Hiszpańska siódemka, Vannes i Newcastle Falcons to sprawcy trzech największych zaskoczeń w rugbowym świecie w ten weekend. Hiszpanie pierwszy raz w historii awansowali do finału SVNS i choć ulegli w nim Fidżi, dwie wygrane nad All Blacks po drodze zrobiły duże wrażenie. Vannes i Newcastle Falcons z kolei zwyciężyli w ligowych meczach znacznie wyżej notowanych rywali.
Top 14
Najbardziej wyczekiwanym meczem jedenastej kolejki ligi francuskiej było starcie dwóch potęg, Racingu 92 i Tuluzy. Tymczasem przyćmiło je inne spotkanie, w którym doczekaliśmy się niemałej sensacji.
Racing 92 – Stade Toulousain 17:21. Dwie potęgi, ale w tym sezonie jedna z nich zawodzi – paryżanie przed tym meczem byli w dolnej połówce ligowej tabeli i po porażce tam pozostali. Chyba nie pomaga im konieczność rozgrywania domowych meczów w Créteil. W składzie Tuluzy nie było co prawda Antoine’a Duponta, ale inny wracający z meczów kadry zawodnik, Thomas Ramos, dwoma karnymi wyprowadził liderów ligowej tabeli na prowadzenie. Do przerwy było już 11:0 dla gości, ale po przerwie sytuacja się odwróciła: Racing (którego trener wymienił na start drugiej połowy całą pierwszą linię) nie tylko zdobył pierwsze punkty, ale po kwadransie gry wyszedł na prowadzenie, a na 10 minut przed końcem wygrywał 17:11. Wtedy jednak Tuluza wróciła na czoło po przyłożeniu po maulu autowym reprezentanta Hiszpanii Joela Merklera i dwóch kopach Ramosa, co zapewniło jej wygraną (i pozostanie w fotelu lidera ligi).
Stade Rochelais – RC Vannes 14:23. Mało kto spodziewał się takiego wyniku na Stade Marcel Deflandre – tym bardziej, że La Rochelle nie przegrało u siebie od roku, a Vannes w Top 14 jeszcze nigdy nie wygrało na wyjeździe. Tymczasem beniaminek, który tydzień temu miał Bordeaux na widelcu i wypuścił wygraną z rąk, takiego błędu nie powtórzył. Obie ekipy długo szły łeb w łeb, każda zdobyła po dwa przyłożenia i na pół godziny przed końcem mieliśmy remis, który widniał na tablicy wyników dość długo. Jednak w końcówce gospodarze popełnili zbyt wiele błędów – raz po raz darowali gościom karne, trzy z nich zamienił na punkty Maxime Lafage i sensacja stała się faktem.
Poza tym:
- Union Bordeaux-Bègles – Montpellier Hérault 9:6 (pierwszy mecz w tym sezonie Top 14, w którym nie padło ani jedno przyłożenie – błyskotliwy atak Bordeaux zawodził i goście mogli nawet ten mecz wygrać);
- ASM Clermont – Castres Olympique 54:10 (aż osiem przyłożeń zdobytych i tylko jedno stracone ekipy spod znaku Michelina; świetna passa Clermont trwa i drużyna pnie się w górę tabeli);
- Section Paloise – Lyon OU 29:15 (gościom nie pomogły dwa przyłożenia znakomitego Dawita Niniaszwiliego – gospodarze także zaliczyli dwa przyłożenia, a do tego dorzucili aż 19 punktów z kopów niemylącego się w tym spotkaniu Joego Simmondsa; dla Lyonu to już piąta porażka z rzędu);
- USA Perpignan – RC Toulonnais 13:22 (dopiero drugie zwycięstwo wyjazdowe tulończyków w tym sezonie, na dość trudnym terenie; w sporej mierze zawdzięczają je skuteczności z kopów Enza Hervé);
- Aviron Bayonnais – Stade Français 21:13 (szóste domowe zwycięstwo Basków; nerwowa końcówka z kilkoma przepychankami).
