowie przeważali goście (gospodarze wyprowadzili bodaj jedną groźniejszą akcję), którzy po dwóch karnych Harry’ego Byrne’a w pierwszym kwadransie wyszli na prowadzenie 6:0. Po przerwie Munster rzucił się do ataku, ale 10 minut naporu dało efekt tylko w postaci trzech punktów Crowley’a (wcześniej z podstawki chybił). Potem znów Leinster miał szanse na podniesienie wyniku, ale z kolei Byrne pudłował. Dopiero na sam koniec meczu, po dłuższej akcji pod polem punktowym Munsteru, wykorzystał kolejnego karnego tuż sprzed słupów, którym zakończył mecz. To było pierwsze spotkanie w tym sezonie URC, w którym nie padło ani jedno przyłożenie – i pod tym względem spory kontrast do dwóch pozostałych wtorkowych meczów, które odbyły się w Walii. A dla Leinsteru to było drugie zwycięstwo nad odwiecznym rywalem w tym sezonie.

Poza tym:

  • Cardiff – Dragons 55:21 (prawdziwy walec przejechał się po ekipie z Newport – na pierwsze przyłożenie gospodarzy Dragons jeszcze odpowiedzieli własnym, ale w pierwszej połowie stracili sześć kolejnych, a w sumie Cardiff zatrzymało się na dziewięciu);
  • Scarlets – Ospreys 11:25 (tu dla odmiany do przerwy było 0:0; drugą połowę od przyłożenia zaczęli Scarlets, ale potem na prowadzenie wyszli goście – i choć walka o zwycięstwo toczyła się do końca, przeważyli; dla zwycięzców to pierwszy od 10 lat sezon, w którym dwukrotnie pokonali swoich rywali z zachodniej Walii).

Stormers – Sharks 16:15. Z dziewiątej rundy URC w piątek i sobotę zobaczyliśmy tylko trzy mecze. Znów derbowe, a w Południowej Afryce kolejny już w tym sezonie derbowy pojedynek padł łupem kapsztadzkich Stormers. Tym razem mieli na przeciwko siebie naszpikowanych Springbokami Sharks (choć bez Ebena Etzebetha, który z powodów problemów z brzuchem nie trenował od kilku dni, ma jednak szybko wrócić do składu), a mimo to zdołali urwać skromne, jednopunktowe zwycięstwo – głównie dzięki skuteczności z kopów Manniego Libboka, który zdobył w ten sposób 11 punktów. Sharks walczyli do końca o odrobienie jednopunktowej straty, ale w końcówce bliżej kolejnego przyłożenia byli jednak Stormers, którym udało się zachować wygraną.

Poza tym:

  • Edinburgh – Glasgow Warriors 19:14 (po emocjonującym pojedynku w obecności blisko 38 tys. widzów udany rewanż ekipy ze stolicy Szkocji za porażkę sprzed tygodnia, rozstrzygnięty krótko przed końcem przyłożeniem najlepszego na boisku Duhana van der Merve po 80-metrowym rajdzie; 1872 Cup pozostaje jednak na kolejny rok w rękach graczy z Glasgow, ale zostało to okupione kontuzją Rory’ego Darge’a);
  • Benetton Treviso – Zebre Parma 36:14 (parmeńczycy w rewanżowych derbach Włoch mieli znacznie mniej do powiedzenia niż przed tygodniem i tym razem wyraźnie przegrali, tracąc aż sześć przyłożeń – a Benetton umocnił się w czołówce ligowej tabeli).

Cztery kolejne mecze dziewiątej rundy przewidziano na noworoczne popołudnie/wieczór, a ostatni, drugie południowoafrykańskie derby, na koniec stycznia.

