Niespodziankę sprawiły w Rudzie Śląskiej zawodniczki Legii Warszawa, zadając Biało-Zielonym Ladies Gdańsk pierwszą od trzech lat porażkę w finale turnieju mistrzostw Polski w rugby 7. Poza tym w Ekstralidze wygrywali faworyci, w URC walijscy Ospreys zwyciężyli w Kapsztadzie, w Premiership Bristol Bears zaaplikowali aż 85 punktów Newcastle Falcons, a w Super Rugby Western Force ograło Crusaders spychając ich na ostatnie miejsce w lidze.
Ekstraliga
Piętnasta kolejka Ekstraligi została rozegrana w całości w sobotę i nie przyniosła niespodzianek, a emocje mieliśmy tylko w Lublinie.
Edach Budowlani Lublin – Orlen Orkan Sochaczew 10:28. Pierwsza połowa niemal bez punktów. Od początku meczu zaatakowali gospodarze, którzy wykorzystywali błędy gości. Nie tworzyli jednak klarownych sytuacji, a jedynym efektem przewagi był karny Iana Trollipa po kwadransie gry. Potem to Orkan zdominował rywali i zadomowił się na ich połowie boiska – ale choć miał świetne sytuacje (Jonathan O’Neill wypuścił piłkę z rąk, sędzia unieważnił przyłożenie Marcina Krześniaka, Kacper Wróbel został utrzymany nad polem punktowym), a dwaj lublinianie zobaczyli żółte kartki i parę minut grali nawet w trzynastkę, do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik 3:0. Na początku drugiej połowy nieoczekiwanie zrobiło się 10:0 dla Budowlanych, a mogło być nawet 13:0, gdyby Trollip trafił karnego. Orkan nie mógł odnaleźć rytmu i nie tylko nie stwarzał sytuacji, ale dawał się spychać na własną połowę. I gdy na kwadrans przed końcem wydawało się, że Budowlani za moment zdobędą kolejne przyłożenie przy serii młynów na 5 m rywali, zamiast tego stracili piłkę, Orkan szybkim atakiem przeprowadził grę pod pole punktowe gospodarzy, a przyłożenie zaliczył niezawodny Pieter Steenkamp. I goście poszli za ciosem – w ciągu paru minut wyprowadzili dwie kolejne akcje skończone przyłożeniami Andre Meyera, a na koniec meczu dorzucili jeszcze czwarte przyłożenie, zapewniając sobie punkt bonusowy. Dziwny mecz – w pierwszej połowie Orkan przeważał, ale punktów nie zdobywał. Przez większość drugiej połowie Budowlani przeważali, ale w ostatnim kwadransie ich obrona się rozsypała. Zadecydowała chyba lepsza ławka gości.
Arka Gdynia – Budowlani WizjaMed Łódź 55:0. Po cichu liczyliśmy na emocje, ale gdynianie na własnym boisku są w tej rundzie zbyt silni – pokonali lidera, więc naturalne, że poradzili sobie także z beniaminkiem. Już po trzech minutach prowadzili 10:0. Przez pierwsze pół godziny właściwie każda ich akcja kończyła się przyspieszeniem i przyłożeniem, których uzbierali w tym okresie aż cztery (z czego dwa w wykonaniu Szymona Sirockiego). Potem mecz nieco się uspokoił, ale do przerwy było już 36:0 (piąte przyłożenie, karne, padło po indywidualnej akcji Antona Szaszero). Na początku drugiej połowy Budowlani zebrali się do ataków, ale to gdynianie zdobyli kolejne przyłożenie – hat-tricka skompletował Sirocki po kopie w pole punktowe Dawida Banaszka. Przy stanie 48:0 Budowlani na kilkanaście minut się przebudzili, korzystając początkowo z przewagi liczebnej po żółtej kartce rywala, ale punktów nie zdobyli, a na koniec Arka ukąsiła raz jeszcze. Dla ekipy z Łodzi ten wynik to powrót do smutnych czasów z rundy jesiennej.
Drew Pal 2 Lechia Gdańsk – Ogniwo Sopot 12:36. Obie ekipy zagrały w derbach bez swoich łączników ataku – gospodarze bez Denzo Bruwera, a goście bez Wojciecha Piotrowicza, który przeszedł operację palca i może nie zagrać do końca sezonu. Pierwsza faza meczu należała nieoczekiwanie do gospodarzy, których presja długo nie przynosiła efektów (pudło z karnego, zatrzymany maul na 5 m). Dopiero gdy wreszcie to Ogniwo wyprowadziło groźną akcję, gospodarze wyprowadzili kontrę i zapisali na swoim koncie pierwsze pięć punktów. Jednak od tego momentu dominacja Ogniwa już nie ulegała wątpliwości. Kolejne ataki przynosiły przyłożenia i dały sopocianom prowadzenie do przerwy 19:5, a połowa skończyła się drugim chybionym karnym gospodarzy. Po przerwie ich atak skończył się kontrą gości i czwartym przyłożeniem Ogniwa (zdobył je i potem podwyższył młody Oleksandr Kirsanow), a kolejne ataki – chyba kwadrans spędzony na pracowitym „mieleniu” przy samej linii bramkowej – długo pozostawały bez efektu. Dopiero szerokie rozrzucenie gry na skrzydło przyniosło przyłożenie, ale strata gospodarzy wynosiła wciąż 14 punktów. Nie na długo, bo Ogniwo zaraz potem znów odskoczyło, a pod koniec meczu jeszcze zwiększyło rozmiary zwycięstwa wjeżdżając na pole punktowe gospodarzy po młynie dyktowanym, w którym goście dominowali bezspornie od początku spotkania.
5 punktów bez walki za mecz z Budo 2011 zgarnęła Juvenia Kraków, zbierająca siły przed bardzo trudną końcówką sezonu. Pauzowała Pogoń Awenta Siedlce – ponoć dołączy do niej na końcówkę sezonu Jędrzej Nowicki.
W tabeli bez zmian. Czołowa trójka jeszcze bardziej odskoczyła reszcie stawki (różnica między trzecim Ogniwem a czwartymi Budowlanymi Lublin wynosi już 13 punktów). W czołówce nikt potknięcia nie zaliczył, mamy zatem zachowany status quo. Przegrana lublinian utrudnia im mocno walkę o prawo występu w meczu o trzecie miejsce – będąca punkt za nimi Pogoń ma do rozegrania tyle samo spotkań, a dodatkowo dopisze na swoje konto pięć oczek za walkower z Budo 2011. Lechii i Arce pozostała już tylko walka o szóste miejsce.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Juvenia Kraków | 13 | 52 |
2. | Orlen Orkan Sochaczew | 13 | 50 |
3. | Ogniwo Sopot | 13 | 48 |
4. | Edach Budowlani Lublin | 14 | 35 |
5. | Pogoń Awenta Siedlce | 13 | 34 |
6. | Drew Pal 2 Lechia Gdańsk | 14 | 25 |
7. | Arka Gdynia | 13 | 25 |
8. | Budowlani WizjaMed Łódź | 14 | 4 |
9. | Budo 2011 Aleksandrów Łódzki | 13 | –22 |
Z wieści dyscyplinarnych – kary za uderzenie pięścią przeciwnika doczekał się Sandro Papunaszwili z Arki Gdynia, którego zawieszono na 4 spotkania.
