Niecierpliwie czekamy na start za dwa tygodnie nowozelandzkiego Super Rugby (choć to przecież tylko dwa mecze). Tydzień później ma ruszyć liga rosyjska, na początku lipca Super Rugby australijskie, a gdzieś za dwa miesiące majaczy Ekstraliga. W aktualnościach natomiast głównie stałe tematy – najwięcej dzieje się w temacie pieniędzy i transferów, ponadto sporo dyskusji wzbudzają zaproponowane przez World Rugby „epidemiczne” zmiany przepisów.
Drobne
Premiership
Nieprzystąpienie przez kluby Premiership do treningów podobno miało podłoże nie tylko epidemiczne, ale i i finansowe. Koszt testowania drużyny miał wynosić 20 tys. funtów tygodniowo, a zgodnie z wcześniejszym porozumieniem, wynagrodzenia zawodników miały wrócić do pełnych kwot od momentu wznowienia treningów. Teraz rząd dał zielone światło do przedłużenia cięć płac do momentu rozpoczęcia rozgrywek, a z części klubów dochodzą głosy o zamiarze dalszego ich przedłużenia. Kiedy jednak zaczną się treningi – nie wiadomo. Niewykluczone, że mogłoby to się stać już pod koniec tego tygodnia, ale z Gloucester doszły głosy, że zawieszenie potrwa jeszcze przez cały czerwiec. Co do wynagrodzeń, Rugby Players Association szykuje się do walki w tej sprawie. W tym tygodniu może być ciekawie.
Odsunięcie w czasie rozpoczęcia rozgrywek na sierpień spowodowało, że pojawił się kolejny konflikt w przypadku październikowych terminów. Prawdopodobna jest kolizja finału Premiership z terminami wstępnie przeznaczonymi na nadrobienie zaległości w Pucharze Sześciu Narodów.
Kluby deklarują fanom zwrot pieniędzy za niewykorzystane w tym sezonie karnety meczowe. Np. Bath udostępniło cztery opcje: przeniesienie niewykorzystanej kwoty na przyszłość, darowizna jej na rzecz klubu, przekazanie na cele charytatywne i wreszcie zwrot pieniędzy.
Saracens, mimo degradacji, ściągnęli z Ospreys na trzyletni kontrakt łącznika młyna Aleda Daviesa, 20-krotnego reprezentanta Walii. Prawdopodobnie zajmie on miejsce reprezentanta Anglii Bena Spencera, który łączony jest z Bath. Z Saracens na roczne wypożyczenie do Northampton Saints trafić inny reprezentant Anglii, wspieracz Nick Isiekwe. Z kolei z Harlequins dochodzą plotki o tym, że były kapitan reprezentacji Anglii Chris Robshaw, któremu właśnie kończy się kontrakt z tym klubem, zamierza powiesić buty na kołku – choć chętnie dokończyłby ten sezon, o ile zostanie wznowiony.
Tyrrels Premier 15s (najwyższy poziom klubowych rozgrywek kobiet w Anglii) w kolejnym sezonie nie będzie nosił już tej nazwy. Liga zdobyła sponsora tytularnego jako pierwsza wśród kobiecych, teraz jednak, po trzech latach, kontrakt nie został odnowiony. Każdy klub zarabiał z tego tytułu w sezonie po 80 tys. funtów, teraz tego nie będzie, a na dodatek będzie obcięte finansowanie z RFU. Ogłoszono jednak konkurs na nowego sponsora tytularnego.
Pro14
Leinster ogłosił, że nie będzie na razie sprzedawał karnetów na kolejny sezon. Podobny ruch musi wykonać Munster, dla którego to ogromny cios finansowy wobec konieczności spłaty wielomilionowej pożyczki zaciągniętej na niedawno zakończoną rozbudowę stadionu Thomond Park (dla którego na dodatek dotąd nie znaleziono sponsora tytularnego).
