Dupont ozłocony

Reprezentacja Francji w rugby 7 z Antoinem Dupontem w składzie wygrywa regularnie. Wygrała także i podczas najważniejszej imprezy – igrzysk olimpijskich, na dodatek rozgrywanych przed własną publicznością. Choć turniej zaczęli z poważnymi kłopotami, w play-off zwyciężali, zepchnęli z tronu Fidżyjczyków i sięgnęli po złote medale. Poza tym Zimbabwe zostało mistrzem Afryki, a włodarze rugby ponoć mają oprzeć się katarskiej pokusie.

Igrzyska olimpijskie

Trzeci raz rugby 7 gości na igrzyskach olimpijskich. I to w jakim stylu – na zapełnionym Stade de France (choć nie bez problemów, bo ponoć pierwszego dnia bramy otwarto zaledwie pół godziny przed pierwszym meczem przy 69 tys. sprzedanych biletów…).

Rugbyści zaczęli nietypowo – męski turniej wystartował dwa dni przed oficjalnym rozpoczęciem igrzysk. I już pierwszego dnia zrobiło się ciekawie, a nie każdy faworyt sprostał oczekiwaniom swoich kibiców. Kłopoty okazali się mieć gospodarze turnieju, stawiani w gronie kandydatów do złota (w końcu w SVNS, ilekroć grali z Antoine’m Dupontem, stawali na podium, a zwykle wygrywali – w dwóch z trzech takich przypadków). W pierwszym meczu ze Stanami Zjednoczonymi tylko zremisowali 12:12 (dopiero drugi remis w historii olimpijskich turniejów rugby 7), podczas gdy grupowi rywale, obrońcy tytułu mistrzowskiego z Fidżi pokonali Urugwaj 40:12. W drugiej kolejce Francja ponownie miała kłopoty – dwukrotnie wychodziła na prowadzenie w meczu z Urugwajem (w tym po 75-metrowym rajdzie Duponta), a Urugwajczycy za każdym razem wyrównywali i dopiero po nerwowej końcówce gospodarze turnieju zagwarantowali sobie wygraną 19:12. Tymczasem Fidżi triumfowało nad Stanami 38:12. W ostatniej kolejce gier Amerykanie wygrali z Urugwajem 33:17, a Francuzi grali trudny mecz z Fidżi. I choć jako pierwsi przyłożyli, potem stracili trzy przyłożenia i punktami w ostatniej akcji zmniejszyli tylko stratę (skończyło się 19:12 dla Fidżi) – w taki jednak sposób, że zajęli w grupie drugie miejsce.

W grupie A mieliśmy marzących o złocie olimpijskim All Blacks, którzy zaczęli od pewnego zwycięstwa 40:12 nad Japonią. Ale w grupie byli też Irlandczycy ze świetnym Terry’m Kennedym i Hugo Keenanem oraz Blitzboks – w bezpośrednim starciu tych dwóch drużyn Irlandczycy (m.in. dzięki przyłożeniu niezawodnego Kennedy’ego) zwyciężyli 10:5. W drugiej kolejce zwycięzcy z pierwszej zamienili się przeciwnikami, pewnie wygrywając i zapewniając sobie awans do kolejnej rundy: Nowa Zelandia pokonała Południową Afrykę 17:5 (imponująca była stumetrowa akcja zakończona przyłożeniem Leo Mosesa), a Irlandia wygrała z Japonią aż 40:5 (i znów punktował Kennedy). W tej sytuacji Blitzboks w ostatniej kolejce walczyli o trzecie miejsce, wygrywając z Japonią 49:5 (i osiągając awans do ćwierćfinału), a w starciu o pierwsze miejsce (i uniknięcie Fidżi w ćwierćfinale) Nowa Zelandia wygrała z Irlandią 14:12 (choć przegrywała do przerwy 0:12; zwycięstwo wyszarpała z ramion Europejczyków w przedostatniej akcji meczu).

W grupie B faworytami byli Argentyńczycy (znakomici w SVNS, zwłaszcza w pierwszej połowie ostatniego sezonu, z wracającym do gry Marcosem Monetą) i Australijczycy. Obie ekipy swoje pierwsze dwa mecze wygrywały – może bez wielkiego błysku, ale pewnie. Australia pokonała Samoa 21:14 (choć to wyspiarze zdobyli pierwsze punkty w meczu po przechwycie), a potem Kenię 21:7, z kolei Argentyna najpierw wygrała z Kenią 31:12 (rozstrzygając mecz w ostatnich paru minutach wygranych 19:0 m.in. dzięki przyłożeniu Monety), a następnie zwyciężyła Samoa 28:12 (tym razem wypracowując sobie wysokie prowadzenie już w pierwszej połowie, a gwiazdą był Matías Osadczuk). W ostatniej kolejce Samoa pokonała Kenię 26:0, ale to okazało się zbyt mało, aby awansować do ćwierćfinału – w klasyfikacji trzecich drużyn różnicą małych punktów przegrało z Południową Afryką. W meczu o pierwsze miejsce w grupie odrobinę nieoczekiwanie Australia wygrała z Argentyną 22:14 (choć Argentyńczycy jako pierwsi zdobyli punkty po przyłożeniu Osadczuka, a w drugiej połowie zmniejszyli na chwilę stratę do 1 punktu).

W ćwierćfinałach emocji nie zabrakło. Na pierwszy ogień poszło starcie Nowej Zelandii z Południową Afryką, w którym niepokonani dotąd All Blacks wydawali się zdecydowanymi faworytami (tym bardziej, że wygrali w meczu grupowym tych ekip). Tymczasem ekipa z RPA zaskoczyła wszystkich obserwatorów i zaczęła mecz od dwóch przyłożeń. All Blacks na koniec pierwszej połowy zmniejszyli stratę, ale w drugiej połowie, choć prowadzili atak za atakiem, wyniku już nie zmienili i Blitzboks, ostatnia drużyna, która awansowała na igrzyska, pokonana w kwalifikacjach afrykańskich przez Kenię, wyeliminowała wicemistrzów olimpijskich wygrywając 14:7. W drugim ćwierćfinale zmierzyły się dwie drużyny typowane do medali – Francja i Argentyna. Mecz zaczęli od ataku Argentyńczycy, ale przegrali aut na połowie gospodarzy, a ci od tej pory całkowicie zdominowali grę i jeszcze w pierwszej połowie zdobyli trzy przyłożenia i prowadzili 21:0. Po przerwie obraz gry się zmienił – to Argentyńczycy atakowali, dominowali i punktowali. Zmniejszyli stratę do siedmiu punktów i chcieli doprowadzić do remisu, ale to im się nie udało (nawet mimo osłabienia rywali po żółtej kartce). Przeciwnie, w ostatniej akcji meczu Dupont wykorzystał już chyba rezygnację rywali i zdobył punkty, po których Francja wygrała 26:14. W trzecim półfinale grali mistrzowie olimpijscy z Fidżi przeciwko Irlandii. Wyspiarze zaczęli od szybkiego przyłożenia, ale potem więcej z gry miała Irlandia, która do przerwy wyszła na prowadzenie 10:7 dzięki przyłożeniom Chai’a Mullinsa. Na początku drugiej połowy prowadzili nawet 15:7, ale Fidżyjczycy w końcu skontrowali, a potem po fatalnym błędzie Irlandczyków (i kontrowersyjnej decyzji sędziego, który nie odgwizdał przodu ekipy Fidżi) wygrali wznowienie i wyszli na prowadzenie 19:15. Kolejny identyczny błąd Irlandczyków co prawda nie dał rywalom punktów, ale kilka minut nacisku na Fidżi skończyło się złym podaniem Kennedy’ego i pożegnaniem Irlandczyków z marzeniami o medalu. W ostatnim półfinale mierzyły się Australia i Stany Zjednoczone i tu emocji było ciut mniej. W pierwszej połowie gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a jedyne dwie okazje na punkty obrócili Australijczycy (drugą – już po upływie 7 minut) i do przerwy prowadzili 10:0. Po przerwie dominowali, nie pozwolili rywalom na stworzenie sobie choć jednej dobrej sytuacji, a sami zdobyli punkty na sam koniec – najpierw z karnego tuż przed końcową syreną, a potem jeszcze z przyłożenia, gdy docisnęli Amerykanów po wznowieniu do linii bramkowej i wyłuskali piłkę. Wygrali ostatecznie 18:0.

W półfinale niespodzianek nie było – Francja i Fidżi pokonali swoich rywali, choć w obu tych meczach to właśnie niżej notowane drużyny jako pierwsze punktowały. W meczu Fidżi z Australią wynik został otwarty dopiero pod koniec pierwszej połowy. Do przerwy było 7:7, a potem Fidżyjczycy zdemolowali rywali zdobywając trzy przyłożenia, dokładając karnego i wygrywając 31:7. Jeszcze dłużej kibice czekali na pierwsze punkty w starciu Francji i RPA – tutaj pierwsze przyłożenie padło dopiero w połowie drugiej części spoktania, po 10 minutach gry. Punkty Tristana Leydsa na moment uciszyły miejscową publiczność, ale Rayan Rebbadj odpowiedział 14 punktami w ciągu paru chwil, Francuzi dorzucili jeszcze trzecie przyłożenie i wygrali 19:5.

W efekcie Fidżi stanęło przed szansą na trzeci tytuł mistrzów olimpijskich (i to z rzędu), ale faworyta w spotkaniu z gospodarzami turnieju trudno było wskazać (na korzyść Fidżyjczyków zdawała się przemawiać wygrana nad Francją w meczu grupowym). To obrońcy tytułu otworzyli wynik meczu, ale podobnie jak w półfinałach, pierwsze punkty nie przyniosły szczęścia ich zdobywcom. Francuzi przed przerwą wyrównali, a po przerwie na boisku zameldował się Dupont (co było stałym zagraniem taktycznym Francuzów) i najpierw po świetnej akcji obsłużył asystą Aarona Nkananga, a potem dorzucił dwa własne przyłożenia w praktyce rozstrzygając losy finału. Francja zdobyła złoto olimpijskie po wygranej 28:7 (i mimo kiepskiego początku turnieju), a Fidżi pozostało ze srebrem po pierwszym w swojej historii przegranym meczu na igrzyskach.

Brąz po dramatycznym meczu przypadł Południowej Afryce – przegrywała z Australią 0:7, ale wyszła na prowadzenie, a w drugiej połowie przy stanie 12:7 jeden z rywali zobaczył czerwoną kartkę. Jednak choć kolejne punkty zdobyli Blitzboks, Australijczycy mimo osłabienia doprowadzili tuż przed końcem czasu do wyrównania (w czym zasługę miał m.in. Corey Toole, wyróżniający się w tym turnieju). Starczyło jednak czasu na ostatnią akcję zakończoną przyłożeniem Południowej Afryki, która wygrała 26:19. Piąte miejsce zajęła Nowa Zelandia (najpierw pokonała w starciu dwóch niespełnionych kandydatów do medali Argentynę, a w meczu o piątą lokatę – Irlandię). Siódme miejsce dla Argentyny, ósme dla USA, w meczu o miejsce dziewiąte Kenia pokonała Samoa, a w starciu o jedenastą lokatę Urugwaj wygrał z Japonią.

Kobiecy turniej ruszył w niedzielę, a medale rozdane zostaną we wtorek. Pierwszego dnia rozegrano dwie kolejki fazy grupowej. Faworytami turnieju są dwie ekipy z antypodów – Australia i Nowa Zelandia. Obie swoje występy zaczęły od wysokich zwycięstw. W grupie A Nowozelandki najpierw pokonały 43:5 Chinki (mecz od trzech przyłożeń zaczęła Michaela Blyde, potem dorzuciła jeszcze czwarte), a potem wygrały 33:7 z silnymi Kanadyjkami (grającymi jednak bez swej liderki, Sophie de Goede). Na Chinki, które zagrodziły naszym reprezentantkom drogę do olimpijskiego turnieju, warto zresztą uważać – w swoim drugim meczu pokonały brązowe medalistki poprzednich igrzysk, Fidżyjki, i to aż 40:12. Wyspiarki mają zresztą dwie porażki na koncie, przegrały bowiem też z Kanadą. W grupie B Australijki odnotowały podobne rezultaty – najpierw 34:5 z Południową Afryką (4 przyłożenia Maddison Levi), potem 36:5 z Wielką Brytanią (i znowu szalała Maddison Levi, która skończyła mecz z hat-trickiem na koncie). W tej grupie w ciekawym europejskim pojedynku na start turnieju Brytyjki ograły Irlandki 21:12. W grupie C po pierwszym dniu mamy dwie drużyny z dwoma zwycięstwami na koncie – Francję i Stany Zjednoczone. Obie nie dały szans Brazylii i Japonii, przy czym gospodynie turnieju zachowały dotąd czyste konto (bilans punktowy po dwóch spotkaniach – 75:0).

Z kraju

Kamil Bobryk powołał swoją pierwszą kadrę – zbiera reprezentację Polski na krótkie zgrupowanie na początku sierpnia. Powołania dostało 38 graczy, bez wyjątku z drużyn krajowych, w tym grupka zawodników, którzy reprezentacyjnego prochu jeszcze nie wąchali. Najliczniejsze grupy pochodzą z Pogoni Siedlce i Orkana Sochaczew, sporo także zawodników z Lublina, Łodzi i Sopotu. Tylko jeden gracz pochodzi z Krakowa. Zwraca uwagę obecność Igora Kocimskiego, który ostatni sezon rozegrał w I lidze w Białymstoku, a także obecność na liście obu braci Nowickich, przypisanych do Pogoni Siedlce. Czyżby powrót z Francji? Cóż, szkoda, że to tylko krótkie zgrupowanie, podczas gdy inni grali…

PZR ogłosił terminarz I i II ligi. Wynika z niego, że w I lidze, mimo braku spadkowicza z Ekstraligi zostanie zachowany ośmiozespołowy skład – pozostawiono na tym poziomie ostatnie w poprzednim sezonie Rugby Wrocław. Format ciut bardziej skomplikowany niż poprzednio – dojdą półfinały. Z kolei w II lidze siedem drużyn – do pięciu ekip z poprzedniego sezonu (meldują się wszystkie w komplecie, oprócz Watahy Zielona Góra, która awansowała do I ligi) dołączą kolejne dwie: RK Warszawa oraz rezerwy AZS AWF Warszawa. Tu format też zmieniony – będzie tylko jedna faza, ligowa. Wszystkie ligi skończą rozgrywki w ten sam weekend co Ekstraliga, czyli 7/8 czerwca 2025.

Ze świata

W Pucharze Afryki mieliśmy spore niespodzianki w obu półfinałach zmagań o medale – ich faworytami były Namibia (zwycięzca ostatnich sześciu edycji tego turnieju, choć tym razem grająca bez sporej grupy ważnych zawodników) i Kenia, tymczasem obie te drużyny uległy swoim rywalom. Namibia (z Danco Burgerem znowu w roli kapitana) uległa Zimbabwe 10:32 i było to pewne zwycięstwo Zimbabwijczyków, natomiast Kenia przegrała z Algierią 12:20 (i to mimo takiego przyłożenia Beldada Ogety z Kenii: https://x.com/i/status/1816854553796452371; dla Algierii 15 punktów 38-letniego byłego gracza Castres, obrońcy Juliena Caminatiego z karnych, w tym z własnej połowy). W finale Zimbabwe zagrało bez łącznika ataku Iana Priora, kluczowego we wcześniejszych zwycięstwach, który musiał wrócić do Australii (na co dzień gra w Super Rugby Pacific w barwach Western Force), jednak mimo to pokonało Algierię 29:3 (zwycięzcy z Kudakwashe Nyakufaringwą w składzie). Brąz przypadł Namibii, która ograła Kenię 38:27, już w pierwszej połowie wypracowując 21-punktową przewagę (z dorobku Namibijczyków bodajże aż 18 punktów zdobył z kopów Denzo Bruwer, a Peter Diergaardt zaliczył asystę).

W rywalizacji o miejsca 5–8 w półfinałach gospodarze turnieju, Ugandyjczycy, pokonali Burkina Faso 25:15, podczas gdy Senegal wygrał z Wybrzeżem Kości Słoniowej 25:8. Ostatecznie Uganda skończyła zawody na piątym miejscu po odniesionym w dramatycznych okolicznościach zwycięstwie nad Senegalem 34:31 (remis był zarówno po 80 minutach, jak i po dogrywce, i w tej sytuacji rozegrano kolejną, do pierwszych punktów), a w meczu o siódme miejsce Wybrzeże Kości Słoniowej pokonało Burkina Faso 23:10. Burkina Faso za rok nie zagra w Pucharze Afryki, a tym samym prawdopodobnie straciło szansę na awans na Puchar Świata w 2027. Nie wiemy jeszcze, kto zajmie miejsce tej drużyny.

Rozgrywano także ostatki w ramach lipcowego okna testowego. Na pierwszy plan wysuwało się spotkanie w Montevideo, gdzie Urugwaj grał ze Szkocją (ostatnią drużyną z tier 1, która jeszcze podróżowała – ale wystawiła skład złożony wyłącznie z graczy Edynburga i Glasgow Warriors). Szkoci wygrali mecz 31:19, ale wygrana nie przyszła im łatwo – po tym jak po półgodzinie wyszli na prowadzenie 19:0, przez kolejne 30 minut pozwolili gospodarzom wyrównać. Dopiero w ostatnim kwadransie Szkoci dwoma przyłożeniami przechylili szalę na swoją korzyść. Przy okazji Duhan van der Merwe pobił rekord reprezentacji Szkocji w liczbie przyłożeń – zdobywając swoje 28. przyłożenie w karierze pobił dokonanie Stuarta Hogga. Z kolei dla Diego Magno to był ostatni mecz w karierze – Urugwajczyk był pierwszym graczem z Ameryki, który osiągnął granicę stu testów (mecz ze Szkocją był 107.).

Grały też aspirujące do awansu na Puchar Świata Brazylia i Belgia. Górą byli Brazylijczycy, którzy zwyciężyli 47:25, m.in. dzięki 22 punktom Lucasa Tranqueza, świetnego z podstawki (4 karne i 5 podwyższeń). Belgowie przeważali właściwie tylko w momentach, gdy Brazylia grała w osłabieniu. Dwa spotkania odbyły się w Nuku’alofa – w stolicy Tonga w podwójnym pojedynku zmierzyły się reprezentacje tego kraju oraz ekipa Reds. W starciu kobiet Reds wygrały z gospodyniami 65:0. Także wśród mężczyzn triumfowała australijska ekipa – zwyciężyła 41:14. Mimo porażek, to świetna okazja dla Tongijczyków i Tongijek. Rozgrzewały się też przed ważniejszymi spotkaniami dwie drużyny amerykańskie: Kostaryka pokonała Peru 27:26.

Kończy się sezon w Major League Rugby – w ten weekend rozegrano finały konferencji, stanowiące w praktyce półfinały ligi. Na wschodzie broniący tytułu mistrzowskiego New England Free Jacks pokonali mających spore aspiracje Chicago Hounds po zaciętym pojedynku 23:17. Na kwadrans przed końcem goście z wietrznego miasta wyszli na jednopunktowe prowadzenie, kilka minut później je stracili, ale do końca zagrażali gospodarzom. W finale na zachodzie różnica jeszcze mniejsza – Seattle Seawolves pokonali Dallas Jackals (których sama obecność w tym meczu była niespodzianką) 28:25, mimo że po półgodzinie przegrywali 13 punktami (zwycięstwo wyszarpali przyłożeniem z podwyższeniem zdobytymi na sam koniec spotkania).

W Currie Cup niesamowity przebieg miał mecz Cheetahs z Griffons – po 35 minutach goście prowadzili już 33:0, aby ostatecznie przegrać spotkanie 45:47. Podobnie wyglądało spotkanie Bulls z Western Force – po pół godzinie gospodarze przegrywali 3:27, ale potem zdobyli siedem przyłożeń i wygrali 50:34, a goście kończyli mecz przy młynach symulowanych i w osłabieniu z tego powodu. Poza tym Lions przegrali z Sharks 22:35 (zaliczając też czerwoną kartkę zaraz po przerwie), a Pumas rozgromili Griquas 66:26. Z kompletem zwycięstw po czterech kolejkach pozostali już tylko Bulls, a po trzy wygrane mają na koncie Cheetahs, Pumas i Lions. Bez zwycięstwa wciąż Griffons.

Rozpoczął się dziesiąty sezon Baltic Top League, w którym weźmie udział siedem zamiast ośmiu drużyn (braknie najsłabszej ekipy poprzedniego sezonu VRA-Tomosta). Nie będzie więc podziału na grupy, a faza zasadnicza odbędzie się według reguły „każdy z każdym” (bez rewanżów). W meczu otwarcia wileńscy Geležinis Vilkas pokonali kowieńskich Ažuolas 32:28. W szawelskich derbach Baltrex (ubiegłoroczny finalista ligi) pokonał RK Szawle 34:7. Poza tym odbyły się też łotewskie derby, w których Livonia zwyciężyła Miesnieki 46:17. Broniący tytułu Vairas w pierwszej kolejce pauzował.

Z planów spotkań testowych jeden jest szczególnie ciekawy – podobno jesienią przyszłego roku Nowa Zelandia i Irlandia zmierzą się w Chicago (drugi raz w historii – pierwszy raz Irlandczycy odnieśli tam historyczne zwycięstwo nad All Blacks w 2016). Impulsem do popularyzacji rugby w USA ma być też letnia trasa w Ameryce Anglików (bez najlepszych zawodników).

W Anglii i Walii mają być prowadzone rozmowy nad uruchomieniem wspólnych rozgrywek. Jedną z koncepcji jest połączenie URC i Premiership, z utworzeniem wspólnej konferencji walijsko-angielskiej. Cóż, to byłby spory cios dla EPCR i europejskich pucharów. Walia musi szukać nowych rozwiązań, zwłaszcza wobec kłopotów finansowych (rok finansowy 2022/23 przyniósł stratę wynoszącą 14 mln funtów, w kolejnych latach też jest przewidywany deficyt).

Tymczasem Daily Mail donosi, że 6 Nations i SANZAAR mogą odrzucić ofertę Kataru, który proponował im 800 mln funtów za prawo organizacji czterech kolejnych finałów Nations Championship. Ciekawe, bo po przyznaniu arabskim szejkom wyłącznego prawa do negocjacji spodziewano się dobicia kontraktu. Ponoć szalę jednak przeważają obawy o oskarżenia o hipokryzję WR (tak podkreślającego sportowe wartości, co wobec zszarganego wizerunku Kataru trudno obronić) i o puste trybuny w dalekim kraju, w którym zainteresowanie rugby jest bliskie zeru. Ponoć w grę może wchodzić organizacja tej imprezy z Stanach Zjednoczonych, jako jeden z elementów rozwijających popularność rugby przed Pucharem Świata w 2031.

Po upadku Rebels wolny termin mają podczas wyprawy do Australii British & Irish Lions. Podobno prowadzone są rozmowy na temat zorganizowania kolejnego nadzwyczajnego spotkania (obok awizowanego już wcześniej meczu z połączoną reprezentacją Australii i Nowej Zelandii) – rywalem w tym meczu miałaby być połączona reprezentacja Wysp Pacyfiku.

Znamy coraz więcej kandydatów na przewodniczącego World Rugby: na dziś są to Szkot John Jeffrey (uważany za kontynuatora Billa Beaumonta), Australijczyk Brett Robinson (orędownik 20-minutowych czerwonych kartek i z mocno australijskimi priorytetami; pojawiają się spekulacje, że może zyskać poparcie RFU w zamian za fotel wiceprzewodniczącego) i Włoch Andrea Rinaldo.

Okazało się, że były reprezentant Anglii, łącznik młyna Leicester Tigers, Ben Youngs, przeszedł niedawno operację serca. Wadę serca (arytmię i tachykardię zatokową) wykryto na badaniach po zasłabnięciu przez niego na klubowym treningu. Zamierza jednak wrócić do gry.

FFR ukarała Melvyna Jamineta za rasistowski filmik z Argentyny aż 34 tygodniami zawieszenia (z możliwością skrócenia do 26 – a więc pół roku), a także karą finansową w wysokości 30 tys. euro.

Z rynku transferowego:

  • Szkot Greg Laidlow został trenerem beniaminka najwyższej dywizji Japan Rugby League One, Uruyasu D-Rocks. W ubiegłym roku był tam asystentem Johana Ackermanna;
  • Taniela Tupou po upadku Rebels przechodzi do Waratahs;
  • były reprezentant Walii Uilisi Halaholo, po opuszczeniu Cardiff podpisał umowę z Bay of Plenty w Nowej Zelandii.

Australia będzie gospodarzem nie tylko najbliższej wyprawy British & Irish Lions (2025), męskiego Pucharu Świata (2027) i kobiecego Pucharu Świata (2029). W 2026 będzie gościć także Puchar Świata w Rugby League (w okrojonym w stosunku do poprzednich, tylko 10-zespołowym składzie). Poprzednio gościła tę imprezę w 2017, a regularnymi gospodarzami są właśnie Australijczycy, a także Anglicy i Francuzi.

Zapowiedzi

Przed nami chyba najspokojniejszy rugbowy weekend roku. Już w poniedziałek i wtorek rozstrzygnięcia w olimpijskim turnieju rugby 7 kobiet, a w weekend większym wydarzeniem będzie finał Major League Rugby.

Dodaj komentarz