Za nami rewanż za finał Ekstraligi sprzed roku – Ogniwo (które jesienią znowu przegrało na swoim boisku wyjeździe), tym razem odegrało się sochaczewianom i zmniejszyło ich szanse na awans do finału rozgrywek. Na świecie debry Paryża i Londynu, starcie na szczycie URC (rezerwowy Leinster zremisował ze Stormers), niespodziewane zwycięstwo Chorwacji nad Litwą i rozmowy o przyszłości rugby i przepisach o czerwonych kartkach.
Ekstraliga
W jedenastej kolejce Ekstraligi mieliśmy cztery spotkania – Skra Warszawa do rywalizacji nie przystąpiła, a Komisja Gier i Dyscypliny zweryfikowała jej niedoszły mecz sprzed dwóch tygodni, przyznając Juvenii walkower i odejmując Skrze 10 punktów. Przy okazji „pouczyła” o przepisach, zgodnie z którymi trzeci walkower oznacza automatyczną degradację. Swoją drogą, zgodnie z tymiż przepisami opcje w takiej sytuacji są dwie: „a) w przypadku rozegrania nie więcej niż 50% spotkań, należy anulować wyniki dotychczasowych meczów, b) w przypadku rozegrania 50% lub więcej spotkań, zalicza się do punktacji wyniki uzyskane na boisku, natomiast w pozostałych przyznaje się walkowery dla przeciwników.” Cóż, wygląda mi na to, że mamy kolejny problem, bo chyba pasuje tu zarówno punkt a, jak i punkt b.
Na boisku najwięcej uwagi przyciągał rewanż za ostatni finał mistrzostw, w którym Ogniwo Sopot grało z Orkanem Sochaczew. W zaciętym pojedynku Ogniwo z początku przeważało (dominację było widać zwłaszcza w młynach dyktowanych), ale przez pierwsze pół godziny meczu nie padły żadne punkty. Dopiero pod koniec pierwszej połowy trafiać z karnych zaczął Wojciech Piotrowicz, Pieter Steenkamp odpowiedział, a w ostatniej akcji tej odsłony przyłożenie w swoim pierwszym występie dla nowego klubu zdobył Vaha Halaifonua – i rugbyści schodzili na przerwę przy prowadzeniu Ogniwa 13:3. Po przerwie znów pół godziny bez punktów, za to z żółtymi kartkami. Tym razem to sochaczewianie mieli więcej z gry, ale choć w końcu Jadon O’Neill zdobył przyłożenie i zrobiło się 13:10, to ostatnie słowo (a raczej słowa) należało do Wojciecha Piotrowicza – dzięki jego dwóm kolejnym karnym Ogniwo wygrało 19:10.
Edach Budowlani Lublin byli zdecydowanym faworytem meczu z Arką Gdynia (która wybiegła na boisko po raz pierwszy tej wiosny i po raz pierwszy pod kierownictwem Łukasza Szostka) i nie zawiedli – wygrali 40:7. Do przerwy lublinianie prowadzili 21:0, dominując na boisku i dając sobie zagrozić dopiero w końcówce pierwszej odsłony. W drugiej połowie gospodarze nadal przeważali i powiększyli przewagę do stanu 35:0 pod sam koniec meczu. Dopiero wtedy honorowe przyłożenie dla gdynian zdobył debiutujący w ich barwach Eujaan Botha po przechwycie na własnej połowie. Znów skuteczność pokazał Nkululeko Ndlovu, który zdobył 13 punktów (przyłożenie i cztery podwyższenia).
W Gdańsku Lechia grała z Juvenią Kraków. Na początku spotkania krakowianie docisnęli gospodarzy (akcja skończyła się trzema punktami z karnego). Potem mecz toczył się w środkowej strefie boiska, a na prowadzenie dzięki serii karnych w wykonaniu Pawła Boczulaka wyszli gospodarze. Dopiero po półgodzinie zobaczyliśmy pierwsze przyłożenie – akcję skrzydłem po offloadzie Odericha Moutona skończył Riaan van Zyl i przewaga Lechii stopniała do jednego punktu. Jednak zaraz potem wreszcie gospodarze natarli i po długim okresie ataku przyłożenie zdobył Grzegorz Buczek – pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem gospodarzy 16:8. Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza – atak Juvenii i w efekcie 3 punkty z karnego. Dobry okres Juvenii skończył się jednak fatalnym podaniem na własnej połowie, które pozwoliło przedostać się Lechii pod linię bramkową – a chwilę potem drugie przyłożenie dorzucił Grzegorz Buczek. Po kolejnych karnych van Zyla i Boczulaka było 26:14, obie drużyny stworzyły sobie okazje, ale na 10 minut przed końcem kolejny błąd Juvenii na własnej połowie oznaczał oddanie piłki rywalom i w efekcie lechiści zaliczyli trzecie przyłożenie. Na czwarte, bonusowe, szansy już nie dostali – w ostatnich minutach gra toczyła się na ich połowie. Lechia wygrała 33:14, ale krakowianie mogą żałować głupich błędów.
Indywidualne dokonania Piotrowicza, Ndlovu, van Zyla czy Boczulaka pobił w ten weekend Patryk Chain, który na swoje konto zapisał aż 30 punktów. Zadanie miał jednak stosunkowo łatwe – lider ligowej tabeli grał z ostatnią drużyną tego zestawienia i na boisku mieliśmy prawdziwy pogrom: Budo 2011 Aleksandrów Łódzki pokonało Posnanię aż 95:5, zdobywając 15 przyłożeń (punktowało aż dziesięciu graczy podstawowej piętnastki ekipy spod Łodzi, w tym dwa przyłożenia do swojego imponującego dorobku dorzucił Witalij Kramarenko). Początkowo goście stawiali opór, jeszcze po ponad 20 minutach gry gospodarze prowadzili tylko 5:0, a poznaniacy kilka razy powstrzymali ich ataki w pobliżu swojej linii bramkowej. Potem jednak worek z przyłożeniami się rozwiązał. Poznaniacy mieli w tym meczu jedną sytuację i wykorzystali ją zdobywając swoje jedyne przyłożenie. Smutny wynik.
W tabeli nie ma wielkich zmian (poza tą wynikająca z odjęcia kolejnych 10 punktów Skrze – której dorobek zresztą jest już bez znaczenia). Jednak porażka Orkana oznacza, że drużyna ta traci do drugiego Ogniwa już 9 punktów i jej szanse na awans do finału i obronę mistrzowskiego tytułu maleją.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Budo 2011 Aleksandrów Łódzki | 11 | 47 |
2. | Ogniwo Sopot | 11 | 44 |
3. | Edach Budowlani Lublin | 11 | 41 |
4. | Orkan Sochaczew | 11 | 35 |
5. | Lechia Gdańsk | 10 | 26 |
6. ↑ | Juvenia Kraków | 11 | 17 |
7. ↑ | Arka Gdynia | 10 | 10 |
8. ↑ | Pogoń Awenta Siedlce | 10 | 9 |
9. ↓↓↓ | Up Fitness Skra Warszawa | 10 | 8 |
10. | Posnania | 11 | 5 |
W dziewiątej kolejce I ligi w najciekawszym spotkaniu Rugby Białystok mimo sporego żniwa kartkowego (trzy żółte i czerwona) pokonało Spartę Jarocin 17:14 – dla gości to była pierwsza porażka w tym sezonie. Długo kibice czekali tu na punkty, gospodarze wyszli na prowadzenie dopiero w końcówce pierwszej połowy, na początku drugiej zwiększyli przewagę do 14:0, a po godzinie gry prowadzili 17:0. Jednak jarocinianie odgryzali się, a tuż przed końcowym gwizdkiem, przy trzypunktowej stracie, byli niezwykle bliscy przyłożenia, które mogłoby odwrócić losy meczu – białostocczanie wybronili się jednak, mimo że na boisku było ich na koniec tylko dwunastu. Poza tym Legia Warszawa po emocjonującym spotkaniu, w którym drużyny kilka razy zmieniały się na prowadzeniu, pokonała Arkę Rumia 36:26, a Budowlani Commercecon Łódź rozgromili Hegemona Mysłowice 77:3, aplikując mu aż trzynaście przyłożeń (trzy z nich zdobył Michał Łaszcz). W tabeli nadal na czele Sparta przed Budowlanymi Łódź i Białymstokiem.
