Drugie potknięcie Orkana, pierwsza wygrana Juvenii

W kraju dwa emocjonujące mecze na szczycie, druga w tym sezonie porażka obrońców tytułu z Sochaczewa i dwie czerwone kartki. Na świecie m.in. coraz gorsza sytuacja Worcester Warriors (zawieszonych w Premiership) i po raz drugi komplet zwycięstw ekip z Południowej Afryki w URC. A przed kobiecym Pucharem Świata ważny akcent ze strony World Rugby: sześć kobiet zostanie wprowadzonych do galerii sław tej organizacji.

Ekstraliga

Pierwsze spośród dwóch najciekawiej zapowiadających się spotkań piątej kolejki, derby Trójmiasta pomiędzy Lechią i Ogniwem, rozegrano w sobotę o ósmej wieczorem. Goście zanotowali świetny początek spotkania: pierwsze przyłożenie zdobyli już po dwóch minutach gry, a po kolejnych trzech prowadzili już 12:0. Później już jednak sopocianom nie było tak łatwo: Lechia zaczęła się odgryzać i po 25 minutach dzięki przyłożeniu po świetnej akcji Payi Xoleli oraz kopach Pawła Boczulaka (w sumie 16 punktów z podstawki w meczu) wyszła na skromne prowadzenie 16:15. Ogniwo wkrótce znów zdystansowało rywali dzięki karnemu przyłożeniu wieńczącemu długi okres przewagi, na dodatek zyskało dwuosobową przewagę po dwóch żółtych kartach dla lechistów, na koniec pierwszej połowy dorzuciło kolejne przyłożenie i do przerwy prowadziło 29:19. Siedem minut drugiej połowy wystarczyło Lechii do wyrównania wyniku – na prowadzenie jednak już nie wróciła. Kilka minut później Ogniwo dorzuciło przyłożenie z podwyższeniem. Co prawda Lechia odpowiedziała przyłożeniem (bez podwyższenia), ale potem Nikolas Wołowczyk wykorzystał świetny przekop na skrzydło Wojciecha Piotrowicza, ten ostatni dorzucił podwyższenie z trudnej pozycji (podobnie jak Boczulak, także 16 punktów w meczu) i na 20 minut przed końcem było 43:34 dla Ogniwa. Lechia walczyła, miała długi fragment, w którym docisnęła Ogniwo do pola punktowego, ale przewaga nie dała efektu, a w samej końcówce straciła z czerwoną kartką Pawła Boczulaka (efekt drugiej żółtej kartki) oraz kontuzjowanego Grzegorza Buczka i wynik już się nie zmienił.

Drugim hitem kolejki było niedzielne starcie Edachu Budowlanych Lublin z Orkanem Sochaczew. Początek spotkania mógł się podobać. Najpierw ładna akcja zakończona przyłożeniem Nkululeko Ndlovu dla gospodarzy, następnie odpowiedź gości i w efekcie mieliśmy remis 7:7. W kolejnych minutach gra nieco siadła, było sporo błędów i długo wynik się nie zmieniał. Dopiero na koniec pierwszej połowy Orkan zdobył przyłożenie, które dało mu prowadzenie 14:7. Po przerwie przewagę osiągnęli gospodarze. Grali konsekwentnie, zmuszali sochaczewian do błędów w obronie, a po karnych nawet najbliżej słupów nie szukali akcji, ale Nkululeko Ndlovu kopał na słupy. I dzięki temu wyszli na prowadzenie 16:14, a potem, gdy po żółtej kartce Adriana Pętlaka Orkan został na boisku w czternastkę, przyłożenie zdobył Michał Węzka i było już 23:14. Zbliżał się koniec meczu, Orkan rzucił się do odrabiania strat. Przyłożenie Pietera Steenkampa zdobyte jeszcze w osłabieniu zmniejszyło dystans, ale ten sam Steenkamp z trudnej pozycji nie trafił podwyższenia. Tymczasem lublinianie chwilę potem z powrotem mieli 7 punktów przewagi po pierwszym w tym ligowym sezonie drop goalu (wykonanym przez niewątpliwego bohatera meczu, Ndlovu – w sumie 21 punktów zawodnika z Południowej Afryki w tym spotkaniu). I znów sochaczewianie ruszyli do ataku. Zdobyli przyłożenie, ale znów podwyższenie było z trudnej pozycji i Steenkamp chybił. Tych dwóch oczek brakło do remisu – Budowlani pokonali obrońców tytułu mistrzowskiego 26:24.

Hierarchię w dolnej części tabeli ustaliła Juvenia Kraków, która na wyjeździe pokonała Arkę Gdynia. Krakowskie „Smoki” już na początku spotkania zyskały przewagę, a okres dominacji (m.in. dwa wygrane młyny z wrzutem gospodarzy po błędach tych ostatnich) zwieńczyły przyłożeniem Riaana van Zyla. Gdynianie co prawda wkrótce doprowadzili do remisu, ale wkrótce Juvenia ponownie odskoczyła (drugie przyłożenie zdobył jeden z rekonwalescentów w drużynie, Pieter Diergaart – na boisku zobaczyliśmy też m.in. Artura Fursenkę i Marcina Morusa, który zdaje się wrócił z Południowej Afryki). Wyszła na prowadzenie 21:7, a pierwszą połowę wygrała 21:12. Druga połowa toczyła się podobnie: przyłożenie Juvenii, potem odpowiedź Arki. Z czasem przewaga Juvenii stała się wyraźniejsza, Krakusi szybkimi akcjami przebijali obronę gospodarzy. Jednak nie ustrzegli się błędów, które kosztowały ich dwa przyłożenia – a te dały Arce Gdynia bonus ofensywny. Najskuteczniejszym zawodnikiem meczu był Riaan van Zyl, który zdobył 20 punktów (2 przyłożenia i 5 podwyższenia).

Poza tym znowu, podobnie jak w pierwszej kolejce ligowej, dwa smutne mecze, czyli widowiska absolutnie jednostronne. Up Fitness Skra Warszawa grała z Posnanią i jako druga ekipa w tym sezonie zaliczyła w meczu ponad stupunktowy dorobek: wygrała 101:7, zdobywając aż 15 przyłożeń. Szczególnie bezlitośni dla rywali byli Paul Walters (41 punktów: hat-trick przyłożeń i 13 podwyższeń) oraz skrzydłowy Miłosz Kasiński (20 punktów: 4 przyłożenia). Debiut w Ekstralidze zaliczył chyba pierwszy w historii gracz rodem z San Marino: Mattia Bastinelli Gambini, który też okrasił swój występ przyłożeniem. Skra dała szansę kilku rezerwowym (m.in. na ławce zasiedli Jan Cal czy Daniel Trybus) i tym razem wystawiła trzech młodzieżowców. Udało się jej też przed meczem wreszcie przedstawić skład w cywilizowanej formie. Znów w meczu Posnanii mieliśmy symulowane młyny, tym razem jednak tylko w ostatnich minutach meczu.

