Deszcze troszkę pokiereszowały rubgowe plany na ostatni weekend – na południu kraju odwołano kilka spotkań i turniejów, w tym pierwszą odsłonę mistrzostw Polski w kobiecych siódemkach. Poza tym jednak grano, w Ekstralidze świetne mecze zaliczyły Ogniwo Sopot i Orlen Orkan Sochaczew. Za granicą Tuluza już awansowała na pierwsze miejsce w tabeli Top 14, a sporo ciekawego działo się w NPC i Currie Cup.
Ekstraliga
Za nami czwarta kolejka Ekstraligi, szczęśliwie mimo deszczowych perturbacji w części kraju, rozegrana w komplecie i w przyzwoitych warunkach (choć wiatr tu i ówdzie nie pomagał).
Budowlani WizjaMed Łódź – Life Style Catering Arka Gdynia 18:36. Faworytami pierwszego spotkania kolejki wydawali się niepokonani dotąd goście. Jednak po wyrównanych pierwszych 10 minutach, gdy Arka wyszła na prowadzenie 5:3 dzięki przytomności umysłu Gigi Mamagulaszwiliego, przewagę zdobyli gospodarze. Pierwszą szansę zmarnowali, ale dwie kolejne wykorzystali, wychodząc na prowadzenie 15:5. Wydawało się, że pójdą za ciosem (po wznowieniu gry znakomite 50:22, a właściwie 22:22 Lucasa Niedzwieckiego), ale piłka trafiła w ręce Szymona Sirockiego, a ten popisał się rajdem przez pół boiska. Gdy Budowlani próbowali jeszcze raz zaatakować, znów nadziali się na kontrę gdynian i znów szybkością popisał się Sirocki, a gospodarze stracili na dodatek z kontuzją Kacpra Palamarczuka. W efekcie do przerwy łodzianie przegrywali 15:17. Drugą połowę zaczęli od karnego Niedzwieckiego, po którym jeszcze raz wyszli na skromne prowadzenie. Potem jednak Arka przejęła inicjatywę – ostatnie pół godziny należało do niej, zaczęła przeważać w młynach, zdobyła trzy przyłożenia (m.in. hat-tricka dopełnił Sirocki), i wygrała z bonusem.
Ogniwo Sopot – Awenta Pogoń Siedlce 18:11. Uważanych za głównych kandydatów do złotego medalu siedlczan po porażce w Sochaczewie czekało kolejne trudne zadanie – mecz z Ogniwem Sopot. A sopocianie, mimo braku kilku podstawowych zawodników (i m.in. z Piotrem Zeszutkiem w drugiej linii), znakomicie powstrzymali gości i zasłużenie wygrali. Na początku mieliśmy chaos, a drużyny wymieniały się błędami – Ogniwo przegrało aut, Pogoń przegrała młyn, Wojciech Piotrowicz wykopał piłkę z karnego za linię końcową, było kilka przodów. Potem Ogniwo zaatakowało, ale nie wykorzystało szans (m.in. Piotrowicz spudłował z karnego). Gdy Pogoń chciała się odgryźć, straciła z żółtymi kartkami obu braci Nowickich (cały mecz miała problemy z dyscypliną) i gospodarze, mając przewagę dwóch zawodników, po półgodzinie gry wreszcie otworzyli wynik. Chwilę potem znów Piotrowicz spudłował z podstawki, ale zaraz po wznowieniu zainicjował szybki atak, który skończył się drugim przyłożeniem Ogniwa. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Pogoń zaatakowała, ale efektem był tylko karny Daniela Gduli (wykorzystał jedną z dwóch prób). W drugiej połowie Pogoń miała więcej z gry, m.in. seriami wygrywając auty gospodarzy. Jednak po wymianie karnych na początku tej części spotkania wynik się zatrzymał. Pogoń kilkakrotnie była bardzo bliska przyłożeń, ale Ogniwo skutecznie broniło, a gdy mogło przenieść piłkę kopem z karnego w aut, regularnie zyskiwało po kilkadziesiąt metrów. Gdy przy stanie 15:6 na 10 minut przed końcem Pogoń miała karnego w dogodnej pozycji do kopu, zdecydowała się na grę o pełną pulę, ale wykop w aut nie dotarł tam gdzie trzeba i kolejna szansa została stracona. Gdy Piotrowicz na kilka minut przed końcem podniósł prowadzenie Ogniwa po kolejnym karnym, właściwie było już po meczu. Ostatnia faza gry to kolejne ataki Pogoni – dwa zakończone błędami, trzeci wreszcie przyniósł przyłożenie, ale nawet i wtedy Gdula chybił z podwyższenia. Ogniwo, znakomite w pierwszej połowie i świetne w obronie w drugiej odsłonie meczu zasłużenie wygrało. Pogoń przegrała dwa mecze (co prawda oba wyjazdowe) z głównymi kontrkandydatami do medalu. Cóż, skład ma przebogaty, ale chyba ciągłe w nim mieszanie nie wychodzi tej drużynie na dobre.
