Setka w Gdyni

W Ekstralidze dwa pogromy, w The Rugby Championship dwa mecze rozstrzygane o włos, w URC dużo emocji we wszystkich meczach, w Top 14 pierwsze zwycięstwo Vannes i popis skrzydłowych Bordeaux, w Premiership udany rewanż Bath za porażkę z ostatniego finału, w Currie Cup Lions przegrywają na własne życzenie finał, dwie drużyny wycofują się z zawodowych rozgrywek w Ameryce, a John Jeffrey – z walki o fotel przewodniczącego World Rugby.

Ekstraliga

Za nami piąta kolejka spotkań – dwie niepokonane dotąd drużyny kontynuowały passy zwycięstw, odnosząc nad rywalami niezwykle wysokie zwycięstwa.

Drew Pal 2 Lechia Gdańsk – Budowlani WizjaMed Łódź 11:36. Początek meczu nie porwał. Budowlani darowali Lechii sporo karnych, ale z tych, nawet mimo gry w przewadze, niewiele wynikało (poza trzema punktami z kopa Marca Austina). Gdy po 20 minutach gry to Lechia podarowała rywalom karne na swojej połowie od razu skończyło się przyłożeniem – łodzianie oszukali gospodarzy spodziewających się maula autowego, a na dodatek wykorzystali podwyższenie spod linii bocznej. Kolejny kwadrans podobny – Lechia popełnia błędy w kluczowych momentach i zadowala się trzema punktami, a potem odpowiadają Budowlani, którzy tym razem też dopisali do swego dorobku jedną trójkę, a zmarnowali szansę na przyłożenie po młynach na 5 m rywali (mimo że to gdańszczanie grali wtedy w osłabieniu). Do przerwy było 6:10. Po przerwie gospodarze dwukrotnie mieli szansę na przyłożenia, żadnej jednak nie wykorzystali (mimo ponownej gry w przewadze). Natomiast po 20 minutach pierwszą groźną akcję przeprowadzili łodzianie i przyłożyli pod bramką, a kilka minut później ponownie zapunktowali po maulu, odskakując gospodarzom już na 18 punktów. Lechia zerwała się do ataku, łodzianie zarobili kolejną żółtą kartkę, ale lew zaryczał tylko raz. Na dodatek zaraz potem mimo czwartej już żółtej kartki gości Kacper Palamarczuk wykorzystał lukę w obronie Lechii i łodzianie znowu odskoczyli, a na koniec meczu przeprowadzili szybką akcję skrzydłem i zaliczyli piąte przyłożenie. Dla łodzian to pierwsza wygrana w sezonie, i to od razu z bonusem, zaś Lechia kontynuuje fatalną serię.

Life Style Catering Arka Gdynia – Budmex Rugby Białystok 100:0. Arka była zdecydowanym faworytem starcia z beniaminkiem i nie zawiodła. Już po dwóch minutach gry Szymon Sirocki miał na koncie przyłożenie, a po kwadransie jego drużyna prowadziła 24:0, podczas gdy on sam miał już na koncie hat-tricka. I dalej się nie zatrzymywała. Białostocczanie co prawda bywali z piłką na połowie gospodarzy, ale zawsze ją tracili (m.in. po przegrywanych autach, co im zdarzyło się też na własnych 5 m), a gdynianie co chwilę przykładali. Ozdobą pierwszej połowy było siódme przyłożenie po ponad 70-metrowej akcji Nicolasa Silvery. Tuż przed przerwą białostocczanie wreszcie przycisnęli gospodarzy, ale bez efektu, a drugą połowę znów od przyłożenia zaczął Sirocki, który kilka minut później po świetnym kopie Dawida Banaszka zdobył swoją piątą „piątkę” (skończył na sześciu, siódmą w czystej sytuacji zaprzepaścił przodem). Znów też zapunktował Silvera po indywidualnej akcji (skończył mecz z hat-trickiem i 23 punktami na koncie). Goście zaatakowali w drugiej połowie raz, ale tuż pod linią bramkową stracili piłkę i nadziali się na morderczą kontrę. Skończyło się pogromem, najwyższym wynikiem w tym sezonie. Dla Arki to czwarte zwycięstwo w czwartym meczu, ale najtrudniejsi przeciwnicy dopiero na nią czekają.

Edach Budowlani Lublin – Orlen Orkan Sochaczew 7:85. Rozgrywający w niedzielę swój mecz sochaczewianie (swoją drogą – dopiero pierwszy w tym sezonie na wyjeździe) postanowili chyba spróbować dorównać gdynianom. Po 25 minutach było już 0:38 i dopiero wtedy gospodarze nieco odważniej zaatakowali. Jednak nie zdobyli punktów, a goście dorzucili jeszcze przed przerwą swoje siódme przyłożenie. Druga połowa tak jak pierwsza zaczęła się od bardzo szybkiego przyłożenia Orkana, po którym nastąpiły kolejne. Po kwadransie gry pierwszy w tej połowie atak lublinian skończył się honorowym przyłożeniem rezerwowego Szymona Próchniaka (pierwsze punkty młodego zawodnika w lidze). Gospodarze jeszcze dwukrotnie podeszli pod pole punktowe gości, jednak bez efektu, a Orkan wciąż śrubował wynik. Skończył na 13 przyłożeniach (z czego trzy zapisał na swoje konto Pieter Steenkamp, który zakończył spotkanie z imponującym dorobkiem 35 punktów), ale do osiągnięcia gdynian mu nieco zabrakło i w ten sposób przegrał korespondencyjny pojedynek o fotel lidera tabeli (o kolejności na jej czele decydowały małe punkty).