Nieco tylko mniejszy pogrom zgotowała drużyna Master Pharm Rugby Łódź Pogoni Awencie Siedlce – łodzianie wygrali 83:7, zdobywając 13 przyłożeń. Tu, dla odmiany, już w 9. minucie sędzia musiał zarządzić młyny symulowane (siedlczanie mieli tylko trójkę rezerwowych, wszystkich młodych, i ani jednego do pierwszej linii młyna). Goście niestety sami nieco pomogli łodzianom: aż trzykrotnie oglądali żółte kartki, a wkrótce po rozpoczęciu drugiej połowy czerwoną zobaczył Asatiani Rati za paskudny atak przedramieniem na głowę debiutanta Szymona Krupy , który na boisku pojawił się zaledwie chwilę wcześniej, a w wyniku tej akcji musiał je opuścić z urazem głowy (w protokole meczowym wskazany jest jako ofiara ataku Łukasz Chain). Dwa przyłożenia w tym meczu do swego dorobku dorzucił najskuteczniejszy gracz Ekstraligi, Witalij Kramarenko – punktowało też aż ośmiu jego kolegów, z czego trójka (Eryk i Patryk Chainowie oraz Krystian Pogorzelski) ustrzeliło także dublety przyłożeń. 23 punkty zdobył Kamil Brzozowski (w tym 18 z podwyższeń). Dla siedlczan to najboleśniejsza porażka w tym sezonie.

W tabeli na czele nadal Master Pharm Rugby Łódź, ale tylko punkt straty ma wciąż druga Up Fitness Skra Warszawa. Z trzeciej lokaty mimo zwycięstwa nad mistrzami kraju spadli Edach Budowlani Lublin, a ich miejsce zajęło Ogniwo Sopot – obie drużyny mają jednak tyle samo punktów. Porażki nieco skomplikowały sytuację Lechii Gdańsk i Orkana Sochaczew, ale to przecież wciąż początek sezonu. W dolnej części tabeli zwycięstwo Juvenii nad Arką pozwoliło krakowianom wrócić na siódme miejsce.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Master Pharm Rugby Łódź522
2. Up Fitness Skra Warszawa521
3. ↑Ogniwo Sopot520
4. ↓Edach Budowlani Lublin520
5. Lechia Gdańsk515
6. Orkan Sochaczew514
7. ↑Juvenia Kraków56
8. ↓Arka Gdynia56
9. Pogoń Awenta Siedlce50
10. Posnania50

W I lidze odbyła się trzecia kolejka spotkań. W meczu dwóch drużyn, które dotąd miały po dwa zwycięstwa, zdecydowanie górą byli Budowlani Commercecon Łódź, którzy wygrali z Arką Rumia 64:22. Przewagę mieli zwłaszcza w pierwszej połowie, którą wygrali aż 38:0; po przerwie zaś obie drużyny wymieniły się czterema przyłożeniami. W innym ciekawym meczu Legia Warszawa uległa Sparcie Jarocin 6:12. Lepiej poszło innej warszawskiej drużynie – AZS AWF wysoko wygrał z beniaminkiem z Mysłowic 52:12 (Hegemon ponad połowę spotkania grał w czternastkę po czerwonej kartce byłego ekstraligowicza, Dominika Słabego). W tabeli dwie drużyny, które dotąd tylko wygrywały – Budowlanych Commercecon Łódź i Spartę Jarocin – rozdziela mimo porażki w ten weekend Arka Rumia (jarocinianie rozegrali jeden mecz mniej i uzbierali mniej bonusów). Na dnie dwie ekipy, które smaku zwycięstwa jeszcze nie zaznały – Hegemon Mysłowice i pauzujące w ten weekend Rugby Białystok.

Top 14

W piątej kolejce Top 14 znowu ciekawie i znów spora niespodzianka w wykonaniu będącego kandydatem do spadku 120-latka, Perpignan. Tydzień temu obchody pięknego jubileuszu uświetnił sensacyjnym zwycięstwem nad bogatym Tulonem. Teraz pokonał wicemistrzów Francji, Castres. Do przerwy Katalończycy prowadzili 14:0 i choć w drugiej połowie nie zdobyli ani jednego punktu, wygrali 14:10 (wytrzymując ogromny napór rywali w ostatnich 20 minutach). Dwa zwycięstwa z rzędu w Top 14? To nie zdarzyło się USAP od 2013.

Najciekawiej w sobotę zapowiadało się spotkanie dwóch potęg z ostatnich lat, La Rochelle i Racingu 92 (w poprzednim sezonie spotkały się w półfinale Champions Cup). Początek należał do paryżan. W silnym deszczu i wietrze punkty z karnych zdobywał Finn Russell, dzięki czemu jego ekipa po 20 minutach prowadziła 9:0. I choć roszelczycy zdobyli wreszcie przyłożenie, Racing odpowiedział w ostatniej akcji pierwszej połowy tym samym i schodził na przerwę nadal mając 9 oczek przewagi. Początek drugiej połowy przyniósł tylko trzy punkty z karnego dla gospodarzy – sporo było błędów, sporo też napięcia, którego efektem były żółte kartki dla filarów obu drużyn. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie, gdy w ciągu paru minut La Rochelle zaliczyło dwa przyłożenia. Na koniec Finn Russell kopnął kolejnego karnego, ale tym razem dał on jego drużynie tylko zmniejszenie strat i bonus defensywny: La Rochelle pokonało Racing 92 24:19. Przy okazji ciekawostka z portalu planetrugby.com: to był 70. z rzędu domowy mecz La Rochelle, w którym wyprzedali do ostatniego miejsca Stade Mardel-Deflandre (16 tys. miejsc).

W niedzielę, na koniec kolejki, kolejny szlagier: starcie obrońcy tytułu, Montpellier, z głównym kandydatem do mistrzostwa, Tuluzą. Goście, bez największych gwiazd w składzie (m.in. Duponta i Ntamacka na pozycji łączników zastąpili bracia Retière) zaczęła błyskawicznie od przyłożenia, ale – jak się potem okazało – było to jej jedyne takie dokonanie w tym meczu. Gospodarze szybko odpowiedzieli, potem dorzucili drugie przyłożenie, ale do przerwy prowadzili tylko 14:13. Po przerwie przyłożeń już nie było, tylko wymiana karnych: o jednego więcej wykorzystał Melvyn Jaminet (dwukrotnie na kwadrans przed końcem spudłował Louis Carbonel z Montpellier) i Tuluza wyszła na prowadzenie 19:17. W końcówce było sporo emocji. Już po upływie 80 minut czerwoną kartkę zobaczył gracz Tuluzy Emmanuel Meafou i Montpellier przeniosło piłkę w aut w pobliżu pola punktowego gości. Fatalnie jednak rozegrało wrzut z autu, sędzia podyktował karnego dla rywali i w ten sposób gospodarze stracili ostatnią szansę na wyszarpanie cennego zwycięstwa.

Poza tym:

  • pięć karnych Matthieu Jaliberta dało Bordeaux zwycięstwo 15:10 nad Stade Français (w deszczowym meczu padło tylko jedno przyłożenie, w ostatniej akcji, dzięki któremu paryżanie zdobyli defensywny bonus),
  • Clermont pokonało Lyon 43:20 (hat-trick przyłożeń zapisał na swoim koncie Fidżyjczyk Alivereti Raka),
  • Brive wygrało z beniaminkiem z Bajonny 25:22 (do przerwy było już 18:3, ale w drugiej połowie Baskowie zaczęli odrabiać straty – zdobyli trzy przyłożenia, z czego dwa w ciągu ostatnich kilku minut, to starczyło jednak tylko do defensywnego bonusu),
  • Pau uległo Tulonowi 17:34 (tulończycy kontrolowali spotkanie, między 10. i 20. minutą zdobyli trzy przyłożenia, czwarte dorzucił jeszcze w pierwszej połowie w świetnym stylu Jiuta Wainiqolo, ale w drugiej połowie stanęli, a jedyne przyłożenie z tej części spotkania zdobyte przez gospodarzy odebrało Tulonowi bonus ofensywny).

W tabeli nadal na czele Tuluza. Drugim i trzecim miejscem zamieniły się La Rochelle i Montpellier. Znów obsunął się w dole tabeli Racing 92, spory spadek zanotował też Lyon, ale różnice punktowe są niewielkie – stawka jest niezwykle spłaszczona, m.in. aż sześć drużyn ma po 9 punktów.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Tuluza518
2. ↑La Rochelle517
3. ↓Montpellier515
4. Clermont514
5. ↑↑Tulon512
6. ↑↑↑↑↑↑Brive511
7. ↑↑↑↑↑↑Bordeaux Bègles510
8. ↓↓Stade Français59
9. ↓Castres59
10. Bajonna59
11. ↓↓Racing 9259
12. ↓↓↓↓↓↓↓Lyon59
13. ↑Perpignan59
14. ↓↓↓Pau58

Pro D2 miało weekend oddechu.

Premiership

Znów z Anglii na początek o tym, co działo się w ubiegłym tygodniu poza boiskiem. Worcester Warriors nie wypełnili żądań władz Premiership w wyznaczonym terminie (do poniedziałku do 17:00) i w związku z tym klub został zawieszony we wszelkich rozgrywkach (w tym Premiership i kobiecej lidze Premier 15s). Jednocześnie brytyjska agenda rządowa DCMS ogłosiła, że postanowiła prowadzić do klubu zarząd komisaryczny. Co ciekawe – takiego zarządu nie ma w spółce, która podpisała kontrakty z zawodnikami, dlatego nie mogą w tym momencie odejść z klubu. Właściciele wydali oświadczenie, w którym obwiniają zawodników za to, że nie zgodzili się na cięcia pensji, i kibiców, za to, że zbyt mało było ich na trybunach. Chwilę potem pojawiła się wiadomość o końcu ubezpieczenia medycznego dla zawodników, a także o badaniu przez wprowadzonych zarządców sprawy wyprowadzania majątku klubu przez jego właścicieli do innych spółek (z podejrzeniem, że zaniżano jego wartość). Daily Mail wspomina o planach Bath ściągnięcia czterech graczy z Worcesteru (w tym Olliego Lawrence’a). Wciąż ponoć trwają rokowania z potencjalnymi kupcami, którzy mogliby uratować dla drużyny ten sezon, ale właściciele mówią o tym od tygodni i nic z tego nie wynika, a każda kolejna nowina czyni tą perspektywę odrobinę mniej realną. Póki co, w tej kolejce Warriors na boisku nie zobaczyliśmy (mieli grać z Gloucesterem). Kto następny? Kłopoty finansowe mają nie tylko Wasps, ale także London Irish, Newcastle Falcons, a nawet Bristol Bears czy Northampton Saints.

Na początek czwartej kolejki mieliśmy niespodziankę w Newcastle: ostatnia drużyna ligowej tabeli, miejscowi Falcons, grali z niepokonanymi dotąd liderami, Bristol Bears. I gospodarze odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując faworyzowanych rywali aż 30:15. Falcons zanotowali świetną pierwszą połowę, po której mieli na koncie trzy przyłożenia i prowadzili 17:3. Drugą odsłonę meczu zaczęli jednak kiepsko: w krótkim odstępie czasu dwóch ich zawodników zobaczyło żółte kartki i podwójną przewagę Bears wykorzystali do zdobycia dwóch przyłożeń i było już tylko 17:15. W końcówce jednak to Tian Schoeman powiększał dorobek gospodarzy z karnych, a w ostatniej akcji meczu zdobyli przyłożenie – cenne, bo dające ofensywny punkt bonusowy, a na dodatek niezwykle efektowne, w wykonaniu Santiago Carrery: https://twitter.com/i/status/1576140010088288257.

Szlagierem kolejki był rewanż za finał z poprzedniego sezonu czyli starcie Saracens z Leicester Tigers. W ekipie gości zanotowaliśmy dwa spektakularne debiuty: na boisku wreszcie pojawili się pozyskani przed tym sezonem Handré Pollard i Anthony Watson. Nie pomogli: Saracens wzięli srogi rewanż za porażkę w decydującym starciu sprzed paru miesięcy i wygrali aż 51:18, aplikując rywalom aż siedem przyłożeń. Co prawda na początku to Tigers prowadzili 6:0 po dwóch karnych Freddiego Burnsa, a po 20 minutach wygrywali jeszcze 13:10, jednak potem nie mieli już wiele do powiedzenia – z wyjątkiem mocnego początku drugiej połowy, gdy przyłożenie zdobył Freddie Steward. A Pollard już po niespełna 30 minutach gry musiał zejść z boiska z kontuzją. Ozdobą meczu było przyłożenie Maxa Malinsa po akcji Jamiego George’a: https://twitter.com/i/status/1576497532611575810, ale generalnie Saracens zagrali fantastyczny mecz, a pod niebiosa są wynoszeni Theo McFarland (zbiór jego zagrań: https://twitter.com/i/status/1576248260481654789) i Elliot Daly.

