Biało-Zielone niepo… pokonane!

Niespodziankę sprawiły w Rudzie Śląskiej zawodniczki Legii Warszawa, zadając Biało-Zielonym Ladies Gdańsk pierwszą od trzech lat porażkę w finale turnieju mistrzostw Polski w rugby 7. Poza tym w Ekstralidze wygrywali faworyci, w URC walijscy Ospreys zwyciężyli w Kapsztadzie, w Premiership Bristol Bears zaaplikowali aż 85 punktów Newcastle Falcons, a w Super Rugby Western Force ograło Crusaders spychając ich na ostatnie miejsce w lidze.

Ekstraliga

Piętnasta kolejka Ekstraligi została rozegrana w całości w sobotę i nie przyniosła niespodzianek, a emocje mieliśmy tylko w Lublinie.

Edach Budowlani Lublin – Orlen Orkan Sochaczew 10:28. Pierwsza połowa niemal bez punktów. Od początku meczu zaatakowali gospodarze, którzy wykorzystywali błędy gości. Nie tworzyli jednak klarownych sytuacji, a jedynym efektem przewagi był karny Iana Trollipa po kwadransie gry. Potem to Orkan zdominował rywali i zadomowił się na ich połowie boiska – ale choć miał świetne sytuacje (Jonathan O’Neill wypuścił piłkę z rąk, sędzia unieważnił przyłożenie Marcina Krześniaka, Kacper Wróbel został utrzymany nad polem punktowym), a dwaj lublinianie zobaczyli żółte kartki i parę minut grali nawet w trzynastkę, do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik 3:0. Na początku drugiej połowy nieoczekiwanie zrobiło się 10:0 dla Budowlanych, a mogło być nawet 13:0, gdyby Trollip trafił karnego. Orkan nie mógł odnaleźć rytmu i nie tylko nie stwarzał sytuacji, ale dawał się spychać na własną połowę. I gdy na kwadrans przed końcem wydawało się, że Budowlani za moment zdobędą kolejne przyłożenie przy serii młynów na 5 m rywali, zamiast tego stracili piłkę, Orkan szybkim atakiem przeprowadził grę pod pole punktowe gospodarzy, a przyłożenie zaliczył niezawodny Pieter Steenkamp. I goście poszli za ciosem – w ciągu paru minut wyprowadzili dwie kolejne akcje skończone przyłożeniami Andre Meyera, a na koniec meczu dorzucili jeszcze czwarte przyłożenie, zapewniając sobie punkt bonusowy. Dziwny mecz – w pierwszej połowie Orkan przeważał, ale punktów nie zdobywał. Przez większość drugiej połowie Budowlani przeważali, ale w ostatnim kwadransie ich obrona się rozsypała. Zadecydowała chyba lepsza ławka gości.

Arka Gdynia – Budowlani WizjaMed Łódź 55:0. Po cichu liczyliśmy na emocje, ale gdynianie na własnym boisku są w tej rundzie zbyt silni – pokonali lidera, więc naturalne, że poradzili sobie także z beniaminkiem. Już po trzech minutach prowadzili 10:0. Przez pierwsze pół godziny właściwie każda ich akcja kończyła się przyspieszeniem i przyłożeniem, których uzbierali w tym okresie aż cztery (z czego dwa w wykonaniu Szymona Sirockiego). Potem mecz nieco się uspokoił, ale do przerwy było już 36:0 (piąte przyłożenie, karne, padło po indywidualnej akcji Antona Szaszero). Na początku drugiej połowy Budowlani zebrali się do ataków, ale to gdynianie zdobyli kolejne przyłożenie – hat-tricka skompletował Sirocki po kopie w pole punktowe Dawida Banaszka. Przy stanie 48:0 Budowlani na kilkanaście minut się przebudzili, korzystając początkowo z przewagi liczebnej po żółtej kartce rywala, ale punktów nie zdobyli, a na koniec Arka ukąsiła raz jeszcze. Dla ekipy z Łodzi ten wynik to powrót do smutnych czasów z rundy jesiennej.

Drew Pal 2 Lechia Gdańsk – Ogniwo Sopot 12:36. Obie ekipy zagrały w derbach bez swoich łączników ataku – gospodarze bez Denzo Bruwera, a goście bez Wojciecha Piotrowicza, który przeszedł operację palca i może nie zagrać do końca sezonu. Pierwsza faza meczu należała nieoczekiwanie do gospodarzy, których presja długo nie przynosiła efektów (pudło z karnego, zatrzymany maul na 5 m). Dopiero gdy wreszcie to Ogniwo wyprowadziło groźną akcję, gospodarze wyprowadzili kontrę i zapisali na swoim koncie pierwsze pięć punktów. Jednak od tego momentu dominacja Ogniwa już nie ulegała wątpliwości. Kolejne ataki przynosiły przyłożenia i dały sopocianom prowadzenie do przerwy 19:5, a połowa skończyła się drugim chybionym karnym gospodarzy. Po przerwie ich atak skończył się kontrą gości i czwartym przyłożeniem Ogniwa (zdobył je i potem podwyższył młody Oleksandr Kirsanow), a kolejne ataki – chyba kwadrans spędzony na pracowitym „mieleniu” przy samej linii bramkowej – długo pozostawały bez efektu. Dopiero szerokie rozrzucenie gry na skrzydło przyniosło przyłożenie, ale strata gospodarzy wynosiła wciąż 14 punktów. Nie na długo, bo Ogniwo zaraz potem znów odskoczyło, a pod koniec meczu jeszcze zwiększyło rozmiary zwycięstwa wjeżdżając na pole punktowe gospodarzy po młynie dyktowanym, w którym goście dominowali bezspornie od początku spotkania.

5 punktów bez walki za mecz z Budo 2011 zgarnęła Juvenia Kraków, zbierająca siły przed bardzo trudną końcówką sezonu. Pauzowała Pogoń Awenta Siedlce – ponoć dołączy do niej na końcówkę sezonu Jędrzej Nowicki.

W tabeli bez zmian. Czołowa trójka jeszcze bardziej odskoczyła reszcie stawki (różnica między trzecim Ogniwem a czwartymi Budowlanymi Lublin wynosi już 13 punktów). W czołówce nikt potknięcia nie zaliczył, mamy zatem zachowany status quo. Przegrana lublinian utrudnia im mocno walkę o prawo występu w meczu o trzecie miejsce – będąca punkt za nimi Pogoń ma do rozegrania tyle samo spotkań, a dodatkowo dopisze na swoje konto pięć oczek za walkower z Budo 2011. Lechii i Arce pozostała już tylko walka o szóste miejsce.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Juvenia Kraków1352
2. Orlen Orkan Sochaczew1350
3. Ogniwo Sopot1348
4. Edach Budowlani Lublin1435
5. Pogoń Awenta Siedlce1334
6. Drew Pal 2 Lechia Gdańsk1425
7. Arka Gdynia1325
8. Budowlani WizjaMed Łódź144
9. Budo 2011 Aleksandrów Łódzki13–22

Z wieści dyscyplinarnych – kary za uderzenie pięścią przeciwnika doczekał się Sandro Papunaszwili z Arki Gdynia, którego zawieszono na 4 spotkania.

W I lidze rozegrano jedno zaległe spotkanie – w derbach Warszawy AZS AWF pokonał Legię 44:0 (aż 24 punkty Santiago Brzezińskiego). Na trzy kolejki przed końcem oznacza to chyba pogrzebanie ostatnich nadziei legionistów na awans do finału rozgrywek.

W II lidze zaczęła się faza finałowa (uczestniczą w niej cztery najlepsze drużyny fazy zasadniczej, które grają każdy z każdym, ale tylko jedną rundę, bez rewanżów). Na początek mieliśmy starcie Watahy Zielona Góra z rezerwami lubelskich Budowlanych. W fazie zasadniczej w pojedynkach tych drużyn zawsze wygrywali gospodarze i tak było też tym razem – Wataha zwyciężyła 38:31, choć w końcówce meczu goście mocno zbliżyli się z wynikiem. W niedzielę mieliśmy zaś niespodziankę – najlepsza w rundzie zasadniczej drużyna rezerw Budowlanych Łódź pojechała do Olsztyna i tam przegrała 12:24.

Top 14

Sporo grania jeszcze przed drużynami Top 14 – z 26 zaplanowanych rund w ten weekend rozegrano dwudziestą pierwszą.

Castres Olympique – Stade Rochelais 25:24. Sporo emocji mieliśmy na sam początek kolejki, w sobotnie popołudnie. Castres niedawno wypadło z czołowej szóstki, natomiast La Rochelle do niej awansowało i stawka meczu była bardzo wysoka. A rywale szli łeb w łeb i rozpoczynając od drop goala Louisa de Bruna dla Castres w piątej minucie meczu aż siedmiokrotnie zmieniali się na prowadzeniu. O losach meczu zdecydowały dwa przyłożenia skrzydłowego gospodarzy Nathanaela Hulleu w ostatnim kwadransie (oba w czasie gry w osłabieniu po żółtej kartce). Castres było jednak bliskie wyższego zwycięstwa – dwa przyłożenia tej drużyny (w tym w wykonaniu Santiago Araty) zostały unieważnione.

Stade Français – Aviron Bayonnais 28:24. Nadspodziewanie dużo emocji w meczu lidera tabeli ligowej (z ośmioma wygranymi na koncie w ostatnich dziewięciu meczach) z ekipą, która na wyjeździe w tym sezonie nie wygrała jeszcze ani razu. Baskowie, bliscy straty punktów w pierwszej akcji, przez pierwsze pół godziny jednak przeważali i wyszli na prowadzenie 17:0 (dwa przyłożenia Sheikha Tiberghiena, a mógł mieć na koncie też trzecie, jednak zostało unieważnione przez sędziego). Do przerwy obie ekipy zdobyły jeszcze po siedem punktów i paryżanie przegrywali 7:24. Po przerwie zaczęły się kłopoty gości – bajończycy zaliczyli dwie żółte kartki, a po każdej tracili przyłożenie i zrobiło się 21:24. Paryżanie dominowali, a goście popełniali błędy skutkujące w sumie kilkunastoma rzutami karnymi. Końcówka była nerwowa i obie drużyny popełniały błędy, ale w ostatniej akcji meczu Habel Kuffner zdobył czwarte przyłożenie dla Stade Français i dał liderom ciężko wywalczone zwycięstwo.

RC Toulon – Stade Toulousain 20:19. Zacięty pojedynek dwóch ekip z południa, rozegrany w Marsylii na Stade Velodrome w obecności 62 tys. widzów. Tuluza przystąpiła do tego meczu bez kilku reprezentantów kraju, w tym bez Duponta (trenował cały tydzień z siódemkową reprezentacją kraju – choć na turniej do Singapuru ma nie jechać) i znowu Ntamacka. Pierwsza połowa wyrównana, a drużyny czterokrotnie wymieniały się na prowadzeniu. Przy prowadzeniu 10:8 Tulonu (dzięki m.in. przyłożeniu Leicestera Fainga’anuku) czerwoną kartkę zobaczył jeden z graczy gospodarzy. Zaraz potem na czoło wrócili gracze z Tuluzy po karnym Thomasa Ramosa. Jednak mimo osłabienia tulończycy w drugiej połowie imponowali w defensywie i – co więcej – punktowali. Drugie przyłożenie Fainga’anuku dało im prowadzenie 20:11. Co prawda Ramos zmniejszył karnym stratę, a pod koniec meczu także i tuluzańczycy zaliczyli drugie przyłożenie, ale do sukcesu brakło skutecznego podwyższenia (zresztą, Ramos nie miał swojego dnia, zaliczając skuteczność z podstawki tylko 3/6). Zwycięstwo Tulonu w tym meczu to zwycięstwo charakteru tej drużyny, z odrobiną szczęścia.

Poza tym:

  • Section Paloise – Montpellier Hérault 31:23 (po trzy przyłożenia ekip, ale wygrana Pau dzięki skuteczności z kopów Joe’go Simmondsa – zdobył 16 punktów);
  • USA Perpignan – Lyon OU 51:20 (ważny mecz dla ligowych dołów, w którym o zwycięstwie zadecydowała postawa Jake’a McIntyre’a w pierwszej połowie meczu i znakomita końcówka Katalończyków, którzy w nieco ponad kwadrans zdobyli cztery przyłożenia – i przy okazji punkt bonusowy);
  • Oyonnax – Racing 92 13:43 (ostatnia ekipa tabeli, skazana już praktycznie na relegację, nie miała szans z walczącymi o mistrzostwo Francji paryżanami; 18 punktów dla zwycięzców zdobył Tristan Tedder);
  • Union Bordeaux-Bègles – ASM Clermont 41:7 (znakomita gra w ataku ekipy Bordeaux, którą w niedzielny wieczór do zwycięstwa prowadził Damian Penaud – zaliczył trzy przyłożenia i asystę).

