Ciarán Frawley pogrąża Springboków

Południe wciąż górą, ale tym razem ekipy z Europy wygrały kilka meczów, w tym ten najważniejszy, między Południową Afryką i Irlandią. Może nie było to spotkanie bardzo efektowne, ale emocji w nim nie zabrakło, a dwa drop goale Ciarána Frawley’a zostaną zapamiętane na długo. Poza tym polscy siódemkowicze-seniorzy utrzymali się na poziomie Trophy (i wspięli się na turniejowe podium), a osiemnastolatkowie go wygrali i awansowali do Championship.

Rugby Europe Sevens / Reprezentacja Polski w rugby 7 mężczyzn

Drugi turniej w serii Rugby Europe Trophy poszedł naszym panom znacznie lepiej niż pierwszy. Na pierwszy ogień poszedł Luksemburg (czwarty w poprzednim turnieju), pokonany aż 36:7. Już w pierwszej akcji punkty zdobył po indywidualnej akcji Tomasz Pozniak. Kolejne przyłożenia zdobyli Kacper Skup i Nicolas Saborit i do przerwy był 21:0. Na starcie drugiej połowy zapunktował Lucas Niedzwiecki i mecz był rozstrzygnięty. Luksemburczycy co prawda też punktowali, ale na sam koniec dwukrotnie przyłożył Pozniak po asystach Niedzwieckiego. Kolejny mecz ze Szwecją (trzecią przed miesiącem) zaczął się świetnie. Co prawda nasi gracze zmarnowali sytuację trzech na jednego, ale zaraz potem przyłożył Saborit. Rywale jednak jeszcze w pierwszej połowie odpowiedzieli trzema przyłożeniami (jednym po błędzie naszych graczy na linii własnego pola punktowego) i Polacy do przerwy przegrywali 5:19. W drugiej połowie po okresie wyrównanej gry Szwedzi podnieśli prowadzenie, potem przyłożenie zdobył Niedzwiecki, a ostatnie słowo należało ponownie do rywali, którzy wygrali 33:12. Ostatni mecz grupowy, z Izraelem, na szczęście przebiegał pod nasze dyktando. Rywale, nawet jeśli byli przy piłce, niemal bez wyjątku przebywali na swojej połowie. Polacy zmuszali ich do błędów, a po przyłożeniach Niedzwieckiego (trzy przełamane szarże) i Pozniaka (z kontry) do przerwy prowadzili 14:0. Po przerwie Niedzwiecki dorzucił kolejne przyłożenie, wygraliśmy 21:0, co zapewniło awans do ćwierćfinałów. A to już ratowało nam skórę – oznaczało utrzymanie na poziomie Trophy.

W ćwierćfinale graliśmy z Mołdawią. W pierwszej połowie niemal nie schodziliśmy z połowy rywali, przyłożenia zdobyli Skup i Pozniak, ale i nadzialiśmy się na kontrę rywali – do przerwy było 12:7. W drugiej połowie drugie przyłożenie dołożył Pozniak, chwilę potem był bardzo bliski trzeciego, ale Mołdawianie coraz odważniej grali i w końcu zredukowali stratę do trzech punktów, podczas gdy Polacy byli na boisku w szóstkę. Udało się jednak wybronić i wygrać mecz 17:14. W półfinale sukcesu już nie było – Polacy przegrali z Czechami. Już po pięciu minutach gry było 0:21, a nasi właściwie nie wychodzili z własnej połowy. Drugą połowę zaczęliśmy ambitnie i choć Adrianowi Pętlakowi zabrakło zdecydowania w kluczowym momencie, chwilę potem zapunktował Saborit. Jednak to były jedyne punkty naszych w tym meczu, przegranym ostatecznie 5:28. W meczu o brąz Polacy mierzyli się w Węgrami i to spotkanie wygrali 26:5. Tu Polacy dominowali od początku. Punktowali najpierw dwukrotnie Pozniak (raz po offloadzie Niedzwieckiego, raz po przechwycie), potem Niedzwiecki po akcji Saborita i do przerwy było 21:0. Zaraz po przerwie czwarte przyłożenie dołożył Saborit i Węgrom pozostała już tylko walka o honor.