W I lidze rozegrano jedno zaległe spotkanie – w derbach Warszawy AZS AWF pokonał Legię 44:0 (aż 24 punkty Santiago Brzezińskiego). Na trzy kolejki przed końcem oznacza to chyba pogrzebanie ostatnich nadziei legionistów na awans do finału rozgrywek.
W II lidze zaczęła się faza finałowa (uczestniczą w niej cztery najlepsze drużyny fazy zasadniczej, które grają każdy z każdym, ale tylko jedną rundę, bez rewanżów). Na początek mieliśmy starcie Watahy Zielona Góra z rezerwami lubelskich Budowlanych. W fazie zasadniczej w pojedynkach tych drużyn zawsze wygrywali gospodarze i tak było też tym razem – Wataha zwyciężyła 38:31, choć w końcówce meczu goście mocno zbliżyli się z wynikiem. W niedzielę mieliśmy zaś niespodziankę – najlepsza w rundzie zasadniczej drużyna rezerw Budowlanych Łódź pojechała do Olsztyna i tam przegrała 12:24.
Top 14
Sporo grania jeszcze przed drużynami Top 14 – z 26 zaplanowanych rund w ten weekend rozegrano dwudziestą pierwszą.
Castres Olympique – Stade Rochelais 25:24. Sporo emocji mieliśmy na sam początek kolejki, w sobotnie popołudnie. Castres niedawno wypadło z czołowej szóstki, natomiast La Rochelle do niej awansowało i stawka meczu była bardzo wysoka. A rywale szli łeb w łeb i rozpoczynając od drop goala Louisa de Bruna dla Castres w piątej minucie meczu aż siedmiokrotnie zmieniali się na prowadzeniu. O losach meczu zdecydowały dwa przyłożenia skrzydłowego gospodarzy Nathanaela Hulleu w ostatnim kwadransie (oba w czasie gry w osłabieniu po żółtej kartce). Castres było jednak bliskie wyższego zwycięstwa – dwa przyłożenia tej drużyny (w tym w wykonaniu Santiago Araty) zostały unieważnione.
Stade Français – Aviron Bayonnais 28:24. Nadspodziewanie dużo emocji w meczu lidera tabeli ligowej (z ośmioma wygranymi na koncie w ostatnich dziewięciu meczach) z ekipą, która na wyjeździe w tym sezonie nie wygrała jeszcze ani razu. Baskowie, bliscy straty punktów w pierwszej akcji, przez pierwsze pół godziny jednak przeważali i wyszli na prowadzenie 17:0 (dwa przyłożenia Sheikha Tiberghiena, a mógł mieć na koncie też trzecie, jednak zostało unieważnione przez sędziego). Do przerwy obie ekipy zdobyły jeszcze po siedem punktów i paryżanie przegrywali 7:24. Po przerwie zaczęły się kłopoty gości – bajończycy zaliczyli dwie żółte kartki, a po każdej tracili przyłożenie i zrobiło się 21:24. Paryżanie dominowali, a goście popełniali błędy skutkujące w sumie kilkunastoma rzutami karnymi. Końcówka była nerwowa i obie drużyny popełniały błędy, ale w ostatniej akcji meczu Habel Kuffner zdobył czwarte przyłożenie dla Stade Français i dał liderom ciężko wywalczone zwycięstwo.
RC Toulon – Stade Toulousain 20:19. Zacięty pojedynek dwóch ekip z południa, rozegrany w Marsylii na Stade Velodrome w obecności 62 tys. widzów. Tuluza przystąpiła do tego meczu bez kilku reprezentantów kraju, w tym bez Duponta (trenował cały tydzień z siódemkową reprezentacją kraju – choć na turniej do Singapuru ma nie jechać) i znowu Ntamacka. Pierwsza połowa wyrównana, a drużyny czterokrotnie wymieniały się na prowadzeniu. Przy prowadzeniu 10:8 Tulonu (dzięki m.in. przyłożeniu Leicestera Fainga’anuku) czerwoną kartkę zobaczył jeden z graczy gospodarzy. Zaraz potem na czoło wrócili gracze z Tuluzy po karnym Thomasa Ramosa. Jednak mimo osłabienia tulończycy w drugiej połowie imponowali w defensywie i – co więcej – punktowali. Drugie przyłożenie Fainga’anuku dało im prowadzenie 20:11. Co prawda Ramos zmniejszył karnym stratę, a pod koniec meczu także i tuluzańczycy zaliczyli drugie przyłożenie, ale do sukcesu brakło skutecznego podwyższenia (zresztą, Ramos nie miał swojego dnia, zaliczając skuteczność z podstawki tylko 3/6). Zwycięstwo Tulonu w tym meczu to zwycięstwo charakteru tej drużyny, z odrobiną szczęścia.
Poza tym:
- Section Paloise – Montpellier Hérault 31:23 (po trzy przyłożenia ekip, ale wygrana Pau dzięki skuteczności z kopów Joe’go Simmondsa – zdobył 16 punktów);
- USA Perpignan – Lyon OU 51:20 (ważny mecz dla ligowych dołów, w którym o zwycięstwie zadecydowała postawa Jake’a McIntyre’a w pierwszej połowie meczu i znakomita końcówka Katalończyków, którzy w nieco ponad kwadrans zdobyli cztery przyłożenia – i przy okazji punkt bonusowy);
- Oyonnax – Racing 92 13:43 (ostatnia ekipa tabeli, skazana już praktycznie na relegację, nie miała szans z walczącymi o mistrzostwo Francji paryżanami; 18 punktów dla zwycięzców zdobył Tristan Tedder);
- Union Bordeaux-Bègles – ASM Clermont 41:7 (znakomita gra w ataku ekipy Bordeaux, którą w niedzielny wieczór do zwycięstwa prowadził Damian Penaud – zaliczył trzy przyłożenia i asystę).