Top 14
W 21. kolejce Top 14 najwięcej uwag przyciągały kończące rundę niedzielne derby Paryża. Faworytem tym razem było Stade Français, lepiej radzące sobie w tym sezonie. Jednak w pierwszej połowie, po wymianie karnych i mimo osłabienia po żółtej kartce Veikoso Poloniatiego, to Racing zdobył przyłożenie – Christian Wade (i podwyższający Nolan Le Garrec) wyprowadził go na prowadzenie 10:3, a gospodarze na domiar złego stracili kontuzjowanego Morgana Parrę. Po 30 minutach gry Poloniati wyleciał z boiska tym razem definitywnie i wydawało się, że Stade Français nabierze wiatru w żagle. Przed przerwą zdobył tylko trzy punkty z karnego, ale po przerwie nieoczekiwanie to Racing powiększył prowadzenie – po przyłożeniu Maxa Springa było 6:17. Gospodarze walczyli, ale przyłożenie zdobyli dopiero tuż przed końcem meczu, a ostatniej szansy na kolejne punkty nie wykorzystali i ostatecznie przegrali 13:17.
Emocjonujący pojedynek stoczyły walczące o awans do play-off Lyon z Tulonem. Do przerwy Lyon przegrywał 13:14, a wszystkie trzy przyłożenia w tej części spotkania zdobyli skrzydłowi – dla Lyonu Ethan Dumortier, który niedawno debiutował w reprezentacji kraju, a dla Tulonu Jiuta Wainiqolo i Cheslin Kolbe (który jednak okupił przyłożenie poważnie wyglądającą kontuzją). W pierwszych minutach po przerwie drużyny znowu wymieniły się przyłożeniami i było 20:21. Za każdym razem, gdy Tulon odskakiwał, Lyon nadrabiał dystans, ale wciąż tracił 1 punkt. Końcówka meczu była napięta, ale Lyon strat nie odrobił, a Tulon dorzucił karnego i mecz skończył się wynikiem 23:27.
Poza tym:
- Castres pokonał niespodziewanie Tuluzę 27:17 (goście przyjechali mocno osłabieni, bez reprezentantów krajów; dorobkiem punktowym Castres podzielili się Benjamin Udrapilleta – 14 punktów i Julien Dumora – 13 punktów);
- Peprignan mocno postraszyło Montpellier – ale przegrało 22:23 (Katalończycy na 10 minut przed końcem prowadzili 22:13, ale w końcówce stracili przyłożenie z podwyższeniem i karnego i przegrali mecz, który mogli wygrać – zapłacili za niewykorzystane szanse);
- Clermont pewnie pokonało Brive 38:10 (goście w pierwszej połowie zostali na boisku w trzynastu na blisko 10 minut po dwóch żółtych kartach, a w końcówce meczu czekał ich ten sam los po dwóch czerwonych);
- Bajonna przegrała z Pau 20:30 (to pierwsza porażka Basków w roli gospodarza w tym sezonie – porzucili jednak na ten mecz Bajonnę, by rozegrać go w baskijskim mieście po hiszpańskiej stronie granicy, w San Sebastián, gromadząc blisko 40-tysięczną publiczność);
- Bordeaux przegrało z La Rochelle 6:36 (do przerwy 6:9, po przerwie dominacja roszelczyków, którzy wzięli rewanż za porażkę z rundy jesiennej).
W tej rundzie więcej zwycięstw odniosły ekipy z dołu tabeli, ale nie przyniosło to wielkich przetasowań. Z czołowej szóstki wypadła Bajonna, którą zastąpił Tulon, zbliżył się do strefy play-off także Racing 92. Na pięć spotkań przed końcem chyba tylko Tuluza może czuć się pewna awansu do decydującej fazy sezonu, a Brive wydaje się być skazane na spadek do Pro D2.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Tuluza | 21 | 67 |
2. | La Rochelle | 21 | 61 |
3. | Stade Français | 21 | 56 |
4. | Lyon | 21 | 55 |
5. | Bordeaux Bègles | 21 | 53 |
6. ↑ | Tulon | 21 | 52 |
7. ↑ | Racing 92 | 21 | 51 |
8. ↓↓ | Bajonna | 21 | 50 |
9. | Montpellier | 21 | 48 |
10. | Clermont | 21 | 45 |
11. | Castres | 21 | 40 |
12. ↑ | Pau | 21 | 37 |
13. ↓ | Perpignan | 21 | 35 |
14. | Brive | 21 | 26 |
W Pro D2 mieliśmy mecz na szczycie – wicelider z Grenoble podejmował lidera z Oyonnax. Zacięte spotkanie, dwa karne przyłożenia i pięć kartek (w tym jedna czerwona). Gospodarze do przerwy prowadzili 11:3, ale druga połowa nie ułożyła się po ich myśli. Zaczęli ją w czternastkę po żółtej kartce Pio Muarui, stracili 6 punktów z karnych, a ledwie Muarua wrócił na boisko, to z powrotem z niego wyleciał i Grenoble do końca grało w osłabieniu. Gdy gospodarze zostali na boisku w trzynastkę po kolejnej żółtej kartce, w ciągu 10 minut stracili trzy przyłożenia. Karne przyłożenie na koniec meczu pozwoliło im uratować punkt bonusowy i drugie miejsce w tabeli – przegrali 24:28. Tuż za plecami Grenoble czai się Mont-de-Marsan, które pokonało Biarritz 31:21. Porażki spośród drużyn czołowej szóstki oprócz Grenoble poniosły ekipy Agen (zmarnowała okazję na awans na drugie miejsce, nieoczekiwanie przegrywając z przedostatnim w tabeli Montauban 22:26) i Colomiers, które uległo Provence 18:25, i wypadło z miejsc premiowanych awansem do play-off. Na jego miejsce awansowało Vannes po wygranej 47:24 z Rouen-Normandie (aż 11 przyłożeń w meczu, z czego 7 zwycięzców).
Premiership
Hitem 21 kolejki Premiership były derby Londynu między Saracens i Harlequins. Saracens, liderzy tabeli, byli faworytami starcia, a dla Harlequins porażka oznaczała znaczące osłabienie nadziei na awans do play-off. Mecz znakomicie zaczął się dla Quins, dla których przyłożenie już po kilkudziesięciu sekundach gry zdobył wiązacz Alex Dombrant. Jednak to były miłe złego początki – jeszcze w pierwszej połowie Saracens odpowiedzieli trzema przyłożeniami i prowadzili 22:7. Co prawda drugą połowę Quins zaczęli od zmniejszenia strat, ale gospodarze ani razu nie pozwolili zbliżyć się gościom na dystans mniejszy niż 12 punktów i ostatecznie wygrali 36:24. Mecz rozegrano na stadionie Tottenhamu i na trybunach zasiadło 55 tysięcy widzów.
