Laporte i Altrad skazani

Za nami druga runda europejskich pucharów z nadspodziewanie dobrą postawą drużyn walijskich, z których największą niespodziankę sprawili Ospreys – pokonali Montpellier. Mistrzem Azji kobiet został Hongkong, ruszyła też liga japońska. Ale chyba najważniejsza informacja to ta o wyrokach skazujących dwie niezwykle wpływowe postacie w świecie rugby, Bernarda Laporte’a i Moheda Altrada.

Heineken Champions Cup

W europejskich pucharach rozegrano drugą kolejkę spotkań grupowych (kulawe te grupy, a system rozgrywek skomplikowany).

Zacięty mecz rozegrali Bordeaux-Bègles i Sharks (ci ostatni z nowym trenerem i wracającym do składu Lukhanyo Amem): gospodarze przeważali w pierwszej połowie, w której wykorzystywali błędy rywali i prowadzili 13:9 po jedynym przyłożeniu w tej części spotkania (goście z południa trzymali dystans dzięki kopom Curwina Bosha, w tym karnemu z dobrych 55 m i chwilę potem drop goalowi). Po przerwie obraz meczu się zmienił: to Sharks mieli przewagę, którą zawdzięczali przede wszystkim dominacji w młynie. Po przyłożeniu i kolejnym karnym Curwina Bosha doprowadzili 19:13,bna kwadrans przed końcem Bordeaux zmniejszyło stratę do tylko trzech oczek, ale w końcówce popełniało zbyt wiele przewinień – Bosch co prawda chybił karnego w ostatnich minutach, ale chwilę potem Francuzi zostali na boisku w czternastkę po żółtej kartce za seryjne przewinienia i nic już nie zwojowali. Przegrali 16:19. A świat obiegł obraz niecodziennego czyszczenia po szarży, które kosztował Wernera Koka żółtą kartkę: https://twitter.com/i/status/1603846272804614145.

Ciekawe spotkanie zobaczyli kibice w Lyonie, gdzie miejscowa drużyna podejmowała Saracens. Gospodarze mieli fatalny początek – po dwudziestu minutach przegrywali 0:15. Jednak w pozostałej części pierwszej połowy Hamza Kaabèche zdobył dla nich dwa przyłożenia (jedno z nich po rajdzie bardziej pasującym do skrzydłowego niż filara) i choć Fletcher Smith spudłował oba podwyższenia, to zaraz po przerwie sam dorzucił siedem punktów do dorobku Lyonu, który wyszedł na prowadzenie 17:15. Potem jednak ponownie uderzyli Saracens, którzy zdobyli kolejne 10 punktów. Na kwadrans przed końcem Smith zmniejszył stratę gospodarzy do pięciu oczek, a Saracens zostali na boisku w czternastkę po czerwonej kartce Aleca Clarey’a. Lyon jednak nie potrafił wykorzystać przewagi, dwukrotnie Anglicy powstrzymywali Francuzów po autach na 5 m, a na koniec gospodarze kolejne punkty z karnego i ostatecznie przegrał 20:28 (kop Elliota Daly’ego odebrał Francuzom nawet bonus defensywny). Warto obejrzeć akcję, w której Jamie George (młynarz Saracens) popisał się asystą w postaci kopu: https://twitter.com/i/status/1604159664773804035.

Dwa oblicza miało spotkanie Ulsteru z La Rochelle (rozgrywane przy pustych trybunach w Dublinie – belfastczycy byli zmuszeni do przeniesienia meczu, a było zbyt późno, aby wpuścić ludzi na stadion). Tydzień temu Ulster doznał wyjątkowo bolesnej porażki z Sale Sharks (0:39) i tym razem długo zanosiło się na podobny obrót spraw: w pierwszej połowie stracił co prawda tylko dwa przyłożenia, ale przegrywał do przerwy aż 0:29 (24 punkty zdobył w tej części spotkania Antoine Hastoy, który dostał mnóstwo szans na kopy z podstawki – wykonał skutecznie pięć karnych, dwa podwyższenia i dorzucił przyłożenie, a do tego miał na koncie asystę; w drugiej połowie powiększył swój dorobek już tylko o 2 punkty). Na początku drugiej połowy Irlandczycy wreszcie zdobyli przyłożenie, ale gdy Francuzi odpowiedzieli, wydawało się, że jest po meczu. Tymczasem w ostatnich 20 minutach gospodarze cisnęli, ale choć zdobyli kolejne trzy przyłożenia, nie byli w stanie już wyrwać zwycięstwa rywalom. Choć wygrali w przyłożeniach 4:3, zadecydowały brak dyscypliny i karne Hastoy’a z pierwszej połowy. Karnym na sam koniec meczu John Cooney (w sumie 14 punktów w meczu, w tym przyłożenie) zapewnił Ulsterowi defensywny punkt bonusowy (w sumie zatem zdobyli dwa – drugi za cztery przyłożenia) – mecz skończył się wynikiem 29:36.