Niewiele zmian w tabeli. Większość czołowych drużyn wygrywało, Stade Français umocniło się na pozycji lidera tabeli wykorzystując potknięcie Tuluzy. Sprawa awansu do fazy play-off jest jednak daleka od rozstrzygnięcia, a do walki o niego włączyło się nieoczekiwanie Perpignan. Na dnie tabeli skazane na degradację Oyonnax, a przedostatnie pozostaje Montpellier – z czterema punktami straty do poprzedzających go Clermont i Lyonu.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Stade Français | 21 | 67 |
2. | Stade Toulousain | 21 | 61 |
3. | Racing 92 | 21 | 57 |
4. | RC Toulon | 21 | 55 |
5. ↑ | Union Bordeaux-Bègles | 21 | 54 |
6. ↓ | Stade Rochelais | 21 | 52 |
7. | Section Paloise | 21 | 50 |
8. ↑ | USA Perpignan | 21 | 49 |
9. ↓ | Castres Olympique | 21 | 49 |
10. | Aviron Bayonnais | 21 | 44 |
11. | Lyon OU | 21 | 42 |
12. | ASM Clermont | 21 | 42 |
13. | Montpellier Hérault | 21 | 38 |
14. | Oyonnax | 21 | 26 |
Tym razem, po 27. kolejce spotkań (to już tylko trzy do końca) karuzela na szczycie Pro D2 się nie zakręciła i Vannes pozostało liderem ligi, dzięki wyjazdowej wygranej 36:26 nad Montauban. Kroku liderowi dotrzymuje wicelider – Provence wygrało z Mont-de-Marsan 46:22 (a prowadziło już nawet 38 punktami). Wpadkę zaliczyło Béziers, które mimo przyłożenia Stortiego (już 21. w tym sezonie – wyrównany rekord ligi) przegrało z przeciętnym Aurillac 7:27, ale zachowało trzecie miejsce w lidze. O miejsce w czołowej szóstce zacięcie walczą inne ekipy – przegrana Mont-de-Marsan zepchnęła ich na szóste miejsce, ostatnie premiowane awansem do play-off, a wyprzedzili je Grenoble (46:19 z Biarritz) i beniaminek Dax (29:16 z ostatnim Rouen). Ale wygrało też siódme Nevers (34:15 z Colomiers), które ma identyczną liczbę punktów z Mont-de-Marsan. W strefie spadkowej Rouen i Montauban, tuż nad nimi Biarritz, a dzięki wygranym w ten weekend oderwały się nieco od niej Valence Romans (38:21 z Agen) i Soyaux-Angoulême (22:12 z Brive).
United Rugby Championship
Wydarzeniem czternastej kolejki URC były pierwsze mecze w Południowej Afryce dwóch irlandzkich potęg, Leinsteru i Munsteru. Podeszły one jednak do tej wyprawy na różne sposoby.
Lions – Leinster 44:12. Dublińczycy postanowili pooszczędzać najlepszych zawodników i pojechali na drugi koniec świata w rezerwowym składzie. Co prawda na pokładzie znalazło się kilku reprezentantów Irlandii, ale nie ulegało wątpliwości, że na wygraną trudno liczyć. O losach meczu zadecydował pierwszy kwadrans, po którym gospodarze prowadzili już 22:0, mając na koncie trzy przyłożenia (m.in. jedno z nich zdobyte po takiej imponującej akcji: https://twitter.com/i/status/1781681825909268505). Potem gra nieco się uspokoiła, w drugiej połowie Irlandczycy odrobili część strat, ale nigdy poważniej nie zagrozili zwycięstwu Lions, a ci zakończyli mecz kolejnym mocnym akcentem – dwoma przyłożeniami w ostatnich pięciu minutach gry.
Bulls – Munster 22:27. Najlepszych zawodników nie zostawił natomiast w Irlandii Munster. Grał w Pretorii z najlepszą południowoafrykańską drużyną, Bulls, i mimo podróży przez pół świata, zdołał wywalczyć zwycięstwo. Gospodarzom paradoksalnie nie pomogła odmowa wysłania reprezentantów kraju na mecz pucharowych z Northampton Saints przed tygodniem. W pierwszej połowie dwukrotnie goście wychodzili na prowadzenie, ale ma początku drugiej połowy to gospodarze zdobyli przewagę. Po dwóch szybko zdobytych przyłożeniach wygrywali 22:17. Jednak wówczas czerwoną kartkę zobaczył Johan Goosen. Od tego momentu punktowali już tylko goście, a choć brakowało im skutecznych podwyższeń, przyłożenie Conora Murray’a z końcówki spotkania dało im wygraną.
Ulster – Cardiff 19:17. Nadspodziewane kłopoty belfastczyków, którzy na początku drugiej połowy przegrywali 8 punktami i stracili gracza z żółtą kartką. Zwycięstwo dał im kontrowersyjny karny Johna Cooney’a pod sam koniec meczu – podyktowany w momencie, gdy Theo Cabango już cieszył się ze swojego trzeciego przyłożenia w tym meczu, poprzedzonego jednak zbiciem piłki do przodu (Nigel Owens ocenił decyzję sędziów o cofnięciu gry jako prawidłową). Nie był to zresztą jedyny moment, w którym Walijczycy czuli się krzywdzeni i doszło do tego, że pracę sędziów skrytykowała walijska federacja, posuwając się chyba o krok za daleko. Dobrą wieścią dla Cardiff był powrót po kontuzji Taulupe Faletau, fatalną – jego zejście z boiska jeszcze w pierwszej połowie z kolejną.
Poza tym:
- Glasgow Warriors – Sharks 21:10 (Sharks przyjechali na północ w składzie w dużej mierze rezerwowym i zwycięstwo Szkotów nie dziwi – mogą żałować braku punktu bonusowego);
- Benetton Treviso – Dragons 36:19 (Benetton rozstrzygnął mecz już w pierwszej połowie, którą wygrał 19:0 po trzech przyłożeniach – i w drugiej połowie utrzymywał przewagę);
- Stormers – Ospreys 21:27 (nieoczekiwana, zaskakująca domowa porażka kapsztadczyków z gośćmi z Walii; nie pomogły efektowne przyłożenia Dana du Plessisa i Evana Roosa, a karne przyłożenie z ostatniej akcji pozwoliło gospodarzom tylko na wywalczenie punktu bonusowego);
- Connacht – Zebre Parma 54:16 (wysokie zwycięstwo Irlandczyków, dla których dwa pierwsze przyłożenia zdobył debiutujący w podstawowym składzie Matthew Devine: https://twitter.com/i/status/1781766334142910951);
- Edinburgh – Scarlets 43:18 (dobry początek Walijczyków i katastrofa w drugiej połowie, w której stracili aż pięć przyłożeń).