Tabela nieco zakręcona z uwagi na nierówną liczbę rozegranych spotkań, ale czołowa trójka nawet po jutrzejszym wieczorze pozostanie bez zmian – prowadzi Leinster przed Benettonem (to na pewno wciąż niespodzianka) i Glasgow Warriors. Wysoko też druga szkocka drużyna (Edynburg na ten moment czwarty). Komplet ekip walijskich wciąż w dolnej połówce tabeli.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Leinster833
2. ↑Benetton Treviso932
3. ↓↓Glasgow Warriors931
4. ↑↑↑Edinburgh926
5. ↓Bulls826
6. ↑↑Stormers926
7. ↓↓Ulster824
8. ↓↓Munster824
9. ↑↑Ospreys820
10. ↓Connacht820
11. ↑Cardiff820
12. ↓↓Lions719
13. Zebre Parma912
14. Scarlets811
15. Sharks88
16. Dragons86

Premiership

W Premiership rozegrano dziesiątą kolejkę spotkań – czyli rozpoczęto już rewanżową rundę spotkań.

Northampton Saints – Sale Sharks 21:17. Bardzo ciekawy pojedynek dwóch ekip z czołowej trójki ligowej tabeli zakończył się porażką niedawnego lidera (Sharks przez to wypadli z trójki, w której przebywali od dobrych kilku tygodni). Co prawda to oni zdobyli jedyne przyłożenie w pierwszej połowie (pod jej koniec), a na początku drugiej zwiększyli przewagę do 14 punktów. Jednak wtedy gospodarze wreszcie zaczęli punktować i Sharks nie pomógł nawet wykorzystany w międzyczasie drop goal George’a Forda – Saints w ostatniej półgodzinie zaliczyli trzy przyłożenia, co dało im zwycięstwo w spotkaniu.

Harlequins – Gloucester 32:26. Frekwencyjnym ukoronowaniem świątecznego okresu było Big Game, tradycyjnie zorganizowane przez Harlequins na Twickenham, które przyciągnęło ponad 75 tys. widzów. Quins grali z ekipą zajmującą przedostatnie miejsce w tabeli i szybko wyszli na prowadzenie – w pierwszej połowie zaliczyli trzy przyłożenia i choć Marcus Smith chybił wszystkie podwyższenia (nie przeszkodziło mu to w otrzymaniu tytułu najlepszego gracza meczu), do przerwy wygrywali 15:7. Wynik jednak mógł być inny – goście zacięcie atakowali i dwukrotnie Quins ratowali się w ostatniej chwili. Po przerwie gospodarze zwiększyli przewagę, na 10 minut przed końcem prowadzili po drop goalu Smitha już 32:14. Falcons w ostatnich minutach zmniejszyli jednak stratę dwoma przyłożeniami i do końca mogli liczyć na zwycięstwo (zwłaszcza, że w ostatnich minutach grali z przewagą jednego zawodnika), musieli się jednak zadowolić dwoma punktami bonusowymi (niewielka to pociecha przy dziewiątej porażce z rzędu). Świetnie grał m.in. weteran Danny Care, który ma na swoim koncie komplet występów w „Big Games”, problemem dla Quins jest natomiast kontuzja Joe’go Marlera. Warto zwrócić uwagę, że przed meczem mężczyzn na Twickenham zagrały też kobiety – tu dla odmiany Quins przegrały z Gloucester-Hartpury 19:31, ale pobiły (trzeci rok z rzędu) rekord liczby publiczności na klubowym meczu kobiet (ponad 16 tys. widzów).

Poza tym:

  • Bristol Bears – Exeter Chiefs 14:24 (bristolczycy, choć do przerwy prowadzili wyrównany bój, stracili szansę na zwycięstwo w końcówce i mocno zmniejszyli swoje szanse na skuteczną walkę o play-off; do obejrzenia imponująca akcja młodego Immanuela Feyi-Waboso: https://twitter.com/i/status/1740839423174901939);
  • Saracens – Newcastle Falcons 37:19 (po nieoczekiwanie wyrównanej pierwszej połowie, w której rywale sześciokrotnie zmieniali się na prowadzeniu i zobaczyliśmy przyłożenia m.in. Theo Dana i Adama Radwana, dwa przyłożenia Saracens w ostatnich 20 minutach przesądziły o ich zwycięstwie; w ostatniej akcji czerwoną kartkę zobaczył jednak zdobywca ostatniego przyłożenia dla londyńczyków, Mako Vunipola);
  • Leicester Tigers – Bath 35:22 (znakomity pokaz siły Tigers, zwłaszcza w ciągu 20 minut pierwszej połowy, gdy zdobyli cztery przyłożenia z rzędu – a tuż po przerwie dorzucili piąte, karne, i było w zasadzie po meczu; warto jednak zwrócić uwagę, że Bath zagrało bez najlepszych zawodników; tu też tłumy, ponad 25 tys. widzów).

