Rewanż Leinsteru

Pierwsze mecze grupowe rozgrywek o Champions Cup kiepsko skończyły się dla większości drużyn URC – spośród ośmiu swój mecz wygrały tylko dwie (w tym Leinster w rewanżu za finał z poprzedniego sezonu), zaimponowały za to ekipy z Premiership z bilansem 7:1. W SVNS błyszczeli Argentyńczycy i znowu Maddison Levi, choć turniej skończyła z czerwoną kartką, a w Japonii ruszyła naszpikowana gwiazdami Japan Rugby League One.

Champions Cup

Stade Rochelais – Leinster 9:16. W ten weekend ruszył kolejny sezon czołowych europejskich rozgrywek klubowych – Champions Cup (a także drugiej europejskiej pucharowej ligi czyli Challenge Cup). Gwoździem programu był rewanż za ubiegłoroczny finał, w którym w Dublinie triumfowała ekipa La Rochelle. Tym razem grano we Francji, a na ławce trenerskiej obrońców tytułu brakło Ronana O’Gary (jego zachowanie wobec sędziów w ligowym meczu z Racingiem 92 kosztowało go tygodniowym zawieszeniem). Wynik też był inny, bo w zalewanym deszczem La Rochelle triumfowali dublińczycy. To oni, jako jedyni zdobyli w tym meczu przyłożenie krótko po rozpoczęciu spotkania; akcja ta zaznaczyła się też przepychanką, która graczy obu drużyn kosztowała po żółtej kartce. Potem punkty padały już tylko z karnych (za to jakich – ostatnim akordem meczu był karny zmiennika Ciarana Frawley’a wykonany z 60 metrów), ale mecz był niezwykle intensywny.

Bulls – Saracens 27:16. Sporo też oczekiwaliśmy po meczu w Pretorii, gdzie miejscowi Bulls, świetnie radzący sobie w URC, podejmowali Saracens, którzy pojechali na drugi koniec świata nie oszczędzając największych gwiazd (do składu wrócił m.in. Owen Farrell). Jednak już na samym początku meczu Bulls przyłożeniem Davida Kriela zdobyli prowadzenie, którego nie oddali do końca. Po dwóch żółtych kartkach londyńczyków kolejno pod koniec pierwszej połowy, na początku drugiej Bulls wygrywali już 27:6, w czym sporą zasługę miał Kurt-Lee Arendse. Na dodatek wówczas czerwoną kartkę zobaczył na paskudne czyszczenie w rucku Billy Vunipola. Paradoksalnie, od tego momentu Saracens nie stracili już ani jednego punktu, sami zaś zdobyli dwa przyłożenia. Jednak na skuteczną pogoń było już za późno.

Sale Sharks – Stade Français 28:5. W starciu lidera Premiership i ekipy z czołówki Top 14 górą byli Anglicy. Co prawda w pierwszej połowie jedyne przyłożenie zdobyli paryżanie, ale do przerwy to ekipa z Manchesteru była na prowadzeniu dzięki dwóm karnym George’a Forda. W drugiej połowie najpierw Ford wykorzystał kolejnego karnego, a potem wreszcie sypnęły się przyłożenia dla gospodarzy – w ostatniej półgodzinie zdobyli ich aż trzy i pewnie wygrali spotkanie. Do szczęścia zwycięzcom brakło tylko czwartego przyłożenia, które dałoby im punkt bonusowy.

Racing 92 – Harlequins 28:31. Na koniec rugbowego weekendu zobaczyliśmy chyba jego najlepszy mecz – pełen przyłożeń, trzymający w napięciu do samego końca, z drużynami zmieniającymi się na prowadzeniu i pięknymi akcjami. Zaczęło się od prowadzenia po kwadransie gospodarzy 7:0, ale potem w ciągu kilku minut dwa przyłożenia zaliczyli goście. Błysnął Marcus Smith, który znakomicie oszukał obrońców przy pierwszym przyłożeniu, a pod koniec pierwszej połowy dorzucił pięknego drop goala z ponad 40 metrów (w tym meczu popisał się jeszcze m.in. szarżą ratującą jego zespół przed przyłożeniem). Dwa przyłożenia paryżan tuż przed i tuż po przerwie pozwoliły im wrócić na prowadzenie, a na 20 minut przed końcem mieli już przewagę 11 punktów. Jednak wtedy znowu w ciągu kilku minut dwukrotnie ukąsili londyńczycy, którzy na kwadrans przed końcem zdobyli trzypunktową przewagę. Gospodarze do końca próbowali zmienić ten stan rzeczy, w ostatniej akcji po przegranym przez Quins młynie na połowie boiska Racing nawet na dłużej zadomowił się pod linią punktową gości i zyskał jednoosobową przewagę, ale ostatecznie celu nie osiągnął.

