Praska katastrofa

Pierwsza połowa meczu eliminacyjnego do mistrzostw Europy U20 z Czechami była katastrofą: zbyt wiele błędów po naszej stronie i rywale nas wypunktowali. Mecz przegraliśmy. Tymczasem na Walnym Zgromadzeniu Delegatów PZR postanowiono zrewolucjonizować system szkolenia młodzieży zmierzając do likwidacji obowiązku wystawiania drużyn dziecięcych i młodzieżowych przez kluby ligowe…

The Rugby Championship

Przed ostatnią kolejką gier w The Rugby Championship uczestnicy turnieju trafili do izolacji: zamknięto ich w hotelach, choć dozwolono prowadzenie zamkniętych sesji treningowych. Powodem była rosnąca liczba przypadków zachorowań na covid w Brisbane. Niestety, zawalili Argentyńczycy: część z nich wybrała się na wycieczkę przekraczając granicę Nowej Południowej Walii i łamiąc obostrzenia (poniekąd trochę pechowo). W efekcie sześciu graczy i dwóch członków sztabu zostało wyeliminowanych z drużyny. Wśród zawodników znalazł się kapitan zespołu Pablo Matera, dla którego to kłopoty na kolejnym TRC – rok temu stracił na chwilę opaskę kapitańską.

Osłabieni Argentyńczycy nie mieli wielkich szans w starciu z Australią. W pierwszej połowie co prawda zaczęli tracić przyłożenia dopiero po żółtej kartce, ale to pozwoliło gospodarzom się rozkręcić. Po sześćdziesięciu minutach gry (w tym m.in. trzech przyłożeniach Andrew Calloway’a) Australia prowadziła 32:3. W końcówce Argentyńczycy zmniejszyli straty i ostatecznie przegrali 17:32. Zwycięstwo Australii (na dodatek bonusowe) zapewniło jej drugie miejsce w turnieju. Gospodarzy niepokoi jednak kontuzja kostki Samu Kereviego – pod znakiem zapytania stanął jego wyjazd na listopadowe mecze w Europie.

Okazało się ono tym ważniejsze, że w drugim spotkaniu Południowa Afryka zdołała pokonać Nową Zelandię. Starcie potęg obfitowało w emocje, a zwyczajem ostatnich lat, końcowa różnica punktowa nie przekroczyła dwóch oczek. Początek wyrównany i po kwadransie mieliśmy 8:8. Jednak po 30 minutach gry All Blacks zdobyli dwa kolejne przyłożenia i wyszli na prowadzenie 20:11, choć tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Springboks zmniejszyli straty do 6 punktów. W pierwszej fazie drugiej połowy punktowali tylko zawodnicy z Południowej Afryki: odrobili straty i wyszli na prowadzenie 25:20. Nowozelandczycy zabrali się do odrabiania strat dopiero w ostatnim kwadransie: dwa karne Jordiego Barretta dały im jednopunktowe prowadzenie na cztery minuty przed końcem. Niemal natychmiast rywale odpowiedzieli pięknym drop goalem Eltona Jantjiesa, ale kilkadziesiąt sekund później znów Nowa Zelandia prowadziła: znakomite przechwycenie piłki po wznowieniu gry, przewinienie rywali i kolejny karny Jordiego Barretta dały im przewagę 29:28. Ale choć Nowozelandczycy nie powtórzyli błędów rywali i po wznowieniu zatrzymali piłkę, na kilkanaście sekund przed wybiciem 80. minuty podarowali karnego rywalom. Ci przenieśli grę w pole 22 m Nowozelandczyków, tam ci ostatni popełnili w obronie przewinienie i Elton Jantjies z łatwej pozycji wykorzystał karnego, dając Springboks zwycięstwo 31:29. Świetne widowisko z prawdziwym thrillerem w ostatnich 15 minutach. Mistrzowie świata wreszcie zaczęli grać co nieco ręką i efektem tego była ozdoba meczu – piękne podanie Lukhanyo Ama za plecami otwierające drogę do pierwszego przyłożenia w meczu (https://twitter.com/i/status/1444245899618574340).

Szkoda tylko, że znów sporo się mówi o praktykach sztabu trenerskiego Południowej Afryki w odniesieniu do sędziego: niechlubną rolę odegrał południowoafrykański waterboy – tym razem nie chodzi o Rassiego Erasmusa, ale o pokrzykiwanie na sędziego bocznego, aby przyznał aut jego drużynie. Nienaber przyznał po meczu, że to działo się na jego polecenie i przeprosił, ale ewidentnie jest tam problem z poszanowaniem sędziowskich decyzji. A nadal nie słychać nic o przesłuchaniach w sprawie Rassiego Erasmusa.

Południowa Afryka przełamała serię porażek i odzyskała pozycję lidera w rankingu World Rugby. W The Rugby Championship zajęła jednak ostatecznie trzecie miejsce – nie tylko za Nową Zelandią, ale także za Australią, z którą wcześniej dwukrotnie nieoczekiwanie przegrała. Na dnie Argentyńczycy z zerem na koncie, a ich trener Mario Ledesma mówi o konieczności odpoczynku dla graczy, którzy nie mieli żadnej dłuższej przerwy od roku.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Nowa Zelandia625
2. Australia618
3. Południowa Afryka615
4. Argentyna60

Top 14

W piątej kolejce Top 14 najwięcej zainteresowania wzbudzał ostatni, niedzielny mecz pomiędzy Clermont i Racingiem 92. Clermont przed tym meczem był przedostatni w tabeli, ale to przecież nadal potęga. Mecz gospodarze zaczęli nie najlepiej: po pierwszej połowie przegrywali 6:10, a jedyne przyłożenie stracili w okresie, w którym rywale grali w osłabieniu. Clermont na powierzchni utrzymywały tylko karne w wykonaniu Camille’a Lopeza, dzięki którym na początku drugiej połowy wyszedł nawet na prowadzenie. Racing znów odpowiedział przyłożeniem, ale odtąd punktowali już tylko gospodarze: Lopez w sumie zdobył 21 punktów z karnych, a przyłożenie dorzucił Alivereti Raka i Clermont wygrał 26:17. To dopiero drugie zwycięstwo graczy z miasta Michelina w tym sezonie.

Miano niepokonanego na swoim terenie stracił beniaminek z Biarritz, który mierzył się z obrońcami tytułu mistrzowskiego z Tuluzy. Mistrzowie wystawili skład bez swych największych gwiazd i od początku meczu byli w tarapatach. Jednak napór Basków nie zdawał się na wiele – pierwszą połowę przegrali 0:3, a jedyne punkty zdobył w jej końcówce z karnego Thomas Ramos. Na początku drugiej połowy Biarritz wyrównało, a wkurzony trener mistrzów Ugo Nola wpuścił na boisko Antoine’a Duponta. I choć chwilę później Brett Herron drop goalem dał Biarritz prowadzenie 6:3, beniaminek pozostał na nim tylko moment. W ciągu dwóch minut Dupont zanotował najpierw asystę, a potem przyłożenie i zrobiło się 17:6. I choć tuluzańczycy zostali na boisku w czternastkę, Biarritz zdołało zdobyć przyłożenie dopiero tuż przed końcem i ostatecznie przegrało 11:17 (do defensywnego punktu bonusowego brakło skutecznego podwyższenia).

Znowu nie spełnia oczekiwań właściciela Tulon: znów porażka, tym razem z mistrzami z Castres. W pierwszej połowie padło tylko jedno przyłożenie, a Castres prowadziło 13:9. Pod koniec tej części spotkania Leone Nakarawa zobaczył żółtą kartkę i Tulon został w czternastkę – w tej części spotkania nie miało to jeszcze konsekwencji, ale w drugiej połowie powtórzyło się trzykrotnie. Goście dwa razy zostali na boisku w trzynastkę, co Castres w obu przypadkach wykorzystało zdobywając przyłożenia (drugie z nich – karne) i wygrało 27:16. Castres grało oczywiście bez Ryno Pieterse, który za swoją koszmarną szarżę z meczu przeciwko Bordeaux został ostatecznie ukarany 12-tygodniowym zawieszeniem.

Poza tym Brive pokonało Stade Français 19:12 (tylko jedno przyłożenie w meczu, już w trzeciej minucie), Montpellier wygrało z La Rochelle 21:11 (kolejny słaby występ wicemistrzów z poprzedniego sezonu; dla Montpellier wszystkie punkty z karnych zdobył Paolo Garbisi, tu także padło tylko jedno przyłożenie), Perpignan pierwszy raz przegrało na swoim boisku – z Pau 14:29 (mimo czerwonej kartki w pierwszej połowie goście zdobyli w drugiej trzy przyłożenia i ofensywny bonus stracili w ostatniej akcji meczu; gospodarze pomogli im trzema żółtymi kartkami), a w starciu dwóch najlepszych drużyn z przerwanego sezonu 2019/20 Lyon uległ Bordeaux 15:20 (wyrównany mecz, 15 punktów w tym jedno przyłożenie Matthieu Jaliberta dla zwycięzców).

W Top 14 tylko Tuluza pozostaje niepokonana i powiększyła przewagę w tabeli nad kolejnym rywalem do 6 punktów. Na dnie wciąż Stade Français, a na przedostatnie miejsce powrócili wicemistrzowie z La Rochelle.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Tuluza521
2. ↑↑Bordeaux Bègles515
3. ↑↑Brive514
4. ↑↑Castres514
5. ↑↑Pau513
6. ↓↓↓Lyon512
7. ↑Montpellier512
8. ↓↓↓↓↓↓Racing 92512
9. ↑↑↑↑Clermont59
10. ↓Tulon58
11. ↓Biarritz58
12. ↓Perpignan58
13. ↓La Rochelle57
14. Stade Français54

A drużyny Pro D2 w ten weekend odpoczywały.

W ubiegły poniedziałek rozdano we Francji nagrody dla najlepszych zawodników roku. Wyjątkowy dublet zgarnął Antoine Dupont, który został uznany najlepszym zawodnikiem Top 14 i najlepszym graczem reprezentacji Francji. Odkryciem roku został Melvyn Jaminet, a wśród kobiet zwyciężyła Marjorie Mayans. A oto najlepsze przyłożenie roku: https://youtu.be/2xyyuJ0LT_w.

Premiership

Do gry zaczęli wracać uczestnicy wyprawy British & Irish Lions. Kluby wynegocjowały z Professional Game Board zwolnienie niektórych zawodników przed upływem okresu 10-tygodniowego wypoczynku – niektórzy gracze pojawili się już w ten weekend, kolejni (w tym Marcus Smith) będą mogli pojawić się na boisku za tydzień.

Pierwszym z wracających był w inauguracyjnym meczu trzeciej kolejki Premiership Kyle Sinckler i z miejsca został najlepszym zawodnikiem spotkania. Bristol Bears podejmowali Bath – nie tylko lokalne derby, ale też pojedynek dwóch drużyn z dużymi ambicjami i wielkim niedosytem po dotychczasowych meczach, obie miały bowiem po dwie porażki na koncie. Wygrali gospodarze 25:20, choć pomogli im przeciwnicy. Goście bowiem wyszli na prowadzenie po kwadransie, a po 10 minutach drugiej połowy prowadzili 20:11. Jednak najpierw zapracowali zawaleniem maula na karne przyłożenie, przy którego okazji stracili jednego zawodnika z żółtą kartką, a parę minut później dołączył do niego na ławce kar drugi gracz. Co prawda Bath miało grać w trzynastkę tylko chwilę, ale ta chwila wystarczyła bristolczykom do zdobycia przyłożenia, które dało im zwycięstwo. Swoją drogą, Bears długo poczekają na powrót do gry kontuzjowanego podczas igrzysk Semiego Radradry.

Na najciekawsze spotkanie kolejki zapowiadało się starcie liderujących w tabeli Leicester Tigers z faworytami do mistrzostwa, Saracens. I to londyńczycy byli długo bliżej zwycięstwa. Kopy z karnych Owena Farrella (wracającego do gry po wyprawie z Lwami) dały im prowadzenie na pięć minut przed końcem 12:3. Wtedy George Ford zmniejszył stratę Tigers do 6 punktów, ale i tak Saracens byli o włos do zwycięstwa. Wypchnięcie Guy’a Portera z piłką w aut miało oznaczać koniec meczu, ale po TMO sędzia dopatrzył się wcześniejszego przewinienia i piłka wróciła do gry w rękach Tigers. George Ford wykopał ją w aut, a zawalenie przez Saracens maula autowego kosztowało ich karne przyłożenie i oznaczało jednopunktową porażkę 12:13. Leicester pozostali liderami ligi i jedną z trzech niepokonanych drużyn, natomiast Saracens pozostali w dolnej połówce tabeli (choć w porównaniu z większością rywali z jednym spotkaniem mniej na koncie).

W niedzielę Sale Sharks podejmowali Exeter Chiefs i mimo świetnego początku (10:0 po 10 minutach) ostatecznie przegrali 15:25. Exeterczycy wyrównali stan meczu w ostatniej akcji pierwszej połowy, a na początku drugiej wyszli na prowadzenie 25:10. Niewątpliwie pomogła im w tym czerwona kartka Jasne van Rensburga – w ciągu paru minut po tym wydarzeniu Chiefs zdobyli dwa przyłożenia. I choć w końcówce Sharks też zdobyli przyłożenie, nie byli w stanie odrobić strat. Dla Exeter Chiefs to dopiero pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Poza tym Warcester Warriors przegrali z Gloucester 23:31 (pierwsze zwycięstwo Gloucester w sezonie, 16 punktów Adama Hastingsa), Newcastle Falcons pokonali Wasps 18:14 (mimo czerwonej kartki Toma Penny’ego zdołali wydrzeć zwycięstwo przyłożeniem w samej końcówce), a Northampton Saints odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie pokonując London Irish 23:21 (13 punktów Dana Biggara, który zagrał pierwszy raz w tym sezonie). Tutaj po meczu szef rugby z Northampton miał przepraszać swego odpowiednika z Irish za wykradzenie w ostatnich chwilach zwycięstwa, które „Świętym” się nie należało.

W tabeli na czele trzy niepokonane drużyny: Leicester, Northampton i Harlequins (ta ostatnia ekipa w ten weekend pauzowała). Zaraz za nimi dwie drużyny, którym poprzednio wiosło się kiepsko, Newcastle i Worcester. Pozostały tylko dwie drużyny bez zwycięstwa: London Irish i Bath. Exeter Chiefs i Bristol Bears odnieśli swoje pierwsze sukcesy, ale pozostają w dole tabeli.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leicester Tigers314
2. ↑Northampton Saints313
3. ↓Harlequins210
4. ↑↑↑Newcastle Falcons39
5. ↓Worcester Warriors37
6. ↓Sale Sharks37
7. ↓Wasps26
8. ↑↑↑Gloucester36
9. ↓Saracens25
10. ↑↑Exeter Chiefs35
11. ↓↓London Irish35
12. ↑Bristol Bears34
13. ↓↓↓Bath33

Na drugim froncie zwraca uwagę kolejna porażka Doncaster Knights (tym razem z Bedford Blues). W najciekawszym meczu kolejki zmierzyli się Cornish Pirates i Ealing Trailfinders – nieoczekiwanie kornwalijczycy pokonali faworytów do awansu do Premiership 15:12. Jedyną niepokonaną drużyną w stawce pozostali Jersey Reds, którzy w ten weekend pauzowali.

Znaczące wieści pozaboiskowe: Nigel Wray po 26 latach ma sprzedać Saracens. Warunki kontraktu są uzgodnione: cena to 32 milionów funtów, a nabywcą jest konsorcjum inwestorów, na których czele stoi Dominic Silvester, prezes międzynarodowej firmy ubezpieczeniowej Enstar Group. Wśród tej grupy najbardziej znane w rugbowym światku nazwiska to Francois Pienaar – kapitan Springboks ze słynnego Pucharu Świata w 1995, oraz Marco Masotti, który niedawno kupił południowoafrykańskich Sharks. Nowi właściciele chcą zainwestować duże pieniądze m.in. w drużynę kobiecą i infrastrukturę. Zgodę na transakcję muszą jeszcze wyrazić RFU i PRL.

