Penaud i Storti szaleją

Za nami kolejny weekend z europejskimi ligami w roli głównej. We Francji 140-lecie pięknym zwycięstwem nad Tuluzą uczciło Stade Français, a Damian Penaud nie przestaje zadziwiać w barwach nowego klubu. W URC emocjonujące widowiska w wykonaniu Irlandczyków i Szkotów. W Premiership pogromców znaleźli wreszcie Sale Sharks i Saracens. W drugich ligach warto zwrócić uwagę na zwycięstwo London Scottish i przykładającego raz za razem Raffaele Stortiego. Wróciło też WRSS, ze zmienioną nazwą.

Top 14

RC Toulon – Section Paloise 36:13. Dziewiątą kolejkę Top 14 zaczęło starcie mających za sobą serię zwycięstw graczy z Lazurowego Wybrzeża z nieoczekiwanymi wiceliderami tabeli. Tulończycy to spotkanie pewnie wygrali i w efekcie zastąpili rywali na drugim miejscu Top 14. Spory udział w zwycięstwie miał łącznik ataku Enzo Hervé, który zdobył w spotkaniu 21 punktów, z czego aż 17 w ciągu pierwszych dwudziestu minut (wyprowadzając drużynę na prowadzenie 17:0). Pau miało w tym meczu dobre momenty, ale napotykało ogromne problemy z przebiciem się przez obronę gospodarzy. Na 10 minut przed końcem ich strata wynosiła 11 punktów, ale wtedy tulończycy ponownie się przebudzili i zdobyli dwa przyłożenia – to w ostatniej minucie meczu zapewniło im punkt bonusowy.

Oyonnax – Union Bordeaux-Bègles 23:29. Beniaminek był blisko kolejnego zwycięstwa. Na trzy minuty przed końcem prowadził 23:22, a Maxime Lucu z Bordeaux minimalnie chybił trudnego karnego. Jednak dwóch graczy gospodarzy nie zdołało opanować piłki pod bramką, obok nich pojawił się jak błyskawica Louis Bielle-Biarrey i przyłożył bezpańską piłkę, a Lucu dla odmiany wykorzystał podwyższenie, co odebrało Oyonnax nie tylko zwycięstwo, ale i punkt bonusowy (cała sytuacja: https://twitter.com/i/status/1731330610038181972). Jakże pechowy koniec niezłego spotkania Oyonnax. Wcześniej błysnął w tym meczu w barwach gości Damian Penaud, który zaliczył dwa przyłożenia dla Bordeaux – po zaledwie czterech meczach dla tej drużyny ma ich na koncie już siedem.

Stade Français – Stade Toulousain 27:12. Rundę kończył szlagierowo zapowiadający się pojedynek obchodzącego 140-lecie Stade Français z Tuluzą. Paryżanie niezwykle skutecznie postawili się obrońcom tytułu mistrzowskiego – przez pierwsze 50 minut meczu tylko oni zdobywali punkty i imponowali w obronie przy długich okresach naporu gości. Do przerwy prowadzili 10:0, a w ciągu pierwszych 10 minut po przerwie dorzucili kolejne 10 punktów. Tuluzańczycy co prawda w drugiej połowie się przebudzili i odpowiedzieli dwoma przyłożeniami redukując stratę do ośmiu punktów na parę minut przed końcem, ale na ich drugie przyłożenie natychmiast po wznowieniu gry odpowiedzieli gospodarze i w praktyce rozstrzygnęli spotkanie. Warto zwrócić uwagę na kolejny już świetny występ zaledwie 20-letniego gruzińskiego filara, Sergo Abramiszwiliego.

Poza tym:

  • Aviron Bayonnais – Montpellier Hérault 34:19 (fatalna seria Montpellier trwa, choć trudno było się spodziewać jej przełamania akurat w Bajonnie, która jest niezdobytą twierdzą miejscowej drużyny od czasu jej powrotu do Top 14 przed kilkunastoma miesiącami);
  • Castres Olympique – Lyon OU 29:14 (kolejna cenna wygrana Castres, na dodatek z bonusem ofensywnym; kluczowe przyłożenie dla zwycięskiej ekipy zdobył Urugwajczyk Santiago Arata);
  • Stade Rochelais – USA Perpignan 35:6 (co prawda po pierwszej połowie La Rochelle prowadziło tylko 7:6, ale po sześciu zmianach w przerwie w drugiej odsłonie meczu zdobyło cztery przyłożenia i zaliczyło bonusowe zwycięstwo; jedno z tych przyłożeń zwraca uwagę – https://packaged-media.redd.it/fwv7nwd1i24c1/pb/m2-res_480p.mp4; swoją drogą, trenerowi roszelczyków Ronanowi O’Garze grozi kolejne już zawieszenie z powodu zachowania wobec sędziów przed tygodniem);
  • ASM Clermont – Racing 92 23:18 (liderzy ligowej tabeli nie wykorzystali okazji aby odskoczyć reszcie stawki i zdobyli tylko defensywny punkt bonusowy; clermontczycy zaczęli to spotkanie od 14:0 po kwadransie gry i prowadzenia nie oddali już do końca – choć im bliżej ostatniego gwizdka, tym bardziej paryżanie walczyli i do końca mogli mieć nadzieję na zwycięstwo).

