Dobry start Australijczyków w Super Rugby

W ostatnich spotkaniach grupowych REC wysokie wygrane odnieśli faworyci, w Top 14 i URC kolejne wyjazdowe wygrane odniosły Vannes i Zebre, a na starcie rozgrywek Super Rugby Pacific ekipy z Australii odniosły trzy zwycięstwa w trzech meczach. W kraju męska reprezentacja szykuje się do meczu z Chorwacją, a kobieca do wyjazdu do Kapsztadu, ale więcej mówi się o skandalu z byłym trenerem młodzieży Juvenii Kraków w roli głównej.

Rugby Europe International Championships

Na koniec fazy grupowej Rugby Europe Championship pozostały mecze zapowiadające się najciekawiej – w każdej grupie mierzyły się ze sobą dwie najlepsze i dwie najsłabsze drużyny. A stawką było rozstawienie przed fazą pucharową, o tyle ważne, że zapewniające przewagę swojego boiska nie tylko w półfinale, ale także w rundzie finałowej. I tu liczyły się nawet małe punkty.

Holandia – Szwajcaria 73:0. Właściwie żadnych emocji nie było w pojedynku marzących o awansie na Puchar Świata Holendrów z beniaminkiem w REC, Szwajcarią. Jednostronny pojedynek, w którym po raz drugi w tym sezonie REC Szwajcarzy nie zdobyli ani jednego punktu, natomiast Holendrzy zaaplikowali im cały worek przyłożeń. W pierwszej połowie było ich aż osiem (Szwajcarzy pomogli dwoma żółtymi kartkami), w drugiej części spotkania dorzucili jeszcze pięć, a zwycięstwo mogłoby być znacznie wyższe, gdyby Holendrzy zanotowali wyższą skuteczność z podwyższeń (wykorzystali tylko 3 z 12 szans – seryjnie pudłowali najpierw Vikas Meijer, a potem David Weersma).

Rumunia – Portugalia 6:34. Rumuni opuścili Bukareszt, by zagrać domowy mecz w Botoszanach i to im chyba nie wyszło na zdrowie. Portugalczycy szybko wyszli na prowadzenie po przyłożeniu Raffaele Stortiego i nie oddali go już do końca. Jeszcze w pierwszej połowie Rumuni próbowali trzymać dystans kopami z karnych, ale z podstawki trafili tylko raz, a pozostałe próby zmarnowali. W efekcie już do przerwy było 3:12, a po przerwie goście dorzucili kolejne trzy przyłożenia, podczas gdy Rumuni tylko raz zapunktowali, ponownie z karnego. Obie drużyny miały w tym meczu kłopoty z autami.

Hiszpania – Gruzja 32:62. Hiszpanie niestety zagrali bez czołowych zawodników z Francji. To osłabiło nieco wymowę meczu, choć warto pamiętać, że także i Gruzini musieli zmagać się z absencjami, wskutek których m.in. zobaczyliśmy Dawita Niniaszwiliego na niecodziennej pozycji łącznika ataku (i zdaje się pierwszy raz w karierze w roli kapitana reprezentacji). Niniaszwili zaczął mecz od kiepskiej skuteczności z podwyższeń (w ciągu pierwszych 20 minut – 0/3), ale potem ciut poprawił celownik, ale przede wszystkim zdobył hat-tricka przyłożeń (np. https://x.com/i/status/1891120184070451657), a na koniec został wybrany najlepszym graczem meczu. Początek meczu jeszcze w miarę wyrównany, Hiszpanie nawet przez moment prowadzili, a po 25 minutach gry mieli stratę tylko dwóch oczek. Potem jednak Gruzini im zdecydowanie odjechali i mecz skończyli z imponującym dorobkiem 10 przyłożeń. Niestety, ciut za bardzo w tym meczu iskrzyło, sędzia pokazał aż siedem kartek – przy czym w pierwszej połowie dwa razy ukarał po przepychankach jednocześnie graczy z obu drużyn i po drugiej z nich na boisku mieliśmy 26 graczy, a w drugiej połowie jeden z Gruzinów po obejrzeniu drugiej żółtej kartki (za zbicie piłki) na trwale osłabił swój zespół na ostatnie niemal pół godziny. Nawet i w tym okresie jednak goście przeważali, zdobywając nawet pod koniec meczu przyłożenie przy grze w trzynastu na piętnastu. Znów dwoma fantastycznymi sprintami zakończonymi przyłożeniami popisał się Akaki Tabucadze (m.in. takim: https://x.com/i/status/1891112326285201533).

Niemcy – Belgia 19:39. Kibice w Kassel liczyli pewnie po cichu na możliwość sprawienia niespodzianki na swoich śmieciach, jednak już pierwsza połowa rozwiała ich nadzieje – Belgowie wygrali ją 18:0 (większość punktów zaliczając w okresie gry z przewagą liczebną), a w drugiej połowie już wystarczyło im tylko utrzymać zdobytą wcześniej przewagę. Niemcy co prawda wreszcie zaczęli się odgryzać, ale dwa ze swoich trzech przyłożeń zdobyli w samej końcówce meczu, gdy niewiele im mogły dać. Coś natomiast odebrały Belgom, bo wskutek nich stracili szansę na wyprzedzenie Holandii w korespondencyjnym pojedynku o wyższe rozstawienie przed fazą pucharową (potrzebowali bonusu i 38 punktów przewagi, mieli już bonus i 32 punkty przewagi z pozostającymi kilkoma minutami gry, a skończyli bez bonusu i tylko z 20 małymi punktami na plusie).