Inwestycja CVC w Pro14 po tym, jak ta sama firma została udziałowcem Premiership, odnowiła spekulacje na temat utworzenia wspólnej ligi brytyjsko-angielskiej. Zapytany o to szef Pro14 Martin Anayi jednak stwierdził, że nie tędy droga, a rozwój Pro14 leży w Afryce Południowej. Potwierdził także plan skończenia sezonu w cztery weekendy (dwie rundy derby, półfinały i finał) oraz plan poszerzenia Champions Cup do 24 drużyn. Jego wypowiedzi spowodowały powrót dyskusji o przyłączeniu się do Pro14 pozostałych czterech franszyz z Afryki Południowej i ograniczeniu Super Rugby do Australii i Nowej Zelandii.
Swoją drogą, były reprezentant Irlandii Neil Francis, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, transakcję dokonaną z CVC porównał obrazowo ze sprzedażą duszy wampirowi i pójściem do łóżka z kimś, kto sprzeda twoją babcię za jednego dolara. Nie wszyscy widać podchodzą do tego kroku optymistycznie.
Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że skrzydłowy reprezentacji Walii Jonah Holmes opuszcza Leicester Tigers. Teraz pojawiła się informacja, dokąd zmierza. Podpisał kontrakt z walijskimi Dragons, dla których to już kolejne wzmocnienie tego lata. Irlandzki Connacht opuszcza aż dwunastu zawodników. Jest wśród nich świetny skrzydłowy Niyi Adeolokun. Pozyskało natomiast czterech młodych zawodników z innych irlandzkich regionów.
Top 14
Izaia Perese trafi z Australii do francuskiej Bajonny. To były zawodnik Reds i młodzieżówki australijskiej, bliski Wallabies, który po sezonie 2018 postanowił zmienić kody i przeszedł do Broncos. W NRL jednak zagrał tylko dwa razy – jego kariera została przerwana po aresztowaniu za posiadanie narkotyków.
Z kolei w Tuluzie pojawi się ponad dwumetrowy australijski wspieracz Richie Arnold, ostatnio występujący w Japonii. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w klubie spotka swego brata bliźniaka także grającego na pozycji wspieracza, ponad 20-krotnego reprezentanta Australii Rory’ego Arnolda. Bracia tylko raz stworzyli wspólnie drugą linię młyna w zawodowym rugby: w barwach Brumbies w 2018. Teraz dostaną drugą szansę, a Tuluza może mieć najpotężniejszą drugą linię na świecie.
Super Rugby
Oficjalnie już wiadomo, że w australijskiej odsłonie kadłubowego Super Rugby (Super Rugby AU) wystąpi pięć drużyn. Podpisano umowę z Western Force, czyli franszyzą usuniętą z ligi w 2017 (w efekcie tamtego kroku jej właściciel Andrew Forrest stworzył Global Rapid Rugby). Co prawda z uwagi na ograniczenia w przekraczaniu granicy Australii Zachodniej, drużyna ta na początku będzie musiała grać swoje mecze we wschodniej części kraju, ale być może z czasem będzie możliwe rozgrywanie ich także w Perth. Forrest podkreślił, że umowa obejmuje tylko rok 2020, a w dalszej przyszłości skupia się jednak na Global Rapid Rugby. Z kolei japońscy Sunwolves oficjalnie potwierdzili, że nie wezmą udziału w turnieju, a więc ich przygoda z Super Rugby ostatecznie się zakończyła (to był w ogóle ich ostatni sezon w lidze). Rozgrywki mają trwać od 3 lipca do 19 września.
Mecz pierwszej kolejki Super Rugby Aotearoa pomiędzy Hurricanes i Blues nowozelandzka prasa zapowiada jako bitwę Barrettów. Pierwszy raz w zawodowym rugby na przeciwko siebie mają stanąć bracia Jordie i Beauden Barrett, dwie gwiazdy All Blacks. Swoją drogą, Beauden Barrett zagra pierwszy raz od czasu Pucharu Świata. Zrobił sobie długą przerwę, którą epidemia trochę przedłużyła.