Na cztery kolejki przed końcem rundy zasadniczej niemal pewne występu w play-off są tylko cztery czołowe ekipy. Wśród kolejnej siódemki może zdarzyć się wszystko. Odpadły już definitywnie z rywalizacji trzy drużyny z Walii, Sharks oraz włoskie Zebre.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Leinster | 14 | 54 |
2. | Glasgow Warriors | 14 | 53 |
3. ↑ | Munster | 14 | 48 |
4. ↓ | Bulls | 14 | 46 |
5. ↑ | Benetton Treviso | 14 | 42 |
6. ↓ | Stormers | 14 | 40 |
7. | Ospreys | 14 | 40 |
8. ↑ | Edinburgh | 14 | 39 |
9. ↑ | Connacht | 14 | 39 |
10. ↓↓ | Ulster | 14 | 39 |
11. | Lions | 14 | 39 |
12. | Cardiff | 14 | 25 |
13. | Sharks | 14 | 18 |
14. | Scarlets | 14 | 16 |
15. | Dragons | 14 | 15 |
16. | Zebre Parma | 14 | 15 |
Premiership
Trzy rundy do końca pozostały w angielskiej Premiership. W ten weekend rozegrano piętnastką kolejkę, w której najwięcej uwagi przyciągały derby East Midlands.
Northampton Saints – Leicester Tigers 40:17. A w tych górą okazali się być liderujący w tabeli Northampton Saints. Co prawda początkowo to Tigers prowadzili – jako jedyni przyłożyli piłkę w pierwszej połowie i do przerwy było 6:10. Jednak zaraz po przerwie przyłożenia zaczęli zdobywać Saints, a od 46. minuty rywale grali już niemal bez przerwy w osłabieniu (najpierw żółta, a potem czerwona kartka). Jeszcze po przyłożeniu Jaspera Wiese Tigers zmniejszyli stratę do 1 punktu, ale w ostatnich 20 minutach Saints rozstrzygnęli mecz dorzucając trzy przyłożenia, a wisienką na torcie był drop goal Fina Smitha, którego nazwisko coraz częściej pojawia się w ustach angielskich kibiców.
Sale Sharks – Harlequins 37:31. Ciekawy pojedynek, w którym obie drużyny zdobyły po pięć przyłożeń, a Sharks zwyciężając zachowali nadzieję na awans do play-off. Gospodarze zaczęli od błyskawicznego wyjścia na prowadzenie i po kwadransie wygrywali 15:0. Goście odpowiedzieli także dwoma przyłożeniami (Marcus Smith spudłował oba podwyższenia), a na koniec pierwszej połowy po kolejnych punktach gospodarzy było 22:10. Drugą połowę Sharks zaczęli od karnego George’a Froda, który powiększył ich przewagę do 15 punktów, ale Quins w ciągu kolejnego kwadransa zredukowali stratę do jednego oczka. Za ciosem jednak nie poszli, a następne 12 punktów zapisali na swoje konto gospodarze. Na kwadrans przed końcem było 37:24 i choć Harlequins walczyli o zmianę wyniku, zdobyli tylko jedno przyłożenie tuż przed końcem meczu – co dało im tylko drugi punkt bonusowy.
Poza tym:
- Saracens – Gloucester 46:24 (po pierwszej godzinie gry było 32:0, a hat-tricka w pierwszych 20 minutach – najszybszego w historii Premiership – zaliczył skrzydłowy Tom Parton; gościom nie pomogła dobra końcówka, gdy także hat-trickiem odpowiedział Josh Hathaway, choć wywalczyli punkt bonusowy);
- Exeter Chiefs – Bath 14:26 (po wygranej 14:0 pierwszej połowie udany rewanż Bath za porażkę w 1/8 europejskich pucharów; i to pomimo braku kontuzjowanych dwóch reprezentantów Szkocji, Finna Russella i Camerona Redpatha);
- Bristol Bears – Newcastle Falcons 85:14 (prawdziwy pogrom w wykonaniu bristolczyków, którzy zdobyli aż 13 przyłożeń; już po kwadransie gry mieli na koncie bonus za cztery przyłożenia; statystyki bristolczyków w tym meczu są porażające, m.in. zyskanych metrów uzbierali ponad 1000…).
Pewni gry w play-off są w praktyce tylko Northampton Saints. Kolejne siedem drużyn ligi walczy o pozostałe trzy miejsca – po tym weekendzie do najlepszej czwórki awansowali Bristol Bears, a wypadli z niej Harlequins. Na dnie tabeli nieodmiennie Newcastle Falcons z kompletem porażek w tym sezonie, ale bez ryzyka spadku. Cóż, wyniki jak ten z ich udziałem z niedzieli na pewno nie robią Premiership dobrej reklamy.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Northampton Saints | 15 | 54 |
2. | Bath | 15 | 49 |
3. | Saracens | 15 | 47 |
4. ↑ | Bristol Bears | 15 | 45 |
5. ↓ | Harlequins | 15 | 44 |
6. ↑↑ | Sale Sharks | 15 | 42 |
7. ↓ | Exeter Chiefs | 15 | 40 |
8. ↓ | Leicester Tigers | 15 | 39 |
9. | Gloucester | 15 | 27 |
10. | Newcastle Falcons | 15 | 5 |
W Championship lider, Ealing Trailfinders, pokonał Caldy 49:18. Wicelider, Coventry, wygrał z inną drużyną z czołówki, Bedford Blues, 54:19. Trzecie miejsce zajmują Cornish Pirates, którzy pokonali ostatnie w lidze Cambridge 45:18, choć do przerwy nieoczekiwanie przegrywali. Pogrzebali ostatnie szanse na awans Doncaster Knights, którzy jako jedyni dostali o zgodę władz Premiership na wejście do ligi – znów przegrali, tym razem z Ampthill i to 9:49. W efekcie zajmują piąte miejsce ze sporą stratą do czołowych ekip.
Awans do Championship z National League 1 wywalczyła ekipa Chinnor. W ostatni weekend potwierdziła go miażdżącym zwycięstwem nad Moseley 52:0. Nikt z Championship w tym roku nie spadnie (a także z niej nie awansuje do Premiership), a więc liga będzie w przyszłym roku liczyć 12 drużyn. A RFU ogłosiło, że za rok (od sezonu 2025/2026) Championship powiększy się do 14 drużyn – nie wiadomo jednak, czy drogą awansu z NL1.
Super Rugby Pacific
W dziewiątej kolejce Super Rugby Pacific znów tylko cztery mecze i znów w bezpośrednich starciach ekip z Australii i Nowej Zelandii lepszy bilans zanotowali Australijczycy – 2:1.
Fijian Drua – Hurricanes 15:38. Cóż, liczyłem, że Hurricanes napotkają kłopoty – że Fidżyjczycy wsparci przez własną publiczność trochę im napsują zdrowia. Niestety, było inaczej – niepokonani wciąż Nowozelandczycy od początku przeważali. Jeszcze na pierwsze ich przyłożenie gospodarze odpowiedzieli, ale w pierwszej połowie ekipa z Wellingtonu dorzuciła do swego dorobku kolejne trzy (w tym w wykonaniu bohatera najgłośniejszej wieści transferowej tego tygodnia – Jordiego Barretta, który wykończył świetną akcję rozpoczętą przełamaniem Billy’ego Proctora) i do przerwy było 7:28. Drugą połowę gospodarze zaczęli od przyłożenia, ale potem długo wyniku zmienić nie mogli. Ale gdy na kwadrans przed końcem po dwóch żółtych kartkach Canes zostali na boisku w trzynastkę na 9 minut, kibice gospodarzy mogli dostrzec jakieś światełko w tunelu. Niestety, w podwójnej przewadze Drua zapisała na swoje konto tylko trzy oczka z karnego, a w końcówce to znowu Nowozelandczycy punktowali (na dodatek w ostatniej akcji zdobywając siedem punktów mimo gry w kolejnym osłabieniu).
Poza tym:
- Reds – Highlanders 31:0 (kryzys kryzysem, wyjazd wyjazdem, ale aż tak wysoka porażka Highlanders nieco zaskakuje – goście co prawda częściej byli przy piłce, ale mieli ogromne kłopoty z wyjściem ze swojej połowy boiska, na której toczyło się niemal całe spotkanie; cztery własne przyłożenia i ani jednego straconego punktu w starciu z rywalem zza Morza Tasmańskiego – to chyba bilans marzeń ekipy z Queenslandu);
- Blues – Brumbies 46:7 (tu dla odmiany jednostronny pojedynek zdecydowanie na korzyć drużyny z Nowej Zelandii; aucklandczycy rozpędzeni w pierwszej połowie m.in. dzięki dwóm przyłożeniom Hoskinsa Sotutu, zatrzymali się w tym meczu na 7 przyłożeniach, a jedyne punkty stracili w końcówce meczu);
- Western Force – Crusaders 37:15 (debiut Kurtley’a Beale’a w nowej drużynie, od razu w roli kapitana i to z jakim efektem – ekipa z Perth drugi raz w tym sezonie wygrała, przy czym pierwszy raz od ponad dekady pokonała najbardziej utytułowaną drużynę rozgrywek; sporą zasługę miał w wygranej Ben Donaldson, który co prawda miał problemy z podwyższeniami, ale kopał skutecznie karne i zaliczył w sumie 17 punktów; w barwach Crusaders Sevu Reece zdobył swoje 53. przyłożenie bijąc dotychczasowy rekord ekipy – ale nawet dla niego marne to pocieszenie).
W tabeli zmiana jedynie na dwóch ostatnich miejscach – na sam koniec spadli Crusaders, wyprzedzeni przez swoich sobotnich rywali z zachodniego wybrzeża Australii. Spore rozwarstwienie między czołową szóstką (w której przewodzą niepokonani Hurricanes oraz Blues) oraz drugą szóstką, kończącą tabelę i walczącą o dwa ostatnie miejsca w play-off (na razie znajdują się na nich drużyny wyspiarskie, ale nawet ostatni Crusaders mają wciąż szansę na awans).
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Hurricanes | 8 | 37 |
2. | Blues | 8 | 32 |
3. | Brumbies | 8 | 27 |
4. | Rebels | 8 | 24 |
5. | Chiefs | 8 | 23 |
6. | Reds | 8 | 22 |
7. | Fijian Drua | 8 | 13 |
8. | Moana Pasifika | 8 | 13 |
9. | Waratahs | 8 | 12 |
10. | Highlanders | 8 | 11 |
11. ↑ | Western Force | 8 | 9 |
12. ↓ | Crusaders | 8 | 7 |
Z kraju
Siódmy raz (już przedostatni) w tym sezonie spotkały toczyła się walka o medale mistrzostw Polski w rugby 7 kobiet. I wreszcie schemat został złamany, a Biało-Zielone Ladies Gdańsk musiały uznać wyższość Legii Warszawa. Gdańszczanki od początku jak zwykle szły jak burza, kończąc pierwsze trzy spotkania z workami zdobytych punktów i bez ani jednego straconego. Aż do finału, w którym tradycyjnie zmierzyły się z warszawiankami. To panie ze stolicy wyszły w tym meczu pierwsze na prowadzenie, ale jeszcze w pierwszej połowie mistrzynie kraju wyrównały, a w drugiej to one zdobyły przewagę 10:5. I to Biało-Zielone dominowały na boisku, atakowały, i choć nie mogły przebić się przez obronę warszawianek, nie zostawiały im żadnych szans na zmianę wyniku. Aż do ostatniej akcji – chybione podanie gdańszczanek na połowie rywalek, przechwyt legionistek, przełamana szarża i sprint między słupy. Do tego skuteczne podwyższenie (jedyne w tym spotkaniu) i sensacyjne zwycięstwo 12:10, w którym spory udział miała niedawno pozyskana przez Legię reprezentantka Czech Anežka Sládková, wybrana zresztą najlepszą zawodniczką turnieju. Oczywiście, ta wpadka mistrzostwa Polski Biało-Zielonym nie odbierze, ale i dla Legii, i dla mistrzostw w ogóle to fajna sprawa. Swoją drogą, trudno zliczyć ile trwała passa zwycięstw Biało-Zielonych Ladies Gdańsk w mistrzostwach Polski. Ostatnia porażka, jaką ja sobie przypominam, miała miejsce przed rokiem, a w finale turnieju – trzy lata temu, a gdańszczanki grały wówczas w sporej mierze rezerwami. Podoba mi się to, co mówi trener zwyciężczyń, Filip Cackowski – zwycięstwo cieszy, ale jednak jeszcze bardziej to, że przez cały sezon są w stanie wystawiać w turniejach po dwie dwunastki i się rozwijać.
Trzecie miejsce przypadło Mazovii Mińsk Mazowiecki (rezerwy Legii pewnie zmierzają po brązowe medale), z ekstraligi wypadła Arka Gdynia, a jej miejsce zajmie AZS AWF Warszawa. Walczono w Rudzie Śląskiej w zestawieniu ciut słabszym niż w ostatnich turniejach – z udziałem 11 drużyn, brakło m.in. Bestii Kraków, którym wskutek licznych kontuzji posypał się skład (dzięki temu w Ekstralidze zagrały gospodynie).