W półfinałach zmagań o mistrzostwo Gruzja zagra z Rumunią, a Portugalia z Hiszpanią (najciekawiej zapowiadający się pojedynek tej fazy). W rywalizacji o piąte miejsce Holandia podejmie Niemcy, a Belgowie zmierzą się z Szwajcarami. Chyba w najlepszej pozycji wyjściowej do walki o awans do barażu międzykontynentalnego są w tym momencie „pomarańczowi”.

Poz.DrużynaM.Pkt.Poz.DrużynaM.Pkt
1. Gruzja3151.Portugalia315
2. Hiszpania3102.Rumunia39
3. Holandia353. Belgia34
4. Szwajcaria304. Niemcy30

Top 14

Mimo braku reprezentantów Top 14 wróciło do gry na szesnastą kolejkę spotkań.

Aviron Bayonnais – Union Bordeaux-Bègles 36:32. To było bezpośrednie starcie dwóch drużyn z czołowej czwórki ligowej tabeli, jednak ligowy lider z Bordeaux przystąpił do niego z niezwykle osłabioną formacją ataku – z czołowych graczy pozostali Maxime Lucu i Nicolas Depoortère. Obaj zapisali się w protokole punktami (Depoortère zdobył pierwsze przyłożenie w meczu, a Lucu w ostatnich minutach zaliczył trzy karne, przejąwszy obowiązki kopacza od Joey’a Carbery’ego), ale to był za mało. Baskowie prowadzili po pierwszej połowie ośmioma punktami i choć w drugiej części spotkania nie tylko przewagę stracili, ale pozwolili gościom wyjść na prowadzenie, to w ostatnich 20 minutach byli zdecydowanie lepsi, w dużej mierze dzięki wkładowi ławki rezerwowych. Kopy Lucu na koniec uratowały dla gości tylko defensywny punkt bonusowy.

Racing 92 – RC Vannes 25:30. Jakże ważny mecz dla dołów ligowej tabeli – beniaminek z Vannes znowu zaskoczył, odnosząc drugie wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie i to nad drużyną, z którą rywalizuje w walce o utrzymanie w lidze (grającą pierwszy mecz pod wodzą nowego trenera, Patrice’a Collazo). Vannes zaczęło od prowadzenia 10:0 po 10 minutach, ale pierwszą połowę przegrało 1 punktem. Drugą połowę zaczęło od przyłożenia, a po kwadransie zyskało przewagę liczebną, bo z czerwoną kartką wyleciał z boiska Ibrahim Diallo. Paradoksalnie, kolejne osiem punktów zdobył Racing i odzyskał dwupunktowe prowadzenie. Jednak gdy paryżanie zostali na boisku w trzynastkę po żółtej kartce Donovana Taofifenui, nie wytrzymali w obronie i stracili 10 punktów. W końcówce karnym zmniejszyli tylko rozmiar porażki, zaliczając defensywny punkt bonusowy. Wygrana nie pozwoliła Vannes wygrzebać się z dna tabeli, ale zmniejszyła stratę do rywali i zepchnęła Racing do strefy spadkowej (to był już ich siódmy z rzędu mecz bez wygranej). Kto wie, może jest jeszcze nadzieja dla Bretończyków.

Poza tym:

  • Lyon OU – Stade Rochelais 53:17 (Lyon jeszcze niedawno był w sferze spadkowej, ale teraz wygrywa mecz za meczem; ciut pomogły im osłabienia gości, jednak rozmiar wygranej i tak imponuje; po 50 minutach było 39:3 i dopiero w ostatnich 10 minutach roszelczycy zdobyli dwa przyłożenia korzystając z osłabienia gospodarzy po żółtej kartce – jednak i ci mimo gry w czternastu dorzucili wtedy ostatnie dwa z ośmiu swoich przyłożeń);
  • Stade Français – Section Paloise 39:37 (niezwykle zacięty mecz, w którym Pau trzykrotnie w pierwszych 50 minutach wychodziło na 10-punktowe prowadzenie, by następnie je tracić; w końcówce to paryżanie zaliczyli trzy przyłożenia i goście ostatnim przyłożeniem już tylko zmniejszyli stratę)
  • USA Perpignan – Castres Olympique 20:20 (odkąd Katalończycy po kwadransie zdobyli pierwsze punkty po karnym Tommaso Allana, długo pozostawali na prowadzeniu; na 25 minut przed końcem walczący o awans do czołowej szóstki goście jednak wyrównali, a w końcówce obie drużyny wymieniły po karnym);
  • Montpellier Hérault – RC Toulonnais 30:38 (starcie dwóch finansowych potęg na korzyść ekipy z Lazurowego Wybrzeża; drop goal Dana Biggara tuż przed końcem meczu odarł gospodarzy ze złudzeń i odebrał im nawet defensywny punkt bonusowy);
  • ASM Clermont – Stade Toulousain 18:35 (Clermont nie wykorzystało braku największych gwiazd w ekipie mistrza Francji; poza okresem pod koniec pierwszej połowy i na początku drugiej rzadko zagrażało rywalom; tuluzańczykom do szczęścia brakło punktu bonusowego, a dwa przyłożenia zdobył dla nich Anthony Jelonch, wykluczony ze składu na Puchar Sześciu Narodów).