Sprawa trzech zawodników Reds, z którymi rozwiązano kontrakty, rodzi dla australijskiego rugby spore niebezpieczeństwo. Krok Roddy i jego kompanów najprawdopodobniej skończy się ich przenosinami na północną półkulę. Istnieje obawa, że w ślad za nimi mogą pójść kolejni gracze. Rugby w tym kraju już od pewnego czasu jest w kryzysie, Super Rugby przegrywa rywalizację o przyciągnięcie publiczności z ligami rugby league i futbolu australijskiego. Jeśli gwiazdy miałyby opuszczać Australię, szanse na przełamanie kryzysu spadną. A na domiar złego, sytuacja finansowa jest na tyle zła, że federacja ogłosiła dzisiaj zwolnienie 1/3 personelu.
W Afryce Południowej z kolei nadal nie ma konkretnych perspektyw grania w rugby. Co prawda poluzowano obostrzenia, ale treningi i grę dopuszczono jedynie dla sportów bezkontaktowych (i z wyłączeniem największych miast kraju). W rugby jako sporcie kontaktowym dopuszczono treningi jedynie w ograniczonym zakresie.
Przepisy
Wspomniany tydzień temu przeciek z rozważań World Rugby nad tymczasową likwidacją młynów wywołał gwałtowną reakcję w świecie rugby. W ubiegłym tygodniu sprawa się wykrystalizowała. W czwartek Komitet Wykonawczy World Rugby przyjął dziesięć zmian w przepisach mających na celu zminimalizowanie ryzyka zarażenia na boisku. Nie mają być one obowiązkowe – każda federacja czy organizacja ma podejmować decyzję o ich przyjęciu na własną rękę. Nowozelandczycy, którzy jako pierwsi przystąpią do gry, już zapowiedzieli, że ich nie chcą. Również w Premiership nie planują wprowadzenia tych zmian. Z kolei w Super Rugby AU zapowiadają ich rozważenie. Jednak zmiany są wprowadzane głównie z myślą o rugby amatorskim i dla krajów, w których zasady związane z epidemią są bardziej restrykcyjne i takie ograniczenia mogą pomóc w rozmowach o powrocie do sportu.
Zmiany dotyczą najbardziej kontaktowych elementów gry. W przypadku młynów przede wszystkim zaproponowano wyeliminowanie ich powtórzeń, o ile nie wynikają one z naruszenia przepisów, a także wyłączenie możliwości wyboru młyna jako formy rzutu karnego lub wolnego. Ponadto w przypadku zatrzymania ataku na własnym polu punktowym młyn na pięciu metrach dla drużyny atakującej miałby zostać zastąpiony wykopem z pola punktowego drużyny broniącej. W zakresie szarż – mamy wprowadzenie surowszych sankcji za wysoką szarżę (pomarańczowa kartka oznaczająca odesłanie zawodnika z boiska na piętnaście minut, w którym to czasie na podstawie TMO byłaby podjęta decyzja, czy kartka nie powinna być zamieniona na czerwoną) oraz wyeliminowanie tzw. choke tackle (czyli szarży unieruchamiającej przeciwnika z piłką w pozycji stojącej). Przy ruckach możliwe jest ograniczenie czasu reakcji na komendę use it z pięciu do trzech sekund. I wreszcie maule: nie można do nich się dołączać po ich rozpoczęciu, a już jedno zatrzymanie musi oznaczać jego zakończenie. Oprócz tego zalecenia obejmują zmianę w przerwie meczu koszulek, częstą dezynfekcję piłek i wreszcie zakaz zgromadzeń na boisku 🙂 W grę wchodzi także zakaz spluwania – taki sam pomysł spowodował ból głowy wielu krykiecistów mających zwyczaj spluwania na piłkę.
Ekstraliga
Podobno nowy sezon w Ekstralidze ma się rozpocząć na nowo znacznie wcześniej niż zwykle – już w weekend 1–2 sierpnia. Czy doczekamy się wcześniej siódemek?