Na czele tabeli wciąż Racing 92, ale w czołówce bardzo ciasno – pięć pierwszych drużyn jest na przestrzeni zaledwie dwóch punktów. Paradoksalnie, mimo wygranej Stade Français obsunęło się w ligowej tabeli, bowiem najbliżsi rywale wygrywali z punktem bonusowym. Powoli do czołówki zbliża się La Rochelle, choć wciąż jeszcze jest w dolnej połówce tabeli. Na dnie coraz większą stratę do rywali mają Perpignan i Montpellier.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Racing 92929
2. ↑↑RC Toulon928
3. ↑↑Castres Olympique928
4. ↓↓Section Paloise927
5. ↓↓Stade Français927
6. Stade Toulousain923
7. Union Bordeaux-Bègles923
8. ASM Clermont923
9. ↑↑Stade Rochelais920
10. ↑↑Aviron Bayonnais919
11. ↓↓Oyonnax916
12. ↓↓Lyon OU916
13. USA Perpignan98
14. Montpellier Hérault97

W Pro D2 zwraca uwagę przede wszystkim druga w tym sezonie porażka lidera z Vannes – przegrał na wyjeździe 12:15 z Grenoble, które byłoby w czołowej czwórce, gdyby nie punkty odjęte na początku sezonu. Mimo to Vannes pozostało na czele tabeli z ośmioma punktami przewagi nad Provence, które wróciło na drugie miejsce dzięki wygranej 45:24 nad Rouen. Z drugiego na trzecie miejsce spadło Mont-de-Marsan po przegranej 16:23 z Brive. Zwraca też uwagę wygrana beniaminka z Dax nad ekipą z czołówki tabeli, Nevers, 24:17, a także dwa kolejne przyłożenia Raffaele Stortiego dla Béziers w wygranym 43:13 meczu z Montauban (jak Penaud – ma ich już siedem na swoim koncie w tym sezonie, a przecież nie grał od początku). Nietypowym wynikiem skończył się mecz ekip z końcówki tabeli – Valence Romans pokonało Soyaux-Angoulême zaledwie 6:0, a jedyne punkty padły z karnych w końcówce spotkania.

United Rugby Championship

Munster – Glasgow Warriors 40:29. Na początek siódmej kolejki URC, w piątkowy wieczór, porażkę poniósł kolejny lider tabeli ligowej w tym sezonie. Ekipa z Glasgow pojechała na mecz z Munsterem. W spotkaniu padło aż 11 przyłożeń, ale decydujące były chyba pierwsze trzy – po imponującym pierwszym kwadransie Irlandczycy prowadzili już 19:0, a jeszcze w pierwszej połowie (wygranej 26:5) uzbierali dość przyłożeń, aby zdobyć punkt bonusowy. Trzecie z nich, to w 15. minucie meczu, wykończone przez Diarmuida Barrona, określono jako jedno z najwspanialszych w historii Munsteru: https://twitter.com/i/status/1730681925340103097. Szkoci co prawda drugą połowę zaczęli od przyłożenia, w sumie zdobyli ich pięć (z czego cztery po maulach), ale Irlandczycy odgryźli się podczas gry w przewadze i w drugiej połowie zdołali utrzymać przewagę nad gośćmi.

Ulster – Edinburgh 24:27. W drugim starciu irlandzko-szkockim wynik odwrotny – górą wyszli z niego Szkoci. Co prawda w pierwszej połowie Ulster dwukrotnie wychodził na prowadzenie po przyłożeniach niezwykle skutecznego młodego młynarza Toma Stewarta, ale na koniec pierwszej połowy Ben Healy karnym dał jednopunktową przewagę Szkotom. W drugiej połowie długo belfastczycy mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikło. A po 20 minutach to goście zaczęli punktować i na niespełna 10 minut przed końcem prowadzili 15 punktami. Ulster się przebudził, przyłożenie zdobył wreszcie Robert Baloucoune (miał kilka okazji wcześniej, ale nic z tego nie wyszło), ale kolejne, Jamesa Hume’a, zaliczyli już w doliczonym czasie gry i do zmiany wyniku brakło trzech oczek. Obie drużyny kończyły mecz w czternastkę – u gospodarzy w wyniku kontuzji i braku dostępnych zmian, a u gości w wyniku żółtej kartki.