Niewiele zmian w tabeli. Większość czołowych drużyn wygrywało, Stade Français umocniło się na pozycji lidera tabeli wykorzystując potknięcie Tuluzy. Sprawa awansu do fazy play-off jest jednak daleka od rozstrzygnięcia, a do walki o niego włączyło się nieoczekiwanie Perpignan. Na dnie tabeli skazane na degradację Oyonnax, a przedostatnie pozostaje Montpellier – z czterema punktami straty do poprzedzających go Clermont i Lyonu.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Stade Français2167
2. Stade Toulousain2161
3. Racing 922157
4. RC Toulon2155
5. ↑Union Bordeaux-Bègles2154
6. ↓Stade Rochelais2152
7. Section Paloise2150
8. ↑USA Perpignan2149
9. ↓Castres Olympique2149
10. Aviron Bayonnais2144
11. Lyon OU2142
12. ASM Clermont2142
13. Montpellier Hérault2138
14. Oyonnax2126

Tym razem, po 27. kolejce spotkań (to już tylko trzy do końca) karuzela na szczycie Pro D2 się nie zakręciła i Vannes pozostało liderem ligi, dzięki wyjazdowej wygranej 36:26 nad Montauban. Kroku liderowi dotrzymuje wicelider – Provence wygrało z Mont-de-Marsan 46:22 (a prowadziło już nawet 38 punktami). Wpadkę zaliczyło Béziers, które mimo przyłożenia Stortiego (już 21. w tym sezonie – wyrównany rekord ligi) przegrało z przeciętnym Aurillac 7:27, ale zachowało trzecie miejsce w lidze. O miejsce w czołowej szóstce zacięcie walczą inne ekipy – przegrana Mont-de-Marsan zepchnęła ich na szóste miejsce, ostatnie premiowane awansem do play-off, a wyprzedzili je Grenoble (46:19 z Biarritz) i beniaminek Dax (29:16 z ostatnim Rouen). Ale wygrało też siódme Nevers (34:15 z Colomiers), które ma identyczną liczbę punktów z Mont-de-Marsan. W strefie spadkowej Rouen i Montauban, tuż nad nimi Biarritz, a dzięki wygranym w ten weekend oderwały się nieco od niej Valence Romans (38:21 z Agen) i Soyaux-Angoulême (22:12 z Brive).

United Rugby Championship

Wydarzeniem czternastej kolejki URC były pierwsze mecze w Południowej Afryce dwóch irlandzkich potęg, Leinsteru i Munsteru. Podeszły one jednak do tej wyprawy na różne sposoby.

Lions – Leinster 44:12. Dublińczycy postanowili pooszczędzać najlepszych zawodników i pojechali na drugi koniec świata w rezerwowym składzie. Co prawda na pokładzie znalazło się kilku reprezentantów Irlandii, ale nie ulegało wątpliwości, że na wygraną trudno liczyć. O losach meczu zadecydował pierwszy kwadrans, po którym gospodarze prowadzili już 22:0, mając na koncie trzy przyłożenia (m.in. jedno z nich zdobyte po takiej imponującej akcji: https://twitter.com/i/status/1781681825909268505). Potem gra nieco się uspokoiła, w drugiej połowie Irlandczycy odrobili część strat, ale nigdy poważniej nie zagrozili zwycięstwu Lions, a ci zakończyli mecz kolejnym mocnym akcentem – dwoma przyłożeniami w ostatnich pięciu minutach gry.

Bulls – Munster 22:27. Najlepszych zawodników nie zostawił natomiast w Irlandii Munster. Grał w Pretorii z najlepszą południowoafrykańską drużyną, Bulls, i mimo podróży przez pół świata, zdołał wywalczyć zwycięstwo. Gospodarzom paradoksalnie nie pomogła odmowa wysłania reprezentantów kraju na mecz pucharowych z Northampton Saints przed tygodniem. W pierwszej połowie dwukrotnie goście wychodzili na prowadzenie, ale ma początku drugiej połowy to gospodarze zdobyli przewagę. Po dwóch szybko zdobytych przyłożeniach wygrywali 22:17. Jednak wówczas czerwoną kartkę zobaczył Johan Goosen. Od tego momentu punktowali już tylko goście, a choć brakowało im skutecznych podwyższeń, przyłożenie Conora Murray’a z końcówki spotkania dało im wygraną.

Ulster – Cardiff 19:17. Nadspodziewane kłopoty belfastczyków, którzy na początku drugiej połowy przegrywali 8 punktami i stracili gracza z żółtą kartką. Zwycięstwo dał im kontrowersyjny karny Johna Cooney’a pod sam koniec meczu – podyktowany w momencie, gdy Theo Cabango już cieszył się ze swojego trzeciego przyłożenia w tym meczu, poprzedzonego jednak zbiciem piłki do przodu (Nigel Owens ocenił decyzję sędziów o cofnięciu gry jako prawidłową). Nie był to zresztą jedyny moment, w którym Walijczycy czuli się krzywdzeni i doszło do tego, że pracę sędziów skrytykowała walijska federacja, posuwając się chyba o krok za daleko. Dobrą wieścią dla Cardiff był powrót po kontuzji Taulupe Faletau, fatalną – jego zejście z boiska jeszcze w pierwszej połowie z kolejną.

Poza tym:

  • Glasgow Warriors – Sharks 21:10 (Sharks przyjechali na północ w składzie w dużej mierze rezerwowym i zwycięstwo Szkotów nie dziwi – mogą żałować braku punktu bonusowego);
  • Benetton Treviso – Dragons 36:19 (Benetton rozstrzygnął mecz już w pierwszej połowie, którą wygrał 19:0 po trzech przyłożeniach – i w drugiej połowie utrzymywał przewagę);
  • Stormers – Ospreys 21:27 (nieoczekiwana, zaskakująca domowa porażka kapsztadczyków z gośćmi z Walii; nie pomogły efektowne przyłożenia Dana du Plessisa i Evana Roosa, a karne przyłożenie z ostatniej akcji pozwoliło gospodarzom tylko na wywalczenie punktu bonusowego);
  • Connacht – Zebre Parma 54:16 (wysokie zwycięstwo Irlandczyków, dla których dwa pierwsze przyłożenia zdobył debiutujący w podstawowym składzie Matthew Devine: https://twitter.com/i/status/1781766334142910951);
  • Edinburgh – Scarlets 43:18 (dobry początek Walijczyków i katastrofa w drugiej połowie, w której stracili aż pięć przyłożeń).

Na cztery kolejki przed końcem rundy zasadniczej niemal pewne występu w play-off są tylko cztery czołowe ekipy. Wśród kolejnej siódemki może zdarzyć się wszystko. Odpadły już definitywnie z rywalizacji trzy drużyny z Walii, Sharks oraz włoskie Zebre.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Leinster1454
2. Glasgow Warriors1453
3. ↑Munster1448
4. ↓Bulls1446
5. ↑Benetton Treviso1442
6. ↓Stormers1440
7. Ospreys1440
8. ↑Edinburgh1439
9. ↑Connacht1439
10. ↓↓Ulster1439
11. Lions1439
12. Cardiff1425
13. Sharks1418
14. Scarlets1416
15. Dragons1415
16. Zebre Parma1415

Premiership

Trzy rundy do końca pozostały w angielskiej Premiership. W ten weekend rozegrano piętnastką kolejkę, w której najwięcej uwagi przyciągały derby East Midlands.

Northampton Saints – Leicester Tigers 40:17. A w tych górą okazali się być liderujący w tabeli Northampton Saints. Co prawda początkowo to Tigers prowadzili – jako jedyni przyłożyli piłkę w pierwszej połowie i do przerwy było 6:10. Jednak zaraz po przerwie przyłożenia zaczęli zdobywać Saints, a od 46. minuty rywale grali już niemal bez przerwy w osłabieniu (najpierw żółta, a potem czerwona kartka). Jeszcze po przyłożeniu Jaspera Wiese Tigers zmniejszyli stratę do 1 punktu, ale w ostatnich 20 minutach Saints rozstrzygnęli mecz dorzucając trzy przyłożenia, a wisienką na torcie był drop goal Fina Smitha, którego nazwisko coraz częściej pojawia się w ustach angielskich kibiców.

Sale Sharks – Harlequins 37:31. Ciekawy pojedynek, w którym obie drużyny zdobyły po pięć przyłożeń, a Sharks zwyciężając zachowali nadzieję na awans do play-off. Gospodarze zaczęli od błyskawicznego wyjścia na prowadzenie i po kwadransie wygrywali 15:0. Goście odpowiedzieli także dwoma przyłożeniami (Marcus Smith spudłował oba podwyższenia), a na koniec pierwszej połowy po kolejnych punktach gospodarzy było 22:10. Drugą połowę Sharks zaczęli od karnego George’a Froda, który powiększył ich przewagę do 15 punktów, ale Quins w ciągu kolejnego kwadransa zredukowali stratę do jednego oczka. Za ciosem jednak nie poszli, a następne 12 punktów zapisali na swoje konto gospodarze. Na kwadrans przed końcem było 37:24 i choć Harlequins walczyli o zmianę wyniku, zdobyli tylko jedno przyłożenie tuż przed końcem meczu – co dało im tylko drugi punkt bonusowy.

Poza tym:

  • Saracens – Gloucester 46:24 (po pierwszej godzinie gry było 32:0, a hat-tricka w pierwszych 20 minutach – najszybszego w historii Premiership – zaliczył skrzydłowy Tom Parton; gościom nie pomogła dobra końcówka, gdy także hat-trickiem odpowiedział Josh Hathaway, choć wywalczyli punkt bonusowy);
  • Exeter Chiefs – Bath 14:26 (po wygranej 14:0 pierwszej połowie udany rewanż Bath za porażkę w 1/8 europejskich pucharów; i to pomimo braku kontuzjowanych dwóch reprezentantów Szkocji, Finna Russella i Camerona Redpatha);
  • Bristol Bears – Newcastle Falcons 85:14 (prawdziwy pogrom w wykonaniu bristolczyków, którzy zdobyli aż 13 przyłożeń; już po kwadransie gry mieli na koncie bonus za cztery przyłożenia; statystyki bristolczyków w tym meczu są porażające, m.in. zyskanych metrów uzbierali ponad 1000…).

Pewni gry w play-off są w praktyce tylko Northampton Saints. Kolejne siedem drużyn ligi walczy o pozostałe trzy miejsca – po tym weekendzie do najlepszej czwórki awansowali Bristol Bears, a wypadli z niej Harlequins. Na dnie tabeli nieodmiennie Newcastle Falcons z kompletem porażek w tym sezonie, ale bez ryzyka spadku. Cóż, wyniki jak ten z ich udziałem z niedzieli na pewno nie robią Premiership dobrej reklamy.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Northampton Saints1554
2. Bath1549
3. Saracens1547
4. ↑Bristol Bears1545
5. ↓Harlequins1544
6. ↑↑Sale Sharks1542
7. ↓Exeter Chiefs1540
8. ↓Leicester Tigers1539
9. Gloucester1527
10. Newcastle Falcons155

W Championship lider, Ealing Trailfinders, pokonał Caldy 49:18. Wicelider, Coventry, wygrał z inną drużyną z czołówki, Bedford Blues, 54:19. Trzecie miejsce zajmują Cornish Pirates, którzy pokonali ostatnie w lidze Cambridge 45:18, choć do przerwy nieoczekiwanie przegrywali. Pogrzebali ostatnie szanse na awans Doncaster Knights, którzy jako jedyni dostali o zgodę władz Premiership na wejście do ligi – znów przegrali, tym razem z Ampthill i to 9:49. W efekcie zajmują piąte miejsce ze sporą stratą do czołowych ekip.

Awans do Championship z National League 1 wywalczyła ekipa Chinnor. W ostatni weekend potwierdziła go miażdżącym zwycięstwem nad Moseley 52:0. Nikt z Championship w tym roku nie spadnie (a także z niej nie awansuje do Premiership), a więc liga będzie w przyszłym roku liczyć 12 drużyn. A RFU ogłosiło, że za rok (od sezonu 2025/2026) Championship powiększy się do 14 drużyn – nie wiadomo jednak, czy drogą awansu z NL1.

Super Rugby Pacific

W dziewiątej kolejce Super Rugby Pacific znów tylko cztery mecze i znów w bezpośrednich starciach ekip z Australii i Nowej Zelandii lepszy bilans zanotowali Australijczycy – 2:1.

Fijian Drua – Hurricanes 15:38. Cóż, liczyłem, że Hurricanes napotkają kłopoty – że Fidżyjczycy wsparci przez własną publiczność trochę im napsują zdrowia. Niestety, było inaczej – niepokonani wciąż Nowozelandczycy od początku przeważali. Jeszcze na pierwsze ich przyłożenie gospodarze odpowiedzieli, ale w pierwszej połowie ekipa z Wellingtonu dorzuciła do swego dorobku kolejne trzy (w tym w wykonaniu bohatera najgłośniejszej wieści transferowej tego tygodnia – Jordiego Barretta, który wykończył świetną akcję rozpoczętą przełamaniem Billy’ego Proctora) i do przerwy było 7:28. Drugą połowę gospodarze zaczęli od przyłożenia, ale potem długo wyniku zmienić nie mogli. Ale gdy na kwadrans przed końcem po dwóch żółtych kartkach Canes zostali na boisku w trzynastkę na 9 minut, kibice gospodarzy mogli dostrzec jakieś światełko w tunelu. Niestety, w podwójnej przewadze Drua zapisała na swoje konto tylko trzy oczka z karnego, a w końcówce to znowu Nowozelandczycy punktowali (na dodatek w ostatniej akcji zdobywając siedem punktów mimo gry w kolejnym osłabieniu).

Poza tym:

  • Reds – Highlanders 31:0 (kryzys kryzysem, wyjazd wyjazdem, ale aż tak wysoka porażka Highlanders nieco zaskakuje – goście co prawda częściej byli przy piłce, ale mieli ogromne kłopoty z wyjściem ze swojej połowy boiska, na której toczyło się niemal całe spotkanie; cztery własne przyłożenia i ani jednego straconego punktu w starciu z rywalem zza Morza Tasmańskiego – to chyba bilans marzeń ekipy z Queenslandu);
  • Blues – Brumbies 46:7 (tu dla odmiany jednostronny pojedynek zdecydowanie na korzyć drużyny z Nowej Zelandii; aucklandczycy rozpędzeni w pierwszej połowie m.in. dzięki dwóm przyłożeniom Hoskinsa Sotutu, zatrzymali się w tym meczu na 7 przyłożeniach, a jedyne punkty stracili w końcówce meczu);
  • Western Force – Crusaders 37:15 (debiut Kurtley’a Beale’a w nowej drużynie, od razu w roli kapitana i to z jakim efektem – ekipa z Perth drugi raz w tym sezonie wygrała, przy czym pierwszy raz od ponad dekady pokonała najbardziej utytułowaną drużynę rozgrywek; sporą zasługę miał w wygranej Ben Donaldson, który co prawda miał problemy z podwyższeniami, ale kopał skutecznie karne i zaliczył w sumie 17 punktów; w barwach Crusaders Sevu Reece zdobył swoje 53. przyłożenie bijąc dotychczasowy rekord ekipy – ale nawet dla niego marne to pocieszenie).

W tabeli zmiana jedynie na dwóch ostatnich miejscach – na sam koniec spadli Crusaders, wyprzedzeni przez swoich sobotnich rywali z zachodniego wybrzeża Australii. Spore rozwarstwienie między czołową szóstką (w której przewodzą niepokonani Hurricanes oraz Blues) oraz drugą szóstką, kończącą tabelę i walczącą o dwa ostatnie miejsca w play-off (na razie znajdują się na nich drużyny wyspiarskie, ale nawet ostatni Crusaders mają wciąż szansę na awans).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Hurricanes837
2. Blues832
3. Brumbies827
4. Rebels824
5. Chiefs823
6. Reds822
7. Fijian Drua813
8. Moana Pasifika813
9. Waratahs812
10. Highlanders811
11. ↑Western Force89
12. ↓Crusaders87

Z kraju

Siódmy raz (już przedostatni) w tym sezonie spotkały toczyła się walka o medale mistrzostw Polski w rugby 7 kobiet. I wreszcie schemat został złamany, a Biało-Zielone Ladies Gdańsk musiały uznać wyższość Legii Warszawa. Gdańszczanki od początku jak zwykle szły jak burza, kończąc pierwsze trzy spotkania z workami zdobytych punktów i bez ani jednego straconego. Aż do finału, w którym tradycyjnie zmierzyły się z warszawiankami. To panie ze stolicy wyszły w tym meczu pierwsze na prowadzenie, ale jeszcze w pierwszej połowie mistrzynie kraju wyrównały, a w drugiej to one zdobyły przewagę 10:5. I to Biało-Zielone dominowały na boisku, atakowały, i choć nie mogły przebić się przez obronę warszawianek, nie zostawiały im żadnych szans na zmianę wyniku. Aż do ostatniej akcji – chybione podanie gdańszczanek na połowie rywalek, przechwyt legionistek, przełamana szarża i sprint między słupy. Do tego skuteczne podwyższenie (jedyne w tym spotkaniu) i sensacyjne zwycięstwo 12:10, w którym spory udział miała niedawno pozyskana przez Legię reprezentantka Czech Anežka Sládková, wybrana zresztą najlepszą zawodniczką turnieju. Oczywiście, ta wpadka mistrzostwa Polski Biało-Zielonym nie odbierze, ale i dla Legii, i dla mistrzostw w ogóle to fajna sprawa. Swoją drogą, trudno zliczyć ile trwała passa zwycięstw Biało-Zielonych Ladies Gdańsk w mistrzostwach Polski. Ostatnia porażka, jaką ja sobie przypominam, miała miejsce przed rokiem, a w finale turnieju – trzy lata temu, a gdańszczanki grały wówczas w sporej mierze rezerwami. Podoba mi się to, co mówi trener zwyciężczyń, Filip Cackowski – zwycięstwo cieszy, ale jednak jeszcze bardziej to, że przez cały sezon są w stanie wystawiać w turniejach po dwie dwunastki i się rozwijać.

Trzecie miejsce przypadło Mazovii Mińsk Mazowiecki (rezerwy Legii pewnie zmierzają po brązowe medale), z ekstraligi wypadła Arka Gdynia, a jej miejsce zajmie AZS AWF Warszawa. Walczono w Rudzie Śląskiej w zestawieniu ciut słabszym niż w ostatnich turniejach – z udziałem 11 drużyn, brakło m.in. Bestii Kraków, którym wskutek licznych kontuzji posypał się skład (dzięki temu w Ekstralidze zagrały gospodynie).

Rozegrano trzy mecze centralnej ligi juniorów. Tu mieliśmy mecz na szczycie – w starciu niepokonanych dotąd drużyn w Krakowie spotkały się miejscowa Juvenia i Orkan Sochaczew. Piąte zwycięstwo w sezonie na swoje konto zapisali młodzi gracze gospodarzy z Rusłanem Konfedoratem i Olegiem Czornym na czele, którzy wygrali 26:12 i na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej zostali liderem ligowej tabeli. Ponadto Arka Gdynia wygrała z Budowlanymi Lublin 10:8, a Budowlani Łódź pokonali AZS AWF Warszawa 56:17. Do rozegrania pozostała tylko jedna kolejka, a grono półfinalistów jest już znane – o medale zagrają Juvenia, Orkan oraz Budowlani z Lublina i Łodzi.

W jedynym rozegranym meczu centralnej ligi kadetów niespodzianka – wicelider ligi, Lechia Gdańsk, tylko zremisował z Arką Rumia 22:22.

Nasza kobieca siódemkowa reprezentacja poznała rywali grupowych w turnieju w Monako, którego stawką będzie awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Los nie był łaskawy – już na tym etapie Polki będą musiały zmierzyć się z jednymi z faworytek rywalizacji, Chinkami. Oprócz tego w grupie mamy Czechy i Meksyk. W pozostałych grupach – A: Argentyna, Kenia, Papua-Nowa Gwinea i Samoa, B: Uganda, Hongkong, Paragwaj i Jamajka.

PZR opublikował komunikat na temat wyboru nowego trenera piętnastkowej reprezentacji Polski. Podano skład komisji zajmującej się tematem, a także informację, że aż 46 kandydatów złożyło swoje aplikacje, z czego tylko jeden z kraju. Komisja prowadzi obecnie rozmowy z szóstką wstępnie wyselekcjonowaną.

Ze świata

W przedostatniej kolejce kobiecego Pucharu Sześciu Narodów kolejne pewne zwycięstwa faworytek. Angielki wręcz rozniosły w puch Irlandki aplikując im 14 przyłożeń i wygrywając aż 88:10 (hat-tricki zaliczyły Abby Dow i Ellie Kildunne), natomiast Francuzki pokonały 40:0 Walijki. W pozostałym meczu Włoszki niespodziewanie przegrały ze Szkotkami 10:17, choć do końca walczyły o remis (walkę tę zaprzepaściły złym wrzutem z autu). Szkotki dzięki tej wygranej przeskoczyły swoje rywalki w tabeli i awansowały na trzecie miejsce, za plecami dominujących bezapelacyjnie Angielek i Francuzek.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na wynik drużyn młodzieżowych (U20) – w Rouen młode Francuzki rozgromiły Angielki aż 74:0. Sama wygrana była zaskoczeniem (Angielki wygrały 20 z 21 swoich ostatnich meczów), a jej rozmiar – szokujący.

Powoli zmierzają do końca rozgrywki Rugby Europe International Championships na ostatnim poziomie, na którym rozstrzygnięcia jeszcze nie mamy – czyli trzecim, Conference. Ciekawie było w grupie A, gdzie w meczu na szczycie Łotysze pokonali Duńczyków 29:25, gwarantując sobie pierwsze miejsce na koniec rozgrywek (pozostały dwa mecze w Norwegii i żaden z ich uczestników nie ma szansy na dogonienie Łotwy). To był zacięty mecz, w którym drużyny wiele razy zmieniały się na prowadzeniu. Na trzy minuty przed końcem po karnym Duńczycy prowadzili 25:22, ale w ostatniej akcji meczu Łotysze zdobyli przyłożenie, które dało im wygraną. W grupie B pewni już triumfu Luksemburczycy rozgromili Słoweńców 86:7. W drugim meczu Bośnia i Hercegowina uległa Węgrom 13:48 („bratankowie” dzięki temu awansowali na drugie miejsce w grupie). Tu to był już koniec rozgrywek. W grupie C Bułgaria pokonała Serbię 30:7 w meczu sędziowanym przez Dominika Jastrzębskiego. Bułgarzy zrównali się liczbą punktów z Mołdawianami i ostatni mecz grupy, bezpośrednie starcie tych ekip, rozstrzygnie o tym, kto zajmie pierwsze miejsce. W grupie D wciąż za nami tylko jeden mecz, planowany jest rewanż, natomiast nie wygląda na to, aby Izrael zagrał którekolwiek z czterech zaplanowanych na ten sezon spotkań.

Swoją drogą, reguły awansu z poziomu Conference na poziom Trophy są w tym roku niejasne. Mamy na poziomie Conference cztery grupy, a o losie awansu ma rozstrzygnąć „finał” rozgrywek rozegrany przez zwycięzców dwóch z nich (wybranych na jakich zasadach – nie wiadomo, może średnia liczba zdobytych punktów?). Ponadto warunkiem możliwości awansu było złożenie deklaracji gotowości do RE i według informacji z luksemburskiej prasy spośród osiemnastu uczestników rywalizacji takie deklaracje złożyło tylko czterech: Bułgaria, Luksemburg, Łotwa i Mołdawia. Z tej grupki na pewno będą pochodzić zwycięzcy trzech grup.

W poniedziałek, w drugiej rundzie turnieju rezerw Pacific Challenge, w najciekawszym meczu Fidżi przegrało z Japonią 43:45. Młodzi Japończycy (kadrę oparto na zawodnikach uniwersyteckich – U23) prowadzili do przerwy 26:12, ale przewagę utracili i zwycięstwo zapewniło im przyłożenie na koniec meczu (błyskawiczna odpowiedź na przyłożenie wyspiarzy). Ten mecz zapewnił im zwycięstwo w turnieju, bo w ostatnim jego dniu obie ekipy pewnie pokonały swoich rywali (Japonia – Tonga 65:15, Samoa – Fidżi 18:43). Ostatecznie Japonia pierwsza, Fidżi drugie, a na trzecim miejscu gospodarz turnieju, Samoa, który wcześniej pokonał Tonga 56:17.

A Afryce zaczął się turniej o Barthes Trophy czyli mistrzostwa kontynentu w kategorii U20. W pierwszej rundzie Kenia pokonała Namibię 34:28, a Zimbabwe wysoko zwyciężyło Tunezję 46:21.

Od małej niespodzianki zaczęła się czternasta kolejka Japan Rugby League One – Suntory Sungoliath tylko zremisowało 31:31 z ekipą ze środka stawki, Shizuoka BlueRevs (ciekawy zbieg okoliczności – dla BlueRevs to drugi remis z rzędu i to drugi 31:31). Niepokonani liderzy, Saitama Wild Knights, wygrali 40:7 z drużyną Toyota Verblitz, grzebiąc jej nadzieje na awans do play-off (po dwa przyłożenia zdobyli Lood de Jager i Marika Koroibete; szóste miejsce w tabeli Verblitz jest bardzo bolesne dla jej włodarzy biorąc pod uwagę ciężkie miliony wydawane na wielkie zagraniczne gwiazdy). Podobnie bolesną porażkę ponieśli Kobe Steelers – mimo 19 punktów Bryna Gatlanda przegrali 29:39 z Spears Funabashi Tokyo-Bay, także tracąc nawet matematyczne szanse na wejście do play-off. Poza tym Yokohama Eagles umocnili się na czwartym miejscu wygrywając z Sagamihara Dynaboars 43:19 (powrót po kontuzji Jessego Kriela z przyłożeniem), wicelider Brave Lupus Tokyo był o włos od potknięcia i sprezentowania Mie Heat drugiej wygranej w sezonie – wygrał 8:7, swoje punkty zdobywając w ostatnich 10 minutach meczu, a Hanazono Liners pokonali Black Rams Tokyo 34:23, odnosząc pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej wiemy już niemal wszystko. W play-off o mistrzostwo zagrają Wild Knights, Brave Lupus, Sungoliath i Eagles. Odpadli Steelers, Verblitz czy obrońcy tytułu Spears. W barażach o utrzymanie zobaczymy natomiast Black Rams, Heat i Liners – tych pierwszych pogrążyła porażka z niedzieli, która pozostawiła im już tylko matematyczne szanse na dogonienie Dynaboars.

Na drugim poziomie ligowym zaczęła się druga faza rozgrywek. W pierwszym meczu grupy „mistrzowskiej” Uruyasu D-Rocks pokonali Shuttles Aichi 57:20. Kolejność w tej grupie zadecyduje o rozstawieniu w barażach o awans.

W Major League Rugby kolejny mecz na szczycie – znów w pierwszym meczu kolejki spotkały się dwie ekipy przewodzące swoim konferencjom. Górą tym razem była ekipa z zachodu – Seattle Seawolves (którzy zajęli pierwsze miejsce w konferencji kosztem pokonanych przed tygodniem Houston SaberCats) wygrali na wyjeździe z obrońcami tytułu mistrzowskiego, New England Free Jacks, 29:21. Seawolves umocnili się na prowadzeniu na zachodzie, ale i Free Jacks pozostali na pierwszym miejscu u siebie. Poza tym SaberCats odreagowali porażkę sprzed tygodnia wygrywając z Old Glory DC 38:17, beniaminek z Miami rozkręca się – pokonał NOLA Gold 42:27 (17 punktów reprezentanta Chile Santiago Videli), San Diego Legion nieoczekiwanie przegrał z Utah Warriors 32:33, a Chicago Hounds pokonali RFC Los Angeles 54:33 (m.in. trzy przyłożenia reprezentanta USA Nate’a Augspurgera).

W Super Rugby Americas znów wygrywały obie argentyńskie ekipy. Liderujący Dogos wygrali z Cobras 31:9, a Pampas w Glendale pokonali American Raptors 47:14. Obie te ekipy powiększyły już do 15 punktów swoją przewagę nad trzecią drużyną w stawce, paragwajskim Yacare. Ekipa z Asuncionu straciła dystans, ulegając 15:39 Selknamowi, który zagrał swój najlepszy mecz w sezonie i awansował do czołowej czwórki w tabeli rozgrywek.

W półfinałach All-Ireland League wystąpili czterej mistrzowie Irlandii z czterech ostatnich sezonów. Do finału awansowali gospodarze obu meczów – Cork Constitution (mistrzowie z 2019) wygrali z ubiegłorocznym finalistą, Clontarfem, 40:34. Z kolei obrońcy mistrzowskiego tytułu, Terenure College, w derbach stolicy, wygrali z Lansdowne 31:28. Lansdowne odrobiło w drugiej połowie 19 punktów straty, jednak przegrało po karnym Arana Egana na koniec meczu.

W trzeciej, przedostatniej fazie play-off w gruzińskiej lidze Didi 10 rozegrano mecz barażowy o wejście do finału, w którym już czeka Aja Kutaisi. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, która tydzień temu przegrała z Ają, Lelo Tbilisi, potrzebowała dogrywki, by wygrać 22:19 z Bolnisi Koczebi.

W hiszpańskiej lidze División de Honor rozegrano ćwierćfinały. W nich niespodzianek nie było – wygrywały drużyny wyżej notowane po rundzie zasadniczej, będące gospodarzami spotkań. Najlepsza drużyna rundy zasadniczej, Burgos, pokonała Los Abelles 53:7, wicelider z Valladolid, VRAC, wygrał z Complutense Cisneros 30:21, Ciencias Sewilla zwyciężyli Santoboianę 37:15, a El Salvador pokonał Alcobendas 36:17 (ekipa z Madrytu była beniaminkiem tegorocznych rozgrywek – po powrocie z karnej degradacji do drugiej ligi).

Półfinały rozegrano w Super W czyli kobiecych rozgrywkach w Australii. W finale spotkają się dwie jedyne drużyny, które tę rywalizację dotąd wygrywały – Fijiana Drua, czyli mistrzynie z dwóch ostatnich turniejów, pokonały Western Force 25:14, a Waratahs, które dominowały do momentu dopuszczenia Fidżyjek do rozgrywek, ograły Brumbies 47:27. Do fazy play-off nie awansowały ekipy Rebels i Reds – a przecież Reds, które zajęły w tym roku ostatnie miejsce w stawce, w poprzednim sezonie grały w finale.

W drugiej kolejce rumuńskiej Liga de Rugby Știința Baia Mare zrewanżowała się Dinamu Bukareszt za porażkę w ubiegłorocznym finale mistrzostw kraju – wygrała 34:20 po znakomitej drugiej połowie (wygranej 24:0). Poza tym liderująca Timișoara wygrała z Universitateą Kluż 45:10, a w derbach stolicy Steaua pokonała Rapid 21:14 (wszystkie punkty padły w ostatniej półgodzinie meczu).

Ciekawostka dotycząca Challenge Cup – z tekstu Gerarda Meaghera w Guardianie wynika, że EPCR rozważa zaproszenie do tych europejskich rozgrywek drużyny z Hiszpanii. Z jednej strony to sensowny ruch, bo rynek hiszpański jest bardzo duży, z drugiej trochę szkoda, że znów mówimy o zaproszenia, a nie awansie.

W planach na lipcowe testy powiew egzotyki – weźmie w nich udział Paragwaj, który będzie gościć najpierw Hongkong, a potem Belgię (która rozegra w Ameryce trzy spotkania, także z Chile i Brazylią).

EPCR ogłosiło ósemkę finalistów w rywalizacji o miano najlepszego gracza europejskich pucharów (EPCR Player of the Year). Połowa z nich to zawodnicy Leinsteru – Caelan Doris, Jamison Gibson-Park, James Lowe i Dan Sheehan. Do tego dochodzi para z Northamptonu (Courtney Lawes i Fin Smith) oraz pojedynczy gracze z Tuluzy (Antoine Dupont) i Harlequins (Marcus Smith).

Z rynku transferowego:

  • transfer jakich mało – Jordie Barrett przez pół roku zaczynając od grudnia 2024 będzie grać w Leinsterze (potem wróci do Hurricanes). Ponoć odrzucił lepiej płatne oferty w Japonii;
  • do Japonii wybiera się natomiast Ian Foster – były trener All Blacks w przyszłym sezonie poprowadzi drużynę Toyota Verblitz. Do tego samego klubu trafi też gwiazda trzynastek, Joseph Manu, który ma zarobić tam ponad milion euro za rok gry;
  • niedawno Fidżi zmieniło trenera reprezentacji siódemek, teraz tamtejsza federacja ogłosiła, kto zastąpi Simona Rawului (który objął kadrę piętnastkową awaryjnie przed Pucharem Świata) – będzie to Mick Byrne, który przez lata był asystentem trenerów Nowej Zelandii i Australii, a w ostatnich latach prowadził Fijian Drua. Przy okazji WR stwierdziło, że Fidżi ma „silną pozycję” startową do planowanych od 2026 The Nations Championship;
  • znamy też nowego trenera reprezentacji Portugalii – tymczasowego szkoleniowca João Mirrę zastąpi Simon Mannix, obecnie pracujący w Biarritz;
  • w przyszłym sezonie w Western Force zagra pochodzący z Australii były reprezentant Anglii Nic Dolly, ostatnio grający w Leicester Tigers;
  • były reprezentant Francji, mający na koncie problemy z prawem Mohamed Haouas, wraca z Biarritz do Montpellier;
  • emeryturę ogłosił Ken Owens, legenda Scarlets i reprezentacji Walii (z niemal setką testów na koncie). Nie grał już od roku, nie mogąc poradzić sobie z kontuzją;
  • transfer to nie jest, ale temat poniekąd pokrewny: Adam Radwan, skrzydłowy Newcastle Falcons (ostatniej drużyny Premiership, z kompletem porażek na koncie), najbliższe miesiące poświęci siódemkom z nadzieją na grę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Newcastle na końcówkę sezonu straci jeden z niewielu swoich jaśniejszych punktów.

Do poczytania: poniekąd zgryźliwy komentarz Lawrence’a Nolana do pomysłu klubowych mistrzostw świata na portalu planetrugby.com (Loose Pass: ‘Ridiculous’ Champions Cup and Club World Cup rant).

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Tomasz Pozniak (Wimbledon RFC, National League 2 East): przez 80 minut meczu z Worthing zdobył dwa przyłożenia, a jego drużyna wygrała 55:32. Na kolejkę przed końcem rundy Wimbledon zajmuje trzynaste, przedostatnie miejsce w grupie, ze stratą trzech punktów do Worthing właśnie;
  • Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał od 25. minuty w meczu z Tonbridge Juddians, wygranym 43:36. Barnes awansowało z trzeciego na drugie miejsce w grupie i w ostatniej kolejce będzie go bronić przed Dorkingiem;
  • Eryk Luczka (Hornets RFC, National League 2 West): zagrał cały mecz przeciwko Bournville, przegrany 24:30. Hornets pozostali na jedenastym miejscu w lidze i w ostatniej kolejce właśnie Bournville będzie miało szansę jeszcze ich dogodnić;
  • Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał cały mecz przeciwko Sheffield, przegrany 14:39. Hull nadal jest ósme w tabeli grupy.

Francja:

  • Jędrzej Nowicki (CAP Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): zagrał do 50. minuty w zaległym meczu z Andrezieux Bouthéon, przegranym 13:32. CAP na kolejkę przed końcem jest nadal przedostatnie w grupie, w strefie spadkowej i traci do poprzedzającego ją Chalon sur Saône 3 punkty;
  • Kamil Bobryk (RC du Pays Saint Jeannais, Fédérale 3 – grupa 5): na ławce rezerwowych zaczął zaległy mecz z Aix les Bains, wygrany 37:33. To był ostatni mecz rundy zasadniczej, a Saint Jean du Bournay wygrało swoją grupę i awansowało do play-off;
  • Adam Zapędowski (Union Bordeaux Bègles): nie reprezentant, ale warto wspomnieć, że w meczu juniorów przeciwko Massy zdobył przyłożenie. Bordeaux wygrało 36:24.

Walia:

  • Jakub Małecki (Ebbw Vale RFC, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Carmarthen Quins, wygranym 28:24. Jego drużynie pozostał do rozegrania jeszcze jeden mecz, ale mimo to jest już pewna trzeciego miejsca w tabeli i awansu do play-off;
  • Jake Wisniewski (Cross Keys RFC, Championship East): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Ystrad Rhondda, wygranym 36:26. Jego drużyna awansowała z czwartego na trzecie miejsce w grupie.

Zapowiedzi

W najbliższy weekend znów sporo ligowego grania na całym świecie. A czołowe ligi europejskie zbliżają się do finałów. W 22. kolejce Top 14 wielki hit – starcie Tuluzy z Racingiem 92, ciekawie też będzie pewnie w meczach Bajonny z Bordeaux czy La Rochelle z Tulonem. W piętnastej rundzie URC kolejne mecze irlandzkich potęg na południu – Lions zagrają z Munsterem, a Stormers z Leinsterem, ciekawie zapowiada się też mecz Ulsteru z Benettonem. W szesnastej kolejce Premiership m.in. Bath zagra z Saracens a Harlequins z Northampton Saints. Na antypodach dziesiąta kolejka Super Rugby Pacific, tym razem kompletna, a w niej pięć pojedynków australijsko-nowozelandzkich i do tego wyspiarskie derby. Z innych wydarzeń m.in. finały lig irlandzkiej i gruzińskiej oraz australijskich rozgrywek kobiecych Super W.

W międzynarodowym graniu największym wydarzeniem będzie mecz ostatniej kolejki Pucharu Sześciu Narodów kobiet – Francja zagra z Anglią. Oprócz tego mamy pierwszy pojedynek w ramach kobiecego Pacific Four Series – Stany Zjednoczone zmierzą się z Kanadą.

W kraju Ekstraliga odpoczywa, za to dwunastą kolejkę zobaczymy w I lidze, grać będzie Polska Liga Rugby 7, centralna liga kadetów, odbędzie się też czwarty turniej mistrzostw Polski kadetek w rugby 7.

Dodaj komentarz