W tabeli wciąż zamieszanie w czołówce, gdzie różnice są niewielkie – sześć czołowych drużyn dzielą zaledwie trzy punkty. Czołówkę gonią Leicester Tigers, którym po zwycięstwie na Bath wciąż jednak brakuje do miejsc premiowanym awansem do play-off siedmiu punktów. Na dnie nadal bez wygranej Newcastle Falcons.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑↑Northampton Saints1034
2. ↑↑Exeter Chiefs1033
3. ↓Sale Sharks1032
4. ↓↓↓Bath1032
5. Saracens1031
6. Harlequins1031
7. ↑Leicester Tigers1025
8. ↓Bristol Bears1021
9. Gloucester1016
10. Newcastle Falcons104

Championship w ten weekend pauzowało, ale w świąteczny wtorek rozegrano ostatnie spotkanie poprzedniej kolejki. Nottingham nie wykorzystało szansy na wskoczenie na fotel lidera ligi – przegrało z Coventry 21:37 i pozostało na czwartym miejscu w tabeli, a rywale zrównali się z nimi liczbą punktów.

Z kraju

Głównie świętowaliśmy, ale trenerzy męskich kadr narodowych ogłosili nazwiska graczy powołanych na konsultacje szkoleniowe w połowie stycznia. Szczególną uwagę zwracają powołania w kadrze seniorów piętnastek, która przygotowuje się do rozpoczynającego się z początkiem lutego sezonu REC – tylko zawodnicy krajowi (najwięcej reprezentantów mają kluby z Trójmiasta, Ogniwo i Lechia) i nic nie wskazuje na kadrową rewolucję w nadchodzącym sezonie. Przeciwnie, sporo jest nazwisk, których czas na boisku powoli się kończy – oby jednak sprezentowali młodszemu pokoleniu miejsce w REC na kolejne dwa lata.

W kadrze siódemkowej (znów w bardzo szerokim składzie, niemal 30-osobowym), najwięcej graczy jest z krakowskiej Juvenii, ale znalazło się też dwóch graczy z Francji.

Ze świata

Portal planetrugby.com wybrał najlepszych zawodników (na pierwszym miejscu Ardie Savea) i najlepszą piętnastkę ubiegłego roku. Znajdziemy w niej 11 przedstawicieli półkuli południowej i czterech północnej. Zwraca uwagę obecność dwóch graczy z krajów zaliczanych do zaplecza rugbowej elity – są to reprezentujący Fidżi rwacz Levani Botia i grający dla Tonga filar Ben Tameifuna. Moją uwagę zwróciła obecność aż sześciu graczy występujących obecnie w Japan Rugby League One. Poza tym jest po czterech graczy z URC i Top 14, zaledwie jeden z Super Rugby i ani jednego z Premiership.

Botia i Tameifuna oczywiście znajdują się także w najlepszej piętnastce „narodów wschodzących”. W niej dominują jednak Portugalczycy (aż pięciu), a ponadto mamy czterech Fidżyjczyków, po dwóch Urugwajczyków i Gruzinów oraz po jednym Samoańczyku i Tongijczyku. Zwraca uwagę fakt, że aż 11 graczy z tej piętnastki gra na co dzień w ligach francuskich (z czego siedmiu w Top 14), dwóch w Anglii i tylko dwóch w drużynach lokalnych. Ten sam portal opublikował też piętnastkę „odkryć” roku – znajdziemy w niej m.in. Canana Moodiego, Jaca Morgana, a szczególnie cieszy obecność dwóch Gruzinów: Luki Matkawy i Georgiego Mamajaszwiliego (ten ostatni z Grenoble); jest też fidżyjski obrońca Ilaiasę Droasese. W tym ostatnim zestawieniu brakuje mi Sergo Abramiszwiliego ze Stade Français, ale może dlatego, że błysnął dopiero w ostatnich miesiącach.