Tuluza wykorzystała potknięcie Bordeaux i wróciła na fotel lidera. Z Bordeaux punktami zrównał się Tulon, a obie te ekipy mają aż 9 punktów przewagi nad czwartą Bajonną. Z czołowej szóstki wypadło La Rochelle, zastąpione w niej przez Castres. Powoli pnie się w górę Lyon, który traci do szóstego miejsca tylko dwa punkty. Na dnie tabeli Vannes, a tuż przed nim nadal dwie ekipy paryskie, które zamieniły się miejscami (w strefie spadkowej pierwszy raz znalazł się Racing 92).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1. ↑Stade Toulousain1655
2. ↓Union Bordeaux-Bègles1652
3.RC Toulonnais1652
4.Aviron Bayonnais1643
5.ASM Clermont1638
6. ↑Castres Olympique1637
7. ↓Stade Rochelais1636
8. ↑Lyon OU1635
9. ↓Montpellier Hérault1634
10. ↑USA Perpignan1630
11. ↓Section Paloise1630
12. ↑Stade Français1628
13. ↓Racing 921627
14.RC Vannes1624

W dwudziestej kolejce Pro D2 imponujących rozmiarów sukces odniósł lider ligi, Grenoble – ekipa z Delfinatu rozgromiła Aurillac 75:14, zdobywając aż 11 przyłożeń. Gościom nie pomógł brak dyscypliny na początku meczu – już od 10. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce, a po dwóch kolejnych żółtych zostali wkrótce potem na boisku na chwilę nawet w dwunastkę. Ten okres gry był ich katastrofą, co chwilę tracili przyłożenie. W końcówce za to gracze z Grenoble zobaczyli dwie kartki, w tym jedną czerwoną, ale przy grze w podwójnym osłabieniu najpierw stracili przyłożenie, a potem odpowiedzieli swoim, dobijając rywali. Grenoble zwiększyło już wcześniej sporą przewagę nad rywalami – dotychczasowy wicelider, Béziers, na koniec kolejki uległ na wyjeździe Agen 0:14 (ciekawostka, zwycięzcy nawet przy grze przez niemal 10 minut w trzynastkę nie stracili punktów). W tej sytuacji na drugie miejsce w lidze awansowało Provence, które na wyjeździe wygrało z Mont-de-Marsan 44:37 po meczu pełnym emocji, w którym decydujące przyłożenie zdobyło w ostatniej akcji meczu.

Poza tym broniące się przed spadkiem Valence Romans pokonało 28:27 wciąż przedłużające serię porażek Biarritz (uzbierało już ich sześć z rzędu; rozstrzygnięcie zapadło w doliczonym czasie gry), znów wygrało Angoulême pokonując Colomiers 41:37, Brive ograło beniaminka z Nicei 29:10, Montauban pokonało Nevers aż 60:23 (dziewięć przyłożeń zwycięzców, w tym hat-trick Simona Rendy), a Oyonnax zremisowało 23:23 z Dax.

United Rugby Championship

Główne punkty programu jedenastej kolejki URC stanowiły dwa derbowe mecze w Południowej Afryce – tym bardziej, że w pojedynkach europejskich ekip zabrakło reprezentantów kraju (mimo przerwy w Pucharze Sześciu Narodów). A w obu tych derbach mieliśmy małe niespodzianki.

Lions – Stormers 30:23. Najniżej sklasyfikowana spośród ekip z RPA drużyna z Johannesburga pokonała wyżej notowanych gości z Kapsztadu w dużej mierze dzięki znakomitej postawie w pierwszej połowie. Zdobyła w niej trzy przyłożenia (w dwóch z nich palce maczał przełamując obronę gości obrońca Quan Horn) i do przerwy prowadziła 24:6. Druga połowa poszła jej gorzej i nie tylko nie zdołała zdobyć czwartego przyłożenia, które dałoby jej bonus ofensywny, ale także straciła większość przewagi. Stormers zaliczyli dwa przyłożenia, drugie z nich na 10 minut przed końcem korzystając z chwilowej przewagi osobowej na boisku. Ale choć ostatnie 10 minut mieli przewagę, nie przełamali więcej obrony Lions i nie odrobili brakujących jeszcze siedmiu oczek.

Bulls – Sharks 19:29. W drugim meczu także porażka wyżej notowanej drużyny – w Pretorii miejscowi ulegli gościom z Durbanu. Świetnie zaczęli mecz, ale Sharks zaraz wyrównali. I choć potem Bulls zdawali się dominować na boisku, Sharks byli skuteczniejsi, w kluczowych momentach wykorzystywali sytuacje. Najbardziej znamienny był pierwszy kwadrans drugiej połowy, gdy Sharks zaliczyli jedna po drugiej aż trzy żółte kartki, pozostając na boisku na dobrych kilka minut nawet w dwunastkę. Tymczasem Bulls zdobyli w tym okresie tylko jedno przyłożenie w okresie gry z przewagą dwóch graczy, gdy mieli potrójną przewagę – nie zdobyli żadnych punktów, a potem stracili przyłożenie gdy wciąż jeden z graczy Sharks pozostawał na ławce kar. Nie popisał się Willie le Roux, który znowu grał na pozycji łącznika ataku. A zwycięstwo Sharks tym cenniejsze, że jeszcze w pierwszej połowie stracili z kontuzjami Bongiego Mbonambiego i Trevora Nyakane.

Poza tym:

  • Edinburgh – Zebre Parma 17:22 (niespodzianka w Edynburgu i drugie wyjazdowe zwycięstwo Zebre z rzędu; Edynburg od 73. minuty grał przeciwko trzynastce rywali i mimo to nie zdołał zmienić losów meczu);
  • Ospreys – Leinster 19:22 (z kłopotami, ale jedenaste zwycięstwo grających bardzo rezerwowym składem Irlandczyków; gospodarze na pewno żałują karnego z ostatniej minuty meczu – mogli grać o zwycięstwo, a tymczasem kop nie przekroczył linii bocznej; dla Ospreys to pierwsza porażka pod wodzą trenera Marka Jonesa);
  • Benetton Treviso – Ulster 34:19 (dobry początek Ulsteru, który pod koniec pierwszej połowy prowadził 9 punktami; potem jednak punktowali wyłącznie gospodarze, a gościom na pewno nie pomogły trzy kolejne żółte kartki, po których prawie pół godziny grali w osłabieniu, a gdy przez chwilę byli w trzynastkę, stracili jedno z przyłożeń);
  • Munster – Scarlets 29:8 (do przerwy tylko 7:3 dla Irlandczyków, ale w drugiej połowie zdobyli cztery przyłożenia, z czego połowę z nich pominięty w powołaniach na Puchar Sześciu Narodów Gavin Coombes – wybrany najlepszym graczem ligowej kolejki);
  • Connacht – Cardiff 24:19 (Connacht zaczął od dwóch szybkich przyłożeń, a na początku drugiej połowy prowadził już 19:0; Cardiff doprowadziło do remisu, ale w końcówce meczu Irlandczycy zdobyli przyłożenie, które dało im zarazem zwycięstwo i punkt bonusowy);
  • Dragons – Glasgow Warriors 20:45 (Dragons dopełnili kompletu walijskich porażek w tej kolejce i byli bez szans – co prawda szybko wyszli na prowadzenie 10:0, przez 20 minut nie stracili punktu, ale potem przyłożenia dla Szkotów zaczęły się sypać jedno za drugim).

W tabeli wciąż na czele niepokonany Leinster z dużą przewagą nad Glasgow Warriors. Za Szkotami dwie ekipy z Południowej Afryki, które mają jeszcze do rozegrania zaległe spotkania przeciwko Lions. W ligowej hierarchii awansował Munster, zbliżając się do czołówki, bardzo nisko spadł natomiast Ulster (ale między 7. a 14. miejscem różnice punktowe wciąż niewielkie).

Poz.DrużynaM.Pkt.
1.Leinster1152
2.Glasgow Warriors1142
3.Bulls1035
4.Sharks1034
5. ↑↑Munster1131
6. ↓Cardiff1130
7. ↑↑↑↑Benetton Treviso1128
8. ↓↓Scarlets1127
9. ↓Edinburgh1125
10.Stormers1124
11. ↑↑↑Connacht1124
12. ↑Lions923
13. ↓Ospreys1123
14. ↓↓↓↓↓Ulster1123
15.Zebre Parma1120
16.Dragons118

Super Rugby Pacific

Wystartował nowy sezon Rugby Pacific i to w jakim stylu – emocji było sporo we wszystkich spotkaniach, a jedyne starcie australijsko-nowozelandzkie w pierwszej kolejce wygrała ekipa z Australii (Australijczycy w ogóle zaliczyli w tej rundzie bilans 3:0, choć w sumie zdobyli tylko sześć punktów więcej od przeciwników).

Crusaders – Hurricanes 33:25. Nowozelandzkie debry zaczęły się od żółtej kartki Scotta Barretta i czternastu punktów gości. Jednak gdy gospodarze na powrót byli na boisku w komplecie, zaczęli odrabiać straty. Hat-tricka przyłożeń zdobył łącznik młyna Kyle Preston, który zaliczył swój debiut w Super Rugby wchodząc z ławki rezerwowych już po 10 minutach gry (jedno z nich po imponującej akcji: https://x.com/i/status/1890301326707335583). Ostatnim z tych trzech przyłożeń przypieczętował przed zwycięstwo swojej drużyny na koniec spotkania, po tym, jak na kwadrans przed końcowym gwizdkiem w końcu wysunęła się na prowadzenie. W barwach Crusaders debiut zaliczył też australijski weteran James O’Connor.

Blues – Chiefs 14:25. Drugie nowozelandzkie derby stanowiły rewanż za ubiegłoroczny finał, a dodatkowo przyciągały uwagę szczególnym pojedynkiem – przeciwko sobie stanęli Damian McKenzie i Beauden Barrett, rywalizujący o koszulkę z numerem 10 w drużynie All Blacks (paradoksalnie, w tym meczu obaj wybiegli na boisko z piętnastkami). Znacznie bardziej zadowolony z tego spotkania musiał być McKenzie, bo jego drużyna wygrała rewanżując się za wysoką porażkę w meczu o mistrzostwo przed rokiem, a on do tego zwycięstwa walnie się przyczynił, zaliczając aż 20 punktów (po dwa przyłożenia, podwyższenia i rzuty karne). Początkowo na wygraną Chief się nie zanosiło – w pierwszej połowie McKenzie dwukrotnie zdobywał karne, na co Blues za każdym razem odpowiadali siedmiopunktowymi akcjami, w efekcie czego do przerwy było 14:6. W drugiej połowie punktowali już jednak tylko goście, kluczowe punkty zdobywając w 10-minutowym okresie gry w przewadze.

Poza tym:

  • Waratahs – Highlanders 37:36 (pierwsze spotkanie nowozelandzko-australijskie nieoczekiwanie padło łupem ekipy z Sydney, a rozstrzygnęła je siedmiopunktowa akcja na koniec meczu; kluczową rolę w zwycięstwie odegrał debiutujący w Super Rugby konwertyta z rugby league, Joseph-Aukuso Sua’ali’i);
  • Fijian Drua – Brumbies 32:36 (dopiero druga porażka Drua w meczach rozgrywanych w ojczyźnie, przy czym pierwsza z ręki drużyny australijskiej; zwycięstwo ekipy z Canberry tym cenniejsze, że poleciała do Suvy bez kilku ważnych zawodników, za to ze sporą grupką debiutantów);
  • Western Force – Moana Pasifika 45:44 (do postawy pozostałych drużyn australijskich dopasowało się Western Force, także wygrywając swoje spotkanie; w meczu padło aż 12 przyłożeń, po 6 dla każdej drużyny; na 10 minut przed końcem Moana prowadziła jednym punktem, ale wykorzystując osłabienie gospodarzy po żółtej kartce zdobyła dwa przyłożenia i zwiększyła dystans do trzynastu oczek – w ciągu ostatnich paru minut jednak przewagę roztrwoniła, tracąc dwa przyłożenia z rąk czternastoosobowej w tym momencie ekipy z Perth; decydujące siedem punktów zdobył Ben Donaldson, który najpierw przyłożył, a potem podwyższył po niesamowitej akcji – jego drużyna w doliczonym czasie gry próbowała wyjść z własnej połowy i Donaldson po 26 fazach bicia głową w mur znalazł lukę w szeregach rywali i pomknął 70 metrów po przyłożenie między słupami; w sumie zdobył w tym meczu 20 punktów).