Polski Związek Rugby
Na stronie Polskiego Związku Rugby pojawiła się informacja o wybraniu nowego składu Komisji Odwoławczej. Adam Mauks zwrócił uwagę na fakt, że trzech spośród pięciu powołanych członków Komisji to byli członkowie Zarządu Związku, którzy kilka miesięcy temu nie otrzymali absolutorium na walnym zgromadzeniu.
Major League Rugby
Major League Rugby przedstawiła jedną z drużyn, które mają przystąpić do ligi w 2021. Będą to LA Giltinis. To kolejna alkoholowa nazwa w lidze, po Austin Gilgronis. Ten sam właściciel (stąd początek nazwy to Gil) i znowu nawiązanie do drinka, tym razem na bazie martini. Także w logo drużyny.
Rugby league: NRL
W czwartek ruszyła z powrotem australijska liga rugby league, NRL. Więcej niż o wynikach mówi się o sztucznym dopingu na boiskach i o przygodzie jednego z graczy Broncos z pomiarem temperatury – dopiero po trzecim uzyskał wynik, który umożliwił mu występ. Przy okazji władze ligi poinformowały o podpisaniu nowego kontraktu telewizyjnego.
Rosja
Wiele wskazuje na to, że tydzień po Nowej Zelandii ruszy liga rosyjska. Tam jednak moskiewskie kluby podobno muszą wyprowadzić się ze stolicy (brązowy medalista z poprzedniego sezonu, Sława, będzie grać w Kałudze). Na dodatek kontrowersje budzi kalendarz: sezon zasadniczy ma zakończyć się jeszcze latem, a play-off ruszyć dopiero wiosną przyszłego roku…
Inne
6 Nations i SANZAAR rozmawiają o reformie globalnego kalendarza, błogosławi im World Rugby, tymczasem kij w mrowisko wetknął były prezes RFU Francis Baron. Wymyślił, aby latem przyszłego roku rozegrać na Wyspach Brytyjskich turniej z udziałem najlepszych 16 reprezentacji świata (choć owa „najlepszość” może być kontrowersyjna – w wytypowanej przezeń szesnastce znalazła się Kanada, a nie było Urugwaju czy Gruzji). Cel – oczywiście ułatwienie wyjścia z kryzysu finansowego, zysk z imprezy miałby być równo podzielony wśród jej uczestników. Kłopot w tym, że takich „koronawirusowy puchar” stanowiłby niebezpieczną konkurencję dla Pucharu Świata (nie mówiąc o pomyśle Nations Championship), kompletnie zaburzałby przyszłoroczny kalendarz (z wprawą Lwów i igrzyskami na czele), kolidowałby z piłkarskim Euro (których część ma być rozgrywana też na Wyspach) i igrzyskami olimpijskimi. World Rugby błyskawicznie wydało oświadczenie, w którym stwierdziło, że takiego rozwiązania nie bierze pod uwagę.
Zmiana na szczycie federacji szkockiej. Ze stanowiska przewodniczącego ustąpił Colin Grassie (piastował tę funkcję przez ponad 3 lata, a miał ją pełnić jeszcze do sierpnia), a tymczasowo objął ją były reprezentant kraju John Jeffrey, pełniący także funkcję przewodniczącego 6 Nations.
Dwa niusy o honorach dla ludzi związanych z rugby. Były kapitan reprezentacji Nowej Zelandii, Kieran Reed, otrzyma order zasług (Order of Merit), jedno z najważniejszych odznaczeń w tym kraju. Z kolei tytuł szlachecki ma otrzymać Derek Lardelli – ten nie zasłynął jako rugbysta, ale jako artysta i orędownik sztuki maoryskiej. Pośród tego wszystkiego m.in. jest autorem haki Kapa O Pongo.