United Rugby Championship

Drugi weekend gier w URC okazał się dla drużyn z Południowej Afryki jeszcze gorszy niż poprzedni – wszystkie przegrały. Zaczęło się w piątek od porażek Bulls i Lions. Bulls grali w Galway z Connacht i wydawało się, że to dobra okazja do rehabilitacji za klęskę z Leinsterem. Mecz zaczęli od pokazu dominacji w polu 22 m rywali zakończonego przyłożeniem w drugiej minucie meczu. Jednak na tym ich zdobycze punktowe się skończyły, a Connacht wykorzystywał swoje szanse – zdobył aż pięć przyłożeń i wygrał aż 34:7. Wszystkie zdobyli gracze ataku, a jedno z nich – Toma Hansena po niesamowitym 60-metrowym rajdzie (https://twitter.com/i/status/1444037281732517891) – zapewne będzie mocnym kandydatem do tytułu najładniejszego przyłożenia całego sezonu. Z kolei Lions, którzy tydzień temu jako jedyna z ekip z południa wygrali (z włoskim Zebre), tym razem zagrali z mocniejszym przeciwnikiem, walijskimi Scarlets, i przegrali 13:36. Zadecydowało ostatnie 20 minut – gracze zmniejszyli dystans do zaledwie 7 punktów, ale w końcówce Scarlets zdobyli bez odpowiedzi przeciwników aż 16 punktów (i to mimo spudłowanych dwóch podwyższeń), pod sam koniec meczu zapewniając sobie punkt bonusowy.

W sobotę zła passa ekip z Południowej Afryki była kontynuowana. Glasgow Warriors podejmowali Sharks i już w pierwszej minucie zdobyli pierwsze przyłożenie, a po 20 minutach prowadzili 21:0. I choć goście z Durbanu zaczęli potem odpowiadać, a w drugiej połowie nawet przeważali, szali zwycięstwa nie przechylili na swoją korzyść – Szkoci wygrali 35:24. Z kolei Munster grał ze Stormers i tu początek meczu zapowiadał zwycięstwo gości: od początku meczu to gracze z Kapsztadu punktowali i po 30 minutach niespodziewanie prowadzili 15:0. Munster odpowiedział przyłożeniem dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy, ale w drugiej połowie zdominował rywali – tę część spotkania wygrał aż 27:3 (cztery przyłożenia gospodarzy), a całe spotkanie 34:18. A Stormers czeka jeszcze zapewne sprawa o ugryzienie Nialla Scannella – incydentu nie wyłapały kamery, ale młynarz Munsteru kończył mecz ze śladem zębów na nodze.

Poza tym Benetton minimalnie pokonał Edynburg 28:27 (zwycięstwo wyszarpał drop goalem z 40 m młodziutkiego Leonardo Marina w 85. minucie: https://twitter.com/i/status/1444306877945368576), Zebre nie miało nic do powiedzenia w starciu z Ulsterem (3:36, aż 6 przyłożeń belfastczyków, których gra jednak nie jest oceniana wysoko), w walijskich derbach Ospreys pokonali Cardiff 18:14 (wszystkie punkty dla gospodarzy zdobył z karnych Gareth Anscombe, a graczom ze stolicy nie pomógł fakt, że oni jako jedyni w tym meczu zdobywali przyłożenia), a na koniec weekendu Dragons ulegli grającemu w częściowo rezerwowym składzie Leinsterowi 6:7 (jedyne przyłożenie w meczu dublińczycy zdobyli podczas gry w przewadze).

Tabela po dwóch kolejkach nie ma wielkiego znaczenia, ale na czele mamy teraz już nie dwie, ale trzy irlandzkie drużyny, a zatem zbliżamy się do stanu z poprzedniego sezonu. Niepokonane oprócz nich są tylko ekipy Ospreys i Benettona. Ekipy z Południowej Afryki w końcówce tabeli, a jedyne drużyny bez ani jednego punktu to obaj finaliści tegorocznego Currie Cup. Cóż, drużynom z tego kraju pozostaje chyba czekać na powrót do składów reprezentantów kraju. A trener Bulls tłumaczy się m.in. tym, że zawodnicy muszą przyzwyczaić się do innego stylu sędziowania.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Munster210
2. ↑↑↑Ulster210
3. ↓↓Leinster29
4. ↑↑↑Ospreys28
5. ↑↑↑Benetton Treviso28
6. ↑↑↑Glasgow Warriors27
7. ↓Edynburg27
8. ↑↑Scarlets26
9. ↓↓↓↓↓Cardiff26
10. ↑↑↑↑Connacht25
11. ↓↓↓↓↓↓↓↓Lions25
12. ↓Dragons22
13. ↓Stormers21
14. ↓Zebre21
15. Sharks20
16. Bulls20

Z kraju

Praska katastrofa: w spotkaniu, którego stawką był awans do mistrzostw Europy U20, Polska grała z Czechami. Mecz odbył się w Pradze i pewnie wielu będzie śnić się po nocach jego pierwsza połowa. Choć nasza młodzieżówka niewątpliwie miała przewagę nad gospodarzami w niektórych elementach gry (przede wszystkim w młynie), w pierwszej połowie nie potrafiła ich wykorzystać i popełniała fatalne błędy. Karne wywalczone w młynach nic nam nie dawały, bo kopy w aut nie dolatywały za linię boczną, a jeśli już się to udało, auty były przegrywane. Tymczasem Czesi wykorzystywali swoje okazje i prowadzili do przerwy 21:0. W przerwie nasi trenerzy dokonali rewolucji w ataku (m.in. zmienili obu zawodzących w pierwszej połowie łączników), ale pomimo to kolejny cios po przerwie zadali gospodarze: choć pierwszą ładną akcję wyprowadzili nasi reprezentanci, to Czesi ponownie zaskoczyli i podnieśli prowadzenie do 28:0. Odtąd właściwie już nie wypuszczaliśmy ich z obrony (dorzucili do swojego dorobku już tylko 3 punkty z karnego), ale choć presja Polaków skończyła się aż czterema przyłożeniami (Alana Owczarka, Dominika Mohyły po sprytnym rozegraniu autu z Rodionem Jaworszczukiem, Jaworszczuka i wreszcie Arsenija Pastiuchowa), ten atak pełen był powtarzalnych schematów i Czesi zwykle sobie z nim radzili. Żadne z przyłożeń nie zostało też podwyższone (trzy były w samym narożniku, jedno niedaleko) i Czesi wygrali mecz 31:20. I to oni pojadą na finałową imprezę do Portugalii, a nam zostanie niedosyt.

Odbyło się Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Związku Rugby. Zarząd dostał absolutorium, natomiast przyjęto podobno kilka ciekawych uchwał – zgodnie z jedną z nich ma zostać powołany komisarz Ekstraligi. Innym postanowieniem jest zorganizowanie w styczniu Kongresu Polskiego Rugby. Miejmy nadzieję, że będzie na nim lepsza frekwencja niż na Zgromadzeniu. W kontekście meczu z Czechami najbardziej intryguje inna uchwała, zgodnie z którą ponoć system szkolenia młodzieży zobowiązujący dotąd kluby ligowe do wystawiania drużyn ligowych ma zostać przebudowany – mają być usunięte wszelkie obowiązki i kary, w zamian wprowadzone nagrody. Cóż, po praskiej katastrofie ten krok budzi mieszane uczucia – już w tym momencie tacy Czesi mimo znacznie mniejszej populacji, mają w centralnych rozgrywkach U19 i U16 więcej drużyn niż my (a na dodatek, jak ostatni sezon pokazał, niektóre drużyny mają problem z dokończeniem sezonu…). Czy marchewka, tj. nagrody finansowe wystarczą (za każdy punkt w łącznej klasyfikacji SSM ma być 100 zł, więc patrząc na wyniki z poprzednich sezonów dla TDiM najlepsze kluby pewnie mogą liczyć na wypłaty rzędu kilkunastu tysięcy złotych, ale takich jest niewiele)? Wisienką na torcie ma być podobno unieważnienie w przerwie zimowej dotychczasowych sankcji za niewypełnianie obowiązków (co oznacza możliwość transferów dla ukaranych latem klubów).

Ekstraliga nie grała z powodu meczu reprezentacji U20 z Czechami, ale Zarząd przychylił się do wniosku klubów i przesunął w czasie moment wejścia w życie zmienionych przepisów gry – niedawno ustalono, że stanie się tak podczas rundy jesiennej, teraz postanowiono, że zmienione zasady będą obowiązywać od początku rundy wiosennej. Ciekawe, jakie zasady będą obowiązywać z meczach zaległej szóstej kolejki, jeśli będą rozgrywane na wiosnę.

W drugiej lidze mieliśmy ciekawe starcie beniaminków: Res Energy RT Olsztyn uległo na własnym boisku 17:41 Hegemonowi Mysłowice, a na boisku błysnął Fidżyjczyk Usaia Navia (kiedyś grający w Juvenii), który zdobył hat-trick przyłożeń. W drugim meczu, lokalnym starciu klubów z południowego zachodu kraju, Wataha Zielona Góra zdeklasowała Miedziowych Lubin aż 81:0, a ponad połowę dorobku zwycięzców zdobył Filip Wielgosz (41 punktów, w tym 4 przyłożenia).

Rozegrano pierwszy mecz centralnej ligi piętnastek juniorów: Orkan Sochaczew pokonał Arkę Gdynia 36:14. Żadne wieści nie pojawiły się w sprawie drugiego planowanego w oficjalnym kalendarzu na ten weekend meczu, Juvenii z Lechią…

W Lublinie zainaugurowano mistrzostwa Polski w rugby 7 kobiet w kategorii U16. Na starcie stanęło tylko pięć drużyn, a zwyciężczyniami zostały dziewczyny z RC Częstochowa. Drużyna, wzmocniona m.in. byłymi zawodniczkami Juvenii Kraków, wygrała komplet swoich spotkań. Największy opór stawiły im Amazonki z Lublina, które zajęły drugie miejsce. Kolejne dwie lokaty przypadły drużynom łódzkim (trzecie dla Budowlanych, czwarte dla Atomówek), a ostatnie miejsce zajęły debiutujące w imprezie takiej rangi Błyskawice z Rzeszowa.

W Ciechanowie odbył się drugi turniej ligi rugby 7. W stawce miało pojawić się osiem drużyn, a zwycięstwo przypadło w udziale Tytanowi Gniezno, który w finale pokonał Alfę Bydgoszcz.

Ze świata

Sporo emocji w amerykańskich kwalifikacjach do Pucharu Świata we Francji. W ten weekend rozegrano pierwsze spotkania z dwumeczów pomiędzy drużynami z Ameryki Północnej i Południowej. I choć w obu zwycięstwa odniosły drużyny z północy, ich niewielkie rozmiary i czekające za tydzień rewanże w Ameryce Południowej nie dają im znaczącej przewagi.

W zmaganiach o bezpośredni awans Stany Zjednoczone zagrały w Glendale z Urugwajem. Amerykanie nie mogli skorzystać ze swojej największej gwiazdy – AJ MacGinty doznał kontuzji ramienia w ligowym spotkaniu Sale Sharks z London Irish sprzed tygodnia. Choć to Urugwajczycy zdobyli pierwsze punkty w meczu, potem przeważali gospodarze, którzy do przerwy prowadzili 14:3, a po dziesięciu minutach drugiej połowy już 19:3. Dopiero po 60. minucie goście zaczęli odrabiać straty, ale po dwóch karnych przegrywali 9:19, co wciąż stanowiło solidną zaliczkę dla Amerykanów przed rewanżem. Jednak tuż przed końcem rezerwowy Gullermo Pujadas zdobył jedyne przyłożenie dla Urugwaju, a po trudnym podwyższeniu gospodarzom pozostały tylko trzy punkty przewagi – wygrali tylko 19:16 i przed rewanżem w Montevideo rozstrzygnięcie jest otwarte.

W drugim dwumeczu, którego stawką jest prawo do gry z przegranym z poprzedniego dwumeczu, mierzą się Kanada i Chile. Tu również pierwszy mecz rozgrywano na północy. W Langford drużyny rozegrały wyrównane spotkanie, w którym większość punktów padła po przerwie. W 50. minucie Kanadyjczycy prowadzili 19:9, ale Chilijczycy odpowiedzieli i tuż przed końcem prowadzili 21:19. W ostatniej minucie meczu skuteczny karny dał Kanadzie zwycięstwo 22:21, ale za tydzień w Valparaiso będzie jej reprezentantom trudno o wynik, który podtrzyma nadzieje na wyjazd do Francji. Ostatnie kilka lat to wyraźny postęp rugbowy chilijczyków i kto wie, czy nie pozbawią szans Kanady na awans – pierwszy raz z historii Pucharu Świata.

W Europie dwa spotkania międzynarodowe. Towarzysko zagrali nasi sąsiedzi: Czesi podejmowali Niemców zaraz po spotkaniu naszych młodzieżówek. Górą w tym spotkaniu byli Niemcy, którzy wygrali 49:17. Rozpoczął się nowy sezon rozgrywek Rugby Europe International Championships na poziomie niższym od REC: w spotkaniu grupy południowej na poziomie Conference 2 Bośnia i Hercegowina uległa w Zenicy Bułgarii 24:49 (mimo świetnego początku). W ekipie gości można było zobaczyć grającego obecnie w niemieckim Offenbach Smiłko Debrenliewa, w ubiegłym sezonie zawodnika Budowlanych Lublin.

W nowozelandzkim NPC pojawiła się szansa na dokończenie rozgrywek w komplecie: nowozelandzkie władze dały zgodę drużynom z Auckland na powrót do treningów. Póki co pod nadzorem, w małych grupach, ale jest to w końcu jakieś światełko w tunelu. Choć do powrotu do gry daleko.

Na boisku mieliśmy sensację: liderujące w lidze Waikato nieoczekiwanie przegrało z jedyną drużyną w stawce, która dotąd miała komplet porażek, grającym poziom niżej Northlandem 28:38. Fatalna pierwsza połowa faworytów, w drugiej pogoń, jednak mimo zmniejszenia strat nawet do 3 punktów, ostatecznie porażka. Przegraną Waikato wykorzystali obrońcy tytułu, Tasman, którzy przejęli prowadzenie w lidze. Dobra passa Taranaki, które znajduje się na drugim poziomie NPC (Championship) i może grać wyłącznie o awans na najwyższy poziom (Premierhsip), a nie o tytuł – mimo że rozprawia się z kolejnymi przeciwnikami właśnie z Premiership – wywołała dyskusje o formacie rozgrywek. Nowozelandczycy zaczęli zastanawiać się, czy nie warto dać szansy wszystkim 14 uczestnikom na walkę o mistrzostwo, a nie dzielić ich na dywizje, skoro i tak rozgrywają spotkania między tymi dywizjami?

Ruszyły dwie kolejne ligi europejskie. W Irlandii – All-Ireland League. Prawdziwe święto, bo przerwa w rozgrywkach klubowych trwała tam od marca ubiegłego roku. Cork Constitution, obrońcy tytułu z 2019, przegrali w pierwszym meczu z dublińskim Lansdowne 11:16. Wicemistrzowie, Clontarf, w derbach Dublina, pokonali UCD 29:11.

W Hiszpanii wystartowała División de Honor. Zmieniono format rozgrywek – w poprzednim sezonie mieliśmy najpierw mecze każdy z każdym (11 spotkań), a potem podział na dwie grupy (lepszą i gorszą) i rewanże z drużynami z tej samej grupy (5 spotkań), a na końcu play-off. Teraz faza zasadnicza będzie także liczyć 16 meczów, ale w innym układzie: drużyny podzielono na dwie grupy po 6 zespołów, każda zagra mecz i rewanż z drużynami z własnej grupy oraz po jednym spotkaniu z ekipami z drugiej grupy. Play-off bez zmian, zaczyna się od ćwierćfinałów (dla czterech najlepszych drużyn z każdej grupy). A w pierwszej kolejce niespodziewaną porażkę ponieśli obrońcy tytułu z Valladolid – VRAC uległo na wyjeździe beniaminkowi z Costa Blanca, CR La Vila, 16:20. Wicemistrz, Alcobendas, pokonał drugiego beniaminka, Ciencias Sevilla, 31:16.

Poznaliśmy mistrza Litwy. W obu spotkaniach finałowego dwumeczu Baltic Top League mieliśmy sporo emocji. W pierwszym, przed tygodniem, Baltrex Szawle pokonał Ąžuolas Kowno 34:24. W rewanżu kownianie odnieśli zwycięstwo, ale tylko 25:20 i nie odrobili strat z pierwszego meczu. Dzięki temu Baltrex obronił tytuł mistrza Litwy (zdobył go po raz szósty z historii). Nie rozegrano natomiast dwumeczu o trzecie miejsce – przed pierwszym spotkaniem w Livonii był jeden przypadek covid-19, przed rewanżem więcej i Łotysze musieli oddać oba mecze bez walki. W tej sytuacji na najniższym stopniu podium stanęła drużyna Vairas Szawle.

W rumuńskiej SuperLidze rozegrano pierwszy etap play-off – ćwierćfinały. I nie było niespodzianek, obie ekipy spoza najlepszej czwórki sezonu zasadniczego, wyraźnie odstające od czołówki, poniosły wysokie wyjazdowe porażki. Dinamo Bukareszt pokonało Tomitanii z Konstancy 63:17, a SCM Timișoara rozgromiła Universitatea Cluj 66:0.

Spora niespodzianka w gruzińskiej Didi 10 – w derbach Kutaisi obrońcy tytułu mistrzowskiego, Aja, ulegli jednej ze słabszych drużyn poprzedniego sezonu, Aresowi, 12:13.

W rosyjskim Kaliningradzie wystartowały piętnastkowe mistrzostwa Europy U18, niestety bez udziału naszej reprezentacji – choć są tam m.in. Czesi. Zwycięzcami w ćwierćfinale okazali się Hiszpanie (45:8 z Rumunią), Portugalia (26:15 z Holandią), Gruzja (76:0 z Czechami) oraz sprawcy największej niespodzianki – Belgowie, którzy pokonali gospodarzy imprezy, Rosję, 21:10.

Nie wystartowały kobiece mistrzostwa Azji, stanowiące zarazem kwalifikacje z tego kontynentu do Pucharu Świata, który ma się odbyć we wrześniu przyszłego roku w Nowej Zelandii. Powodem kłopoty z kwarantanną w Hongkongu. Być może odbędą się w grudniu. To już piąty raz, jak turniej jest przekładany, a czasu jest niewiele – międzykontynentalny baraż, do którego ma awansować druga drużyna z Azji, zaplanowany jest w styczniu w Dubaju.

Kolejne kłopoty także z jesiennymi testami planowanymi w Europie: prawdopodobnie nie przybędzie na nasz kontynent reprezentacja Samoa, która miała grać z Gruzją, Hiszpanią, a na koniec – o Killik Cup z Barbarians na Twickenham.

World Rugby zapowiedziało nowy turniej piętnastek kobiecych: Pacific Four Series. Przeciwwaga dla Pucharu Sześciu Narodów i to jaka – uczestnikami będą cztery najlepsze reprezentacje kobiece poza Europą: Stany Zjednoczone, Kanada, Nowa Zelandia i Australia. W pełnym składzie impreza ma ruszyć za rok, w tym roku mają grać ze sobą ekipy z Ameryki Północnej. Docelowo to element układanki pod nazwą WXV czyli ogólnoświatowego systemu rozgrywek kobiet, który ma ruszyć w 2023. Trzy najlepsze drużyny z tego turnieju awansują na najwyższy poziom WXV.

Potwierdzono informację, że drużyna Moana Pasifika, która weźmie udział w nowych rozgrywkach Super Rugby Pacific, będzie rozgrywać domowe mecze w Auckland – w mieście będą zatem dwie drużyny w lidze, bo przecież tam swoją bazę mają Blues. Moana będzie grać na Mt Smart Stadium, którego na co dzień używa nowozelandzka drużyna z NRL, Auckland Warriors. Gdyby to był tylko covid (jak w przypadku Fijian Drua), byłoby wszystko OK. Ale Moana podpisała umowę obowiązującą do 2028… Cóż, niewiele ta drużyna będzie miała wspólnego z Pacyfikiem, a kibice z Samoa i Tonga nadal nie zobaczą Super Rugby na własne oczy. Trenerem drużyny został Aaron Mauger, były trener Highlanders i gracz Crusaders oraz All Blacks. Z kolei Fijian Drua poprowadzi niezwykle doświadczony Mick Byrne, który pracował jako asystent m.in. z reprezentacjami Australii, Nowej Zelandii i Japonii.

EPCR przeprowadził rebranding Challenge Cup. Oficjalną nazwę rozgrywek zmieniono na EPCR Challenge Cup, wprowadzono też nowe logo (zupełnie inne od Champions Cup). Cóż, szkoda, że tej dynamiki, o której sporo mowa przy okazji zmiany wizerunku, nie widać na boisku: zapewne nadal drużyny francuskie będą uważały puchar za piąte koło u wozu zawadzające w walce o utrzymanie w Top 14, a rozwoju ani śladu – wręcz przeciwnie, wykluczenie drużyn z drugiego europejskiego szeregu to krok wstecz.

Do poczytania: W cotygodniowej rubryce portalu Planetrugby.com, Loose Pass, Lawrence Nolan wziął pod lupę czerwoną kartkę Brada Shielda z Wasps sprzed tygodnia i sytuację, która do tego doprowadziła. I przy okazji opisał niektóre bolączki dzisiejszych mauli: https://www.planetrugby.com/loose-pass-maul-issues-in-the-premiership-pumas-woes-in-the-rugby-championship-and-sara-cox-leading-the-way/. Swoją drogą, Shields nie kłócił się o kwalifikację swoich kartek – jego wina została uznana, ale nie ukarano go odsunięciem od żadnego spotkania.

Z rynku transferowego: Warren Gatland po przygodzie z British & Irish Lions wraca do Chiefs. Zostanie dyrektorem rugby, a ze stanowiska głównego trenera wygryzł go zastępujący go ostatnio Clayton McMillan. We Francji pojawiły się plotki, jakoby Racing 92 interesował się Matthieu Jalibertem, a Melvyn Jaminet miał za rok grać w Tuluzie – jednak zarówno Racing, jak i Perpignan zaprzeczają.

W świecie rugby league poznaliśmy mistrza najważniejszej ligi na południu: w finale australijskiej NRL rozegranym w Brisbane spotkały się dwie drużyny z przedmieść Sydney: Penrith Panthers i South Sydney Rabbitohs. Obie dotąd tylko raz sięgały po mistrzostwo NRL (Panthers w 2003, Rabbitohs w 2014, choć ci ostatni mają znacznie bogatszą historię zwycięstw w australijskiej lidze sprzed powołania NRL – dominowali w niej w latach 20., 50. i na przełomie 60.i 70. XX w.). W finale górą byli Panthers, którzy wygrali 14:12, choć kto wie, jak mecz by się skończył, gdyby nie spudłowane podwyższenie Rabbitohs w ostatnich minutach meczu. Swoją drogą, cały sezon NRL dotknięty był przez covid: wszystkie kluby miały bazę w Queenslandzie, gdzie odbyły się całe rozgrywki, a na dzień przed finałem okazało się, że liczba publiczności zostanie ograniczona o 25%, co oznaczało, że 13 tys. kibiców nie obejrzało meczu na Suncorp Stadium mimo kupionych biletów.

Z kolei w najważniejszej lidze na północy, angielskiej Super League finał za tydzień: obrońcy tytułu, St. Helens zmierzą się z Catalans Dragons. Ci ostatni byli zdecydowanie najlepszą drużyną w sezonie zasadniczym i jako pierwsza drużyna spoza Anglii zagrają w finale ligi.

Polacy za granicą

Wieści sprzed tygodnia.

Anglia: W National League 2 wyjazd „jak z nocnego koszmaru” zaliczyło Tynedale z Rossem Cooke’m w składzie – porażka ze Stourbridge 5:30. Poziom niżej, w Midlands Premier, Ed Krawiecki wystąpił w wygranym nad Broadstreet 34:24 wyjazdowym meczu Bromsgrove – jego drużyna awansowała na drugie miejsce w tabeli. Powody do zadowolenia ma też Eryk Luczka: jego Hornets grający w South West Premier pokonali Old Centralians 32:21 (mimo że przegrywali już 14 punktami) i pozostają niepokonani w tym sezonie (choć w tej lidze takich drużyn na razie jest więcej).

Francja: W Pro D2 Andrzej Charlat zagrał w barwach USON Nevers przeciwko Béziers. Jego ekipa przegrała 7:25, w meczu było aż siedem żółtych kartek (Nevers łącznie przez blisko kwadrans grało w trzynastkę). Poziom Fédérale 1 pauzował, natomiast grali Polacy występujący w drużynach z Fédérale 2: Grzegorz Janiec w Servette Genewa (pierwsza porażka w tym sezonie, 18:19 na wyjeździe w starciu z także niepokonanym wcześniej Voiron) oraz Tomasz Hebda w Lourdes (pierwsze zwycięstwo w sezonie, 22:19 nad Miélan Mirande Rabastens).

Szwajcaria: W trzeciej kolejce LNA trzecie zwycięstwo Yverdon z Kacprem Ławskim i Patrykiem Reksulakiem (24:12 z Geneve PLO). Ławski znowu zdobył przyłożenie (pierwsze dla swojej drużyny w tym spotkaniu).

Zapowiedzi

To, co nas najbardziej interesuje w kolejny weekend to oczywiście pierwszy mecz nowego sezonu Rugby Europe Trophy: nasza reprezentacja zagra we Lwowie z Ukrainą.

Oprócz nas na boisko w ramach REIC wybiegną na boisko dwa poziomy niżej, w Conference 2, Duńczycy i Finowie. Na arenie międzynarodowej poznamy 14. finalistę Pucharu Świata we Francji – rozegrane zostaną rewanżowe spotkania w ramach dwumeczów w Ameryce.

W kraju jednocześnie z weekendem kadry drugi turniej mistrzostw Polski w rugby 7 mężczyzn, trzeci turniej mistrzostw Polski w rugby 7 kobiet, dwa mecze drugoligowe i mecze piętnastkowej ligi kadetów.

W najważniejszych ligach: w Top 14 szósta kolejka, m.in. mecz Bordeaux z Montpellier. W Premiership czwarta runda, m.in. mecze Harlequins z Bears i Wasps z Saints. W URC trzeci weekend gier, i tu najciekawiej zapowiada się mecz Scarlets z Munsterem. Poza tym w Szkocji kończy się runda zasadnicza Super6, a w Rumunii zostaną rozegrane półfinały SuperLigi.

2 komentarze do “Praska katastrofa”

    • Jest w zapowiedziach na Rugby Europe TV – może być jednak tak, że dla użytkowników z Polski przekaz będzie tam niedostępny, jeśli telewizja będzie to u nas pokazywać. Z tego co wiem, na naziemnym paśmie TVP Sport meczu niestety nie będzie, ale być może w takim razie pojawi się na TVP Sport internetowym?

      Odpowiedz

Dodaj komentarz