Taka pierwsza kolejka dobrze wróży całemu sezonowi. Tym bardziej, że do play-off będzie ciut trudniej awansować niż w poprzednich sezonach – w fazie pucharowej zagra sześć, a nie osiem najlepszych drużyn.

Poz.DrużynaM.Pkt.
1.Chiefs14
2.Crusaders14
3. Brumbies14
4.Western Force14
5.Waratahs14
6.Moana Pasifika11
7.Highlanders11
8.Fijian Drua11
9.Hurricanes10
10.Blues10
Reds00

Swoją drogą, tradycyjnie w Super Rugby zmiany przepisów. Tym razem jednak nie ma rewolucji – stosowane są zmiany wprowadzone do globalnych testów przez WR oraz podtrzymane te, które były w poprzednich latach. Pozostaje zatem 20-minutowa czerwona kartka, a także dogrywka w przypadku remisu. Nowinki są raczej drobne – np. w przypadku dogrywki o tym, kto rozpocznie grę, będzie decydował kapitan ekipy, która zdobyła pierwsze przyłożenie w meczu, a nie rzut monetą. A o zwycięstwie decydować będą nie „złote punkty”, ale „super punkty”.

Z kraju

Zarówno Kamil Bobryk, jak i jego chorwacki odpowiednik Anthony Poša powołali kadry przed nadchodzącym już za tydzień meczem w ramach Rugby Europe Trophy. Kamil Bobryk jak zwykle z niewielkim udziałem „obcokrajowców” i aż dziesiątką graczy z Pogoni Siedlce. Zwraca uwagę nazwisko jednego z zagranicznych rodzynków – Thomas Toevalu to trzecioliniowiec występujący na czwartym poziomie rozgrywek ligowych we Francji, w Bassin d’Arcachon. Poza tym szansę na pierwsze występy mają dwaj zawodnicy ze sporym już doświadczeniem w Ekstralidze – Bercho Botha i Peet Vorster. W ekipie Chorwacji są niemal wszystkie twarze z kampanii jesiennej, a wzmocnieniem może być wracający po ponad rocznej przerwie gracz rodem z Południowej Afryki, Jason Newton.

Swoją drogą, możnaby napisać, że za tydzień obie reprezentacje przystąpią do gry niejako bez przetarcia, ale w chorwackiej lidze rozegrano właśnie zaległy mecz ligowy pomiędzy broniącym tytułu mistrzowskiego RK Sinj i zagrzebską Mladostią (powtórka z dwóch ostatnich finałów ligi). Mladost wygrała 26:22. Sinj pozostał na szczycie ligowej tabeli, Mladost awansowała na trzecia miejsce, i choć ma sporą stratę do lidera (17 punktów), to trzeba pamiętać, że rozegrała dotąd tylko cztery spotkania, podczas gdy wyprzedzające je drużyny mają ich na koncie już po osiem. W spotkaniu zagrała spora grupa zawodników powołanych na mecz z Polską, a punkty zdobywali m.in. kapitan kadry Nik Jurišić (11) czy Petar Marinović (10). Możemy się cieszyć, że w powołaniach nie było zdobywcy hat-tricka z tego meczu, Ivana Prološčicia, ale kto wie, czy trener chorwackiej kadry po tym występie nie da mu szansy na powrót do międzynarodowego grania.

Ekstraligowe kluby notują przed rundą wiosenną osłabienia. Orkan Sochaczew będzie musiał sobie radzić m.in. bez Patryka Chaina (na Tajwanie też grają w rugby, może zobaczymy go w tamtejszej lidze?), a także Bartłomieja Sadowskiego i Michała Gadomskiego. Z kolei Juvenia poinformowała o wyjeździe jednego z kluczowych zawodników – do Namibii wrócił Oderich Mouton. Oba kluby próbują wypełniać luki, krakowianie ściągnęli nowego gracza z RPA, a sochaczewianie Piotra Karpińskiego z Budowlanych Łódź.

Ruszyła sprzedaż biletów na zaplanowany 11–12 kwietnia turniej Sevens Challenger w Krakowie (link). Jak wynika z opisów, impreza ma nie ograniczać się do emocji boiskowych, a i jej plakat robi wrażenie.

Ciekawa inicjatywa drużyn siódemkowych z północy Polski – po spotkaniu w Koszalinie zapowiedziano serię turniejów międzynarodowych pod nazwą Grand Prix Baltic Rugby 7s, które mają odbywać się w Koszalinie, Gnieźnie, Biesalu, litewskiej Kłajpedzie oraz stolicy Łotwy, Rydze. Pierwszy ma odbyć się 5 kwietnia.

