Black Lion zagrał drugi mecz w europejskich pucharach i odniósł fantastyczne zwycięstwo nad walijskimi Scarlets – i to na wyjeździe, i to pomimo braku kilku reprezentantów Gruzji w składzie. W Champions Cup wciąż bardzo dobrze prezentują się Anglicy – w ten weekend z ośmiu drużyn swoje mecze wygrało pięć. W kraju wybrano nowego prezesa PZR, ale na wielkie zmiany w związku się nie zanosi.
Champions Cup
Stormers – Stade Rochelais 21:20. Druga kolejka najważniejszego europejskiego pucharu i druga porażka najlepszej europejskiej drużyny poprzedniego sezonu (a właściwie – dwóch poprzednich). Roszleczycy po przegranej z Leinsterem udali się w długi lot na drugi koniec świata i przegrali z wicemistrzem ligi URC, kapsztadzkimi Stormers. Na prowadzenie w tym meczu wyszli już w trzeciej minucie meczu i pozostawali na nim niemal do końca. Po dziesięciu minutach było już 10:0, a na pół godziny przed końcem mieli 11 punktów przewagi. W końcówce wydawało się, że zwycięstwo przypieczętowali przyłożeniem Antoine’a Hastoy’a, ale po TMO (które miało miejsce już po podwyższeniu) przyłożenie zostało anulowane, a żółtą kartkę zobaczył Joel Sclavi. Stormers wykorzystali liczebną przewagę, zdobyli przyłożenie, a Mannie Libbok wykorzystał niełatwe podwyższenie (https://twitter.com/i/status/1736040700293062895), które dało gospodarzom jednopunktowe zwycięstwo (ekipy z Europy wciąż czekają na pierwszą wygraną w RPA w europejskich pucharach).
Leinster – Sale Sharks 37:27. W chyba największym hicie rundy (starcie liderów URC i Premiership) pierwsze zwycięstwo tym sezonie Champions Cup odniósł ubiegłoroczny finalista, Leinster. Początkowo odmłodzeni Sharks powstrzymywali Irlandczyków i nawet wyszli na prowadzenie. Jednak w końcówce pierwszej połowy przedarł się na pole punktowe gości znakomity Josh van der Flier i do przerwy Leinster przegrywał tylko dwoma punktami. A po przerwie zdobył cztery przyłożenia i 26 punktów z rzędu, zyskując 24 punkty przewagi (pierwsze z tych przyłożeń znów przy walnym udziale van der Fliera, który szalał też w obronie). I choć Sale Sharks w końcówce poprawili wynik zdobywając dwa przyłożenia, do odebrania zwycięstwa gospodarzom byli wciąż daleko.
Stade Français – Leicester Tigers 24:27. W Paryżu emocje były do początku do końca spotkania, a drużyny kilkakrotnie zmieniały się na prowadzeniu. Na 20 minut przed końcem Anglicy zyskali siedem punktów przewagi, ale wówczas fantastyczną indywidualną akcją z własnego pola 22 m popisał się obrońca paryżan Léo Barré (kto wie, czy to nie najładniejsze przyłożenie nie tylko tego weekendu Champions Cup: https://twitter.com/i/status/1736472200255885322). Uzyskany w ten sposób remis przetrwał zaledwie kilka minut – Tigers znów zdobyli przewagę dzięki karnemu z niemal połowy boiska Jamiego Shillcocka. Paryżanie mieli w ostatnich minutach okazje do kopu na bramkę, ale grali o pełną pulę. Dwukrotnie byli o włos od przyłożenia (raz po maulu piłka została utrzymana w górze, drugi raz rezerwowy Lester Etien nie opanował znakomitego kopu na skrzydło). Sędzia dał im trzecią szansę (redukując przy tym liczbę rywali na boisku żółtą kartką), ale tym razem Tigers nie pozwolili stworzyć tak dużego zagrożenia, a po kilku minutach doliczonego czasu piłkę odzyskali i mecz wygrali. Wszystkie trzy przyłożenia dla ich drużyny zdobył debiutujący w tym meczu w europejskich pucharach 22-letni młynarz Archie Vanes.