Connacht – Leinster 22:24. Najciekawszym meczem kolejki były chyba irlandzkie derby w Galway, w których gospodarze wbrew pozorom nie stali na straconej pozycji (zwłaszcza, że Leinster nie wstawił do piętnastki wszystkich swoich największych gwiazd). I to oni znacznie lepiej w ten mecz weszli – dłuższy okres przewagi, seriami kradzione auty dublińczykom, a efektem było przyłożenie rezerwowego Davida Hawkshawa po świetnym offloadzie Macka Hansena (pierwszy jego mecz dla Connachtu w tym sezonie). Potem gospodarze nawet powiększyli prowadzenie 8:0, ale Leinster zażarcie atakował i wreszcie przebił się przez obronę, redukując stratę do 1 oczka. Druga połowa znów zaczęła się od ataku Connachtu, ale tym razem bez skutku, a po kilku minutach odpowiedzieli goście, którzy w krótkim odstępie czasu zdobyli dwa przyłożenia i zyskali 11-punktową przewagę. W tej odsłonie to Connacht miał problemy z własnymi autami, ale odpowiedział dwoma przyłożeniami (przy drugim z nich znów fantastyczną robotę odwalił Hansen) i na 10 minut przed końcem miał 3 punkty przewagi. Prowadzenia nie dowiózł do końca – już po upływie 80. minuty dublińczycy zaliczyli swoje czwarte przyłożenie, które dało im dwupunktowe zwycięstwo. To była pierwsza porażka Connachtu na swoim boisku od blisko roku.

Poza tym:

  • Bulls – Sharks 44:10 (zdecydowanie najlepsi w tym sezonie spośród drużyn z Południowej Afryki Bulls w derbowym pojedynku nie dali żadnych szans naszpikowanym mistrzami świata Sharks);
  • Cardiff – Scarlets 23:29 (derbowe emocje też w stolicy Walii – stołeczna ekipa zaczęła od prowadzenia 14:0 po 10 minutach, ale potem to rywale zdobyli pięć przyłożeń, a cardiffczycy przez ponad 50 minut grali w osłabieniu; Scarlets grali bez Taine’a Plumtree’go, które kontuzja okazała się bardzo poważna i czeka go kilka miesięcy przerwy);
  • Lions – Dragons 49:24 (co prawda pierwszą krew w tym meczu utoczyli gospodarzom goście z Walii i to mimo osłabienia po żółtej kartce, ale szybko prowadzenie stracili, a Lions ostateczne zdobyli aż sześć przyłożeń; nie przeszkodziła im w przekonującym zwycięstwie nawet gra w osłabieniu od 25. minuty po czerwonej kartce);
  • Stormers – Zebre Parma 31:7 (także i tu przekonujące zwycięstwo ekipy z Południowej Afryki, choć tuż przed przerwą Włosi zdobyli przyłożenie zmniejszające ich stratę do 5 oczek i mogli mieć przez moment nadzieję na sprawienie niespodzianki; tuż po przerwie nadzieja prysła);
  • Benetton Treviso – Ospreys 18:13 (niełatwa przeprawa Włochów, którzy przez większość drugiej połowy przegrywali, ale na kwadrans przed końcem wyrównali, a potem zdobyli przyłożenie, które dało im zwycięstwo).

Do zmian lidera w URC w tym sezonie się przyzwyczailiśmy – po tej kolejce na tę pozycję wrócił Leinster, spychając na drugie miejsce Szkotów z Glasgow. W czołowej trójce pozostali też Bulls, a tuż za ich plecami pojawił się Munster. Kiepsko natomiast z ekipami walijskimi – wszystkie cztery są w końcowej szóstce tabeli, a na ostatnim miejscu Dragons zmienili Scarlets.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Leinster729
2. ↓Glasgow Warriors726
3. Bulls725
4. ↑↑↑↑Munster723
5. ↓Benetton Treviso722
6. Edinburgh722
7. ↓↓Ulster720
8. ↓Connacht719
9. ↑Lions719
10. ↑↑Stormers718
11. ↓↓Ospreys716
12. ↓Cardiff715
13. ↑↑↑Scarlets711
14. ↓Zebre Parma711
15. ↓Sharks77
16. ↓Dragons76