W ostatnim tygodniu na łamach „Gazety Wyborczej” pojawił się wstrząsający tekst Angeliki Pitoń, dzięki któremu światło dzienne ujrzał skandal z byłym trenerem młodzieży Juvenii Kraków w roli głównej (tekst za paywallem, podobnie jak uzupełniający tekst z wczoraj). Okazuje się, że trener przed kilkunastoma miesiącami został skazany za zmuszanie młodych zawodniczek do picia alkoholu, a toczy się także mocno przewlekające się postępowanie w związku z opisanym w tekście przypadkami molestowania. Trudno nawet komentować, że to kolejna sytuacja fatalna dla wizerunku rugby w naszym kraju, skoro w tym wszystkim od wizerunku ważniejsze są ludzkie krzywdy. Z tekstu wynika, że trener po pierwszym sygnale o nadużyciach został zwolniony ze Szkoły Gortata, z czasem (po kilku miesiącach) także z Juvenii. Szkoda jednak, że w tej sprawie dotąd panowało milczenie, a trener wciąż przewijał się na boiskach. Brakuje też reakcji KGiD – z tekstów wynika, że Komisja po otrzymaniu zawiadomienia powołała się na toczące się postępowanie karne i domniemanie niewinności, ale nawet jeśli uznać, że w tej sytuacji nie należałoby badać przesłanek odpowiedzialności dyscyplinarnej, to po pierwszym wyroku wskazującym przeszkody już chyba zniknęły.

Ze świata

W ósmej kolejce Japan Rugby League One najwięcej uwagi przyciągały dwa spotkania, które odbyły się przy udziale kilkunastotysięcznych widowni. W pierwszym wicelider i obrońca tytułu mistrzowskiego, Brave Lupus Tokyo, mierzył się w rewanżu za półfinał ubiegłorocznych rozgrywek z Tokyo Sungoliath – i ponownie zwyciężył (choć Sungoliath po kiepskim początku sezonu przystępował do tego meczu z serią trzech zwycięstw na koncie). Brave Lupus trzykrotnie budowali przewagę, dwukrotnie rywale ją niwelowali, ale za trzecim razem nie dali rady i obrońcy tytułu wygrali derbowe spotkanie 43:33. Drugim hitem było starcie Yokohama Eagles z Saitama Wild Knights – goście pozostali niepokonani, zwyciężając 51:36 mimo czerwonej kartki zebranej po półgodzinie gry (znów zaszalał Dylan Riley, który minął niczym dziecko Fafa de Klerka: https://x.com/i/status/1891151604977369313). Poza tym w starciu dwóch ostatnich drużyn tabeli Black Rams Tokyo pokonali Urayasu D-Rocks 44:22 (przerywając serię pięciu porażek i oddalając się od zajmującego ostatnie miejsce beniaminka na dystans 6 punktów), Spears Funabashi Tokyo-Bay wygrali z Kobe Steelers 25:20 (mimo że do przerwy przegrywali 3:20), Toyota Verblitz uległa Shizuoka Blue Revs 23:33 (znów wynik zdecydowanie nie na miarę oczekiwań w Toyocie, która poniosła czwartą porażkę z rzędu), a Mie Heat wygrało z Sagamihara Dynaboars 38:37 (w ostatnich 25 minutach odrabiając 22 punkty straty). W tabeli Wild Knights mają cztery punkty przewagi nad Brave Lupus, a potem w dwupunktowych odstępach są Spears i Blue Revs. Czołowa czwórka ma już sześć punktów przewagi nad kolejną drużyną. Na dnie tabeli wciąż D-Rocks, a w strefie spadkowej są także Black Rams i nieoczekiwanie Verblitz.

W Premiership Rugby Cup zakończyła się faza grupowa. W ten weekend żadna drużyn z Championship nie wygrała z wyżej notowanym rywalem, ale też niewiele było okazji do tego (drużyny z Championship głównie grały między sobą). Do fazy pucharowej awansowali zwycięzcy pięciu grup oraz trzy najlepsze drużyny z drugich miejsc. Niestety w niemal wszystkich grupach dwa pierwsze miejsca zajmowały ekipy z Premiership, a te z Championship zajmowały lokaty trzecie i czwarte. Wyjątek stanowili tylko Ealing Trailfinders, którzy nie tylko skończyli na drugim miejscu w swojej grupie (wyprzedzając Saracens, którzy na koniec fazy grupowej po dreszczowcu wygrali w derbach Londynu z Harlequins 30:29), ale i awansowali do fazy pucharowej jako jedna z lepszych ekip z drugich miejsc. W ćwierćfinale zagrają przeciwko mistrzom kraju z Northamptonu. Z drużyn z Premiership do pucharowej ósemki oprócz Saracens nie awansowali także Leicester Tigers i Bristol Bears.

Ruszyły rozgrywki ligowe w Nowym Świecie. W Stanach Zjednoczonych ósmy sezon Major League Rugby rozpoczął się od meczu Miami Sharks z Old Glory DC, który zakończył się wynikiem 29:31. Waszyngtończycy wygrali go w niecodziennych okolicznościach – jeszcze 10 minut przed końcem przegrywali 19 punktami, a wygraną dało im tuż przed końcową syreną trzecie przyłożenie w tym meczu debiutującego w tym meczu w lidze Argentyńczyka z przeszłością w klubach francuskich, Alexa Müllera Arandy, i podwyższenie Jasona Robertsona. Przyłożenie zresztą szalone: w doliczonym czasie gry Sharks potrzebowali tylko wykopania piłki w aut, tymczasem wykop został zablokowany, a przyłożenie padło po przekopie Robertsona i szczęśliwym dla gości odbiciu piłki: https://twitter.com/i/status/1890928236567183619. Broniący tytułu (i celujący w trzecie mistrzostwo z rzędu) New England Free Jacks pierwszy mecz grali w Los Angeles i wygrali 24:17. Poza tym NOLA Gold wygrało z Anthem RC 35:14, Houston SaberCats ulegli Chicago Hounds 22:25, a w starciu dwóch ekip z dwóch końców zachodniego wybrzeża San Diego Legion ograł Seattle Seawolves 40:26 (na 20 minut przed końcem prowadził 35:0).