Hitem miało być spotkanie Tuluzy z Sale Sharks, ale emocji było niewiele. Co prawda Sale Shakrs wyszli na prowadzenie po przyłożeniu już w pierwszej akcji, ale potem punktowali Francuzi. Anglicy nawiązali kontakt dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy – do przerwy było 19:12 dla Tuluzy. Po przerwie goście mieli coraz mniej do powiedzenia, a Tuluza zdobywała kolejne przyłożenia (między innymi dublet ustrzelił znakomity tego dnia Antoine Dupont). Do kuriozalnej sytuacji doszło w ostatniej akcji meczu: Sharks byli bliscy trzeciego przyłożenia, ale nic z tego nie wyszło, a Francuzi przechwycili piłkę i po szybkiej kontrze zaliczyli (jak im się wydawało) swoje ósme. Gdy jednak część graczy grała, pozostała grupa się przepychała i sędzia wrócił do tej sytuacji, pokazując czerwoną kartkę Thomasowi Ramosowi. W efekcie Sale jeszcze raz dostali piłkę na 5 m i ostatecznie przyłożenie zdobyli – Tuluza wygrała jednak zdecydowanie, 45:19.

No i na koniec rugbowego weekendu grały ze sobą dwie wielkie „firmy”, które przed tygodniem doznały porażek: Harlequins i Racing 92. W ulewnym deszczu nad Londynem mnożyły się błędy obu stron i niewiele punktów padło w tym meczu. Mecz zaczęli znakomicie gospodarze (przyłożenie George’a Heada po niewiele ponad 100 sekundach gry: https://twitter.com/i/status/1604531683667034113), ale do przerwy na skromnym, trzypunktowym prowadzeniu byli goście z Paryża. Wkrótce po przerwie Quins odzyskali punktową przewagę po przyłożeniu André Esterhuizena i wynik 14:10 trwał już do końca. Niewątpliwie pomogła im czerwona kartka dla jednego z paryżan na pół godziny przed końcem, choć to Racing był przez te 30 minut bliżej przyłożeń.

Poza tym:

  • Leinster odniósł drugie wysokie zwycięstwo – tym razem nad Gloucesterem 57:0 (to mógł być hit kolejki, ale Anglicy przyjechali do Dublina w młodym składzie, a Irlandczycy nie mieli litości – zdobyli dziewięć przyłożeń; warto obejrzeć tę akcję najlepszego na boisku Caleana Dorisa z Jamesem Lowe’m – i z niezwykle sympatycznym komentarzem w poście: https://twitter.com/i/status/1603864783752548352);
  • mający problemy w lidze Exeter Chiefs odnieśli drugie zwycięstwo w Champions Cup – pokonali południowoafrykańskich Bulls 44:14 (od przyłożenia zaczęli goście, ale jeszcze w pierwszej połowie stracili cztery przyłożenia; krótko po przerwie hat-trick skompletował Luke Cowan-Dickie, który po tym sezonie odchodzi z Exeter – w pierwszej połowie dwukrotnie przykładach po maulach, a w drugiej zagrał szybkiego karnego z 5 m i przebił się przez dwóch obrońców);
  • dwóch zwycięstw dorobili się też mistrzowie Anglii, Leicester Tigers, którzy w ostatnim meczu pod wodzą Steve’a Borthwicka pokonali francuski Clermont 23:16 (Tigers zdobyli przewagę dzięki dwóm przyłożeniom w pierwszej połowie, Clermont odpowiadało co prawda kopami Anthony’ego Belleau, ale nigdy nie odrobiło dystansu, a przyłożenie zdobyło dopiero na sam koniec meczu, zapewniając sobie w ten sposób defensywny punkt bonusowy; francuska ekipa już w pierwszy minutach meczu straciła kontuzjowanych dwóch ważnych zawodników: kapitana Arthura Iturrię i Paula Jedrasiaka);
  • Edynburg pokonał Castres 31:20 (po pierwszej połowie Szkoci prowadzili tylko jednym punktem, ale w drugiej odskoczyli przeciwnikom i dość pewnie wygrali spotkanie);
  • Stormers odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w europejskich pucharach, pokonując 34:14 London Irish (do przerwy padło tylko 10 punktów, w drugiej połowie rozsypał się worek z przyłożeniami; londyńczycy mogą odrobinę żałować dwóch straconych po TMO przyłożeń, a kapsztadczycy kontuzji; ozdobą meczu była rewelacyjna akcja Stormers, która jednak przyłożeniem się nie skończyła – tym razem TMO zadziałało na korzyść Anglików: https://twitter.com/i/status/1604176194219282433);
  • do sporej niespodzianki doszło w Montpellier, gdzie mający przewagę własnego boiska mistrzowie Francji przegrali z walijskimi Ospreys 10:21 (dużo emocji, świetna obrona Walijczyków, szczególnie w końcówce; goście bliscy byli zwycięstwa z bonusem – ich czwarte przyłożenie zostało unieważnione po minimalnym aucie stwierdzonym na TMO; to zwycięstwo przerwało serię 11 kolejnych porażek Ospreys w Champions Cup);
  • Northampton Saints przegrali z Munsterem 6:17 (Saints mają pecha – ich przeciwnikami są same uznane marki; Munster ustawił spotkanie dwoma przyłożeniami Gavina Coombesa w pierwszej połowie; w drugiej części spotkania żadna z drużyn nie zdobyła punktów – Saints dominowali, ale nie nic nie wpisali na tablicę wyników nawet mimo trzech żółtych kartek dla Irlandczyków; kiepskim momentem było wielkie zamieszanie na boisku na początku drugiej połowy).

Trudno się emocjonować fazą grupową w takim formacie, gdy grupa liczy 12 drużyn, a każda z nich rozgrywa tylko po cztery mecze – już lepiej byłoby całkiem z niej zrezygnować. Efektem takiej organizacji jest zainteresowanie spotkaniami na pewno poniżej oczekiwań EPCR. W połowie tej fazy jeszcze niemal wszystko jest teoretycznie możliwe, ale prawie pewne awansu są drużyny z dwoma zwycięstwami na koncie – w grupie A są to Leinster, Exeter Chiefs, Saracens i Sharks, a w grupie B La Rochelle, Tuluza i Leicester Tigers. Za to ani jednego punktu na koncie nie ma tylko Castres i Northampton Saints.

European Rugby Challenge Cup

Najwięcej uwagi w drugiej kolejce Challenge Cup przyciągał mecz, w którym mierzyły się dwie wielkie marki: francuski Tulon i angielskie Bath. Emocji jednak nie było. Już w siódmej minucie Dan Biggar kopem z karnego dał prowadzenie gospodarzom, a ci jeszcze w pierwszej połowie zdobyli trzy przyłożenia. Na 10 minut przed końcem prowadzili 29:0 i dopiero wtedy Anglicy zdołali zdobyć honorowe przyłożenie – ostatecznie Tulon pewnie wygrał 29:7. Biggar był najlepszy na boisku – z podstawki zdobył 9 punktów i miał współudział w dwóch przyłożeniach.

Nadspodziewanie dobrze radzi sobie walijskie Cardiff – tydzień temu rozgromiło Brive 41:0, a w ten weekend odniosło kolejne wysokie zwycięstwo, tym razem nad rywalami z Anglii. Pokonało Newcastle Falcons 47:10. Już po pierwszej połowie miało na koncie punkt bonusowy za cztery przyłożenia i prowadziło 26:3. Co prawda drugą część spotkania od przyłożenia zaczęli goście, ale to było wszystko, na co było ich stać – a Walijczycy dorzucili kolejne trzy przyłożenia. 15 punktów w meczu zaliczył Rhys Priestland (przyłożenie i pięć podwyższeń, spudłował z podstawki tylko raz, w swojej pierwszej próbie)

Poza tym:

  • Lions pokonali Stade Français 30:12 (mecz ustawiły dwa przyłożenia Quana Horna w pierwszej połowie –po 30 minutach gospodarze prowadzili 20:0; warto obejrzeć rewelacyjną akcję w obronie Edwilla van der Merwe: https://twitter.com/i/status/1603817897935110153);
  • Glasgow Warriors zwyciężyli Perpignan 26:18 (mecz przeniesiono z powodu kłopotów z boiskiem z Glasgow do Edynburga na Murrayfield; po 30 minutach Szkoci prowadzili 14:0, ale kolejne 30 minut później nieoczekiwanie na prowadzeniu byli Katalończycy, którzy potem co prawda stracili dwa przyłożenia, ale niemal do końca grali o zwycięstwo);
  • Brive uległo Connachtowi 24:31 (od 20. minuty Francuzi grali w czternastkę, potem zobaczyli jeszcze dwie żółte kartki i w 60. minucie przegrywali 3:28; potem jednak nieoczekiwanie przycisnęli Irlandczyków, zdobyli trzy przyłożenia i do remisu brakło im zaledwie siedmiu oczek, a mieli kolejne szanse; z drugiej strony mogą się cieszyć, że skończyli tylko z jedną czerwoną kartką);
  • Cheetahs, grający bez weterana Springboks, kontuzjowanego w meczu z Pau Fransa Steyna, ulegli na swoim boisku walijskim Scarlets 26:45 (co prawda wyszli na prowadzenie po przyłożeniu na samym początku spotkania, ale jeszcze w pierwszej połowie goście odpowiedzieli pięcioma przyłożeniami);
  • Bajonna uległa włoskiemu Benettonowi 7:45 (tu też pierwsze przyłożenie w meczu zdobyli gospodarze, ale to była ich jedyna zdobycz punktowa – natomiast w drużynie gości aż trzech graczy zdobyło po dwa przyłożenia);
  • Dragons przegrali z Pau 21:27 (zacięte spotkanie, a w ostatniej akcji meczu Walijczycy byli niezwykle bliscy przyłożenia, sędzia po TMO uznał jednak, że piłkę położono przed linią bramkową – bardzo niewiele brakło, abyśmy mieli weekend z absolutnie nieoczekiwanym kompletem pucharowych wygranych drużyn walijskich);
  • na koniec kolejki Bristol Bears pokonali Zebre Parma (bristolczycy już po pierwszej połowie mieli na koncie cztery przyłożenia, a w drugiej połowie dorzucili piątek – po takim fantastycznym offloadzie Semiego Radradry: https://twitter.com/i/status/1604484866434744320).