Poza tym:
- Aviron Bayonnais – Glasgow Warriors 11:12 (rzadka porażka Basków na swoim stadionie – dwukrotnie w końcówce mieli szansę na zmianę wyniku, ale Reece Hodge chybiał dalekie karne);
- Northampton Saints – RC Toulon 22:19 (niewiele brakowało tulończykom do zwycięstwa – pięć minut przed końcem prowadzili czterema punktami, ale stracili dwóch zawodników z żółtymi kartkami, a potem przyłożenie; we francuskiej ekipie zadebiutował Leicester Fainga’anuku);
- Saracens – Connacht 55:36 (aż 13 przyłożeń w meczu; przez pewien czas pachniało niespodzianką, ale na początku drugiej połowy Saracens pokazali moc; zagrał Billy Vunipola, którego czerwona kartka sprzed tygodnia została anulowana);
- Union Bordeaux-Bègles – Bristol Bears 36:17 (pewne zwycięstwo Francuzów, którzy prowadzili już nawet 26 punktami, w sporej mierze znowu dzięki Damianowi Penaud, który w pierwszej połowie najpierw znacząco przyczynił się do przyłożeń dwóch kolegów, a potem sam przyłożył piłkę w polu punktowym);
- Lyon OU – Bulls 29:28 (Bulls prowadzili przez większość meczu, począwszy od przyłożenia po nakrytym kopie w drugiej minucie, ale zwycięstwo wymknęło im z rąk w końcówce; odwrócenie losów z pierwszej kolejki, gdy Lyon minimalnie przegrał z Bristol Bears, a Bulls pokonali Saracens – ekipa z Pretorii przyjechała jednak do Francji w mocno zmienionym składzie);
- Cardiff – Bath 32:39 (walijski rodzynek w Champions Cup znów przegrał, ale po zaciętej walce; w pierwszej połowie padło aż siedem przyłożeń, a Cardiff prowadziło jednym punktem – a jeszcze na 10 minut przed końcem mieliśmy remis; na dodatek Walijczycy stracili kontuzjowanego Josha Adamsa);
- Ulster – Racing 92 31:15 (potęga z Paryża po dwóch kolejkach z dwiema porażkami i w tym meczu właściwie bez szans bez zwycięstwo; mnóstwo darowanych gospodarzom karnych, a czarę goryczy pewnie przelał komplet pudeł z podstawki);
- Exeter Chiefs – Munster 32:24 (Irlandczycy na 20 minut przed końcem prowadzili już 24:13, ale w ciągu fatalnych kilku minut stracili dwa przyłożenia; przegrywali trzema punktami i próbowali to zmienić, ale zamiast tego Henry Slade przechwycił podanie Conora Murray’a i dobił gości – w sumie Slade zdobył 17 punktów);
- Harlequins – Stade Toulousain 19:47 (tydzień temu londyńczycy pokonali jedną francuską potęgę, ale w niedzielę w starciu z kolejną mieli niewiele do powiedzenia i to pomimo 14 karnych podyktowanych na ich rzecz; 17 punktów na swoje konto zapisał Thomas Ramos).
Po dwóch kolejkach gier wśród siedmiu drużyn z dwoma zwycięstwami na koncie mamy aż cztery angielskie (Bath, Northampton Saints, Exeter Chiefs i Leicester Tigers), dwie francuskie (Tuluza i Bordeaux), natomiast honor URC ratuje jedynie Leinster. Wśród sześciu drużyn bez zwycięstwa nieoczekiwanie cztery francuskie potęgi: Racing 92, Tulon, Stade Français i obrońcy pucharu – La Rochelle.
Challenge Cup
Scarlets – Black Lion 7:23. Co nie udało się Gruzinom w pierwszym meczu w Challenge Cup w Tbilisi, zrobili w drugim, w Llanelli. Już na początku meczu stracili przyłożenie, a zaraz potem zawodnika ukaranego żółtą kartką i wydawało się, że historia potoczy się podobnie jak przed tygodniem – darowali przeciwnikom seryjne karne, a na dodatek przegrywali wszystkie auty. Jednak zdołali przejąć kontrolę nad spotkaniem, nie dopuścić do utraty kolejnych punktów, a samemu zdobyli dwa przyłożenia (jedno z nich po bardzo przytomnym zachowaniu Mirianiego Modebadze) i dorzucili 13 punktów z kopów Luki Matkawy (tego samego, który w 2022 wykorzystał decydującego karnego w zwycięskim meczu reprezentacji Gruzji w Caridiff). Warto wspomnieć, że ostatni raz w europejskich pucharach ekipa z kraju z drugiego szeregu wygrała na wyjeździe przed blisko 18 laty (ekipa z Bukaresztu pokonała wówczas Tulon 23:17). Oby Black Lion poszedł za ciosem, choć zadanie przed nim bardzo trudne.
Cheetahs – Sharks 32:29. Wygrała w ten weekend także druga drużyna zaproszona do rozgrywek – i to zwycięstwo musiało mieć szczególny smak. Wszak kilka lat temu SARU zdecydowało, że Cheetahs stracą miejsce w Pro14, a zastąpią ich tam cztery drużyny z Super Rugby, w tym właśnie Sharks. Ekipę z Bloemfontein odstawiono na boczny tor. Na dodatek goście mieli skład naszpikowany graczami Springboks (w niedzielę grało ich dziesięciu, w tym Nche, Etzebeth, Mapimpi, Am…). Ekipy kilkakrotnie w tym meczu zmieniały się na prowadzeniu i obie zdobyły po cztery przyłożenia. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, w których barwach znowu ważną rolę odegrał blisko 40-letni Ruan Pienaar (12 punktów z kopów). To była pierwsza od dość dawna okazja, aby Cheetahs udowodnili SARU, że zasługują na miejsce w URC – i tę szansę wykorzystali.
Gloucester – ASM Clermont 28:17. Jedna ze słabszych drużyn tego sezonu Premiership (choć z powrotem ze swoimi gwiazdami w składzie) znowu wygrała. W roli głównej wystąpili Argentyńczycy. Po pierwszym przyłożeniu Jonny’ego May’a kolejne punkty dla gospodarzy zdobywali gracze zza Atlantyku – dwa przyłożenia zapisał na swoje konto młynarz Santiago Socino, a dwa podwyższenia i trzy karne łącznik ataku Santiago Carreras (który z podstawki w tym meczu spudłował tylko raz).
Poza tym:
- Oyonnax – Zebra Parma 14:21 (Francuzi nieoczekiwanie prowadzili w drugiej połowie 11 punktami, ale Zebre wykorzystało przewagę jednego zawodnika do zdobycia dwóch przyłożeń i dorzuciło dwa karne);
- Edinburgh – Castres Olympique 34:21 (tu także Francuzi byli na prowadzeniu po przyłożeniu zdobytym po przechwycie na samym początku spotkania, ale kolejne cztery przyłożenia w pierwszej połowie zdobyli Szkoci, piąte kolejne dorzucili w drugiej połowie; dopiero w końcówce Castres nieco zmniejszyło straty);
- Benetton – USA Perpignan 29:7 (pewne zwycięstwo Włochów, którzy w ostatniej akcji, mimo że po czerwonej kartce od 10 minut grali w osłabieniu, zdobyli przyłożenie na wagę punktu bonusowego);
- Lions – Newcastle Falcons 35:13 (kolejne pewne zwycięstwo gospodarzy, dla których dwa przyłożenia zaliczył Emmanuel Tshituka);
- Section Paloise – Dragons 24:21 (Francuzi świetnie radzą sobie w lidze, ale w pucharach oszczędzają najlepszych graczy – tym razem jednak przed własną publicznością wygrali, zdobywając decydujące przyłożenie w ostatniej akcji meczu);
- Montpellier Hérault – Ospreys 38:5 (drugi weekend pucharowych gier i druga wygrana Montpellier; Walijczycy w tym meczu rzadziej punktowali niż oglądali żółte kartki – zaliczyli ich trzy, a punkty zdobyli tylko raz).
W stawce po dwóch kolejkach pozostały cztery drużyny z kompletem wygranych – w grupie 1 Cheetahs, w grupie 2 Montpellier i Lions, a w grupie 3 Gloucester. Za plecami tych ostatnich jest Black Lion, który dzięki wygranej w Walii wciąż będzie walczyć o awans do fazy pucharowej.
Z kraju
W sobotę odbyło się Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze Polskiego Związku Rugby. Wybierano nowy zarząd Związku. Rewolucji wielkiej nie ma – z obecnego zarządu w nowym braknie tylko dwóch osób. W składzie pozostanie Dariusz Olszewski, choć już nie na stanowisku prezesa – to obejmie Jarosław Prasał, dotychczasowy zastępca prezesa ds. finansowo-organizacyjnych. Konkurencji właściwie nie było – do zarządu wybrano niemal wszystkich kandydatów. Cieszy obecność kobiety w zarządzie (to zdaje się drugi taki przypadek w historii PZR [edit: z danych Jacka Wierzbickiego wynika, że czwarty, a może nawet piąty, ale większość to zamierzchłe czasy]), choć jedna osoba na dwanaście to wciąż dość niski udział. Mnie cieszy też jedna z zapowiedzi nowego prezesa – ta dotycząca przystąpienia drużyny U23 do rozgrywek Rugby Europe Super Cup. Oby doczekała się materializacji. Nie wszyscy z wyników wyborów są zadowoleni (choć w gruncie rzeczy patrząc po liczbie kandydatów opcji na zmiany w ogóle nie było) – i zauważają między innymi, że w komisji rewizyjnej są przedstawiciele tych samych klubów, które są reprezentowane w zarządzie.
Trzeci raz z rzędu międzykontynentalny turniej barażowy o ostatnie miejsca w stawce na igrzyskach olimpijskich odbędzie się w Monako (no, wśród kobiet – drugi raz). World Rugby właśnie oficjalnie to potwierdziło, podobnie jak datę – 21–23 czerwca (na miesiąc przed olimpijskim turniejem siódemek). Ta informacja nas interesuje szczególnie, bo pierwszy raz w historii do takiego etapu kwalifikacji dotarły polskie rugbystki. I nie będą w Monako bez szans.
Mamy zmianę na fotelu trenerskim w Ekstralidze – Edach Budowlani Lublin poinformowali, że Stanisława Powałę-Niedźwieckiego zastąpi wracający na to stanowisko po pół roku Andrzej Kozak. Ustępujący trener zapowiedział też koniec kariery zawodniczej – pożegnalny mecz zamierza rozegrać w II lidze, w rezerwach lubelskiego klubu.
Tydzień temu w Torwarze rozegrano ogólnopolskie finały Szkolnej Ligi Rugby Tag. Znowu mocno zaprezentowały się ekipy ze ściany wschodniej. Drużyny ze szkół białostockich wygrały rywalizację wśród czwarto- i piątoklasistów, a w szóstych klasach zajęły drugie miejsce. Tam białostocczanie ulegli jedynie rzeszowianom, którzy też się nieźle zaprezentowali – w młodszych klasach zgarnęli trzecie i czwarte miejsce.
Ze świata
W drugiej kolejce Japan Rugby League One głównym wydarzeniem okazał się mecz Tokyo Sungoliath z Brave Lupus Tokyo, oglądany przez ponad 30 tys. widzów. Nieoczekiwanie ekipa Sungoliath zdobyła tylko jedno przyłożenie i przegrała 19:26 z gośćmi, którzy uzbierali ich aż cztery (w tym zdobyte przez Richiego Mo’ungę i Shannona Frizzella). Podobnie fantastyczna frekwencja była na meczu Yokohama Eagles z Toyota Verblitz, wygranym przez gospodarzy 24:22 – punkty Beaudena Barretta i Aarona Smitha pomogły gościom tylko do zdobycia bonusa ofensywnego. Wysokie zwycięstwa odnieśli ubiegłoroczni finaliści: obrońcy tytułu Spears Funabashi Tokyo-Bay rozgromili beniaminka Mie Heat 75:0 (aż 11 przyłożeń i 25 punktów Bena Foley’a), a Saitama Wild Knights, także na wyjeździe, pokonali Hanazono Liners 49:0. Z kompletem zwycięstw pozostają Kobe Steelers (tym razem 30:26 z Shizuoka BlueRevs po emocjonującej drugiej połowie) i nieoczekiwanie Sagamihara Dynaboars (25:17 z Black Rams Tokyo).
Po znakomitym początku sezonu we francuskiej drugiej lidze – Pro D2 – zadyszkę złapało Vannes. Bretończycy przegrali cztery z ostatnich pięciu meczów. W ten weekend ulegli 11:13 Brive – choć tuż przed końcem rywale stracili gracza z czerwoną kartką. Vannes co prawda utrzymało się na czele tabeli, ale ma już tylko punkt przewagi nad Provence, które pokonało Biarritz 29:21. Wygrywała zresztą większość drużyn z czołówki. Na trzecim miejscu jest Béziers, które pokonało Valence Romans 20:10, w dużej mierze dzięki dwóm przyłożeniom Raffaele Stortiego przy których ogromną rolę odegrał inny Portugalczyk, Samuel Marques (to już czwarty dublet Stortiego w tym sezonie i trzeci z rzędu). Czwarte Nevers odniosło cenne zwycięstwo 37:27 nad Grenoble. Niespodziankę sprawiło Montauban, zadając pierwszą domową porażkę Agen (12:10). Zwraca uwagę wyczyn Yoanna Azpiazu, który w wygranym meczu Mont-de-Marsan z Colomiers zdobył wszystkie 25 punktów swojej drużyny. W meczu ekip z dna tabeli Soyaux-Angoulême pokonało Rouen. Fatalne wieści z Grenoble – drużyna już na starcie sezonu została ukarana odjęciem sześciu punktów z uwagi na naruszenia zasad finansowych ligi, a przed tym weekendem odebrano jej z tego samego powodu kolejne sześć (z trzema następnymi w zawieszeniu) – w efekcie spadła na 14. miejsce.
Na zapleczu angielskiej Premiership, w Championship, najgłośniej jest o niedokończonym meczu liderów ligi, Ealing Trailfinders, z Cornish Pirates. Ekipa z Londynu po godzinie gry prowadziła 12:0, ale wtedy w wyniku wysokiej szarży stracił przytomność jeden z graczy gości, 20-letni Ben Grubb. Po akcji ratunkowej na boisku odwieziono go do szpitala, skąd na szczęście jeszcze wieczorem został wypuszczony, ale mecz przerwano. W tej sytuacji będzie on musiał być powtórzony. Mimo to Ealing pozostał na prowadzeniu w lidze, bo wicelider z Doncaster w ten weekend pauzował, a trzecie Nottingham przegrało spotkanie z Bedford Blues. Niesamowity przebieg miał mecz Hartpury University z London Scottish – gospodarze po pierwszej połowie przegrywali aż 24 punktami, ale drugą połowę wygrali 26:0 i nie pozwolili gościom na drugie zwycięstwo w sezonie. Taki sukces odniosło natomiast Caldy, które pokonało Ampthill.
W Rugby Europe Super Cup rozgrywano pojedynki rozstrzygające o miejscach, ale bez tego najważniejszego. Ponieważ Black Lion grał ze Scarlets w Challenge Cup, finałowe starcie Gruzinów z Tel-Aviv Heat przełożono na kolejny weekend. Wszystkie mecze rozegrano w Amsterdamie. Trzecie miejsce w tegorocznej edycji zdobyli rumuńscy Wolves, którzy ograli hiszpańskich Iberians 41:17. Hat-trick przyłożeń zdobył gruziński wspieracz rumuńskiej ekipy Mate Dardzulidze. Piąte miejsce zdobyli portugalscy Lusitanos, którzy dopiero po dogrywce wygrali z Brussel Devils 46:29 – Belgowie w regulaminowym czasie gry cztery razy wychodzili na prowadzenie, ale rywale za każdym razem wyrównywali. W doliczonym czasie gry jednak to Portugalczycy zdobyli trzy przyłożenia. Siódme miejsce zajęła holenderska Delta, która rozgromiła 55:3 beniaminka rozgrywek, Bohemia Warriors.