O innych ligach: Belgia
Belgia to kraj pozostający w cieniu, rzucanym nawet przez jego stolicę. Cień kryje Belgię też w rugbowym światku. Reprezentacja gra na drugim poziomie w Europie, tradycje rugbowe ma bardzo duże, tymczasem gdy zaglądam do książek na temat historii rugby na świecie, to wzmianek o Belgii jest w nich mniej niż o Polsce. Tymczasem federacja rugby powstała tu już w 1931, a w 1934 należała do założycieli FIRA. Belgia wystartowała też w jednym z trzech turniejów o mistrzostwo Europy, które FIRA zorganizowała przed wojną – w 1937 zajęła piąte miejsce. Wróciła do rozgrywek FIRA już w pierwszej edycji powojennej, w 1952, i uczestniczyła w nich prawie nieprzerwanie (opuściła tylko kilka sezonów w latach 60. i 70.), choć bez sukcesów. W 2016 ostatecznie awansowali na najwyższy poziom Rugby Europe International Championships i zadomowili się tam na stałe. Najlepszy wynik, czwarte miejsce, osiągnęli w 2017, jednak dzięki temu, że spośród trzech drużyn ukaranych odjęciem punktów za udział nieuprawnionych zawodników, ich spotkała kara najłagodniejsza. W tej edycji REC są na piątym miejscu (imponujące zwycięstwo nad Rosją, dwie nieznaczne porażki z ekipami z Półwyspu Iberyjskiego), o dwa punkty przed Rumunią – przed ostatnim meczem, który grać mają (o ile się uda) właśnie z Rumunią na wyjeździe.
Wkład Belgów w światowe rugby? Być może za najważniejszy można uznać Johna Raphaela, który tu się urodził, jednak grał dla reprezentacji Anglii. Był kapitanem „Lwów” w 1910 w Argentynie, a zapamiętano go też jako świetnego krykiecistę. Zmarł także w Belgii, choć znowu nie z własnego wyboru: w wyniku ran odniesionych na froncie podczas I wojny światowej, w 1917.
Rozgrywki ligowe o mistrzostwo Belgii zainaugurowano jeszcze przed II wojną światową, w 1937, a zwycięzcą został British Sport Club z Antwerpii. W trzeciej edycji, w 1939, pierwszy raz zwyciężył Anderlecht. Co prawda zaraz potem wojna uniemożliwiła kontynuację rozgrywek, ale gdy w 1946 ponownie przystąpiono do gry, Anderlecht zdobył 11 kolejnych tytułów mistrzowskich. W sumie klub z Brukseli zdobył ich 20 i jest rekordzistą Belgii pod tym względem – jednak po ostatni taki triumf sięgnął ponad 40 lat temu, w 1974. Dziś gra na drugim poziomie rozgrywek krajowych. W okresie powojennym nie zawsze organizowano odrębne rozgrywki belgijskie – w latach 1947–1963 zdarzyło się sześć sezonów, gdy belgijskie kluby uczestniczyły w regionalnych rozgrywkach francuskich. Tytuł mistrza Belgii otrzymywała wówczas po prostu najwyżej sklasyfikowana w nich drużyna belgijska.
Dziś poziomów w lidze belgijskiej jest kilka: federacja belgijska organizuje rozgrywki centralne na trzech poziomach, a poniżej są rozgrywki organizowane przez dwie federacje regionalne: flandryjską (RV) i walońską (a właściwie, jak sami określają się w nazwie, „frankofońską” – LBFR). Przynależność klubu do federacji zależy od tego, czy uczestniczy w rozgrywkach na poziomie krajowym, czy regionalnym, przy czym jeśli w klubie część drużyn uczestniczy w jednych, a część w drugich – klub należy do obu federacji, krajowej i lokalnej. Swojej federacji lokalnej nie ma tylko Bruksela, trzeci region Belgii – kluby z tego miasta, które nie mieszczą się w trzech głównych poziomach rozgrywek uczestniczą w ligach walońskich.
W najwyższej lidze (D1) mamy osiem zespołów. Rozgrywki toczą się tu w dwóch fazach: zasadniczej (każdy z każdym, mecz i rewanż) oraz play-off, w którym biorą udział cztery najlepsze drużyny fazy zasadniczej (półfinały 1–4 i 2–3 oraz finał). Spada automatycznie najsłabsza ekipa, przedostatnia gra w barażu z wicemistrzem D2. Ten sezon został przerwany po 11 kolejkach spośród 14 zaplanowanych. Stawka podzieliła się na trzy wyraźne grupy: trzy najlepsze ekipy z liderem (La Hulpe z siedmioma punktami przewagi nad Dendermonde i ośmioma nad Soignies), trzy drużyny środka (14 punktów straty do trzeciego miejsca i prawie 20 punktów przewagi nad przedostatnią drużyną tabeli) i dwie najsłabsze ekipy, brukselski Boitsfort i Oudenaarde, mające odpowiednio po zaledwie 6 i 4 punkty. Prowadzące La Hulpe, z małego podbrukselskiego miasteczka w walońskiej części kraju, jest zarazem obrońcą ubiegłorocznego tytułu mistrzowskiego, zdobytego zresztą po raz pierwszy w historii klubu. Wcześniej przez trzy kolejne lata z rzędu mistrzostwa zdobywało flandryjskie Dendermonde, a przez poprzednie dwie dekady dominował w lidze Boitsfort (16 tytułów w latach 1990–2010).
Na drugim i trzecim poziomie ligowym mamy już po 10 drużyn. W D2 najbliżej awansu na najwyższy poziom (na sześć kolejek przed końcem ligi) były drużyny z Liége i położonego przy francuskiej granicy Frameries. Na czwartym miejscu był Anderlecht Bruksela, a komplet porażek na koncie miał klub z Mechelen. W D3 także liderowała walońska drużyna, Namur. Co ciekawe – każda drużyna z trzech najlepszych lig wystawia także drużyny rezerwowe, które uczestniczą w równoległych rozgrywkach rezerw (skład każdej ligi rezerw jest identyczny z ligą drużyn głównych). Zresztą, niektóre drużyny mają tych rezerwowych składów więcej. Najszerzej działa klub z Ottignies: pierwsza drużyna gra w D1 (piąte miejsce), druga w lidze rezerw D1 (siódme miejsce), trzecia w D3 (wicelider), a czwarta w lidze rezerw D3 (lider).
W walońskiej lidze regionalnej mamy trzy kolejne poziomy, na których gra łącznie 18 drużyn, w tym kilka trzecich drużyn klubów z poziomów centralnych (liderem poziomu drugiego jest trzecia drużyna La Hulpe). We flandryjskiej lidze regionalnej organizacja jest nieco inna: mamy pierwszy poziom z dziewięcioma drużynami, a poniżej drugi poziom z dwiema grupami po pięć drużyn: wschodnią i zachodnią. W sumie w seniorskich rozgrywkach ligowych piętnastek mamy zatem w sezonie 2019/2020 aż 93 drużyny (z czego 28 w ligach rezerw) z 56 klubów.
Oprócz lig mamy też Puchar Belgii, rozgrywany od 1968. Ubiegłorocznym zwycięzcą było Dendermonde, a rekordzistą w liczbie zdobytych trofeów jest Boitsfort (15-krotnie, ostatni raz w 2015). W tym roku puchar zatrzymał się na ćwierćfinałach rozgrywanych w styczniu i jest jedyną imprezą, której rozegrania nie anulowano – finał jest planowany na 29 sierpnia.
Do tego dochodzą klubowe rozgrywki międzynarodowe. Taką inicjatywą jest Benecup czyli rozgrywki między klubami z Belgii i Holandii. Pierwszy raz zorganizowano je w 1997 (wygrana Boitsfort), potem w latach 2005–2008 (Boitsfort wygrał dwie z czterech edycji). Po kilkuletniej przerwie wznowiono je w poszerzonej formie i od 2012 do 2014 odbywały się jako Puchar Morza Północnego z udziałem drużyn niemieckich (które wygrały wszystkie trzy edycje). W 2018 Benecup został wznowiony jako rozgrywana we wrześniu impreza z udziałem ośmiu drużyn (po cztery z Belgii i Holandii, podzielone na dwie mieszane grupy, zwycięzcy grup spotykają się w finale). W 2018 żadna belgijska drużyna nie awansowała do finału, ale w ubiegłym roku finał był wewnętrzną sprawą belgijską: w udanym rewanżu za finał mistrzostw Belgii Soignies pokonało La Hulpe 12:9. A przy okazji rozgrywania Benecupu pojawiły się pomysły zorganizowania Beneleague – czyli wspólnej ligi dla obu krajów.
Kobiece rugby pojawiło się w Belgii na początku lat 80. XX w. W 2001 Belgijki zadebiutowały w kobiecych mistrzostwach Europy organizowanych przez FIRA (ostatnie miejsce w na drugim poziomie rozgrywek, bez choćby jednego zdobytego punktu). Ponownie wystąpiły w 2006 i tu wreszcie wygrały pierwszy mecz z Norweżkami (w pozostałych znowu z zerowym dorobkiem). Po kilku edycjach bez większych sukcesów nastała znowu kilkuletnia przerwa i powróciły do rozgrywek w 2014 i zaczęły od drugiego miejsca. Rok później wygrały turniej, a w kolejnych dwóch edycjach zajmowały czwarte miejsce. 2018 to był jednak ostatni jak dotąd występ Belgijek.
Liga kobieca uruchomiona została w połowie lat 90. W pierwszych sezonach dominowało Le Hulpe (siedem tytułów w latach 1996–2003), a później Dendermonde (jedenaście tytułów między 2004 i 2019). W najwyższej lidze (D1) gra osiem zespołów. W chwili przerwania rozgrywek Dendermonde było na drugim miejscu z 9 punktami straty do Kituro z Brukseli. Na drugim poziomie (D2) także gra osiem drużyn, tu liderem w walce o awans do elity było La Hulpe. Na trzecim poziomie są trzy grupy (w sumie 16 zespołów), a na czwartym – dwie (łącznie 15 zespołów). Oprócz tego mamy ligę rezerw D1 (np. Dendermonde wystawia do rozgrywek łącznie trzy zespoły). Razem mamy 55 drużyn z 43 klubów. No, jeden z tych klubów jest klubem zagranicznym: na poziomie D2 w mistrzostwach Belgii uczestniczy żeńska drużyna z Luksemburga, RC Walferdange (żeby było ciekawiej, męska ekipa z tego samego klubu gra z kolei w lidze niemieckiej).
Kobiety oprócz ligi mają też swój puchar, a ponadto w 2019 rozegrano w ramach męskiego Benecupu także spotkanie pomiędzy kobiecymi mistrzami Belgii i Holandii: Belgijki z Dendermonde pokonały Holenderki z AAC 24:10 (łatwiej było znaleźć video z tego meczu niż jego wynik :)).
W starej prasie
Poniżej fragment opisu zasad gry w rugby („czur na miejscu” na pewno jest bardziej intrygujący od prozaicznego „przyłożenia” ) pióra Bolesława Londyńskiego, posługującego się pseudonimem Mieczysław Rościszewski. Ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie ciekawsze jest towarzystwo w jakim rugby się znalazło, znakomicie oddane przez barokowy tytuł pracy: Jak się bawić w towarzystwie? Opis najnowszych rozrywek salonowych, tudzież gier i zabaw towarzyskich w pokoju i na wolnym powietrzu, dla osób starszych. Podręcznik praktyczny, uzupełniony zbiorem figlów, sztuk magicznych, wyroczni, pasjansów, łamigłówek, a także układanek, w rodzaju miniatury bez farb, za pomocą znaczków pocztowych i t. p. Zwięzły i treściwy przegląd nowych gier pedagogicznych, znajdujących się w obiegu handlowym. Zabawy sportowe, rozrywki hypnotyczne, spirytystyczne i t. p.

Wydawnictwo gdzieś z początku XX w.