Warren Gatland skomentował obecny obraz gry w rugby. Krytykuje tempo rozgrywania młynów (zapowiada, że Walia będzie podczas Pucharu Sześciu Narodów wywierać presję na sędziego i przeciwników szybkim ustawianiem się do tego stałego fragmentu gry) i nadużywanie kopów w grze (przywołuje przy tym przegrany przez Walię ćwierćfinał Pucharu Świata, w którym przeważała w liczbie metrów z piłką i liczbie przełamań obrony, ale przegrała w statystyce kopów w grze – i zwrócił uwagę, że w 80% pojedynków Pucharu Świata wygrywała ta drużyna, która więcej kopała, zyskując w ten sposób terytorium). Obie te praktyki powodują, że rugby jest mniej widowiskowe. Spośród proponowanych przez Gatlanda zmian w regułach gry zwraca uwagę propozycja, aby zmniejszyć liczbę zmian (tak często powtarzana), w przypadku utrzymania piłki nad linią punktową wrócić do młyna (lub wolnego) na 5 m (aby promować drużynę atakującą), a także aby reguła 50:22 działała także wtedy, gdy drużyna kopiąca piłkę wycofa ją na własną połowę lub pole 22 m. Myślę, że ta ostatnia zmiana, oprócz wpływu na taktykę, miałaby także dodatkowe zalety – ułatwiłaby ocenę sytuacji sędziom i zrozumienie reguły oglądającym.

Z kolei Wayne Barnes, który niedawno porzucił sędziowanie i odszedł na emeryturę, nawołuje do dyskusji na temat czerwonych kartek. Ich liczba w ostatnich latach znacznie wzrosła, a Barnes zwraca uwagę, że wynika to m.in. z przyspieszenia tempa gry, co powoduje, że niekiedy zawodnicy nie są w stanie uniknąć sytuacji tak surowo karanych. Zwrócił uwagę, że dwaj zawodnicy ukarani podczas finału ostatniego Pucharu Świata to jedni z najlepszych graczy na świecie, a trudno wymagać od gorszych od nich zawodników, aby lepiej szarżowali. Cóż, mi wydaje się, że tego procesu już nie cofniemy, a nauka wymaga czasu. Zagrożenie związane z urazami mózgu jest zbyt duże, aby nic z tym nie robić (choć zarówno Barnes, jak i na przykład Michael Aylwin zwracają uwagę, że nowe reguły nie obniżają częstotliwości wstrząśnień mózgu – jednak tak naprawdę efekty takich zmian będzie można ocenić dopiero z perspektywy czasu).

Nowozelandzki portal stuff.co.nz przekazał trochę plotek dotyczących rozmów na temat przyszłości Super Rugby Pacific (związanych z przygotowywanymi negocjacjami nowego kontraktu telewizyjnego w Nowej Zelandii). Wśród nich są informacje o przymiarkach do rynku amerykańskiego – i to być może nawet szerzej zakrojonych, bo rozważana jest nie tylko nowa franczyza w USA, ale także ulokowanie Moana Pasifika na Hawajach. Ponadto toczą się rozmowy na temat przywrócenia do rywalizacji argentyńskich Jaguares, a także możliwe jest przyłączenie drużyny (drużyn) z Południowej Afryki – choć raczej ulokowanej w Perth, niż w ojczyźnie. Szykowane są też zmiany organizacyjne – powołanie odrębnego podmiotu zarządzającego rozgrywkami. Nie ma natomiast mowy o poszerzeniu rozgrywek o Japonię, która skoncentrowała się na rozwoju własnej ligi zawodowej. Ale kto wie, czy spotkania towarzyskie między drużynami Super Rugby Pacific i Japan Rugby League One nie przerodzą się w coś bardziej regularnego, być może o charakterze pucharowym dla najlepszych ekip.

Jeden z szefów urugwajskiej federacji, Guzmán Barreiro, podzielił się z miejscową prasą informacjami po spotkaniu przedstawicieli federacji z dawnego Tier 2 w Australii. M.in. przekazał, że World Rugby planuje zakończyć kwalifikacje do Pucharu Świata w Australii już do końca roku 2025. To oznacza, że potrwają one niespełna dwa lata (zakładając, że ich format zostanie wkrótce ogłoszony) i że znowu tylko ograniczona liczba członków WR będzie mogła na plakatach meczowych pisać, że walczy o awans. Z drugiej strony, uczestnicy imprezy z zaplecza elity będą mieli więcej czasu na przygotowanie do niej (cóż im jednak z tego przyjdzie, skoro w 2026 nie będą mieli szansy na grę z elitą).