Na czele tabeli nadal Tuluza i Bordeaux, które po porażce La Rochelle zwiększyły przewagę nad resztą stawki. Na trzecie miejsce awansowało Clermont, identyczną liczbę punktów ma Tulon. Do strefy spadkowej trafił po fatalnej serii Lyon, a ostatnie Vannes zmniejszyło swoją stratę do reszty przeciwników.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Stade Toulousain | 11 | 39 |
2. | Union Bordeaux-Bègles | 11 | 37 |
3. ↑↑↑ | ASM Clermont | 11 | 32 |
4. | RC Toulonnais | 11 | 32 |
5. ↑↑ | Aviron Bayonnais | 11 | 30 |
6. ↓↓↓ | Stade Rochelais | 11 | 28 |
7. ↓↓ | Castres Olympique | 11 | 27 |
8. | Racing 92 | 11 | 23 |
9. | Montpellier Hérault | 11 | 21 |
10. ↑↑↑ | Section Paloise | 11 | 19 |
11. | USA Perpignan | 11 | 19 |
12. ↓↓ | Stade Français | 11 | 19 |
13. ↓ | Lyon OU | 11 | 18 |
14. | RC Vannes | 11 | 15 |
Do gry wróciła Pro D2, gdzie rozegrano dwunastą kolejkę spotkań. W niej w niemal wszystkich spotkaniach zwyciężyły drużyny wyżej notowane przed tym weekendem – choć niektóre wygrane nie przyszły faworytom łatwo. Na prowadzeniu pozostało Grenoble, które wysoko wygrało z Colomiers 65:19. Kroku liderom nie dotrzymało Montauban, które jako jedyne z wyżej notowanych drużyn przegrało – na wyjeździe uległo Brive, które zwyciężyło z bonusem ofensywnym 37:22 i dzięki temu awansowało na drugie miejsce (ze stratą trzech oczek do Grenoble). Kolejne dwa punkty tracą Biarritz (23:6 z Aurillac) i Béziers (34:24 z Agen). Poza tym Nevers przegrało z Dax 24:31 (trener Nevers podał się po meczu do dymisji, która jednak nie została przyjęta), Oyonnax uległo Mont-de-Marsan 24:30 (fatalna seria spadkowiczów z Top 14 trwa, to już czwarta porażka z rzędu), Provence pokonało Niceę 33:30 (beniaminek odrobił kilkunastopunktową stratę, wyszedł na prowadzenie, by stracić je tuż przed końcem), a Angoulême wygrało z Valence Romans 24:14. W strefie spadkowej pozostały Nicea i Valence Romans, ale w dole tabeli jest jeszcze ciaśniej niż w górze.
United Rugby Championship
Po miesiącu odpoczynku wróciła międzynarodowa liga URC.
Ulster – Leinster 20:27. Jednym z najciekawszych zestawień rugbowego weekendu na świecie mogły być irlandzkie derby, jednak wobec faktu, że w ten sam weekend grała reprezentacja Irlandii, na boisku nie zobaczyliśmy bardzo wielu podstawowych graczy. Szczególnie poszkodowany był na tym Leinster, który jednak nie odpuścił i mecz wygrał. Dublińczycy nie tylko zwyciężyli, ale zgarnęli punkt bonusowy, zaliczając cztery przyłożenia, z czego trzy padły w drugiej połowie. Dwa ostatnie z nich rozstrzygnęły spotkanie – jego pierwsza połowa była wyrównana, ale gospodarze czterokrotnie wychodzili na czoło, choć nigdy nie zbudowali większej przewagi.
Sharks – Stormers 21:15. Pierwsze derby Południowej Afryki w tym sezonie padły łupem naszpikowanych Springbokami gospodarzy z Durbanu – jednak wygrana o mało co nie wymknęła im się z rąk. Pierwsze minuty zapowiadały ich łatwe zwycięstwo – dwa przyłożenia dały im prowadzenie po kwadransie gry 14:0. Jedynym dorobkiem gości były długo trzy punkty z drop goala Sachy Feinberga-Mngomezulu. Po przerwie Stormers zredukowali stratę do sześciu oczek, ale Sharks ponownie odskoczyli dzięki przyłożeniu Andre Esterhuizena i mieli 13 punktów przewagi. W końcówce zrobiło się jednak nerwowo – tuż przed upływem 80 minut Stormers ponownie zmniejszyli dystans do 6 punktów dzięki karnemu przyłożeniu. Sharks zostali na boisku w czternastkę, Stormers atakowali i gdy Mannie Libbok przyłożył piłkę w polu punktowym gospodarzy, wydawało się, że kapsztadczycy wydrą zwycięstwo. TMO jednak zadecydowało, że przyłożenie nie może być zaliczone. Stormers nie tylko przegrali, ale także ponownie stracili z kontuzją Feinberga-Mngomezulu.
Connacht – Bulls 14:28. Dwie czerwone kartki, które miały spory wpływ na przebieg spotkania i zwycięstwo gości z Południowej Afryki, którzy przez większość spotkania dominowali. Świetnie zaczęli mecz – co prawda w pierwszych 20 minutach zaliczyli tylko jedno przyłożenie, ale rzadko schodzili z połowy gospodarzy, a ci po tych 20 minutach zostali na boisku w czternastkę. Pozwoliło to na zdobycie przez Bulls kolejnych trzech przyłożeń. Dobra passa gości skończyła się na 25 minut przed końcem, gdy z kolei to jeden z ich graczy zobaczył czerwony kartonik. Connacht wtedy wreszcie zaczął punktować – udało mu się jednak zaliczyć tylko dwa przyłożenia, a strata piłki w ostatniej akcji pozbawiła Irlandczyków szansy na przynajmniej bonus defensywny. Choć jednak statystyki w tym meczu przemawiały wyraźnie na korzyść gości, warto pamiętać, że gospodarze grając z jednym zawodnikiem mniej od rywali wyprowadzili kilka znakomitych kontr.