Przy okazji startu MLR sporo mówiło się o zmianach reguł gry, które będą realizowane w tych rozgrywkach. Wśród nich jest kilka testowych przepisów eliminujących możliwość wyboru młyna (m.in. w przypadku karnego za przewinienie w młynie nie będzie ponownie wybrać młyna; gdy piłka wyrzucona do przodu wyjdzie za boisko jedyną opcją będzie aut; z kolei gdy piłka zostanie przyłożona w obronie, niezależnie od tego, kto wprowadził ją w pole punktowe, efektem będzie wykop z linii bramkowej). Zmiany mają na celu skrócenie przerw w grze, ale spotkały się z mieszanym przyjęciem – pojawiają się m.in. głosy o dążeniu do rugby league. Tym bardziej to niepokojące, że krążą plotki, jakoby takie zmiany zasugerowało Amerykanom World Rugby.

W Ameryce Południowej start zaliczyła liga Super Rugby Americas. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami nadal w gronie siedmiu drużyn – odpadli Amercian Raptors ze Stanów Zjednoczonych, natomiast stawkę uzupełniła trzecia drużyna argentyńska, Tarucas z bazą w Tucumánie. W debiucie pokonała wysoko brazylijskich Cobras, 45:6, a wyróżnił się hat-trickiem młody młynarz, gracz argentyńskiej młódzieżówki, Juan Manuel Vivas. Tarucas wielokrotnie punktowali po maulach, a samo spotkanie skończyło się na 10 minut przed czasem – zostało przerwane wskutek burzy i już nie udało się go wznowić. Bardzo ciekawie było w dwóch pozostałych spotkaniach. W meczu otwarcia ligi urugwajski Peñarol wygrał z broniącymi tytułu argentyńskimi Dogos 29:28 (drużyny non stop zmieniały się na prowadzeniu, a decydujące przyłożenie w ostatniej akcji zdobył po maulu autowym rezerwowy młynarz gospodarzy o swojsko brzmiącym nazwisku – Joaquín Myszka), a na koniec kolejki paragwajska drużyna Yacare pokonała chilijski Selknam 29:26 (choć goście byli bliscy odwrócenia losów meczu w ostatnich sekundach meczu; Paragwajczycy wygraną zawdzięczają dominacji w młynie).

Puchar Sześciu Narodów w ten weekend miał przerwę, ale wieści z nim związane wciąż napływały. Najważniejsza z nich dotyczyła Warrena Gatlanda – pożegnał się ze stanowiskiem trenera reprezentacji Walii po 14 kolejnych porażkach. Jego misja ratowania walijskiej kadry nie powiodła się (a pamiętajmy, że gdy poprzednio pracował z Walijczykami, poprowadził ich w rekordowej serii 14 zwycięstw). Tymczasowym trenerem kadry został szkoleniowiec Cardiff, Matt Sherratt. Nowy trener powołał do kadry kilku nowych zawodników, w tym dwóch doświadczonych łączników ataku, Garetha Ancombe;a i Jarroda Evansa.

Znany ze światka Formuły 1 Eddie Jordan, któremu nie powiódł się plan przejęcia komercyjnych udziałów w federacji południowoafrykańskiej, został nowym właścicielem London Irish. Jego celem jest przywrócenie klubu do zawodowych rozgrywek i ponoć w związku chce starać się o przyłączenie do URC, jednak taki krok może zablokować RFU.

The Rugby Championship zagości na stadionie Twickenham – zostanie tam rozegrany mecz ostatniej rundy turnieju pomiędzy Południową Afryką i Argentyną. Zresztą, Argentyńczycy kilka tygodni później wrócą na ten sam obiekt, tym razem na jesienny mecz z Anglią.

Z wieści transferowych:

  • w następnym sezonie do Pau przejdzie z Tulonu reprezentant Argentyny Facundo Isa;
  • szwedzki filar Ale Loman został wypożyczony z Nottingham do Leicester Tigers (i zadebiutował już w ten weekend) – warto zwrócić uwagę, bo gramy ze Szwedami niedługo, a Loman w reprezentacji występuje;
  • nowym trenerem szykującej się do kwalifikacji do Pucharu Świata reprezentacji Malezji został były trener drużyny siódemek tego kraju Mohd Saizul Hafifi. Jego pierwszym wyzwaniem ma być baraż o awans do Asia Rugby Championship przeciwko Sri Lance, ale czy do niego w ogóle dojdzie, dowiemy się prawdopodobnie w tym tygodniu (federacja lankijska może zostać zawieszona przez WR).

W Ugandzie odwołano wszystkie mecze rugby zaplanowane na ostatni weekend – powodem była śmierć Ronniego Kayondo, gracza Kampani Eagles. Zmarł po operacji, która była efektem kontuzji odniesionej na boisku.

Ruszył nowy sezon Super League, czyli czołowej ligi rugby league w Anglii. I już w meczu otwarcia niecodzienna historia – w starciu między dwoma kandydatami do medali, Wigan Warriors i Leigh Leopards, w ciągu 80 minut padł remis 0:0 (pierwszy mecz w historii Super Rugby bez punktów), a w dogrywce, dzięki drop goalowi Garetha O’Briena, Leopards nieoczekiwanie wygrali 1:0. Nieoczekiwanie, bo wyjazdowego zwycięstwa nad Wigan nie odnieśli od 42 lat. Gospodarze mieli w trakcie spotkania kilka szans na punkty, raz nawet się z nich przedwcześnie cieszyli. Z kolei Leopards nie wykorzystali 10 minut gry w przewadze po żółtej kartce. Udało im się do dopiero w drugim takim przypadku, który przypadł właśnie na dogrywkę. Warto wspomnieć, że w ostatnim meczu, w półfinale ligi w ubiegłym roku, Wigan Warriors wygrali 38:0, idąc wówczas po drugi z rzędu tytuł mistrzowski.