Trzecie miejsce w turnieju awansu do Championship oczywiście nie dało, ale stanowiło znaczącą poprawę po fatalnym występie sprzed miesiąca. W finale Szwedzi pokonali Czechów i obie te drużyny za rok wystąpią na najwyższym poziomie rozgrywek.

W toczącej się równolegle rywalizacji kobiet bezkonkurencyjne były Szwedki (wygrały swoje wszystkie mecze w obu turniejach cyklu). W finale w Budapeszcie pokonały 24:0 Danię i wywalczyły awans na poziom Championship. Wraz ze Szwedkami awansowały trzecie w ostatnim turnieju Gruzinki.

Mecze towarzyskie

Urugwaj – Francja 28:43. Drugi tydzień meczów testowych zaczął się od wieści niewesołych – zwycięstwo przed tygodniem Francji nad Argentyną chyba było zanadto świętowane przez zawodników z Europy. Jeden z nich, Melvin Jaminet, umieścił w Internecie rasistowski filmik, wobec czego został z kadry natychmiast odesłany, a FFR i Tulon zapowiedziały dalsze kroki. Kolejnych dwóch graczy (Hugo Auradou i Oscar Jégou, obaj przeciwko Argentynie debiutowali w reprezentacji) zostało aresztowanych przez argentyńską policję i oskarżonych o gwałt i uszkodzenie ciała (pobicie i pogryzienie). Mimo tych perturbacji w środę doszedł do skutku mecz w Montevideo między Urugwajem i Francją. Goście z Europy wystawili skład jeszcze bardziej eksperymentalny niż przeciwko Argentynie, a mimo to wygrali. Dwa przyłożenia w pierwszej połowie zdobył będący kapitanem drużyny w tym spotkaniu Baptiste Couilloud, dwa w drugiej niespełna 20-letni Posolo Tuilagi, a 19 punktów z kopów dorzucił Léo Berdeu. Urugwajczycy mogli osiągnąć lepszy wynik, gdyby nie problemy z kopami (w przyłożeniach było 4:4) i sporo własnych błędów. Co smutne, Francuzi zdecydowali się nie uznawać tego meczu za pełnoprawny test.

Nowa Zelandia – Anglia 24:17. Drugi mecz w serii i drugie zwycięstwo All Blacks. Dmuchając na zimne postanowili w Eden Park zainstalować zegar z odliczaniem czasów do kopów. W obu drużynach tylko nieliczne zmiany w porównaniu do ubiegłego tygodnia, wymuszone kontuzjami – All Blacks bez TJ Perenary, którego zastąpił Finlay Christie, a z ławki zadebiutował Cortez Ratima, natomiast u Anglików zamiast Joe’go Marlea zagrał Fin Baxter, a zamiast George’a Furbanka Freddie Steward. Pierwsza połowa to wymiana ciosów: dwukrotnie gospodarze wychodzili na prowadzenie, za pierwszym razem Anglicy wyrównali po przyłożeniu Immanuela Feyi-Waboso (pięknie ominął dwóch rywali, wcześniej obsłużony znakomitym kopem przez całą szerokość boiska Marcusa Smitha: https://x.com/i/status/1812025064922988929), a za drugim nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie w ostatniej akcji przed gwizdkiem (i znów asystę kopem zanotował Smith). W 49. minucie Smith zwiększył przewagę do czterech oczek, ale wtedy na boisko wszedł Beauden Barrett i odmienił swoją drużynę. Odtąd punktowali już tylko gospodarze – przyłożenie Marka Tele’i (drugie w tym meczu, po asyście Barretta) i dwa karne Damiana McKenziego zapewniły im wygraną. W doliczonym czasie gry Anglicy mieli jeszcze szansę na wyrównanie, ale po aucie zamiast punktów sędzia odgwizdał po TMO karnego dla gospodarzy (swoją drogą, swoich ratował m.in. Beauden Barrett). Najlepsi na boisku byli Smith (który nie tylko punktował i obsługiwał kolegów z drużyny, ale też ratował przed utratą punktów) i Barrett (nazwany przez jednego z komentatorów „jednoosobym bomb-squadem”).

Australia – Walia 36:28. Także i po drugiej stronie Morza Tasmańskiego drugie zwycięstwo gospodarzy nad rywalami z Europy. Tu mieliśmy cztery zmiany w drużynie gości (w tym dwie wymuszone kontuzjami) i tylko jedną w ekipie Australijczyków (nie mógł zagrać kontuzjowany kapitan Liam Wright). Mecz ustawiło pierwsze pół godziny, po których Australia wygrywała 17:0 (pierwsze przyłożenie zaliczając po stumetrowej akcji, imponująco rozpoczętej przez Andrew Kellaway’a: https://x.com/i/status/1812066926954213645). Co prawda Walijczycy zmniejszali straty, a na początku drugiej połowy zredukowali je do zaledwie dwóch punktów, ale Australijczycy znowu im odskoczyli (jedno z przyłożeń zdobywając w podobnych okolicznościach jak punkty Cheslina Kolbego sprzed tygodnia – piłka ratowana przed wyjściem w aut po karnym przez Liama Williamsa trafiła w ręce Filipo Daugunu: https://x.com/i/status/1812088084202405945). Na 10 minut przed końcem Rio Dyer po przełamaniu obrony trzech rywali zdobył przyłożenie, po którym obie drużyny dzieliło pięć punktów, ale w końcówce jedyne punkty zaliczył z karnego australijski rezerwowy Ben Donaldson, odbierając gościom nadzieję na zwycięstwo. Dla Walii to ciąg dalszy niezwykle bolesnej serii – to już dziewiąty z rzędu przegrany mecz międzynarodowy. I niewielkim pocieszeniem jest fakt, że komentatorzy uznają to spotkanie za najlepszy mecz Walijczyków w tym roku.

Południowa Afryka – Irlandia 24:25. W Durbanie dla odmiany odwrócenie wyniku w porównaniu z meczem sprzed tygodnia. Irlandczycy zrewanżowali się Springbokom za porażkę sprzed tygodnia mimo braku kontuzjowanych Dana Sheehana i Craiga Casey’a. I mimo tego, że Południowa Afryka wystawiła przeciwko nim skład o ogromnym doświadczeniu (wyjściowa piętnastka w sumie miała na koncie aż 990 testów). Inaczej niż we wcześniej opisywanych spotkaniach, tu padło tylko jedno przyłożenie. Emocji jednak nie brakło. Zaczęło się od prowadzenia gości 10:0 (karny Jacka Crowley’a, a potem jedyne przyłożenie w meczu w wykonaniu zastępującego Casey’a Conora Murray’a). Dwoma karnymi odpowiedział Handré Pollard, ale Irlandczycy w końcówce pierwszej połowy także zaliczyli sześć punktów po karnych Crowley’a (a blisko przyłożenia był ich kapitan Caelan Doris). W drugiej połowie po 20 minutach i czterech kolejnych karnych Pollarda (kopanych nawet wtedy, gdy gospodarze mieli karnego po młynie na 5 metrach) Springboks wyszli wreszcie na prowadzenie. Crowley co prawda im je odebrał, ale Pollard wykorzystał kolejne dwie okazje do kopów na słupy i na kwadrans przed końcem było 24:19. Gra toczyła się jednak do końca, a zmiennik Crowley’a Ciarán Frawley zaimponował w ostatnich minutach, wykonując dwa drop goale – pierwszego z ponad 40 metrów, drugiego w ostatniej akcji meczu, przechylając losy spotkania na korzyść Irlandii. Mecz niesłychanie intensywny, fizyczny (kilka HIA), ale z drugiej strony – toczony w szybkim tempie i z kilkoma akcjami, które mogły się podobać. Podobać się tez mogli młodzi Irlandczycy, Crowley (znakomite kopy, nie tylko na słupy) i Frawley.

Argentyna – Francja 33:25. Rewanż także w Argentynie – w setnym występie reprezentacyjnym Pabla Matery Argentyna była zdecydowanie lepsza od gości z Europy (i wynik nie do końca oddaje różnicę poziomów). Poprawiła grę w młynie i choć straciła pierwsze punkty po przyłożeniu Baptiste’a Serina, wyrównała, a przed końcem pierwszej połowy wyszła na prowadzenie 21:10 (pod koniec pierwszej połowy karne przyłożenie, a potem ładna akcja Santiago Carrerasa). Jednak początek drugiej połowy był wymarzony dla gości – najpierw po nakrytym kopie przyłożył Émilien Gailleton, a potem Théo Attissogbe wykorzystał mylące rywala odbicie piłki. Argentyńczycy jednak nie wpadli w panikę, a rezerwowy filar Thomas Gallo zdobył dwa przyłożenia, które dały zwycięstwo jego ekipie. Francuska wyprawa do Ameryki Południowej skończona – na boisku dwa zwycięstwa i jedna przegrana, mimo rezerwowego składu, ale poza boiskiem… tragedia.

Poza tym:

  • Tonga – Włochy 14:36 (odbicie wzmocnionych przez Ange Capuozzo Włochów po porażce z Samoa; pewne zwycięstwo w Nuku’alofie po pięciu przyłożeniach, przy czym jedno z nich zapisał na swoje konto Alessandro Garbisi – brat grającego pierwsze skrzypce Paolo Garbisiego);
  • Stany Zjednoczone – Szkocja 7:42 (Szkoci rozstrzygnęli sprawę już w pierwszej połowie, gdy m.in. hat-tricka zaliczył urodzony w Kanadzie młody młynarz Ewan Ashman; ruszają teraz do Ameryki Południowej, a gospodarze wracają do klubów na decydująca fazę MLR);
  • Kanada – Rumunia 35:22 (po tym, jak Kanadyjczycy beznadziejnie zagrali ze Szkotami, a Amerykanie z trudem wygrali z Rumunią, oczekiwano innego wyniku; Kanadyjczykom pomogły żółte kartki dla gości, po jednej w każdej z połów);
  • Samoa – Hiszpania 34:30 (nieoczekiwanie niskie zwycięstwo Samoa po meczu toczonym w koszmarnych warunkach, na boisku przypominającym bagno; Hiszpanie na 10 minut przed końcem nawet wyszli na prowadzenie, ale w ostatnich chwilach meczu je utracili; aż 20 punktów dla gości zdobył Gonzalo Vinuesa, w tym przyłożenie, o takie: https://x.com/i/status/1811965485312884943);
  • Japonia – Gruzja 23:25 (trochę niespodziewany rezultat i cios dla Eddiego Jonesa; jego gracze zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu, ale po jego 20 minutach przy stanie 10:6 zostali na boisko w czternastkę po czerwonej kartce Kanjiego Shimokawy i to Gruzini wyszli na prowadzenie; stracili je co prawda w drugiej połowie, ale zadali decydujący cios kilka minut przed końcem, gdy rywale grali w trzynastkę);
  • Namibia – Portugalia 22:37 (tym razem Danco Burger w wyjściowym składzie, a Chemigan Beukes, Pieter Diergaardt i Denzo Bruwer na ławce; kopy Tiaana Swanepoela to było za mało – w przyłożeniach Portugalczycy wygrali 4:1, a punktowali m.in. Rodrigo Marta i Nicolas Martins);
  • Chile – Belgia 33:5 (pewna wygrana Chile, choć nie pokazało niczego specjalnego i popełniało sporo błędów, nie wykorzystało też przewagi dwóch graczy przez niemal 10 minut – już to mówi wszystko o postawie Belgów);
  • Paragwaj – Hongkong 12:80 (rozczarowujący wynik Paragwaju, który na nieźle radzącej sobie w SRA drużynie Yacare buduje reprezentację; mecz właściwie „jednokierunkowy”, a goście z Azji zaliczyli aż 12 przyłożeń).

Z kraju

W Ząbkach toczyła się rywalizacja w ramach Rugby Europe Sevens U18 na poziomie Trophy. W rywalizacji brała nasza męska reprezentacja, która w fazie grupowej wprost zmiotła swoich rywali, gromiąc kolejno Chorwację 43:0, Bułgarię 38:0 i Izrael 41:0. Z tą ostatnią drużyną kolejnego dnia ponownie zmierzyła się, tym razem w półfinale. Przebieg spotkania był jednak inny niż w fazie grupowej – jeszcze na minutę przed końcem Izrael prowadził, a szalę na naszą korzyść przechylił indywidualną akcją Filip Kubicki i skończyło się 17:14. Awans do finału nie został zmarnowany – w starciu z Luksemburgiem nasi chłopcy wygrali 21:12. Co prawda na początku długo się bronili, przegrywali 0:5, ale pod koniec pierwszej połowy wyszli na prowadzenie (Pedro Brzezinski po świetnym podaniu Rusłana Konfedorata). A w drugiej połowie kolejne przyłożenia zdobyli Brzezinski i Kubicki.

Poza tym, bez udziału polskich drużyn w Ząbkach rywalizowali chłopcy na poziomie Trophy 2 oraz dziewczęta na poziomie Trophy. Wśród tych pierwszych w rywalizacji sześciu drużyn triumfowała Andora (choć tylko kilka małych punktów dzieliło od niej Monako). Wśród dziewcząt wygrały Niemki, które w finale pokonały Szwedki 20:7 (zwyciężczynie w całym turnieju straciły tylko dwa przyłożenia).

Rugby Białystok zdecydowało się przystąpić do rozgrywek w Ekstralidze, do której awans wywalczyło w ostatnim sezonie. Będziemy zatem mieć w nowym sezonie ponownie 9 drużyn na najwyższym poziomie ligowym. Zgodnie z oficjalnie ogłoszonym kalendarzem jesienią mamy 10 kolejek (od 17/18 sierpnia do 9/10 listopada; potem zgodnie z informacją PZR są dwa terminy na mecze RET), a wiosną 8 kolejek i finały (od 15/16 marca do 7/8 czerwca; tu wiele wskazuje na mecze RET w kwietniu).

Zmarł Zbigniew Kulenty, propagator rugby w Trójmieście, jeden z założycieli rugbowego Ogniwa Sopot.

Ze świata

W Brisbane towarzysko zagrały kobiety: Australijki starły się z Nowozelandkami. Pojedynek okazał się całkowicie jednostronny, a Black Ferns zaliczyły 10 przyłożeń, nie straciły ani jednego punktu i wygrały 62:0. Jasne, to już 27. z rzędu ich wygrana nad Australijkami, ale jej rozmiar odrobinę zaskoczył. Bohaterką meczu była zdobywczyni czterech przyłożeń Katelyn Vaha’akolo.

W meksykańskim Querétaro odbył się kobiecy turniej pod egidą RAN. Dwa pierwsze spotkania odbyły się w środę i czwartek i prawdopodobnie nie były rozgrywane w pełnym wymiarze czasu – w nich ekipa USA South pokonała najpierw Trynidad i Tobago 42:10, a potem Meksyk 25:23. W niedzielę rozegrano spotkanie między Trynidadem i Tobago a Meksykiem – pierwsze pełnoprawne spotkanie międzynarodowe gospodyń w historii. Pierwsze i zwycięskie – skończyło się wynikiem 27:0 dla Meksykanek. Ponadto w tej samej części świata mierzyły się kobiece reprezentacje Barbadosu i Kajmanów (dla obu drużyn miał to być pierwszy mecz od kilkunastu lat), ale do wyniku tego spotkania dotrzeć mi się nie udało – Barbados wygrał 31:23.

Sporo zamieszania mieliśmy na koniec fazy grupowej w mistrzostwach świata U20 w grupie Championship. Warunki pogodowe w okolicach Kapsztadu były niezwykle trudne i efektem były perturbacje z rozgrywaniem meczów. Szczególne bolesne okazało się to dla Australijczyków, którzy we wtorek mieli grać w Athlone z Irlandią, ale mecz został odwołany i obu drużynom przyznano po dwa punkty. W efekcie młodzi Wallabies nie dostali szansy na wygraną i wyjście na pierwsze miejsce w grupie B, a tylko dwa punkty oznaczały, że w klasyfikacji drużyn z drugich miejsc byli ostatni i nie awansowali do walki o medale. Byli rozgoryczeni, bo dwa kolejne mecze zaplanowane tego samego dnia na tym samym obiekcie, zostały rozegrane. W rozegranym meczu tej grupy Gruzja pokonała Włochy 28:17. Niestety, Gruzini okazali się najsłabszą ekipą z trzecich miejsc w grupach i wraz z Włochami musieli walczyć o miejsca 9–12 (i uniknięcie spadku). W grupie A zwycięstwa faworytów, ale też kłopoty organizacyjne. Mecz Nowej Zelandii z Hiszpanią w Stellenbosch został przerwany z powodu warunków w przerwie, a wynik uzyskany do tego momentu został uznany za końcowy. Niespodzianki zresztą tu być nie mogło – już wtedy All Blacks prowadzili z Europejczykami 45:13. W drugim spotkaniu Francja pewnie wygrała z Walią 29:11. W grupie C udało się rozegrać dwa pełne spotkania. W najciekawszym gospodarze grali z Anglikami i mocno się im postawili, ale przegrali 12:17 – gracze z Albionu rozstrzygnęli losy meczu przyłożeniem w ostatniej akcji. W drugim meczu Argentyna rozgromiła Fidżi 52:12. W tej sytuacji w półfinałach trafiły na siebie Nowa Zelandia z Francją (powtórka z meczu grupowego i chyba przedwczesny finał) oraz Anglia z Irlandią.

Mecz półfinałowy Nowej Zelandii z Francją nie był powtórką z meczu grupowego. Francuzi od samego początku przycisnęli rywali, po 10 minutach prowadzili 14:0, pierwszą połowę wygrali mimo żółtej kartki 34:14, a na początku drugiej dorzucili kolejne siedem punktów. Na pół godziny przed przerwą czerwoną kartkę zobaczył jeden z All Blacks, ale paradoksalnie, grając w osłabieniu, Nowozelandczycy zdobyli trzy przyłożenia (dwa przy grze czternastu na czternastu). Francuzi jednak w ostatnim kwadransie też dwukrotnie przyłożyli i wygrali 55:31. Przed nimi czwarty finał z rzędu. Czy czwarte zwycięstwo? Rywalem będą Anglicy, którzy w drugim półfinale pokonali Irlandię. Tutaj w pierwszej połowie obie ekipy co i rusz zmieniały się na prowadzeniu. Ostatecznie Anglicy prowadzili do przerwy 22:20, a w drugiej jedyne punkty padły po karnych Seana Kerra (w sumie 21 punktów w meczu) i dzięki temu Anglia wygrała 31:20. Zwycięstwo zawdzięczała przede wszystkim przewadze w młynie.

W półfinałach zmagań o miejsca 5–8 Argentyna pokonała Południową Afrykę 34:24, a Australia Walię 36:29 (mimo hat-tricka przyłożeń Macsa Page’a dla pokonanych; młodzi Australijczycy poszli w ślady seniorów). W półfinałach w rywalizacji o miejsca 9–12 (i zarazem o obronę przed spadkiem) swój byt na poziomie Championship uratowali Gruzini wygrywając 40:36 z Fidżi (ale drżeli o los do końcowego gwizdka, na końcu broniąc się w czternastkę). Drugą drużyną spokojną o swój los są Włosi, którzy wygrali z Hiszpanami 28:15.

W rywalizującej w Szkocji grupie Trophy koniec fazy grupowej. Tu zwycięzcy obu grup awansowali bezpośrednio do finału i udało się to reprezentacjom Stanów Zjednoczonych (po trzecim zwycięstwie w grupie nad Kenią 30:17) i Szkocji (też wygrała trzeci raz, 46:10 z Japonią). Stawka jest wysoka, bo wygrany w grupie Trophy awansuje do grupy Championship. O trzecie miejsce zmierzą się Japonia i Urugwaj.

W drugiej kolejce kobiecego Six Nations Summer Series U20 wygrywały te same drużyny, co w pierwszej: Francuzki rozgromiły Szkotki 69:10, Angielki pokonały Walijki 55:24, a w najciekawszym meczu gospodynie turnieju, Włoszki, wygrały z Irlandkami 24:17. W trzeciej i ostatniej kolejce trzecie zwycięstwo Włoszek, które pokonały Walijki 33:19 (choć po półgodzinie przegrywały 0:14). Drugą drużyną z kompletem zwycięstw okazały się Francuzki, które w starciu niepokonanych dotąd dwóch ekip wręcz rozgromiły Angielki 72:21, zapewniając sobie końcowy triumf w całym turnieju. Z kolei w starciu dwóch drużyn z dwoma przegranymi na koncie Irlandki pokonały Szkotki 37:7.

W meksykańskim Querétaro oprócz kobiet rywalizowało też 5 północnoamerykańskich drużyn męskich w turnieju w kategorii U19. Wygrała drużyna USA South, która triumfowała we wszystkich czterech meczach grupowych, a potem w finale wygrała z Bermudami 27:14. Gospodarze turnieju zajęli ostatnie, piąte miejsce.

W drugiej kolejce południowoafrykańskiego Currie Cup Griquas pokonali Sharks 34:31 (dramatyczne spotkanie, do przerwy Griquas przegrywali 7:24 i zwycięstwo wyszarpali w samej końcówce), Lions rozgromili Pumas 75:21 (10 przyłożeń zwycięzców, ale ceną jest kontuzja zwolnionego z kadry skrzydłowego Edwilla van der Merwe), Cheetahs pokonali Western Province 37:17 (zdecydowała świetna gra w pierwszych minutach po przerwie), a Griffons przegrali z Bulls 10:52. Po dwóch kolejkach Cheetahs, Lions i Bulls mają po dwa zwycięstwa.

Ogłoszono harmonogram gier podczas turniejów rugby 7 na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Sześć dni grania (turnieje kobiecy i męski nie są rozgrywane jednocześnie, ale jeden po drugim). A tymczasem ogłaszane są kolejne składy reprezentacji na tę imprezę. M.in. oficjalnie potwierdzono, że w barwach Francji zagra Antoine Dupont.

Dwie ciekawe informacje z Irlandii: zapowiedziano, że w przyszłym roku, w okresie wyprawy British & Irish Lions osłabiona reprezentacja Irlandii wyjedzie do Gruzji i Rumunii. Podjęto też decyzję o zakazie zatrudniania od przyszłego roku przez cztery drużyny prowincjonalne z URC graczy pierwszej linii młyna, którzy nie są uprawnieni do gry dla Irlandii.

Walijscy Ospreys zapowiedzieli, że po najbliższym sezonie zrezygnują z gry na 20-tysięcznym stadionie Swansea.com Stadium i przeniosą się na mniejszy obiekt St Helen’s, także w Swansei. W ciągu najbliższego roku ma on zostać zmodernizowany.

Nie tylko Rebels mieli problemy w Australii. Od pewnego czasu zmagała się z nimi także najlepsza drużyna z tego kraju, stołeczni Brumbies. W tej sytuacji władze prowincji uzgodniły z Rugby Australia przekazanie drużyny federacji ogólnokrajowej, która będzie nim zarządzać przez powołany przez siebie podmiot. Znaleźć się w nim mają przedstawiciele RA, federacji prowincjonalnej oraz związku rugbystów (RUPA). To już druga drużyna, którą spotkał ten los – pod koniec ubiegłego roku na podobny krok zdecydowała się federacja Nowej Południowej Walii z drużyną Waraths.

Dan Coles zagrał swój ostatni mecz – pożegnał się z rugby wracając do korzeni i zdobywając dla Paraparaumu cztery przyłożenia, ale jego drużyna przegrała z ekipą Levin 39:42.

W Nowej Zelandii wybierano szefów NZR. Na stanowisku prezydenta federacji Maxa Spence’a zastąpił Matthew Cooper, a jego zastępczynią będzie Erin Rush, pierwsza kobieta na tym stanowisku. Jest natomiast opóźnienie w wyborze nowego zarządu.

Przed tygodniem wspominałem o problemach dopingowych w reprezentacji Gruzji. Informacji, wciąż nieoficjalnych jest coraz więcej, ale sytuacja nie wygląda różowo. Dochodzeniem objętych jest kilku czołowych zawodników z tego kraju z kapitanem reprezentacji Merabem Szarikadze na czele. Ma się ono toczyć nie tylko w sprawie stosowania niedozwolonych substancji, ale co gorsza – także manipulacji próbkami. Wygląda też na to, że doping skończy karierę byłego reprezentanta Walii Rhysa Webba – po transferze do Biarritz przed rokiem (i rozegraniu w nowych barwach zaledwie jednego meczu) został przyłapany na stosowaniu hormonu wzrostu. Właśnie ogłoszono jego czteroletnie zawieszenie (z czego rok ma już „zaliczony”).

Z rynku transferowego:

  • reprezentant Szkocji Jonny Gray, który opuścił pod koniec ubiegłego sezonu Exeter Chiefs, w przyszłym zagra dla Bordeaux;
  • Josh Ioane wyjeżdża z Nowej Zelandii – przechodzi z Chiefs do irlandzkiego Connachtu;
  • nowym graczem Tuluzy został łącznik młyna, reprezentant Japonii Naoto Saitō, ostatnio grający dla Tokyo Sungoliath;
  • inny reprezentant Japonii, Rikiya Matsuda, przechodzi z Saitama Wild Knights do Toyota Verblitz;
  • Jamie Joseph, który rok temu skończył współpracę z reprezentacją Japonii, został trenerem Highlanders (prowadził już wcześniej tę drużynę przez kilka lat, a po powrocie z Japonii był tam szefem rugby).

Zapowiedzi

Przed nami kolejny weekend międzynarodowego grania na najwyższym poziomie – główne serie testów już zostały zakończone i zobaczymy kilka meczów między drużynami z tier 1 i tier 2. W planach spotkania: Nowa Zelandia – Fidżi, Południowa Afryka – Portugalia, Australia – Gruzja, Urugwaj – Argentyna, Chile – Szkocja, Japonia – Włochy, Reds – Walia, Tonga – Hiszpania, Paragwaj – Belgia, Brazylia – Hongkong oraz Highlanders (ekipa z Vancouver) – Niemcy. Do tego w Ugandzie rusza Puchar Afryki – w najbliższy weekend odbędą się ćwierćfinały: Kenia – Senegal, Namibia – Burkina Faso, Algieria – Wybrzeże Kości Słoniowej i Zimbabwe – Uganda.

Ponadto zakończą się zmagania w mistrzostwach świata w kategorii U20 – zarówno w grupie Championship, jak i w Trophy. W Trophy finały w środę, w Championship w piątek. Ruszą także play-offy w Major League Rugby.

Dodaj komentarz