Poza tym:
- Glasgow Warriors – Scarlets 17:15 (o wygranej obrońców mistrzowskiego tytułu zadecydował rzut karny na kwadrans przed końcem);
- Cardiff – Dragons 31:23 (pewna wygrana stołecznej ekipy – po 50 minutach gry miała na koncie 31 punktów dzięki czterem podwyższonym przyłożeniom i karnemu, podczas gdy goście odpowiedzieli zaledwie trzema karnymi; w końcówce Dragons podnieśli głowy, ale zdało im się to na niewiele);
- Edinburgh – Benetton Treviso 47:36 (szalony mecz z 12 przyłożeniami; po pierwszej połowie Szkoci prowadzili już 35:0, ale nieoczekiwanie w drugiej odsłonie zrobiło się ciekawie, gdy Włosi rzucili się w pogoń);
- Munster – Lions 17:10 (w poprzedniej kolejce Lions przegrali pierwszy raz w tym sezonie – z Leinsterem; teraz ulegli drugi raz z rzędu, kolejnej irlandzkiej potędze);
- Zebre Parma – Ospreys 22:17 (druga wygrana włoskiej ekipy w tym sezonie – pozwoliła jej opuścić ostatnie miejsce w ligowej tabeli).
Na czele tabeli Leinster, natomiast trzy pozostałe irlandzkie drużyny nieoczekiwanie nisko (najlepszy z pozostałych, Connacht, jest dopiero ósmy). Aż 7 punktów straty do Leinsteru mają obrońcy tytułu z Glasgow, kolejne miejsce zajmują Bulls. Nieoczekiwanie w czwórce znalazło się walijskie Cardiff.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Leinster | 7 | 34 |
2. | Glasgow Warriors | 7 | 27 |
3. | Bulls | 6 | 24 |
4. ↑↑↑↑ | Cardiff | 7 | 21 |
5. ↓ | Lions | 6 | 19 |
6. ↑↑↑ | Sharks | 6 | 19 |
7. ↑↑↑ | Edinburgh | 7 | 18 |
8. ↓↓↓ | Connacht | 7 | 18 |
9. ↓↓↓ | Scarlets | 7 | 17 |
10. ↓↓↓ | Ulster | 7 | 17 |
11. ↑ | Munster | 7 | 16 |
12. ↓ | Benetton Treviso | 7 | 14 |
13. | Stormers | 6 | 11 |
14. | Ospreys | 7 | 11 |
15. ↑ | Zebre Parma | 7 | 11 |
16. ↓ | Dragons | 7 | 7 |
Premiership
Także po przerwie i także na siódmą kolejkę wróciła angielska Premiership.
Harlequins – Bristol Bears 24:48. Londyńczycy potrzebowali zwycięstwa, aby doszlusować do czołowej czwórki, chcieli też godnie pożegnać grającego swój ostatni mecz w zawodowej karierze Joe’go Marlera. Nic z tego – świetnie radzący sobie w tym sezonie goście, w których barwach zadebiutował Fidżyjczyk Viliame Mata, wysoko wygrali. Co prawda pierwsze przyłożenie w meczu zdobył Alex Dombrandt, a tuż przed końcem pierwszej połowy Quins wygrywali 17:14. Jednak stracili prowadzenie po szybkiej akcji rywali zakończonej przyłożeniem Kierana Marmiona, a pierwszy kwadrans drugiej połowy był dla nich katastrofą – Bears zdobyli w nim trzy przyłożenia (pierwsze z nich zaliczył debiutant Mata) i uzyskali 28-punktową przewagę. Na kwadrans przed końcem Quins wreszcie odpowiedzieli przyłożeniem i wydawało się, że pójdą za ciosem, ale para z nich uszła moment później, po wrzucie z autu straconym w polu 22 m rywali. Graczem mecz wybrano Gabriela Ibitoye, a AJ MacGinty zaliczył aż 18 punktów z kopów.
Poza tym:
- Newcastle Falcons – Saracens 17:12 (ogromna sensacja w Newcastle, nawet jeśli wziąć pod uwagę brak Maro Itoje i innych gwiazd londyńskiej ekipy; jedno z przyłożeń dla zwycięzców zdobył Adam Radwan, sekundy po pojawieniu się na boisku);
- Northampton Saints – Gloucester 17:25 (kolejna porażka obrońców mistrzowskiego tytułu; Gloucester poprowadził do zwycięstwa Argentyńczyk Santiago Carreras, który zdobył 20 z 25 punktów swojej drużyny);
- Bath – Exeter Chiefs 19:15 (niezwykle zacięty i niezbyt piękny mecz, który ostatecznie skończył się wygraną faworytów; Chiefs pozwolili oddalić się pierwszemu zwycięstwu w sezonie pod koniec drugiej połowy, a choć potem walczyli o zmianę wyniku, zdołali tylko zmniejszyć stratę);
- Sale Sharks – Leicester Tigers 39:25 (po międzynarodowej przerwie i zmianie trenera obrony – Sale Sharks odmienieni; zaaplikowali rywalom sześć przyłożeń i pewnie wygrali).
Skład czołowej czwórki bez zmian, ale Bath i Bristol Bears zyskały 5 punktów przewagi nad rywalami. Na czoło grupy goniącej najlepszych wysforował się Gloucester, który jednak do czwartego miejsca ma 4 punkty straty. Druga wygrana Newcastle Falcons pozwoliła tej drużynie wreszcie opuścić ostatnie miejsce – spadli na nie wciąż czekający na pierwsze zwycięstwo Exeter Chiefs.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Bath | 7 | 29 |
2. ↑ | Bristol Bears | 7 | 29 |
3. ↓ | Leicester Tigers | 7 | 24 |
4. | Saracens | 7 | 24 |
5. ↑ | Gloucester | 7 | 20 |
6. ↑↑ | Sale Sharks | 7 | 19 |
7. ↓↓ | Harlequins | 7 | 19 |
8. ↓ | Northampton Saints | 7 | 14 |
9. ↑ | Newcastle Falcons | 7 | 8 |
10. ↓ | Exeter Chiefs | 7 | 6 |
Grało też Championship. Na prowadzeniu w ligowej tabeli pozostało niepokonane Coventry, które na wyjeździe ograło Ampthill 27:21. Triumfował także wicelider – Ealing Trailfinders rozgromili London Scottish 63:28 (choć po kwadransie przegrywali 7:14). Spore kłopoty znowu mieli Cornish Pirates, którzy dopiero dzięki karnemu z końcówki spotkania pokonali Chinnor 15:13, ale mimo to pozostali w dolnej połówce tabeli.
SVNS / Reprezentacja Polski w rugby 7 kobiet
Pierwszy turniej nowego sezonu SVNS tradycyjnie odbył się w Dubaju. W kompleksie The Sevens rywalizowali jak zwykle nie tylko najlepsi na świecie, ale też mnóstwo drużyn w turniejach różnych kategorii. M.in. reprezentacja Polski kobiet, uczestnicząca w silnie obsadzonym turnieju International Invitation.
Rywalizacja niestety nie poszła po myśli naszej drużyny – pierwsze trzy z czterech spotkań grupowych przegrała. W piątek minimalne uległa Australii A 17:19, a potem przegrała z międzynarodowym zespołem Lionesses 0:27. Drugi dzień zaczęła od porażki z kolejną międzynarodową drużyną Hammerheads 10:19 i dopiero na koniec fazy grupowej pokonała reprezentację Belgii 33:5. To pozwoliło Polkom na grę w półfinałach rywalizacji o miejsca 5–8 z reprezentacją francuskiej Armii – mecz skończył się wygraną 22:7 i w efekcie Polki ponownie zmierzyły się z Hammerheads w starciu o piąte miejsce. Tu znów przegrały, tym razem 10:24. W finale zmierzyły się dwie drużyny, które wcześniej pokonały nasze dziewczyny: Lionesses wygrały z Australią A 21:7.
Bardzo ciekawie było w zawodach siódemkowej, światowej elity. Wśród panów od kompletu zwycięstw w fazie grupowej zaczęli turniej niesamowici Argentyńczycy oraz Fidżyjczycy. Ale to nie o tych ekipach było najgłośniej – przyćmili ich Hiszpanie, którzy w swojej grupie nieoczekiwanie odnieśli dwa zwycięstwa i zajęli drugie miejsce. Po porażce w pierwszym meczu z Fidżi (15:21) nieoczekiwanie pokonali Nową Zelandię 26:14, a potem ograli Stany Zjednoczone aż 28:0. To oznaczało awans do ćwierćfinałów, dopiero trzecie miejsce w grupie All Blacks i odpadnięcie z rywalizacji Amerykanów. Niemałą niespodziankę sprawili też Kenijczycy, którzy dopiero po dogrywce ulegli Francji (która grała z zaledwie trzema mistrzami olimpijskimi w składzie), a potem pokonali Południową Afrykę (powtarzając sukces z kwalifikacji olimpijskich). To było jednak za mało, aby awansować do ćwierćfinału – mimo takich wyników zajęli ostatnie miejsce w grupie.
Zwycięstwa Hiszpanów nie okazały się historią tylko jednego dnia. Również i w niedzielę szli jak burza, co doprowadziło ich do powtórnego starcia z Fidżi – w finale turnieju (powiedzieć, że dotarli do niego pierwszy raz w historii to mało – oni przecież rzadko kiedy awansowali do ćwierćfinałów, a na koniec poprzedniego sezonu walczyli przed swoją publicznością o utrzymanie w cyklu). W ćwierćfinale pokonali 19:14 Brytyjczyków rozstrzygając spotkanie siedmiopunktową akcją na koniec meczu. Zacięte były też trzy pozostałe pojedynki tej fazy turnieju, wszystkie rozstrzygane w ostatnich sekundach: Nowa Zelandia pokonała Południową Afrykę 24:17, Fidżi ograło Francję 19:17, a Argentyna zwyciężyła Australię 22:20 (cóż, na koniec meczu Australijczycy mieli kop z podwyższenia na remis, ale między słupy nie trafili). W półfinale Hiszpania drugi raz w tym turnieju zagrała z Nową Zelandią i drugi raz wygrała – tym razem 19:14. W drugim starciu tej fazy zmierzyły się dwie ekipy dotąd niepokonane – zdecydowanie górą byli Fidżyjczycy, którzy odprawili z kwitkiem Argentynę wygrywając aż 43:21 (a tuż przed końcem prowadzili nawet 43:7). Argentyńczycy musieli zadowolić się brązem po pewnym zwycięstwie nad Nową Zelandią 14:0 (imponuje to zero z tyłu w meczu z All Blacks). W finale Hiszpanie nieoczekiwanie dominowali w pierwszej połowie, ale efektem tej przewagi było tylko pięć punktów. Dopiero tuż przed przerwą Fidżyjczycy wyprowadzili pierwszą groźną akcję i od razu wyrównali wynik meczu. Po przerwie już przeważali, niemal nie schodzili z połowy Hiszpanów, dorzucili dwa przyłożenia i wygrali 19:5. W meczu o piąte miejsce Francuzi pokonali Blitzboków. W play-off o miejsca 9–12 Urugwaj i Kenia pokonały odpowiednio Stany Zjednoczone i Irlandię. W efekcie przedostatnie miejsce Irlandczyków i ostatnie Amerykanów.
Mimo przegranej Hiszpanów w finale, to i tak ogromny sukces tej drużyny. Szkoda tylko, że finał SVNS nie odbędzie się w Madrycie.
W kobiecym turnieju aż takich niespodzianek nie było. Co prawda fazę grupową od nieoczekiwanego zwycięstwa nad Francją zaczęły Hiszpanki, ale zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego nie poszły za ciosem, przegrały dwa kolejne spotkania i przy nieco pechowym rozkładzie wyników w innych spotkaniach zajęły ostatnie miejsce w grupie. Z kolei na koniec fazy grupowej wygraną zaliczyły Chinki – pokonały Fidżyjki, ale mimo trzeciego miejsca w grupie nie awansowały do ćwierćfinału (zajęły ostatnie miejsce w małej tabeli ekip z trzecich miejsc). Niepokonane w fazie grupowej były tylko dwie drużyny – Australijki (z bilansem 118:12) i Nowozelandki (również bez wątpliwości, 107:27). W tych drużynach zwróciły uwagę laureatka nagrody dla najlepszej siódemkowiczek świata Maddison Levi (9 przyłożeń w 3 meczach) i Sarah Hirini (wracająca do SVNS po kontuzji odniesionej przed rokiem właśnie w Dubaju). A do tego Irlandka Amee-Leigh Murphy Crowe, która przekroczyła granicę 200 przyłożeń w cyklu.
Australijki i Nowozelandki równie pewnie grały w fazie pucharowej i te dwie drużyny spotkały się w finale turnieju. Maddison Levi w ćwierćfinale z Kanadą (39:0) dorzuciła do swojego dorobku kolejnego hat-tricka, a w półfinale z Wielką Brytanią (35:7) zdobyła kolejne dwa przyłożenia. W szeregach Nowozelandek szalały Jorja Miller i Hirini, dzięki których przyłożeniom Black Ferns wygrały z dwiema europejskimi ekipami – najpierw z Irlandią (33:12), a potem z Francją (28:14). W finałowym pojedynku dwóch najlepszych kobiecych ekip na świecie było efektownie – po cztery przyłożenia z obu stron. Zaczęło się od przewagi Australijek, które prowadziły 14:0, Nowozelandki odpowiedziały dwoma przyłożeniami, a na koniec pierwszej połowy znów ukąsiły Australijki i wygrywały 21:12. Druga połowę od dwóch szybkich przyłożeń zaczęły Black Ferns, ale mistrzynie olimpijskie nie dowiozły prowadzenia do końca – spotkanie rozstrzygnęła swoim piętnastym przyłożeniem w turnieju Maddison Levi (gdy wydawało się, że Nowozelandki zdobędą kolejne punkty, przechwyciła ich podanie i pomknęła przez całe boisko) i Australia wygrała 28:24. Trzecia lokata dla Francuzek, które w meczu o brąz wygrały z Brytyjkami 15:12. Piąte Amerykanki, szóste Irlandki. Chinki dziesiąte, a ostatnie, po przegranej z Hiszpanią, Fidżyjki.
A 15 przyłożeń Levi to nowy rekord liczby przyłożeń w turnieju. Bagatelka, średnia 2,5 na mecz.
Za tydzień Kapsztad, a tam czeka na nas nowy format turnieju, który – wygląda na to – spowoduje rozgrywanie mniejszej liczby meczów (rekord Levi będzie więc niemal niemożliwy do pobicia): drużyny w fazie grupowej będą podzielone na cztery trzyzespołowe grupy (a nie trzy czterozespołowe jak dotąd), których zwycięzcy awansują bezpośrednio do półfinałów.
Z kraju
Juvenia Kraków pozyskała ciekawego partnera – patronat nad szkoleniem młodzieży objął bank HSBC, znany znakomicie w rugbowym świecie (m.in. tytułowy sponsor cyklu SVNS). Krakowska młodzież ma odtąd występować pod szyldem Akademia Rugby HSBC Juvenia Kraków. Czy to będzie oznaczać nową jakość w szkoleniu? Nie wiem. Ale taki sponsor cieszy.
Ze świata
Ostatnim akordem jesiennego okienka testowego było ciekawe spotkanie w Dublinie, gdzie Irlandia grała z Australią. To oznaczało powrót do Dublina byłego trenera reprezentacji Irlandii, Joe’go Schmidta, obecnie prowadzącego Australię. Schmidt w swojej drużynie dokonał sześciu zmian w porównaniu z ubiegłym tygodniem (udało się uzdrowić Josepha Sua’ali’iego, na ławkę powędrował Harry Potter, zasiadł też na niej debiutant Tane Edmed). Z kolei Andy Farrell kolejny raz postawił na Sama Prendergasta na pozycji łącznika ataku. Ostatecznie Irlandczycy wygrali 22:19, ale spotkanie mogło równie dobrze być rozstrzygnięte inaczej. Pierwsza połowa należała do gości z antypodów, którzy po 20 minutach i przyłożeniu Maxa Jorgensena, świetnie uruchomionego przez Noaha Lolesio prowadzili 10:0, a do przerwy – 13:5. Drugą odsłonę jednak to gospodarze zaczęli od szybkiego wyjścia na prowadzenie dzięki przyłożeniu Caelana Dorisa i kopom Prendergasta. Co prawda Australijczycy znowu zdobyli przewagę po dwóch karnych Lolesio, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy nabierali tempa z każdym zmiennikiem wchodzącym na boisko (wśród nich – Cianem Healy’m, który pobił rekord w liczbie meczów w reprezentacji – zagrał po raz 134.). Z kolei występy Pottera i Edmeda były niezwykle krótkie – Potter wszedł na boisko na dwie minuty przed końcem, a Edmed zaledwie na nim się pojawił, zaraz potem musiał zejść na HIA.
Postawa Australii w serii jesiennych meczów w Europie (bilans 2:2) pokazuje sporą zmianę na plus. I daje nadzieję, że British & Irish Lions w przyszłym roku nie będą mieli spacerku.
Odbyły się też dwa ostatnie przed zimą mecze w ramach Rugby Europe International Championships, w tym interesujące nas szczególnie starcie na poziomie Trophy pomiędzy Luksemburgiem i Chorwacją. Luksemburczycy, będący beniaminkiem w tej grupie, zaczęli od przyłożenia już w pierwszej akcji. Chorwaci atakowali, ale gospodarze po kwadransie prowadzili już 14:0. A gdy po półgodzinie goście wreszcie zamienili napór na przyłożenie, moment później tym samym odpowiedzieli gospodarze, znowu po akcji prawym skrzydłem. Stopniowo jednak przewaga Chorwatów dawała o sobie znać i do przerwy Luksemburg prowadził już tylko dwoma punktami, 21:19. W drugiej połowie Chorwaci wyszli na prowadzenie po przyłożeniu po maulu autowym, potem gra toczyła się głównie w strefie środkowej i gospodarze dalekim karnym doprowadzili do remisu 24:24. Na kwadrans przed końcem Chorwaci zdobyli przyłożenie, które dało im 7-punktową przewagę. Dalej atakowali, ale kolejne długie okresy pobytu pod linią bramkową gospodarzy nie dały efektu, nie kopali też karnych gdy mieli takie okazje, i to się na nich zemściło. W ostatnich minutach zostali na boisku w czternastkę i to Luksemburczycy zaparkowali w ich polu 22 m. A gdy nie powiodły się próby wbicia w pole punktowe, efekt przyniósł znakomity przekop łącznika ataku na skrzydło (znowu prawe) i w ostatniej akcji meczu Luksemburczycy wyrównali.
W tabeli zmieniło się niewiele – Chorwaci przeskoczyli Litwę i zrównali się punktami z Czechami. Z kolei Luksemburg zdobył pierwsze punkty w sezonie, ale pozostał ostatni. Warto pamiętać, że Chorwacji i Litwie pozostało wiosną tylko po jednym spotkaniu do rozegrania, Czechom i Szwecji po dwa, a Polsce i Luksemburgowi – po trzy.
Poz. | Drużyna | M. | Pkt. |
1. | Szwecja | 3 | 13 |
2. | Polska | 2 | 9 |
3. | Czechy | 3 | 6 |
4. ↑ | Chorwacja | 4 | 6 |
5. ↓ | Litwa | 4 | 5 |
6. | Luksemburg | 2 | 2 |
Na poziomie Conference mieliśmy mecz Andory z Maltą. Gospodarze przegrali 3:10 – wszystkie punkty padły w pierwszej połowie, a jedyne przyłożenie tuż przed przerwą po młynie na 5 m. Gospodarze do końca walczyli o odwrócenie wyniku, ale mimo szans i gry w liczebnej przewadze w końcówce, punktów nie zdobyli.
Pierwsze z zaplanowanych dwóch spotkań rozegrały kobiece reprezentacje Holandii i Brazylii. Holenderki poradziły sobie z rywalkami, które nieoczekiwanie awansowały na nadchodzący Puchar Świata, i wygrały, jednak dość skromnie, 15:7, przechylając losy meczu na swoją korzyść w drugiej połowie.
Wybór laureatów World Rugby Awards nie wszystkich zachwycił – a najwięcej niezadowolonych głosów słychać z RPA w związku z pominięciem Rassiego Erasmusa przy wyborze najlepszego trenera (przypomnijmy, został nim trener mistrzów olimpijskich z Francji, Jérôme Daret). Ponoć z udziału w panelu przyznającym nagrody zrezygnował zdegustowany tą decyzją były trener Springboków Nick Mallett. Trochę to zamieszanie przesadzone, bo przecież pod uwagę brane są tylko występy z tego roku, a Daretowi osiągnięć nie można odmówić.
A Francisco Isaac w serwisie rugbypass.com postanowił uhonorować pominiętych niemal całkowicie przez World Rugby graczy z zaplecza elity i opracował najlepszą piętnastkę świata właśnie spośród „drugoligowców”: The Emerging Nations Team of the Year 2024.
Nie tylko British & Irish Lions mogą zagrać w Stanach Zjednoczonych (dyskutowane jest rozegranie tam jednego ze spotkań planowanego podczas wyprawy do Nowej Zelandii w 2029) – już latem przyszłego roku być może w tym kraju odbędzie się jedno ze spotkań Nowej Zelandii z Francją. Rozmowy trwają, a Nowozelandczyków kusi możliwość osiągnięcia większych dochodów, z kolei dla Amerykanów to szansa na popularyzowanie rugby przed Pucharem Świata w 2031. Kłopot tylko w tym, że Francuzi planują wysłać na tę wyprawę skład mocno osłabiony (ale największym magnesem dla kibiców i tak będzie pewnie magia nazwy All Blacks i haki).
Sprawdziły się plotki o wynikach finansowych RFU – w ostatnim roku obrotowym (z reguły najgorszym w cyklu czteroletnim, bo Puchar Świata powoduje brak klasycznych testów jesienią, na których europejskie federacje sporo zarabiają) angielska federacja osiągnęła rekordową stratę blisko 38 mln funtów. Komentatorzy zwracają uwagę, że mimo takiego wyniku finansowego, mimo spadających przychodów z kontraktu telewizyjnego i zwolnienia 42 pracowników, zarządzający RFU Bill Sweeney otrzymał w tym roku ponad ośmioprocentową podwyżkę i zarobił ponad milion funtów (w tym kilkusettysięczną premię za wyniki z ostatnich trzech lat – a tymczasem w kraju upadły cztery zawodowe kluby; cel zarządczy pozwoliły mu spełnić znakomite rezultaty kobiecej reprezentacji kraju). Kolejny milion poszedł na premie dla pięciu członków zarządu. Wymowne jest też porównanie premii Sweeney’a z rocznym dofinansowaniem RFU dla klubu Championship – premia była ponad dwukrotnie wyższa… W każdym razie niezadowolenia w angielskim rugby jest sporo.
Strata także w rachunku zysków i strat federacji irlandzkiej – do domknięcia rachunku brakło aż 18,4 mln euro. Ale w przeciwieństwie do RFU, nie oznacza to wzrostu zadłużenia, a już w przyszłym roku Irlandczycy planują powrót do normy (wpływ braku domowych meczów jesienią ubiegłego roku szacują na kilkanaście mln euro).
Już niedługo ruszy Japan Rugby League One, tymczasem pojawiły się informacje na temat planu rozwoju ligi. Wśród nich m.in. zamiar przyjęcia za dwa lata pierwszych drużyn spoza kraju (mówi się o Hongkongu i Korei Południowej), początkowo oczywiście na najniższy trzeci poziom. Byłby to krok bardzo ciekawy i cenny dla rugby w Azji – zwłaszcza wobec (póki co) fiaska zapowiadanej jakiś czas temu azjatyckiej ligi zawodowej.
Wciąż ważą się losy sprzedaży udziałów w komercyjnym ramieniu federacji południowoafrykańskiej. Oferta Ackerley Sports Group, nad którą głosowanie, pierwotnie zaplanowane na październik, zostało przesunięte na grudzień, nie jest już jedyna. W poniedziałek ma być przedstawiona związkom prowincjonalnym kontroferta. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Większościowy udziałowiec Newcastle Falcons, Semore Kundi, podobno wystawił swoje udziały w klubie na sprzedaż. Cóż, z jednej strony wyniki drużyny nie ułatwią transakcji (choć ten weekend pokazał, że nie jest ona skazana na same porażki), z drugiej strony – cóż, niestety łatwiej kupić drużynę w Premiership niż awansować do niej.
Co będzie z walką reprezentacji Sri Lanki o awans do Pucharu Świata – nie wiadomo. Drużyna, która wygrała w tym roku rozgrywki drugiego poziomu mistrzostw Azji, znowu może paść ofiarą kłopotów organizacyjnych w federacji. W maju rozwiązany został przez ministra sportu główny związkowy organ z powodu nieprzeprowadzenia wyborów członków zarządu, minister miał też ingerować w statut związku. Jednocześnie związek ma czas do końca stycznia na dostosowanie statutu do wymagań World Rugby.
Z wieści transferowych:
- Liam Williams w związku z narodzinami dziecka przed czasem rozwiązał swój kontrakt w Japonii ze Spears Funabashi Tokyo Bay i wraca na Wyspy Brytyjskie – będzie grać dla Saracens;
- RFC Los Angeles z ligi MLR ogłosiło pozyskanie wielokrotnego reprezentanta Argentyny, Gonzalo Bertranou (ostatnio grającego w Cardiff);
- były reprezentant Francji (choć z tylko jednym występem na koncie) Xavier Mignot opuszcza Lyon i także przenosi się do Stanów Zjednoczonych, do drużyny NOLA Gold. Spotka tam m.in. swojego krajana Kéliana Galletiera;
- gwiazda kobiecych siódemek, Ilona Maher, nie znalazła się w składzie reprezentacji USA na tegoroczne SVNS (spora część składu to debiutantki). Pojawiły się natomiast plotki, że może znaleźć miejsce w którymś z klubów angielskiej kobiecej Premiership. Swoją drogą, Amerykanka właśnie zajęła drugie miejsce w programie telewizyjnym Dancing with the Stars.
Były reprezentant Irlandii Brendan Mullin został skazany na trzy lata więzienia za kradzież ponad pół miliona euro z banku, którego był dyrektorem zarządzającym.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Tomasz Pozniak (Rams RFC, National League 1): zagrał cały mecz przeciwko Rotherham Titans, przegrany 14:21. Dla Rams była to pierwsza porażka w tym sezonie i kosztowała ich spadkiem na drugie miejsce w lidze (z równą liczbą punktów, co prowadzące Richmond);
- Jordan Tebbatt (Leicester Lions RFC, National League 1): zagrał cały mecz przeciwko Sale, wygrany 15:12. Lions pozostali na trzynastym miejscu w lidze;
- Ross Cooke (Oxford Harlequins RFC, National League 2 East): zagrał cały mecz przeciwko Havant, przegrany 17:22. Harlequins zajmują jedenaste miejsce w swojej grupie;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał ostatnie pół godziny w meczu z Old Albanians, wygranym 13:10. Jego drużyna awansowała na trzecią lokatę w lidze.
Zapowiedzi
W nadchodzący weekend mamy w świecie rugby dwa główne wydarzenia. Pierwszym jest start europejskich pucharów. W pierwszej kolejce fazy grupowej zagrają m.in. Bath z La Rochelle, Saracens z Bulls, Racing 92 z Harlequins, Bordeaux z Leicester Tigers, Tuluza z Ulsterem czy Bristol Bears z Leinsterem. Pierwszym rywalem Black Lion będzie Vannes.
Drugie duże wydarzenie to drugi turniej w tym sezonie SVNS – najlepsi siódemkowicze świata przenoszą się z Dubaju do Kapsztadu.
Poza tym siódemkowe mistrzostwa Oceanii, a także rewanżowy mecz kobiet między Holandią i Brazylią oraz dwa międzynarodowe mecze w Ameryce Północnej (Meksyk – Kajmany panów i prawdopodobnie Meksyk – Jamajka pań).
Czy europejskie puchary będą transmitowane przez Polsat? Nic nie udało mi się znaleźć na ten temat, a z tego co pamiętam, chyba były takie zapowiedzi.
Tak, 4 mecze z każdej kolejki będą transmitowane.
Dzięki, bo troszkę zacząłem się martwić. Sprawdzałem program różnych kanałów sportowych Polsatu, ale nic nie znalazłem. Może źle szukałem albo jeszcze nie ustalili konkretnych planów transmisji.
Na ten moment coś się już pojawiło: piątek, 20:50, PS Fight, Bath – La Rochelle, sobota, 13:50, PS Fight, Sharks – Exeter Chiefs…
O super 🙂