Nie udała nam się pierwsza wizyta w Rugby Europe Championship, ale marzymy o kolejnej. Pierwszy krok przed nami – wracamy do Rugby Europe Trophy by walczyć o awans i pierwsze spotkanie gramy z tym samym przeciwnikiem, z którym skończyliśmy zwycięsko poprzednią kampanię. Z tej okazji w „szponach” materiał przedmeczowy dostępny pod linkiem: https://bit.ly/3YTgIV8. Informacje o litewskim rugby i RET, składy meczowe z indywidualnymi statystykami itp. Zapraszam do lektury.
Wracamy na poziom Trophy w rozgrywkach Rugby Europe International Championships po dwóch sezonach nieudanej przygody na wyższym poziomie. Wcześniej spędziliśmy tam aż trzynaście kolejnych sezonów, ale po tych dwóch latach wracamy do zmienionej rzeczywistości – z pięciu rywali, z którymi mierzyliśmy się tutaj w sezonie 2021/22 pozostał tylko jeden znajomy (nasz najbliższy rywal, Litwa). Kolejni przeciwnicy naszej reprezentacji to ekipy, które dostały się na ten poziom z rozgrywek Conference w ciągu kilku ostatnich lat (z jednym z nich, Luksemburgiem, nie graliśmy jeszcze nigdy).
Wkraczamy do gry jako ostatnia drużyna w stawce, mając naprzeciwko Litwinów rozgrzanych już dwoma spotkaniami o punkty rozegranymi w ciągu ostatnich trzech weekendów. Polacy od marca, czyli od czasu ostatniej kampanii na poziomie Championship (którą skończyli z kompletem porażek na koncie) zagrali jeden sparing wewnętrzny. Mecz z Litwą będzie w tej sytuacji trudnym testem dla naszej kadry, która pierwszy raz zagra o pełną stawkę pod wodzą nowego sztabu trenerskiego. W tej sytuacji spotkanie będzie testem w pełnym znaczeniu tego słowa – zmieniona drużyna, nowe pomysły, inna taktyka, wszystko testowane na żywo, w starciu o punkty.
Zmiany w drużynie zresztą mamy naprawdę spore – Kamil Bobryk i Tomasz Stępień bardzo mocno ograniczyli zaciąg zagraniczny (tylko jeden zawodnik w składzie na Litwę, trzech w kadrze – korzystali jednak też z tego, że kilku graczy reprezentacji w międzyczasie przeniosło się z klubów z zachodniej Europy do kraju). Postawili na kadrę składającą się w większości z zawodników pochodzących z trzech czołowych w tym momencie klubów Ekstraligi – Pogoni Awenty Siedlce, Orlen Orkana Sochaczew i Energi Ogniwa Sopot. W składzie mamy młodą pierwszą linię młyna i aż pięciu debiutantów (w tym naturalizowany reprezentant Jonathan O’Neill, który od pięciu lat nieprzerwanie grał w Ekstralidze). Tylko trzech zawodników powtarza się w wyjściowej piętnastce z ostatniego meczu z tym samym rywalem sprzed dwóch i pół roku (a tylko ośmiu w całym składzie).
Przeciwko Polakom staje ekipa złożona niemal w stu procentach z zawodników pięciu litewskich drużyn występujących w Baltic Top League. Sporo w niej doświadczonych zawodników, a i znajdziemy tu dwie gwiazdy: specjalizującego się w siódemkach Jonasa Mikalčiusa, który m.in. zdobył mistrzostwo Francji z Monaco (ma na koncie też mistrzostwo Polski z Tytanem Gniezno) oraz grającego trenera (trzeci mecz w roli szkoleniowca i drugi na boisku) Karolisa Navickasa, byłego gracza zawodowych klubów francuskich, w tym Bordeaux i Provence.
Historia wskazuje na nas. Z Litwinami zawsze wygrywaliśmy. Zresztą, w ciągu ostatnich dwóch dekad rzadko zdarzały się przypadki, aby któryś z naszych tegorocznych rywali z Trophy był klasyfikowany w REIC na wyższym miejscu niż my (Litwini tylko raz, w czasie pandemii, gdy przeskoczenie nas w tabeli zawdzięczali walkowerowi). Jednak historia historią, statystyka statystyką, a żaden z naszych rywali nie podda się bez walki i każdy z nich marzy o awansie do Championship. Najgroźniejsi z nich wydają się jednak nie nasi sobotni rywale z Litwy, ale ekipy, z którymi zagramy na wyjazdach – Szwedzi, z którymi zmierzymy się w przyszłym roku, i Czesi, z którymi zagramy za tydzień na wyjeździe, a których kadra korzysta z gry Bohemia Rugby Warriors w Rugby Europe Super Cup (może i nie ma grania w tych rozgrywkach za wiele, ale znacznie to lepsze niż nic). Tym bardziej ten mecz trzeba wygrać.