Budmex Rugby Białystok – Edach Budowlani Lublin 19:34. To był pierwszy w historii Ekstraligi mecz w Białymstoku, a gospodarze chcieli zaprezentować się przed swoimi kibicami z dobrej strony. Przez pierwsze 20 minut nie byli jednak w stanie wyjść z własnej połowy, na którą sunęły kolejne ataki gości. Kilkakrotnie lublinianom się nie udało przejść linii bramkowej, jednak okres naporu zaowocował w końcu dwoma przyłożeniami i 12-punktową przewagą. Wtedy przebudzili się białostocczanie, do których należało kolejne 20 minut – co prawda długo nie mogli przejść linii 22 m, popełniając błędy (np. dwa razy oddali własne auty czy kopnęli karnego za linię końcową), ale wreszcie stworzyli sobie szanse, a drugą z nich wykorzystali i zmniejszyli stratę do pięciu oczek. Tylko na moment, bo na koniec pierwszej połowy szybki atak zorganizowali Budowlani – co prawda początkowo nie dotarł do celu, ale po serii karnych zapisali na swoje konto trzecie przyłożenie. Druga połowa zaczęła się od przyłożenia Białegostoku, który ponownie zmniejszył straty do 5 punktów (podwyższenie było wykonywane na wprost słupów, a i tak chybione). Jednak od tej pory na boisku dominowali lublinianie, którzy aż trzykrotnie zapunktowali (pierwsze z tych przyłożeń po kilkudziesięciometrowym rajdzie Kuziwakwashe Kazembe, który wykorzystał bierną postawę gospodarzy). Zrobiło się 12:34. Dopiero w samej końcówce spotkania białostocczanie ponownie zaatakowali, zdobyli przyłożenie, ale to było za mało nawet na to, aby chociaż odebrać bonus ofensywny Budowlanym.
Orlen Orkan Sochaczew – Juvenia Kraków 24:0. Gospodarze zaczęli mecz od mocnego uderzenia – już pierwsza akcja po kilku minutach przyniosła przyłożenie, a na dodatek żółtą kartkę lidera drużyny gości, Riaana van Zyla. Kolejne ataki sochaczewian nie przynosiły jednak efektu – dwukrotnie byli o włos, ale defensywa krakowian zmuszała ich do błędu. Juvenia długo nie mogła przebić się na połowę rywala (jedyną szansą na punkty był kop z karnego, niecelny), udało się to jej dopiero po 25 minutach gry, gdy z kolei to ona grała w liczebnej przewadze (żółta kartka dla jednego z gospodarzy za niesportowe zachowanie). Cóż z tego, skoro w krótkim czasie przegrała trzy auty na połowie rywali (z czego dwa na 5 m). Kolejne akcje obu drużyn skończyły się podobnie jak większość wcześniejszych – Orkan znów był o włos i znów skończył przodem, a Juvenia (coraz bardziej dominująca w młynach) na sam koniec pierwszej połowy zaliczyła przegrany aut na 10 m rywali. Druga połowa to okres dominacji sochaczewian – krakowianie imponująco bronili, ale chyba ani razu nie wyszli na połowę rywala. Zaczęło się od żółtej kartki dla jednego gości, ale chwilę potem znów wybronili się na linii bramkowej. Orkan atakował, ale długo bez skutku, a Steenkamp trafił z karnego w słupek. Dopiero po blisko 20 minutach gry w tej odsłonie sochaczewianie zdołali przebić się na pole punktowe gości. A kolejne akcje znów kończyły się na obronie Juvenii lub własnych błędach. Trzecie przyłożenie, dające bonus ofensywny, udało się się sochaczewianom zdobyć dopiero na parę minut przed końcem, gdy imponująco przebił się przez krakowian Kudakwashe Nyakufaringwa. Mecz skończył karnym Steenkamp. Zasłużona bonusowa wygrana Orkana, ale podziw budziła obrona młodej drużyny z Krakowa, osłabionej brakiem Odericha Moutona.
W tabeli w czołówce ciasno. Na prowadzeniu dwie niepokonane drużyny – Orkan Sochaczew i Arka Gdynia. Pogoń Siedlce i Ogniwo Sopot na piątym i szóstym miejscu, ale za nimi już mecze z najtrudniejszymi przeciwnikami.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. ↑↑↑ | Orlen Orkan Sochaczew | 3 | 14 |
2. ↑ | Life Style Catering Arka Gdynia | 3 | 14 |
3. ↓↓ | Juvenia Kraków | 4 | 13 |
4. ↑ | Edach Budowlani Lublin | 4 | 13 |
5. ↓↓↓ | Awenta Pogoń Siedlce | 4 | 12 |
6. | Ogniwo Sopot | 3 | 9 |
7. | Drew Pal 2 Lechia Gdańsk | 3 | 0 |
8. | Budowlani WizjaMed Łódź | 4 | 0 |
9. | Budmex Rugby Białystok | 4 | 0 |
W I lidze najwięcej uwagi przyciągały derby Wielkopolski pomiędzy Posnanią i Spartą Jarocin. Poznaniacy drugi raz w tym sezonie przegrali na swoim boisku, tym razem 15:19. Zadecydowała skuteczność z kopów – obie ekipy zdobyły po trzy przyłożenia, ale gospodarze ani jednego nie podwyższyli. Poza tym znowu wygrywały drużyny warszawskie: Arka Rumia uległa 5:25 AZS AWF Warszawa (hat-trick Tomasza Tkaczuka), a Wataha Zielona Góra została rozgromiona przez Legię Warszawa aż 14:71 (tu drugi mecz z rzędu pięć przyłożeń Teimuraza i Saby Charaiszwilich). Nie odbył się mecz Rugby Wrocław z Hegemonem Mysłowice – ulewne deszcze spowodowały zamknięcie obiektu w stolicy Dolnego Śląska. Na czele ligowej tabeli idące łeb w łeb Legia i AZS AWF, z punktem przewagi nad Spartą.
W II lidze doszło do debiutu drużyny RK Warszawa – w rozegranym awansem meczu drugiej ligi rezerwy Budowlanych Łódź uległy stołecznej ekipie 12:14.
Top 14
We Francji rozegrano drugą kolejkę ligową i jak poprzednio, w większości spotkań triumfowali gospodarze. W efekcie po zaledwie dwóch kolejach pozostały już tylko dwie drużyny z dwoma wygranymi na koncie.
Lyon OU – Union Bordeaux-Bègles 28:26. Emocjonujący pojedynek dwóch drużyn, które świetnie zaprezentowały się przed tygodniem. Gospodarze zaczęli od dwóch przyłożeń i prowadzenia 12:0, ale potem zobaczyli w ciągu paru minut dwie żółte kartki i po chwili zrobił się remis. Wymiana karnych dała do przerwy wynik 15:15. W drugiej połowie Lyon ponownie wyszedł na prowadzenie, ale karne Mathieu Jaliberta (który zastąpił na boisku kontuzjowanego Joey’a Carbery’ego – kiepski koniec meczu, w którym pierwszy raz wyszedł w wyjściowej piętnastce swojej drużyny) utrzymywały Bordeaux w kontakcie, a gdy tuż przed końcem przyłożył po błyskawicznej akcji Damian Penaud, zrobiło się 26:25 – goście pierwszy raz w meczu wyszli na prowadzenie. Ale Jalibert spudłował z podwyższenia, a ostatnie słowo należało do gospodarzy – przed syreną odzyskali piłkę, a potem Léo Berdeu kopnął karnego, który przechylił szansę zwycięstwa na ich korzyść.
Stade Toulousain – Stade Rochelais 35:27. To było starcie dwóch potęg, dominujących we Francji i w Europie w ostatnich latach. Na pierwsze punkty kibice czekali 20 minut – wynik otworzył przyłożeniem dla gości Teddy Thomas. Roszelczycy pozostali jednak na prowadzeniu tylko moment, bo Tuluza w ciągu paru minut nie tylko wyrównała, ale i wyszła na prowadzenie. Po pierwszej połowie było 22:10 dla Tuluzy, ale trener gości dokonał w przerwie aż sześciu zmian i jego drużyna wyszła na boisko z zamiarem odwrócenia losów meczu. Plan początkowo działał, bo po 20 minutach kolejne przyłożenie Thomasa wyprowadziło La Rochelle na prowadzenie 27:25. Pięć minut później jednak Will Skelton osłabił drużynę po żółtej kartce, a Tuluza liczebną przewagę wykorzystała zdobywając w tym czasie 10 punktów (najpierw karny Thomasa Ramosa, a potem przyłożenie Emmanuela Maefou podwyższone przez Ramosa) i rozstrzygnęła spotkanie na swoją korzyść.
Poza tym:
- RC Toulon – Castres Olympique 30:28 (długo zanosiło się na wygraną Castres, które na początku drugiej połowy prowadziło 25:13; jednak w drugiej połowie Tulon odrabiał straty, tuż przed końcem po przyłożeniu Setarikiego Tuicuvu wyrównał, a Enzo Hervé podwyższeniem spod linii bocznej dał mu zwycięstwo);
- Stade Français – RC Vannes 34:31 (pięć przyłożeń dało paryżanom prowadzenie na początku drugiej połowy 31:10, ale beniaminek zaczął odrabiać straty i nieoczekiwanie postraszył gospodarzy, mając piłkę w ręce w ostatniej akcji przy tylko trzypunktowej stracie; ostatecznie Vannes pocieszyło się bonusem defensywnym – pierwszym punktem w lidze);
- USA Perpignan – Montpellier Hérault 7:26 (katalońska ekipa nie mogła zagrać na swoich śmieciach i mecz przeniesiono do Béziers, co nie wyszło gospodarzom na zdrowie; pierwsze przyłożenie zdobył debiutujący w barwach zwycięzców Madosha Tambwe, a kluczowe było 14 punktów Domingo Miottiego z kopów, w tym z drop goala)
- Section Paloise – Aviron Bayonnais 51:29 (aż 11 przyłożeń w meczu, z czego siedem zaliczyli gospodarze, którzy dzięki temu wygrali z bonusem);
- Racing 92 – ASM Clermont 33:20 (także i Paryżanie grali w roli gospodarza, w Créteil; mimo to wygrali, rozstrzygając mecz trzema przyłożeniami w ostatnim kwadransie – Henry’ego Arundella, Gaëla Fickou i Nolanna le Garreca; Owen Farrell tym razem z 7 punktami z kopów i żółtą kartką na koncie).
W tabeli już po drugiej kolejce na prowadzeniu obrońca tytułu mistrzowskiego, Tuluza, a na końcu beniaminek, Vannes.
Przy okazji wieści z frontu regulaminowego – ukarany grzywną wynoszącą pół miliona euro za drugie w ciągu paru lat naruszenie zasad dotyczących salary cap Tulon odwołał się i uzyskał złagodzenie kary – będzie musiał zapłacić 100 tys. euro. Z kolei Bordeaux i Racing 92 zdecydowały się wprowadzić testy antynarkotykowe wśród swoich zawodników – to ponoć odpowiedź na plagę zażywania kokainy.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. ↑ | Stade Toulousain | 2 | 9 |
2. ↑↑↑ | Lyon OU | 2 | 8 |
3. ↓↓ | ASM Clermont | 2 | 5 |
4. ↑↑↑↑↑ | Racing 92 | 2 | 5 |
5. ↑ | Castres Olympique | 2 | 5 |
6. ↑↑↑↑↑ | RC Toulon | 2 | 5 |
7. ↓↓↓↓ | Union Bordeaux-Bègles | 2 | 5 |
8. ↑↑ | Montpellier Hérault | 2 | 5 |
9. ↑↑↑↑↑ | Section Paloise | 2 | 5 |
10. ↓↓↓↓↓↓ | Stade Rochelais | 2 | 4 |
11. ↑ | Stade Français | 2 | 4 |
12. ↓↓↓↓↓ | Aviron Bayonnais | 2 | 4 |
13. ↓↓↓↓↓ | USA Perpignan | 2 | 1 |
14. ↓ | RC Vannes | 2 | 1 |
W Pro D2 z pięciu drużyn niepokonanych po dwóch kolejkach, po trzeciej pozostały już tylko dwie. Pierwsze porażki w sezonie poniosły Brive (26:27 z Nevers po bardzo emocjonującym spotkaniu), Grenoble (nieoczekiwane 19:42 z Aurillac; w szeregach rywali błysnęli Gruzini, Tedo Abżandadze, który zdobył 20 punktów, i Luka Nioradze z przyłożeniem na koncie, a dwa kolejne przyłożenia zdobyli Holendrzy – Koen Bloemen i Tim de Jong), a także Colomiers, które uległo 24:25 Dax. Dla Dax była to dla odmiany trzecia wygrana z rzędu, a jej architektem był znakomity środkowy Noah Nene. Trzeci raz wygrało też Biarritz, które wygrało z Oyonnax 19:13 (spadkowicz z Top 14 w ostatniej akcji meczu stracił nawet bonus defensywny i po tej porażce zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli). Bez wygranej wciąż są Mont-de-Marsan (23:28 z Agen) i Valence Romans (22:29 z Béziers, dla wygranych 19 punktów z kopów Portugalczyka Samuela Marquesa, a zdecydowało przyłożenie w ostatniej akcji). Poza tym Nicea przegrała z Angoulême 24:39 (choć beniaminek mocno postraszył, gdy w okresie gry w przewadze zdobył trzy przyłożenia; dla zwycięzców 24 punkty Bena Botiki), a Provence pokonało Montauban 30:26 (20 punktów dla gospodarzy z kopów Jules’a Plissona, który ostatniego karnego wykonał skutecznie z własnej połowy).
Z kraju
Ofiarą zapowiadanych obfitych opadów deszczu na południu kraju stał się nie tylko drugoligowy mecz we Wrocławiu, ale także pierwszy zaplanowany na ten sezon turniej mistrzostw Polski pań w rugby 7. Także i w Częstochowie obawiano się o murawę obiektu i rugbystki nie mogły z niego skorzystać. Swoją drogą, okazuje się, że w tym roku w stawce zabraknie Bestii, a kilka zawodniczek krakowskiego klubu wzmocni ekipę Diablic Ruda Śląska.
Lepsza pogoda na północy kraju – tu, w Koszalinie, odbył się pierwszy w tym sezonie turniej Polskiej Ligi Rugby 7. Niegościnni byli gospodarze – pierwsze miejsce zajął RC Koszalin, drugie Kaskada Szczecin, a trzecie Tytan Gniezno. W turnieju wzięło udział pięć drużyn.
Rozpoczęły się rozgrywki centralnej ligi juniorów. Na start Ogniwo Sopot pokonało Lechię Gdańsk 9:7, a Orkan Warszawa rozgromił AZS AWF Warszawa 65:0 (25 punktów Kacpra Żakowskiego). Zapowiadany intensywny deszcz spowodował odwołanie spotkania Juvenii Kraków z Budowlanymi Lublin.
Swoją drogą, w rozgrywkach juniorów i kadetów w tym roku weźmie udział odpowiednio osiem i dziewięć drużyn – czyli dokładnie tyle samo co przed rokiem. Wciąż bardzo mało. Patrząc tylko na kluby z drużynami ekstraligowymi – w żadnych z tych rozgrywek drużyny nie wystawi Arka Gdynia. Ogniwa Sopot nie będzie wśród kadetów, a wśród juniorów braknie Rugby Białystok. Z pozostałych polskich klubów jedynie AZS AWF Warszawa pojawi się na obu poziomach, a wśród kadetów dodatkowo Arka Rumia…
Rezygnację ze stanowiska wiceprezesa PZR złożył Dariusz Olszewski. Przez ostatnie siedem lat pełnił funkcję prezesa związku, w ostatnich wyborach już na tę funkcję nie kandydował.
PZR opublikował na swojej stronie sporą ilość orzeczeń Komisji Odwoławczej z ostatniego roku. Na pewno nie komplet, bo wciąż nie ma w nim ubiegłorocznego orzeczenia, o którym pisałem w tekście Grzechy i grzeszki ekstraligowe (pytanie więc, czy nie brakuje ich więcej). Ciekawostką jest wgląd w sprawę Łukasza Nowosza. KO utrzymała w mocy pierwsze orzeczenie Komisji Gier i Dyscypliny w jego sprawie (to, które doprowadziło do konfliktu w Skrze Warszawa i zgodnie z którym zdyskwalifikowano trenera na 9 miesięcy), natomiast uchyliło kolejne – to dotyczące niewykonywania poprzedniego wyroku KGiD. Uznało bowiem, że dopóki wyrok był nieprawomocny, nie można karać za jego niewykonanie. Jednak kluczowe jest pytanie: dlaczego Komisja Odwoławcza potrzebowała aż 7 miesięcy, aby załatwić sprawę pierwszej decyzji KGiD? Przecież normalnie funkcjonować w takim zawieszeniu się nie da…
Ze świata
W rozgrywanych w Japonii półfinałach Pacific Nations Cup wyniki zgodne z przewidywaniami – do finału awansowały reprezentacje Fidżi i Japonii. Fidżyjczycy grali z Amerykanami i to ekipa z USA zdobyła pierwsze punkty, a potem przez blisko pół godziny pozostawała na skromnym prowadzeniu. Do przerwy już przegrywała, ale tylko 3:7. Po przerwie jednak Fidżyjczycy zdobyli dwa przyłożenia i było po meczu. Amerykanie mieli co prawda swoje szanse, ale defensywa rywali zmuszała ich do błędów w ostatniej chwili (choć mam wrażenie, że jeden z przodów sędzia sobie wymyślił). Ostatecznie Fidżi wygrało 22:3. Z kolei Japonia ograła Samoa 49:27. Wynik otworzył bohater ostatniego meczu, Dylan Riley, i od tego momentu Japończycy nie oddali już prowadzenia, przeciwnie – choć Samoańczycy też punktowali, przewaga Japończyków stopniowo rosła. Rozegrano też mecz o piąte miejsce, w którym Tonga stosunkowo pewnie pokonała Kanadę 30:17 (już po kwadransie było 14:3, a choć kilkakrotnie Kanadyjczycy zmniejszali stratę, wyspiarze z powrotem im odskakiwali). Kanada przegrała wszystkie mecze w turnieju.
Rozegrano pięć meczów międzynarodowych kobiet – aktywność jest wysoka, bo za moment rozpoczną się rozgrywki WXV. Najgorętsze starcie odbyło się na Twickenham, gdzie zmierzyły się dwie najlepsze drużyny świata. W obecności ponad 40 tys. widzów Angielki zrewanżowały się Nowozelandkom za porażkę w finale ostatniego pucharu świata i wygrały 24:12. Black Ferns miały dobry początek, ale gospodynie mocno broniły, a potem wreszcie same zaczęły punktować i już do przerwy prowadziły 17:0. Poza tym Irlandki w Belfaście pokonały Australijki 36:10 (irlandzka federacja wykorzystała mecz jako otwarcie obchodów swojego 150-lecia), Szkotki rozgromiły Fidżi 59:15, Włoszki dzięki znakomitej defensywie ograły Japonki 24:8, a na koniec Samoa wygrała w Apia z Australią A 20:17 (dzięki karnemu z końcówki meczu, wykonanym z ponad 40 m i po poprzeczce).
Jedno męskie międzynarodowe spotkanie umknęło mi też przed tygodniem – Dania pokonała w nim Gibraltar 33:7. Natomiast w ten weekend drugie spotkanie z drużyną przygotowującą się do walki o awans na Puchar Świata w 2027 zagrała Argentyna XV – tym razem jednak uległa rywalowi. Chile z kilkoma debiutantami w składzie, choć przez sporą część meczu broniło się na własnej połowie wygrało, i to do zera – 28:0.
W drugim meczu grupy A Rugby Europe Super Cup pogrom. Broniący tytułu z poprzedniego sezonu gruziński Black Lion grając na wyjeździe w Burgos pokonał hiszpańskich Iberians aż 54:3, aplikując rywalom osiem przyłożeń. W grupie B ruszyły rozgrywki. W pierwszej kolejce holenderska Delta pokonała belgijskich Devils 43:19, a w Pradze Bohemia Rugby Warriors uległa Romanian Wolves 18:39.
Ostatni tydzień w NPC od szóstego zwycięstwa w szóstym meczu zaczął Wellington – łatwo jednak nie było, pokonał Otago 32:28 dzięki przyłożeniu zdobytemu w 79. minucie. Stołeczna ekipa grała w mocno rezerwowym składzie dając odpocząć kluczowym graczom przed niedzielnym, wyjazdowym starciem z drugą niepokonaną dotąd ekipą, Tasman. Obie ekipy wzmocniło też kilku zawodników zwolnionych na ten weekend z nowozelandzkiej kadry. W 12. minucie pierwsze punkty zdobył Tasman i prowadzenia już nie oddał, jednak mecz był na styku aż do samego końca – dopiero 12 punktów w kilku ostatnich minutach rozstrzygnęło go na korzyść broniących Ranfury Shield gospodarzy, którzy wygrali 28:15. Poza tym Southland uległ Canterbury 29:41, Bay of Plenty pokonało Taranaki 33:20, North Harbour zwyciężyło pozostające wciąż bez wygranej Manawatū 58:19 (szalał Australijczyk Tane Edmed, który zdobył 33 punkty), Waikato rozgromiło dotychczasowego lidera tabeli, Hawke’s Bay, 50:5 (D’Angelo Leuila pobił osiągnięcie Edmeda, zdobywając 35 punktów, w tym 4 przyłożenia), Counties Manukau pokonały Otago 45:17, a Northland przegrał z Auckland 17:24 (mało brakło do dogrywki – w ostatniej akcji Rivez Reihana przyłożył między słupami, ale TMO odebrało Northlandowi tę szansę). Na czele tabeli Wellington, przed Tasman (jedyna drużyna z kompletem zwycięstw, ale z rozegranym jednym meczem mniej od rywali) i Hawke’s Bay.
W finale Currie Cup zagrają Lions i Sharks. Ci pierwsi, zwycięzcy fazy zasadniczej, w półfinale mierzyli się z Cheetahs. Jak to w tych rozgrywkach bywa – przyłożeń było sporo, aż dwanaście. Cheetahs zaczęli od prowadzenia 14:0 po 10 minutach (wszystkie punkty Ethana Wentzela), ale do przerwy był już remis. Lions przewagę wypracowali dopiero w ostatnich 20 minutach i wygrali 43:34. Jeszcze bardziej dramatyczny był drugi półfinał – Bulls, którzy dominowali w stawce przez większość sezonu i przegrali dopiero dwa ostatnie mecze fazy zasadniczej, grali z Sharks. Tu przyłożeń padło dziesięć, z czego osiem w regulaminowym czasie gry, a dwa w dogrywce. Po 80 minutach było 33:33, a po dogrywce 40:40. Sharks zaimponowali zwłaszcza w końcówce drugiej połowy, gdy na chwilę zostali na boisku nawet w dwunastkę, a stracili w osłabieniu tylko trzy punkty (dzięki którym Lions wyrównali). W dogrywce to Lions objęli prowadzenie, ale tuż przed końcem Sharks odpowiedzieli przyłożeniem i doprowadzili do remisu. Bulls mieli jeszcze szansę z karnego, ale Boeta Chamberlain nie zdołał trafić i rozstrzygnąć w ten sposób meczu na korzyść swojej drużyny. A ponieważ w przyłożeniach Sharks wygrali 6:4, to oni awansowali do finału.
Pierwszy w historii sezon walijskiej ligi Super Rugbi Cymru rozpoczął się w czwartek, a w meczu otwarcia zobaczyliśmy ubiegłorocznego mistrza walijskiej Premiership – Llandovery na wyjeździe pokonało Pontypool 21:18. Bardziej przekonującą wygraną odnieśli ubiegłoroczni mistrzowie – Newport wygrał z Bridgend 41:22.
Na Ukrainie ruszyły mistrzostwa kraju, choć w mocno kadłubowej formie. W meczu otwarcia reprezentacja obwodu charkowskiego pokonała ekipę z obwodu chmielnickiego (pod szyldem Podolii) 48:13. Dzień później reprezentacja obwodu charkowskiego (dzień po dniu?) wygrała z Sokołem Lwów 48:9. W rywalizacji ma wziąć pięć drużyn (format każdy z każdym, bez rewanżów) – oprócz wymienionych jeszcze reprezentacje Kijowa i obwodu odeskiego.
Już wiadomo, że reprezentacja Południowej Afryki pojedzie do Argentyny na kolejny mecz The Rugby Championship ciut osłabiona – Rassie Erasmus zostawia w domu siedmiu kluczowych zawodników. Co nie oznacza, że Springboks przestaną być faworytami wyjazdowego starcia z Argentyną.
Zmiana formatu Super Rugby Pacific. Po upadku Melbourne Rebels w kolejnym sezonie w stawce będzie 11 drużyn. W fazie zasadniczej każda zagra po 14 spotkań (z czterema drużynami dwukrotnie, z pozostałymi sześcioma raz). Do fazy play-off awansuje nie osiem drużyn, jak dotąd, ale sześć, a jej format będzie szczególny. Zobaczymy trzy ćwierćfinały (pierwsza drużyna z szóstą, druga z piątą i trzecia z czwartą). Do półfinałów awansują zwycięzcy i najwyżej rozstawiona po fazie zasadniczej drużyna spośród przegranych. Potem półfinały i finał. Wzór do takiego rozwiązania czerpią z AFL i NFL, a w rugby jest stosowany w Shute Shield. Start rozgrywek 14 lutego.
RFU tnie etaty – poinformowało pracowników, że w toku restrukturyzacji mają być skasowane 64 stanowiska, a utworzone tylko 22 nowe. Mimo sprzedaży praw do nazwy stadionu Twickenham (a raczej Allianz Stadium), w federacji cienko z kasą – nowe porozumienie dotyczące zawodowego rugby w Anglii zakłada wydatek 4 mln funtów rocznie na centralne kontrakty dla 25 kadrowiczów, spadają dochody z praw telewizyjnych, rosną koszty. Z wypowiedzi przy tej okazji wynika, że Londyn jest faworytem do organizacji finału Nations Championship w 2026. A tymczasem Premiership poinformowało, że przedłużyło do 2028 umowę z tytularnym sponsorem ligi, firmą ubezpieczeniową Gallagher.
The Telegraph poinformował, że toczą się rozmowy na temat połączenia Premiership i United Rugby Championship w British and Irish League (przy czym to pozostawiłoby na lodzie drużyny URC z Włoch i RPA). Władze URC natychmiast wystosowały komunikat, w którym poinformowały, że żadne takie plany nie są rozważane, jednak podobno Irlandczycy nie są całkowicie zamknięci na taką propozycję.
Ciekawe wypowiedzi Floriana Grilla, szefa francuskiej federacji, w wywiadzie opublikowanym w serwisie YouTube. To, co najbardziej zwróciło uwagę, to stwierdzenie, że WR musi przestać myśleć o tworzeniu turniejów globalnych (a takim będzie choćby The Nations Championship, więc można domyślać się krytycznego stosunku do tej inicjatywy) i zwrócić się ku rywalizacji regionalnej – choćby ze względów ekologicznych. Uważa także za błąd inwestowanie w amerykańskie rugby – ponieważ rynek sportów kontaktowych jest tam zdominowany przez NFL, rugby nigdy nie zdobędzie tam mocnej pozycji; jego zdaniem przeznaczaną na USA kasę powinna otrzymywać przede wszystkim Afryka.
Z kolei kandydujący na szefa WR Australijczyk Brett Robinson (przypomnijmy – zwolennik 20-minutowej czerwonej kartki) w wywiadzie poruszał głównie kwestie ekonomiczne. Stwierdził, że rugby jest na krawędzi upadku, w większości krajów tier 1 ma problemy z kasą, a kłopoty dotykające rugby w Australii są jego zdaniem wyznacznikiem tego, co czeka resztę krajów (ciekawe, bo jednak Australia z konkurencją futbolu australijskiego i rugby league to mocno specyficzny przypadek). Gorąco też popiera pomysł Nations Championship, który zmaksymalizuje dochody z gry (dodajmy – wyłącznie do kieszeni federacji z tier 1). Twierdzi też, że wprowadzenie tych rozgrywek będzie służyło też rozwojowi rugby w krajach z tier 2 (raczej wbrew faktom, bo przecież będą one kisić się we własnym sosie) i zasłania się niczym listkiem figowym poszerzeniem Pucharu Świata z 20 do 24 drużyn (a przecież to tylko jeden turniej w ciągu czterech lat)… Niestety, wygląda na to, że dwóch głównych spośród czterech kandydatów w nadchodzących wyborach, możliwości rozwoju tier 2 lekceważy (nie to, aby pozostali dwaj byli szczególnymi ich orędownikami).
Pojawił się kalendarz gier Rugby Europe International Championships na poziomie Conference. Wynika z niego, że w stawce będzie 21 drużyn podzielonych na pięć grup według klucza geograficznego (bez absurdu, jakim było połączenie Andory i krajów skandynawskich w ubiegłym sezonie). Włączone do rozgrywek będą obie drużyny, które rok temu tworzyły poziom Development (Czarnogóra i Kosowo), do gry wracają też Słowacja i Estonia.
Ciekawostka z planów na listopadowe testy: Zjednoczone Emiraty Arabskie pierwszy raz zagrają z przeciwnikami spoza Azji – rozegrają mecze z Zimbabwe i Niemcami.
Jakby złotych medali olimpijskich było im mało – francuska reprezentacja w rugby 7 została odznaczona podczas uroczystej parady w Paryżu medalami Legii Honorowej.
Z rynku transferowego:
- oficjalnie potwierdzono, że Siya Kolisi wraca do Sharks. Cóż, może z nim ekipa z Durbanu zagra na miarę możliwości, bo w ubiegłym sezonie, mimo naszpikowania Springbokami, w URC zawodziła;
- La Rochelle od przyszłego roku będzie korzystać z usług Dawita Niniaszwiliego, któremu skończy się kontrakt z Lyonem. Gruzin podobno przedłożył ich ofertę ponad te z Tulonu i Tuluzy. Pojawiła się też plotka o rozmowach na temat zatrudnienia za rok na jeden sezon Damiana McKenziego – póki co jednak Ronan O’Gara to dementuje;
- wielokrotny reprezentant Australii James O’Connor ogłosił, że opuszcza Reds i wyjeżdża za granicę. Jeszcze nie wiadomo dokąd.
28-letni obecnie mistrz świata z 2019, Sbu Nkosi, został zawieszony za stosowanie dopingu na 3 lata. Anaboliki wykryto w jego krwi w maju tego roku. Nkosi zaczął mieć kłopoty już pod koniec 2022, gdy wskutek problemów psychicznych zniknął z boiska. Potem podpisał kontrakt z Cheetahs, lecz niewiele zdążył tam pograć.
Stuart Hogg trafił do aresztu w Szkocji trzeci raz w tym roku. Po jednej nocy został wypuszczony. Podobno jednak do zarzutów dotyczących przemocy domowej względem żony dołożone zostały nowe dotyczące prześladowania innej kobiety. Proces ma odbyć się na początku listopada.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Tomasz Pozniak (Rams RFC, National League 1): zagrał cały mecz w nowym klubie – przeciwnikiem było Darlington, a Rams wygrali 41:12 i po pierwszej kolejce zostali wiceliderami ligi. Przy okazji transferu pojawił się w miejscowej prasie tekst przedstawiający reprezentanta Polski: https://www.henleystandard.co.uk/news/rugby/191795/pozniak-cant-wait-to-have-a-crack-at-national-one.html;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zaczął mecz na ławce rezerwowych, a kilka minut przed końcem zdobył przyłożenie. Barnes wygrało z Oxford Harlequins 47:22 i także zaczyna sezon na drugiej pozycji w ligowej tabeli;
- Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał całe spotkanie przeciwko Otley, przegrane 12:13;
- Ross Cooke (Oxford Harlequins RFC, Counties 1 Tribute Southern North): Cooke wrócił do Anglii i zaczął sezon na ławce rezerwowych drugiej drużyny swojego nowego klubu w meczu wygranym z Wallingford 59:15;
- Eryk Łuczka (Hornets RFC, Counties 2 Tribute Somerset): sezon zaczął w drugiej drużynie swojego klubu, w meczu wygranym z Wells 17:5.
Francja:
- Quentin Cieslinski (Stade Métropolitain, Nationale 2 – grupa 1): zagrał pół godziny w meczu z Bédarrides Châteauneuf, przegranym 10:20. Jego drużyna po dwóch kolejkach pozostaje bez punktu, jest przedostatnia w tabeli.
Irlandia:
- Jakub Wojtkowicz (Sligo RFC, Connacht Senior League): wyszedł w podstawowym składzie i zdobył przyłożenie w finale prowincjonalnych rozgrywek wygranym 13:10 z Corinthians.
- Michal Haznar (Naas RFC, Leinster Senior League): wyszedł w podstawowym składzie, zagrał ponad godzinę i zdobył przyłożenie w finale prowincjonalnych rozgrywek, wygranym 31:28 z Blackrock College.
Szkocja:
- Ronan Seydak (Heriot’s RC, Premiership): zagrał w podstawowym składzie w meczu z Edinburgh Accies, wygranym 34:26. Heriot’s po dwóch kolejkach jest liderem ligi (jedną z dwóch drużyn z dwoma wygranymi na koncie);
- Zenon Szwagrzak (Melrose RC, Premiership): zagrał 68 minut i zdobył dwa przyłożenia w meczu z Currie Chieftains, przyczyniając się do wygranej 28:27. Melrose mimo to pozostało na dziewiątym miejscu w lidze.
Szwajcaria:
- Kacper Ławski (RC Yverdon, LNA): wyszedł w podstawowym składzie w pierwszym meczu sezonu ze Stade Lausanne, wygranym 25:20.
Walia:
- Dawid Rubaśniak (Ebbw Vale RFC): reprezentant Polski został jednym z asystentów trenera drużyny, która zacznie występy w Super Rugbi Cymru. W przedsezonowym teście przeciwko Newport (przegranym 23:29) był jednym z rezerwowych.
Zapowiedzi
Plany na najbliższy tydzień (a właściwie weekend):
W kraju szóstą kolejkę rozegrają ekstraligowicze (najciekawiej zapowiada się mecz Juvenii Kraków z Ogniwem Sopot, poza tym zmierzą się Budowlani Lublin z Orkanem Sochaczew, Arka Gdynia z Rugby Białystok i Lechia Gdańsk z Budowlanymi Łódź). W trzeciej kolejce I ligi uwagę przyciąga mecz Legii Warszawa z Posnanią, gra też II liga.
Już trzecią kolejkę zobaczymy w Top 14. Najciekawiej zapowiadają się starcia Bordeaux z Racingiem 92 i Stade Français z Tulonem. Pierwszy raz za to wybiegną na boisko drużyny innych czołowych lig europejskich, United Rugby Championship oraz Premiership. W URC na pierwszy ogień mamy m.in. starcia Ulsteru z Glasgow Warriors i irlandzkie derby Munsteru z Connachtem (nie odbędą się za to derby Południowej Afryki przełożone na przyszły rok), natomiast w Anglii najciekawiej zapowiadają się pojedynki Bath z Northampton Saints i Sale Sharks z Harlequins. Poza tym kolejne trzy mecze w Rugby Europe Super Cup, w tym spotkanie Lusitanos z Black Lion, a w Currie Cup – finał.
W międzynarodowym graniu najwięcej uwagi przyciąga piąta kolejka The Rugby Championship z meczami Australii z Nową Zelandią i Argentyny z Południową Afryką. W Japonii zostaną rozegrane finał i mecz o trzecie miejsce w ramach Pacific Nations Cup (w finale zmierzą się Fidżi i Japonia). Zainaugurowane zostaną rozgrywki nowego sezonu Rugby Europe International Championships – na start mecz grupy B poziomu Conference między Węgrami i Austrią. Kilka meczy kobiecych – Holandii z Fidżi, Walii z Australią i Kenii z Madagaskarem. Poza tym w planach kolejna runda siódemkowch mistrzostw Azji (tym razem w chińskim Hangzhou).