Młodzi gracze z Hongkongu po raz ósmy z rzędu zostali mistrzami Azji w kategorii U19. W tegorocznym turnieju pokonali zarówno Tajwan, jak i Koreę Południową, i dzięki temu awansowali do przyszłorocznych mistrzostw świata w kategorii U20 na poziomie Trophy.
Rugby Europe ogłosiło, że finały Rugby Europe Championship w obecnym sezonie zostaną rozegrane 17 marca 2024 na Stade Jean-Bouin w Paryżu – na którym na co dzień występuje drużyna Stade Français. Swoją drogą, ten obiekt był już niedawno areną pojedynku Portugalii z Gruzją.
Ogłoszono też stadiony, na których zostanie rozegrany kolejny kobiecy Puchar Świata, za dwa lata w Anglii. Mecz otwarcia zostanie rozegrany w Sunderland, a finał w rugbowej świątyni na Twickenham. Cóż, można spodziewać się rekordu frekwencji na kobiecym meczu rugby.
Kilka wieści z Super Rugby Pacific przed nadchodzącym sezonem. Władze ligi ogłosiły, że będą zmierzać do przyspieszenia gry, ograniczając przerwy na TMO. Z kolei Moana Pasifika poinformowało, że pierwszy raz w historii zagra domowy mecz na Tonga (pierwszy mecz na Samoa już za tą drużyną), wciąż jednak miejscem rozgrywania większości domowych spotkań będzie nowozelandzkie Auckland.
Kiepskie wiadomości z Major League Rugby (utrata drużyn Toronto Arrows i New York Ironworkers) zostały nieco pokryte informacją o rozmowach na temat poszerzenia ligi od 2025. Póki co mowa tylko o projekcie, a nie konkretach, ale projekcie bardzo ciekawym – nowa drużyna miałaby powstać w meksykańskim Monterrey.
Właśnie ogłoszono, że 22 czerwca na Twickenham w starciu o Killik Cup Barbarians zagrają z reprezentacją Fidżi. Cóż, zanosi się na 80-minutowy festiwal ofensywnego rugby, którego nie będzie można przegapić.
Najlepszym graczem roku w Nowej Zelandii został najlepszy gracz roku całego świata – Ardie Savea. Najlepszym nowozelandzkim zawodnikiem w Super Rugby wybrano natomiast Scotta Barretta. Sporo nagród przypadło siódemkowiczkom – zostały najlepszą drużyną roku, a ich szkoleniowiec Cory Sweeney został trenerem roku.
O krok od pojawienia się nowego właściciela profesjonalnego ramienia federacji z Prowincji Zachodniej w Południowej Afryce. Właścicielem 74% udziałów w spółce zarządzającej Stormers i ekipą Western Province występującą w Currie Cup ma zostać miejscowe konsorcjum Red Disa.
Występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu jednej z największych gwiazd kobiecych siódemek stoi pod znakiem zapytania. Kapitan reprezentacji Nowej Zelandii, Sarah Hirini, przeszła operację po kontuzji więzadła odniesionej w Dubaju i czeka ją kilka miesięcy przerwy w grze.
24 stycznia w serwisie Netflix ma pojawić się wreszcie długo oczekiwany serial dokumentalny Six Nations: Full Contact.
Z rynku transferowego:
- oficjalnie ogłoszono objęcie reprezentacji Japonii przez Eddiego Jonesa. To będzie już jego druga taka przygoda – poprzednio prowadził tę kadrę w latach 2012–2015, siedząc na ławce m.in. podczas legendarnego zwycięstwa nad RPA, nazywanego „cudem w Brighton”;
- Francuz David Gérard (ostatnio w sztabie trenerskim Portugalii) zastąpi Viktora Apjoka w roli trenera reprezentacji Rumunii – naszego najbliższego rywala w REC;
- nowym trenerem kobiecej reprezentacji Australii będzie Angielka Jo Yapp;
- co prawda to nie jest transfer, ale ważna nowina kontraktowa – po nieudanej próbie zatrzymania w Anglii Henry’ego Arundella, podobno lepiej poszło RFU z Maro Itoje i Jamiem Georgem, którzy mieli zaakceptować hybrydowe kontrakty od federacji. Cieszą się Saracens, bo 160 tys. funtów od RFU nieco zrekompensuje zmniejszenie kontraktu klubowego Itoje i zatrzyma go w Londynie;
- kolejną gwiazdę zobaczymy w japońskim Tokyo Sungoliath – u boku Sama Cane’a i Cheslina Kolbego zagra Nicolás Sánchez (w poprzednim sezonie grał dla Brive), którego ściągnięto wobec braku możliwości skorzystania z usług kontuzjowanego podczas Pucharu Świata Garetha Anscombe’a;
- Jasper Wiese po tym sezonie opuści Leicester Tigers (ponoć pojedzie do Japonii – mówi się o drugoligowym Uruyasu D-Rocks);
- kolejny gracz z Ameryki Południowej podpisał kontrakt z Miami Sharks – zagra tam Chilijczyk Santiago Videla. To trzeci reprezentant Chile, który podpisał kontrakt w MLR przed nadchodzącym sezonem;
- trenerem American Raptors (drużyny Super Rugby Americas ze Stanów Zjednoczonych) został były wielokrotny reprezentant Argentyny i długoletni trener kadry tego kraju Marcelo Loffreda.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Tomasz Pozniak (Wimbledon RFC, National League 2 East): zagrał godzinę w meczu z Worthing, przegranym 33:51. Jego drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w grupie;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał drugą połowę w meczu z Tonbridge Juddians, wygranym 16:12. Barnes zajmuje trzecie miejsce w ligowej tabeli;
- Eryk Łuczka (Hornets RFC, National League 2 West): zagrał godzinę w meczu z Bournville, przegranym 12:24. Hornets spadli na dwunaste miejsce w grupie, zepchnięci pozycję w dół przez swoich sobotnich rywali;
- Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): był na boisku 80 minut i zdobył przyłożenie w meczu z Sheffield, przegranym 15:33. Hull zajmuje dziesiątą lokatę w lidze.
Francja:
- Andrzej Charlat (Stade Niçois, Nationale): zagrał 70 minut w meczu przeciwko Albi, przegranym 9:19. Nicea spadła z drugiego na czwarte miejsce w lidze;
- Quentin Cieslinski (Stade Métropolitain, Nationale 2 – grupa 2): zagrał drugą połowę w spotkaniu z Fleurance, przegranym 8:20. Jego ekipa jest wiceliderem grupy;
- Jędrzej Nowicki (CAP Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): zagrał 70 minut w meczu z Saint Priest, przegranym 12:15. Pontarlier zajmuje dziewiątą lokatę w grupie;
- Aleksander Nowicki (AS Monaco, Fédérale 2 – grupa 2): rozegrał cały mecz przeciwko Voiron, przegrany 26:29 (wszystkie punkty w drugiej połowie). Monaco nadal jest wiceliderem grupy.
Zapowiedzi
W nadchodzącym tygodniu z pucharowych emocji tylko jeden akcent – w piątek w Tbilisi zostanie rozegrany finał Rugby Europe Super Cup. Poza tym wracają emocje w najlepszych ligach Europy. W dziesiątej kolejce Top 14 sporo ciekawych starć, m.in. mecze Tuluzy z Tulonem, Stade Français z La Rochelle, Pau z Clermont czy Bordeaux z Lyonem. W URC emocje szczególne, bo komplet spotkań derbowych. Najwięcej uwagi przyciągają te irlandzkie (Munster – Leinster i Ulster – Connacht), szkockie (Glasgow – Edynburg) i południowoafrykańskie (tu tylko jedne, Stormers – Bulls, drugie przeniesione są na styczeń). W dziewiątej kolejce Premiership główne atrakcje to pojedynki wewnątrz czołowej czwórki – Sale Sharks z Saracens i Bath z Harlequins.
Pani Natalia Cajzer mieszka w Walii i nie bardzo wiem w jaki sposób będzie z zagranicy pracować na rzecz polskiego rugby…
Cóż, jestem spoza środowiska, ludzi nie znam, nawet nie wiedziałem. Ale z tego co słyszałem, zarząd PZR od pandemii w dużej mierze przeszedł na pracę zdalną. Zobaczymy. Dużo ich tam jest 🙂