Poza tym:

  • Connacht – Union Bordeaux-Bègles 5:41 (znowu błyszczał Damian Penaud, który zdobył przyłożenie i kilkakrotnie przełamywał linię obrony gospodarzy; Irlandczycy za to cierpią nie tylko z powodu boleśnie wysokiej porażki, ale i kolejnej kontuzji Macka Hansena);
  • Glasgow Warriors – Northampton Saints 19:28 (Saints mecz rozstrzygnęli w praktyce w pierwszej półgodzinie, po której wygrywali 22:5; co prawda Warriors zdołali wyrównać bilans przyłożeń, ale do zwycięstwa brakło im sporo);
  • RC Toulon – Exeter Chiefs 18:19 (Anglicy odrobili 13-punktową stratę w drugiej połowie, a zwycięskie przyłożenie Jacquesa Vermeulena z wykonywanym na raty podwyższeniem Henry’ego Slade’a zdobyli kilkadziesiąt sekund przed upływem 80. minuty; sporą rolę odegrała poważnie wyglądająca kontuzja Baptiste’a Serina zaledwie dwie minuty po wejściu na boisko i pół godziny przed końcem meczu, po której gospodarze zostali bez łącznika młyna);
  • Bath – Ulster 37:14 (mecz długo był na styku, belfastczycy zanotowali świetny fragment pod koniec pierwszej połowy, potem zrobiło się 15:14; gospodarze rozstrzygnęli spotkanie dopiero w ostatnich 10 minutach, gdy zdobyli trzy przyłożenia; kluczowym elementem meczu była przewaga Bath w młynach);
  • Stade Toulousain – Cardiff 52:7 (prawdziwy pogrom w wykonaniu drużyny mistrzów Francji nad odmłodzoną drużyną walijską – aż siedem przyłożeń zwycięzców, z czego dwa w swoim debiucie dla Tuluzy zdobył szkocki obrońca Blair Kinghorn);
  • Munster – Aviron Bayonnais 17:17 (spora niespodzianka w Limerick – Munster tylko zremisował z kiepsko radzącymi sobie na wyjazdach ligowych Baskami; po pierwszych 20 minutach gospodarze wyraźnie prowadzili, ale pozwolili rywalom odrobić straty; próba Jacka Crowley’a zdobycia zwycięskich punktów z drop goala w doliczonym czasie gry była nieskuteczna);
  • Bristol Bears – Lyon OU 36:34 (niezwykle emocjonujące spotkanie, które mogłoby się pewnie skończyć inaczej, gdyby we francuskiej drużynie nie szwankowała skuteczność z kopów; bristolczycy prowadzili na 25 minut przed końcem już 33:10, gdy Francuzi zaczęli odrabiać straty – i to skutecznie, bo na dwie minuty przed końcem wyszli na jednopunktowe prowadzenie; Bears grali jednak do końca i w 85. minucie po długiej akcji wyprowadzanej spod własnego pola punktowego Callum Sheedy rozstrzygnął spotkanie na ich korzyść drop goalem);
  • Leicester Tigers – Stormers 35:26 (mimo odpoczynku dla kilku kluczowych graczy kapsztadczyków, to oni do przerwy prowadzili 17:10; po przerwie drugie przyłożenie Salomone Katy dało gospodarzom remis, a potem wyszli na prowadzenie; zwraca uwagę 20 punktów Handrè Pollarda).

Challenge Cup

ASM Clermont – Edinburgh 31:18. W najciekawiej zapowiadającym się pojedynku pierwszej rundy fazy grupowej Challenge Cup wielkich emocji nie było. Po 20 minutach bez zmiany rezultatu Francuzi zaczęli przykładać piłkę i do przerwy prowadzili 17:3, a po niej dorzucili jeszcze kolejne dwa przyłożenia i pewnie wygrali ze Szkotami.

Black Lion – Gloucester 10:15. Niestety, pierwszy występ gruzińskiej ekipy w europejskich pucharach, i to przed własną publicznością, skończył się porażką. Co prawda to Black Lion zdobył jedyne przyłożenie w tym spotkaniu (znakomicie pokazał się Luka Matkawa), a bliski był kolejnych (bodaj dwa razy sędzia unieważniał przyłożenia po maulach), ale Anglicy pozbawieni swych największych gwiazd skutecznie się bronili, wykorzystując przy tym błędy gospodarzy – błędy chwytu piłki i licznie darowane karne (tu bilans był 5:14). Pięć z tych karnych George Burton zamienił na trzypunktowe zdobycze i to wystarczyło gościom do zwycięstwa.

Poza tym:

  • Zebre Parma – Cheetahs 15:33 (Cheetahs pod koniec pierwszej połowy wyszli na prowadzenie i odtąd kontrolowali mecz; na kilka minut przed końcem prowadzili już 33:3 i dopiero wtedy pozwolili gospodarzom na zdobycie dwóch przyłożeń; zwraca 18 punktów z kopów weterana Ruana Pienaara);
  • Sharks – Section Paloise 45:5 (mogło być ciekawie, bo Pau to przecież ekipa z samej czołówki Top 14, ale Francuzi pojechali na drugi koniec świata w rezerwowym składzie i właściwie nie stawili oporu gospodarzom, dla których po dwa przyłożenia zdobyli Lukhanyo Am i Eben Etzebeth);
  • Castres Olympique – Scarlets 34:16 (pewne zwycięstwo Francuzów, którzy w pierwszej połowie bezlitośnie wykorzystywali okresy gry w przewadze; pod koniec meczu sami zostali w trzynastkę, ale nawet wtedy Walijczycy nie zrobili im krzywdy; warto rzucić okiem na imponującą akcję Castres zakończoną przyłożeniem Louisa le Bruna: https://twitter.com/i/status/1733536929931542865);
  • Ospreys – Benetton 43:34 (niezwykle efektowny pojedynek dwóch drużyn z tej samej ligi, a autorem aż czterech spośród dziesięciu przyłożeń w Swansei był młynarz gospodarzy, Dewi Lake; obie ekipy długo szły łeb w łeb, Włosi czterokrotnie przyłożeniem odpowiadali na przyłożenie Walijczyków, ale w końcówce nie zdołali podtrzymać tej regularności);
  • Dragons – Oyonnax 24:7 (do przerwy 0:7, po przerwie długo 7:7 i dopiero w ostatnich ośmiu minutach Dragons rozstrzygnęli mecz trzema przyłożeniami, z których dwa zdobył Rio Dyer);
  • USA Perpignan – Lions 12:28 (kolejny dowód na to, że Challenge Cup dla wielu ekip z Top 14 nie jest priorytetem – gospodarze nawet grając przed swoją publicznością dali odpocząć aż 10 podstawowym zawodnikom; mimo 40 punktów tylko jedno przyłożenie, a Jordan Hendrikse z kopów zdobył dla gości 23 punkty);
  • Newcastle Falcons – Montpellier Hérault 19:24 (mecz czerwonych latarni dwóch lig, angielskiej i francuskiej, zakończył się przerwaniem fatalnej passy samych porażek przez Francuzów, którzy prowadzili w nim już nawet 17 punktami).

SVNS

W Kapsztadzie rozegrano drugie w tym sezonie turnieje cyklu SVNS.

Wśród kobiet jak burze przez fazę grupową przeszły Australijki, Nowozelandki i Francuzki (imponowały zwłaszcza te pierwsze, które miały bilans punktowy 120:7 – znów błyszczała Maddison Levi, która w swoim zaledwie piętnastym turnieju osiągnęła próg 100 przyłożeń w WRSS; jedyne przyłożenie straciły pod koniec ostatniego meczu).

Trzy niepokonane drużyny z fazy grupowej w komplecie awansowały do półfinałów. Najbardziej przekonująco w ćwierćfinale zaprezentowała się Nowa Zelandia, która rozgromiła Kanadę 41:0. W półfinale jednak Black Ferns znalazły pogromczynie – Francuzki, mimo iż straciły w drugiej połowie 12-punktową przewagę, w końcówce zaliczyły kolejne 12 punktów i wygrały 24:12. Rywalem Francuzek w finale były Australijki. Te po kilku minutach miały na koncie cztery przyłożenia (dwa z nich w wykonaniu Maddison Levi) i prowadziły 22:0, ale jeszcze przed przerwą Francuzki zniwelowały większość strat (w tym okresie Levi zobaczyła czerwoną kartkę). W drugiej połowie długo walka toczyła się bez punktów, a choć w końcówce Europejki zmniejszyły dystans do zaledwie trzech punktów, ostatecznie to Australia drugi raz z rzędu odniosła turniejowe zwycięstwo (w finale padł wynik 29:26) i drugi raz z rzędu pokonała Francję mimo czerwonej kartki. Trzecie miejsce przypadło Nowozelandkom (Michaela Blyde na tym turnieju osiągnęła 200 przyłożeń w WRSS), a czwarte Amerykankom. Gospodynie z kompletem porażek zajęły ostatnie miejsce.

Na czele klasyfikacji generalnej oczywiście Australia, za której plecami z identyczną liczbą punktów są Francja i Nowa Zelandia.

Wśród mężczyzn, dla odmiany, po fazie grupowej była tylko jedna drużyna z kompletem zwycięstw – nieoczekiwanie byli to Irlandczycy, którzy w ostatnim meczu pierwszego dnia pokonali gospodarzy turnieju 14:12. Ogromne kłopoty mieli Nowozelandczycy, którzy awansowali do play-off mimo dwóch porażek w grupie – choć po imponującej pierwszej połowie pokonali Australię 35:5, to przegrali niespodziewanie z Kanadą i Samoa (dla wyspiarzy to było wyjątkowo gorzkie zwycięstwo – mimo jego odniesienia zajęli ostatnie miejsce w grupie, którą sensacyjnie wygrała Kanada – przed tygodniem ostatnia w całej stawce podczas turnieju w Dubaju; co gorsza, Samoańczycy drugiego dnia przegrali wszystko i ostatecznie zostali sklasyfikowani jako ostatni w turnieju – a przecież rok temu właśnie w Kapsztadzie triumfowali).

Kanadyjczycy, którzy w drugim dniu do dyspozycji mieli tylko 10 graczy, nie podtrzymali w ćwierćfinale dobrej passy z fazy grupowej – zostali gładko pokonani 33:0 przez Argentynę (ostatecznie zajęli siódme miejsce). Na tym etapie polegli też ostatecznie All Blacks, którzy po katastrofalnej pierwszej połowie (m.in. hat-trick Terry’ego Kennedy’ego) ulegli Irlandczykom 21:36. Nieoczekiwanie wysoki wynik padł w meczu Australii z Południową Afryką – gracze z antypodów pokonali zwycięzców poprzedniego turnieju 28:0. Grono półfinalistów uzupełniło Fidżi, które do zwycięstwa nad Francją potrzebowało dogrywki. Ostatecznie zwycięzcą turnieju została Argentyna, która w półfinale pokonała Irlandię, a w finale aż 45:12 pokonała Australię (siedem przyłożeń zwycięzców, do przerwy 28:0). Pięknie zaznaczyła setny turniej w cyklu rozgrywany przez Gastóna Revola. Trzecie miejsce przypadło mistrzom olimpijskim z Fidżi.

W klasyfikacji generalnej Argentyńczycy wyszli na pierwsze miejsce, spychając z niego Blitzboków, którzy przed swoją publicznością zajęli dopiero szóstą lokatę.

Kolejna odsłona cyklu – na australijskim zachodnim wybrzeżu, w Perth, pod koniec stycznia.

Z kraju

Poznaliśmy pierwsze rywalki reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet w walce o kwalifikację do SVNS. W Dubaju w fazie grupowej przeciwniczkami naszych dziewczyn będą zawodniczki z Hongkongu, Paragwaju i Argentyny. Turniej już za miesiąc.

Rugby Europe ogłosiło terminarz rozgrywek o mistrzostwo Europy w rugby 7. Nasze panie na najwyższym europejskim poziomie zagrają 7–9 czerwca w Makarskiej i 28–30 czerwca w Hamburgu. Panowie na poziomie Trophy będą mierzyć się z rywalami 14–16 czerwca w Zagrzebiu i 12–14 lipca w Budapeszcie. Młodzieżowe rozgrywki znowu zawitają do Ząbek – odbędzie się tam turniej mistrzowski w kategorii U18 na poziomie Trophy (13–14 lipca).

Nieuprawniony udział Bercho Bothy w ekstraligowym meczu Pogoni Awenty Siedlce z Ogniwem Sopot doczekał się konsekwencji ze strony Komisji Gier i Dyscypliny. Orzeczono walkower na korzyść Ogniwa (powoduje zmiany w tabeli, ale stosunkowo niewielkie – Ogniwo wygrało tamten mecz 27:18, a więc w praktyce zdobędzie jeden punkt więcej, a Pogoń – będzie miała jeden punkt odjęty). Walkowerowi towarzyszą kary indywidualne, bardzo surowe (w wyniku potraktowania tego przypadku jako recydywy) – sam Botha dostał kolejne 4 miesiące zawieszenia (przedłużające obecne 3 miesiące), a trener Pogoni Łukasz Nowosz – aż 9 miesięcy.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Juvenia Kraków941
2. Ogniwo Sopot1038
3. Orkan Sochaczew1035
4. Edach Budowlani Lublin1025
5. Pogoń Awenta Siedlce1021
6. Lechia Gdańsk1019
7. Arka Gdynia1016
8. Budo 2011 Aleksandrów Łódzki99
9. Budowlani Commercecon Łódź100

Ze świata

W San Cristóbal rozegrano chyba ostatni w tym roku mecz międzypaństwowy – uczestniczyły w nim wracające do gry po pandemii ekipy Dominikany i Curaçao. Mecz rozstrzygnęli na swoją korzyść gospodarze – Dominikana wygrała 59:17.

Ruszyły rozgrywki Japan Rugby League One – japońskiej ligi naszpikowanej gwiazdami rugby. We wszystkich jej drużynach na najwyższym poziomie (a także i w kilku z niższych) znajdziemy przynajmniej kilka nazwisk światowego formatu na czele z najlepszym zawodnikiem roku 2023 według World Rugby, Ardiem Saveą. I właśnie jego drużyna, Kobe Steelers, zainaugurowała ten sezon pojedynkiem z beniaminkiem ligi, Mie Heat. I choć w drużynie beniaminka znajdziemy chociażby Franco Mosterta, Steelers urządzili prawdziwy pogrom – wygrali 80:15, a najlepszym graczem meczu uznano inną światową gwiazdę rugby, Brodiego Retallicka (podobnie jak Savea, zdobył dwa przyłożenia). Steelers, z Dave’m Rennie’m na ławce trenerskiej, ewidentnie mają mistrzowskie ambicje.

W niedzielę mieliśmy dwa hity kolejki – pojedynki czterech czołowych ekip poprzedniego sezonu. Obrońcy tytułu mistrzowskiego, Spears Funabashi Tokyo-Bay, mierzyli się z czwartym przed rokiem Tokyo Sungoliath. Dla Sungoliath ubiegłoroczny wynik był sporym rozczarowaniem i już w pierwszym meczu pokazali, że zamierzają go poprawić. Dali imponujący pokaz ofensywnego rugby i wygrali 52:26 (najlepszym graczem meczu wybrano Cheslina Kolbe, natomiast na tablicę wyników najczęściej wpisywali się bracia Seiya i Taiga Ozaki, którzy w sumie zdobyli pięć przyłożeń). Z kolei w pojedynku Saitama Wild Knights i Yokohama Eagles, którzy przed rokiem zajęli odpowiednio drugie i trzecie miejsce na podium, górą byli gospodarze, którzy wygrali 53:12.

Poza tym Sagamihara Dynaboars pokonali Hanazono Liners 30:29, ekipa Brave Lupus Tokyo wygrała z Shizuoka BlueRevs 43:30 (4 przyłożenia Jone Naikabuli, wszystkie podwyższone przez Richiego Mo’ungę), a drużyna Toyota Verblitz wygrała z Black Rams Tokyo 15:8. Warto zwrócić uwagę na frekwencję w meczach japońskiej ligi – średnia liczba widzów na stadionie z wszystkich sześciu spotkań wyniosła blisko 12 tys. osób!

Top 14 pauzowało z powodu europejskich pucharów, ale grała druga francuska liga, Pro D2. A było tam tym ciekawiej, że doszło do meczu na szczycie – lider tabeli, Vannes, podejmował wicelidera, Provence, i przegrał (pierwszy raz w tym sezonie na własnym boisku) 17:27. Może się cieszyć, że pod koniec meczu przynajmniej pozbawił gości ofensywnego punktu bonusowego. W innym spotkaniu ekip z czołówki Nevers pokonało Mont-de-Marsan 27:16 (choć zaczęło od 0:9). Poza tym w czołowej szóstce po cennych zwycięstwach są Béziers (wyjazdowa wygrana 20:17 nad Biarritz, z 15 punktami Samuela Marquesa, który zdobył pierwsze przyłożenie w meczu) i Grenoble (także wyjazdowa wygrana 29:5 z Rouen). Zwracają uwagę wygrane dwóch innych zespołów – beniaminek z Dax pokonał Valence Romans 18:15 i awansował do górnej połówki tabeli, a Angoulême wygrało z wyżej notowanym Agen 16:7. Wciąż rytmu nie może złapać spadkowicz z Top 14, Brive, który tym razem przegrał z Colomiers 9:15. W tabeli na czele nadal Vannes, którego przewaga nad Provence stopniała do czterech punktów. Na dnie z powiększającą się stratą do reszty stawki Roeun, skraca za to dystans przedostatnie Angoulême.

W ten weekend poznaliśmy mistrza Rumunii – w finale Liga Națională de Rugby (a właściwie od niedawna Kaufland Rugby League) triumfowała drużyna Dinama Bukareszt, która pokonała 17:13 Științę Baia Mare, ostrzącą sobie zęby na piąty tytuł mistrzowski z rzędu. O zwycięstwie drużyny ze stolicy zadecydowało ostatnie 10 minut meczu. Tytuł mistrzowski wraca do Bukaresztu po 15 latach dominacji drużyn z Baia Mare i Timișoary. Te musiały zadowolić się srebrem i brązem – w małym finale USV Timișoara pokonała Steauę Bukareszt 26:8.

Finał mistrzostw kraju rozegrano także na Tajwanie. W tamtejszej półzawodowej lidze, której rozegrano drugi sezon, drugi raz triumfowała ekipa Taipei Yuan Kun, która po zaciętym pojedynku pokonała Hai Yang Ocean Feed 24:21. Trzecie miejsce przypadło drużynie New Taipei Lei Xu Lions, która wygrała z Tainan Kaier 41:24. W rywalizacji wzięły udział cztery drużyny.

Ostatnią rundę przed zimową przerwą (niespełna dwumiesięczną) rozegrano w gruzińskiej lidze Didi 10. Póki co odrobinę zawodzą obrońcy tytułu mistrzowskiego – Bolnisi Koczebi są dopiero na czwartym miejscu w ligowej tabeli, a w ten weekend przegrali zaskakująco 30:32 z przedostatnią drużyną ligi, Artsivebi, dla której to było zaledwie drugie zwycięstwo w sezonie. Liderem ligi jest Lelo Tbilisi, które ma punkt przewagi nad Aja Kutaisi i Batumi. Mistrzowie do trzeciego miejsca tracą siedem oczek. Po jedenastu kolejkach na dnie tabeli bez ani jednego punktu jest Akademia Tblisi.

Kolejne fatalne wieści z Major League Rugby – krótko przed startem sezonu wycofała się z ligi już druga w krótkim czasie drużyna, mistrz MLR z 2022, New York Ironworkers. A jeszcze niedawno przewijały się plotki o możliwości gry w Nowym Jorku Aarona Crudena. Cóż, w lidze w 2024 zamiast 13 drużyn zagra 11…

Kiepsko też w Azji – start planowanej do uruchomienia w 2024 zawodowej Asia Rugby Grand League (w której początkowo miały być cztery drużyny) został przesunięty. Co więcej, słowa o tym, że federacja będzie badać czy da się ułożyć satysfakcjonujący model biznesowy, każą zastanawiać się, czy powstanie ligi w ogóle jest przesądzone.

Z Top 14 też nieciekawe wieści. Rwacz Stade Français Giovanni Habel-Kuffner po przegranym meczu z Pau złamał zakaz wychodzenia wieczorem na miasto, natknął się w nocnym klubie na członków ekipy Pau (swoją drogą, swojego wcześniejszego klubu) i uderzył jednego z trenerów tej drużyny. Ponoć towarzyszyli mu inni członkowie paryskiego klubu, ale Habela-Kuffnera może czekać nawet zerwanie kontraktu. Z kolei właściciel Stade Français, Hans-Peter Wild, oskarżył w wywiadzie konkurencyjne drużyny Racingu 92 i Tulonu o obchodzenie salary cap (choć bez konkretów ani dowodów). Do tego dochodzi jeszcze wspomniane wyżej zawieszenie trenera La Rochelle, Ronana O’Gary.

Mimo tego wszystkiego szef Top 14 René Bouscatel komentował stan angielskiego rugby. Zapewne trafnie podkreślił, że głównym błędem w angielskich klubach jest przedkładanie pieniędzy nad sport. „Jeśli chcesz sprzedawać, potrzebujesz dobrego produktu.” A dobry produkt trzeba zbudować, tak jak robią to Francuzi.

Ogłoszono letni terminarz domowych meczów Springboków. Będzie ich aż sześć, w tym znakomicie zapowiadające się dwumecze z Irlandią i Nową Zelandią. Ogromnie cieszy planowany na 20 lipca mecz z Portugalią.

Ogłoszono tam też zmiany w Currie Cup. Rywalizacja ma zostać przeniesiona z początku roku na okres od lipca do września. Ma to pozwolić uniknąć konfliktu terminowego z Challenge Cup (grają tam Cheetahs) i dać rozgrywkom więcej miejsca w telewizji. W tym roku uczestniczyć w nim będzie te same drużyny co w 2023 (8 na wyższym poziomie i 6 na niższym). Od 2025 ma zostać wprowadzona zmiana w trybie kwalifikacji – od marca do maja ma być rozgrywany SA Cup z udziałem 10 drużyn (wszystkich z wyjątkiem tych związanych z franczyzami URC). Wyniki tej rywalizacji rozstrzygną, które cztery drużyny dołączą do ekip związanych z franczyzami URC na wyższym poziomie Currie Cup.

Także w RPA przyjęto obniżoną do mostka wysokość szarż w rugby młodzieżowym i klubowym. Oprócz tego wprowadzono kilka przepisów testowych mających zapobiegać obniżaniu pozycji przez graczy atakujących z piłką w ręce.

Ogłoszono, że British & Irish Lions latem 2025, zanim wybiorą się do Australii, zagrają spotkanie testowe na Wyspach – w Dublinie zmierzą się z Argentyną. Amerykanie ponoć liczyli na ściągnięcie ich w tym terminie do siebie (np. Las Vegas), ale wygląda na to, że nic z tego.

Angielski sędzia Tom Foley, który był arbitrem TMO podczas finału ostatniego Pucharu Świata, postanowił odpocząć od międzynarodowego rugby. Jak się okazało, po meczu trafiały pod jego adresem obelgi i pogróżki. Swoją drogą, pojawiły się plotki, że także odpoczynek Owena Farrella może być spowodowany podobnymi wypadkami.

Ogłoszono sędziów spotkań Pucharu Sześciu Narodów. Znalazł się wśród nich debiutujący w tych rozgrywkach Włoch Andrea Piardi. Co zaskakujące – to nie tylko pierwszy występ Piardiego, ale jakiegokolwiek Włocha w roli sędziego w Pucharze Sześciu Narodów (wygląda na to, że przynajmniej na tym polu Włochów wyprzedzili Gruzini).

Hiszpanie potwierdzili, że zgłosili do World Rugby zainteresowanie organizowaniem Pucharu Świata w Rugby mężczyzn w 2035 i kobiet w 2037. Oprócz nich w grze są też Anglia, Japonia i Włochy. Wybór Hiszpanii byłby na pewno fajnym krokiem, gruntującym popularność rugby w kraju, w którym ono już ma sporo sympatyków, rozgrywane były finały Top 14 i Champions Cup.

Z rynku transferowego:

  • francuska prasa podała, że Henry Arundell zdecydował się na przedłużenie kontraktu z Racingiem 92 o kolejne dwa sezony – mimo że na stole leżała też oferta z Bath (uzupełniona hybrydowym kontraktem z RFU, łącznie bardziej atrakcyjna finansowo);
  • reprezentant Walii George North po tym sezonie przejdzie z Ospreys do francuskiego Provence, występującego obecnie w Pro D2;
  • Raffaele Storti będzie grał w Béziers do końca tego sezonu, a potem wróci z wypożyczenia do Stade Français. Paryżanie ponoć chcieli go wcześniej, ale obecna drużyna Stortiego nie zgodziła się na skrócenie jego umowy;
  • japoński weteran Shota Horie zapowiedział, że rozpoczęty właśnie sezon Japan Rugby League One (gra dla Saitama Wild Knights) będzie ostatnim w jego karierze;
  • australijski młody skrzydłowy Mark Nawaqanitawase zapowiedział, że w 2025 porzuci piętnastki i dołączy do australijskiej drużyny rugby league Sydney Roosters (dojdzie zatem w praktyce do wymiany, bo z Roosters do Waratahs podąży Joseph Suaalii). Australijczycy mają jednak nadzieję, że wróci do rugby union po zakończeniu dwuletniego kontraktu przed kolejnym Pucharem Świata;
  • reprezentanci Urugwaju Ignacio Péculo i Guillermo Pujadas podpisali kontrakty z klubem MLR Chicago Hounds. W sumie już ośmiu graczy opuściło po ostatnim sezonie urugwajski Peñarol. Z kolei do NOLA Gold trafi podpora reprezentacji Chile, Domingo Saavedra;
  • wiele wskazuje na to, że Eddie Jones jednak poprowadzi reprezentację Japonii (przeszedł pozytywnie rozmowy, zatwierdzenie w federacji ma uzyskać w środę; swoją drogą Tom Decent w nowozelandzkim stuff.co.nz zebrał 14 wypowiedzi Jonesa z okresu ostatnich trzech miesięcy, w których ten zaprzeczał staraniom o tę posadę), a Richard Cockerill – Gruzji (był w ten weekend w Tbilisi na meczu Black Lion).

W wieku 89 lat zmarł Syd Millar, irlandzki filar z lat 50. i 60., trzykrotny uczestnik wypraw British & Irish Lions jako zawodnik, potem trener Irlandii i Lions (zwycięska wyprawa do Południowej Afryki w 1974), a następnie administrator – stał na czele IRFU, Lions i wreszcie w latach 2003–2007 IRB. W 2009 został wprowadzony do World Rugby Hall of Fame.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Eryk Łuczka (Hornets RFC, National League 2 West): jako chyba jedyny reprezentantów Polski w Anglii (sporo meczów odwołanych z powodu pogody) zagrał przeciwko Luctonians, w meczu przegranym 17:30. Hornets pozostali na jedenastym miejscu w grupie.

Francja:

  • Andrzej Charlat (Stade Niçois, Nationale): zagrał cały mecz przeciwko Bourgoin Jallieu, zremisowany 9:9. Nicea pozostała wiceliderem ligi;
  • Mateusz Bartoszek (US Salles, Nationale 2 – grupa 1): zagrał godzinę przeciwko swojemu byłemu klubowi, Bassin d’Arcachon, w meczu wygranym 27:23. Salles jest na szczycie ligowej tabeli;
  • Aleksander Nowicki (AS Monaco, Fédérale 2 – grupa 2): zagrał cały mecz przeciwko Bièvre Saint Geoirs, wygrany (zależnie od źródła) 52:31 lub 54:31. Monaco nadal jest wiceliderem grupy.

Walia:

  • Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): zagrał 55 minut w meczu z Aberavon, przegranym 13:24. Ebbw Vale pozostało wiceliderem ligi (rozegrane w czwartek spotkanie tej drużyny było jedynym, które doszło do skutku w tej kolejce – zaplanowaną na sobotę resztę przełożono z powodu ataku zimy).

Zapowiedzi

Przed nami druga kolejka czołowych głównych europejskich pucharów. W Champions Cup wśród 12 spotkań najwięcej uwagi przyciągają te Leinsteru z Sale Sharks, Ulsteru z Racingiem 92 czy Northampton Saints z Tulonem. W Challenge Cup m.in. Edynburg zagra z Castres. Mamy też pojedynki o miejsca w Rugby Europe Super Cup, ale nietypowo, bo bez tego najważniejszego, finału – przecież Black Lion zagra w Challenge Cup ze Scarlets.

Dodaj komentarz