W ostatnich latach reprezentacja Chile i stanowiąca jej bazę zawodowa drużyna Selknam zrobiły spore postępy. W 2021 federacja planowała szeroki rozwój rugby i uczynienie zeń trzeciej co do popularności dyscypliny zespołowej w kraju. Ostatnio jednak zrobiono krok wstecz – z drugiej chilijskiej ligi wykluczono dwie drużyny tylko dlatego, że ich siedziby były oddalone zanadto od stolicy kraju (700–1000 km). Restrukturyzacja rozgrywek ma też podobno wiązać się z dalszym ograniczeniem liczby ich uczestników i liczby poziomów (obecnie jest tam sześć poziomów ligowych).

Wyjątkowy rugbowy zaszczyt we Francji (i na dodatek z odrobiną polskiego akcentu) – Frédéric Michalak znalazł się na liście osób, które zostaną jutro odznaczone najwyższym francuskim odznaczeniem, czyli Legią Honorową (V klasy). Legenda francuskiego rugby, która skończyła karierę zawodniczą w 2018, obecnie jest trenerem ataku w Racingu 92. W Wielkiej Brytanii natomiast Order Imperium Brytyjskiego I klasy (wspina się po szczeblach tej hierarchii od kilkudziesięciu lat) odbierze przewodniczący World Rugby, Bill Beaumont.

Z rynku transferowego:

  • pojawiły się doniesienia o możliwym przeskoku na jeden sezon do Japan Rugby League One nowozelandzkiej gwiazdy rugby league, negocjującego właśnie z Sydney Roosters przedłużenie kontraktu Joey’a Manu.

Szponowego podsumowania roku 2023 nie będzie. Ale autorzy kanału Squidge Rugby zaprezentowali na Yoytube film z 208 najwspanialszymi rugbowymi momentami mijającego roku. Półtorej godziny frajdy, w sam raz na leniwe noworoczne popołudnie: https://youtu.be/YL_pziIA0IM.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia. Bardzo symboliczne, bo w Anglii i Francji zaczęły się przerwy świąteczne.

Walia:

  • Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): wszedł na boisko w drugiej połowie meczu z Merthyr, wygranym 50:31. Ebbw Vale pozostało wiceliderem ligi.

Zapowiedzi

W tym tygodniu rugby z najwyższej półki już w Nowy Rok – cztery derbowe pojedynki dziewiątej rundy URC z irlandzkimi „interpros” Leinsteru z Ulsterem i Connachtu z Munsterem na czele. Potem URC zapada w zimowy sen, przynajmniej na północy – w weekend zobaczymy zaległe derby w Południowej Afryce, pomiędzy Sharks i Lions.

Pozostałe czołowe europejskie ligi grają w kolejny weekend. W dwunastej kolejce Top 14 wyjątkowo ciekawie zapowiadają się mecze Pau z La Rochelle, Stade Français z Clermont, Perpignan z Oyonnax czy Montpellier z Tulonem. Z kolei w jedenastej rundzie Premiership zagrają m.in. Leicester Tigers z Saracens. Po noworocznej przerwie wróci też Japan Rugby League One.

2 komentarze do “Rugbowo/sylwestrowo”

  1. Warren Gatland ma rację co do tempa tworzenia młyna. Trwa to za długo przez co gra staje się nudna. Ciągle mówi się o przyspieszeniu gry. W ostatnim numerze „Rugby World” Ken Owens z Walii zasugerował wprowadzenie zegara tak jak jest to od niedawna przy podwyższeniu. Jestem za.

    Odpowiedz
    • Zegar OK (ale to przecież tylko na najwyższym poziomie), ale może wypadałoby radykalnie skrócić ten czas (tak jak i na kopy). Pytanie tylko, czy to nie stałoby się w efekcie kolejnym przepisem, który nie byłby przestrzegany…

      Odpowiedz

Dodaj komentarz