Na koniec weekendu emocje zapewnili kibicom rugbyści Harlequins i Northampton Saints. Od początku meczu przewagę zdobyli gospodarze: już po siedmiu minutach mieli na koncie dwa przyłożenia i prowadzili 14:0. Potem tempo spadło, ale Quins utrzymywali prowadzenie. Do przerwy wygrywali 21:10 (dorzucili przyłożenie Luke’a Northmore’a po świetnej akcji formacji ataku), po przerwie natomiast dwukrotnie powiększali przewagę tylko po to, aby Saints ją zmniejszyli. Na pięć minut przed końcem Tom James zdobył dla gości przyłożenie, dzięki któremu ich strata wynosiła już tylko 6 punktów. Nie poszli jednak za ciosem i ostatecznie Harlequins wygrali 35:29.

Poza tym w dwóch innych ciekawych starciach:

  • Sale Sharks pokonali Exeter Chiefs 28:20 (początek dla Chiefs, ale przed przerwą Sharks wyrównali; z kolei w drugiej połowie na początku przyłożenie Sharks, ale natychmiastowa odpowiedź Chiefs i znowu remis; potem jednak Sharks odskoczyli, a Henry Slade spudłował w ostatniej akcji dalekiego karnego, który mógłby exeterczykom dać chociaż bonus defensywny),
  • London Irish wygrali z Bath 47:38 (13 przyłożeń w meczu, w tym dwa hat-tricki londyńczyków w wykonaniu Olliego Hassella-Collinsa i Bena Loadera; wbrew pozorom wyraźna przewaga Irish, które do przerwy prowadziło 33:5, a ostatnie dwa przyłożenia straciło w samej końcówce podczas gry w osłabieniu – fatalna passa Bath trwa).

Potknięcia niepokonanych dotąd Bristol Bears i Exeter Chiefs wykorzystali Saracens – mimo jednego spotkania rozegranego mniej usadowili się na pierwszym miejscu tabeli. Na trzecie miejsce awansowali Sale Sharks, którzy podobnie jak Saracens mają na koncie tylko trzy spotkania i zarazem trzy zwycięstwa. Z kolei na dno tabeli stoczyło się Bath, które spędziło w tym miejscu większość poprzedniego sezonu – w czterech meczach zdobyło tylko trzy punkty bonusowe.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑↑↑↑Saracens315
2. ↓Bristol Bears414
3. ↑Sale Sharks314
4. ↓↓Exeter Chiefs414
5. ↑Harlequins413
6. ↑London Irish412
7. ↓↓↓↓Leicester Tigers411
8. ↑Northampton Saints48
9. ↓Gloucester27
10. Wasps36
11. ↑↑Newcastle Falcons46
12. ↓Worcester Warriors35
13. ↓Bath43

W Championship Jersey Reds podtrzymali zwycięską passę i wygrali z Cornish Pirates 21:10. Podobnie Ealing Trailfinders, którzy zachowali fotel lidera po wygranej nad Coventry aż 50:5. Nieoczekiwanie Nottingham pokonał Doncaster Knights 30:15 i zajmuje czwarte miejsce w tabeli; identyczną liczbę punktów mają Bedford Blues. Wciąż z kompletem porażek London Scottish.

United Rugby Championship

W trzeciej rundzie spotkań w lidze URC już w piątek mieliśmy szlagier: irlandzkie derby, w których w Belfaście zmierzyły się Ulster z Leinsterem. W pierwszej połowie przewagę mieli goście z Dublina, którzy w pierwszych 20 minutach zdobyli dwa przyłożenia i schodząc na przerwę prowadzili 17:3. Po przerwie swoją przewagę szybko powiększyli do 17 punktów, ale na tym zdobywanie punktów zakończyli. Gospodarze próbowali gonić wynik, na kilka minut przed końcem zredukowali stratę do siedmiu oczek (zdobyli 10 punktów w okresie gry z przewagą jednego gracza), ale więcej nie udało im się ugrać (choć raz w ostatniej chwili Leinster uratował Charlie Ngatai) i przegrali 13:20. Pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy na boisku Jonathana Sextona, który zmienił Rossa Byrne’a i zagrał ostatni kwadrans spotkania.

Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła inna irlandzka ekipa, Munster, choć nie stało przed nią najtrudniejsze wyzwanie – na własnym boisku grała z Zebre Parma. Zanosiło się tu na pogrom: po 25 minutach gospodarze prowadzili 21:0, świetnie wykorzystywali maule autowe i seryjnie odbierali piłki w autach rywalom (aż dziewięć w pierwszej połowie). Zaliczyli trzy przyłożenia, a bliscy byli kolejnego. Potem jednak nie zdobyli ani jednego punktu. Walczyli o czwarte przyłożenie, która dałoby im bonus ofensywny, ale bezskutecznie. Ostatecznie wygrali 21:5.

Inna włoska ekipa, Benetton Treviso, dla odmiany odniosła zwycięstwo nad walijskimi Scarlets. Do przerwy prowadziła 13:6, po przerwie zaś w ciągu 20 minut podniosła swoją przewagę do stanu 26:9 (m.in. przyłożenie Eduardo Padovaniego po świetnej akcji Tomasa Albornoza, która kosztowała Walijczyków żółtą kartkę: https://twitter.com/i/status/1576268501852921857; oprócz tej asysty Argentyńczyk zaliczył w meczu też własne przyłożenie i 14 punktów z kopów). Wówczas Walijczycy w krótkim okresie mimo osłabienia zdobyli dwa przyłożenia i zmniejszyli stratę do zaledwie trzech punktów. Końcówka mecz należała jednak ponownie do Włochów, którzy ostatecznie wygrali 34:23. Walijczycy mimo porażki cieszą się z powrotu na boisko po rocznej przerwie reprezentanta kraju Kena Owensa.

Komplet zwycięstw odniosły ekipy z Południowej Afryki:

  • Bulls pokonali Connacht 28:14 (świetny początek gospodarzy, gdy przechwyt zaliczył Kurt-Lee Arendse, a chwilę potem poprawił Zak Burger – Connacht miał w tym meczu sporo szans, ale punkty zaczął zdobywać w tym meczu zdecydowanie za późno, dopiero w ostatnim kwadransie, gdy trzeci raz w tym meczu miał przewagę jednego zawodnika; zmartwieniem Bulls jest na pewno kontuzja Canana Moodiego),
  • Cardiff uległ Lions 18:31 (pod koniec pierwszej połowy, w której Walijczykom pomagał silny wiatr, prowadzili 13:3, jednak w ostatniej akcji tej części spotkania stracili karne przyłożenie po potężnym maulu gości i Taulupe Faletau z żółtą kartką, a w drugiej połowie dali się gościom zdystansować),
  • Stormers wygrali z Edynburgiem 34:18 (Szkoci prowadzili tuż przed końcem pierwszej połowy 10:0, ale w ostatniej akcji pierwszej odsłony meczu i w pierwszej akcji drugiej połowy stracili przyłożenia, a Południowoafrykańczycy już nie oddali prowadzenia, mimo że w drugiej połowie żółtą kartkę zobaczył Evan Roos, a czerwoną Sazi Sandi – przy czym w przypadku Roosa był to wyjątkowo niski wymiar kary: https://twitter.com/i/status/1576201323137052672),
  • Dragons, choć postraszyli Sharks, przegrali ostatecznie 19:20 (do przerwy tylko karne i prowadzenie Walijczyków 12:6; po przerwie Dragons szybko podnieśli przewagę do stanu 19:6, ale dwa przyłożenia z podwyższeniami Sharks odebrały im szansę na niespodziewane zwycięstwo).

Poza tym Ospreys pokonali Glasgow Warriors 32:17. Do przerwy było 10:3, w drugiej połowie Walijczycy dorzucili trzy przyłożenia i na trzy minuty przed końcem prowadzili 32:3 – dopiero wtedy Szkoci zdołali odpowiedzieć dwoma przyłożeniami. Gwiazdą meczu był Keelan Giles, który zdobył dwa przyłożenia (jedno z nich: https://twitter.com/i/status/1576235573265960966), a bardzo bliski był trzeciego.

W tabeli cztery pierwsze miejsca zajmuje czołowa czwórka poprzedniego sezonu. Ekipy z Południowej Afryki mają na koncie dotąd tylko jedną przegraną (poniekąd nieuniknioną, bo rozegrały jedno spotkanie derbowe) i wszystkie plasują się w górnej połówce tabeli. Gorzej ze szkockimi – obie z niej wypadły, słabiutko też ekipy walijskie. Z kompletami zwycięstw mamy Leinster, Bulls, Stormers i Sharks, z kompletem porażek i zerowym dorobkiem punktowym – już tylko Connacht.

Z wieści pozaboiskowych: Bundee Akiego czerwona kartka sprzed tygodnia będzie kosztować aż osiem tygodni zawieszenia (nie zobaczymy go więc w listopadowych testach).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Leinster314
2. ↑Bulls314
3. ↓↓Ulster311
4. ↑Stormers210
5. ↑↑Sharks29
6. ↑↑Benetton Treviso39
7. ↑↑Lions39
8. ↑↑↑↑Ospreys39
9. ↓↓↓↓↓Edynburg37
10. ↑↑↑↑↑Munster36
11. ↓↓↓↓↓Glasgow Warriors35
12. ↓Dragons35
13. ↓↓↓Cardiff34
14. ↓Zebre Parma34
15. ↓Scarlets33
16. Connacht30

Z kraju

W Unisławiu rozegrano drugi turniej Polskiej Ligi Rugby 7. Na starcie stanęło osiem drużyn, a po zwycięstwo sięgnął triumfator ligi z poprzedniego sezonu, Tytan Gniezno, który w finale pokonał Kaskadę Szczecin 26:0 (tylko w jednym z czterech meczów, zresztą też wysoko wygranym, stracił jakiekolwiek punkty). Trzecie miejsce dla drużyny Politechniki Gdańskiej Ogniwa Sopot.

W Lublinie dwa turnieje dziewcząt w rugby 7. Kadetki (czyli drużyny U16) rozpoczęły zmagania o mistrzostwo Polski. Na czele składającej się z siedmiu drużyn stawki znalazły się dwie ekipy, których rok temu nie oglądaliśmy w tej kategorii: w finale młodzież Biało-Zielonych Ladies Gdańsk pokonały odrodzoną drużynę dziewcząt Juvenii Kraków 17:14. Wcześniej, w starciu grupowym tych drużyn, minimalnie górą były krakowianki. W meczu o trzecie miejsce derby Łodzi: Venol Atomówki pokonały drużynę Budowlani Commercecon 29:5 (zresztą w identycznym stosunku, jak wcześniej w meczu grupowym).

Równolegle rozegrano w Lublinie turniej o Puchar Polski w kategorii juniorek (U18). Ogromnie cieszy przede wszystkim pojawianie się rozgrywek w tej kategorii wiekowej, choć póki co w skromnym, trzyzespołowym składzie. Tutaj na czele dwie łódzkie drużyny: Budowlani Commercecon Łódź, przed Venol Atomówkami Łódź (w decydującym meczu między tymi drużynami padł wynik 20:7). Trzecie miejsce przypadło w udziale gospodyniom turnieju, lubelskim Amazonkom. Cieszy też fakt, że oba te turnieje było można obejrzeć w serwisie YouTube.

Ciekawe informacje przekazał Adam Mauks w portalu Zawsze Pomorze. Mowa o jubileuszu stulecia polskiego rugby – ponoć PZR przygotowuje coś na listopad. Mowa też o jakimś sparingu kadry seniorów i zgrupowaniu w Walii (dwa mecze z ligowymi drużynami i jedno z reprezentacją tego kraju U20). Wszystko póki co nieoficjalne. Coś z tego wyjdzie?

Ze świata

Ruszył nowy sezon Rugby Europe International Championship. Polskim akcentem był udział Dominika Jastrzębskiego jako sędziego głównego w inauguracyjnym meczu grupy południowej Conference 1: w Ljubljanie Słowenia grała z Cyprem. W poprzednim sezonie Słoweńczycy nie pojechali na Cypr i oddali mecz walkowerem z powodu kłopotów finansowych federacji. W tym roku podjęli rywali, ale na boisku ponieśli sromotną klęskę – przegrali aż 7:56. W ekipie Cypru zwracała uwagę obecność aż trzech par i jednej trójki braci w składzie. Za to w drużynie Słowenii ojciec i syn: 53-letni (!) filar Igor Okič i 30-letni obrońca Gal Okič. Poza tym dwa mecze na poziomie Conference 2: w grupie północnej Dania pokonała Andorę 25:10 (tylko po jednym przyłożeniu, ale Duńczycy dorzucili sześć karnych, a goście z południa tylko jednego – Andorczycy prowadzili na początku meczu 7:0, a na 25 minut przed końcem 10:9), a w grupie południowej Bośnia i Hercegowina ograła Turcję 25:13.

W Japonii Australia A pokonała Japonię XV 34:22. Przy okazji wynik sprzed tygodnia z Azji: w drugim meczu tych drużyn w ciągu ostatnich tygodni Liban pokonał Syrię 43:3 (mecz można obejrzeć tutaj: https://www.facebook.com/aldawri2/videos/5292549417509086/).

W nowozelandzkich mistrzostwach NPC poznaliśmy skład ćwierćfinałów. Z drużyn, które pozostawały poza lokatami premiowanymi awansem przed ostatnim tygodniem pewne zaskoczenie sprawił Northland, który w środę pokonał Bay of Plenty, utrzymując szanse na wywalczenie awansu (wygrał 23:21, dzięki karnemu w doliczonym czasie gry). Musiał nie tylko liczyć na swoje zwycięstwo w ostatnim meczu, ale i na wpadkę któregoś z rywali. I szansę dostał i ją wykorzystał: najpierw Hawke’s Bay, ścigające się o awans z Otago w swojej grupie, pokonało Tasman 25:17 (przy okazji skutecznie wyprzedziło Otago, które uległo Canterbury 21:27 i nie awansowało do play-off), a Northland pokonało Manawatu i dzięki temu wyprzedziło Tasman w tabeli swojej grupy (wicemistrzowie sprzed roku tym razem nie awansowali do fazy play-off). Najbardziej emocjonującym meczem ostatniej kolejki było starcie Waikato z Bay of Plenty: Waikato przegrywało już 12:34, ale w ostatnim kwadransie podjęło skuteczną pogoń i dzięki przyłożeniu w ostatniej akcji i podwyższeniu Damiana McKenziego wygrało 35:34. Skład par ćwierćfinałowych: North Harbour – Auckland, Wellington – Hawke’s Bay, Canterbury – Northland i Waikato – Bay of Plenty.

Swoją drogą, w wygranej North Harbour z Southlandem spory udział miał Tevita Li, który zdobył trzy przyłożenia. W sumie w tym sezonie zdobył 12 przyłożeń w 9 meczach (i ma szansę na więcej, North Harbour zajęło w swojej grupie drugie miejsce i awansowało do play-off), wcześniej miał średnią przyłożeń przekraczającą 1 w lidze japońskiej. Jest rekordzistą w liczbie przyłożeń mistrzostw świata w kategorii U20, ale nigdy nie dostał szansy w seniorskich All Blacks i teraz podobno zapowiada, że na przyszłorocznym Pucharze Świata będzie chciał zagrać dla Tonga.

Wróciła po przerwie rumuńska Liga Națională de Rugby. W przedostatniej kolejce rozgrywek w grupie mistrzowskiej w meczu dwóch ekip z trzema zwycięstwami na koncie górą byli obrońcy tytułu z Baia Mare, którzy pokonali bukaresztańskie Dinamo 18:16, wyłącznie dzięki kopom. W starciu ekip, które w dotychczasowych czterech meczach miały po trzy porażki, Steaua pokonała Timișoarę aż 52:5. W grupie play-out też toczą się zmagania, a tu najciekawsze było spotkanie najsłabszej drużyny Superligi z poprzedniego sezonu, Universitatei Kluż, z mistrzem drugiego poziomu rozgrywek, Științą Petroszany: górą byli klużanie, którzy wygrali 24:17.

Nowy sezon zainaugurowały ekipy włoskiej ligi Top 10. Drużyny rozgrzane już były meczami w ramach zmagań o puchar kraju. W pierwszym meczu sezonu obrońcy tytułu mistrzowskiego, Petrarca Padwa, pokonali Mogliano 54:6. Zupełnie inne nastroje mają wicemistrzowie z Rovigo, którzy nowy sezon zaczęli od meczu, w którym nie zdobyli ani jednego punktu – przegrali z Viadaną 0:26. Wyjątkowo ciekawie było w meczu Calvisano z Emilią, zakończonym remisem 30:30. Obie ekipy w tym meczu miały okresy odrabiania sporych strat, a Emilia wywalczyła wynik remisowy dzięki przyłożeniu w samej końcówce spotkania. Dla Calvisano aż 20 punktów zdobył Guglielmo Palazzani. Beniaminek, Torino, zdobył 26 punktów, ale mimo to wysoko przegrał z Fiamme Oro (26:75).

W ten weekend rozpoczęła się też rywalizacja w hiszpańskiej lidze División de Honor. W lidze mamy 13 zespołów: rok temu było 12, karnie relegowano poziom niżej jedną z lepszych ekip ostatnich lat, Alcobendas (za fałszowanie dokumentów Gavina van der Berga i wystawianie go w rozgrywkach ligowych jako zawodnika hiszpańskiego), zaś drugiego spadkowicza – baskijską Bizkaię z Guerniki – postanowiono w lidze zachować. Awansowały dwie nowe ekipy (stołeczne Pozuelo i Belenos z Avilés w Asturii). W pierwszym meczu zobaczyliśmy zwycięstwo największego przegranego poprzedniej edycji rozgrywek: VRAC pokonał Complutense Cisneros 28:18 (VRAC to seryjny mistrz Hiszpanii, który jednak rok temu nie awansował nawet do ćwierćfinałów, z kolei jego rywal spod Madrytu był w poprzednim sezonie półfinalistą). Obrońcy tytułu mistrzowskiego, Santboiana, przegrali z Ciencias z Sewilli 15:29, porażkę odnieśli też wicemistrzowie – AMPO Ordizia przegrało z Barceloną 30:31. Beniaminkowie ze zmiennym szczęściem: Pozuelo przegrało z potęgą z Valladolid, El Salvadorem, natomiast od wygranej przygodę z najwyższym poziomem rozgrywek (są absolutnym debiutantem na tym szczeblu) zaczęło Belenos.

Start również irlandzkiej All-Ireland League: od zwycięstw zaczęli finaliści z poprzedniego sezonu. Broniący tytułu mistrzowskiego Clontarf pokonał w derbach stolicy University College Dublin 24:19 (obie drużyny uczciły pamięć związanej z nimi zmarłej legendy futbolu gaelickiego, Briana Mullinsa), a wicemistrz Terenure College wygrał z Shannon aż 39:3.

W Holandii ruszyła Ereklasse, zreformowana w porównaniu do poprzedniego sezonu (12 zamiast 16 drużyn). Obrońcy tytułu mistrzowskiego, DIOK z Lejdy, nieoczekiwanie przegrali z Hoek van Holland (The Hookers) 16:24. Mecz wicemistrza się nie odbył: Haarlem miał grać z Eemlandem, ale w tej ostatniej drużynie przed weekendem tragicznie zginął jeden z zawodników i podjęto w klubie decyzję o nierozgrywaniu meczów w ten weekend.

W Południowej Afryce zaczęły się towarzyskie mecze w ramach Challenge Series. Jej organizatorzy, Cheetahs, w pierwszym meczu, niepowalającym na kolana poziomem i pełnym spudłowanych szarż, pokonali Bulls (a raczej rezerwy tej ekipy) 17:14. Mecz wyjątkowo kiepsko będzie wspominać Chris Smit z Bulls (do niedawna w Cheetahs), który był niezwykle bliski zdobycia przyłożenia, ale uczynił to w taki sposób, że piłka wyleciała mu z rąk, a sam trafił na HIA po zderzeniu głową z ziemią (pechowe przyłożenie można zobaczyć tu: https://twitter.com/i/status/1575859742190325764). W drugim meczu tych zawodów Irlandia „Emerging” pokonała finalistów Currie Cup, Griquas, aż 54:7 (aż osiem przyłożeń zwycięzców, w których drużynie zobaczyliśmy m.in. Roberta Balaucoune’a).

Rozpoczęły się w gruzińskim Rustawi mistrzostwa Europy w kategorii do lat 18. W pierwszej rundzie, ćwierćfinałach, zdecydowane zwycięstwa odnieśli faworyci: Portugalczycy pokonali Niemcy 52:3, Hiszpanie upokorzyli Rumunię aż 102:0, a gospodarze i zarazem obrońcy tytułu mistrzowskiego rozgromili Czechów 76:0 (a pamiętajmy, że to Czesi nas wyeliminowali w kwalifikacjach). W najbardziej wyrównanym meczu Belgia pokonała 23:13 Holandię. W środowych półfinałach powinno być ciekawiej, zwłaszcza w starciu Portugalii z Hiszpanią.

World Rugby ogłosiło, kto w tym roku dołączy do World Rugby Hall of Fame – czyli galerii sław tego sportu. Oficjalna ceremonia odbędzie się w Auckland podczas półfinału kobiecego Pucharu Świata. W gronie uhonorowanych same kobiety. Cztery z nich – Deborah Griffin, Sue Dorrington, Alice D. Cooper, Mary Forsyth – grały kiedyś razem w Richmond, ale ich wyjątkowym osiągnięciem było zainspirowanie i organizacja pierwszego kobiecego Pucharu Świata, który odbył się w Anglii w 1991. Oprócz nich wpis do galerii sław spotka zmarłą w ubiegłym roku Kathy Flores, która była kapitanem drużyny Stanów Zjednoczonych i poprowadziła ją do zdobycia tytułu mistrzowskiego na tym pierwszym Pucharze Świata (uczestniczyła potem w kolejnej imprezie jako zawodniczka i dwóch innych jako trener reprezentacji USA) oraz Fiao’o Fa’amausili – dla odmiany kapitana ostatniej reprezentacji, która zdobyła Puchar Świata, Nowej Zelandii z 2021 (Fa’mausili pięciokrotnie wystąpiła na Pucharach Świata i czterokrotnie zdobyła na nich ze swoją drużyną złote medale).

We Francji odbyła się osiemnasta edycja Nuit du Rugby – „noc rugby” to okazja do wręczania nagród dla najlepszych zawodników w tym kraju. Najlepszym zawodnikiem poprzedniego sezonu Top 14 wybrano Anglika, Zacha Mercera (z ekipy mistrza kraju, Montpellier; angielscy komentatorzy z niecierpliwością czekają na jego powrót do ojczyzny, zaplanowany po tym sezonie, i możliwość powołania go do kadry). Podobny zaszczyt w Pro D2 trafił do Léo Coly’ego, który grał w Mont-de-Marsan, a obecnie reprezentuje Montpellier na wyższym poziomie. On też został wybrany rewelacją sezonu (coś co zapewne nie mogłoby się zdarzyć w Anglii). Najlepszym reprezentantem kraju został Antoine Dupont, a reprezentantką – Laure Sansus. Tytuł najlepszego sędziego otrzymał arbiter, o którym teraz najgłośniej na świecie (niekoniecznie z dobrych powodów) – Mathieu Raynal.

Nagroda też w Południowej Afryce: graczem roku według tamtejszych zawodników został Lukhayno Am (pokonał Ebena Etzebetha, Malcolma Marxa, Evana Roosa i Damiana Willemse).

Problemy w mistrzostwach Azji. Na czwartym poziomie (w dywizji 3) miały odbywać się właśnie zawody grupy zachodniej. Niedawno ogłoszono zmniejszenie liczby drużyn z 4 do 2, a teraz zawody w ogóle zniknęły z kalendarza ARC. Katarska federacja poinformowała o przesunięciu zaplanowanej w Iranie imprezy (być może wskutek protestów w tym kraju?), ale na kiedy?

Nowe zajęcie ma Nigel Owens: władze URC utworzyły niezależny panel, który ma oceniać pracę sędziów i dokonywać wyboru sędziów do grupy prowadzącej ligowe mecze. W skład obok Owensa wchodzi trzech innych byłych sędziów, którzy także niedawno przeszli na emerytury. Władze ligi zapowiadają też łączenie w stałe pary głównych sędziów i sędziów TMO, co ma pozwolić im lepiej się rozumieć i zwiększyć płynność gry.

Z wieści transferowych:

  • Mario Ledesma, były trener Argentyny, dołączył do sztabu trenerskiego najsłabszej drużyny ostatniego sezonu amerykańskiej ligi MLR – Dallas Jackals. Będzie współpracował z nowym trenerem drużyny, także Argentyńczykiem, Agustinem Cavalierim;
  • niemal stukrotny reprezentant Argentyny, Nicolás Sánchez, po tym sezonie i pięciu latach spędzonych w Paryżu, opuści Stade Français – nie dostał oferty przedłużenia kontraktu;
  • kolejna wieść transferowa z polskim smaczkiem: do Eldena Schoemana, który z Arki Gdynia odszedł do Hongkongu, aby grać w tamtejszym klubie Valley, dołączy inny gracz z Ekstraligi – Barend Potgieter.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia:

  • Grzegorz Janiec: kilka tygodni temu pisałem w „szponach”, że na stronie Servette Genewa pojawiła się informacja o odejściu Polaka z klubu. Okazuje się, że 34-latek zakończył karierę. W kraju występował w Ogniwie i Lechii, potem grał we Francji. 27 razy reprezentował Polskę (w latach 2009–2013 wystąpił w osiemnastu meczach kadry z rzędu) – debiutował w spotkaniu z Czechami w 2009, ostatni raz zagrał przeciwko Szwajcarii w 2018, a jedyne przyłożenie zdobył w 2013 w Warszawie przeciwko Szwecji.

Anglia:

  • Ethan Sikorski (North Walsham, National League 2 East): cały mecz na wyspiarskim wyjeździe przeciwko Guernsey, przegrany 17:58. Zaczął mecz jako młynarz, w drugiej połowie grał jako rwacz i był jednym z lepszych zawodników drużyny. Jego ekipie nie pomogła czerwona kartka po 20 minutach gry. To czwarta kolejna porażka, nadal zerowy dorobek punktowy i przedostatnie miejsce w tabeli;
  • Ross Cooke (Tynedale, National League 2 North): jako środkowy cały mecz przeciwko Rotherham Titans, przegrany na wyjeździe 7:37. To pierwsza porażka w sezonie i zepchnęła ona drużynę na 6. miejsce w lidze;
  • Sam Stelmaszek (Sedgley Park): tym razem w podstawowym składzie drugiej ekipy klubowej, która pokonała drugą ekipę Burnage aż 60:7.

Francja:

  • Aleksander Nowicki (Hyères Carqueiranne La Crau, Nationale): zagrał cały mecz z niepokonaną dotąd ekipą Valence Romans, przegrany aż 0:42. RCHCC jest na 12. miejscu w 14-zespołowej lidze;
  • Kamil Bobryk (Vienne, Nationale 2 – grupa 1): w podstawowym składzie do 48. minuty w meczu przeciwko Bédarrides-Châteauneuf, przegranym 20:27. Drużyna jest piąta w swojej grupie;
  • Mateusz Bartoszek (Bassin d’Arcachon,Nationale 2 – grupa 2): cały mecz z Lannemezan, przegrany 6:32. RCBA spadło na ostatnie, dwunaste miejsce w tabeli – jest jedyną drużyną w grupie z kompletem porażek. Bartoszek był jedną z jaśniejszych postaci w swojej drużynie;
  • Quentin Cieslinski (Lavaur, Fédérale 1 – grupa 3): w podstawowym składzie do 63. minuty w meczu z Castanet-Tolosan, wygranym 18:9. Lavaur awansowało z 9. na 6. miejsce;
  • Jędrzej Nowicki (Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): w podstawowym składzie do 53. minuty w meczu z Rillieux la Pape, wygranym 22:21. CAP awansowało w tabeli o jedno oczko, na czwarte miejsce.

Szkocja:

  • Ronan Seydak (Heriot’s, Super6): w podstawowym składzie w meczu z Boroughmuir Bears, przegranym 22:25. Heriot’s wciąż zajmują czwartą lokatę w lidze;
  • Zenon Szwagrzak (Selkirk, Premiership): w podstawowym składzie w meczu z Edinburgh Accies, przegranym 20:24. Selkirk spadło o dwa miejsca, na piąte;
  • Daniel Tomanek (Stirling County, Division 1): w podstawowym składzie w meczu z Aberdeen Grammar, wygranym 25:24. Jego drużyna awansowała z siódmego na piąte miejsce w lidze.

Szwajcaria:

  • Kacper Ławski (Yverdon, LNA): tym razem zaczął na ławce rezerwowych mecz z Hermance, wygrany 47:7. Zwycięstwo dało awans ekipie na trzecie miejsce w lidze.

Zapowiedzi

Przed nami początek miesiąca z kobiecym rugby w najlepszym wydaniu: w Nowej Zelandii 12 reprezentacji będzie rywalizować o Puchar Świata. W najbliższy weekend zobaczymy sześć spotkań: Południowa Afryka – Francja, Fidżi – Anglia i Australia – Nowa Zelandia w sobotę, a Stany Zjednoczone – Włochy, Japonia – Kanada i Walia – Szkocja w niedzielę. Godziny z naszego punktu widzenia w większości barbarzyńskie, z tych wszystkich tylko starcie transtasmańskie zacznie się po 8 rano naszego czasu. Prawa do transmisji w Polsce ma Polsat Sport – czy z nich skorzysta? Póki co na przyszłą sobotę w programie nic nie widzę (choć przecież godziny rozgrywania tych spotkań są takie, że nie powinny konkurować z niczym popularniejszym). Organizatorzy zapowiadają, że w sobotę na trzy mecze Eden Park bilety zakupiło już ponad 30 tys. widzów.

Poza tym na arenie międzynarodowej dwa kolejne mecze Rugby Europe International Championships (m.in. starcie naszych niedawnych rywali, Węgrów i Czechów).

W czołowych europejskich ligach: szósta runda spotkań w Top 14 (rewanż za finał z ostatniego sezonu: Castres – Montpellier, do tego m.in. Tuluza gra z Clermont, a Lyon z Bordeaux), piąta w Premiership (m.in. mecze Bristol Bears z Exeter Chiefs i Leicester Tigers z Sale Sharks) i czwarta w URC (kolejne derbowe starcia w Irlandii i Walii, ale najciekawiej zapowiada się chyba mecz Leinsteru z Sharks). Poza tym m.in. ćwierćfinały nowozelandzkiej NPC, półfinały Baltic Top League i start ligi portugalskiej.

W kraju też sporo się dzieje. Grają wszystkie trzy poziomy rozgrywek piętnastkowych. W Ekstralidze szósta kolejka zapowiada się niezwykle ciekawie: Up Fitness Skra Warszawa gra z Lechią Gdańsk, Orkan Sochaczew z Master Pharm Rugby Łódź, Ogniwo Sopot z Edachem Budowlanymi Lublin, Posnania z Juvenią Kraków i Pogoń Awenta Siedlce z Arką Gdynia. W pierwszej lidze m.in. Sparta Jarocin zagra z Budowlanymi Commercecon Łódź. Oprócz tego odbędzie się drugi turniej kobiecych mistrzostw Polski w siódemkach, tym razem w Warszawie.

2 komentarze do “Drugie potknięcie Orkana, pierwsza wygrana Juvenii”

  1. Dzięki za dobrą lekturę.
    Tutaj pozwolę sobie na uwagę, że jakby teraz ukarali Rossa to co powiedzieć o niedawnych wyczynach Elisa Genge (w meczu z Australią) czy haniebnym popisie Maro Itoje w meczu Lions-RPA, czy podobnym zachowaniu samego Rossa rok temu? Myślę, że po pierwsze: wychwycili to i ukarali, czego w w/w sytuacjach zabrakło a po drugie, że tutaj komisja nie podciągnie tego pod czerwoną i na tym się skończy, a czytając pomeczowe komentarze kolegów z zespołu – też mu na to zwrócą uwagę, bo takimi zachowaniami osłabia swoją ekipę, po prostu.
    No i przy podsumowaniu URC podkreśliłbym dobrą formę Benettonu, które w pierwszych trzech meczach trafiło na najlepsze zespoły ze Szkocji, Irlandii i Walii, przegrywając tylko na wyjeździe z Leinster.

    Odpowiedz
    • Pewnie masz rację – jakby sędzia zauważył, nikt by się nie kłócił z czerwoną kartką, ale tak to pieron wie, czy cokolwiek z tym będzie dalej.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz