W Siedlcach mieliśmy przy okazji pojedynku na szczycie Ekstraligi rugbowe święto, a siedlczanie zrobili kolejny krok do wymarzonego finału. Na świecie m.in. sporo wyrównanych meczów w Top 14 i URC i kolejne australijskie zwycięstwo nad Nowozelandczykami w Super Rugby Pacific. A z wieści pozaboiskowych – sporo kontrowersji, m.in. kolejny rok bez spadku z Premiership, ignorancja Nigela Owensa i pomysł na wydzielone sektory gości w Premiership.
Ekstraliga
Jako „supersobotę” włodarze Ekstraligi reklamowali dzień dwunastej kolejki Ekstraligi – wszystkie mecze odbyły się tego samego dnia (wbrew wcześniejszym zapowiedziom – częściowo się pokrywając), a ich zwieńczeniem był mecz na szczycie ligowej tabeli pomiędzy Pogonią Awentą Siedlce a Orlenem Orkanem Sochaczew.
Drew Pal 2 Lechia Gdańsk – Life Style Catering Arka Gdynia 28:36. Arka pierwszy raz wiosną wybiegła na boisko i zrobiła to w mocno zmienionym składzie – z wymienionymi niemal wszystkim stranieri. Brakowało nie tylko Nicolasa Silvery i wciąż nieobecnego Antona Szaszero, ale także m.in. Eujaana Bothy; ponadto do Poznania odszedł też Kewin Bracik. W to miejsce pojawiło się czterech nowych zawodników zagranicznych (w tym Paea Fonoifua, który zagrał mecz w reprezentacji Tonga), z których aż trzech zapisało się na listę przykładających w tym meczu. Cóż, może te zmiany były przyczyną faktu, że choć Arka wygrała, uczyniła to z większym trudem niż tego wcześniej oczekiwano. Choć zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami i po kwadransie było 0:8, to po kolejnym zrobiło się 7:8. A gdy potem gdynianie ponownie odskoczyli, gdańszczanie znowu zredukowali stratę do jednego punktu. Arka zmarnowała szansy na kolejne punkty w przed przerwą, ale na początku drugiej połowy zaliczyła dwa przyłożenia i powiększyła przewagę do 15 punktów. Potem wynik długo się nie zmieniał i dopiero pod koniec meczu swoje szesnaste przyłożenie w sezonie zdobył Szymon Sirocki. Ostatnie kilka minut należało do Lechii, gdańszczanie zaliczyli dwa przyłożenia, ale brakło jednego punktu do zdobycia choćby defensywnego punktu bonusowego.
Budowlani WizjaMed Łódź – Edach Budowlani Lublin 36:21. Niecodziennie zaprezentowała się ławka rezerwowych łódzkich Budowlanych, bo bez trenera – nie doczekaliśmy się póki co pojawienia się namibijskiej gwiazdy ataku. Były za to debiuty dwóch australijskich grających jego asystentów (Wayne’a Borsaka i Harley’a Foxa), a ich drużyna zaliczyła ładną wygraną, rewanżując się lublinianom za porażkę z jesieni. Łodzianie w praktyce zdominowali rywali przez większość pierwszej połowy – po półgodzinie mieli na koncie cztery przyłożenia (trzy z nich z ogromnym udziałem Lucasa Niedzwieckiego) i dopiero w końcówce lublinianie groźniej zaatakowali – pierwsza połowa skończyła się wynikiem 26:7. Druga połowa zaczęła się od naporu gości, ale znowu pierwsze przyłożenie zaliczyli gospodarze i ich przewaga z powrotem wzrosła do 26 punktów. Ostatni kwadrans znowu upłynął pod znakiem ataków lublinian, którzy nawet zdobyli dwa przyłożenia wykorzystując żółte kartki po stronie gospodarzy, ale było już za późno na coś więcej.
Budmex Rugby Białystok – Juvenia Kraków 10:66. Krakowski mecz z jesieni pozostawił w ekipie z Białegostoku nutę optymizmu, ale tym razem nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. Krakowianie nie mieli litości, dominowali w młynie i wyprowadzali szybkie ataki z grą na offloadzie. Już w pierwszej połowie mieli na koncie sześć przyłożeń i prowadzili 40:3. W drugiej dorzucili kolejne cztery i dopiero na koniec meczu białostocczanie odpowiedzieli swoją piątką, w jednej z nielicznych groźniejszych akcji w tym spotkaniu. Aż 20 punktów (w tym dwa przyłożenia) zapisał na swoje konto Riaan van Zyl, zaimponował także świetnym podaniem do Peeta Vorstera przy przyłożeniu debiutującego w krakowskiej drużynie Uzukhanye Nohe. Niestety, choć ładnych zagrań ze strony Juvenii było sporo, jej gracze nader często zawodzili przy wznowieniach. Sporo było w tym meczu błędów po obu stronach i młynów.
Pogoń Awenta Siedlce – Orlen Orkan Sochaczew 25:9. W spotkaniu na szczycie ligowej tabeli, zapowiadanym jako hit kolejki, nie zabrakło walki. Zobaczyliśmy ciekawy pojedynek, który skończył się drugą wyjazdową porażką z drugim rywalem do tytułu mistrzowskiego poniesioną przez jego obrońców. Zaczęło się co prawda lepiej dla sochaczewian – po dwóch karnych Pietera Steenkampa prowadzili 6:0, namibijski łącznik ataku zaprezentował też świetną indywidualną akcję, która jednak została powstrzymana (z oka kamery wyglądało to na powstrzymanie w podejrzanych okolicznościach). Gospodarze wreszcie odpowiedzieli przyłożeniem Łukasza Kornecia po świetnej akcji Patryka Reksulaka, ale wciąż przegrywali jednym oczkiem. I przegrywali z taką różnicą także schodząc na przerwę po wymianie karnych Steenkampa i Nkululeku Ndlovu. Pierwsza połowa wyrównana, z dwoma żółtymi kartkami po obu stronach za wysokie szarże i z dwoma autami sochaczewian wygranym przez gospodarzy. Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej: Pogoń zdominowała rywali i bodaj ani razu nie pozwoliła im wejść na swoje pole 22 m. Sama zaraz na początku meczu po karnym wyszła na prowadzenie 11:9, ale potem długo pozostawała bez punktów mimo szans. Obrona sochaczewian pękła dopiero w ostatnim kwadransie, gdy o zwycięstwie Pogoni przesądziły przyłożenia Vahy Halifonuy i Bercho Bothy – nie tylko zapewniły wygraną, ale dały też siedlczanom punkt bonusowy (w przyłożeniach było 3:0). Na duży plus w tym meczu także pełna trybuna (2 tysiące ludzi) i atmosfera rugbowego święta. Docenić trzeba wysiłek organizatorów i włodarzy Ekstraligi, szkoda tylko, że tego wszystkiego nie zobaczyliśmy w telewizji. Ale cóż, może krok po kroku, budowanie zainteresowania rozgrywkami w mediach może przyniesie jakieś owoce.
W tabeli bez zmian na miejscach, ale wygrana Pogoni z Orkanem wyraźnie ustawia siedlczan na kursie do rozegrania finału na swoim boisku. Jednocześnie Orkan i Ogniwo dzieli zaledwie jeden punkt – jeśli ogniwiacy za tydzień wywalczą choćby defensywny bonus, już sochaczewian wyprzedzą i przez to postawią ich w trudnej pozycji ale sochaczewianie mający za sobą oba mecze z najtrudniejszymi przeciwnikami sprawę awansu do finału mają w swoich rękach, a sopocianie muszą liczyć na potknięcie rywali. Arka umocniła się na czwartym miejscu, Juvenia na piątym, ale choć różnica między tymi drużynami odrobinę zmalała, wciąż wynosi 8 punktów.
No i dla przypomnienia: na youtube’wym kanale Ekstraligi pokolejkowy magazyn w poniedziałek o 20:00.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Pogoń Awenta Siedlce | 10 | 46 |
2. | Orlen Orkan Sochaczew | 10 | 39 |
3. | Energa Ogniwo Sopot | 10 | 38 |
4. | Life Style Catering Arka Gdynia | 10 | 32 |
5. | Juvenia Kraków | 10 | 24 |
6. | Edach Budowlani Lublin | 11 | 18 |
7. | Budowlani WizjaMed Łódź | 10 | 15 |
8. | Drew Pal 2 Lechia Gdańsk | 11 | 9 |
9. | Budmex Rugby Białystok | 10 | 0 |
W I lidze dokończono ósmą kolejkę. Rugby Wrocław zremisowało drugi raz w tym sezonie, tym razem z Posnanią – było 32:32. Wrocławianie prowadzili przez praktycznie całe spotkanie, ale na koniec meczu poznaniacy zdołali doprowadzić do wyrównania, a mogliby wygrać, gdyby skuteczniej kopali podwyższenia. Ponadto wygrane drużyn ze stolicy: Arka Rumia uległa Legii 22:34, a AZS AWF wygrał z Hegemonem Mysłowice 45:19. W tabeli na czele Sparta Jarocin, tyle samo punktów mają akademicy, a dwa oczka mniej Legia. Zajmujący czwarte miejsce wrocławianie mają już dużą stratę do czołowej trójki.
Top 14
Już dziewiętnasty raz wybiegli na boisko gracze z francuskiej Top 14, a głównym punktem programu był mecz na szczycie ligowej tabeli i jednocześnie rewanż za ubiegłoroczny finał.
Bordeaux-Bègles – Stade Toulousain 32:24. Trenerzy różnie podeszli do tego spotkania. W składzie Tuluzy znaleźli się reprezentanci ośmiu krajów (Francji, Argentyny, Anglii, Tonga, Japonii, Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii i Belgii), ale największe gwiazdy pozostały na trybunach. Z kolei gospodarze nie oszczędzali reprezentantów i w wyjściowej piętnastce wystawili m.in. Lucu, Jaliberta, Bielle-Biarrey’a czy Penaud. Na boisku tą różnicę podejścia w pierwszej połowie było widać – gospodarze raz po raz konstruowali groźne akcje, a podania znakomitego Mathieu Jaliberta znajdowały kolegów. Już w pierwszej połowie Jalibert zaliczył trzy asysty przy czterech przyłożeniach drużyny (m.in. zdobywali je Louis Bielle-Biarrey i Damian Penaud), a jego drużyna prowadziła 29:0. Tuluza rzadko stwarzała zagrożenie. Druga połowa przyniosła zupełnie inny obraz meczu. Tuluza zaczęła dominować i zdobyła trzy przyłożenia. Gospodarze pierwszy groźniejszy atak wyprowadzili dopiero po półgodzinie gry, a i on skończył się pudłem Jaliberta z karnego z dość łatwej pozycji. Nie chybił natomiast Juan Cruz Mallía i na 5 minut przed końcem zrobiło się tylko pięć punktów różnicy. Szansę na zwycięstwo i defensywny bonus odebrał jednak Tuluzie Jalibert, który w kolejnej próbie trafił między słupy.
Poza tym:
- Stade Rochelais – Castres Olympique 12:12 (po sześciu kolejnych porażkach nie ma prawdziwego przełamania w La Rochelle – tylko remis z dobrze radzącym sobie w tym sezonie Castres; co prawda po kwadransie gospodarze mieli na koncie dwa przyłożenia i prowadzili 12:3, ale potem nie zdobyli już żadnych punktów);
- ASM Clermont – Racing 92 21:23 (niezwykle ważne dla obu drużyn i zacięte spotkanie, które nie przyniosło przełamania złej serii gospodarzy; żadna drużyna nie zdołała wypracować znaczącej przewagi, a o wyniku zaważył karny tuż przed końcem);
- Lyon OU – RC Vannes 36:21 (Vannes postraszyło kolejną wyżej notowaną drużynę: do 60. minuty szło z Lyonem łeb w łeb, odpowiadając na każde przyłożenie gospodarzy własnym i trzykrotnie wychodząc na dwupunktowe prowadzenie; o wygranej Lyonu przesądziły punkty zdobyte w końcówce, w tym dwa przyłożenia rezerwowego w tym meczu Camillle’a Chata);
- Section Paloise – Montpellier Hérault 40:38 (kolejne zacięte spotkanie, w którym zwrotów akcji było kilka – najpierw Montpellier prowadziło 12 punktami, potem Pau 13 oczkami, a pod koniec obie drużyny dzieliło naprawdę niewiele; spotkanie zostało rozstrzygnięte w doliczonym czasie gry drop goalem Joe’go Simmondsa, który z kopów uzbierał 18 punktów);
- Stade Français – Aviron Bayonnais 31:27 (siedem przyłożeń i siedem żółtych kartek – obu ekipom w drugiej połowie zdarzyło się nawet grać po kilka minut w dwunastoosobowych składach; dla paryżan to pierwszy w tym sezonie przypadek, aby wygrali drugi mecz z rzędu);
- RC Toulonnais – USA Perpignan 40:19 (wygrana Tulonu z bonusem ofensywnym dzięki przyłożeniu zdobytemu w doliczonym czasie gry przez Melvyna Jamineta – były kadrowicz zdobył w tym meczu 25 punktów).
Na czele tabeli nadal Tuluza, ale już z tylko jednym punktem przewagi nad Bordeaux. Tuż za nimi Tulon, czwarta Bajonna już ze sporą stratą. Do czołowej szóstki przybliżyło się Pau. Na dole tabeli zwycięstwa ekip paryskich nie pozwoliły im awansować, ale pozwoliły nieco zwiększyć przewagę nad dwiema ostatnimi drużynami w tabeli – Perpignan i Vannes.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Stade Toulousain | 19 | 65 |
2. | Union Bordeaux-Bègles | 19 | 64 |
3. | RC Toulonnais | 19 | 62 |
4. | Aviron Bayonnais | 19 | 48 |
5. | Castres Olympique | 19 | 44 |
6. | Lyon OU | 19 | 44 |
7. ↑↑↑ | Section Paloise | 19 | 42 |
8. ↑ | Stade Rochelais | 19 | 40 |
9. ↓↓ | ASM Clermont | 19 | 40 |
10. ↓↓ | Montpellier Hérault | 19 | 39 |
11. | Stade Français | 19 | 36 |
12. | Racing 92 | 19 | 35 |
13. | USA Perpignan | 19 | 30 |
14. | RC Vannes | 19 | 28 |
United Rugby Championship
Co prawda wciąż nie było na boisku wielu kluczowych zawodników odpoczywających po Pucharze Sześciu Narodów, ale w trzynastej rundzie URC było bardzo ciekawie – w aż siedmiu meczach przegrywający wywalczyli bonusy defensywne.
Glasgow Warriors – Munster 28:25. Dwie drużyny z czołówki i z dużymi ambicjami, jednocześnie w składach w dużej mierze rezerwowych. Początek dla Munsteru, który od początku naciskał, a punkty zaczął zdobywać w osłabieniu i po 20 minutach prowadził 12:0. Potem jednak gospodarze wyprowadzili dwie znakomite akcje i do przerwy przegrywali tylko 14:15. Po przerwie Munster znowu zbudował przewagę, tym razem 11-punktową, ale w ostatnim kwadransie Szkoci ruszyli do ataku. Sygnał do odrabiania strat dał Matt Fagerson, chwilę potem fatalnie piłka oszukała w znakomitej sytuacji Sebastiána Cancelliere, ale po kolejnych kilku minutach Szkoci zdobyli jednak zwycięskie punkty.
Poza tym:
- Cardiff – Lions 20:17 (Lions wychodzili na prowadzenie po przyłożeniach w pierwszej i drugiej połowie, ale za każdym razem je tracili; obrazkiem meczu jest ta szarża Johana Muldera, któremu brakowało do atakowanego zawodnika bagatelka 70 kg: https://twitter.com/i/status/1903178551869780322);
- Sharks – Zebre Parma 35:34 (nieoczekiwanie zacięty mecz w Durbanie – Zebre napsuło sporo krwi ekipie z czołowej czwórki wprowadzając na boisku sporo zamętu; z 14:0 po 10 minutach zrobiło się 14:17 po półgodzinie, do przerwy było znowu 28:17, a 20 minut po niej 28:34; mecz gospodarze rozstrzygnęli przyłożeniem w końcówce, gdy grali z przewagą jednego gracza);
- Benetton Treviso – Edinburgh 21:18 (dwukrotnie Szkoci wychodzili na 7-punktowe prowadzenie w tym meczu, ale dwa przyłożenia Włochów w końcówce przeważyły szalę zwycięstwa na ich korzyść, nawet mimo zerowej skuteczności z podwyższeń; ostatnie, decydujące o wygranej przyłożenie zdobyli tuż przed końcem, grając w liczebnej przewadze po czerwonej kartce Mosese Tuipulotu);
- Bulls – Leinster 21:20 (pierwsza porażka Leinsteru w sezonie, ale poniekąd wkalkulowana – dublińczycy polecieli na południową półkulę w rezerwowym składzie; mimo to i mimo dominacji Bulls w młynach, postawili gospodarzom twarde warunki gry, a tuż przed końcem, grając z przewagą jednego gracza po czerwonej kartce Sebastiana de Klerka wyszli na prowadzenie i byli o włos od wygranej – zadecydował jednak karny Davida Kriela już dobrze w doliczonym czasie gry po kolejnym wygranym przez Bulls młynie);
- Scarlets – Stormers 17:29 (dość pewna wygrana kapsztadczyków na wyjeździe, w której swój udział miał wracający po kilkumiesięcznej kontuzji Sacha Feinberg-Mngomezulu – wschodząca gwiazda południowoafrykańskiego rugby zdobyła z kopów 9 punktów; na koniec meczu Stormers wywalczyli czwarte przyłożenie, które dało im bonus ofensywny);
- Dragons – Ulster 30:34 (Dragons zdobyli przyłożenie w pierwszej minucie meczu i pozostali na prowadzeniu przez kolejnych 70 minut – jeszcze na kwadrans przed końcem mieli 9 oczek przewagi; w końcówce belfastczycy odwrócili losy meczu, a mogli wygrać wyżej);
- Ospreys – Connacht 43:40 (aż 12 przyłożeń i prawdziwy dreszczowiec; wydawało się, że Walijczycy rozstrzygnęli mecz między 33. i 36. minutą, w tych kilka chwil zdobywając 21 punktów i wychodząc na prowadzenie 31:14 (a na początku drugiej połowy różnica wyniosła nawet 24 punkty); w drugiej połowie nastąpiła jednak pogoń Irlandczyków, którym naprawdę niewiele zabrakło do odwrócenia losów meczu; gwiazdą meczu był Jack Welsh, który zagrał w tym meczu na dwóch pozycjach, zdobył jedno przyłożenie i asystował przy kolejnych czterech).
Leinster mimo przegranej wciąż na czele tabeli ze spora przewagą nad Glasgow Warriors (stopniała, ale to wciąż 9 punktów). Dalej dwie ekipy z RPA, Bulls i Sharks. Te drużyny wydają się być pewne awansu do play-off, ale o pozostałe cztery miejsca toczy się zacięta walka i realną szansę mają wszystkie drużyny z miejsc od 5. do 15.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Leinster | 13 | 58 |
2. | Glasgow Warriors | 13 | 49 |
3. | Bulls | 13 | 45 |
4. | Sharks | 13 | 44 |
5. ↑ | Cardiff | 13 | 35 |
6. ↓ | Munster | 13 | 34 |
7. ↑↑↑↑ | Ospreys | 13 | 33 |
8. ↑↑↑↑ | Stormers | 13 | 33 |
9. ↑↑↑↑↑ | Ulster | 13 | 32 |
10. ↑↑↑ | Benetton Treviso | 13 | 32 |
11. ↓↓↓↓ | Edinburgh | 13 | 31 |
12. ↓↓↓ | Connacht | 13 | 31 |
13. ↓↓↓↓↓ | Lions | 13 | 30 |
14. ↓↓↓↓ | Scarlets | 13 | 28 |
15. | Zebre Parma | 13 | 27 |
16. | Dragons | 13 | 9 |
Premiership
W Premiership rozegrano dwunastą kolejkę i w przeciwieństwie do pozostałych europejskich lig, tutaj wyników na styku nie było.
Saracens – Harlequins 12:23. Derby Londynu rozegrano na stadionie Tottenhamu, mającym większą pojemność od StoneX Saracenów. Faworytami byli Saracens, którzy szybko zdobyli pierwsze przyłożenie, a do przerwy prowadzili 12:0. Ten wynik utrzymywał się jeszcze długo w drugiej połowie i dopiero ostatnie 20 minut przyniosło jego zmianę – Harlequins, dominujący na boisku przez większość spotkania, ale długo niemogący się przedrzeć przez linie defensywne Saracens, wreszcie zaczęli zdobywać punkty i na dziesięć minut przed końcem wyszli na jednopunktowe prowadzenie, a na tym się nie zatrzymali – ostatecznie, dzięki przyłożeniu na sam koniec meczu, pozbawili gospodarzy nawet bonusa ofensywnego. Głównym bohaterem był 22-letni zmiennik, James Benson, który nie tylko zdobył 13 punktów z kopów, ale w ciągu pół godziny swego pobytu na boisku wprowadził do gry sporo nieprzewidywalności.
Poza tym:
- Newcastle Falcons – Sale Sharks 15:39 (Falcons bez wielkich szans, Sharks wyszli na prowadzenie już po trzech minutach gry i nie oddali go do końca);
- Northampton Saints – Leicester Tigers 0:33 (drugi mecz ligowy Adama Radwana w barwach Tigers i drugie przyłożenie; już po kwadransie było 0:17, a potem zaczęło lać i goście budowali przewagę kopami Handré Pollarda; zawstydzająca porażka obrońców mistrzowskiego tytułu, bez ani jednego zdobytego punktu);
- Bristol Bears – Exeter Chiefs 52:38 (prawdziwy festiwal ofensywy, w którym padło 14 przyłożeń, z czego połowę w pierwszych szalonych 20 minutach; aż osiem przyłożeń zapisali na swoje konto wiceliderzy ligowej tabeli, a hat-tricka zaliczył skrzydłowy Jack Bates; wygrana Bears tym cenniejsza, że po półgodzinie gry, przy wyniku 33:24, zostali na boisku w czternastkę po czerwonej kartce Santiago Grondony; warto zwrócić uwagę na debiut na pozycji łącznika ataku w drużynie gości Bena Coena, gwiazdy reprezentacji Anglii U20);
- Bath – Gloucester 42:26 (mecz lidera ligowej tabeli z ekipą z trzeciego miejsca; przez godzinę gry ilekroć Bath odskoczyło wynikiem, tylekroć Gloucester niwelowało stratę – najbardziej efektownie około 30. minuty, gdy zaliczyło dwa przyłożenia w ciągu kilkudziesięciu sekund; jeszcze po godzinie gry Bath prowadziło tylko dwoma punktami – jednak na dwa przyłożenia w ostatnich 20 minutach goście już nie zdołali odpowiedzieć; najbardziej zapamiętany z tego meczu będzie wykop piłki za pole punktowe przez Alfiego Barbeary’ego na 30 sekund przed faktycznym końcem pierwszej połowy – goście wykorzystali to i niemal natychmiast zapunktowali).
Na czele ligowej tabeli pozostało Bath, a za jego plecami Bristol Bears. Na trzecie miejsce awansowali Leicester Tigers, a do czwórki weszli Harlequins. Porażka Northampton Saints oznacza, że obrońcom tytułu zmalały szanse na awans do play-off – tracą już 10 punktów do czwartego miejsca.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Bath | 12 | 51 |
2. | Bristol Bears | 12 | 45 |
3. ↑ | Leicester Tigers | 12 | 40 |
4. ↑↑ | Harlequins | 12 | 36 |
5. ↓↓ | Gloucester | 12 | 36 |
6. ↑ | Sale Sharks | 12 | 34 |
7. ↓↓ | Saracens | 12 | 34 |
8. | Northampton Saints | 12 | 26 |
9. | Exeter Chiefs | 12 | 16 |
10. | Newcastle Falcons | 12 | 9 |
W trzynastej kolejce Championship nieoczekiwanej porażki doznali liderzy – Ealing Trailfinders ulegli na wyjeździe Doncaster Knights 18:20. Trailfinders nadal przewodzą tabeli z 12 punktami nadwyżki nad kolejną ekipą, a dla Knights może to zwycięstwo będzie oznaczać moment przełamania (w tym momencie są na dopiero siódmym miejscu). Poza tym wicelider, Coventry, pokonał Cambridge 43:33, Cornish Pirates wygrali 41:31 z London Scottish, Ampthill pokonało Nottingham 43:32, Hartpury University wygrało 29:26 z Bedford Blues, a Caldy uległo Chinnor 23:24.
Ale czy w Championship jest o co grać? Z trzech klubów, które złożyły papiery o możliwość gry w Premiership w przypadku zwycięstwa w drugiej lidze, dwie aplikacje zostały odrzucone. Włodarze angielskiego rugby zaakceptowali tylko wniosek Doncaster Knights, którzy jednak są bez szans na wygraną w lide. Wnioski dwóch czołowych drużyn, Ealing Trailfinders i Coventry zostały odrzucone. Wcześniejsza decyzja o obniżeniu wymagań co do liczby miejsc na stadionie okazała się tylko złudą – powodem odrzucenia wniosków był brak pozwoleń na planowane rozbudowy stadionów do wymaganych w przyszłości 10 tys. miejsc (które powinny osiągnąć po trzech latach od awansu). Wszystko zatem wskazuje na to, że znowu nie będzie barażu o awans do Premiership, a czołowa angielska liga pozostanie zamknięta. No, pewnie do czasu, aż zechcą do niej wrócić London Irish lub Worcester Warriors, im nie odmówią, bo przecież to są udziałowcy Premiership. Ba, pewnie ligę poszerzą zamiast ryzykować spadki…
Super Rugby Pacific
Na południu rozgrywki ligowe na nieco innym etapie (dopiero szósta kolejka), ale warto pamiętać, że tu są one krótsze niż w Europie.
Blues – Crusaders 19:42. Główny punkt kolejki, nowozelandzki klasyk między ekipami z Auckland na Wyspie Północnej i Christchurch na Wyspie Południowej. A efektem jest kolejna porażka broniących tytułu mistrzowskiego aucklandczyków. Co prawda to Blues zaczęli punktowanie w tym meczu, ale potem przez dłuższy czas panował na boisku ruch jednokierunkowy i po godzinie gry zrobiło się 30:7 dla Crusaders. W końcówce Blues nie byli już w stanie nic zmienić, tym bardziej, że przyłożenia dla gości zdobyli bohaterowie sprzed tygodnia, Macca Springer i Will Jordan.
Poza tym:
- Moana Pasifika – Chiefs 35:50 (pierwsza połowa znakomita w wykonaniu Chiefs, którzy zaliczyli sześć przyłożeń i prowadzili 43:7; w przerwie zmiany w ekipie Moany i całkowita odmiana – na jej konto powędrowało kolejnych 28 punktów; liderzy ligi w końcówce musieli drżeć o wynik, po straconym po przechwycie przyłożeniu przed samym końcem, ale ostatecznie to oni przypieczętowali zwycięstwo przyłożeniem po maulu; w sumie 12 przyłożeń, a w drużynie gości błysnął znowu Damian McKenzie z 20 punktami na koncie, znakomitym przyłożeniem i asystą; wyspiarze niestety bez kontuzjowanego Ardiego Savei);
- Highlanders – Reds 23:29 (jakże cenna wygrana Australijczyków na nowozelandzkiej ziemi – pierwsza z Highlanders od 12 lat; goście zaczęli od prowadzenia 12:0 po zaledwie 10 minutach, ale potem gospodarze wydawali się wziąć sprawy w swoje ręce, zdobywając 20 punktów; zadecydowały jednak trzy przyłożenia Reds w ostatnich 20 minutach, w dużej mierze dzięki przewadze w formacji młyna);
- Waratahs – Brumbies 28:23 (cenne zwycięstwo Waratahs, którzy przełamali długą serię porażek z rywalami z Canberry; decydujące znaczenie miało 21 punktów bez odpowiedzi rywali zdobyte w drugiej kwarcie meczu, które dało sydnejczykom 15-punktowa przewagę do przerwy);
- Western Force – Fijian Drua 52:15 (morderczy początek ekipy z Perth, która po kwadransie miała na koncie trzy przyłożenia, a tuż przed końcem pierwszej połowy wygrywała 33:0 dzięki m.in. hat-trickowi młynarza Nica Dolly’ego; osiem przyłożeń Force to wyrównany rekord tej drużyny w rozgrywkach Super Rugby).
W tabeli wciąż na czele Chiefs przed Crusaders, ale to jedyne nowozelandzkie drużyny na miejscach premiowanych awansem do play-off – pozostałe cztery zajmują drużyny australijskie. Póki co Australijczycy prezentują się w tym sezonie całkiem nieźle.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Chiefs | 6 | 22 |
2. | Crusaders | 5 | 19 |
3. | Reds | 5 | 19 |
4. ↑ | Waratahs | 5 | 17 |
5. ↓ | Brumbies | 6 | 15 |
6. ↑↑ | Western Force | 6 | 14 |
7. ↓ | Highlanders | 5 | 11 |
8. ↓ | Hurricanes | 5 | 9 |
9. | Blues | 6 | 7 |
10. | Fijian Drua | 6 | 7 |
11. | Moana Pasifika | 5 | 6 |
Z kraju
W centralnej lidze juniorów zbliżamy się do końca fazy grupowej. W grupie 1 wciąż na czele Budowlani Łódź, którzy pokonali 39:3 Ogniwo Sopot. Porażkę sopocian mogli wykorzystać do awansu na drugie miejsce w grupie młodzi gracze Lechii Gdańsk, ale w trójmiejskich derbach ulegli Arce Gdynia 24:39 (dla gdynian to była pierwsza wygrana w sezonie). W drugiej grupie wciąż na czele juniorzy Orkana Sochaczew, którzy wygrali swój piąty mecz (i piąty z bonusem), tym razem 54:12 z Budowlanymi Lublin, a AZS AWF Warszawa uległo zajmującej drugie miejsce w grupie krakowskiej Juvenii 17:50 (20 punktów Szymona Polakiewicza).
Kamil Bobryk i Tomasz Stępień ogłosili szeroki skład reprezentacji Polski przed nadchodzącymi na początku kwietnia meczami Rugby Europe Trophy. Prawie 40 zawodników i cieszy, że znów o kadrę ociera się grupa młodzieży, jeszcze bez reprezentacyjnych szlifów, ale z nadzieją na zdobycie ich w niedalekiej przyszłości.
Znamy rozkład grup krakowskiego etapu Challengera, którego stawką będzie awans do SVNS. Polki nie miały co liczyć na szczególną łaskawość w rozstawieniu i ostatecznie w grupie zmierzą się z Południową Afryką, potem Argentyną, a na koniec z Czechami. Łatwo nie będzie.
Ze świata
Tydzień po zakończeniu męskiego Pucharu Sześciu Narodów rozpoczął się jego kobiecy odpowiednik. Na start turnieju dość pewne zwycięstwo odniosła Francja, która pokonała na wyjeździe Irlandię 27:15. Wygrana Francuzek wydawała się zagrożona między 45. a 70. minutą – czerwoną kartkę zobaczyła Gabrielle Vernier, Irlandki zdobyły przyłożenie i zredukowały stratę do dwóch oczek. Jednak w ostatnich minutach gry, już przy wyrównanych siłach na boisku, Francuzki zdobyły 10 punktów. Zacięty mecz rozegrały Szkotki i Walijki – wygrały te pierwsze, 24:21, a w drugiej połowie zawodniczki obu ekip zobaczyły 20-minutowe czerwone kartki. Natomiast faworytki turnieju, Angielki, zaczęły rywalizację od komfortowego zwycięstwa nad Włoszkami – dzięki sześciu przyłożeniom wygrały 38:5.
Rozegrano także inne spotkanie międzynarodowe kobiet: Brazylijki, które przed tygodniem poradziły sobie z Portugalkami, w drugim spotkaniu na Półwyspie Iberyjskim uległy Hiszpankom 12:41.
Prawdziwy festiwal przyłożeń w międzynarodowym starciu drużyn U19: Anglia pokonała Japonię 52:47.
W Japan Rugby League One rozegrano dwunasta kolejkę spotkań. Głównym jej punktem było starcie na szczycie ligowej tabeli, które przyniosło zmianę jej lidera: broniący tytułu Brave Lupus Tokyo pokonali Saitama Wild Knights 42:31 (dla Wild Knights była to druga porażka z rzędu po serii zwycięstw od początku sezonu). Mecz oglądało ponad 16 tys. widzów. Poza tym trzeci w lidze Spears Funabashi Tokyo-Bay pokonali 41:24 Yokohama Eagles (poważnie zmniejszając szansę szóstych w lidze Eagles na awans do czołowej czwórki), czwarci Shizuoka BlueRevs utrzymali przewagę nad resztą stawki dzięki wygranej 31:25 nad Black Rams Tokyo (dwa przyłożenia i tytuł najlepszego gracza meczu Kwaggi Smitha), Tokyo Sungoliath uległo Kobe Steelers 37:39 (o wygranej „stalowców” rozstrzygnęło przyłożenie w ostatniej akcji; wygrana pozwoliła utrzymać im szansę na walką o play-off, choć wciąż mają 6 punktów straty do czwartego miejsca, natomiast już definitywnie pogrzebało nadzieje gospodarzy, którzy muszą myśleć raczej o obronie przed spadkiem), znowu przegrała drużyna Toyota Verblitz, tym razem 22:31 z Sagamihara Dynaboars (ekipa z Toyoty wciąż przedostatnia, zdecydowanie nie na miarę ambicji i milionów wpompowanych z zespół), a Mie Heat przegrało 31:39 z Urayasu D-Rocks (tracąc szansę na wyjście ze strefy spadkowej; dla beniaminka to druga wygrana w sezonie, ale wciąż zajmuje ostatnie miejsce w lidze).
Weekend w Major League Rugby zaczął się od kolejnej porażki broniących tytułu New England Free Jacks – w Waszyngtonie ulegli Old Glory DC 14:28. Stołeczna ekipa zajmuje drugie miejsce w konferencji wschodniej. Liderujący w niej Chicago Hounds pauzowali, a Miami Sharks przegrali z San Diego Legion 12:31 (warto zauważyć, że udziałowcem ekipy z Kalifornii został właśnie były gracz tego klubu Ma’a Nonu). Legion jest jedyną ekipą z kompletem zwycięstw w lidze i nadal lideruje w konferencji zachodniej. Drugie miejsce zajmują tam Houston SaberCats, którzy z nieoczekiwanym trudem pokonali Anthem RC 46:45. Na trzecim miejsce na Zachodzie Utah Warriors (30:27 z Seattle Seawolves), a na czwartym Los Angeles RFC (31:24 z NOLA Gold).
W Stanach ponadto ruszyły zapowiadane wcześniej półzawodowe rozgrywki Women’s Elite Rugby. W inauguracyjnym meczu po dramatycznej końcówce (karnym przyłożeniu w doliczonym czasie gry) New York Exiles uległy Boston Banshees 27:29. W drugim spotkaniu Chicago Tempest pokonało TC Gemini 20:15, a pierwszego hat-tricka w historii ligi zaliczyła Kailynn Hampton. Ekipy Denver Onyx i Bay Breakers wejdą do gry dopiero za tydzień.
W Portugalii ruszyła druga część sezonu Divisão de Honra. Pierwsza zakończyła się w styczniu, a toczyła się w formule grupowej (trzy grupy po cztery zespoły, z każdej grupy dwie najlepsze drużyny awansowały do grupy mistrzowskiej w drugiej fazie). Rozczarowanie przeżył ubiegłoroczny finalista, Agronomia, który w swojej grupie zajął trzecie miejsce i trafił do grupy broniącej się przed spadkiem. Za to niepokonani po pierwszej rundzie byli dwaj ostatni mistrzowie, Belenenses i Direito, którzy spotkali się w ten weekend na start rozgrywek drugiej fazy w grupie mistrzowskiej – i górą był broniący tytułu Belenenses, który wygrał 17:8.
Podsumowania Pucharu Sześciu Narodów: Louis Bielle-Biarrey został rekordzistą imprezy w liczbie przyłożeń zdobytych podczas jednej edycji – zaliczył ich aż 8, bijąc dotychczasowe najlepsze dokonanie Jacoba Stockdale’a. Pojawiło się kilka najlepszych piętnastek turnieju i młody Francuz jest w nich wszystkich. Portal planetrugby.com wskazał obok niego tylko czterech jego rodaków – wybrał identyczną liczbę (pięciu) Anglików, a resztę miejsc rozdzielił między pozostałe nacje (dwóch Włochów, dwóch Irlandczyków – tylko! – i rodzynek z Włoch). Z kolei francuski tygodnik Midi-Olympique wybrał aż ośmiu Francuzów, czterech Anglików i po jedynym Włochu, Szkocie i Irlandczyku. Robert Kitson z Guardiana wybrał sześciu Francuzów, pięciu Anglików, dwóch Szkotów, jednego Włocha i znowu tylko jednego Irlandczyka (znowu Dana Sheehana). Cóż, to tym bardziej pokazuje, jak bardzo Irlandczycy obniżyli poziom poniżej tego, do którego nas przyzwyczaili. W oficjalnej piętnastce turnieju zaskoczenie: więcej Anglików od Francuzów. Tych pierwszych jest pięciu, drugich jest czterech, do tego po dwóch Irlandczyków i Szkotów oraz po jednym Włochu i Walijczyku (załapał się oczywiście Jac Morgan). Jednocześnie ostatni gwizdek 6N był sygnałem dla brytyjskich mediów do rozpoczęcia na pełną skalę spekulacji na temat składu British & Irish Lions.
Są też echa Rugby Europe Championship, choć znacznie skromniejsze. Tu też organizatorzy wybrali najlepszą piętnastkę (umieszczając w niej graczy z siedmiu spośród ośmiu nacji, przez co Gruzinów jest tylko pięciu, w tym Dawit Niniaszwili na pozycji 10; brakło tylko Niemca). Podkreślane są dokonania Akakiego Tabucadze – skrzydłowy gruziński w meczu z Hiszpanią zdobył swoje 50. międzynarodowe przyłożenie, będąc zaledwie siódmym rugbystą na świecie, który tego dokonał (zrobił w zaledwie 49 meczach – co wśród najskuteczniejszych zawodników świata jest drugim wynikiem). W REC zagrał 26-krotnie i zdobył w tych meczach aż 40 przyłożeń. Pewnie grając poziom wyżej jego skuteczność byłaby niższa, ale myślę, że zamieniłby te wszystkie przyłożenia na szansę gry na Twickenham, Murrayfield czy Stade de France. Niestety, przerzedzone szeregi drużyn w REC nawet w meczach o medale (z Hiszpanią i Portugalią na pierwszym planie, ale nawet Holendrzy nie mogli liczyć na zawodników uprawnionych do gry dla nich z Francji), nie są dobrą reklamą rugby na tym poziomie. W ten sposób ten turniej nigdy nie zdobędzie szerokiego uznania i popularności, nie postawi pod ścianą włodarzy światowego rugby, aby pomyśleli o zmianach. Takie podejście pokazuje, że ekipy REC w pewnym sensie mają to, na co zasługują, skoro nie traktują międzynarodowego rugby poważnie.
Tymczasem trener Gruzinów Richard Cockerill kolejny raz zaapelował o szansę dla swojej drużyny, wskazując, że na nią zasłużyła. M.in. powiedział: We need to go and get challenged and we need to lose games. We need to lose games to know what it feels like to play at the level the Six Nations is at, as Italy had that opportunity in the early 2000s. Ale na mecz Gruzji z Walią liczyć nie możemy… To, co myślą włodarze tego turnieju, najlepiej chyba wyraził emerytowany sędzia Nigel Owens: Let me make one thing perfectly clear – the Six Nations is not a tournament where promotion and relegation should happen. You simply can’t get rid of a team or have different sides coming in and out. … The idea of demoting Wales and promoting Georgia, I think is ridiculous. Czyli po prostu „nie”. A kolejne zdanie Owensa zabrzmiało na pewno wyjątkowo gorzko w uszach Gruzinów: I’m all for Georgia and the other emerging nations having an opportunity to play against the top nations in the summer or the autumn, but bringing them into the Six Nations is not the answer. Tymczasem przecież World Rugby zabiera Gruzinom szansę na granie z lepszymi od siebie także i w okienkach międzynarodowych – już tej jesieni nie będą mieli żadnej okazji, a nowe rozgrywki World Rugby od przyszłego roku w praktyce definitywnie odetną Gruzję od elity…
Pomysł Anglików: podobno na dwóch kwietniowych meczach Premiership (Saracens z Gloucesterem i Leicester Tigers z Harlequins) mają być testowo wprowadzone wydzielone osobne strefy na stadionach dla kibiców przyjezdnych. Nie jako obowiązkowe, ale chodzi o to, aby stworzyć lepszą atmosferę na stadionie. Mi się jednak wydaje, że to może być krok do tego, aby między kibicami różnych drużyn zaczęły rosnąć podziały i pojawiać się niechęci. Tym kibicem innej drużyny już nie będzie facet siedzący na miejscu obok, z którym można zamienić kilka zdań i zobaczyć w nim takiego samego człowieka jak ja, ale bezosobowy tłum po drugiej stronie stadionu/sektora/płotu… Oj, obawiam się, że to igranie z ogniem.
Bill Sweeney zagroził wyprowadzką RFU i reprezentacji Anglii ze stadionu Twickenham. Wszystko z powodu ograniczeń nakładanych przez władze Richmond w kwestii liczby imprez nierugbowych, które mogłyby się w tym obiekcie odbywać (tylko 3 rocznie, przy zmniejszonej do 55 tys. widzów pojemności). Cóż, stadion jest używany bardzo rzadko, a zbyt restrykcyjne zdaniem RFU ograniczenia spowodowały, że przeszło mu przez nosem wynajęcie obiektu na koncerty Beyoncé (zaplanowano ich sześć – ostatecznie na stadionie Tottenhamu, który podobnie jak Wembley ma takie limity znacznie wyższe). Federacja stara się o zgodę na 15 dodatkowych imprez. Problemem są jednak utrudnienia, jakie te imprezy powodują dla okolicznych mieszkańców – przy fatalnej infrastrukturze transportowej w okolicy.
Trenerem kombinowanej drużyny Australii i Nowej Zelandii (czyli ANZAC XV), która zmierzy się z British & Irish Lions latem w Australii będzie Ian Foster (do niedawna trener All Blacks, aktualnie w Toyota Verblitz). Poznaliśmy też ostatniego przeciwnika ekipy z Wysp podczas letniej wyprawy – miejsce Melbourne Rebels zajmie kombinowana drużyna First Nations i Pasifika XV. Cóż, szkoda, że nie będzie to prostu reprezentacja wysp Pacyfiku.
Z wieści transferowych:
- reprezentacyjny młynarz Springboków, Joseph Dweba, przechodzi od nowego sezonu ze Stormers do Exeter Chiefs;
- John Cooney odchodzi z Ulsteru i wyjeżdża z Irlandii. Zawodnik, który stracił już nadzieję na powrót do kadry, kolejne dwa sezony ma spędzić we francuskim Brive. Francuski klub na Cooney’u nie kończy – ściąga też z Glasgow Warriors Henco Ventera;
- Danny Care poinformował, że kolejny sezon będzie jego ostatnim w zawodowym rugby.
Tragedia we Francji – zmarł 15-letni Nicolas Haddad, zawodnik korsykańskiego Saint-Maximin-Brignoles-Val d’Issole. Jego śmierć była bezpośrednim efektem uderzenia w głowę podczas próby szarży w trakcie meczu.
Zmarł 80-letni Alex Wyllie – reprezentant Nowej Zelandii na początku lat 70. oraz trener All Blacks na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, legenda Canterbury (15 lat grania i 5 lat trenowania, w tym ostatnim okresie 25 nieprzerwanych obron Ranfurly Shield).
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Jordan Tebbatt (Leicester Lions RFC, National League 1): zagrał cały mecz przeciwko Esher, wygrany 26:15. Lions mimo wygranej pozostali przedostatni, ale do swoich rywali tracą już tylko 4 punkty.
Irlandia:
- Jakub Wojtkowicz (Sligo RFC, Connacht Senior Cup): wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Galwegians, wygrany 24:22 (jeśli mnie wzrok nie myli, zagrał cały mecz i zdobył jedno z trzech przyłożeń swojej ekipy). To był finał regionalnych rozgrywek pucharowych o 130-letniej tradycji, Connacht Senior Cup, wygrany przez Sligo drugi raz z rzędu i czwarty raz w historii.
Szkocja:
- Zenon Szwagrzak (Melrose Rugby, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Edinburgh Accies, wygrany 38:35. Polak został uznany przez portal The Offside Line za najlepszego gracza meczu. Melrose zajmuje szóste miejsce w lidze.
Szwajcaria:
- Kacper Ławski (RC Yverdon, LNA): wyszedł w podstawowym składzie w meczu ze Geneve PLO, wygranym 23:19. Yverdon pozostaje liderem LNA.
Zapowiedzi
W kolejny weekend sporo rugby.
Zaczynając od najbliższej ciału koszuli – czyli krajowych rozgrywek ligowych:
- trzynasta kolejka Ekstraligi (Arka – Budowlani Łódź, Budowlani Lublin – Białystok, Juvenia – Orkan i szlagier Pogoń – Ogniwo);
- dziewiąta kolejka I ligi (m.in. derby Wielkopolski),
- dziewiąta kolejka II ligi,
- piąty turniej mistrzostw Polski kobiet w rugby 7 (powrót po zimowej przerwie) – w Rudzie Śląskiej,
- rozgrywki centralnej ligi kadetów,
- turniej kadetek w rugby 7 w Lublinie.
Na świecie z międzynarodowego grania przede wszystkim to kobiece: druga kolejka Pucharu Sześciu Narodów i mecz REC pomiędzy Portugalią i Hiszpanią. Do tego dwa mecze męskiego Rugby Europe Trophy – grać będą nasi rywale (Litwa z Czechami i Luksemburg ze Szwecją).
Sporo grania w czołowych ligach świata. W Top 14 dwudziesta kolejka (m.in. mecze Bajonny z Lyonem i Racingu 92 z Bordeaux), czternasta w URC (m.in. irlandzkie derby Connachtu z Munsterem), trzynasta w Premiership (m.in. mecz Gloucesteru z Bristol Bears). A w Super Rugby Pacific siódma kolejka.
A jakby jeszcze było za mało – piąty zlot najlepszych siódemkowiczów świata w ramach tegorocznego cyklu SVNS, tym razem w Hongkongu.
Rozumiem, że Nigel Owens próbuje trochę bronić swojej drużynę, która sobie nie radzi. Traktowanie 6N jak świętość mnie bawi. 25 lat temu gdy Włosi dołączyli, też pewnie było dużo krytyki. Ćwierć wieku 6N to dobra okazja na zmiany. Zwycięzca REC i zdobywca drewnianej łyżki w play offach o miejsce w 6N, to było by coś. W sferze marzeń i gdybań.
A podział kibiców to tworzenie problemów na siłę. Niezdrowe. Rugby to nie piłka nożna. To, że można zamienić zdanie z siedzącym obok kibicem przeciwnej drużyny jest czymś wyjatkowym.