W innym ciekawym starciu Leicester Tigers grali z Bristol Bears, którzy po fatalnej pierwszej części sezonu, w ostatnich kolejkach pięli się w górę tabeli i zaczynali nawet myśleć o awansie do półfinałów ligi. Zostali jednak powstrzymani w ten weekend – obrońcy tytułu mistrzowskiego wygrali z nimi 46:24. Pierwsze przyłożenie także i tu zdobyli późniejsi przegrani. Potem gospodarze wyszli na prowadzenie i do przerwy prowadzili 15:10, ale po przerwie Bears zdobyli przyłożenie, które dało im dwa punkty przewagi. Później jednak dominowali na boisku Tigers, którzy m.in. bezlitośnie wykorzystali osłabienie gości po żółtej kartce Stevena Luatui. Handrè Pollard zdobył 19 punktów, a dwukrotnie oszukiwał przeciwników świentymi podkopnięciami: raz w ten sposób sam zdobył przyłożenie, a raz zaliczył asystę.
Poza tym:
- Newcastle Falcons pokonali Gloucester 17:12 (i to pomimo faktu, że już po kwadransie gry zostali na boisku w czternastkę; w ekipie Gloucesteru błysnął Adam Radwan, który zdobył przyłożenie po świetnej akcji Elliotta Obatoyinbo – https://twitter.com/i/status/1639357367694286850 – oraz uratował swoją drużynę przed utratą przyłożenia);
- London Irish w niezwykle ważnym meczu pokonało Northampton Saints 37:22 (Irish wyszli na prowadzenie już po pięciu minutach gry i nie oddali go już do końca);
- Bath wygrało z Exeter Chiefs 36:19 (nieoczekiwana wygrana najsłabszej przed tą kolejką drużyny ligi z exeterczykami walczącymi o awans do play-off).
Na trzy kolejki przed końcem pewni udziału w półfinałach są tylko Saracens. Drudzy w tabeli Sale Sharks pewni awansu być nie mogą, ale prawdziwa rywalizacja toczy się o pozostałe dwa miejsca w najlepszej czwórce – w ten weekend London Irish wyrzucili z niej Northampton Saints, ale warto pamiętać, że trzy ekipy zajmujące obecnie miejsca od trzeciego do piątego zaliczą jeszcze przed końcem sezonu przymusowe pauzy. A zatem być może nadzieje Exeter Chiefs jeszcze odżyją, ale Bristol Bears, Harlequins czy Gloucester wydają się tracić po porażkach z tego weekendu już zbyt wiele.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Saracens | 17 | 67 |
2. | Sale Sharks | 17 | 56 |
3. | Leicester Tigers | 18 | 53 |
4. ↑ | London Irish | 18 | 51 |
5. ↓ | Northampton Saints | 18 | 48 |
6. | Exeter Chiefs | 17 | 43 |
7. | Bristol Bears | 17 | 41 |
8. | Harlequins | 17 | 41 |
9. | Gloucester | 17 | 40 |
10. ↑ | Bath | 17 | 32 |
11. ↓ | Newcastle Falcons | 17 | 31 |
W Championship powoli runda zasadnicza zmierza do końca, a Ealing Trailfinders i Jersey Reds nie odpuszczają: londyńczycy pokonali Cornish Pirates 50:12, a ekipa z Wysp Normandzkich rozgromiła Richmond 64:0. Znów przegrali Doncaster Knights (tym razem 39:45 z Coventry), a siódmą wygraną w sezonie odniósł beniaminek z Caldy, tym razem nad ostatnimi w tabeli London Scottish. Niespodziankę sprawiło Nottingham, wygrywając z trzecimi przed tą kolejką Bedford Blues 26:24.
United Rugby Championship
W szesnastej kolejce URC sporo było ciekawych spotkań, ale na czoło wybijał się mecz na szczycie: Leinster grał ze Stormers czyli lider mierzył się z wiceliderem. Goście z Kapsztadu co prawda w Dublinie nie wygrali, ale mimo wszystko dokonali czegoś wyjątkowego: zakończyli trwającą od początku sezonu serię zwycięstw Irlandczyków, remisując z nimi 22:22. Leinster grał jednak bez sporej grupy podstawowych graczy, odpoczywających po Pucharze Sześciu Narodów (fatalne wieści na temat Jonathana Sextona, który może nie wrócić do gry do końca sezonu), podczas gdy reprezentanci Springboks w ten weekend wrócili do swoich południowoafrykańskich klubów. Bohaterem pierwszej połowy był Mannie Libbok, wyrastający na gwiazdę młody łącznik ataku Stormers – oprócz trzech celnych kopów z podstawki (spróbował też, choć nieskutecznie, drop goala) zaliczył pierwsze przyłożenie w meczu, a przy drugim zanotował asystę. Tuż przed końcem pierwszej połowy Stormers prowadzili 17:0, a ostatecznie wygrali ją 17:5. Dublińczycy pierwsze przyłożenie zdobyli tuż przed przerwą, a w ciągu 20 minut po niej dołożyli trzy kolejne i wyszli na prowadzenie 22:17 (zawodził z podwyższeń Harry Byrne). Na kwadrans przed końcem Stormers doprowadzili do remisu (znów asystował Libbok świetnym kopem, ale nie trafił za to z podwyższenia) i mieliśmy nerwową końcówkę. W niej Harry Byrne zmarnował szansę na wygraną Leinsteru, trafiając z karnego w słupek.
Ciekawych spotkań było więcej, zwłaszcza, że walka o awans do czołowej ósemki i fazy play-off jest wyjątkowo zacięta. Znaczący cios dla swoich marzeń przyjął włoski Benetton, który przegrał z Lions 28:32, mimo że jeszcze na 20 minut przed końcem prowadził 28:13. Wtedy jednak w ciągu sześciu minut stracił trzy przyłożenia, z czego dwa zdobył rwacz gości Emmanuel Tshituka, a jedno Rabz Maxwane po świetnej akcji Francka Horna – przełamał sześć szarż i podał na offloadzie (tu w nietypowym, efektownym ujęciu: https://twitter.com/i/status/1639642441815818242). Benetton ostatnie dwa spotkania zagra na południowej półkuli i trudno liczyć na to, aby nadrobił dystans do ósmego miejsca.
Z kolei Connacht umocnił swoje nadzieje na awans wygrywając z Edynburgiem 41:26. Connacht nieźle zaczął mecz i na początku drugiej połowy prowadził 27:7. Wtedy jednak jego gracze zobaczyli dwie żółte kartki, a Szkoci zaczęli odrabiać straty. Zmniejszył dystans do 8 punktów, ale wtedy Irlandczycy z powrotem zaczęli im odjeżdżać i ostatecznie wygrali 41:26. Najlepszym graczem meczu został łącznik młyna Caolin Blade, który zaliczył hat-trick przyłożeń (jedno po przechwycie i sprincie przez niemal całą długość boiska, inne po świetnej indywidualnej akcji).
Bardzo ciekawe zapowiadało się starcie dwóch drużyn z czołówki, sąsiadujących w tabeli – Munster i Glasgow Warriors. Gospodarze, którzy ostatnio wygrali pięć meczów z rzędu, to spotkanie zaczęli fatalnie – w pierwszej połowie stracili cztery przyłożenia i do przerwy przegrywali 0:28. Na początku drugiej połowy przyjęli kolejny cios (drop goala Domingo Miottiego) i dopiero wtedy zaczęli odrabiać straty. Zdobyli cztery przyłożenia, ale w międzyczasie Szkoci zdobyli swoje piąte i dzięki temu utrzymali przewagę do końca – mecz skończył się wynikiem 26:38.
Poza tym:
- Zebre Parma przegrało z Cardiff 30:34 (Włosi są drużyną niezwykle groźną na swoim boisku, ale wciąż przegrywają);
- w walijskich derbach Ospreys pokonali Dragons 37:18 (sporo kartek – Dragons niemal całą drugą połowę grali w czternastkę po czerwonej kartce);
- Scarlets nieoczekiwanie pokonali Sharks 32:20 (wszystkie punkty Walijczyków zdobyło dwóch graczy – Sam Costelow zaliczył 22 punktów z kopów przy stuprocentowej skuteczności, a Steff Evans dorzucił 10 z przyłożeń, jedno z nich po kopie Costelowa; Sharks przegrali mimo powrotu gwiazd Springboks, choć przyłożenia dla nich zdobyli Siya Kolisi i Bomgi Mbonambi);
- a na koniec kolejki Ulster wygrał z Bulls 32:23 (do przerwy po dwa przyłożenia obu ekip, ale Irlandczycy przegrywali 8:20 – drugą połowę jednak zdominowali całkowicie; aż trzy spośród ich czterech przyłożeń zdobył młynarz Tom Stewart – w sumie ma ich w tym sezonie już 13, a czwarte skrzydłowy Robert Baloucoune, który w tym meczu wrócił do gry po kontuzji).
Na dwie rundy przed końcem wiadomo już, że zwycięzcą fazy zasadniczej będzie Leinster (nawet mimo czekających go dwóch spotkań w Południowej Afryce). Pewni awansu do play-off są też Stormers, Ulster i Glasgow Warriors, a tylko katastrofa mogłaby pozbawić kwalifikacji Munster. O pozostałe trzy miejsca toczyć się będzie zacięta walka – w ten weekend swoją pozycję w tej rywalizacji poprawił Connacht.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Leinster | 16 | 74 |
2. | Stormers | 16 | 61 |
3. | Ulster | 16 | 59 |
4. | Glasgow Warriors | 16 | 54 |
5. | Munster | 16 | 48 |
6. ↑↑ | Connacht | 16 | 44 |
7. ↓ | Bulls | 16 | 43 |
8. ↓ | Sharks | 16 | 41 |
9. | Benetton Treviso | 16 | 40 |
10. | Cardiff | 16 | 39 |
11. | Lions | 16 | 38 |
12. ↑ | Ospreys | 16 | 35 |
13. ↑ | Scarlets | 16 | 33 |
14. ↓↓ | Edynburg | 16 | 33 |
15. | Dragons | 16 | 19 |
16. | Zebre Parma | 16 | 10 |
Super Rugby Pacific
Hitem piątej rundy Super Rugby Pacific miało być starcie Crusaders z Brumbies. Australijczycy jednak pojechali do Christchurch w mocno osłabionym składzie, bez 7 reprezentantów kraju, i wielkich emocji nie było. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 14:3, do przerwy wygrywali 21:3, i choć w drugiej połowie ekipa z Canberry wreszcie zaczęła zdobywać przyłożenia, ostatecznie straty nie zdołała zmniejszyć i Crusaders wygrali spotkanie 35:17. Dwa przyłożenia dla zwycięzców zdobył Leicester Fainga’anuku, jedno z nich w taki piękny sposób: https://twitter.com/i/status/1639150326879072257. Dla Brumbies to pierwsza porażka w tym sezonie.
Poza tym:
- Waratahs przegrali z Chiefs 14:24 (do przerwy był remis, a jeszcze pięć minut przed końcem Australijczycy przegrywali tylko trzema punktami; niestety mecz nie porywał z powodu licznych błędów);
- Highlanders pokonali Fijian Drua 57:24 (nie pomogły Fidżyjczykom dwa przyłożenia Franka Lomaniego – decydujący był kwadrans pierwszej połowy, gdy Highlanders zdobyli cztery przyłożenia; dla ekipy z Dunedin to druga wygrana z rzędu – spora poprawa po fatalnym początku sezonu);
- Moana Pasifika została w Auckland zdeklasowana przez Hurricanes – mecz skończył się rezultatem 0:59 (wyspiarze stracili aż 9 przyłożeń – podobnie jak Drua, tyle że Fidżyjczycy potrafili się rywalom odgryzać);
- w australijskich derbach Rebels pokonali Reds 40:34 (zacięty mecz: po kwadransie było 0:14, ale Rebels odpowiedzieli czterema przyłożeniami i do przerwy prowadzili 26:14; po przerwie gospodarze stracili prowadzenie i po kwadransie zrobiło się 26:31, ale ostatecznie odzyskali przewagę i wygrali spotkanie);
- a na koniec kolejne nowozelandzkie zwycięstwo w starciu transtasmańskim: Blues wygrali z Western Force 30:17.
Układ w tabeli coraz bardziej zgodny z przewidywaniami – wszystkie nowozelandzkie drużyny w czołowej ósemce, z czego cztery w pierwszej piątce. Z kolei poza miejscami promowanymi awansem do play-off obie ekipy wyspiarskie i dwie spośród drużnych australijskich. Jedyna niepokonana drużyna to Chiefs, a jedyna z kompletem porażek to Moana Pasifika.
Z ciekawostek: w Super Rugby obowiązuje zasada zakazująca graczom występów w więcej niż pięciu meczach z rzędu. Odpoczywający z tego powodu Jordie Barrett wykorzystał weekend na trening z drużyną NRL, Melbourne Storm.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Chiefs | 5 | 23 |
2. ↑ | Hurricanes | 5 | 19 |
3. ↓ | Brumbies | 5 | 17 |
4. | Blues | 5 | 15 |
5. | Crusaders | 5 | 15 |
6. | Reds | 5 | 11 |
7. ↑↑↑ | Rebels | 5 | 10 |
8. ↑↑↑ | Highlanders | 5 | 9 |
9. ↓↓ | Fijian Drua | 5 | 9 |
10. ↓↓ | Western Force | 5 | 8 |
11. ↓↓ | Waratahs | 5 | 7 |
12. | Moana Pasifika | 5 | 2 |
Z kraju
Po zimowej przerwie wróciły rozgrywki kobiece – w Rudzie Śląskiej rozegrano piąty turniej mistrzostw Polski kobiet w rugby 7. Tradycji stało się zadość: znów wygrały Biało-Zielone Ladies Gdańsk, które ponownie nie przegrały żadnego spotkania, a w finale po raz kolejny pokonały Legię Warszawa 29:7. Tradycyjnie też z Gdańska pochodziła najlepsza zawodniczka turnieju – ten tytuł dostała Anna Klichowska. Trzecie miejsce w ekstralidze przypadło Budowlanym Łódź, które co prawda przegrały w meczu grupowym z gospodyniami turnieju, ale w meczu decydującym o pozostaniu w ekstralidze pokonały je 24:15. Miejsce Diablic zajmą wracające do ekstraligi po kilku turniejach przerwie zawodniczki z Poznania. Z drugiej ligi do pierwszej awansuje ekipa AZS AWF Warszawa, która zajmie miejsce Arki Gdynia.
Niespodzianka w pierwszym wiosennym (a szóstym w całym sezonie) turnieju Polskiej Ligi Rugby 7, rozegranym w Koszalinie – liderzy klasyfikacji generalnej, Tytan Gniezno, przegrali oba swoje mecze grupowe i wygrali dopiero w meczu o piąte miejsce. Do finału nie dotarła też druga drużyna klasyfikacji ogólnej – Politechnika Gdańska Ogniwo Sopot [poszło jej jeszcze gorzej – ostatnie, siódme miejsce]. W decydującym meczu AZS AWF Warszawa pokonało Rugby Biesal.
Po zimie wróciły też do gry piętnastki kadetów – kolejne dwie rundy mistrzostw Polski rozegrano w Gdańsku. Pewnie oba swoje mecze wygrał Orkan Sochaczew, natomiast niespodziewanie potknięcie zaliczyła Juvenia Kraków, które uległa w sobotę Budowlanym Lublin. W tabeli Orkan prowadzi przed Juvenią, a dalej są Lechia i Ogniwo. Zanosi się na to, że na podium w tym sezonie może braknąć Budowlanych Łódź – przegrali jak dotąd wszystkie swoje mecze i zajmują ostatnie, szóste miejsce w stawce.
Kobieca reprezentacja Polski w rugby 7, przygotowująca się do bardzo napiętego programu na wiosnę, przed tygodniem odbyła zgrupowanie w Villajoyosie, gdzie trenowała wraz z reprezentacją Hiszpanii, stałym uczestniczkami cyklu World Rugby Sevens Series – do którego awans Polki będą próbowały wywalczyć już w kwietniu.
Okienko transferowe w Ekstralidze zamyka się dzisiaj i w ostatnich dniach sporo się działo. Ogniwo Sopot poinformowało o pozyskaniu byłego zawodnika Skry Warszawa, reprezentanta kraju, Vahy Halifonuy. Na listach zawodników klubów ekstraligowych pojawiali się też nowi gracze z zagranicy. Zbroi się zwłaszcza Trójmiasto, gdzie powiększa się kolonia graczy z Południowej Afryki w Lechii Gdańsk i Arce Gdynia. W Juvenii za to kolejny Namibijczyk, a w Orkanie mamy pierwszego w naszej lidze Urugwajczyka – Matiasa d’Avanzo (miał w tym roku grać w Super Rugby Americas w Peñarolu). W I lidze bardzo ciekawe informacje dochodzą z Budowlanych Commerceconu Łódź – ogłosili pozyskanie dwóch młodych reprezentantów Polski, Kacpra Palamarczuka i Jake’a Wisniewskiego (oprócz nich na liście zawodników klubu pojawili się też gracze z Południowej Afryki i Fidżi).
Długo trwała procedura konkursowa w celu wyborów trenerów kadr juniorskich w siódemkach i piętnastkach. Ponoć kandydatur było bardzo dużo. Reprezentację siódemkową ma poprowadzić Łukasz Szablewski, który o młodzieżowe reprezentacje się już ocierał, a ostatnio prowadził Rugby Wrocław. Kadrą piętnastkową zajmie się Przemysław Pustkowski, który przez wiele lat zajmował się młodzieżą w Budowlanych Łódź, a ostatnio pracował w Arce Rumia. Dwa dni po ogłoszeniu powołania kadra U18 przechodziła już pierwszy test w Berlinie – podobno wygrała z reprezentacją tego miasta 21:0 [na zdjęciach tablicy wyników widać skrót wskazujący na Berliner RC, ale być może tylko mecz odbył się na jego boisku].
I kolejna informacja sprzed tygodnia: w Rudzie Śląskiej rozegrano międzynarodowy turniej z udziałem gospodarzy oraz RC Olomouc z Czech i Zilina Bears ze Słowacji. Wygrały śląskie „Gryfy”, które pokonali obu rywali.
A w poniedziałkowy wieczór w Gdyni wielką rugbową zabawą będzie świętowane 50-lecie urodzin zmarłej niedawno legendy gdyńskiego rugby, Zbigniewa Rybaka.
Ze świata
Rozegrano dwa mecze w ramach Rugby Europe International Championships. Na poziomie Trophy niespodzianka: beniaminek, Chorwacja, pokonała na wyjeździe będących faworytami meczu Litwinów. Pierwsze przyłożenie padło łupem gości, ale potem Chorwaci zdobywali punkty tylko z karnych, a Litwini czterokrotnie przyłożyli piłkę i do przerwy prowadzili 27:14. Długo nie zanosiło się, aby gospodarze mogli wypuścić zwycięstwo z rąk – jeszcze na kwadrans przed końcem było 30:17. W końcówce jednak Chorwacja zdobyła trzy przyłożenia i wyszła na prowadzenie 36:30. Litwini odpowiedzieli kolejnym przyłożeniem na skrzydle i mimo trudnej pozycji podwyższyli na 37:36. Chorwatom starczyło jednak czasu na wznowienie i wywalczenie karnego 40 m od słupów. Jason Newton trafił i Chorwaci wygrali 39:37. Dla Chorwatów to pierwsza wygrana, ale pozostali na ostatnim miejscu w grupie. Warto zwrócić uwagę na występ litewskiego młynarza Tomasa Zibolisa – 50. mecz w kadrze w wieku 41 lat. Z kolei na poziomie Conference 1 doszło do wyspiarskiego pojedynku, w którym Malta pokonała Cypr 41:24 (a na kwadrans przed końcem prowadzili 34:0). Malta awansowała na pierwsze miejsce w grupie południowej, ale jeden mecz rozegrany mniej mają Bułgarzy.
W towarzyskim meczu Gibraltar pokonał Jamajkę (jeśli wierzyć przedmeczowym grafikom Jamajkę UK, a zatem chyba nie reprezentację kraju) 20:15. Ponadto wśród kobiet Kanada wygrała 66:7 z Południową Afryką (Kanadyjki były faworytkami meczu, a dodatkowo pomogła im czerwona kartka dla jednej z rywalek na początku spotkania), a Stany Zjednoczone pokonały Hiszpanię 20:14 (kobiece rugby w Hiszpanii prezentuje niezły poziom, ale jest odizolowane od regularnych rozgrywek z najlepszymi po wyłączeniu z Pucharu Sześciu Narodów).
Tydzień po zakończeniu turnieju mężczyzn ruszył kobiecy Puchar Sześciu Narodów. To przesunięcie terminu znamy już z ubiegłego roku i faktycznie pozwala skupić na meczach kobiet więcej uwagi. W ten weekend najwięcej jej przykuło starcie Anglii ze Szkocją. Pożegnalny mecz zagrała Sarah Hunter, która wystąpiła w reprezentacji Anglii po raz 141. (na dodatek żegnała się z kadrą w swoim rodzinnym Newcastle). Jej koleżanki zdobyły w tym spotkaniu aż 10 przyłożeń, z czego trzy ostatnie padły łupem Marlie Packer. Szkotki honorowe przyłożenie zdobyły na koniec meczu i ostatecznie Anglia wygrała 58:7. Warto zwrócić uwagę na występ dla Anglii Mackenzie Carson, która w przeszłości grała w reprezentacji Kanady. Ponadto Walijki nieoczekiwanie wysoko wygrały z Irlandkami 31:5, absolutnie dominując w pierwszej połowie wygranej 28:0. Najbardziej zacięte spotkanie stoczyły Włoszki i Francuzki – gospodynie jeszcze pięć minut przed końcem przegrywały tylko 12:15, ale nie zdołały odwrócić losów meczu, przeciwnie – przegrały 12:22. Zanosi się na to, że mecz ostatniej rundy turnieju, na Twickenham pomiędzy Anglią i Francją, przyciągnie rekordową dla kobiecego rugby liczbę publiczności – już sprzedano 40 tys. biletów.
W Japan Rugby League One trzynasta runda meczów, a w niej trzynaste zwycięstwo w sezonie Saitama Wild Knights – tym razem 19:10 nad Toyotą Verblitz (mecz oglądało ponad 11 tys. widzów). Inne zespoły z czołówki też wygrywały: Kubota Spears 23:14 z Kobelco Kobe Steelers, Tokyo Sungholiath 32:7 z Green Rockets Tokatsu (trzy przyłożenia Ryoto Nakamury), a Yokohama Canon Eagles 64:12 z Hanazono Kintetsu Liners (m.in. przyłożenie Fafa de Klerka, choć przyćmił go hat-trickiem fidżyjski skrzydłowy Burua Inoke). W tabeli na szczytach bez zmian i już tylko pięć czołowych zespołów walczy o cztery miejsca w play-off (Toshiba Brave Lupus Tokyo na piątym miejscu utrzymała niewielki dystans do czołowej czwórki dzięki skromnemu zwycięstwu 12:10 nad BlackRams Tokyo).
W Currie Cup trzecia kolejka gier i trzecie zwycięstwa Cheetahs (32:7 nad Bulls) i Pumas (28:13 nad Griquas w powtórce ubiegłorocznego finału). Pierwsze zwycięstwo w sezonie odnieśli Lions, którzy pokonali inną ekipę bez wygranej na koncie, beniaminków Griffons 41:26 (zdecydowało 10 minut gry z przewaga dwóch zawodników, a trzy przyłożenia zaliczył Nico Steyn). Z kolei pierwsza porażkę odniosło Western Province, które na wyjeździe uległo Sharks 7:20. W tabeli na czele oczywiście Cheetahs i Pumas.
Ekipy z drugiego poziomu Currie Cup rozpoczęły Mzansi Challenge – turniej, w którym zapowiadano udział ekip także z Kenii, Zimbabwe, Namibii (Welwitschias wracający do rywalizacji z drużynami południowoafrykańskimi) i amerykańskich San Clemente Rhinos. Namibijczycy w pierwszym meczu przegrali 21:26 z Border Bulldogs. Kłopoty mają jednak inne drużyny: mecz Rhinos z Valke prawdopodobnie został odwołany, a zimbabwijscy Goshawks zrezygnowali z pierwszy trzech rund z powodu kłopotów finansowych niepozwalających na wyjazd do Południowej Afryki (organizatorzy zgodzili się, aby mimo to rozegrali domowe spotkania i wyjazd do Kenii). Nie wygląda na to, aby turniej odniósł sukces (a przypomnijmy, że jeszcze przed startem wycofali się hiszpańscy Diables, a Tel-Aviv Heat został wykluczony przez gospodarzy).
W Major League Rugby nadal z kompletem zwycięstw Seattle Seawolves – po wygranej z Chicago Hounds (27:5, mecz zakończony po 40 minutach z powodu burzy) awansowali na pozycję lidera konferencji zachodniej, wykorzystując pauzę San Diego Legion. Na trzecim miejscu nadal Houston SaberCats po wygranej nad ekipą z Atlanty. Na wschodzie nadal prowadzą New England Free Jacks, ale wygrana z jedyną dotąd drużyną z kompletem porażek, Dallas Jackals, nie przyszła im łatwo – padł tu wynik 10:9. Za plecami Free Jacks są NOLA Gold i Old Glory DC – w bezpośrednim starciu tych drużyn górą byli nowoorleańczycy, 20:17.
W Super Rugby Americas nadal dominują Dogos i Peñarol. Dogos pokonali American Raptors 37:24 (kolejna porażka ekipy ze Stanów, która pierwszy raz grała na własnym stadionie), natomiast Urugwajczycy wygrali na wyjeździe z groźnym chilijskim Selknamem 35:24 (to był rewanż za finał z poprzedniego sezonu). Poza tym paragwajskie Yacaré przegrało z drugą argentyńską ekipą, Pampas, 5:22, która dzięki temu awansowała na trzecie miejsce ligowej tabeli.
W Nowej Zelandii rozegrano finał kobiecych zawodowych rozgrywek Super Rugby Aupiki – w Hamiltonie Matatū pokonało Chiefs Manawa po zaciętym meczu 33:31. To niespodzianka, bo w sezonie zasadniczym Chiefs Manawa były jedyną niepokonaną drużyną, natomiast Matatū miało bilans 1:2. Blisko było innego rozstrzygnięcia – w ostatnich sekundach meczu Chiefs nie wykorzystało podwyższenia, a potem karnego.
Z kolei w ten weekend rozpoczęły się zawodowe kobiece rozgrywki w Australii czyli Super W. Zmagania zaczęły się od zwycięstw ekip dominujących w ostatnim sezonie. Obrończynie tytułu, Fijiana Drua, pokonały Brumbies 12:7. Wicemistrzynie i chyba faworytki rozgrywek – Waratahs – wygrały 43:0 z Western Force. Identycznym wynikiem skończył się mecz Rebels z Queenslandem, tyle że tu górą byli zawodniczki przyjezdne.
Ruszyły rozgrywki ligi południowokoreańskiej (Korea Super Rugby League). W pierwszym meczu starły się drużyny związane z dwoma wielkimi koreańskimi czebolami: Hyundai Glovis grali z POSCO. Górą była ekipa POSCO, która wygrała 27:19. W drugim spotkaniu KEPCO, pełne reprezentantów kraju, rozgromiło 59:5 nową drużynę w stawce, OK Financial Group Okman.
Bardzo ciekawy wynik w międzynarodowej rywalizacji w kategorii U19: w środę Irlandia przegrała z Japonią (reprezentacją tamtejszych koledżów) 19:22. W niedzielę Irlandczycy dorzucili do składu kilku zawodników, którzy wcześniej zagrać nie mogli z powodu udziału w w finale szkolnych rozgrywek w tym kraju i wygrali 42:41 (odrabiając trzynastopunktową stratę z połowy spotkania).
Po raz 141. rozegrano mecz stanowiący jeden z symboli rugby – The Varsity Match czyli coroczne spotkanie ekip dwóch angielskich uniwersytetów, Oksfordu i Cambridge (pierwszy raz rozegrane ponad 150 lat temu, w 1872). Górą było Cambridge (15:10), a w starciu kobiet – Oksford (31:12, kobieca rywalizacja ma skromniejszą historię, bo rozpoczęła się w 1988). W tym roku okoliczności zmagań na Twickenham były wyjątkowe – przy ich okazji odbyła się ceremonia włączenia The Varsity Matches do World Rugby Hall of Fame.
Zakończyły się rozgrywki męskiego Pucharu Sześciu Narodów, nastał czas podsumowań. Wśród nich czas na indywidualne docenienie zawodników. Wiele redakcji przygotowywało swoje najlepsze piętnastki zawodów i praktycznie wszędzie zdominowane one były przez Irlandczyków, Francuzów i Szkotów (chyba wszędzie tylko gracze ataku), czasami załapali się pojedynczy Włosi i Anglicy. Organizatorzy turnieju na liście sześciu graczy nominowanych do miana najlepszego zawodnika turnieju wybrali po trzech Irlandczyków i Francuzów: wiązacz Caelan Doris, łącznik młyna Antoine Dupont, skrzydłowi Mack Hansen i Damian Penaud oraz obrońcy Hugo Keenan i Thomas Ramos. Jest też ciekawa lista kandydatów dla objawień roku i tu organizatorzy wybrali po jednym zawodniku z każdej drużyny – na pewno wyróżniają się tu Ethan Dumortier (debiutował podczas turnieju i zagrał w każdym jego meczu) i Tommaso Menoncello.
Rugby Europe ogłosiło podobną listę – wybrało graczy do głosowania na najlepszego zawodnika Rugby Europe Championship. Jest to jednak lista niezwykle obfita – znajduje się na niej aż 18 graczy pochodzących z wszystkich reprezentacji. Z Polski wskazano Piotra Zeszutka i Vahę Halaifonuę. Faworytami są jednak Gruzini Akaki Tabucadze i Wasyl Łobżanidze, gracze portugalskiego ataku, a warta podkreślenia jest też świetna gra Taylora Gontineaca z reprezentacji Rumunii.
Na łamach The Telegraph pojawił się tekst na temat podobno kończących się rozmów na temat uruchomienia nowych ogólnoświatowych rozgrywek rugbowych (nazywanych niekiedy Ligą Narodów): North versus south ‘grand final’ the crown jewel of new world league. Ponoć do uzgodnienia pozostało już tylko kilka szczegółów, choć zaprzeczył temu wiceprezes francuskiej federacji Serge Simon.
W skrócie: od 2026 co drugi rok nowe ogólnoświatowe rozgrywki, prowadzone w letnim i jesiennym okienku międzynarodowym. Sześć drużyn z północy (ekipy z Pucharu Sześciu Narodów) oraz sześć z „południa” (cztery drużyny z The Rugby Championship oraz Japonia i Fidżi). Latem każda drużyna z północy jedzie na południe i gra trzy mecze z trzema różnymi drużynami, jesienią każda drużyna z południa jedzie na północ i robi to samo. Koniec z dotychczasowymi seriami meczów (gdy w jednym okienku jedna drużyna grała z drugą kilkakrotnie, jak na przykład ostatnio Irlandia z Nową Zelandią). Osobne tabele dla północy i południa i najlepsze drużyny z tych tabel na koniec grają wielki finał. Organizatorzy liczą na to, że gra o punkty (zamiast zwykłych „testów”) wzmocni potencjał komercyjny światowego rugby.
Co boli? Nienaruszalność Pucharu Sześciu Narodów. Wzmianka, że o ewentualnym awansie do najlepszej dwunastki będzie mowa najwcześniej w 2030. Piękne słowa o dbaniu o rozwój ekip z drugiego szeregu i jednocześnie odbieranie im szans na spotkania z wyżej notowanymi ekipami w okienkach międzynarodowych (pozostanie tylko Puchar Świata i okres wyprawy British & Irish Lions). Nic nie warte okazuje się porozumienie z San Francisco z 2017, które miało zwiększyć liczbę meczów ekip z drugiego szeregu z tymi najlepszymi (i miało obowiązywać do 2032). Takie myślenie krzywdzi wszystkich poza zaklętym kręgiem dwunastu najlepszych ekip na świecie (wygranymi są Włosi, Japończycy i Fidżyjczycy). Takie myślenie zabija rugby (długoterminowo). Jedyna pozytywna informacja, to myślenie o tym, aby finał rozgrywek rozegrać gdzieś poza największymi rugbowymi matecznikami – wspomniany jako przykład jest Hongkong, ale coś czuję, że jeśli taki pomysł będzie realizowany, to skończy się na Katarze.
W jednym dziennikarze The Telegraph i Serge Simon są zgodni: prowadzone są rozmowy na temat wspólnego kalendarza rozgrywek na obu półkulach. Tu dochodzą wieści o następujących planach: TRC miałoby być przeniesione z obecnego okienka w drugim półroczu na marzec i kwiecień (co jednak nie do końca pokrywa się z Pucharem Sześciu Narodów, rozgrywanym w lutym i marcu, z którego planowane jest wyeliminowanie jednego weekendu przerwy), natomiast Super Rugby z pierwszej połowy roku na okres od maja do września.
W Walii przyjęto zdecydowaną większością głosów pakiet reform organizacyjnych proponowanych, mających na celu uniezależnienie zarządu od klubów (zamiast 8 tylko 4 członków będzie pochodziło z wyborów w federacji), a także wprowadzenie parytetu dla kobiet (5 z 12 członków władz). Wszystko po to, aby zawodową organizacją zarządzać także w sposób zawodowy. Przed głosowaniem prezes WRU Ieuan Evans mówił: It’s the size of the cake, not the size of the slice that matters. And we need to grow that cake… Słowa odnoszą się do rugby walijskiego (które powoli przestaje być sportem nr 1 w tym kraju), ale idealnie pasowałyby też do sytuacji, w której znajduje się światowe rugby.
W Anglii Steve Borthwick proponował poluzowanie reguł zabraniających powoływania do reprezentacji zawodników na co dzień grających w klubach zagranicznych (zwłaszcza wobec eksodusu graczy z Premiership do Top 14, choć na przykład transfer Luke’a Cowana-Dickiego do Montpellier stanął pod znakiem zapytania z powodów zdrowotnych). Dyrektor wykonawczy Premiership Simon Massie-Taylor stwierdził jednak, że byłoby to wbrew interesom angielskiego rugby i zmian nie należy oczekiwać. Warto natomiast zwrócić uwagę na propozycję trenera Saracens Mark McCalla, aby wprowadzić centralne kontrakty między graczami a federacją, na wzór wielu innych krajów.
Podobnie w Nowej Zelandii – mimo coraz bardziej liczniejszych wyjazdów do Japonii (i na coraz dłuższe kontrakty) i propozycji dotyczącej potraktowania jako wyjątek Beaudena Barretta, federacja podobno nie zamierza się ugiąć i podtrzymuje politykę powoływania do kadry wyłącznie zawodników grających na co dzień w kraju.
Inne ciekawe doniesienie z The Telegraph: World Rugby rozważa zmianę przepisów dotyczących czerwonych kartek i TMO jeszcze przed Pucharem Świata we Francji. Ponoć to pokłosie czerwonej kartki Freddiego Stewarda z meczu Irlandii z Anglią (swoją drogą, po meczu panel dyscyplinarny go nie ukarał). Światowa federacja wzór chce wziąć z zasad testowanych w Super Rugby Pacific: podobno zamiar jest taki, aby radykalnie skrócić TMO, w wątpliwych sytuacjach karać zawodników żółtymi kartkami i wrócić do gry, a TMO dać 10 minut na anlizę, czy faul kwalifikował się na czerwoną kartkę (tu jednak różnica w porównaniu z Super Rugby – czerwoną kartkę definitywną, a nie 20-minutową). Główny problem z tą zasadą to brak przejrzystości dla kibiców. Decyzja o jej ewentualnym wprowadzeniu ma być podjęta w ciągu dwóch miesięcy.
World Rugby oficjalnie ogłosiło, że Madryt będzie gospodarzem turniejów w cyklu World Rugby Sevens Series. Co więcej, będzie tak już od przyszłego sezonu, przez trzy lata, a przypadną mu w udziale ostatnie, decydujące turnieje cyklu. Czyżby Hiszpania zyskała przystanek WRSS kosztem Francji lub Anglii?
Z wieści transferowych:
- wymarzoną pewnie przez każdego trenera rugby na świecie posadę selekcjonera All Blacks obejmie po Pucharze Świata Scott Robertson, obecny szkoleniowiec Crusadres;
- Eddie Jones podkradł pierwszą gwiazdę z NRL – trzyletni kontrakt z federacją australijską i z Waratahs podpisał 19-letni Joseph Suaalii z Sydney Roosters (wynagrodzenie ma być ponoć szalone – mówi się o kwocie rzędu 1,5 mln dolarów australijskich);
- ciąg dalszy poważnych zbrojeń Bath – w ostatnim tygodniu ogłoszono kolejny transfer do tej ekipy, tym razem reprezentanta Południowej Afryki i mistrza świata, Thomasa du Toit (obecnie grającego w Sharks);
- z kolei inny ze Springboks, Vincent Koch, wróci z Europy do ojczyzny – podpisał kontrakt właśnie z Sharks;
- po kilku latach spędzonych w Europie w przyszłym sezonie do Hurricanes wróci były kapitan tej drużyny, Brad Shields;
- Argentyńczyk Santiago Cordero, obecnie występujący we francuskim Bordeaux, podpisał kontrakt z Connachtem;
- były trener reprezentacji Fidżi, Vern Cotter, ponoć rozmawia o zatrudnieniu z francuskim Perpignan;
- Walię mają opuszczać nie tylko wielkie gwiazdy rugby, ale także i te wschodzące – Tiaan Thomas-Wheeler będzie grać w japońskiej drużynie Toyota Shokki Shuttles.
A co „zagraniczni” myślą o szarży Floriana Remue na Robercie Wójtowiczu, która uratowała Belgów przed pewnym przyłożeniem? Odpowiedź tu: https://twitter.com/T2Rugby/status/1637879868879695874 i https://twitter.com/T2Rugby/status/1637837735665848327. I najsłuszniejsza w tym wszystkim uwaga – rok temu w REC chwalono się wprowadzeniem TMO, a w tym sezonie bez słowa znikło…
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia:
Anglia:
- Ethan Sikorski (North Walsham RFC, National League 2 East): cały mecz przeciwko Henley, przegrany 40:42 (po sześć przyłożeń z obu stron). North Walsham wciąż jest przedostatnie, ale traci już tylko punkt do 12. miejsca.
Szkocja:
- Zenon Szwagrzak (Selkirk RFC): w niedzielę grał przeciwko Belgii, a w poniedziałek zagrał w pierwszym składzie swojej drużyny w finale jednej z najstarszych rugbowych lig na świecie (istnieje od 1901), Border League, w której uczestniczą kluby z regionu Borders. Selkirk Szwagrzaka pokonało Hawick 12:6 i odzyskało trofeum, które ostatni raz zdobyło w 2010 (w sumie wygrało po raz siódmy).
Szwajcaria:
- Kacper Ławski (RC Yverdon): w podstawowym składzie swojej drużyny w półfinale Pucharu Szwajcarii, wygranym ze Stade Lausanne 26:21. Ławski miał udział w decydującym przyłożeniu swojej ekipy, a w finale Yverdon zmierzy się z Avusy.
Zapowiedzi
W najbliższy weekend w międzynarodowym graniu: druga runda kobiecego Pucharu Sześciu Narodów, dwa ostatnie mecze Rugby Europe Trophy w tym sezonie (Chorwacja – Szwajcaria i Szwecja – Litwa), mecz Kosowa z Austrią i pierwsze spotkanie kobiecego Pacific Four Series (w Madrycie zagrają Kanada ze Stanami Zjednoczonymi). Do tego drugi raz w tym sezonie do Hongkongu zawita World Rugby Sevens Series – tym razem zarówno z turniejem męskim, jak i kobiecym.
W klubowym graniu uwagę przyciąga przede wszystkim pierwsza runda play-off w europejskich pucharach. W 1/8 finału Champions Cup m.in. irlandzkie derby Leinsteru z Ulsterem i spotkanie Stormers z Harlequins, natomiast w Challenge Cup warto zwrócić uwagę na mecze Bristol Bears z Clermont i francuski pojedynek Stade Français z Lyonem. Poza tym szósta runda Super Rugby, gdzie na czoło wysuwa się starcie Chiefs z Blues.
W kraju dwunasta kolejka Ekstraligi (Posnania – Ogniwo, Pogoń – Lechia, Juvenia – Budowlani Lublin i Arka Gdynia – Budo 2011) – wszędzie faworytami są goście, ale kto wie, czy Pogoń nie sprawi kolejnej niespodzianki przyjezdnym. Poza tym gra I liga oraz II liga (w tej ostatniej pobudka z zimowego snu). W siódemkach zobaczymy siódmą rundę mistrzostw Polski kobiet, a wśród młodzieży mecze ligowe piętnastek juniorów.
Absolutnie zgadzam się z tym co napisałeś o nowym pomyśle na „ligę narodów”. „Nowe” rozgrywki spowodują, że drużyny z drugiego poziomu (Tier 2) takie jak Gruzja będą miały jeszcze mniej okazji do gry ze światowym topem. Wygląda to tak, że World Rugby ma w dupie rozwój i upowszechnianie rugby na świecie. Pozorują jakieś działania u podstaw, ale decyzje wobec drużyn z topu i blokowanie możliwości pozostałym pokazuje jak to naprawdę wygląda.
Co do trenerów U18 to słabo świadczy o zarządzie PZR ile miesięcy zajął proces ich wyboru, bo zgodnie ze statutem to oni podejmują decyzje personalne. Konkurs ogłoszono na początku grudnia 2022, a mamy końcówkę marca 2023. Szkoda, że nie wiadomo kto jeszcze aplikował na stanowiska. Szkoda, że nieznany jest jakikolwiek zarys koncepcji ich pracy z kadrami U18 i chyba żaden z nich w ostatnich latach nie pracował z młodzieżą w klubach, żeby móc coś powiedzieć jak to wyglądała gra ich drużyn.
To bardziej krytyka strony PZR niż komentarz, ale skoro linkują bloga to może ktoś to przeczyta:
– Czy ktoś czyta teksty z zagranicznych serwisów przed opublikowaniem na stronie PZR? Wyglądają jak żywcem wyjęte z google translate z błędami językowymi i czasem z brakiem logiki w tekście.
– Skąd nagle tyle reklam na stronie, psuje to obraz „profesjonalnego” związku.
Obydwie rzeczy nie pasują do budowanego obrazu sprawnie działającej i prężnej organizacji, a zwłaszcza instytucji dotowanej środkami publicznymi.
Błędy językowe i logiczne zdarzają się i tutaj 🙂 A reklamy faktycznie irytują, zapewne chodzi o kasę.
Takich jak ten na pewno tu nie ma:
„Nowa koncepcja stawiająca emocje w centrum wrażeń fanów, Wielki Finał będzie zawierał zagrożenie, co oznacza, że każdy mecz będzie się liczył w wyścigu o koronę mistrza Serii.” cytat z newsa o nowym rozdaniu WRSS
Z tego co wiem w PZR nie ma zatrudnionej osoby tworzącej treści na stronę i odpowiedzialnej za treści. Newsy ze świata to tłumaczenia automatyczne tekstów z różnych mediów. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony to trochę słabe, z drugiej, biorąc uwagę, że związek nie śpi na pieniądzach, dobrze, że coś się pojawia. Rzecz do której można się zdecydowanie przyczepić to brak jakiegoś widocznego pomysłu na to co ma się pojawiać na stronie PZR i w social mediach, gdzie 90% treści to męska reprezentacja XV ze zdjęciami z różnych treningów w absurdalnych ilościach. Nie rozumiem tego. Niestety kolejny raz wychodzi brak jakiegokolwiek planowania i myślenia długoterminowego…