Juvenia Kraków – Ogniwo Sopot 12:40. Krakowianie w dwóch poprzednich sezonach na własnym boisku wygrywali z sopocianami, w ten weekend jednak dobrej serii nie przedłużyli (choć wrócił do gry Oderich Mouton). Ogniwo w pierwszej fazie gry w praktyce zamknęło Juvenię na jej połowie, a już w pierwszych minutach dwukrotnie ładnymi, szybkimi wejściami w obronę gospodarzy skończonymi przyłożeniami popisał się Mateusz Plichta. Zanim Juvenia zdołała poważniej zaatakować, było już 0:21. A presja gospodarzy pod koniec pierwszej połowy po żółtej kartce Piotra Zeszutka nie tylko nie dała punktów, ale skończyła się kolejnym atakiem sopocian, którzy na koniec pierwszej połowy zdobyli czwarte przyłożenie. W drugiej połowie, choć krakowianie prezentowali się gorzej w młynach, atakowali odważniej. Dwukrotnie zapunktowali, w obu przypadkach po indywidualnych rajdach, najpierw 60-metrowym Riaana van Zyla po przerzuconym aucie sopocian, potem blisko 80-metrowym Arsenija Pastiuchowa, jednak dłuższe okresy pobytu pod polem punktowym Ogniwa kończyła bez punktów. Sopocianie zaś nie pozwalali gospodarzom na zbytnie zniwelowanie strat, bo na każde przyłożenie Juvenii odpowiadali swoim i zasłużenie mecz wygrali. Mimo porażki – na trybunach w Krakowie atmosfera prawdziwego rugbowego święta.

Na czele tabeli znalazła się Life Style Catering Arka Gdynia, która ma jednak identyczną liczbę punktów co Orlen Orkan Sochaczew. Gdynianie mieli jednak dotąd łatwiejszych przeciwników, a prawdziwym testem dla tej drużyny będzie mecz na szczycie przeciwko sochaczewianom w kolejnej kolejce. Na trzecie miejsce awansowało Ogniwo Sopot. Pierwsze punkty w tym sezonie zapisali na swoje konto Budowlani WizjaMed Łódź.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Life Style Catering Arka Gdynia419
2. ↓Orlen Orkan Sochaczew419
3. ↑↑↑Ogniwo Sopot414
4. ↓Juvenia Kraków513
5. ↓Edach Budowlani Lublin513
6. ↓Awenta Pogoń Siedlce412
7. ↑Budowlani WizjaMed Łódź55
8. ↓Drew Pal 2 Lechia Gdańsk50
9.Budmex Rugby Białystok50

W najciekawszym pojedynku trzeciej kolejki I ligi trzecią wygraną odniosła Legia Warszawa, która pokonała Posnanię 16:12 (szybko wypracowała przewagę, ale potem poznaniacy dwukrotnie przyłożyli i nawet mieli szansę na odwrócenie losów meczu; postawa gości mimo porażki imponująca, biorąc pod uwagę fakt, że przyjechali do stolicy tylko w piętnastu). Ponadto Sparta Jarocin pokonała Rugby Wrocław 41:14, a Hegemon Mysłowice przegrał z Arką Rumia 12:21. Nie odbył się mecz AZS AWF Warszawy z Watahą Zielona Góra – rugbyści drużyny gości walczyli z powodzią w swoim regionie. W tabeli na czele Legia przez Spartą, trzecie miejsce zajmuje AZS AWF (mimo braku gry w ten weekend).

W II lidze rezerwy AZS AWF Warszawy pokonały Rugby Ruda Śląska 45:24, a Koma RT Olsztyn, które wyszło na boisko w tym sezonie po raz pierwszy, wygrało z rezerwami Budowlanych Lublin 42:16 (22 punkty, w tym 12 z kopów filara Kacpra Górzyńskiego). Liderem pozostają Budowlani II Łódź, jedna z trzech drużyn z dwoma meczami na koncie.

The Rugby Championship

W piątej kolejce The Rugby Championship, mimo że oba spotkania miały zdecydowanych faworytów, było nieoczekiwanie dużo emocji, a jeden z faworytów poległ.

Australia – Nowa Zelandia 28:31. Nowa Zelandia przyjechała do Sydney z kilkoma zmianami w piętnastce (m.in. wrócił wyleczony Caleb Clarke, a na ławce zwracał uwagę debiutant Harry Plummer, który znalazł się tam w ostatniej chwili z powodu kontuzji Beaudena Barretta). W składzie Australii też pojawili się gracze wracający po kontuzjach (Nic White, Fraser McReight), a kapitanem ponownie został Harry Wilson. Początek meczu zdecydowanie dla All Blacks, którzy w ciągu kwadransa zdobyli trzy przyłożenia (wszystkie po szybkich akcjach, zaimponował zwłaszcza już w drugiej minucie Will Jordan). Potem gra się jednak wyrównała, Australijczycy zaczęli wreszcie odpowiadać swoimi przyłożeniami (choć w tym okresie jedno stracili po przechwyconym podaniu na swojej połowie) i do przerwy przegrywali 14:28. Drugą połowę od trzech punktów z karnego zaczął Damian McKenzie i ta zdobycz potem okazała się niezwykle ważna. Dwa kolejne przyłożenia gości zostały unieważnione po TMO, natomiast ostatnie 20 minut meczu to był okres dominacji gospodarzy, którzy wykorzystywali osłabienie Nowozelandczyków po dwóch kolejnych żółtych kartkach i zdobywali przyłożenia. Na minutę przed końcem doprowadzili do stanu 28:31 i na pewno chcieli pójść za ciosem. Co prawda im się nie udało, ale ten mecz poprawił nastroje wśród ich kibiców po ostatniej klęsce z Argentyną. All Blacks cieszą się ze zwycięstwa, choć ostatni fragment meczu na pewno pozostawił wiele do życzenia. Do tego martwi ich kontuzja Jordiego Barretta. Ta wygrana oznacza też, że 22. raz z rzędu obronili Bledisloe Cup.

Argentyna – Południowa Afryka 29:28. W składach obu drużyn nieco roszad. Gospodarze mieli na ławce debiutanta Pedro Delgado. Z kolei Rassie Erasmus co prawda nie zabrał do Argentyny kilku gwiazd (łącznie dokonał aż 10 zmian, z pełniącym rolę kapitana Salmaanem Moeratem i wyrównującym rekord RPA w liczbie występów Ebenem Etzebethem; tymczasem nieobecne objawienie Springboków, Sacha Feinberg-Mngomezulu trafi pod nóż i będzie pauzował kilka miesięcy), jednak wciąż jego drużyna była faworytem spotkania. I pierwszy kwadrans tego dowodził – po dwóch przyłożeniach i karnym Springboks wygrywali 17:0. Jednak potem obraz meczu kompletnie się zmienił. Kolejne 26 punktów (dzięki czterem przyłożeniom, z których dwa pierwsze padły po znakomitych akcjach lewym skrzydłem) zdobyli gospodarze i dopiero na koniec pierwszej połowy goście zmniejszyli stratę. Do przerwy było 26:22. Po przerwie ataki ekipy z RPA sunęły na połowie gospodarzy. Potężne wejścia nie dały co prawda przyłożenia, ale dwa karne przywróciły gościom prowadzenie. Potem jednak wynik stanął, a po okresie zaciętej gry rzut karny w wykonaniu najlepszego na boisku Tomása Albornoza (nota marzeń od planetrugby.com) przywrócił gospodarzom jednopunktową przewagę. Springboks do końca walczyli o zmianę wyniku, w końcówce jednak Mannie Libbok najpierw nie trafił z drop goala, potem z karnego, i niespodzianka stała się faktem.

Wygrana Argentyny oznacza, że mecz ostatniej kolejki w Nelspruit zadecyduje o zwycięstwie w tegorocznym TRC. Argentyńczycy już mogą mówić o świetnym sezonie (po jednym zwycięstwie z każdym rywalem, w tym z Nową Zelandią i Południową Afryką), ale gdyby wygrali ostatni mecz z bonusem, nie pozwalając na bonus defensywny Springbokom, sięgnęliby po triumf w turnieju. Łatwo jednak o taki wynik nie będzie.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Południowa Afryka519
2.Argentyna514
3.Nowa Zelandia511
4.Australia55

Top 14

Choć inne czołowe europejskie ligi w ten weekend dopiero startowały, uczestnicy francuskiej Top 14 zagrali już trzecią kolejkę. A w niej historyczny wynik zaliczył beniaminek, odnosząc pierwszą swoją wygraną na tym poziomie rozgrywek.

RC Vannes – Lyon OU 30:20. Bretoński beniaminek, dotąd bez wygranej, mierzył się z jedną z dwóch niepokonanych w dwóch pierwszych kolejkach ekip – Lyonem. Tydzień temu zdobył w lidze pierwszy punkt bonusowy, tym razem sięgnął po pierwsze zwycięstwo. Mecz rozpoczął od trzypunktowego prowadzenia, ale wkrótce na czoło wysunęli się goście. Gospodarze odzyskali prowadzenie pod koniec pierwszej połowy po fatalnym błędzie Dawita Niniaszwiliego, który podając na własnej linii bramkowej trafił w osłonę słupka, co wykorzystał Paul Surano zgarniając piłkę i przykładając ją (https://x.com/i/status/1837511863027863760). W drugiej połowie Bretończycy powiększyli przewagę po przyłożeniu Salesiego Rayasiego do 10 punktów, ale Lyon walczył odrobił część strat i długo brakowało mu tylko trzech oczek. Jednak na kilka minut przed końcem znów błysnął Rayasi i Vannes postawiło kropkę nad i.

Union Bordeaux-Bègles – Racing 92 52:34. Cóż za niesamowity mecz w wykonaniu Bordeaux – skuteczność graczy formacji jego ataku jest wręcz porażająca. Co prawda wynik w tym meczu otworzyli paryżanie (3 punkty z karnego Nolanna le Garreca), ale potem nastąpiło mordercze 20 minut w wykonaniu gospodarzy. Najpierw dwa przyłożenia Damiana Penaud, potem kolejne dwa Louisa Bielle-Biarrey’a, wreszcie piąta „piątka” w wykonaniu Mathieu Jaliberta i zrobiło się 31:10. Co prawda goście zdołali zdobyć w tym okresie jedno przyłożenie, potem kolejne dorzucił le Garrec, ale w drugiej połowie gospodarze dorzucili do swego dorobku kolejne trzy przyłożenia – w tym hat-tricki skompletowali i Penaud, i Bielle-Biarrey. Dwa przyłożenia w ostatnich pięciu minutach gości, gdy gospodarze grali w czternastkę po czerwonej kartce Willa Swintona, nawet nie odebrały Bordeaux ofensywnego bonusa. Zresztą, mecz był kończony z 27 zawodnikami na boisku, bo po jednym zawodniku każdej drużyny w końcówce zobaczyło żółte kartki. Za tydzień starcie Bordeaux z Tuluzą i już można ostrzyć sobie zęby.

Poza tym:

  • Montpellier Hérault – Stade Toulousain 11:20 (trzeci mecz i trzecie zwycięstwo obrońców tytułu; 15 punktów Thomasa Ramosa i przyłożenie Ange Capuozzo po akcji z Naoto Saito, japońskim łącznikiem młyna mistrzów Francji);
  • Castres Olympique – USA Perpignan 27:12 (tu mecz zaczął się od prowadzenia katalończyków 12:3 po czterech karnych – ale potem trzy przyłożenia zdobyli gospodarze, którzy dzięki temu nie tylko wygrali, ale i wywalczyli bonus ofensywny);
  • ASM Clermont – Aviron Bayonnais 26:10 (pierwsze punkty z karnego dla bajończyków, ale 26 kolejnych dla gospodarzy, m.in. dwa przyłożenia gruzińskiego filara Giorgiego Achaładzego);
  • Stade Rochelais – Section Paloise 49:25 (pewna wygrana roszelczyków, którzy w 20. minucie wyszli na prowadzenie, a na początku drugiej połowy mieli już 22 punkty przewagi; hat-trick dla zwycięzców zaliczył Dillyn Leyds, ale bonusową wygraną okupili kontuzją Pierre’a Bougarita);
  • Stade Français – RC Toulon 10:14 (dużo deszczu, mało punktów, paryżan drogo kosztowały karne darowane rywalom za błędy w młynach).

Na czele ligowej tabeli nadal wciąż niepokonana Tuluza, a za jej plecami znaleźli się finaliści z poprzedniego sezonu, Bordeaux.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1.Stade Toulousain313
2. ↑↑↑↑↑Union Bordeaux-Bègles310
3.ASM Clermont310
4. ↑Castres Olympique310
5. ↑↑↑↑↑Stade Rochelais39
6.RC Toulon39
7. ↓↓↓↓↓Lyon OU38
8. ↑↑↑Stade Français35
9. ↑↑↑↑↑RC Vannes35
10. ↓↓Montpellier Hérault35
11. ↓↓↓↓↓↓↓Racing 9235
12. ↓↓↓Section Paloise35
13. ↓Aviron Bayonnais34
14. ↓USA Perpignan31

W Pro D2 po czterech kolejkach gier nie ma już drużyny bez porażki – w ten weekend ostatnie dwie niezwyciężone dotąd ekipy uległy swoim rywalom, obie grając na wyjeździe. Dax, choć po kwadransie prowadziło 10:0, przegrało po bardzo zaciętym meczu z aspirującym do awansu Grenoble 13:19. Z kolei Biarritz przegrało z Montauban 26:29 (po pasjonującym pojedynku – w drugiej połowie Baskowie odrobili 13-punktową stratę i wyszli na prowadzanie, aby stracić je w ostatniej akcji meczu, po oddaniu piłki rywalom w wyniku własnego błędu). W efekcie na czele ligi mamy aż sześć drużyn z trzema wygranymi na koncie. Oprócz Dax, Grenoble i Biarritz są w tej grupie Brive (48:17 z Aurillac), Béziers (39:20 z Provence, druga połowa wygrana 20:0) i Colomiers (24:17 z Valence Romans, które jako jedyne wciąż czeka na pierwszą wygraną). Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosło Mont-de-Marsan, które na wyjeździe wygrało z Angoulême 32:19 (22 punkty z kopów Wilema du Plessisa). Poza tym Agen pokonało Nevers 35:17, a Oyonnax rozgromiło beniaminka z Nicei 52:3.

United Rugby Championship

W pierwszej kolejce URC zobaczyliśmy tylko sześć z ośmiu spotkań – przełożono na przyszły rok południowoafrykańskie derby, aby móc spokojnie rozegrać finał Currie Cup. Inna sprawa, że ostatecznie w finale tym zagrali uczestnicy tylko jednego z planowanych na ten weekend meczów URC, Lions i Sharks. A emocji w starciach europejskich drużyn nie zabrakło – tylko jedno spotkanie skończyło się różnicą większą niż 2 punkty, a i tam drużyny dzieliło tylko 5 oczek.

Munster – Connacht 35:33. Pierwsze irlandzkie debry w tym sezonie okazały się nadspodziewanie zacięte. To goście zaczęli je lepiej, prowadząc po 20 minutach 12:0. Gospodarze odpowiedzieli dwoma przyłożeniami wykorzystując osłabienie rywali po żółtej kartce, ale na koniec pierwszej połowy znów na prowadzenie wyszedł Connacht. W drugiej połowie drużyny zmieniały się na czele pięciokrotnie – na dwa przyłożenia Munsteru swoimi odpowiedział Connacht, nie zdołał jednak już odpowiedzieć na pięć punktów Shane’a Daly’ego. Różnicę między ekipami zrobiła skuteczność z podwyższeń – Connachtowi brakło jednego skutecznego.

Ulster – Glasgow Warriors 20:19. Pierwszy mecz obrońców tytułu mistrzowskiego z poprzedniego sezonu zakończył się wyjazdową porażką w Belfaście. Emocji jednak nie brakowało, a losy meczu ważyły się do końcowego gwizdka. Szkoci zaczęli mecz od przyłożenia, a choć zaraz potem stracili prowadzenie, po 25 minutach wygrywali 12:10. Wynik stanął i nie zmieniał się aż do 72. minuty, choć szans nie brakło – aż trzykrotnie po TMO przyłożenia były nieuznawane. Dwie ostatnie z tych prób były efektem wysiłków Ulsteru, które w końcu przyniosły efekt – wykorzystując grę w przewadze zdobył przyłożenie, na które jednak natychmiast odpowiedzieli Szkoci. Gdy wybijała 80. minuta prowadzili 19:15, ale ostatnia akcja należała do gospodarzy – Dave Shanahan zdobył punkty na wagę zwycięstwa Ulsteru.

Poza tym:

  • Edinburgh – Leinster 31:33 (dublińczycy wystąpili składem ze sporą liczbą zawodników mniej doświadczonych, w tym świetnym Samem Prendergastem; w końcówce pogoń Szkotów za wynikiem w celu odrobienia 14-punktowej straty, ale brakło im dwóch punktów);
  • Cardiff – Zebre Parma 22:17 (wbrew wynikowi dość pewne zwycięstwo Walijczyków, którzy po godzinie gry i czterech przyłożeniach prowadzili 22:3, a Zebre swoje drugie przyłożenie zdobyło już po końcowej syrenie, zapewniając sobie w ten sposób bonus defensywny; zawiodły w walijskiej ekipy kopy – tylko jedno celne podwyższenie);
  • Dragons – Ospreys 23:21 (podobnie jak w Belfaście, walijskie derby rozstrzygnęło przyłożenie zdobyte przez gospodarzy w doliczonym czasie gry – tu jednak Dragons potrzebowali do wygranej podwyższenia, które wykorzystał Lloyd Evans);
  • Benetton Treviso – Scarlets 20:20 (Włosi dominowali przez pierwsze 25 minut, po których prowadzili 12:0, jednak potem punkty głównie tracili i tuż przed końcem przegrywali pięcioma oczkami; drugie przyłożenie Onisiego Ratave w 78. minucie pozwoliło im doprowadzić do remisu, ale do zwycięstwa brakło skutecznego podwyższenia Jacoba Umagi).

Tabela po pierwszej kolejce to raczej ciekawostka, ale warto zwrócić uwagę na niespotykany widok – dwie walijskie drużyny w czołowej czwórce.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1.Cardiff15
2.Munster15
3.Leinster15
4.Dragons14
5.Ulster14
6. Benetton Treviso12
7. Scarlets12
8.Connacht12
9.Edinburgh12
10.Glasgow Warriors11
11.Ospreys11
12.Zebre Parma11
Bulls00
Stormers00
Lions00
Sharks00

Premiership

Zaczął się też nowy sezon w angielskiej Premiership, i to od starcia wagi ciężkiej.

Bath – Northampton Saints 38:16. Na początek nowego sezonu rewanż za finał z poprzedniego i zarazem pojedynek dwóch znakomitych łączników ataku – niezwykle doświadczonego Finna Russella i wschodzącej angielskiej gwiazdy Fina Smitha. Znacznie bardziej zadowolony był ten pierwszy – Bath właściwie kontrolowało spotkanie, Northampton trzymało dystans tylko na początku spotkania, a potem gospodarze odjechali rywalom, aplikując im w sumie aż pięć przyłożeń (i tracąc tylko jedno, w pierwszej części spotkania) i srodze odpłacając się za porażkę w meczu finałowego sprzed kilku miesięcy. Russell dorzucił 13 punktów z kopów (w tym komplet podwyższeń, spudłował z podstawki tylko raz). Najlepszym zawodnikiem meczu był Ben Spencer.

Poza tym:

  • Newcastle Falcons – Bristol Bears 3:24 (po fatalnym poprzednim sezonie kiepskie otwarcie kolejnego w wykonaniu gospodarzy; bristolczycy jednak mecz rozstrzygnęli dopiero w drugiej połowie, gdy m.in. dwa przyłożenia zaliczył Max Malins – przez niemal całą pierwszą połowę przewagę mieli Falcons, ale choć kopali często z karnych do rogu, nie zdobyli ani jednego przyłożenia);
  • Exeter Chiefs – Leicester Tigers 14:17 (sporo emocji, do przerwy 0:3 po drop-goalu w 40. minucie, po godzinie 14:3, a w końcu 14:17; Tigers zwycięskie przyłożenie zdobyli w ostatniej akcji meczu, gdy obie drużyny grały w czternastkę – gospodarze po żółtej kartce, a goście po czerwonej Solomone Katy; Chiefs mają czego żałować, bo przeważali większość meczu i zmarnowali co najmniej dwie znakomite okazje na przyłożenia);
  • Gloucester – Saracens 26:35 (dobry początek ery bez Owena Farrella w Saracens – nowym kapitanem jest Maro Itoje, a w roli łącznika ataku zagrał pierwszy raz Fergus Burke; gospodarzy, którzy przegrywali 0:17 na początku spotkania, na pewno cieszyła druga połowa, po której wywalczyli przynajmniej punkt bonusowy);
  • Sale Sharks – Harlequins 12:11 (cztery karne George’a Forda dały Sale Sharks jednopunktowe zwycięstwo – mogło być jednak wyższe, bo ekipa z Manchesteru zmarnowała kilka dobrych szans na przyłożenia).

Ciekawy obrazek na start sezonu: obrońcy tytułu mistrzowskiego po pierwszej kolejce na ostatnim miejscu w lidze. To jednak dopiero pierwsze mecze, tabela na pewno będzie bardzo się zmieniać.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. Bath15
2.Bristol Bears15
3.Saracens15
4.Leicester Tigers14
5.Sale Sharks14
6.Harlequins11
7.Exeter Chiefs11
8.Gloucester11
9. Newcastle Falcons10
10. Northampton Saints10

Równolegle odbyła się także pierwsza kolejka w Championship. Mistrzowie ostatniego sezonu, Ealing Trailfinders, pokonali na start Hartpury University 55:21. Z kolei beniaminek, Chinnor, zaczął od wyjazdowego zwycięstwa nad Cambridge 57:26. Poza tym wygrane faworytów: London Scottish ulegli Coventry 19:45, Nottingham przegrało z Cornish Pirates 18:24, Bedford Blues wygrali z Caldy 45:19, a Doncaster Knights pokonali Ampthill 45:31.

Z kraju

Rozpoczęły się rozgrywki nowego sezonu centralnej ligi kadetów. W pierwszy weekend rozegrano trzy spotkania – Juvenia Kraków pokonała Arkę Rumia 43:15 (m.in. trzy przyłożenia Michała Górniego), Budowlani Lublin ulegli Pogoni Siedlce 12:20, a Budowlani Łódź zwyciężyli Rugby Białystok 60:0 (hat-trick przyłożeń i 25 punktów Bartosza Cisaka).

World Rugby potwierdziło reguły Rugby Europe Trophy na kolejne dwa sezony. Nie ma zmian w porównaniu do poprzedniego dwuletniego cyklu. Awans do Rugby Europe Championship będzie możliwy dopiero za dwa lata na podstawie połączonych wyników z dwóch sezonów, natomiast spadek na poziom Conference będzie następował co roku. Dobra wiadomość niezwiązana z naszą reprezentacją to powrót TMO na poziom Championship.

Ze świata

W Japonii rozegrano dwa decydujące mecze Pacific Nations Cup. W meczu finałowym Fidżi mierzyło się z Japonią i dzięki znakomitej drugiej połowie wygrało 41:17. Do przerwy było 10:10 (m.in. znów błysnął Dilan Riley, który po świetnej akcji zdobył pierwsze przyłożenie w meczu: https://x.com/i/status/1837440619012079843), ale po przerwie 31 kolejnych punktów padło łupem gości z Pacyfiku. W meczu o trzecie miejsce Samoa pokonało Stany Zjednoczone 18:13, choć po niespełna 10 minutach Amerykanie prowadzili już 10:0. Wyspiarze wykorzystali w końcówce grę z przewagą jednego zawodnika, aby zdobyć zwycięskie przyłożenie.

Zainaugurowane zostały rozgrywki nowego sezonu Rugby Europe International Championships – na start rozegrano mecz grupy B poziomu Conference między Węgrami i Austrią. Bratankowie wydawali się faworytami spotkania (Austriacy dopiero niedawno wrócili do rozgrywek), tymczasem przegrali i to wysoko (Austriacy zapisali na swoim koncie punkt bonusowy). Do przerwy obie ekipy na koncie miały po dwa przyłożenia, po przerwie punktowali już tylko goście, którzy wygrali 39:12. Ruszyły też rozgrywki kobiece, także na trzecim poziomie, Conference. Ten, w odróżnieniu od panów, ma stanowić szyld dla meczów towarzyskich, bez zorganizowanej struktury. W pierwszym z nich po 16 latach wróciły do gry Rumunki, które mierzyły się z Bułgarkami, toczącymi międzynarodowej boje dopiero od ubiegłego roku (to było drugie ich oficjalne spotkanie). Rumunki wygrały w centrum treningowym w Snagovie 66:12, aplikując rywalkom 12 przyłożeń.

Rozegrano kolejne towarzyskie mecze międzynarodowe kobiet między drużynami przygotowującymi się do rozgrywek WXV (startujących już w najbliższy weekend). Ekipy z najwyższego poziomu odpoczywały, mieliśmy natomiast po dwa mecze z udziałem uczestników z drugiego i trzeciego poziomu. Zanosi się na to, że na wygraną na drugim poziomie spory apetyt mają gospodynie – Południowa Afryka po pokonaniu Barbarians tym razem wygrała z silną Hiszpanią 36:19 (pierwsze punkty Hiszpanek, ale na koniec pierwszej połowy gospodynie wyszły na prowadzenie, a w drugiej połowie dobiły rywalki czterema przyłożeniami). W drugim spotkaniu ekip z tego poziomu Walia pokonała Australię 31:24 (na chwilę przed upływem regulaminowego czasu gry Australijki doprowadziły do remisu, ale w doliczonym czasie decydujące przyłożenie zdobyła dla Walii Kate Williams). W spotkaniach z udziałem ekip z trzeciego poziomu Holandia odrobinę nieoczekiwanie wygrała z Fidżi 12:10 (nerwowo było, ostatnie ponad pół godziny bez ani jednego punktu), a Kenia ograła u siebie wysoko Madagaskar 63:19 (Kenijki zrewanżowały się Malgaszkom za ostatnią porażkę, która wyeliminowała je z WXV i tym samym pozbawiła szans na awans na Puchar Świata).

W chińskim Hangzhou rozegrano drugie turnieje z cyklu Asia Rugby 7s Series, czyli siódemkowych mistrzostw Azji. Wśród panów triumfował ponownie Hongkong, który tym razem w finale pokonał Japonię (po dogrywce 24:19). Trzecie miejsce dla Chin po wygranej 38:0 z Koreą Południową. Wśród pań tym razem nie było niespodzianek – do finału awansowały Japonki i Chinki, choć te pierwsze w półfinale miały kłopoty z ekipą Tajlandii (wygrały tylko 10:7). Ostatecznie pierwsze miejsce ponownie dla Chin, które wygrały z Japonią 24:17, a na najniższym stopniu podium Tajlandia po wygranej nad Hongkongiem 32:7.

W Rugby Europe Super Cup, w grupie A drugi mecz i drugie pewne zwycięstwo obrońców tytułu, gruzińskiego Black Lion. Na wyjeździe w Portugalii, grając przeciwko Lusitanos, wygrali 38:14. Gruzini dominowali w młynach i maulach i już do przerwy prowadzili 33:0, a zaraz po przerwie zaliczyli swoje szóste przyłożenie. W grupie B drugie zwycięstwo holenderskiej Delty (tym razem na wyjeździe z Romanian Wolves i tylko 37:36 po niezwykle zaciętym pojedynku rozstrzygniętym ostatecznie drop goalem Davida Weersmy na kilkadziesiąt sekund przed upływem czasu) i druga porażka czeskich Bohemia Warriors (tym razem na wyjeździe z belgijskimi Devils 15:39). W grupie A oczywiście prowadzi Black Lion, w grupie B Delta.

Zamiast południowoafrykańskich derbów w URC, mieliśmy finał Currie Cup – Lions grali z Sharks i można przypuszczać, że w URC składy byłyby bardzo podobne. Finałowe spotkanie skończyło się zwycięstwem Sharks. Ekipa z Durbanu wygrała 16:14, co jest wynikiem niecodziennym w tych rozgrywkach – średnia liczba zdobywanych punktów w dotychczasowych spotkaniach tego sezonu była blisko siedemdziesięciu, a tak niski wynik nie padł ani razu. Wszystkie punkty padły w drugiej połowie. Lions w chwili, gdy upływała 80. minuta prowadzili jednym punktem i mieli piłkę w rękach – wykonywali aut, który wygrali, ale zamiast wykopać piłkę za boisko, zorganizowali maula, popełnili błąd i oddali jajo rywalom. A ci tę ostatnią szansę wykorzystali – wygraną dał im karny Jordana Hendrikse wykonany z niemal 60 m.

W nowozelandzkich rozgrywkach NPC tydzień zaczął się od długo wyczekiwanego zwycięstwa Manawatū – wygrali pierwszy raz od ponad roku, 26:21 nad Southlandem – przy czym pierwsze punkty w meczu zdobyli dopiero 25 minut przed końcem, a o zwycięstwie rozstrzygnęli przyłożeniem po końcowej syrenie. Niepokonane dotąd Tasman, znowu wygrało, tym razem na wyjeździe z Waikato 27:25 dzięki świetnej końcówce, zwieńczonej dalekim karnym w doliczonym czasie gry Williama Haviliego. Z kolei w pojedynku na szczycie Wellington po dogrywce pokonał Bay of Plenty 30:25 i dzięki temu pozostał liderem ligowej tabeli (złote punkty padły w pierwszej akcji dogrywki). Kiepską serię kontynuuje Hawke’s Bay, które po dobrym początku sezonu teraz przegrywa – tym razem aż 19:63 z Taranaki (hat-trick dla zwycięzców Kiniego Naholo). Poza tym Canterbury wygrało z Counties Manukau 36:28 (mecz o dwóch obliczach: w pierwszej połowie 36:0, w drugiej 0:28), Northland pokonało North Harbour 47:24 (20 punktów Riveza Reihany, w tym dwa przyłożenia i jedno podwyższenie kopane z dropa po tym, jak piłka spadła z podstawki), Auckland wygrało z Southland 27:19, a Manawatū skończyło tydzień wracając do przegrywania – 10:28 z Otago. Na czele tabeli nadal Wellington, dalej Tasman, a następnie Bay of Plenty i Hawke’s Bay.

W Irlandii ruszyły rozgrywki All-Ireland League. W pierwszej kolejce najwyższej dywizji (1A) najwięcej uwagi przyciągało spotkanie Terenure College z Cork Constitution. Dublińczycy wygrali 25:15 rewanżując się drużynie z Munsteru za porażkę z finału ostatniego sezonu. Od wygranej nad Lansdowne zaczął beniaminek, Garryowen (wracający na ten poziom po roku przerwy), a drugi beniaminek, St. Mary’s College, postraszył jedną z mocniejszych drużyn w lidze, Clontarf (prowadził nawet 24:10, ostatecznie przegrał tylko 27:31).

Zakończyła się runda zasadnicza Baltic Top League (tym razem rozgrywana bez podziału na grupy, w systemie każdy z każdym, bez rewanżów). Po siedmiu kolejkach na czele tabeli ze sporą przewagą nad resztą stawki (pięć zwycięstw i jeden remis) uplasował się ubiegłoroczny wicemistrz, Baltrex Szawle. W ostatniej kolejce pokonał Ąžuolas Kowno 28:24, ale kownianie zajęli i tak drugie miejsce w lidze. Walka o dwa pozostałe miejsca w play-off toczyła się do ostatniej kolejki. Ostatecznie zajęli je broniący tytułu Vairas Szawle i RK Szawle (Vairas awansował na trzecią lokatę dzięki wygranej 47:12 nad RK w ostatni weekend). Dwa ostatnie miejsca w lidze tym razem zajęły łotewskie drużyny.

Nieoczekiwanie do wyścigu o fotel przewodniczącego World Rugby nie stanie jeden z faworytów, John Jeffrey, który miał być popierany przez obecnego przewodniczącego, Billa Beaumonta. Co zaskakujące, nie uzyskał poparcia swojej macierzystej, szkockiej federacji. W reakcji na oświadczenie federacji, rozgoryczony Jeffrey nie tylko zrezygnował z kandydowania, ale także złożył rezygnację z zajmowanych stanowisk – wiceprzewodniczącego World Rugby i przewodniczącego Rady 6 Nations. Rosną więc szanse na wybór Australijczyka Bretta Robinsona, choć Francuzi uważają w tej sytuacji za lekkiego faworyta swojego kandydata, Abdelatifa Benazziego, który włączył się do gry o ten fotel jako ostatni.

W Midi-Olympique pojawiły się informacje na temat pierwszych sezonów The Nations Championship. Wynika z nich, że dochody z najwyższej dywizji będą w całości podzielone pomiędzy 6 Nations (58%) i SANZAAR (42%). Jeśli to się potwierdzi, to nie trafi ani do World Rugby, ani do dwóch federacji spoza tych organizacji, które będą uczestniczyć w rozgrywkach. Finały pierwszej edycji w 2026 mają odbyć się w Londynie, natomiast w 2028 wraca temat Zatoki Perskiej – ma to być albo Abu Zabi, albo Doha.

Dyrektor sportowy południowoafrykańskich Cheetahs, którzy tydzień temu przegrali w półfinale Currie Cup, a jakiś czas temu zostali odsunięci przez SARU z ligi URC, wyraził w wywiadzie chęć dołączenia do Super Rugby Pacific. Póki co jednak nie widać żadnych konkretów na horyzoncie.

Kiepska wiadomość z Major League Rugby – z rozgrywek wycofuje się drużyna Dallas Jackals, która uczestniczyła w nich od trzech lat. Drużyna miała burzliwą historię, ale w ubiegłym sezonie pokonała w ćwierćfinale najlepszą ekipę fazy zasadniczej, Houston SaberCats, nieoczekiwanie awansując do półfinału ligi. Wyjście drużyny z ligi jest efektem wycofania się kluczowego inwestora. W stawce zostaje 11 ekip i póki co nie słychać o ewentualnym przyjęciu kogoś nowego.

Z kolei z Super Rugby Americas wycofała się jedyna drużyna północnoamerykańska, American Raptors. Ekipa z Glendale zmieniła właścicieli, a podróże do Ameryki Południowej zżerały jej budżet ponad miarę. Ponoć wycofanie jest tymczasowe – do momentu zorganizowania dywizji północnoamerykańskiej. Jednak trudno oczekiwać jej pojawienia się w najbliższych latach. W SRA pozostanie więc osiem ekip (dochodzi awizowana już wcześniej trzecia argentyńska drużyna, Tucumán).

Federacja Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformowała o zmianie nazwy rozgrywek West Asia Premiership, w których uczestniczy pięć klubów z ZEA oraz po jednym z Kataru i Bahrajnu – w świecie pojawi się kolejne Super Rugby, tym razem „West Asia Super Rugby„. Ma to być symbol w drodze do profesjonalizacji rozgrywek, które w nadchodzącym sezonie (zaczyna się 4 października) mają być transmitowane na żywo w sporej części na bezpłatnej, ogólnoświatowej platformie Sportainment.

W Japan Rugby League One przeprowadzka: Mie Heat, niezadowolone z niskiej frekwencji w Mie, przenosi się kilkaset kilometrów na północny wschód do miasta Utsunomiya, siedziby firmy Honda, głównego sponsora drużyny.

Irlandzka federacja ogłosiła, że tymczasowym trenerem reprezentacji Irlandii w okresie, w którym Andy Farrell będzie zajmować się British & Irish Lions (od grudnia tego roku do lipca przyszłego – czyli podczas Pucharu Sześciu Narodów i lipcowych przyszłorocznych testów), będzie Simon Easterby, obecny asystent Farrella, trener obrony. Easterby jest byłym 65-krotnym reprezentantem kraju, a w sztabie reprezentacji pracuje od dekady. W przyszłym miesiącu poprowadzi drużynę Emerging Ireland podczas wyjazdu do Południowej Afryki.

Steve Borthwick, po odejściu ze sztabu reprezentacji Anglii kilku ważnych postaci, ma kłopoty ze znalezieniem zastępstwa. Jak donoszą media, jego faworytami na trenera obrony było dwóch szkoleniowców obecnie pracujących w klubach francuskich – i oba te kluby oświadczyły, że nie mają zamiaru zwalniać ich przed końcem kontraktów (Paul Gastard jest związany do 2026, a Joe El-Abd do 2025).

20-minutowe czerwonego kartki zdobywają zwolenników na półkuli północnej. Ostatnio opowiedzieli się za nimi Johann van Graan z Bath i Rob Baxter z Exeter Chiefs. Van Graan uważa, że inaczej powinno się karać przypadkowe kolizje graczy, a inaczej celowe zagrania faul, z kolei Baxter przywołuje przykład NFL, gdzie wykluczony zawodnik może być zastąpiony natychmiast. Obaj uważają, że czerwone kartki za niewielkie błędy przy szarżach „niszczą grę”.

Vinaya Habosi, reprezentant Fidżi i zawodnik Racingu 92, trafił za kratki – został aresztowany za przemoc domową (miał zaatakować swoją żonę). To nie pierwsza taka przygoda zawodnika – podobny wybryk w ubiegłym roku kosztował go zawieszeniem kontraktu z Fijian Drua.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Tomasz Pozniak (Rams RFC, National League 1): zagrał 80 minut i zdobył dwa przyłożenia w meczu z Esher, wygranym 43:24. Rams z dwoma bonusowymi zwycięstwami na koncie awansowali na pozycję lidera;
  • Jordan Tebbatt (Leicester Lions RFC, National League 1): zagrał pierwsze trzy kwadranse, a potem jeszcze jeden na końcu w pierwszym meczu w nowym klubie, przegranym z Birmingham Moseley 7:21. Lions z dwoma porażkami na koncie zajmują ostatnie miejsce w lidze;
  • Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał cały derbowy mecz przeciwko Hull Ionians, przegrany 18:55. Hull zajmuje przedostanie miejsce w swojej lidze.

Szkocja:

  • Zenon Szwagrzak (Melrose RC, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Watsonian 5:31. Zdobył nawet przyłożenie, które jednak unieważnił sędzia. Melrose spadło z dziewiątek na dziesiąte miejsce w lidze.

Szwajcaria:

  • Kacper Ławski (RC Yverdon, LNA): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Geneve PLO, wygranym 32:17. RCY jako jedna z trzech drużyn z kompletem dwóch wygranych na koncie zajmuje trzecie miejsce w tabeli.

Walia:

  • Jake Wisniewski (Cross Keys RFC, Premiership): zaczął na ławce rezerwowych mecz z Merthyr, przegrany 15:80. Jego drużyna po dwóch kolejkach zajmuje siódme miejsce w lidze.

Zapowiedzi

Za tydzień w kraju odpoczynek dla ekstraligowiczów (a także I i II ligi), sporo za to grania siódemkowego: panie zmierzą się w pierwszym turnieju o mistrzostwo Polski w Mińsku Mazowieckim, panowie w drugim turnieju ligowym (w Bytomiu), a juniorzy pierwszym turnieju mistrzowskim w Łodzi. Oprócz tego druga kolejka centralnej ligi kadetów.

Sporo meczów międzynarodowych:

  • ostatnia kolejka The Rugby Championship (Nowa Zelandia – Australia i Południowa Afryka – Argentyna),
  • rusza kobieca rywalizacja w WXV, i to na wszystkich trzech poziomach – od piątku do niedzieli czeka nas 9 spotkań;
  • cztery mecze kwalifikacji do Pucharu Świata w Rugby w 2027 w strefie Ameryki Południowej (w środę mecze Wenezueli z Peru oraz Kolumbii z Kostaryką, a w niedzielę finał i mecz o trzecie miejsce w tej grupie),
  • dwa mecze Rugby Europe International Championships na poziomie Conference (Mołdawia – Turcja i Kosowo – Czarnogóra),
  • towarzyskie mecze Botswany z Lesotho oraz Portoryko z Brytyjskimi Wyspami Dziewiczymi.

Z grania ligowego:

  • czwarta kolejka Top 14 (m.in. mecze Lyonu z Castres, Racingu 92 z La Rochelle czy Tuluzy z Bordeaux – rewanż za ostatni finał),
  • druga kolejka URC (m.in. starcia Glasgow Warriors z Benettonem oraz Lions z Ulsterem),
  • druga kolejka Premiership (m.in. spotkania Saracens z Sale Sharks i Leicester Tigers z Bath),
  • kolejne spotkania w Rugby Europe Super Cup (w grupie A Black Lion – Iberians).

2 komentarze do “Setka w Gdyni”

    • A, fakt, zasugerowali mnie komentatorzy, a sprawdzając w bazie musiał mi się wzrok przesunąć na Maksymiliana 🙂 Dzięki za uwagę, poprawione.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz