Głównym wydarzeniem weekendu były drugie kolejki europejskich pucharów – Champions Cup i Challenge Cup. Najwięcej po nim mówi się o kłopotach drużyn z RPA – bardzo wysoko przegrały obie drużyny grające w Champions Cup na wyjeździe, niespodziewanie uległa też ta, która z domu nie wyjeżdżała. Niewielkim pocieszeniem była wygrana Lions w Challenge Cup.
Champions Cup
Druga kolejka fazy grupowej europejskich pucharów wyznacza zarazem półmetek rywalizacji w tej fazie, mimo że grupy liczą po sześć zespołów – taki to trochę kuriozalny format mają te puchary. Zresztą, na tym kuriozów nie koniec – wszak z każdej szóstki z rywalizacji opadnie w każdym przypadku tylko najsłabszy, a aż czterech pozostanie w grze o Champions Cup.
Leinster – ASM Clermont 15:7. Spotkanie zapowiadające się jako jeden z hitów drugiej kolejki spotkań Champions Cup rozegrano w Dublinie i kibice zobaczyli w nim więcej błędów niż fajerwerków. Zaczęło się jednak od przyłożenia już po czterech minutach gry, gdy licznik gości otworzył Fidżyjczyk Alivereti Raka. Okazało się jednak, że Clermont w tym meczu nie zdobyło już więcej ani jednego punktu. Natomiast punktował Leinster, w którego barwach od pierwszej minuty zagrali m.in. młody Sam Prendergast i po raz pierwszy Jordie Barrett. I właśnie ci dwaj zawodnicy odegrali kluczową rolę w dwóch przyłożeniach gospodarzy zdobytych w odstępie paru minut: Prendergast zaliczył dwie asysty, a Barrett swoje drugie przyłożenie w swoim drugim meczu dla irlandzkiej prowincji. W drugiej połowie jedyne punkty padły na początku, gdy Prendergast wykorzystał karnego po faulu na nim samym (kosztował rywala zresztą żółtą kartkę). Potem lało, drużyny popełniały coraz więcej błędów (w całym meczu aż 39 błędów chwytu piłki!, Leinster przegrał połowę swoich autów, a Clermont darowało gospodarzom mnóstwo karnych) i wynik już się nie zmienił.
Stade Rochelais – Bristol Bears 35:7. Drugi mecz w Champions Cup i druga wysoka porażka bristolczyków (znów 35 punktów straconych), tak znakomicie przecież radzących sobie w angielskiej lidze. Z kolei roszelczycy wygrali po raz drugi i znowu z ekipą z czołówki Premiership. Spotkanie zaczęło się kiepsko dla Anglików, bo od żółtej kartki. Grę w osłabieniu co prawda przetrwali, ale potem zaczęli tracić punkty – pierwsze po przekopie Ihai Westa i akrobatycznym przyłożeniu Jacka Nowella. Co prawda pod koniec pierwszej połowy po imponującej akcji Jacka Batesa (aż czterech pokonanych rywali) odrobili część strat i zmniejszyli dystans do siedmiu punktów, ale w drugiej połowie La Rochelle dorzuciło trzy przyłożenia i wygrało bardzo pewnie. Gospodarze dominowali na boisku, znakomicie walczyli o własne kopy, a na dodatek korzystali na kłopotach z dyscypliną gości. Anglików usprawiedliwiają odrobinę wymuszone kontuzjami roszady w składzie.
RC Toulonnais – Glasgow Warriors 30:29. Tulon grał bez Yannicka Youyoutte, ukaranego 5-tygodniową dyskwalifikacją za czerwoną kartkę po szarży na Manniego Libbocka. Niemniej był faworytem spotkania przeciwko mistrzowi URC i już w piątej minucie wyszedł na prowadzenie po przyłożeniu Leciestera Fainga’anuku. Nie poszedł jednak za ciosem, a gdy Szkoci wyprowadzili wreszcie pierwszą groźną akcję – błyskawiczną kontrę zatrzymaną dopiero na 5 m – obrona gospodarzy się rozsypała. W ciągu kilkudziesięciu sekund gospodarze stracili karne przyłożenie i zobaczyli dwie żółte kartki. Paradoksalnie, blisko 10-minutowy okres podwójnego osłabienia wygrali 6:5 i do przerwy prowadzili 13:12. I tą jednopunktową przewagę utrzymali do końca meczu – zaraz na początku drugiej połowy zaliczyli dwa przyłożenia (w okresie gry w przewadze), a choć Szkoci potem odrabiali straty, długo przegrywali tylko 5 punktami, ostatecznie nie dogonili – kilka minut przed końcem Tulon karnym zwiększył dystans do 8 punktów i choć Szkoci wykorzystali żółtą kartkę jednego z rywali do zdobycia przyłożenia, padło ono za późno, aby dać im coś więcej niż punkt bonusowy.
Poza tym:
- Castres Olympique – Munster 16:14 (dwa przyłożenia Francuzów, jednak bez podwyższeń, na które dwoma przyłożeniami odpowiedzieli Irlandczycy, oboma w grze w przewadze; ostatecznie jednak Castres rozstrzygnęło mecz karnymi; goście przegrali, choć w ostatniej akcji kopali karnego ze środka boiska w aut – ale piłka została zachowana w polu dzięki interwencji jednego z Francuzów; na dodatek Irlandczycy stracili kontuzjowanych Craiga Casey’a i Petera O’Mahony’ego);
- Sale Sharks – Racing 92 29:7 (nadspodziewane pewne zwycięstwo Anglików, dla których punkty zdobywali m.in. bracia Jean-Luc i Rob du Preez; błysnął Tom Roebuck najpierw przyłożeniem, a potem znakomitym przechwytem i wyprowadzeniem akcji, po której padło kolejne; paryżanie mogli mieć przez moment nadzieję, gdy dzięki przyłożeniu na koniec pierwszej połowy zmniejszyli stratę do pięciu oczek – nic to im jednak nie dało, a „ukoronowaniem” ich występu była zgubiona piłka na własnej linii 22 m w doliczonym czasie gry, po czym stracili piąte przyłożenie, unieważnione jednak na ich szczęście przez TMO);
- Bulls – Northampton Saints 21:30 (nieoczekiwana przegrana ekipy z RPA na swoim boisku; co prawda między 60. i 70. minutą piętnastopunktową stratę zmniejszyli do zaledwie jednego oczka dzięki dwóm przyłożeniom Camerona Hanekoma po znakomitych indywidualnych akcjach z piłką podnoszoną z młynów, ale ostatnie słowo należało do Tommy’ego Freemana, który też zaliczył dublet w drugiej połowie; Bulls mieli w tym meczu przewagę, ale uparcie nie kopali z karnych na słupy i to chyba na nich się zemściło);
- Ulster – Union Bordeaux-Bègles 19:40 (pierwsza połowa na korzyść gospodarzy, którzy mimo przyłożenia straconego po dwóch minutach gry wygrali ją 19:14, i pod znakiem żółtych kartek, których było aż cztery i w pewnym momencie na boisku zostało tylko 27 graczy; w drugiej połowie przez 20 minut bez punktów po obu stronach, ale goście odwrócili losy meczu w ostatnich 20 minutach, gdy zdobyli 4 przyłożenia, jedno z nich po znakomitej, błyskawicznej akcji wyprowadzonej z własnego pola 22 m, wykończonej na skrzydle przez Louisa Bielle’a-Biarrey’a; gospodarze odnieśli drugą bolesną porażkę z francuskim rywalem tydzień po tygodniu);
- Leicester Tigers – Sharks 56:17 (niezwykle pewne i zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy oddali prowadzenie rywalom tylko na kilka minut na początku meczu, a potem zaaplikowali im aż 8 przyłożeń; pierwsze dwa zdobył po maulach Argentyńczyk Julian Montoya, trzecie zaliczył Ollie Hassell-Collins wykorzystując ofiarną i zarazem pechową obronę rywala przed autem, a 17 punktów przeciwko swoim krajanom zaliczył Handré Pollard);
- Harlequins – Stormers 53:16 (niezwykle pewne zwycięstwo Quins nad mocno osłabionymi gośćmi z południa; co prawda zaczęło się od 0:6 po dwóch karnych, ale potem przyłożenia zaczęli zdobywać londyńczycy – hat-tricka zapisał Alex Dombrandt, zaimponował też kilkoma podaniami, m.in. zamiast swojego czwartego przyłożenia otwierając drogę do drugiego hat-tricka Cadanowi Murley’owi; do tego błysnął weteran Danny Care; aż pięć z ośmiu przyłożeń Stormers stracili w ciągu ostatniej półgodziny, którą niemal w całości spędzili na boisku w czternastkę, po trzech kolejnych żółtych kartkach);
- Benetton Treviso – Bath 22:21 (odrobinę nieoczekiwany przebieg meczu – to Benetton prowadził najpierw 10:0, a po półgodzinie i przechwycie świetnego Rhyno Smitha 17:7; lider Premiership, grający w osłabionym składzie, wyszedł na prowadzenie dopiero po godzinie gry – w końcówce został jednak na boisku w czternastkę i gospodarze wykorzystali to w ostatniej akcji, zdobywając swoje czwarte przyłożenie w meczu i wyszarpując zwycięstwo);
- Stade Français – Saracens 17:28 (paryżanie po kwadransie prowadzili 10:0, ale chwila szaleństwa Sekou Macalou zaowcowała czerwoną kartką i kosztowała ich godziną gry w osłabieniu, na dodatek po żółtych kartkach przez 20 minut w podwójnym – i w efekcie Saracens zmienili obraz spotkania);
- Exeter Chiefs – Stade Toulousain 21:64 (do drużyny gospodarzy wrócili po kontuzjach Dafydd Jenkins i Henry Slade, ale mającym fatalny sezon Anglikom nie pomogło to w meczu z najlepszą drużyną kontynentu; tuluzańczycy drugi raz w tym sezonie wygrali i drugi raz przekroczyli 60 punktów; tym razem zaliczyli aż 10 przyłożeń, a punktowanie zaczął nie kto inny, jak Antoine Dupont, który zaliczył też parę asyst; wynik wysoki, ale Chiefs też zdobyli kilka ładnych przyłożeń i wbrew pozorom to była ładna reklama rugby).
Po dwóch kolejkach zostało siedem drużyn z dwoma zwycięstwami na koncie – i większość z nich z Francji. W gronie tym są Tuluza, Bordeaux, La Rochelle i Tulon, a ponadto Leinster, Saracens i Northampton Saints. Drużyny z RPA w sześciu dotychczasowych meczach odniosły tylko jedno zwycięstwo – w ten weekend komplet porażek.
Ekipy z Południowej Afryki, których porażki na północy w tym tygodniu były niezwykle wysokie, narzekają na konieczność latania wte i wewte przez cały świat. Cóż, idealnego rozwiązania nie ma, od samego początku wiadomo było, że dopuszczenie drużyn z Południowej Afryki to ogromny kłopot logistyczny i dla nich, i dla ich rywali. Efektem są słabsze składy wysyłane na przeciwne półkule, a mecze z udziałem takich drużyn nie służą dobrej prasie imprezy. Padły właśnie propozycje, aby wyjazdy takie grupować w serie dwóch meczów tydzień po tygodniu co nieco złagodziłoby problem, ale choć propozycja z pewnością jest sensowna, rozwiązuje problem wyłączenie fazy grupowej, najmniej w tych rozgrywkach znaczącej. A w fazie pucharowej zacznie się na pewno narzekanie o niemożności planowania spotkań i trudnościach z organizacją lotów.
Challenge Cup
Najbardziej wyczekiwanym przeze mnie meczem w drugiej turze europejskich pucharów było pierwsze spotkanie w historii tych rozgrywek odbywające się w Vannes.
RC Vannes – Gloucester 43:19. Pierwszy mecz i od razu pierwsze, historyczne zwycięstwo. Francuzi na swoim stadionie potrafią być niezwykle groźni i sprawili sporą niespodziankę. A mecz rozpoczęli znakomicie – pierwsze przyłożenie po zaledwie 50 sekundach gry (i imponującej akcji z własnej połowy), a po trzech minutach już 14:0. Co prawda Gloucester natychmiast odpowiedziało, ale po 10 minutach było 19:7. Na kolejne punkty przyszło czekać do drugiej połowy, na której początku znowu przyłożyli Bretończycy. Goście i tym razem zmniejszyli stratę do 7 oczek, ale Vannes z powrotem zwiększyło dystans i nie dało sobie wydrzeć wygranej. Nieoczekiwane zwycięstwo przy pełnych trybunach (co nie było oczywiste w ten weekend europejskich pucharów) i małe święto w Vannes.
Scarlets – Black Lion 36:18. Rok temu Scarlets na własnym boisku niespodziewanie przegrali z gruzińską ekipą, dla której to był wtedy pierwszy triumf w Challenge Cup (i jedyny w tamtym sezonie). Tym razem piękna historia się nie powtórzyła. Scarlets wyszli na prowadzenie już w po dwóch minutach meczu i choć Gruzini początkowo trzymali dystans dzięki karnym Luki Matkawy, zawodnik ten zobaczył żółtą kartkę, co pozwoliło Walijczykom zwiększyć prowadzenie. Do przerwy było 19:11, ale tuż przed nią goście odnieśli dotkliwy cios – jeden z ich graczy zobaczył czerwoną kartkę po rzuceniu rywalem na głowę. Całą drugą połowę grali więc w czternastkę i choć w okresie 10 minut wyrównania sił zdobyli drugie przyłożenie w meczu, Walijczycy już wcześniej powiększyli przewagę, a na koniec jeszcze dobili rywali.
Poza tym:
- Edinburgh – Aviron Bayonnais 52:12 (jeszcze na początku drugiej połowy Baskowie dwukrotnie zmniejszali dystans do 7 punktów, ale w ostatniej półgodzinie stracili pięć przyłożeń; zaimponował Darcy Graham – dwa przyłożenia, a do tego spory udział w kolejnych dwóch);
- Montpellier Hérault – Ospreys 59:15 (przyłożenie za przyłożeniem Francuzów, którzy na 10 minut przed końcem prowadzili nawet 59:3 – jedyne do tego momentu punkty Walijczyków zdobył z imponującego 45-metrowego drop goala Dan Edwards; pierwsze przyłożenie w spotkaniu zaliczył młody reprezentant Portugalii Nicolas Martins);
- Zebre Parma – Lyon OU 19:21 (zacięty mecz, w którym Włosi prowadzili jeszcze na 10 minut przed końcem, po przyłożeniu zdobytym mimo osłabienia po czerwonej kartce; ostatecznie jednak Lyon wykorzystał przewagę liczebną i zdobył decydujące siedem punktów; Zebre w ostatniej akcji było na połowie gości, ale przegrało własny wrzut z autu);
- Lions – Section Paloise 43:35 (mecz z powodu burzy nad Johannesburgiem najpierw opóźniony o godzinę na starcie, a do tego potem z przedłużoną przerwą; 10 przyłożeń obu drużyn i jedyne zwycięstwo ekipy z RPA w tej kolejce europejskich pucharów; pomogły na pewno dwa przyłożenia w okresie gry gości z Francji w osłabieniu, w tym podwójnym);
- Cardiff – Cheetahs 26:10 (Cheetahs pod koniec pierwszej połowy wyszli na prowadzenie 10:5, ale na początku drugiej je stracili i walijska ekipa dość pewnie spotkanie wygrała; Cheetahs nie pomogły kontuzje trzech ważnych zawodników już w pierwszych 20 minutach spotkania);
- USA Perpignan – Connacht 18:31 (Katalończycy na swoim boisku są groźni dla każdego rywala, ale tym razem po 10 minutach przegrywali już 0:14 i choć w drugiej połowie zdołali zmniejszyć stratę do zaledwie jednego oczka, ostatecznie w końcówce ulegli);
- Newcastle Falcons – Dragons 14:22 (mecz dwóch ekip z ogonów ligowych tabeli; Dragons wyszli na prowadzenie 10:0 i choć po przerwie je na chwilę stracili, potem odbudowali przewagę – a mogli wygrać wyżej, dwukrotnie po TMO tracili zdobyte już przyłożenia).
W Challenge Cup po dwóch kolejkach tylko dwie drużyny z kompletem wygranych na koncie – Connacht, Lyon i Montpellier. Najdziwniejsza sytuacja jest w grupie 3, w której wszystkie sześć drużyn ma bilans zwycięstw do porażek 1:1 (przy czym połowa z nich zgarnęła po dwa bonusy, a druga połowa żadnego).
Z kraju
Bliższe informacje o udziale naszej siódemkowej kadry U23 w turnieju w Villajoyosa w Hiszpanii w poprzedni weekend. Polacy rywalizowali z drużynami U23 i U19 południowoafrykańskiej instytucji AVS (Afrikaner Volkseie Sport, lepiej znanej jako Bokkieweek). W sumie 7 spotkań, cztery wygrane i trzy porażki. Niestety, w rywalizacji nie wzięła udziału awizowana wcześniej reprezentacja Hiszpanii.
Ze świata
W Pro D2 mieliśmy w ten weekend mecz na szczycie, pomiędzy ekipami zajmującymi dwa pierwsze miejsca w lidze i mającymi tę samą liczbę punktów na koncie. Fotel lidera zachowało po tym spotkaniu Grenoble, które pokonało Brive 34:22, głównie dzięki ostatniemu kwadransowi pierwszej połowy, w którym zdobyło 24 punkty. Porażka Brive oznacza, że jego przewaga nad kolejnymi drużynami w tabeli zmalała – trzecie Béziers ma do drugiego miejsca stratę tylko jednego punktu (wygrało z Montauban 34:20, choć jeszcze na kilka minut przed końcem na tablicy wyników był remis), a dwa punkty traci Biarritz (pokonało Niceę 16:0, choć do przerwy miało na koncie tylko 3 punkty z karnego, a jedyne przyłożenie zdobyło tuż przed końcowym gwizdkiem). Porażka beniaminka oznacza, że pogrąża się na dnie tabeli, tracąc już 7 punktów do kolejnych rywali – Oyonnax, które przerwało kiepską serię gromiąc Angoulême aż 53:10, i Valence Romans, które pokonało Mont-de-Marsan 28:23. Poza tym cenną wygraną nad Provence odniosło Dax (23:22, o wygranej rozstrzygnął karny w doliczonym czasie; Provence pozostało w szóstce, ale druga porażka z rzędu zwiększyła jego stratę do liderów), Agen pokonało Aurillac 43:17, a Nevers mimo gry w osłabieniu po czerwonej kartce przez ostatnie 25 minut zwyciężyło Colomiers 23:15 (i tym samym uchroniło się od obsunięcia w strefę spadkową).
W angielskiej drugiej lidze – Championship – już drugi weekend z rzędu nie dokończono wszystkich spotkań. Tym razem powodem przerwania meczu był pechowy nokaut sędziego uderzonego w głowę piłką po kopie – został zniesiony na noszach. Minęło pół godziny meczu, a Ampthill przegrywało w tym momencie z Hartpury University 0:14. Fotel lidera po pierwszej porażce w sezonie straciło Coventry – aspirująca do awansu drużyna przegrała aż 14:64 z Cornish Pirates, którzy powoli chyba zaczynają zapominać o kiepskim początku sezonu. Coventry zostało zmienione na pierwszym miejscu w tabeli przez Ealing Tralfinders, którzy rozgromili Cambridge 95:7 (15 przyłożeń zwycięzców). Wygrywały też ekipy Doncaster Knights, Nottingham i Bedford Blues. A wynik niedokończonego meczu sprzed tygodnia między Chinnor i Doncaster Knights, przerwanego w 68. minucie przy stanie 18:13, postanowiono uznać za ostateczny.
Organizatorzy australijskiego Pucharu Świata w Rugby w Australii zaprezentowali identyfikację wizualną imprezy – znacznie ciekawszą od nowego logo imprezy (z którym zrobili co mogli, trochę zbliżając je do bumerangu, ale bez dwóch zdań – poprzednie logo RWC chyba znacznie lepiej dałoby się adaptować do nowego layoutu). Przy okazji uruchomiono stronę turnieju, a wśród informacji o kwalifikacjach na imprezę jest jedna nowość – w strefie azjatyckiej wymieniono tylko cztery kraje: Hongkong, Koreę Południową, ZEA i Malezję. Wygląda na to, że Sri Lanka, mimo zwycięstwa rok temu na drugim poziomie azjatyckich rozgrywek, ani nie zastąpi automatycznie Malezji w gronie elity, ani nie zagra z nią barażu, więc szans na walkę o awans do Australii nie dostanie.
Młodość rządziła w wyborach najlepszych zawodników w Nowej Zelandii w 2024. Wallace Sititi tuż po uznaniu go za odkrycie roku 2024 przez World Rugby, został wybrany najlepszym reprezentantem kraju w mijającym roku. Jego pomijany przez Scotta Robertsona rywal z pozycji wiązacza, Hoskins Sotutu, został dla odmiany wybrany najlepszym graczem Super Rugby Pacific. Wśród kobiet nagrodę dla najlepszej reprezentantki zgarnęła młoda mistrzyni olimpijska Jorja Miller – niemal najmłodsza laureatka tej nagrody (wyprzedził ją tylko legendarny Jonah Lomu). Jej drużyna została drużyną roku, a trener Cory Sweeney najlepszym trenerem narodowym. Z kolei najlepszym trenerem z Super Rugby został Vern Cotter z Blues.
Z kolei nagrodę dla najlepszego piętnastkowicza w Południowej Afryce zgarnął Cheslin Kolbe, mający już na koncie nominację do najlepszego gracza roku World Rugby (w tamtej rywalizacji przegrał z Pieterem-Stephem du Toitem, tu go wyprzedził). Wśród siódemkowiczów nagrodę otrzymał kapitan Blitzboks, Selvyn Davids, który wcześniej znalazł się w najlepszej siódemce roku World Rugby.
Rugby Australia ogłosiło strategię na najbliższe pięć lat. Nie ma co mówić, ambitną – chcą w tej perspektywie czasu stać się najlepszymi na świecie.
Mistrzostwa świata U20 w przyszłym roku mają szansę zagościć w Europie – podobno World Rugby zaproponowało ich organizację Włochom (byłby to powrót do Europy tej imprezy po 7 latach). Kompletna cisza natomiast w sprawie grupy Trophy w tej kategorii wiekowej – pojawiają się plotki, że WR postanowiło z niej zrezygnować.
Niecodzienny pomysł rodem z Korei Południowej. W stworzonej tam netfliksowej produkcji Rugged Rugby: Conquer or Die (strasznie pompatyczny podtytuł) pojawił się pomysł widowiskowej rywalizacji w młynach dyktowanych. Wygrywał najlepszy w trzech podejściach (przy czym drużyna broniąca się wygrywała starcie, jeśli wytrzymała 20 sekund). Próbka: https://x.com/i/status/1866596972859105593.
Z wieści transferowych:
- nie tylko Ilona Maher spośród gwiazd kobiecego rugby 7 myśli o występie na przyszłorocznym piętnastkowym Pucharze Świata. Aż dziewięć reprezentantek Australii w rugby 7 zagra w nadchodzącym sezonie Super W (w przerwach między turniejami cyklu SVNS, w tym roku jednak nielicznymi). Wśród nich jest najlepsza siódemkowiczka roku na świecie Maddison Levi, a także jej siostra Taegan i Charlotte Caslick.
- Harry Plummer, mistrz Super Rugby Pacific z Blues, który niedawno zadebiutował w barwach All Blacks, w przyszłym sezonie zagra we francuskim Clermont. Wpływ na ten krok miały na pewno nikłe szanse na ponowne ubranie czarnej koszulki z numerem 10 w najbliższym czasie. Także tylko raz dotąd zagrał dla reprezentacji Nowej Zelandii Shaun Stevenson – i także wyjeżdża z kraju i za kilka tygodni zagra prawdopodobnie dla japońskich Spears Funabashi Tokyo-Bay (a do 2027 uzyska prawo reprezentowania Samoa). Inny jednotestowicz, Aaron Ross, przeniósł się do australijskich Reds (i tu się mówi o możliwości reprezentowania Australii – zawodnik urodził się pod Sydney).
Kronika kryminalna: Argentyński sąd ostatecznie odrzucił oskarżenie o gwałt skierowane pod adresem dwóch reprezentantów Francji – Hugo Auradou i Oscara Jegou (zwolnionych z aresztu i wypuszczonych do Francji już jakiś czas temu). Gorsza informacja dla Mohammeda Haouasa – były reprezentant Francji, który już pojawiał się w rubrykach kryminalnych z powodu bicia żony, został aresztowany za prowadzenie po pijanemu. Po poprzedniej aferze został zwolniony przez Clermont, tymczasem obecny klub, Montpellier, ma mniej skrupułów i w tym tygodniu przedłużył z nim kontrakt. Z kolei trzech byłych graczy Grenoble zostało skazanych na od 12 do 14 lat więzienia za gwałt popełniony w 2017 (a dwóch ich kolegów dostało kary w zawieszeniu).
Zginął były reprezentant Anglii Tom Voyce – samochód z nim w środków został porwany przez wezbraną rzekę.
Polacy za granicą
Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.
Anglia:
- Jordan Tebbatt (Leicester Lions RFC, National League 1): zagrał (tonąc w błocie) drugą połowę w meczu z Dings Crusaders, wygranym 22:15. Lions zajmują dwunaste miejsce w lidze;
- Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał ostatnie pół godziny w meczu z Bury St. Edmunds, wygranym 31:5. Barnes zajmuje trzecie miejsce w lidze;
- Ross Cooke (Oxford Harlequins RFC II, Counties 1 Tribute Southern North): zagrał cały mecz w drugiej drużynie swojego klubu, wygrany z trzecią ekipą Chinnor 27:0. To było starcie lidera z wiceliderem ligi – Harlequins II umocnili się na pierwszym miejscu tabeli.
Francja:
- Andrzej Charlat (Stade Niçois, Pro D2): zagrał 80 minut i zdobył przyłożenie w meczu z Nevers, przegranym 26:32. Nicea pozostała na ostatnim miejscu w lidze;
- Quentin Cieslinski (Stade Métropolitain, Nationale 2 – grupa 1): zagrał do 54. minuty i zdobył przyłożenie w meczu z Aubenas, wygranym 40:13. Jego drużyna znów awansowała o jedno miejsce, na dziewiąte.
Irlandia:
- Michał Haznar (Naas RFC, D1B): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Nenagh Ormond, przegranym 18:19. Naas pozostało szóste w lidze.
Szkocja:
- Ronan Seydak (Heriot’s RC, Premiership): zagrał w podstawowej piętnastce i zdobył przyłożenie w meczu z Edinburgh Accies, wygranym 45:10. Heriot’s pozostało wiceliderem ligi.
- Zenon Szwagrzak (Melrose Rugby, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Currie Chieftains wygranym 43:29. Melrose pozostało na piątym miejscu w tabeli.
Zapowiedzi
Żegnamy się z europejskimi pucharami na miesiąc, a wkraczamy w okres, gdy niepodzielnie rządzą czołowe europejskie ligi. We francuskiej Top 14 dwunasta kolejka spotkań (zagrają m.in. La Rochelle z Clermont i Castres z Bordeaux), w URC runda ósma (to pierwszy weekend wypełniony meczami o charakterze krajowych derby – m.in. Ulster – Munster, Glasgow Warriors – Edynburg czy Sharks – Bulls), a także ósmy weekend gier w angielskiej Premiership (m.in. starcie Leicester Tigers z Bristol Bears). Do tego na Dalekim Wschodzie wystartuje naszpikowana gwiazdami Japan Rugby League One.
Oprócz tego w Tunezji rozgrywki drugiej grupa kwalifikacji do Pucharu Narodów Afryki. W środę półfinały (Zambia – Ghana i Tunezja – Nigeria), a w weekend finał i mecz o trzecie miejsce.