Po poprzedniej kolejce Challenge Cup kłopoty ma trener Pau Sebastien Piqueronies. Niezadowolony po zakończeniu meczu, najpierw przytrzymał za łokieć sędziego, a potem odepchnął jego rękę. W efekcie stanął przed panelem dyscyplinarnym EPCR oskarżony o naruszenie nietykalności sędziego. Ostatecznie ukarano go jedynie za słowną obrazę, ale i tak czeka go 10 tygodni zawieszenia.

Na półmetku rywalizacji w pierwszej fazie rozgrywek po dwa zwycięstwa mają na koncie w grupie A Tulon, Cardiff, Bristol Bears, Connacht i Glasgow Warriors, a w grupie B tylko Scarlets, choć bez porażki są też Lions. Bez punktów są Bajonna, Perpignan i Newcastle Falcons.

Z kraju

W warszawskim Torwarze odbyły się finałowe zmagania PZU Szkolnej Ligi Rugby Tag. Wygląda na to, że przyszłość polskiego rugby znajduje się na Podlasiu: we wszystkich trzech kategoriach wiekowych wygrały drużyny z tamtego regionu (w klasach IV i V – ekipy ze Szkoły Podstawowej nr 47 z Białegostoku, w klasach VI – szkoła z Sobolewa). Świetnie zaprezentowała się też szkoła z Łuszczowa z lubelskiego – we wszystkich trzech kategoriach w czołowej czwórce.

Pojawił się kalendarz Ekstraligi na rundę wiosenną. Zaległości zapewne będziemy nadrabiać w pierwszy weekend marca (lub ostatni lutego), natomiast pełną parą rozgrywki ruszą 10 marca. Kalendarz Ekstraligi mocno ścieśniony (bez przerw na reprezentację, która grać będzie tylko zimą). Faza zasadnicza będzie trwać do końca maja, a finał ligi zaplanowano na weekend 10/11 czerwca.

Zmiana w Juvenii: trenerem nie będzie dłużej Nowozelandczyk Aaron Painter, a na to stanowisko wróci Konrad Jarosz. Nowym trenerem ataku będzie Riaan van Zyl.

Ze świata

Rozegrano chyba ostatni test tego roku – rewanżowe spotkanie w dwumeczu o mistrzostwo Azji kobiet. Oba mecze rozgrywano w Hongkongu i z obu zwycięsko wyszły gospodynie – choć w sobotę bardzo długo nie były w stanie zdobyć punktów i z Kazaszkami przegrywały. W pierwszej połowie miały swoje okazje, ale skończyła się wynikiem 0:7 po przyłożeniu ekipy przyjezdnej tuż przed przerwą. Po przerwie Kazaszki zwiększyły prowadzenie do stanu 12:0 i ten wynik utrzymywał się do 73. minuty. Nacisk gospodyń w ostatnich minutach przyniósł im dwa przyłożenia i odwrócenie losów meczu: po przyłożeniu w ostatniej akcji i podwyższeniu z niezwykle trudnej pozycji zwyciężyły 14:12. To pierwsze mistrzostwo Azji kobiet w rękach Hongkongu w historii (Kazachstan zdobywał je pięciokrotnie). Warto zwrócić jednak uwagę, że w rywalizacji nie wzięły udziału Japonki, które zdobyły trzy ostatnie mistrzostwa (inna sprawa, że przerwa w ich rozgrywaniu była dość długa – ostatni tytuł przyznano w 2017, choć w międzyczasie odbywały się rozgrywki niższych dywizji).

W Tbilisi rozegrano drugi w finał drugiego sezonu Rugby Europe Super Cup – zmierzyły się w nim gruzińska ekipa Black Lion (obrońca pucharu sprzed roku) i izraelskie Tel-Aviv Heat (choć niewielu Izraelczyków w jego składzie). W fazie grupowej ekipy te spotkały się dwukrotnie i bilans tych spotkań był lepszy dla ekipy z Izraela (remis na wyjeździe i wygrana w domu). Tym razem było inaczej – już po niespełna kwadransie gry Gruzini prowadzili 15:0, dzięki przede wszystkim zdobytym w krótkim odstępie czasu dwóm przyłożeniom, w tym jednym karnym. Na koniec pierwszej połowy dorzucili trzecie, a drugą połowę zaczęli od czwartego i prowadzili już 29:3. Taką przewagę trudno stracić – i choć Black Lion już nie zdobył ani jednego punktu, a przyłożenia zaczęła zaliczać wreszcie ekipa izraelska (na 20 minut przed końcem zmniejszyła stratę do 12 punktów, co mogło dać jej nadzieję), to Gruzini ostatecznie wygrali 29:17.

Wystartował nowy sezon ligi japońskiej – Japan Rugby League One. W pierwszej kolejce mieliśmy dwa mecze, w których spotkały się cztery najlepsze ekipy poprzedniego sezonu. Mistrzowie, Saitama Wild Knights, grali z czwartą ekipą sprzed roku, Toshiba Brave Lupus Tokio – obrońcy tytułu wygrali 22:19. Gorzej powiodło się wicemistrzowi, Tokio Sungholiath, który przegrał z brązowym medalistą z poprzedniego sezonu, Kubota Spears 18:31 (spory udział w wygranej gości miał Bernard Foley, który zdobył z kopów 16 punktów). Nieźle zaczęli sezon obaj beniaminkowie: Mitsubishi Sagahimara Dynaboars wygrali 34:8 z BlackRams Tokio, natomiast Hanazono Kintetsu Liners przegrali zaledwie 34:36 z Green Rockets Tokatsu (do remisu brakło im podwyższenia po ostatnim przyłożeniu, ale trzeba pamiętać, że grali z zespołem, który rok temu w fazie zasadniczej na boisku odnosił same porażki). Warto zwrócić uwagę, że na trzech spośród sześciu spotkań ligowych było ponad 10 tys. widzów.

We francuskiej drugiej lidze – Pro D2 – osiągnięto półmetek rundy zasadniczej. Na prowadzeniu z aż 16 punktami przewagi nad kolejnymi drużynami jest Oyonnax, które w ten weekend kontynuowało swoją serię zwycięstw (to już dziewiąte z rzędu), pokonując Colomiers 29:12 (sędzia pokazał w meczu aż 7 kartek, Colomiers w pierwszej połowie blisko 20 minut grało w podwójnym osłabieniu). Na drugie miejsce wspięło się Mont-de-Marsan po wygranej 42:13 z Carcassonne. Identyczną liczbę punktów ma Biarritz (stracił fotel wicelidera po porażce 12:17 z Béziers), a tylko jedno oczko mniej – Grenoble. Po dobrym okresie, kłopoty ma ostatnio Agen, które tym razem przegrało z Nevers 13:39 (udział w wygranej Nevers miał Andrzej Charlat, który zdobył jedno z przyłożeń).

Angielską drugą ligę, Championship, dotknęła plaga, od paru tygodni paraliżująca rugby na niższych poziomach ligowych na Wyspach Brytyjskich – zimowe warunki, mróz uniemożliwiają grę. W tej sytuacji rozegrano zaledwie dwa z sześciu zaplanowanych spotkań. Zwycięstwa odniosły ekipy Jersey Reds (dzięki przełożeniu spotkania Ealing Trailfinders zostali liderami tabeli) i Coventry (umocniła się na trzecim miejscu).

Dziewięć z osiemnastu zaplanowanych kolejek rozegrano we włoskiej lidze Top10. Na czele ligi znajdują się obrońcy tytułu, Petrarca z Padwy, którzy w ten weekend pokonali Fiamme Oro 29:21. W ciągu pierwszej części sezonu ponieśli tylko jedną porażkę, nieoczekiwane 10:15 z Colorno, które wraz z Valorugby Emilia traci do lidera tylko 3 punkty. Wicemistrzowie, Rovigo, zajmują czwarte miejsce, a dopiero szósty jest inny regularny uczestnik play-off, Calvisano. Na ostatnim miejscu beniaminek Torino z tylko jedną wygraną na koncie.

Półmetek sezonu miał być też osiągnięty w walijskiej Premiership – jednak po jedenastu kolejkach gier, żadna drużyna nie ma na koncie kompletu rozegranych spotkań. Odwoływanie meczów zaczęło się w weekend śmierci królowej Elżbiety II, a w ostatnich dwóch kolejkach nie odbyło się sporo spotkań z powodu pogody. W ten weekend z sześciu meczów rozegrano tylko jeden – Cardiff rozgromiło Carmarthen 82:0. Cardiff, broniące tytułu i jedna z nielicznych drużyn z 10 meczami rozegranymi, jest zdecydowanym liderem tabeli. Drugie miejsce zajmuje Aberavon, a trzecie Llandover (traci do Cardiff 10 punktów, ale ma dwa spotkania rozegrane mniej).

Kilka wieści z hiszpańskiej División de Honor, gdzie pierwsza faza rozgrywek toczy się systemem kołowym, ale bez rewanżów (w lidze jest 13 drużyn). VRAC po fatalnym poprzednim sezonie, gdy regularni dotąd mistrzowie kraju nie awansowali do fazy play-off, obecnie jest liderem ligowej tabeli – w ten weekend wygrali aż 62:8 z Pozuelo, jednym z beniaminków. Jeszcze wyższą wygraną zanotowało Ciencias – aż 102:0 z La Vilą – i traci do VRAC zaledwie jeden punkt. Lider z wiceliderem mają sporą przewagę nad resztą stawki, której przewodzi El Salvador z Valladolid – w ten weekend stracił odrobię dystansu przegrywając 3:12 z Complutense Cisneros. Obrońcy tytułu mistrzowskiego, Santboiana, zajmują dopiero piąte miejsce w stawce, a wicemistrzowie, Ampo Ordizia, siódme.

Wieści z lig amerykańskich: nowa ekipa w Super Rugby Americas (dotychczasowej lidze SLAR) z argentyńskiej Córdoby ma podobno nosić nazwę Dogos XV (po naszemu: buldogi), choć rozważana była też nazwa Ceibos, którą nosiła pierwsza argentyńska franczyza w SLAR. Z kolei mistrzowie MLR z Nowego Jorku postanowili przyjąć nową nazwę: Rugby New York Ironworkers.

W Irlandii odbył się przełożony z ubiegłego weekendu finał kobiecej All-Ireland League. Blackrock College po znakomitej drugiej połowie meczu pokonało Railway Union 27:7, które broniło tytułu mistrzowskiego.

Najgłośniejsza chyba wiadomość poprzedniego tygodnia dotyczy człowieka kilka miesięcy temu uznanego za najbardziej wpływową osobę w światowym rugby – szefa federacji francuskiej i wiceprzewodniczącego World Rugby, Bernarda Laporte’a. W procesie o nadużywanie wpływów i bierną korupcję został uznany za winnego i skazany na 75 tys. euro grzywny oraz dwa lata więzienia w zawieszeniu. Do tego dorzucono zakaz pełnienia funkcji w rugby. W World Rugby zwołano kryzysowe spotkanie władz – Laporte sam wniósł o zawieszenie. Tylko zawieszenie, bo będzie się odwoływać od wyroku, który póki co nie jest prawomocny. Apelacja jednak potrwa dłużej niż 9 miesięcy, a tyle pozostało do Pucharu Świata, który Francja zawdzięcza w dużej mierze działaniom Laporte’a. Czy pozostanie szefem FFR? Francuska minister sportu Amélie Oudéa-Castera zaapelowała do niego, aby opuścił także to stanowisko (swoją drogą, Laporte w przeszłości także był ministrem sportu – i jest trzecim członkiem ówczesnego rządu mającego na koncie wyrok za korupcję), o nowe wybory zaapelowały władze LNR (organizacji zarządzającej m.in. Top 14 i Pro D2) oraz czołowy przedstawiciel opozycji Florian Grill, a Komisja Etyki FFR wydała mu nakaz ustąpienia. Laporte jednak w weekend stwierdził, że jest niewinny (m.in. ma świadczyć o tym, że odrzucił ofertę pracy u Altrada, płatną znacznie lepiej niż pieniądze, o które chodziło w procesie), wyrok jest nieprawomocny i ustępować nie zamierza. Z pewnością ta sprawa mocno uderza nie tylko w wizerunek FFR i World Rugby, ale i w rugby w ogóle.

Wraz z Laportem skazany został Mohed Altrad, właściciel firmy Altrad, sponsora reprezentacji Francji i Pucharu Świata w tym kraju, a także właściciel mistrza kraju, Montpellier – któremu Laporte sprzyjał, m.in. doprowadzając do redukcji kary finansowej za przekroczenie salary cap. W jego przypadku grzywna wynosi 50 tys. euro, a wyrok więzienia w zawieszeniu opiewa na półtora roku. Niedawno Altrad podpisał kontrakt, dzięki któremu nazwa jego firmy miała się znaleźć na koszulkach All Blacks – jednak po tym orzeczeniu nowozelandzka federacja zapowiedziała rozmowy z firmą i kto wie, czy nie zerwie tej umowy (zawartej na okres sześciu lat).

Swoją drogą, organizatorzy francuskiego Pucharu Świata mają inny problem – pojawiły się informacje, że stadion w Tuluzie, na którym ma być rozegranych pięć spotkań tej imprezy nie będzie gotowy na czas (jego rozbudowa się opóźnia).

Wayne Barnes, który przy okazji swojego setnego występu na arenie międzynarodowej z gwizdkiem w dłoni padł ofiarą nagonki spowodowanej przez nieodpowiedzialne tweety Rassiego Erasmusa, w jednym z wywiadów stwierdził, że rozważał zakończenie kariery sędziowskiej. Wynikało to z pogróżek, które otrzymywała jego rodzina.

Wieści z Wasps: klub, który ogłosił niedawno upadłość, ma nowych właścicieli. Nowe władze przedstawiły RFU biznesplan, który został zaakceptowany i dzięki temu Wasps w przyszłym sezonie zagrają na drugim poziomie ligowym – w Championship. Nie będą jednak występować w źródle swoich nieszczęść, sprzedanym już CBS Arena (dawniej Ricoh Arena) – wyprowadzają się na o wiele mniejszy obiekt. Nie wracają jednak do Londynu, skąd się wywodzą, ale będą grać na przedmieściach Birmingham, w Solihull. Mniej szczęścia ma klub Worcester Warriors, którego nabycie nie zostało zatwierdzone przez RFU z powodu niesatysfakcjonujących danych finansowych – jego potencjalni nowi właściciele nie są zadowoleni z decyzji i uważają, że RFU rzuciło im niezrozumiałe kłody pod nogi.

Natomiast kobiece drużyny Wasps i Worcester straciły miejsce w Allianz Premier 15s. RFU zdecydowało, że w przyszłym sezonie liczba drużyn zostanie zmniejszona z 10 do 8. Obok tych dwóch drużyn nie zobaczymy w elicie także Sale oraz DMP Sharks, nowymi ekipami będą natomiast Leicester Tigers i Ealing Trailfinders. Zmiany nie wszystkim się podobają, komentatorzy zwracają przede wszystkim uwagę, że w lidze zabraknie jakiejkolwiek drużyny z północnej Anglii. Warto przypomnieć, że decyzje o składzie kobiecej ligi w Anglii zapadają przy zielonym stoliku. Zmiana ilości drużyn ma być częścią szerszego planu reformy kobiecych rozgrywek.

Wciąż nierozwiązane są kłopoty walijskich drużyn z ligi URC – brak jest porozumienia z federacją co do poziomu ich finansowania. Aby wyjść z impasu, ekipy proponują swoim zawodnikom kontrakty warunkowe (normalnych, w pełni wiążących w tej sytuacji nie mogą zawierać), jednak spora grupa graczy rozważa wyjazd do Anglii i Francji – m.in. pojawiają się plotki o możliwym odejściu z Walii Aluna Wyna Jonesa. Kluby myślą o cięciu składów na kolejny sezon, mowa jest też o wprowadzeniu limitu wynagrodzeń od 2025 (5 mln funtów + dwóch graczy wyłączonych z limitu, tzw. marquee players).

Tydzień temu pisałem, że zwolniony właśnie trener reprezentacji Anglii za pół roku poprowadzi na Twickenham ekipę Barbarians w meczu z World XV. Okazuje się, że trenerem rywali został Steve Hansen, a to oznacza, że będziemy mieli trenerski rewanż za półfinał ostatniego Pucharu Świata.

Długo trwały rozmowy RFU z Leicester Tigers na temat zatrudnienia Steve’a Borthiwcka jako trenera reprezentacji Anglii: podobno rozbieżności finansowe dotyczące wysokości odstępnego, jakie dostaliby Tigers od federacji, były bardzo duże (klub miał oczekiwać pół miliona funtów, natomiast RFU oferować tylko 200 tysięcy). Ostatecznie ponoć do porozumienia doszło, a Borthwick ma być dziś oficjalnie ogłoszony nowym trenerem kadry.

Szkocka federacja podpisała zawodowe kontrakty z 28 zawodniczkami. Średnio mają zarabiać po 25 tys. funtów rocznie. Aż 24 spośród tych 28 rugbystek gra w angielskiej lidze Premier 15s.

Jak co roku portal Ruck.co.uk opublikował listę najlepiej zarabiających rugbystów na świecie. Na pierwszym miejscu niezmiennie Charles Piutau z Bristol Bears (1 mln funtów rocznie, jednak po tym sezonie odchodzi z klubu). Po 850 tys. funtów mają zarabiać Finn Russell z Racingu 92 (po przejściu do Bath nadal będzie w czołówce) i Cheslin Kolbe z Tulonu (ten też zmienia klub i zapewne z tej listy wypadnie). Po 800 tys. funtów mają inkasować Maro Itoje z Saracens i kolejny gracz Tulonu, tym razem świeżo upieczony, Dan Biggar (w najlepiej zarabiającej piątce zastąpił Handré Pollarda).

Spór o prawo Giteau w Australii. Liczne kontuzje zawodników i nieciekawe wyniki powodują, że Dave Rennie chciałby poluzowania ostrych reguł, ograniczających możliwość powoływania do reprezentacji tego kraju zawodników grających poza jego granicami. Federacja przeciwnie – chce dodatkowo je zaostrzyć, aby ograniczyć odpływ graczy z kraju i zapewnić jak największą konkurencyjność franczyz australijskich w Super Rugby Pacific. A w perspektywie są British & Irish Lions w 2025 i Puchar Świata rozgrywany w Australii w 2027 – możliwość gry w ekipie Wallabies przy tych okazjach może być zachętą dla graczy, aby pozostawali w Australii.

Nie odbędzie się zapowiedziany na przyszły tydzień Big Game – czyli doroczny mecz ligowy Harlequins rozgrywany na Twickenham (tym razem rywalem mieli być Bristol Bears). Powodem jest strajk pracowników komunikacji zapowiedziany na dzień meczu, 27 grudnia, który sparaliżuje dojazd na stadion – a dotąd sprzedano już ponad 70 tys. biletów. W efekcie mecz z Bears zostanie rozegrany na znacznie mniejszym Twickenham Stoop, a klub wyznaczył nowy termin Big Game – odbędzie się 4 marca, a przeciwnikiem będzie Exeter Chiefs. Plusem jest fakt, że będzie to podwójne spotkanie – zagrają też kobiece drużyny obu klubów. Minusem, bardzo rozczarowującym fanów, będzie natomiast prawdopodobny brak reprezentantów Anglii.

W Malezji odbył się azjatycki turniej kwalifikacyjny do World Rugby Trophy U20. Wzięły w nim udział trzy drużyny (po fatalnym przypadku Koreańczyków, którzy zostali zmuszeni do wycofania się). Gospodarze ulegli obu drużynom przyjezdnym, Hongkongowi i Tajwanowi, i w efekcie ostatni mecz tych dwóch ekip w niedzielę był starciem o zwycięstwo w turnieju i awans. Wygrał Hongkong 19:12.

W amerykańskich zawodowych rozgrywkach siódemkowych Premier Rugby Sevens zaplanowano pokaźny rozwój: liczba drużyn ma wzrosnąć z ośmiu (cztery franczyzy, każdy z drużyną kobiecą i męską) do szesnastu. Aby zwiększyć zaangażowanie kibiców, mają one też przyjąć nazwy związane z konkretnymi stanami/regionami. Obecne drużyny to Southern Headliners, Northern Loonies, SoCal Loggerheads i Rocky Mountain Experts. Wśród nowych mają być New York Locals i Texas Team, oraz drużyny z północnej Kalifornii i zachodniej Pensylwanii. W przyszłym roku zaplanowano trzeci sezon tych rozgrywek.

Z wieści transferowych:

  • Finn Russell opuszcza po tym sezonie Racing 92 i zagra w Anglii dla Bath;
  • niezwykle ciekawy transfer: reprezentant Irlandii i czołowy gracz Munsteru, John Ryan, w lutym opuści Irlandię i zacznie grać w Nowej Zelandii – w nowym sezonie Super Rugby Pacific będzie występować w barwach Chiefs;
  • reprezentant Francji Mohamed Haouas przechodzi po tym sezonie (na rok przed wygaśnięciem obecnego kontraktu) z Montpellier do Clermont;
  • z trenowania reprezentacji Rumunii (mimo awansu na Puchar Świata) zrezygnował Anglik Andy Robinson. Jego następcą ma być Eugen Apjok – trener mistrzów kraju, Știința Baia Mare.

Do poczytania:

Zagadka: ilu zawodników z Australii i ilu reprezentantów tego kraju znajduje się w składach japońskich drużyn z Japan Rugby League One?

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia:

Anglia:

  • Jakub Kijak (Bournville, National League 2 West): cały mecz przeciwko Hornets, przegrany 10:17. Bournville jest przedostatnie w lidze.

Francja:

  • Andrzej Charlat (Nevers, Pro D2): cały mecz przeciwko Carcassonne, przegrany 20:25. USON zajmuje trzynaste miejsce w lidze;
  • Kamil Bobryk (Vienne, Nationale 2 – grupa 1): na ławce rezerwowych zaczął mecz z liderem swojej grupy, Stade Métropolitain, wygrany 25:9. Vienne zajmuje szóste miejsce w grupie;
  • Quentin Cieslinski (Lavaur, Fédérale 1 – grupa 3): od początku do 57. minuty meczu z Tulle, wygranego 19:14. Lavaur wciąż jest przedostanie w swojej grupie;
  • Jędrzej Nowicki (Pontarlier, Fédérale 2 – grupa 1): od 59. minuty na boisku w meczu z Saint Priest, wygranym 30:15. Pontarlier mimo wygranej spadło o jedno miejsce, na siódme.

Zapowiedzi

Za tydzień święta, a to oznacza wyjątkowe mecze w czołowych europejskich ligach – nadchodzi Boxing Day:

  • trzynasta kolejka Top 14: głównym wydarzeniem są derby Paryża,
  • także trzynasta runda Premiership: tu derby Londynu (Irish – Saracens),
  • dziesiąta kolejka United Rugby Championship: a tu cała seria ośmiu pojedynków derbowych między drużynami z poszczególnych krajów. Najciekawiej zapowiada się mecz Leinsteru z Munsterem.

2 komentarze do “Laporte i Altrad skazani”

Dodaj komentarz