Premiership

Harlequins – Sale Sharks 36:3. Sale Sharks od kilku tygodni byli liderem Premiership, tymczasem w ten weekend zaczęli ósmą kolejkę Premiership od porażki – swojej drugiej w tym sezonie, ale za to niezwykle bolesnej. W pojedynku dwóch kandydatów do pozycji nr 10 w kadrze Anglii górą był Marcus Smith, który nie tylko zdobył 6 punktów z kopów (o 3 więcej od George’a Forda), ale także odegrał decydującą rolę w dwóch przyłożeniach swojej drużyny. Co prawda do przerwy gospodarze prowadzili tylko 10:3, ale w drugiej połowie zdobyli cztery przyłożenia (dwa w wykonaniu Willa Josepha). Kluczowe z nich zaliczyli zaraz na początku tej odsłony meczu, po znakomitym przełamaniu Smitha: https://twitter.com/i/status/1730690558882951427. Ostatecznie mieliśmy pogrom, a goryczy w ekipie z Manchesteru dopełniła kontuzja jej kapitana, Bena Curry’ego.

Bath – Exeter Chiefs 41:24. W starciu dwóch zespołów z czołówki ligowej tabeli górą okazali się być gospodarze z Bath. Zaczęli od prowadzenia 12:0, ale przed przerwą exeterczycy zmniejszyli stratę do 2 punktów. Podobnie było na początku drugiej połowy – na przyłożenie i karnego gospodarzy goście odpowiedzieli przyłożeniem z podwyższeniem i było 20:17. Jednak między 62. a 69. minutą, w okresie przewagi po żółtej kartce Stu Townsenda, Bath zaliczyło trzy przyłożenia (w tym drugie w tym meczu Alfiego Barbeary’ego, wszystkie podwyższone przez Finna Russella), które w praktyce rozstrzygnęły ten mecz.

Poza tym:

  • Bristol Bears – Gloucester 51:26 (niezwykle ważne spotkanie dla obu tych drużyn – obie potrzebowały zwycięstwa aby przerwać złe passy i myśleć jeszcze o powrocie do walki o play-off; zadecydowało pierwsze pół godziny, po którym było 29:0; goście zerwali się do walki dopiero pod koniec pierwszej połowy – m.in. dwa przyłożenia Louisa Reesa-Zammita – ale po 50 minutach gry bristolczycy mieli nawet 34 punkty przewagi i choć Gloucester ją potem zredukowało, niewiele to zmieniło);
  • Saracens – Northampton Saints 12:18 (znakomitą serię Saracens przerwali Saints, którzy do przerwy prowadzili 6:0, a po przerwie tę przewagę utrzymali; gospodarzom nie pomogła na pewno spowodowana kontuzją absencja Owena Farrella);
  • Leicester Tigers – Newcastle Falcons 47:3 (na koniec kolejki prawdziwy pogrom z hat-trickiem przyłożeń Tommy’ego Reffella).

Sale Sharks pozostało na czele ligowej tabeli, ale w czołówce jest bardzo ciasno: pierwszą od piątej drużyny dzielą zaledwie dwa punty, niewiele dalej są Exeter Chiefs. Systematycznie zmniejszają dystans do górnej połówki tabeli Leicester Tigers. Na dnie nieodmiennie Newcastle Falcons, którzy wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Sale Sharks827
2. ↑↑Bath827
3. ↑↑Harlequins826
4. ↓↓Saracens825
5. ↑Northampton Saints825
6. ↓↓↓Exeter Chiefs823
7. Leicester Tigers820
8. Bristol Bears817
9. Gloucester812
10. Newcastle Falcons84

W Championship sensacja: najsłabsza drużyna ligi, London Scottish, pokonała lidera i faworyta rozgrywek, Ealing Trailfinders, 19:17, dzięki przyłożeniu z podwyższeniem zdobytym w doliczonym czasie gry. W meczu między dwiema ekipami rywalizującymi o drugie miejsce Cornish Pirates ulegli Doncaster Knights 28:39. Odwołano mecz Caldy z Bedford Blues wskutek zmrożonego boiska. W tabeli na czele nadal Ealing, z dwoma punktami przewagi nad Doncaster. Na dnie ostatnia drużyna z kompletem porażek, Cambridge.

SVNS / Reprezentacja Polski w rugby 7 kobiet

Turniejem w Dubaju ruszył nowy sezon World Rugby Sevens Series – a raczej HSBC SVNS, jak te rozgrywki przechrzciło World Rugby. Nas najbardziej interesowały nie główne turnieje, ale nieźle obsadzony turniej towarzyski, w którym przecierały się przed wiosennymi zmaganiami o awans do kolejnego cyklu SVNS oraz na igrzyska olimpijskie nasze reprezentantki. Nie zdołały jednak niestety powtórzyć sukcesu sprzed roku, gdy zajęły w rywalizacji pierwsze miejsce. Tym razem nie udało im się awansować nawet do półfinałów. Zaważyły dwie porażki z pierwszego dnia zawodów, 7:28 z drugą drużyną Australii i 10:29 z amerykańską ekipą RC10 Selects. Na szczęście drugiego dnia odbiły sobie niepowodzenia, w pozostałych meczach grupowych gromiąc Tabusoro Angels 45:0 i drugą drużynę Południowej Afryki 32:7. W efekcie grały o miejsca 5–8. W półfinale tych zmagań Polki nie wybiegły na boisko (rywalki oddały mecz walkowerem), a w meczu o piąte miejsce ponownie pokonały RPA A 29:0.

W zmaganiach kobiecej elity, do której nasze dziewczyny aspirują, w fazie grupowej nie było specjalnych niespodzianek. Można do nich zaliczyć jedynie awans do ćwierćfinałów Brazylii, która w klasyfikacji drużyn z trzecich miejsc wyprzedziła Wielką Brytanię (zawdzięcza to nowemu wynalazkowi siódemkowemu – defensywnemu punktowi bonusowemu; swoją drogą nie ma też remisów w fazie grupowej – spotkanie rozstrzyga dogrywka). Brytyjkom nie pomogło zwycięstwo nad Południową Afryką, która co prawda w grupie poniosła komplet porażek, ale w dwóch pierwszych meczach z potęgami znakomicie się zaprezentowała, będąc bardzo blisko zwycięstw i decydujące przyłożenia tracąc dopiero w ostatnich akcjach: 14:19 z Nową Zelandią i 17:21 z Fidżi. Sporą stratą pierwszego dnia była kontuzja kapitan Nowej Zelandii, Sarah Hirini.

W fazie pucharowej małą niespodziankę sprawiły Kanadyjki, które w ćwierćfinale pokonały 14:12 Irlandki i awansowały do czołowej czwórki pierwszy raz od paru lat. Irlandki zresztą były bliskie doprowadzenia do dogrywki, ale chybiły podwyższenia po przyłożeniu w ostatniej akcji. Co więcej, zawodniczki z Ameryki Północnej bliskie były sensacji w półfinale, gdy z kolei to one przegrały dwoma punktami (po przyłożeniu straconym w ostatniej minucie) z Nową Zelandią. W finale rywalizacji spotkały się dwie najlepsze ekipy ostatniego sezonu i podobnie jak przed rokiem w Dubaju Australia wygrała z Nową Zelandią, przerywając jej blisko roczną passę zwycięstw turniejowych (Australijki mają patent na turniej w Dubaju – wygrały tu czwarty raz z rzędu). Emocji w decydującym pojedynku było sporo, tuż przed wybiciem 14. minuty był remis (dla Black Ferns hat-trick przyłożeń zdobyła niewątpliwie przyszła gwiazda siódemek Jorja Miller, po australijskiej stronie szalała Taegan Levi), ale ostatnie przyłożenie zdobyły Australijki – zaliczyła je młodsza siostra Taegan, Madison Levi, dla której było to dwunaste przyłożenie w turnieju (to rekord WRSS). Trzecie miejsce dla Francji (po hat-tricku Yolaine Yengo), czwarte dla Kanady. Warto wspomnieć, że w półfinale Australijki pokonały Francuzki 24:17 mimo czerwonej kartki w drugiej połowie.

W męskiej rywalizacji w fazie grupowej kiepsko zaprezentowały się ekipy z Europy – trzy z nich znalazły się w czwórce drużyn, która nie awansowała do ćwierćfinałów, zakwalifikować udało się tylko Irlandii (tu szalał Terry Kennedy, który m.in. miał udział w wygranej nad Australią). Sporą niespodziankę mieliśmy w meczu Fidżi z Wielką Brytanią, przegranym przez mistrzów olimpijskich 0:24, ale to był ostatni mecz grupowy i ani nie odebrał awansu Fidżyjczykom, ani nie pozwolił Brytyjczykom na opuszczenie ostatniego miejsca. Odpadli też Kanadyjczycy, którzy na początek turnieju postraszyli All Blacks (prowadzili 21:12, ale po kontuzjach trzech graczy mecz przegrali). Na sam koniec fazy grupowej w najciekawszym jej spotkaniu mistrzowie z poprzedniego sezonu, Nowozelandczycy, ulegli Południowej Afryce (mającej przecież za sobą fatalną wpadkę w kwalifikacjach olimpijskich) 19:21.

RPA na zwycięstwie z Nowozelandczykami się nie zatrzymało. W ćwierćfinale pokonało Australię, w półfinale Fidżi, a w finale zmierzyło się kontynuującą świetną serię z poprzedniego sezonu Argentyną – i mimo obecności w ekipie rywali Marcosa Monety, wygrało 12:7. Warto zwrócić uwagę, że Dubaj szczególnie im służy – to był ich piąty triumf tutaj z rzędu. Argentyńczycy po drodze do finału wyeliminowali ubiegłorocznych zwycięzców cyklu – Nowozelandczycy musieli zadowolić się tylko trzecim miejscem (w półfinale Argentyna pokonała ich 21:19, w małym finale oni wygrali z Fidżi 17:12 dzięki przyłożeniu w ostatniej akcji).

Ps. Zastąpienie nazwy World Rugby Sevens Series przed SVNS różnie może być oceniane (cóż, ukłon pod adresem sponsora, nawiązanie całkiem udane), ale nowa strona internetowa cyklu jest po prostu koszmarna.

Z kraju

Na początku wiosny zdaje się odpoczywać będzie od ligowego rugby Vaha Halaifonua – Komisja Gier i Dyscypliny za uderzenie w twarz rywala ukarała go odsunięciem od gry na trzy spotkania.

Orkan Sochaczew poinformował o pozyskaniu sponsora tytularnego – został nim wspierający klub już wcześniej koncern Orlen. Wiosną zatem zagra w lidze Orlen Orkan Sochaczew. Przypuszczalnie to nie tylko kwestia nazwy, ale także i większych pieniędzy.

Ze świata

Ostatni mecz jesieni w Rugby Europe International Championships stanowił zarazem jedyne zaplanowane na ten rok spotkanie na ostatnim poziomie tych rozgrywek, Development. W Prisztinie zmierzyły się Kosowo i Czarnogóra. Gospodarze wygrali 27:0, większość punktów zdobywając z karnych. Niestety dla widzów obie ekipy grały w niemal identycznych strojach, a transmisja była pozbawiona infografiki. To pierwsza wygrana Kosowa w historii (w trzecim meczu – rok temu wysoko przegrało dwa mecze z Austrią).

W ubiegły poniedziałek rozegrano rewanżowe spotkania w ramach męskiego i kobiecego dwumeczu pomiędzy Tunezją i Ugandą. Gospodarzem ponownie była Tunezja goszcząca ekipy z Ugandy przez tydzień. Wyniki podobne jak w pierwszych meczach – w rywalizacji pań górą były gospodynie (53:13, a więc znacznie wyżej niż za pierwszym razem), a u panów wygrali goście (28:13, Ugandyjczycy mecz rozstrzygnęli na swoją korzyść na początku drugiej połowy).

W Europie odbył się mecz kobiet pomiędzy Chorwacją i Bułgarią. Dla Chorwatek to był zdaje się drugi mecz w historii, dla Bułgarek absolutny debiut piętnastkowy. Zwyciężyły Chorwatki 37:5, a rozgrywany później mecz w kategorii U18 został przerwany przez burzę.

Rozegrano mecze półfinałowe Rugby Europe Super Cup. Niespodzianek nie było. Obrońcy tytułu, gruziński Black Lion, pokonali hiszpańskich Iberians 41:0 (nic dziwnego, bo ekipa hiszpańska była „rozwojową” w pełnym tego słowa znaczeniu). Gruzini już po pierwszej połowie mieli na koncie cztery przyłożenia (po 2 skrzydłowego Aleksandra Todui i wiązacza Ilii Spanderaszwiliego), a po przerwie dorzucili kolejne dwa (w tym jedno Luki Matkawy). W drugim półfinale Tel-Aviv Heat (tym razem grający w Budapeszcie) pokonał Romanian Wolves 31:6 – i tu też pokonana ekipa ponoć była mocno osłabiona, bo trenerzy mieli dać odpocząć kluczowym zawodnikom Științy Baia Mare przed przyszłotygodniowym finałem ligi rumuńskiej. W finale RESC będziemy mieć zatem powtórkę sprzed roku. W półfinałach zmagań o miejsca 5–8 brukselscy Devils pokonali czeskich Bohemia Warriors 44:10 (jedno z przyłożeń zdobył polski rodzynek w RESC, skrzydłowy brukselskiej ekipy Paweł Bartoszewicz), a holenderska Delta uległa portugalskim Lusitanos 8:53 (na początku meczu 8:8, zabójcza druga połowa Portugalczyków).

W szkockiej Premiership z powodu warunków atmosferycznych przełożono wszystkie pięć zaplanowanych na ten weekend spotkań.

Grano natomiast w hiszpańskiej División de Honor, a najwięcej uwagi przyciągał mecz na ligowym szczycie między Valladolid RAC i Burgos. W 80. minucie na tablicy wyników mieliśmy remis 24:24 i jeden z graczy VRAC spróbował zakończyć mecz drop goalem – bardzo pechowo, bo jego kop został zablokowany i Argentyńczyk Estanislao Bay pomknął przez większość boiska po swoje trzecie w tym meczu przyłożenie, którym rozstrzygnął spotkanie na rzecz Burgos: https://twitter.com/i/status/1731303078362558618. Burgos jest liderem tabeli z 7 punktami przewagi nad VRAC (które ma jeden mecz rozegrany mniej).

Na Igrzyskach Pacyfiku rozdano kolejne trzy rugbowe komplety medali – w touch rugby. I wszystkie trzy trafiły w ręce tych samych reprezentacji – układ podium w turniejach kobiecym, męskim i mieszanym był identyczny: trzy złote medale Samoa, srebrne Papui-Nowej Gwinei oraz brązowe Fidżi. Dotąd Samoańczycy i Samoanki na tych imprezach przegrywały w finałach (wyjątkiem były dwa złote medale w przeszłości w turniejach mieszanych), przy czym w ostatnich edycjach we wszystkich rywalizacjach z Papuą – ten rok przyniósł istotny przełom.

Owen Farrell ogłosił, że zamierza odpocząć od międzynarodowego rugby, aby więcej czasu spędzać z rodziną – w efekcie kapitana Anglii nie zobaczymy na boiskach podczas Pucharu Sześciu Narodów, a kto wie, czy nie także podczas letniej wyprawy do Nowej Zelandii.

Sporo nowych informacji z Major League Rugby. Ogłoszono nowy format siódmego sezonu rozgrywek. Drużyny mają być podzielone nie na dwie konferencje, ale na trzy (wschodnią, centralną i zachodnią). Nadal każda drużyna ma rozegrać po 16 spotkań sezonu zasadniczego (dwa mecze z rywalami ze swojej konferencji i po jednym spotkaniu z każdym z pozostałych uczestników). Zmiana formatu ma nastąpić w play-off – poprzednio zwycięzcy konferencji w pierwszej rundzie play-off odpoczywali. Teraz mają być klasyczne ćwierćfinały z udziałem ośmiu drużyn – trzech zwycięzców konferencji oraz pięciu pozostałych najlepszych drużyn w ligowej tabeli (druga drużyna konferencji nie ma zatem gwarantowanego awansu do play-off). Konferencje miały być nierówne – w rozgrywkach miało uczestniczyć 13 drużyn (po przyłączeniu nowej Miami Sharks). Jednak już po ogłoszeniu formatu wycofała się z rywalizacji ekipa Toronto Arrows (jedyna drużyna z Kanady, występująca w MLR przez pięć ostatnich lat), której założyciel i właściciel Bill Webb zmarł latem. W lidze pozostanie zatem 12 ekip (ta z Atlanty przeprowadza się na drugi koniec kontynentu, do Los Angeles), natomiast rozwiązanie Arrows to kolejna fatalna wiadomość dla kanadyjskiego rugby.

Federacja australijska ogłosiła stosowanie we wszystkich rozgrywkach krajowych (z wyjątkiem Super Rugby) przepisu o obniżonej do poziomu mostka szarży. Póki co przez kolejne dwa lata. Ma być też testowany przepis pozwalający karać zawodników z piłką, jeśli ci celowo obniżą głowę wchodząc w kontakt.

Do wiadomości publicznej podano nazwiska ponad dwustu byłych rugbystów zaangażowanych w zbiorowy pozew przeciwko World Rugby, RFU i federacji walijskiej, dotyczący wpływu uprawniania rugby na choroby mózgu. Okazało się, że są wśród nich dwaj angielscy mistrzowie świata, Phil Vickery i Mark Regan. Tajemnicą objęte są nadal 42 nazwiska. Po posiedzeniu sądu w tej sprawie wygląda na to, że sprawa jeszcze potrwa – już poprzednio sąd prosił o uzupełnienie dokumentacji medycznej i jak wynika z doniesień, to nie zostało przez skarżących wykonane. World Rugby z tej okazji wydało specjalne oświadczenie, o nieco kuriozalnej treści – troszczy się o zawodników, chce im pomóc, bardzo ubolewa z powodu przedłużania się sprawy, a prawnicy reprezentujący powodów wcale nie działają w ich interesie (i bardziej troszczą się o rozgłos w mediach). Podkreśliło także podjęte ostatnio działania w celu ograniczenia podobnych przypadków w przyszłości (wprowadzane właśnie w rugby zawodowym „inteligentne” ochraniacze na zęby).

Charles Richardson z The Telegraph zajrzał do sprawozdań finansowych RFU i zwrócił uwagę, że szef federacji Bill Sweeney w sezonie, w którym upadły trzy kluby Premiership, zarobił o 16 tys. funtów więcej niż rok wcześniej.

Z rynku transferowego:

  • nietypowy „transfer”: Simon Raiwalui, który w tym roku poniekąd awaryjnie objął reprezentację Fidżi i z powodzeniem poprowadził ją na Pucharze Świata, został zatrudniony przez World Rugby;
  • Owen Franks, który podczas Pucharu Świata grał w Tuluzie, wraca do Nowej Zelandii i zobaczymy go w barwach Crusaders (po paru latach wraca do drużyny, w której spędził dekadę);
  • ponad 60-krotny reprezentant Australii Tevita Kuridrani zagra dla Seattle Seawolves w MLR (przez ostatni sezon pozostawał bez zawodowego kontraktu);
  • młynarz Gloucester Jack Singleton został wypożyczony do Tulonu, gdzie ma łatać dziurę spowodowaną kontuzjami;
  • były reprezentant Argentyny Juan Manuel Leguizamón, ostatnio grający dla Rugby New York, obejmuje pierwszą posadę trenerską w swojej karierze – poprowadzi argentyńską drużyną Pampas, uczestniczącą w Super Rugby Americas;
  • wiele wskazuje na to, że RG Snyman po tym sezonie pożegna się z Munsterem. Swoją drogą, pobyt mistrza świata w irlandzkim klubie jest niezbyt udany – znacznie więcej czasu spędza na leczeniu kontuzji niż w grze, obecna absencja ma potrwać kilka miesięcy;
  • coraz ciekawiej robi się wokół wyboru nowego trenera reprezentacji Gruzji – podobno kandydatem jest nie tylko Richard Cockerill, ale także Joe Schmidt.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Tomasz Poźniak (Wimbledon RFC, National League 2 East): zagrał cały mecz z Esher, przegrany 14:34. Jego drużyna spadła na trzynaste, przedostatnie miejsce w grupie;
  • Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał cały mecz przeciwko Henley, przegrany 22:27. Mimo to jego drużyna nadal jest wiceliderem grupy;
  • Eryk Łuczka (Hornets RFC, National League 2 West): zagrał od 47. minuty w spotkaniu z Old Redcliffians, przegranym 21:25. Hornets spadli z powrotem na jedenaste miejsce w grupie;
  • Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał do 67. minuty w meczu przeciwko Tynedale, przegranym 10:34. Hull zajmuje na ósmą lokatę w tabeli grupy.

Walia:

  • Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): na ławce rezerwowych zaczął mecz ze Swanseą, wygrany 36:7. Ebbw Vale awansowało do pozycję wicelidera ligi.

Zapowiedzi

W rugby piętnastkowym głównym wydarzeniem nadchodzącego weekendu będą pierwsze kolejki pucharów europejskich – Champions Cup i Challenge Cup. Sporo ciekawych starć, a już na pierwszy ogień pójdzie rewanż za ubiegłoroczny finał rozgrywek – mecz La Rochelle z Leinsterem. Poza tym zagrają m.in. Glasgow Warriors z Northampton Saints, Bath z Ulsterem, Bulls z Saracens, Sale Sharks ze Stade Français czy Racing 92 z Harlequins, a w Challenge Cup Clermont z Edynburgiem czy Sharks z Pau. Ja na pewno będę chciał obejrzeć mecz gruzińskiego Black Lion z Gloucester.

Drugie wydarzenie przyciągające uwagę rugbowego świata to drugi turniej SVNS w tym sezonie, tym razem w Kapsztadzie.

Poza tym będziemy mieli finał ligi rumuńskiej i start ligi japońskiej.

Międzynarodowy mecz piętnastek chyba tylko jeden i chyba już ostatni w tym roku – między Dominikaną i Curaçao.

3 komentarze do “Penaud i Storti szaleją”

  1. Dzięki Wielki za to (i pozostałe) podsumowanie. Pytanie – orientuje się ktoś czy można gdzieś oficjalnie złapać transmisje Champions Cup i japońskiej TOP League? FLO Rugby wychodzi mega drogo 🙁

    Odpowiedz
    • Prawa do Champions Cup ma Polsat. Rok temu pokazywali bodajże cztery mecze z każdego weekendu. Jak patrzę w program, w najbliższy weekend ma być podobnie. Bristol Bears – Lyon w sobotę na Fight, niestety Tulon – Exeter Chiefs w sobotę, La Rochelle – Leinster i Racing 92 – Harlequins w niedzielę na kanałach Premium (niestety z mojego punktu widzenia, bo ich nie mam).

      Odpowiedz

Dodaj komentarz