Rozegrano trzy mecze centralnej ligi juniorów. Tu mieliśmy mecz na szczycie – w starciu niepokonanych dotąd drużyn w Krakowie spotkały się miejscowa Juvenia i Orkan Sochaczew. Piąte zwycięstwo w sezonie na swoje konto zapisali młodzi gracze gospodarzy z Rusłanem Konfedoratem i Olegiem Czornym na czele, którzy wygrali 26:12 i na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej zostali liderem ligowej tabeli. Ponadto Arka Gdynia wygrała z Budowlanymi Lublin 10:8, a Budowlani Łódź pokonali AZS AWF Warszawa 56:17. Do rozegrania pozostała tylko jedna kolejka, a grono półfinalistów jest już znane – o medale zagrają Juvenia, Orkan oraz Budowlani z Lublina i Łodzi.
W jedynym rozegranym meczu centralnej ligi kadetów niespodzianka – wicelider ligi, Lechia Gdańsk, tylko zremisował z Arką Rumia 22:22.
Nasza kobieca siódemkowa reprezentacja poznała rywali grupowych w turnieju w Monako, którego stawką będzie awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Los nie był łaskawy – już na tym etapie Polki będą musiały zmierzyć się z jednymi z faworytek rywalizacji, Chinkami. Oprócz tego w grupie mamy Czechy i Meksyk. W pozostałych grupach – A: Argentyna, Kenia, Papua-Nowa Gwinea i Samoa, B: Uganda, Hongkong, Paragwaj i Jamajka.
PZR opublikował komunikat na temat wyboru nowego trenera piętnastkowej reprezentacji Polski. Podano skład komisji zajmującej się tematem, a także informację, że aż 46 kandydatów złożyło swoje aplikacje, z czego tylko jeden z kraju. Komisja prowadzi obecnie rozmowy z szóstką wstępnie wyselekcjonowaną.
Ze świata
W przedostatniej kolejce kobiecego Pucharu Sześciu Narodów kolejne pewne zwycięstwa faworytek. Angielki wręcz rozniosły w puch Irlandki aplikując im 14 przyłożeń i wygrywając aż 88:10 (hat-tricki zaliczyły Abby Dow i Ellie Kildunne), natomiast Francuzki pokonały 40:0 Walijki. W pozostałym meczu Włoszki niespodziewanie przegrały ze Szkotkami 10:17, choć do końca walczyły o remis (walkę tę zaprzepaściły złym wrzutem z autu). Szkotki dzięki tej wygranej przeskoczyły swoje rywalki w tabeli i awansowały na trzecie miejsce, za plecami dominujących bezapelacyjnie Angielek i Francuzek.
Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na wynik drużyn młodzieżowych (U20) – w Rouen młode Francuzki rozgromiły Angielki aż 74:0. Sama wygrana była zaskoczeniem (Angielki wygrały 20 z 21 swoich ostatnich meczów), a jej rozmiar – szokujący.
Powoli zmierzają do końca rozgrywki Rugby Europe International Championships na ostatnim poziomie, na którym rozstrzygnięcia jeszcze nie mamy – czyli trzecim, Conference. Ciekawie było w grupie A, gdzie w meczu na szczycie Łotysze pokonali Duńczyków 29:25, gwarantując sobie pierwsze miejsce na koniec rozgrywek (pozostały dwa mecze w Norwegii i żaden z ich uczestników nie ma szansy na dogonienie Łotwy). To był zacięty mecz, w którym drużyny wiele razy zmieniały się na prowadzeniu. Na trzy minuty przed końcem po karnym Duńczycy prowadzili 25:22, ale w ostatniej akcji meczu Łotysze zdobyli przyłożenie, które dało im wygraną. W grupie B pewni już triumfu Luksemburczycy rozgromili Słoweńców 86:7. W drugim meczu Bośnia i Hercegowina uległa Węgrom 13:48 („bratankowie” dzięki temu awansowali na drugie miejsce w grupie). Tu to był już koniec rozgrywek. W grupie C Bułgaria pokonała Serbię 30:7 w meczu sędziowanym przez Dominika Jastrzębskiego. Bułgarzy zrównali się liczbą punktów z Mołdawianami i ostatni mecz grupy, bezpośrednie starcie tych ekip, rozstrzygnie o tym, kto zajmie pierwsze miejsce. W grupie D wciąż za nami tylko jeden mecz, planowany jest rewanż, natomiast nie wygląda na to, aby Izrael zagrał którekolwiek z czterech zaplanowanych na ten sezon spotkań.
Swoją drogą, reguły awansu z poziomu Conference na poziom Trophy są w tym roku niejasne. Mamy na poziomie Conference cztery grupy, a o losie awansu ma rozstrzygnąć „finał” rozgrywek rozegrany przez zwycięzców dwóch z nich (wybranych na jakich zasadach – nie wiadomo, może średnia liczba zdobytych punktów?). Ponadto warunkiem możliwości awansu było złożenie deklaracji gotowości do RE i według informacji z luksemburskiej prasy spośród osiemnastu uczestników rywalizacji takie deklaracje złożyło tylko czterech: Bułgaria, Luksemburg, Łotwa i Mołdawia. Z tej grupki na pewno będą pochodzić zwycięzcy trzech grup.
W poniedziałek, w drugiej rundzie turnieju rezerw Pacific Challenge, w najciekawszym meczu Fidżi przegrało z Japonią 43:45. Młodzi Japończycy (kadrę oparto na zawodnikach uniwersyteckich – U23) prowadzili do przerwy 26:12, ale przewagę utracili i zwycięstwo zapewniło im przyłożenie na koniec meczu (błyskawiczna odpowiedź na przyłożenie wyspiarzy). Ten mecz zapewnił im zwycięstwo w turnieju, bo w ostatnim jego dniu obie ekipy pewnie pokonały swoich rywali (Japonia – Tonga 65:15, Samoa – Fidżi 18:43). Ostatecznie Japonia pierwsza, Fidżi drugie, a na trzecim miejscu gospodarz turnieju, Samoa, który wcześniej pokonał Tonga 56:17.
A Afryce zaczął się turniej o Barthes Trophy czyli mistrzostwa kontynentu w kategorii U20. W pierwszej rundzie Kenia pokonała Namibię 34:28, a Zimbabwe wysoko zwyciężyło Tunezję 46:21.
Od małej niespodzianki zaczęła się czternasta kolejka Japan Rugby League One – Suntory Sungoliath tylko zremisowało 31:31 z ekipą ze środka stawki, Shizuoka BlueRevs (ciekawy zbieg okoliczności – dla BlueRevs to drugi remis z rzędu i to drugi 31:31). Niepokonani liderzy, Saitama Wild Knights, wygrali 40:7 z drużyną Toyota Verblitz, grzebiąc jej nadzieje na awans do play-off (po dwa przyłożenia zdobyli Lood de Jager i Marika Koroibete; szóste miejsce w tabeli Verblitz jest bardzo bolesne dla jej włodarzy biorąc pod uwagę ciężkie miliony wydawane na wielkie zagraniczne gwiazdy). Podobnie bolesną porażkę ponieśli Kobe Steelers – mimo 19 punktów Bryna Gatlanda przegrali 29:39 z Spears Funabashi Tokyo-Bay, także tracąc nawet matematyczne szanse na wejście do play-off. Poza tym Yokohama Eagles umocnili się na czwartym miejscu wygrywając z Sagamihara Dynaboars 43:19 (powrót po kontuzji Jessego Kriela z przyłożeniem), wicelider Brave Lupus Tokyo był o włos od potknięcia i sprezentowania Mie Heat drugiej wygranej w sezonie – wygrał 8:7, swoje punkty zdobywając w ostatnich 10 minutach meczu, a Hanazono Liners pokonali Black Rams Tokyo 34:23, odnosząc pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej wiemy już niemal wszystko. W play-off o mistrzostwo zagrają Wild Knights, Brave Lupus, Sungoliath i Eagles. Odpadli Steelers, Verblitz czy obrońcy tytułu Spears. W barażach o utrzymanie zobaczymy natomiast Black Rams, Heat i Liners – tych pierwszych pogrążyła porażka z niedzieli, która pozostawiła im już tylko matematyczne szanse na dogonienie Dynaboars.
Na drugim poziomie ligowym zaczęła się druga faza rozgrywek. W pierwszym meczu grupy „mistrzowskiej” Uruyasu D-Rocks pokonali Shuttles Aichi 57:20. Kolejność w tej grupie zadecyduje o rozstawieniu w barażach o awans.
W Major League Rugby kolejny mecz na szczycie – znów w pierwszym meczu kolejki spotkały się dwie ekipy przewodzące swoim konferencjom. Górą tym razem była ekipa z zachodu – Seattle Seawolves (którzy zajęli pierwsze miejsce w konferencji kosztem pokonanych przed tygodniem Houston SaberCats) wygrali na wyjeździe z obrońcami tytułu mistrzowskiego, New England Free Jacks, 29:21. Seawolves umocnili się na prowadzeniu na zachodzie, ale i Free Jacks pozostali na pierwszym miejscu u siebie. Poza tym SaberCats odreagowali porażkę sprzed tygodnia wygrywając z Old Glory DC 38:17, beniaminek z Miami rozkręca się – pokonał NOLA Gold 42:27 (17 punktów reprezentanta Chile Santiago Videli), San Diego Legion nieoczekiwanie przegrał z Utah Warriors 32:33, a Chicago Hounds pokonali RFC Los Angeles 54:33 (m.in. trzy przyłożenia reprezentanta USA Nate’a Augspurgera).
W Super Rugby Americas znów wygrywały obie argentyńskie ekipy. Liderujący Dogos wygrali z Cobras 31:9, a Pampas w Glendale pokonali American Raptors 47:14. Obie te ekipy powiększyły już do 15 punktów swoją przewagę nad trzecią drużyną w stawce, paragwajskim Yacare. Ekipa z Asuncionu straciła dystans, ulegając 15:39 Selknamowi, który zagrał swój najlepszy mecz w sezonie i awansował do czołowej czwórki w tabeli rozgrywek.
W półfinałach All-Ireland League wystąpili czterej mistrzowie Irlandii z czterech ostatnich sezonów. Do finału awansowali gospodarze obu meczów – Cork Constitution (mistrzowie z 2019) wygrali z ubiegłorocznym finalistą, Clontarfem, 40:34. Z kolei obrońcy mistrzowskiego tytułu, Terenure College, w derbach stolicy, wygrali z Lansdowne 31:28. Lansdowne odrobiło w drugiej połowie 19 punktów straty, jednak przegrało po karnym Arana Egana na koniec meczu.
W trzeciej, przedostatniej fazie play-off w gruzińskiej lidze Didi 10 rozegrano mecz barażowy o wejście do finału, w którym już czeka Aja Kutaisi. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, która tydzień temu przegrała z Ają, Lelo Tbilisi, potrzebowała dogrywki, by wygrać 22:19 z Bolnisi Koczebi.
W hiszpańskiej lidze División de Honor rozegrano ćwierćfinały. W nich niespodzianek nie było – wygrywały drużyny wyżej notowane po rundzie zasadniczej, będące gospodarzami spotkań. Najlepsza drużyna rundy zasadniczej, Burgos, pokonała Los Abelles 53:7, wicelider z Valladolid, VRAC, wygrał z Complutense Cisneros 30:21, Ciencias Sewilla zwyciężyli Santoboianę 37:15, a El Salvador pokonał Alcobendas 36:17 (ekipa z Madrytu była beniaminkiem tegorocznych rozgrywek – po powrocie z karnej degradacji do drugiej ligi).
Półfinały rozegrano w Super W czyli kobiecych rozgrywkach w Australii. W finale spotkają się dwie jedyne drużyny, które tę rywalizację dotąd wygrywały – Fijiana Drua, czyli mistrzynie z dwóch ostatnich turniejów, pokonały Western Force 25:14, a Waratahs, które dominowały do momentu dopuszczenia Fidżyjek do rozgrywek, ograły Brumbies 47:27. Do fazy play-off nie awansowały ekipy Rebels i Reds – a przecież Reds, które zajęły w tym roku ostatnie miejsce w stawce, w poprzednim sezonie grały w finale.
W drugiej kolejce rumuńskiej Liga de Rugby Știința Baia Mare zrewanżowała się Dinamu Bukareszt za porażkę w ubiegłorocznym finale mistrzostw kraju – wygrała 34:20 po znakomitej drugiej połowie (wygranej 24:0). Poza tym liderująca Timișoara wygrała z Universitateą Kluż 45:10, a w derbach stolicy Steaua pokonała Rapid 21:14 (wszystkie punkty padły w ostatniej półgodzinie meczu).
Ciekawostka dotycząca Challenge Cup – z tekstu Gerarda Meaghera w Guardianie wynika, że EPCR rozważa zaproszenie do tych europejskich rozgrywek drużyny z Hiszpanii. Z jednej strony to sensowny ruch, bo rynek hiszpański jest bardzo duży, z drugiej trochę szkoda, że znów mówimy o zaproszenia, a nie awansie.
W planach na lipcowe testy powiew egzotyki – weźmie w nich udział Paragwaj, który będzie gościć najpierw Hongkong, a potem Belgię (która rozegra w Ameryce trzy spotkania, także z Chile i Brazylią).
EPCR ogłosiło ósemkę finalistów w rywalizacji o miano najlepszego gracza europejskich pucharów (EPCR Player of the Year). Połowa z nich to zawodnicy Leinsteru – Caelan Doris, Jamison Gibson-Park, James Lowe i Dan Sheehan. Do tego dochodzi para z Northamptonu (Courtney Lawes i Fin Smith) oraz pojedynczy gracze z Tuluzy (Antoine Dupont) i Harlequins (Marcus Smith).
Z rynku transferowego:
- transfer jakich mało – Jordie Barrett przez pół roku zaczynając od grudnia 2024 będzie grać w Leinsterze (potem wróci do Hurricanes). Ponoć odrzucił lepiej płatne oferty w Japonii;
- do Japonii wybiera się natomiast Ian Foster – były trener All Blacks w przyszłym sezonie poprowadzi drużynę Toyota Verblitz. Do tego samego klubu trafi też gwiazda trzynastek, Joseph Manu, który ma zarobić tam ponad milion euro za rok gry;
- niedawno Fidżi zmieniło trenera reprezentacji siódemek, teraz tamtejsza federacja ogłosiła, kto zastąpi Simona Rawului (który objął kadrę piętnastkową awaryjnie przed Pucharem Świata) – będzie to Mick Byrne, który przez lata był asystentem trenerów Nowej Zelandii i Australii, a w ostatnich latach prowadził Fijian Drua. Przy okazji WR stwierdziło, że Fidżi ma „silną pozycję” startową do planowanych od 2026 The Nations Championship;
- znamy też nowego trenera reprezentacji Portugalii – tymczasowego szkoleniowca João Mirrę zastąpi Simon Mannix, obecnie pracujący w Biarritz;
- w przyszłym sezonie w Western Force zagra pochodzący z Australii były reprezentant Anglii Nic Dolly, ostatnio grający w Leicester Tigers;
- były reprezentant Francji, mający na koncie problemy z prawem Mohamed Haouas, wraca z Biarritz do Montpellier;
- emeryturę ogłosił Ken Owens, legenda Scarlets i reprezentacji Walii (z niemal setką testów na koncie). Nie grał już od roku, nie mogąc poradzić sobie z kontuzją;
- transfer to nie jest, ale temat poniekąd pokrewny: Adam Radwan, skrzydłowy Newcastle Falcons (ostatniej drużyny Premiership, z kompletem porażek na koncie), najbliższe miesiące poświęci siódemkom z nadzieją na grę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Newcastle na końcówkę sezonu straci jeden z niewielu swoich jaśniejszych punktów.
Do poczytania: poniekąd zgryźliwy komentarz Lawrence’a Nolana do pomysłu klubowych mistrzostw świata na portalu planetrugby.com (Loose Pass: ‘Ridiculous’ Champions Cup and Club World Cup rant).
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Tomasz Pozniak (Wimbledon RFC, National League 2 East): przez 80 minut meczu z Worthing zdobył dwa przyłożenia, a jego drużyna wygrała 55:32. Na kolejkę przed końcem rundy Wimbledon zajmuje trzynaste, przedostatnie miejsce w grupie, ze stratą trzech punktów do Worthing właśnie;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał od 25. minuty w meczu z Tonbridge Juddians, wygranym 43:36. Barnes awansowało z trzeciego na drugie miejsce w grupie i w ostatniej kolejce będzie go bronić przed Dorkingiem;
- Eryk Luczka (Hornets RFC, National League 2 West): zagrał cały mecz przeciwko Bournville, przegrany 24:30. Hornets pozostali na jedenastym miejscu w lidze i w ostatniej kolejce właśnie Bournville będzie miało szansę jeszcze ich dogodnić;
- Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał cały mecz przeciwko Sheffield, przegrany 14:39. Hull nadal jest ósme w tabeli grupy.
Francja:
- Jędrzej Nowicki (CAP Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): zagrał do 50. minuty w zaległym meczu z Andrezieux Bouthéon, przegranym 13:32. CAP na kolejkę przed końcem jest nadal przedostatnie w grupie, w strefie spadkowej i traci do poprzedzającego ją Chalon sur Saône 3 punkty;
- Kamil Bobryk (RC du Pays Saint Jeannais, Fédérale 3 – grupa 5): na ławce rezerwowych zaczął zaległy mecz z Aix les Bains, wygrany 37:33. To był ostatni mecz rundy zasadniczej, a Saint Jean du Bournay wygrało swoją grupę i awansowało do play-off;
- Adam Zapędowski (Union Bordeaux Bègles): nie reprezentant, ale warto wspomnieć, że w meczu juniorów przeciwko Massy zdobył przyłożenie. Bordeaux wygrało 36:24.
Walia:
- Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Carmarthen Quins, wygranym 28:24. Jego drużynie pozostał do rozegrania jeszcze jeden mecz, ale mimo to jest już pewna trzeciego miejsca w tabeli i awansu do play-off;
- Jake Wisniewski (Cross Keys RFC, Championship East): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Ystrad Rhondda, wygranym 36:26. Jego drużyna awansowała z czwartego na trzecie miejsce w grupie.
Zapowiedzi
W najbliższy weekend znów sporo ligowego grania na całym świecie. A czołowe ligi europejskie zbliżają się do finałów. W 22. kolejce Top 14 wielki hit – starcie Tuluzy z Racingiem 92, ciekawie też będzie pewnie w meczach Bajonny z Bordeaux czy La Rochelle z Tulonem. W piętnastej rundzie URC kolejne mecze irlandzkich potęg na południu – Lions zagrają z Munsterem, a Stormers z Leinsterem, ciekawie zapowiada się też mecz Ulsteru z Benettonem. W szesnastej kolejce Premiership m.in. Bath zagra z Saracens a Harlequins z Northampton Saints. Na antypodach dziesiąta kolejka Super Rugby Pacific, tym razem kompletna, a w niej pięć pojedynków australijsko-nowozelandzkich i do tego wyspiarskie derby. Z innych wydarzeń m.in. finały lig irlandzkiej i gruzińskiej oraz australijskich rozgrywek kobiecych Super W.
W międzynarodowym graniu największym wydarzeniem będzie mecz ostatniej kolejki Pucharu Sześciu Narodów kobiet – Francja zagra z Anglią. Oprócz tego mamy pierwszy pojedynek w ramach kobiecego Pacific Four Series – Stany Zjednoczone zmierzą się z Kanadą.
W kraju Ekstraliga odpoczywa, za to dwunastą kolejkę zobaczymy w I lidze, grać będzie Polska Liga Rugby 7, centralna liga kadetów, odbędzie się też czwarty turniej mistrzostw Polski kadetek w rugby 7.