Polacy za granicą

Wiadomości o reprezentantach Polski grających na co dzień za granicą – jak zwykle sprzed tygodnia.

Anglia:

  • Jordan Tebbatt (Leicester Lions RFC, National League 1): zagrał niemal cały mecz przeciwko Rotherham Titans, przegrany 7:24. Lions bez zmian, na trzynastym (przedostatnim) miejscu w lidze;
  • Ross Cooke (Oxford Harlequins RFC, National League 2 East): zagrał 80 minut i zdobył z kopów 11 punktów w meczu z Dorking, nieoczekiwanie wygranym 48:24. Jego ekipa pozostaje na dwunastym miejscu w grupie;
  • Ethan Sikorski (Barnes RFC, National League 2 East): zagrał 70 minut w spotkaniu z Guernsey, wygranym 24:14. Barnes jest wiceliderem swojej grupy;
  • Peter Hudson-Kowalewicz (Hull RUFC, National League 2 North): zagrał 80 minut i zdobył przyłożenie w starciu z Sheffield, przegranym 23:43. Hull spadło na jedenaste miejsce w grupie.

Francja:

  • Andrzej Charlat (Stade Niçois, Pro D2): rozegrał całe spotkanie przeciwko Aurillac, przegrane 18:29. Nicea coraz bardziej samotna na dnie ligowej tabeli.

Irlandia:

  • Michal Haznar (Naas RFC, All-Ireland League D1B): wyszedł w podstawowym składzie i jeszcze przed przerwą zdobył dwa przyłożenia w meczu z Dublin University, wygranym 33:12. Mimo wygranej Naas spadło na siódme miejsce w lidze;
  • Jakub Wojtkowicz (Sligo RFC, All-Ireland League D2B): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Rainey, przegranym 19:22. Sligo pozostaje na swoim poziomie dziewiąte, przedostatnie;

Szkocja:

  • Zenon Szwagrzak (Melrose Rugby, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie w meczu z Kelso, przegranym 19:30. Melrose pozostało szóste w tabeli.

Walia:

  • Jake Wisniewski (Cross Keys RFC, Premiership): wyszedł w podstawowym składzie na mecz z liderem ligi, Pontypridd, przegrany 31:43. Jego ekipa pozostała na piątym miejscu w lidze.

Zapowiedzi

Za tydzień przede wszystkim wiosnę zaczyna reprezentacja Polski – w sobotnim meczu Rugby Europe Trophy w Gdyni zmierzy się z Chorwacją.

Ponadto po krótkiej przerwie wraca Puchar Sześciu Narodów. W trzeciej kolejce zobaczymy starcia Walii z Irlandią, Włoch z Francją i mecz o Calcutta Cup pomiędzy Anglią i Szkocją. Grać będzie też francuska liga Top 14 – w siedemnastej kolejce zmierzą się m.in. La Rochelle z Racingiem 92 i Bordeaux z Clermont. Na południu zaś drugą rundę rozegrają drużyny Super Rugby Pacific (m.in. mecze Chiefs z Crusaders i Highlanders z Blues) oraz odbędzie się zaległe spotkanie URC między Bulls i Lions.

Oprócz tego czwarte turnieje tegorocznego cyklu SVNS – tym razem w kanadyjskim Vancouver.

7 komentarzy do “Dobry start Australijczyków w Super Rugby”

    • Pewnie w piątek wieczorem, jak już się składy pojawią, a ja znajdę moment, żeby je powkładać na miejsce (i ewentualnie dopisać statystyki jak będzie w składzie ktoś, kogo w kadrze nie podawali) 🙂 Ale na przyszłość skarb niestety nie będzie pewnikiem – liczby chorwackie kosztowały mnie tyle czasu, że nie wiem, czy w podobnej sytuacji w przyszłości jeszcze raz się podejmę 🙂

      Odpowiedz
        • Nigdy dane nie są na 100% pewne, bo człowiek może się pomylić albo po prostu coś przeoczyć (nie mówiąc o źródłach, w których też mogą być jakieś kwiatki). Tym razem kilku składów Chorwatów z ostatnich lat po prostu mi brakło (albo w całości, albo informacji, którzy zmiennicy weszli na boisku; czasami dotarłem tylko do kadr przedmeczowych), więc dane na 100% będą niedokładne 🙂

          Odpowiedz
  1. Ten temat chyba nie był dotychczas poruszany. Ile zyskamy punktów do rankingu WR w przypadku zwycięstwa? Przyjmijmy, że wygrywamy ponad 15 punktami.
    Powiem tak – analizę punktowania czytałem nie raz, nie siedem. Nie jestem w stanie jednak ogarnąć metodologii naliczania punktów rankingowych. Pomocy:)

    Odpowiedz
  2. Końcówka meczu Force vs Moana niesamowicie emocjonująca, z wielką wolą walki gospodarzy. Kibice fetowali zwycięstwo na stadionie wypełnionym w 1/4 pojemności (być może powodem był 35. stopniowy upał).
    Sobotni mecz o tej samej godzinie był równie widowiskowy. Przyłożenia padały naprzemiennie z obu stron. Sprytne dwa przyłożenia Amone.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz